30 grudnia, 2019

Ździebełko refleksyj na roku pokończenie...

  Nie miał ten blog szczęścia tego roku, ni do mnie, ni do jakiegobądź ludzkiego żiwobycia... Trza tego będzie przyznać uczciwie, zasię może i co eksplikować Lectorom, póki co jeszcze Miłym przedsięwzięciu temu, choć i tych ostała jeno przygarść, czemu i dziwować się nie sposób.
  Ano, Mili Moi, z lat tu już zachadzacie, a chocia sporo z Was przyszło mi już poznać personaliter, flasz niejednych spełnić, a i pogwarzyć miło, przecie tegom się tu wystrzegał, by tu bodaj jak najmniej było Wachmistrza privatim. Pewno, żem się tu i tego nie ustrzegł, by się dziećmi nie chwalić, Pani_Wachmistrzowego_Serca przymiotów nie wynieść nad insze, luboż nie spomnieć własnych jakich ze zdrowiem turbacyj, osobliwie, gdy te na zawadzie not pisaniu stały, przecie wejrzawszy na insze, gdzie nieledwie Lectorowie wiedzą o autorze (autorce), czegóż na obiad jadał, a butów jakich pokupił, a jakich ineksprymabli, to sam się własnej w tej mierze modestii dziwuję...
  Bywalcom, osobliwie tym wieloletnim, wiedzieć przecie, żem przez lata wiódł własnego przedsięwzięcia, najwięcej pospólnego z budownictwem i remontami mającego, rękodajnych nawet i zatrudniając niemało, bywało że i z górą dziesięciu. Przyszła przecie i na Matyska kryska po latach trzydziestu, gdzie pospólnym zusów, musów, ukazów durnych, sądów nierychliwych i własnej nie dość chytrej, a więcej poćciwej względności, przyszliśmy k'temu, że jako tegoż dalej wieść będziem, to się pod most wrychle przeprowadzić przyjdzie i o żebrackim żyć chlebie, tandem żem rok temu właśnie począł tegoż interesu zwijać, pókim mógł tego jeszcze na jakich takich własnych uczynić warunkach.
  Pofortunniło się tego poczynić tak, żem nikomu z dostawców, podwykonawców czy zatrudnionych już byłych, grosza nie był winnym, a z łapaczami skarbowemi i zusowemi żem się uładził, podobnie jak i z oczajduszostwem bankowem, tandem byle jeno zatrudnienia mieć poćciwego, podobnie jak i salarium względnego, by na te jeszcze nastarczyło spłaty, żyć by można jeszcze i niezgorzej. Ano i z tem zatrudnieniem pierwotkiem nie nadto było ku uciesze, bom był go nalazł był dopiroż po kwartale z okładem, napisawszy się tych aplikacyj ponad pojęcie wszelkie. Przy tem byłoż to pierwotkiem dla nas i brzemieniem przykrem, bom kolejnego kwartału z dala od domu przepędził, mimo wolej czyniąc z familijej własnej cosi pokrewnego rodzinom marynarzy... 
  Kiedy nareście pracodawcy moi uczynnili zamierzonego w mieście mojem miejsca, do któregom się był prawdziwie najmował, robotą tą żem się też nadto długo nie nacieszył, jeśli się tak o tem w ogóle rzec godzi, bo utrapień z tem było bez liku, a jedyna pociecha w groszu nienajpodlejszym. Przyszłoż nareście k'temu, że mi podziękowano, co Pani_Wachmistrzowego_Serca na karb kładzie moich ze zdrowiem turbacyj, osobliwie wrodzonej karku sztywności i nabytej alergii na butów lizanie. 
