Pisałżem tu już, wiele warte jest (jeślić o
merytoryczności prawim) dziełko Xiędza Chmielewskiego "Nowe
Ateny", tedy wracać k'temu nie myszlę.
Otoż jak Xiądz Dobrodziej inszego przysłowia
starego o wyrywaniu się jako Filip z Konopii, tłomaczył:
"Wyrwał
się jak Filip z konopi, to jest, gdy kto co nie a
propo mówi: Filip, ze wsi własnej Konopie,
będąc za Augusta I Posłem na Sejmie Piotrkowskim, w swoim odezwał
się interesie; krzykniono: Panie Filipie, z konopi wyrwałeś się,
jako pisze Cnapius in Adagiis."
Po prawdzie to owo przywołanie się na Grzegorza
Knapskiego, Knapiuszem zwanego i onegoż
„Przysłowia...” cokolwiek tu Xiędza Chmielewskiego tłomaczy,
że nie zawinił, a jeno nie sprawdził... Aliści, że Chmielewski
wielekroć był więcej od Cnapiusa popularnem i czytanem, to
i jakoż to już i poszło między lud, tedy przepadło...:((( Za
Chmielewskim Syrokomla był swoich "Fragmentów o Filipie z
Konopi spisanych rytmem" poczynił, za Syrokomlą najwidniej
wierszokleta jeden litewski w dziele swym najpryncypalniejszem sub
titulo "Pan Tadeusz" takoż w temże sensie Filipa z Konopi
uwiecznia...
I
takoż tego Filipa nieszczęśnego się i po dziś dzień w
tem się najgłówniej sensie tegoż przysłowia zażywa, jako kto
się ozwie tak, że to się ma do dyskursu tak, jak garbaty do
ściany... Tem ci czasem już od Reja czasów najmarniej, o czem mnie
wielce dziwno, że Knapskiemu i Chmielowskiemu nie wiedzieć, Filipem
szaraka polnego najzwyklejszego zwano, takoż jak i bociana Wojtkiem,
kota Maćkiem, wilgę Zofiją a wilka Jakubkiem...
A w przysłowiu prawdziwie szło o to, że nasz
Filip długouchy dla bojaźni przede psami nań szczwanemi,
najochotniej w polu konopij norek sobie czynił i tamże najczęściej
siedział, tegoż wiedząc wybornie, że konopną ,nader silną,
wonią zwiedzione... psy niełacno go najdą. Zali jednak dla
przyczyny inszej, chociaby za nagonki sprawą, pomykać z onych
konopij musiał, jedynyż odtąd jego ratunek w chyżości własnej...
Tak tedy przysłowia onegoż w tem pierwotnie znaczeniu zażywano,
rozumiejąc, że się z konopij wyrwać, znaczyło z bezpiecznego
schroonienia na azard nieznany się wypuścić... Możnaż by i
tego tako pojąć, że ów Filip w konopiach się tak bezpiecznym
czuł, że o bożym świecie przepomniawszy, przykro zaskoczonym,
niemal bezbronnym był i tak tegoż najwidniej Imć Rej był
pojmował:
" Cóż wżdy się z nami dzieje, iż tak nic nie dbamy,
Jako Filip w konopiach prawie ulegamy..."
Temat na czasie...:) przyznam, że w konopiach nigdy nie leżałem, więc nawet nie miałem okazji się z nich wyrwać, ale - kiedyś na pewno spróbuję:))
OdpowiedzUsuńBardzo będę ciekaw relacyi medycznej o tem wyrywaniu się...:)
UsuńKłaniam nisko:)
E... tam.... To przecież cały czas o konopie indyjskie się rozchodzi... :-)
OdpowiedzUsuń/Rozumiem, że wyrwałam się jak Filipka z konopii?/
Jak komu indyjskie milsze, ja mu ich nie bronię:)) A czy jako Filipa, Filipka, Filipika czy Filipinka to już nie mnie sądzić...:))
UsuńKłaniam nisko:)
A to w mojej wsi pomieszane pojęcia - bo i tłumaczono mi powiedzenie zającami właśnie, ale i znaczenia wyrwania się ze słowem nie w czas też się używa...
