21 stycznia, 2018

Cytat miesiąca...

...a ściślej: cytaty... przyznaję, że cokolwiek obszerne:) Z przedmowy autorskiej Jarosława Molendy do Jego "Historii używek":
  " Nie ma i nie było takiej epoki lub kultury* [*- Oprócz Innuitów, bo w ich zasięgu nie rośnie nic, co mogliby wykorzystać- przypis autorski], która nie przeznaczałaby ogromnej ilości energii na produkcję, dystrybucję i konsumpcję roślin psychoaktywnych. Również jedną z charakterystycznych cech współczesnych cywilizacji jest ogromne zapotrzebowanie na wszelkie środki stymulujące, podniecające i narkotyczne[...] 
   Wzrastający popyt na używki niesie wiele problemów ekonomicznych, społecznych i zdrowotnych, obserwujemy to na przykład w związku z nadużywaniem tytoniu. Sięganie po środki stymulujące nie jest jednak cechą człowieka wysoko rozwiniętej cywilizacji, zagonionego i często zagubionego w otaczającej rzeczywistości. Jest to właściwość zapewne nierozerwalnie związana z samą istotą "człowieczeństwa", z samoświadomością i chęcią ucieczki przed nią.[podkr.moje - Wachm]
[...]Poszukiwanie nowych smaków i nieznanych jeszcze przyjemności w ogromnym stopniu napędzało naszą historię. Pęd do zdobywania różnych nowych specjałów kulinarnych, przywożonych przez podróżników, w pewnym stopniu** doprowadził do powstania nowych szlaków handlowych, kolonializmu, a współcześnie do odrodzenia się niewolnictwa w jego zinstytucjonalizowanej formie.
[...]Społeczeństwo po cichu zachęca nas do pewnych zachowań, które odpowiadają konkretnym uczuciom, wymusza też spożywanie pewnych substancji sprzyjających rozwojowi powszechnie akceptowanych zachowań. Spożywając jedne pokarmy, czujemy się szczęśliwi, inne wywołują w nas senność, podczas gdy jeszcze inne sprawiają, że wzrasta nasza czujność. W zależności od tego, co jemy, możemy być jowialni, podenerwowani, podnieceni lub zestresowani.
[...] Każde pokolenie potrzebuje jakichś środków chemicznych, by radzić sobie z życiowymi problemami: trzeźwość nie jest dla istoty ludzkiej stanem łatwym do zniesienia.
[...] Obecnie wydajemy na napoje alkoholowe czy papierosy więcej niż na szkolnictwo. Pomimo dowodów wiążących papierosy z rakiem płuc, praktycznie wszyscy uważają palenie tytoniu za niewiele mniej naturalne niż jedzenie. Wiedza na temat szkodliwości papierosów zazwyczaj nie wystarcza, by ktoś przestał albo nie zaczął palić. Wręcz przeciwnie: świadomość, że papieros szkodzi, jest chyba absolutnie koniecznym warunkiem popadnięcia w nałóg i umocnienia się w nim. Richard Klein w przewrotnym eseju "Papierosy są boskie" upiera się wręcz przy tezie, że paliłoby niewielu, gdyby papierosy były dobre dla zdrowia[...] Z punktu widzenia pragmatycznego racjonalisty może się to wydawać dziwne, ale historyk wcale się temu nie dziwi. Silne przekonanie o fizycznej rzeczywistości Piekła nigdy nie odwiodło średniowiecznych chrześcijan od robienia tego, co nakazywały im ambicja, żądza czy chciwość..."
__________________________________________
** - "w pewnym" ? Podług Wachmistrza: przede wszystkiem...

