Responsując pod postem uprzedniem Jejmość Mascherze żem był pisał na obronę dawniejszych tytułów rozbuchanych: "Krzywe dziś są gęby na dawne barokowe tytuły, aliści wejrzyjmyż na to ućciwie, po czym miał się jaki może chętny czego o xiędze wywiedzieć, gdy nijakich nie było recenzyj, klubów czytelniczych, rekomendacyj i nagród literackich? Czytał jeden na tysiąc, to i spytać nie było kogo, a autor i wydawca tej jednej miał chwili na skuszenie nabywcy, gdy ów karty oglądał tytułowej... To i nie dziwota, że tam by jak najwięcej o tem, co w środku napychali...:)"
Podtrzymując generaliter, com rzekł, dodam, że jeszcze to czas był, gdy oracyje kunsztowne w niemałej były cenie, tandem ów autor tytułem niejako obiecował lectorowi potencjalnemu, że we śrzodku nierównie więcej od xiąg sąsiednich tejże uczty duchowej zazna. Kto czytał memuary Paska Jegomości, najpewniej i jak ja się udziwił, że ów, po latach spisujący, zatem najpewniej już i memoryi nie tej, przecie oracyje swoje, co ich miał kilku grzecznych, już to za funeralną powinnością druha jednego, już to obrończą przed Królem JMścią, przytoczył na stron parę co do słóweczka dokładnie... Nie wiem doprawdy, czy ich z całem tem bogactwem metafor, parabol i hiperboli się na pamięć wyumiał, jako aktor roli, i iście po latach pamiętał, czyli też drogocennemi ich mając, miał spisanych i między największemi skarbami swemi woził, zasię w sepecie jakiem trzymał i memuary spisując, przytoczył. To rzecz mniejsza, więcej mi o to idzie, byście pojęli jakże to tamtocześnym ważkie było, tandem nie dziwujcie się, bo też i autor (a i wydawca czasem) podobnego mięli z tą kartą tytułową frasunku, co dziś kto paginy internetowe tworzący, co ma w piąci słowach dla wyszukiwarek żeru zamknąć dorobku jakiej firmy, co czasem czyjego całego żywota w sobie zawiera...
A że owe tytuły to nieraz i same w sobie niczem poema najczystsza, to i się dziwować nie należy, że zauroczą może kogo. Oto spomniałżem dawniejszych naszych z Vulpianem Jegomością zabaw w tej mierze, aliści by tego spomnienia pełnem uczynić, winienem teraz Lectorów Miłych suplikować, by się do dawniejszej Vulpianowej przecudnej urody pokwapili noty sub titulo: "O wojsku afektów zarekrutowanych..." zasię nawrócili nazad dla responsu mego... Uprzedzić jeno pragnę, by nawiedzając tamte krużganki cudne, chusty jakiej mieć na gębę uszykowanej, bo Gospodarz niecnota tam już od roku nie odkurza nawet, to i też pyłu tam i pajęczyn jako w jakich katakumbach egipskich...
Żem już nie chciał wtedy gospodarskiej cirpliwości nadwyrężać, tom ostatnie nocą głuchą już nalezione perełki zamyślił u siebie pomieścić:
"Antipasty małżeńskie : trzema vciesznymi historiami, iako wdziecznego smaku cukrem, prawdziwey a szczerey milosci malzenskiey zaprawione" przez Hieronimusa dan in Cracoviae A.D.1650
"Antidotum contra antidotum, abo zbawienna przestroga, że Lekarstwo Duszne przeciwko apostazyi przez Woyciecha Węgierskiego, niegdyś superintendenta zborow ewangelickich, sporządzone y wygotowane, teraz świeżo w Królewcu Roku Pańskiego 1750 Drukiem publikowane i ogłoszone, jest Wierutną Dusz Trucizną, dana wszystkim wobec, y z osobna BOGA kochającym y zbawienia wiecznego sobie życzącym od X. Jana Poszakowskiego Societatis Jesu Teologa, z szczerey miłości y gorliwości pozyskania Bogu y szczęśliwey wieczności Dusz z naydroższą krwią Jezusową Odkupionych; dla zbawiennego Dusz ludzkich pożytku, do druku podana w Wilnie w drukarni J.K.M.Akad.Soc: JESU Anno Domini 1754"
"Augeriusa Busbequiusa Oratora cesarza Ferdinanda drogi trzy. Pierwsza Konstatninopolska pierwszą razą. Druga Amaziańska. Trzecia Konstantinopolska wtórą razą do Solimana Cesarza Tureckiego. Przytym Okrzyk na woynę przeciw Turkowi : przedtym od samego łacińskim ięzykiem wydane y kilkakroć Drukiem na świat wypuszczone a teraz dopiero na polską rzecz przełożone. Są rzeczy roztropne ku czytaniu, a potrzebne ku wiedzeniu." W Wilnie u Jana Karcana Roku 1597.