OdpowiedzUsuńCzyli, jako pojmuję, częścią i dawniejsze przetrwało pojmowanie tradycyi bliższe, częścią i to nowsze, na bzdurstwach w xięgach popisanych oparte...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Aaaa tym razem to powiedzenie znam i znaczenie takoż i czytając tylko czekałam, kiedy Waćpan do szaraka przejdziesz ;-) Mało tego, konopie z dzieciństwa pamiętam, zagony całe rosły tak wysokie, ze nie tylko szaraki, ale i my, dzieciaki, bawiliśmy się w nich w chowanego.I co to komu przeszkadzało? Przecież z tego materiał jak lniany wyrabiano.
OdpowiedzUsuńnotaria
Małoż na tem, po dziś dzień bym tego miał w hydraulice za pierwszorzędny materiał izolacyjny na wodę odporny, wielekroć od powszechnie zażywanego przebrzydłego teflonu lepszy... Podobnie jak i w szkutnictwie dawniejsze konopiami smołowanemi uszczelnianie kadłubów drewnianych do najwyborniejszych konceptów w tej mierze należały... Zastosowań i moc jeszcze cała, jako to sznury, liny czy i worki zdaje się nawet... Ja po prawdzie zagonów konopnych nie pomnę, aliści nie dam głowy, czy przyczyną nie nadto licha na konopie ziemia we wiosce, skąd familija moja...
UsuńKłaniam nisko:)
A rzeczywiście! Pamiętam, że dawnymi czasy, kiedy hydraulikę w moim domu na wsi robiono, pakuły konopne były używane jako izolator i uszczelniacz, który dzisiaj powszechnie silikonem zastąpiono. Tak czy inaczej, była to roślina wszechstronnie użyteczna, co dzisiaj strywializowano do niebezpiecznej używki, skutkiem czego wiele potrzebnych materiałów po prostu zniknęło z naszej codzienności.
Usuńnotaria
Dla mnie to nadal, po dziś dzień, tworzywo żywe i przydatne...:)
UsuńKłaniam nisko:)
"Konopie" to jedno z tych strasznych słów naszego języka, które liczby pojedyńczej nie mają, co mnie czasem skłania do bezpłodnych rozmyślań nad akceptowalnymi ułomnościami językowymi. Chyba, że się mylę i w nieświadomości żyję (tylko jaka by mogła być forma? Jedna konopia? Ta konop' ? Ten konop?).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ongi żem na wioszczynie, gdzie górskie włości moje, posłyszał pod sklepem, gdzie dwóch podchmielonych przymawiało sobie, wyzwanie per "ty konopi jedyn", co z kontekstu miarkując wyzwiskiem być miało... Aliści, że źródło do badań dalszych językoznawczych w tejże materyjej wraz potem przysnęło pod murkiem, tom i nie miał jak rzeczy obadać głębiej. Wnoszę jedynie, że w cyrkumstancyjach szczególnych i zgoła extraordynaryjnych i konopie być pojedyńczymi mogą...:))
UsuńKłaniam nisko:)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuń'Cóż wżdy się z nami dzieje, iż tak nic nie dbamy,
Jako filip w konopiach prawie ulegamy'
- słusznie, czy niesłusznie Rej pojmował przysłowie o szaraku z konopi, to jedno jest pewne, że pana Reja to i wszystkie inne powiedzenia są ponadczasowe.
Pozdrawiam serdecznie.
Wielceś to WMPani akuratnie wywiodła i spostrzegła...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Nie wiem, czy mam rację, ale zając jako filip powinien być pisany małą literą. Tak samo, jak w powiedzeniu "udawać greka".
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego dnia.
P.S. Może uda mi się u kogoś mądrego poszukać tego filipa. Jeśli znajdę, to podrzucę linka.
Dość szybko udało mi się znaleźć potwierdzenie moich słów. Wiedziałam, że Maciej Malinowski, który w "Angorze" prowadzi rubrykę "Obcy język polski", o tym pisał, ale na jego stronie nie znalazłam. Jednak w znalazłam w Wikipedii takie zdanie: "Dawniej filip był gwarowym określeniem zająca[2], a powiedzenie to wywodzi się najprawdopodobniej z gwary myśliwskiej i tradycyjnych, szlacheckich polowań".
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pamięć mnie nie zawodzi.
Serdecznie pozdrawiam.