  Tem razem szukanie mi krócej przyszło i po Nowym Roku mam nowego poczynać dzieła, gdzie rozziew między starodawnością bloga tego, a nowoczesnością technologij, z których mi żyć przyjdzie, więtszy jeszcze będzie, niźli wszystkie poprzednie, a Was prosić będę, byściu kciuków trzymali, by się ta przygoda po trzech nie skończyła miesiącach.
  Ano i jako te wszystkie zdarzenia pisaniu notek same już w sobie przyjaznemi nie były, bo abom był nibyż wolnym, przecie myśl błądziła ustawnie, czym aby tam jeszcze gdzie zajrzeć nie winien, bo może co nowego ogłosili i jakiej aplikacyj pisać przyjdzie pilno, abom bym z dala od domu, xiąg ulubionych i możności notek dopieszczania, abom pracował w godzinach znów takich, że wracając wieczorem, miałżem po kokardy wszytkiego i wszytkich, a znów czasu nibyż mego, któregom rańcem miał kaducznie skąpo, myśl znów zajmowała o czem inszem. A o czem?
  Ano bies podkusił, a przyjaciele mu dopomogli namówić mnie w swoim czasie na spłodzenie fabuły, w której miałbym choć częścią znane mi dawniejsze maniery stylistyczne wpleść oraz jaką taką, pożal się Boże, historyczną wiedzę. Zapewne przyjaciele nie czyniliby tego, wiedząc że w ten sposób doprowadzą do tego, że blog pójdzie w kąt, a wszystkie wolne chwile poświęcę temu nowemu szaleństwu, ale trudno, stało się… Czart nie odstąpił mnie, wmawiając we mnie głosem własnym i tychże nieszczęśników, którzy mnie jeszcze między przyjacioły liczą, że jest to coś warte i trzeba by tego wydać, by się tym mogli nacieszyć i insi lectorowie. Nie otrzeźwiło mnie z tego czterdzieści kubłów zimnej wody, czyli milczenia lub odmowy wydawnictw, które próbowałżem tem zająć, choć nie zbrakło takich, co utwierdzając w mniemaniu, że rzecz do najpodlejszych nie należy, z punktu mi proponowali wydanie jednak za grosiwo moje własne, czem jeno śmiech budzili mój gorzki...
   Co się perspektyw tyczy moich, to rzec mogę, że jakom roku poprzedniego zamykał z tą nadzieją, że się uładzić co tam poradzi i kundle, nogawice szarpiące, odgonić, tom dziś już żem nie przy nadziei, a przy spokojnej pewności, że byle zatrudnienia i salarium względnego nie zbrakło, to ze wszytkim przeciwnym poradzimy, tandem przyszłość widzę w jakiej nader ostrożnej ufności, tak co się bloga tyczy, to prawdziwie nie wiem, co Wam rzec... Nie skasuję go, to pewna, bo wiem, że on licznym, co w arcydawne nawet noty zaglądają, bywa czasem i wielce pomocnym. Czy co poradzę nowego dodawać? Ućciwie rzec muszę, że nie wiem, a przyrzec mogę, że się postaram, bo i na to moje do szuflady pisane szaleństwo przyjść kiedy jaki kres też przecie musi... Choć znów jako na trwałość wejrzeć tego, com przez lata płodził, a co Onet umiał jednem przekreślić gestem, to nie wiem, czy ta szuflada jednak nie pewniejsza...
   Wam Wszytkim, Mili Moi, w Roku Nowym, tejże samej życzę ostrożnej ufności, że mimo złe wszelkie z każdego niemal wyzierające kąta, damy radę... Ostatecznie, jako Naród, w tem właśnie jesteśmy arcymistrzami światowego formatu, choć nawet przez siebie samych niedocenianymi...:)