36 komentarzy:

  1. Ciekawe, paradoksalne i jakże prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Od 1950 roku można kupować alkohol na Grenlandii. No i przez pierwsze trzydzieści lat jego konsumpcja była dwukrotnie wyższa niż w Danii. Później jakoś się zmniejszyła, osiągając mniej więcej poziom duński (alkoholizm nadal jest problemem). Za to wskaźnik samobójstw wciąż jest tam jeden z najwyższych na świecie. Wynika z tego, że życie w miejscu, gdzie "ciągle zimno i pada" nie jest wcale łatwe.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnego miałem przed laty sygnału z Petesburga, że tam za sowieckiej władze utajniono statystyki samobójstw, w czem się samizdatowcy doszukiwali jakichś matacw KGB i ukrywania pod ich pozorem ofiar nieprawomyślnych, ale zdaje się, że szło jednak tylko o to, że ludzie źle reagują zarówno na "białe noce", jak i na ich przeciwieństwo...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Z tego by wynikało, ze odkrycia geograficzne były głównie dla tytoniu? Trudna do obrony teza, bo żeby czegoś pożądać, to trzeba to znać, a tytoniu nie nadużywali nawet tubylcy. Nikotyna nie jest na tyle silnie działająca żeby potrzeba odczuwania przyjemności po jej zażyciu dominowała. Za to jest tak silnie uzależniająca, że potrafi silniej uzależnić niż heroina. To nie tyle przyjemność zażywania nikotyny jest decydująca, co nieprzyjemność w przypadku jej braku, gdy już się uzależnimy. Szkodliwość natomiast palenia tytoniu jest porównywalna z paleniem słomy, czy siana. Tak więc w tym przypadku mamy raczej do czynienia ze skutkiem ubocznym dążenia do różnych przyjemności, wynikających ze szkodzenia sobie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzieżeście to, Moiściewy, wyczytali że "dla tytoniu"? W słowach: "Pęd do zdobywania różnych nowych specjałów kulinarnych[...]doprowadził do powstania nowych szlaków handlowych..." ? Poza tym to absurd choćby z tego powodu, że ani Kolumb, ani Portugalczycy dążący wokół Afryki do Indii nawet pojęcia nie mieli, że można tam tytoń dostać... Za to przyprawy, o które, jak rozumiem, autorowi idzie, jak najbardziej... O przyjemności czy jej braku palenia onego się nie będę wypowiadał dla experiencji braku...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Właśnie nie wyczytałem, a to ten nałóg najbardziej dał "popalić" z powodu odkryć. :D :D :D
      Co do przypraw natomiast, to najbardziej uzależniająca jest zdaje się gałka muszkatołowa i tę warto używać, bo smak poprawia bardzo!!!

      Usuń
    3. Jak najbardziej a'propos myśli autora o sile sprawczej przypraw, jeśli idzie o działania ludzkie, to jeden z frontów II wojny angielsko-holenderskiej można by nazwać wojną o gałkę muszkatołową: Holendrzy przódzi niemal zmonopolizowali dostawy tejże przyprawy do Europy przechwyciwszy prawie wszystkie wyspy na morzu Banda (w zasadzie jedyne miejsce, gdzie się ją wówczas uprawiało). Angielski kupiec Nathaniel Courthope usadowił im się jednak na wyspie Run, jedynej, której nie potrafili zająć, ani zdobyć przez niemal pięć lat! Koniec końców zdobyli jej, a rzecz w pewnym sensie wpłynęła na rozwój przyszłego USA, bo w traktacie pokojowym w Bredzie z 1667 zrekompensowano Anglikom utratę tej bogatej wysepki nędzną namiastką w postaci ledwie wegetującej osady zwanej Nowym Amsterdamem na paskudnie bagnistej i pełnej komarów wysepce Manhattan...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Tak jak karanie śmiercią złodziei na rynku poprzez ścięcie lub powieszenie nie powstrzymywało innych złodziei od kradzieży mieszków i sakiewek rozbawionym igrzyskiem mieszczanom

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, ale tą drogą to i do całkowicie współcześnej dojdziemy dyskusji obrońców i przeciwników kary śmierci, gdzie jak się zdaje, jej rzekomo odstraszająca rola, jest stanowczo przereklamowana...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Jak tam było, to ja nie wiem dokładnie, bo dopiero w IV wieku, przez głosowanie, ustalono datę urodzin cudotwórcy. Ale gadają, że jakieś cztery wieki wcześniej odbywało się wesele i zabrakło napoju. Od tego czasu głoszą, że miał miejsce cud, bo wodę zamieniono w wino. I to jest godne a sprawiedliwe też. Kiedy prostaczek ( ten z gorszego sortu, rzecz jasna ) przypomina sobie datę bitwy pod Grunwaldem,tworząc napój na potrzeby własne, to już nie jest cud, ale zamach na finanse państwa. Najdziwniejsze, że takie stanowiska , w materii opisywanych wydarzeń, wygłaszają osobniki najzupełniej trzeźwe.
    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowcip z czasów PRL-u! Panie, co to za cud. U nas w GS-ie wino non-stop zamieniane jest w wodę, i nie jest to jakiś specjalny cud.