1. Przeczytałem moje własne słowa, zdumiałem wielce i do półek z książkami rzuciłem natychmiast, by dzieło pod obiecującym tytułem "Ołtarz wonnego kadzenia..." odnaleźć. A tu nic! Ni słychu, ni dychu! - jak mawiała śp. babcia. No jasne, przecież starodruków u mnie jak na lekarstwo, bo ceny zwykle poza moim zasięgiem. I teraz w głowę zachodzę: gdziem ja takowy cymes w sieci znalazł?
OdpowiedzUsuń2. A z tymi pajęczynami to już Waszmość cokolwiek lektorów nadmiernie płoszysz - chyba, że to działania przemyślane, żeby tylko najbardziej nieugięci pozostali. Powody zakończenia zabawy blogowej otwarcie w moim ostatnim tekście wyłuszczyłem i staram się tego trzymać, skoro sam, nie przymuszany, tak obiecałem. No i, o ile pamiętam, wielkiego płaczu po mojej pisaninie nie było.
Pozdrawiam
Ad.1 "Złoty ołtarz", Mój Vulpianku Miły, Złoty! A nalazłżeś najpewniej, jako i ja w przepastnych czeluściach której z bibliotek cyfrowych, chociażby tej:
Usuńhttp://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata?id=3661&from=publication&
Ad.2 Iżbym chciał Lectorów straszyć, bym dodał może, by i pod nogi baczyli, a i wody nie przepomnieli święconej...:) A skoro lamentów tamtych nie pamiętasz, co i w Twojem wieku nie takie znów niezwyczajne, tandem upraszam o tem medykowi napomknąć, by dawki bilobilu zdwoił...:P
Kłaniam nisko:)
1. "Vulpianku"? Ale Waszmość dzisiaj wielkopański. :)
Usuń2. O bilo... no, o ten specyfik poproszę w aptece. Skoro w moim wieku pomaga na... na to, na co ma pomagać, to warto.
3. Pamiętam przecież dobrze, że kilka osób namawiało mnie do kontynuowania bloga, a jednak podtrzymuję wcześniejszą wypowiedź: moim zdaniem prawie nikt nie zauważył jego braku.
Pozdrawiam
Ad.1 Miałem nadzieję, że Cię to rozbawi...:)
UsuńAd.2 A warto, warto! Ale o czym to ja mniałem mówić...?
Ad.3 Jak się dostrzec nie chce, to się i nie widzi...
Kłaniam nisko:)
"Złoty ołtarz wonnego kadzenia przed Stolicą Bożą" zapiera, zaiste, dech w piersiach. Z tym, że na tyle zmieniła się obyczajowość, że to, co "Złoty ołtarz..." spokojnie przytacza ku adoracji - dzisiaj może trochę dziwić. Ot, jedynie dla przykładu zacytuję dwa ustępy z "Pozdrowienia Członków Nayświętszey Panny".
Usuń1. Błogosławię y pozdrawiam naykształtnieyszy Nos twój, któremaś Kwiateczka Boskiej obecności Jezusa Pana naszego woniała.
2. Błogosławię y pozdrawiam nayobfitsze Piersi twoje, gronu wina wybornego podobne, y Niebieską mocą napełnione, któremiś prawdziwego Syna Bożego dla nas upokorzonego szczęśliwie karmiła.
Kto nie wierzy, niech sam sprawdzi na stronie 181 pod poniższym adresem:
http://books.google.pl/books?id=fScVAAAAQAAJ&printsec=frontcover&dq=Z%C5%82oty+o%C5%82tarz&hl=pl&sa=X&ei=5rPQT9j4Aovc4QTq2-nIDA&ved=0CDsQ6AEwAQ#v=onepage&q&f=false
Ad.1 Nic w tem nie widzę zdrożnego, skoro pomiędzy więcej popularnemi relikwiami średniowiecznemi byłaż i pieluszek Dzięciątka cząstka, a jeszczeć i ze śladami po Niem...:)
UsuńAd.2 Hmmm... "gronu wina wybornego podobne" i teraz zagwozdka: czy autorom o kształt szło, czy... o zawartość?:)
Kłaniam nisko:)
O widzę temat na czasie, może faktycznie pofatyguję się o jakiś barokowy tytuł swojej pracy, ciekawe jakie było by zainteresowanie... ;)))
OdpowiedzUsuńZ pewnością na Waćpanny uczelni by tegoż konceptu docenić umieli, na jakiej medycznej czy technicznej to już głowy nie dam...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Nawet był głowy swą wahała się wychylić. :) Ale prawda jest taka, że nawet ja lubię proste i konkretne tytuły. :)
UsuńNp. takie? "Nasofiberoskopia w ocenie zastosowania płata gardłowego w niewydolności podniebieniowo-gardłowej u pacjentów z rozszczepieniem podniebienia" Rzecz jak najbardziej współcześna, a niechże mi kto rzeknie, że to nie barok...:)
UsuńKłaniam nisko:)
U mnie docent, który już nie jest docentem był bardziej powściągliwy: ZNACZENIE PERLAKA W PATOLOGII UCHA ŚRODKOWEGO W OCENIE HISTOPATOLOGICZNEJ
UsuńORAZ IMMUNOHISTOCHEMICZNEJ :))))
Tyz piyknie...:)
UsuńKłaniam niziuśko:)
Cóż za bogactwo słów! W jednym tytule i wszystkie tytuły i krew Jezusowa i wierutna dusz trucizna!