23 grudnia, 2019

A niechże Was Wszystkich...

... Dobrzy Ludzie, Janiołowie nawiedzą z dobrym słowem (nie mylić z kolędą i urzędnikami Pana B.), pokojem, nadzieją, a jakby jeszcze tam i co mieli za pazuchą, ot, jaki szczęścia kawalec nieduży, jakich pomyślnych chwil przygarstek, a daliby się ubłagać, by się z tem co może i zechcieli podzielić, to niechajże Wam onego nie skąpią, a i owszem, obdzielą nie z łaskawości w straty z góry zarachowanej, a temuż, że tak trzeba i tako się godzi!
   A iżby komu tam jeszcze i czas posłużył, a miło byłoby inszych spomnieć tradycyj czy obyczajów, to ku dawniejszym się notom moim tejże materyi poświęconym pokwapić się może. I tak "O obyczajach wigilijnych" żem już ongi raz pisał, co dziś widzę, że jeno krótkiemi było do tematu wstępem, któregośmy rozszerzali tutaj, gdzieśmy między inszemi o psotach wigilijnych pisali i o ściganiu się włościan na pasterkę spieszących... Tutaj żesmy cytacikiem obszernem z JMci Xiędza Kitowicza się sparłszy, o jasełkach pisali, a własną ręką zaś kolędników dawniejszych żeśmy jeszcze i tutaj opisali, oryginalne przy tej wojnie klechów z kolędnikami kolędnicze podziękowanie z roku 1615 podając. Zasię żem Lectorom Miłym starodawnych góralskich składał życzeń "Na scynście, na zdrowie..."Tutaj zasię żem własnej był alteracyi swej dał upust na durnotę ogólnonarodową, mniemającą karpia na wigilijnym stole mieć za obyczaj staropolski... Za okazyją, jako komu tego karpia, ryby dawniej rzadkiej i jeno na pański stół dawanej, chcieć prawdziwie po staropolsku na stół serwować, nie zaś jak leda kotleta schabowego na patelniej osmażonego, to tu ma przepisu na "Karpia po polsku w sosie szarym"... Ongi żeśmy roku minionego notą "O kradzieżach noworocznych" kończyli, dawniejszego tam a dziś przepomnianego cale obyczaju opisanie po krótkości ująwszy... Tutaj zasię, cytacikiem z Wincentego Pola się wsparłszy, żem prawdziwego znaczenia krzeseł pustych stawianych przy stole tłomaczył, tradycją dawniejszą i przedziwną mieszkulancją pogaństwa z krześcijaństwem będącą, aby onych mieć dla duchów...:)
   Nastroju odmieniwszy, bym jeszcze chciał wspomnieć przecudnej urody, choć smutną wielce "Kolędę ułańską" pióra Imci Minkiewicza.
   Was wszytkich przebaczenia proszę, żem dla turbacyj niezwyczajnych i czasu okrutnego niedostatku (tak wiem, że się tak nieledwie rokrocznie tłomaczę...), żem Was nie ponawiedzał z osobna i każdemu życzeń, choć w cząstce tak cudnych, jakich mi szlecie wszelkiemi sposobami, nie rewanżował. Czego popisawszy i nakopiowawszy, pójdę ja na te pokojowe święta mordować, kto co tam jest do zamordowania, siec, kto co jest do usieczenia, tłuc, kto co jest do utłuczenia i dusić, kto co tam jest do uduszenia...
              kłaniający się nisko
                                     Wachmistrz

10 grudnia, 2019

Szwoleżerskie dziś święto...

Grudniową porą nam przyjdzie ostatniego w tem roku pułkowego obchodzić święta, za to nie byle jakiego pułku, bo 1 Pułku Szwoleżerów Marszałka Józefa Piłsudskiego (i tylko taka pisownia jest prawidłową, a nie często, acz błędnie: imienia Marszałka etc.), których dzieje i cośkolwiek z tradycyj żem już tu był opisywał w trzech nawet dla ogromu materyi częściach: I, IIIII, tandem jako komu miło byłoby ich spomnieć wraz ze mną to i ku tamtym notkom upraszam, gdzie się cofniemy i do napoleońskich czasów, aliści nie pożałujemy czasu ani i na arcyosobliwe Kijowa zdobywanie w dziewiętnastym roku, a i o Wieniawie słów parę...:) A w kropeczkach możecie sobie między inszemi aż w czterech zupełnie różnych utworach posłuchać nutek tych samych, ze szwoleżerami u nas kojarzonych...:) Ostatnia zaś jest fragmentem "Popiołów" w wersji Wajdowskiej, o której w ostatniej z tych części wspominam słowami Daniela Olbrychskiego, który opisywał tragiczny wypadek przy kręceniu tej sceny zdarzony, który żywota pozbawił filmowego konsultanta, legendę naszego jeździectwa, oficera szwoleżerów i olimpijczyka, majora Adama Królikiewicza...