      Usuń
    2. Skoro na potrzeby własne, to nie zamach, a wykorzystanie możliwości prawnych:) Insza rzecz, jakie kto ma potrzeby...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Wiejski "maczałka" z gazetą w ręce ,nieodłącznym papierosem , chwiejnym krokiem podszedł do wielebnego , grzecznie się przywitał, ale został zignorowany. Poprosił o wybaczenie, bo ma sprawę do wyjaśnienia. Chciałby wiedzieć, co powoduje artretyzm. Zirytowany pasterz huknął za zbłąkaną owcę i objaśnił barana że pijaństwo , palenie papierosów, hazard , uganianie się za rozwiązłymi kobietami , wyłudzanie pieniędzy od bliźnich, okłamywanie ich także, są.udowodnionymi przyczynami artretyzmu. Pijaczek grzecznie podziękował i wyjaśnił, że chciał to wiedzieć, bo w tej gazecie piszą właśnie, że na artretyzm choruje miejscowy biskup. Morał z bajki każdy sobie wyprowadzi sam.
    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli współczesnym radnym już do końca odbije i wprowadzą nocną prohibicję (na podstawie podjętej ustawy o wychowaniu w trzeźwości), to od 22 - 6 (a więc w czas najbardziej wzmożonej twórczości ludzkiej!) przyjdzie nam siedzieć o suchym pysku.
    Więc co nam pozostanie? Zakurzymy chociaż sobie.
    Tylko - gdzie tu szukać sprawiedliwości (oprócz słowników, na "es")? Suweren ma być trzeźwy, a jedynie Sejm i Senat napity?
    Jak żyć, Wachmistrzu, no jak?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A któż to na sklepach i wyszynkach polega w tej mierze, miasto na piwniczce i zasobach własnych?:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Składniki aktywne kokainy , do końca XIX wieku, znajdowały się w winie, herbacie, ale też Coca-Coli. W 1902 roku koncern wycofał tę domieszkę ze słynnego napoju, pod wpływem paniki wśród rasistów, którzy twierdzili, że po spożyciu tego napoju czarni gwałcili białe kobiety. W czasie I wojny światowej była powszechnie stosowanym narkotykiem społecznym. Można ją było kupić bez problemów, bez recepty czy innych utrudnień. Jakość była bardzo dobra, gdyż w produkcję zaangażowały się firmy farmaceutyczne ( firma Merck od 1827 roku wytwarzała na skalę przemysłową morfinę z opium ), oferując ją w tabletkach do ssania, zastrzykach. To, że produkcja była skupiona w rękach przedsiębiorców niemieckich, propaganda angielska uznała za dodatkowo obciążające. Opiumowane papierosy wydawano żołnierzom w czasie II wojny światowej, co nie jest tajemnicą. O Wietnamie nawet nie wspominam.
    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
  9. "Sięganie po środki stymulujące nie jest jednak cechą człowieka wysoko rozwiniętej cywilizacji, zagonionego i często zagubionego w otaczającej rzeczywistości. Jest to właściwość zapewne nierozerwalnie związana z samą istotą "człowieczeństwa", z samoświadomością i chęcią ucieczki przed nią." - Jeśli chodzi o to zdanie, to swego rodzaju odpowiedzią na nie jest ten artykuł: :)))
    http://joemonster.org/art/29798
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przywraca wiarę... no może nie akurat w człowieka, ale w naturalne skłonności, w naturze dostrzeżone...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. Lata I wojny to czas nagminnego palenia tytoniu, który wchodził w skład podstawowego wyposażenia żołnierza. Anglicy dawali swoim ( na początku wojny) ok. 0,5 kg tytoniu tygodniowo. Niemcy dwa papierosy lub dwa cygara dziennie. Flota brytyjska miała przydział 2 razy większy niż armia. Czy tak było też u Niemców, nie wiem, ale z są informacje, że w marynarce z tytoniem było kiepsko, gdyż nie tylko pogorszyła się jakość, ale wzrosła cena w kantynach. Popularność palenia wyrażała się też przez słowa uznania dla tytoniu, publikowane regularnie we francuskich gazetach dla żołnierzy. Pismaki oczywiście pomijały to, że opiumowany tytoń wywoływał lekkie narkotyczne odurzenie, co w sytuacjach kryzysowych dawało uspokojenie. Zaopatrzenie w żywność to bolączka każdej armii, a " podrasowany " tytoń łagodził objawy głodu. Wreszcie nie można zapomnieć, że dym tytoniowy łagodził ( chociaż w części) odór rozkładających się ciał. Oddziałom przebywającym w okopach, gdzie było dużo zabitych, dawano dodatkowe przydziały tytoniu.
    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
  11. W notce http://rydygier.blog.onet.pl/szczescie-z-maku-jako-blad-naukowy/ przedstawiono skondensowaną informację dotyczącą opium. Pojawia się tam specyfik o nazwie "chlorodyna", specyfik o charakterze przeciwbólowym, o smaku mięty, produkowany na bazie opium, konopi siewnych składzie oraz chloroformu. Zastosowany po raz pierwszy w połowie XIX w wieku w Indiach, w czasie epidemii cholery. Była silnym środkiem uzależniającym, prowadzącym do śmierci z powodu przedawkowania. Po jakimś czasie zakazano jej stosowania w pierwotnym. Usunięto z niej domieszkę konopi siewnych, a stężenie opiatów ,ku rozpaczy wszystkich entuzjastów, znacznie zredukowano.Chlorodyna jest przykładem tego, że późne lata XIX wieku i wczesne XX, to okres najbardziej liberalny wobec narkotyków w całej historii ludzkości, nawet jeśli współcześni mieli na ten temat zupełnie odmienny pogląd.
    Brytyjska kadra oficerska w okresie I wojny światowej miało dostęp ( prawda, że ograniczony), do birmańskiego "cherootu". To rodzaj długiego wąskiego cygara ( coś pośredniego między klasycznym cygarem a cygaretką ). Produkowane z liści tytoniu o nieco jaśniejszym kolorze, popularne w Indiach, w czasach Imperium Brytyjskiego, szczególnie wśród białych, ci bowiem wierzyli, że chroni przed chorobami tropikalnymi.
    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
  12. To prawda Mości Wachmistrzu, zakazany owoc - zawsze kusi". I ja mam ten okropny papierosowy nawyk, a nie dość tego to jeszcze męża namówiłam do palenia papierosów. A teraz, jakby co, nie daj Boże - to będę miała go na sumieniu.
    No i to też prawda, że człowiek musi coś zażyć, by uciec czasami od przykrej rzeczywistości.