OdpowiedzUsuńDawno Ci Wachmistrzu nie mówiłam, że podziwiam Twoją formułę pisania, bo ta wiedzy historycznej i niezliczonych lektur z tego okresu wymaga :)
Pozdrawiam Waćpana!
Bóg Zapłać za dobre słowo i trudu docenienie, przecie tego jednego bym sprostować pragnął, że te lektury to przecie przyjemność najczystsza:)
UsuńKłaniam nisko:)
Zastanawiam się z punktu widzenia tłumacza, czy wszystkie słowa od razu rozumiesz, czy też czasem musisz jeszcze wyszukać coś w starszych słownikach?
UsuńW tejże nocie akurat najmniejszej nie ma po temu potrzeby, aliści nie zaprzeczę: bywa... I wcale tego za kalectwo nie znajduję jakie, prędzej za pretekst do nowej z dykcyonarzem przygody...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Jam też się i na tytuły takie nie krzywiła, przeciwnie, rzekłam przecie, że dalece od 'blurbów' lepsze a oku milsze :). Po lekturze, prócz rzecz jasna "Moll Flanders" (nie "naszej" coprawda, ale przykład typowy stanowiącej, bo wszak to i tytuł, i streszczenie w jednym, dzięki czemu co leniwsi księgi wcale czytać nie musieli ;)) przyszła mi do głowy tradycja rzymska, gdzie titulus właśnie i tytułem, i streszczeniem być musiał, bo nijak przecie z naczynia zwoje wyciągać i patrzeć, co też tam autor dobrego (lubo złego) wykoncypował... ;)
OdpowiedzUsuńAno właśnie:) Wejrzawszy na rzecz od techniki strony ciekawie jest baczyć jakże to na te tytuły wpływa. Nawet bym się o prognostykę pokusił, że niezadługo może nie do aż tak kunsztownych, przecie do dłuższych wracać będziem, bo przy zalewie xiąg i dzieł kinematograficznych trudno już dziś o tytuł prawdziwie oryginalny (sam znam ze trzy "Otchłanie" i kilka "Krzyków", "Klatek", "Mgieł", czy "Duchów":)i wyszukiwarki się dławią:) Przyjdzie jeszcze do średniowiecznego incipit powrócić...:)
UsuńKłaniam nisko:)
A moi uczniowie narzekali, kiedy kazałam im z pamięci powiedzieć cały tytuł naszej epopei narodowej;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
A bo też uczniowie to zawżdy na coś narzekać muszą... Młode to i głupie, tandem ktoś musi myśleć za nich, daj Boże, by tylko do czasu...:((
UsuńKłaniam nisko:)
o matko! tytuł już chyba powiedział wszystko i reszta kart biała być mogła?
OdpowiedzUsuń"Wojsko serdecznych noworekrutowanych na większą chwałę boską afektów, pod komendą Jaśnie Oświeconego Książęcia de primis principibus, bo Michała, w którego imieniu Bóg całej ojczyzny honor, sławę i całość konserwuje, bo Serwacego Korybuta Wiśniowieckiego, wojewody wileńskiego, Wielkiego Księstwa Litewskiego hetmana, ale jeszcze większego przed Bogiem, niebem i całym polskim światem, wysokich zasług, prerogatyw, honorów wodza ciągnieniem idące, za wyciągnionym na krzyżu Jezusem trzema kolumnami Wiary, Nadziei, Miłości, roku, kiedy Syn Boski, regimentarz całego świata, zdawszy komendę naturze ludzkiej, na wojnę trzydziestu trzech lat, bywszy Bogiem, stał się człowiekiem, wielką uczynił odwagę, aby nam wieczną zawojował chwałę" ufff
No ale przecie toż by jawne, względem kupującego, oszukaństwo było...:) No i przecie edytor autorowi za karty puste by nie płacił, jeno sobie mógł tę oszczędność przeznaczyć:)
UsuńKłaniam nisko:)
A bo spis treści to znacznie późniejszy wynalazek ;-)
OdpowiedzUsuńnotaria
W rzeczy samej:) A w każdym razie nie tak powszechny...
UsuńKłaniam nisko:)
Barok aż cieknie od pozłoceń i ozdobników, nie tylko w piśmie:)) To styl, który mnie śmieszy deczko.Pokłony serdeczne.
OdpowiedzUsuńI nie zachwyca?:) No jak nie zachwyca, jak zachwyca...:)
UsuńKłaniam nisko:)
A ja bardzo lubię piramidalne tytuły takie co to na końcu nie pamięta się jak zaczynały.Pozdrawiam przed euro. Pyrkowianie oflagowani. Niżej podpisana ma na kierownicy barwy biało - czerwone. Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńNiżej podpisany "Brackiego" schłodził, ile mógł i uznał się za przygotowanego:)A automobilu żem oszczędził, iżby mi nie rzekł kto, że taki złom zdobić, to despekt jest dla flagi...
UsuńKłaniam nisko:)