Zbiorczo na oba Waćpani komentarze tu odpowiem: początkiem byłem skłonny przyznać racji i nawet żem noty edytował de novo, by wszędzie po przywołaniach z Knapskiego i Chmielowskiego, czyli tam gdzie się rzecz już wiadomą stała, by na małe litery odmienić. Alem wejrzał na cytat z Reja, który go dużą pisał literą, zasię sięgnąłżem jeszcze do niewymienionego w nocie źródła tu mego, czyli "Z tajemnic języka" językoznawcy znanego Witolda Pawła Cienkowskiego i ów tychże wszytkich imion znów z dużej pisze litery (Warszawa 1963 s.77). W rozterce będąc, uznałem zatem, że miarodajnym mi tu Rej będzie, jako najwcześniejszy, ergo idei samej pierwowzoru najbliższy...
UsuńKłaniam nisko:)
Szanowny Wachmistrzu, pozostanę przy swoim zdaniu, bo mimo wielkiego szacunku dla pana Reja, a w szczególności do jego "Figlików", nie jest on dla mnie autorytetem ortograficznym.
OdpowiedzUsuńImiona ludzi, które stały się nazwami o innym znaczeniu są jednocześnie rzeczownikami pospolitymi. Napiszemy: "O jasna anielka!"- nawet słownik Mozilli mi tego nie podkreślił jako błędu. Jeśli będę na działce hodować zająca (!) i nazwę go imieniem Filip, będę o nim pisać wielką literą, ale jeśli słowo zając będę używać zamiennie jako filip, to wtedy małą.
Serdecznie Waćpana pozdrawiam.
Z pewnością dziś autorytetem w tej mierze nie jest, aliści dla mnie cenniejszem tu, że pierwowzoru ludowego bliższy. Połowy powszechnie przeze mnie zażywanych tu zwrotów i słówek bym używać nie mógł, iżbym się na Taszyckiego i Jodłowskiego cięgiem oglądał...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Miło sobie poczytać, skąd pochodzą niektóre powiedzonka używane przez nas na co dzień bez większej refleksji :)
OdpowiedzUsuńUdanego odpoczynku w weekend Mości Wachmistrzu! :))
pozdrowienia!
Chyba Waćpani życzenie się ciałem u mnie stało, bom dawno chyba tak nie poleniuchował:) Bóg Zapłać i kłaniam nisko:)
UsuńUżywamy tych przysłów i powiedzeń na co dzień nie zadąjąc sobie trudu dociekania skąd i dlaczego. Dzięki za kaganek oświaty. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle też i nie sposób od szarego zjadacza chleba wymagać, by tegoż rozstrząsał:) Starczy, jako zechce, mogąc o tem co przeczytać, sięgnąć po owoc trudu czyjego i to już autorowi radość, że nie po próżnicy pisał, onemu zasię może i gdzie się to przydatnem pokaże...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Wczoraj tłumaczyłam wielce zainteresowanemu grandsonowi znaczenie powiedzenia - wyszedł jak Zabłocki na mydle...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńByle on tak na niczem nie wyszedł...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Witaj
OdpowiedzUsuńWarto by sobie te przysłowia dokładnie przeanalizować, skąd, dlaczego i w jakich okolicznościach...
Pozdrawiam niedzielnie :)
Toż właśnie czas cały czynić się staram...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Bociany Wojtki zda się, iż jeszcze do dzisiaj są spotykane, aleć o innych imionach źwierzęcych dopotąd żem nie słyszał.
OdpowiedzUsuń"Będąc posłem za Augusta I..." - chodzi tutaj o Jagiellona ostatniego może? Boć kiedyś spostrzegłem byłem imię Króla tegoż tak zapisane: "Zygmunt II August I", tedy skojarzenie mi się nasunęło.
Pozdrawiam!!
Zdałoby się w tejże materyjej do Knapskiego zajrzeć, do którego nie mam ninie przystępu. Boć, że bym niemal głowy dał, że Chmielowski rozumiał rzecz, że za Augusta Mocnego zdarzona, przecie przywołując Knapskiego, być i może że tak jest w oryginale... A Knapiusz przecie Wettyna znać nie mógł, za to właśnie za ostatniego z Jagiellonów był na ten świat przyszedł...
UsuńKłaniam nisko:)
nie znałam tego pierwotnego, prawdziwego znaczenia, dzięki więc za naukę :)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzyjemność tu cała po mojej jest stronie:)
UsuńKłaniam nisko:)