    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to wygląda, a ja, czem więcej w onej lekturze się pogrążam, to do przekonania dochodzę, że ludzkie względem owych substancyj skłonności najwyższa pora będzie przestać za patologię uznawać, skoro są one właściwe każdej kulturze i w każdym czasie. Jeno gdzie tej granicy postawić, co oddzieli ową naturalną skłonność i może nawet ciekawość, od onej nadużywania do nałogów prowadzącego...?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  13. Rano oglądałam wywiad z podróżnikiem, który opowiadał o bardzo popularnym obecnie boskim pnączu, które przenosi w świat duchów i za 400-600 zł oferuje 6 godzin kolorowych geometrycznych wizji w Polsce, nie trzeba wyjeżdżać do Peru:
    http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/medycyna-niekonwencjonalna/ceremonia-ayahuasca-ajalaska-na-czym-polega-ten-rytual_44875.html
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... raczej nie skorzystam, ale za dopełnienie obrazu z serca dziękuję...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  14. To jest link do ciekawego artykułu pióra Andrzeja Dziubińskiego, w którym Autor przedstawia dzieje nałogu tytoniowego w Polsce XVII o XVIII wieku. Trzeba poświęcić nieco czasu na przeczytanie, ale zapewniam, iż naprawdę warto.
    z wyrazami uszanowania

    [PDF]http://rcin.org.pl
    rcin.org.pl/Content/2597

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbiorczo za wszystkie Waszej Miłości komentarze podziękować pragnę, choć ostatnie treści jeszcze na lekturę uważniejszą czekają. Przyznaję, żem pod wrażeniem wytrwałości i gruntowności dociekań Waszmości:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  15. Porządny człowiek kawy nie pił. Czarne to, błyszczące, w ziarnach, zalewane wrzącą wodą, niechybnie czart w tym ręce macza. Kawa nie była napojem chrześcijańskim, lecz pogańskim, spożywanym przez muzułmanów. Wiadomo powszechnie, że wina oni nie piją, bo im szatan zabrania, bez wątpienia dlatego, że napój ten jest uświęcony i używany przez wyznawców jedynie prawdziwej wiary. I dlatego poganie kawę piją. Jej spożywanie musi być zakazane, bo to ryzyko wpadnięcia w pułapkę zastawioną przez króla diabłów, dybiącego na duszyczki wiernych.Tak wywodzili fanatycy religijni, domagając się wręcz ekskomunikowania kawy. Skąd się diabeł wziął, tego nie ujawniono. Ponoć Klemens VIII nawet konsylium zwołał w sprawie kawy, by rozstrzygnąć wnikliwie i dogłębnie jak to się dzieje, że szatan przez kawę kontroluje dusze wiernych. Papież wypił łyk, potem więcej, orzekając w końcu , iż niedopuszczalne jest, by tak aromatyczny i smaczny napój mogli pić tylko niewierni. Rada w radę postanowili, że kawę należy ochrzcić czyniąc ją prawdziwie chrześcijańską. Przez tę czynność szatan zostanie okpiony tracąc kontrolę nad duszami. I tak zrobili. Ortodoksyjni wyznawcy jedynie słusznej doktryny odetchnęli z ulgą.
    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
  16. Sukces wyprawy Kolumba zaowocował problemem natury teologicznej rozpatrywanej na V soborze laterańskim w 1512 roku, bo słynny podróżnik przywiózł problem .Od kogo pochodzili Indianie ? Bo nie od Sema, którego kojarzono z Azją, na pewno nie od Jafeta, ten był ojcem Europejczyków, ani od Chama, bo to Afryka. Indianie zatem nie mogli pochodzić od żadnego z synów Noego, więc skąd się wzięli na świecie ? Juliusz II, papież, zwany wojownikiem lub strasznym papieżem , sprawę wyjaśnił. To są dzieci Adama i Ewy, a więc ludzie. Ich przodkami byli Babilończycy, wygnani za grzeszne życie jeszcze przed potopem. Indianie zawędrowali na pustkowia, daleko od ośrodków zła, które Stwórca postanowił zniszczyć. Nie dlatego, iż oszczędzono ich boskim zamysłem i aktem łaski. To byli wyjątkowi rozpustnicy, którzy umknęli przed karą, wykorzystując nieuwagę sędziego. I tym sposobem deklaracja papieża Il Terrible uczyniła jasność. To przecież Indianie palili tytoń i namówili Kolumba, by liście przywiózł do cywilizacji. Dzięki niezgłębionej mądrości tego papieża wiadomo już wszystko. Mieli z indiańską używką problemy inni papieże. Urban VIII ( 1623-1644 ) bullą z 1640 zakazał pod groźbą ekskomuniki zażywania tabaki w czasie mszy. Benedykt XIII ( 1724-1730) swoją bullą zakaz ten uchylił, bo powszechnie wiedziano, iż był największym zwolennikiem tabaki. Leon XIII ( 1878- 1903) nie tylko zażywał tabakę, ale był miłośnikiem cygar. Dymka nie odmawiał sobie Jan XXIII ( 1958- 1963). Z kolei Paweł VI ( 1963- 1978 ) palił jak smok, po 2 paczki dziennie. Kiedy został papieżem ograniczył się do 10 sztuk dziennie. Tajemnica nie jest, iż palaczem był Benedekt XVI. Ten uwielbiał Marlboro, co starała się wykorzystać firma amerykańska do swoich celów reklamowych.. To jeszcze nic, bo Kolumb wywołał kolejny problem - znacznie poważniejszy. Ileż to papieru poszło na rozstrzyganie zagadnienia, bardzo poważnego, a mianowicie, czy święty może palić ? Papieska Rada d/s Duszpasterstwa Służby Zdrowia w 1995 roku stwierdziła, iż " w odniesieniu do tytoniu niegodziwość etyczna nie dotyczy samego używania, lecz nadużycia " . Łebskie chłopaki, ale wedle mnie świętym zostaje się po śmierci a nie za życia, stąd święty palić nie może.
    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świętym to się zostaje, gdy się wreszcie uda rzucić palenie!!! :) :) :)

      Usuń
    2. Starszej to chyba, Kneziu Drogi, nie grozi...?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Nie wiem, Drogi Bosmanie, czy w tem orzeczeniu jakiej nowej herezji zaczyn nie tkwi: Sędzia, czyli jak rozumiem Stwórca, miałby być nieuważnym i miałby mu ktoś spod osądu umknąć?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  17. Z którejś tam podróży do Ameryki, bodajże w 1502 roku, przywiózł Kolumb ziarna kakao. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że doprowadzi do rozłamu w Kościele. Detalicznie poszło o to, czy czekolada, którą pili Aztekowie, to napój, czy pożywienie, co było wstępem do rozważań w materii tego, czy płyn ów nie narusza zasad postu. Dominikanie gardłowali, że to jadło, przytaczając swoje argumenty. Jezuici z kolei wywodzili, że o żadnym naruszeniu postu nie ma mowy, bo picie czekolady to to samo jak picie wina. Dominikanie na to, że jezuici są zaangażowani mocno w handel kakao ( co było prawdą ) i osąd jest subiektywny. Oba zakony były zgodne w jednym, a mianowicie, spożywanie pieczonej gęsi w dni postne ( a było ich w 16 wieku bardzo dużo ) nie narusza reguł kościelnych. Głos zabierali papieże twierdząc, że to napój. Dominikanie byli nieugięci szermując dowodem z uczty Montezumy ( opisał ją Bernarl Diaz di Castillo ), iż czekolada ma właściwości podniecające , co godzi w istotę postu. Jezuici wyśmiali kolegów przytaczając argument z kanonizacji Róży z Limy ( 1671). Wycieńczonej ascezą i umartwianiem anioł podał kubek czekolady i Róża odzyskała siły, a żadne figle migle nie były jej w głowie. Więc żaden to afrodyzjak. Na co dominikanie - ale jednak jadło, bo tylko po nim człowiek odzyskuje siły. Część doktrynerów twierdziła, iż o tym, czy to napój, czy jednak jadło, decydują dodatki. Sama czekolada, to napój, ale z dodatkami to już nie ( np. z mlekiem, jajkami, mąką ). Akademicy twierdzili, że mąka kukurydziana nie ma wpływu na to, że czekolada jest napojem, ale inna mąka, zdecydowanie zamienia ją w jadło. I tak przez ponad 100 lat panowie wymieniali ciosy. Spór wygasł w sposób naturalny, bo picie czekolady, zastrzeżonej do dworu hiszpańskiego, przeniosło się na dwór paryski, a potem trafiło do Włoch. Kiedy dostali ją Anglicy, zwyczaj picia czekolady rozprzestrzenił się bardzo szybko. W Polsce pojawiła za się czasów Augusta II Sasa.
    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
  18. szczur z loch ness25 stycznia 2018 13:50

    Ponad wszelką wątpliwość gdyby papierosy działały prozdrowotnie to mało kto by palił, a gdyby na dodatek były tanie, to już doprawdy nikt chyba, ze przymuszony w szpitalu :-)
    Kłaniam Waszmości z zaścianka Loch Ness

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem , Szczurku, Polacy to lekomani we świecie znani, tandem jakoby ich lekarstwem mianowano, być może byśmy sami wszystkie tytuniowe kocerny utrzymywali...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)