26 marca, 2013

O uciszaniu wyrzekań połowicy...


 Nie mojej, oczywista:))... Rzecz idzie o poślubioną wielkiemu książęciu litewskiemu, Witołdowi, Juliannę, którą ów miłował tak dalece, że jak sarkali czasem dziejopisowie, potrafił wojsko na wyprawie w kraju nieprzyjacielskim zostawić, by do łoża onej czem prędzej rozstawnymi końmi zdążyć... Insza to i prawda, że miał xiążę miłośnic i inszych kilka i trudno nam rzec dzisiaj, dla której najwięcej one konie rozstawne męczył... Spomniana Julianna zaś okrom uroków niewątpliwych nie była jednak i od wad wolną, między któremi najgęściej się o skąpstwie onej prawi. Rzecz to jednak do wątpienia godna, czy owa iście Szkotów obyczaje na Litwie szczepiła, czyli też wędzidłem jeno być pragnęła dla nadto w tej mierze rozhukanego ogiera Witołdowej rozrzutności...
   Pisalim tu już, za okazyją spotkania z cesarzem Zygmuntem w Kieżmarku, jakich też wiózł onemu Witołd darów i prawdziwie wyliczenie to dech człekowi zapiera... Nie inaczej było i dnia powszedniego na książęcym dworze. Oto za służby księciu podziękować zapragnął jeden z sekretarzy książęcych, niejaki Mikołaj Małdrzyk, któremu choć chleb książęcy wielce był miłym, przecie milszą żonka w Polszcze ostawiona. Że zaś ów był od xięcia nad inszych wielce ulubionym, temuż na odchodnem Witołd był mu nad podziwienie serca przychylnego. I gdy Małdrzykowi już i końmi zacnemi serce uradował, takoż futrami i klejnotami grzecznemi, a na sam koniec skarbnikowi przykazał jeszcze i sto kóp groszy wyliczyć, Julianna nie zdzierżyła i gęsto małżonkowi przymawiać poczęła, że w ruinę księstwo swe wiedzie...  Gdy zaś ją złość własna jeszczeć i więcej ku wyrzekaniom sroższym przywiodła, był książę nakazał skarbnikowi, przez złość, co ją miał na księżną, raz wtóry Małdrzykowi nowe sto kóp groszy wyliczyć. Xiężna w lament pod niebiosa idący uderza, że się i pewnie Święty Pieter nad dolą Witołdową zadumał, a kniaź skarbnika woła po raz trzeci...
   I tak: czem więcej Julianna despektów xiążęciu czyniła, ów przez przekorę co i raz nowych sum Małdrzykowi dokładał, aliści czy owa nie nadto bystrą była, czyli też się tak w onej złości zapamiętała, że ośmiu takich powtórzeń trza było, by  pomiarkowała, że to przez onej sarkania rośnie Witołdowa szczodrobliwość i by, pojąwszy rzeczy tej nareście, przez rozum nie zmilczała. Nim jednak do rozumu z tym przyszła, byłże Małdrzyk wziął ośmiokroć po sto kóp groszy i ruszył z ziemi litewskiej ku Polszcze sławiąc wszem i wobec hojność pana swego i skąpstwo Julianny...:)

33 komentarze:

  1. Jak to po złości jednemu robiąc innego do szczęśliwości doprowadzić można. :-) Nie należy wszakże zapominać, że taka przypadłość i w drugą stronę działa, bo jak mówią: "za każdy dobry uczynek przyjdzie kiedyś odpokutować". :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorzej jeszcze... Jako rzecze Karl Krauss: "Prędzej ci ktoś wybaczy podłość, której się wobec ciebie dopuścił niż dobrodziejstwo, którego od ciebie doznał."...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Vulpian de Noulancourt26 marca 2013 14:44

    Łaski, Dobrodzieju! Łaski upraszać się ośmielam! Jakiegoś objaśnienia łaknie moja dusza, bo chyba nie nadążam z powodu niewiedzy (na historii grywałem w okręty, co tu kryć - ale to była noc komuny). Toż osiem razy po sto kóp groszy to zaledwie 8 * 100 * 60 = 8 * 6.000 = 48.000 groszy = 480 złotych. I gdzie tu ta niezwykła rozrzutność? Bo skąpstwo extraordynaryjne, przyznaję, widzę.
    Objaśnienie jakoweś wiele by tu zdziałało, bo trochę wątpię, żebym powyżej słusznie rzecz był wyłożył, choć z matematycznego punktu widzenia przecież wszystko zda się być w porządku.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O groszach zapewne Imć Wachmistrz wyjaśni, ja jedynie podam ówczesną wartość grosza (1 grosz = 2 półgrosze = 6 ternarów (trzeciaków) = 18 denarów) dodatkowo 1 skojec = 2 grosze:

      wół = 14 skojców
      słonina 1 połeć = 14 skojców
      kura = 1 grosz
      kapłon = 2 grosze
      baran = 4 skojce
      jaja 100 szt = 2,5 grosza
      prosię = 1 grosz i 4 denary
      piwo za półachtela = 4 skojce

      Ceny z kosztów obiadu królewskiego W. Jagiełły z 10 maja 1389 roku.

      Usuń
    2. Bóg Zapłać Waszmości za toż dopełnienie:) Za Kałkowskim, jak mniemam?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Na początek mego krótkiego wstępu, Drogi Vulpianie, poproszę Cię, byś odrzucił myśl krępujący podział złotego na grosze, do któregoś nawykł i w ogóle o złotówkach zapomniał... Jest z pieniądzem ta przypadłość paskudna, że ów, jako ten nowiuteńki automobil ledwo co nabyty, najcudniejszy jest w ten moment, gdy go nabywasz, ale jeno za bramę od sprzedawcy wyjedziesz, to odtąd już jeno będzie na wartości tracił (chyba, że w dobrym zdrowiu czasów doczeka, gdy będzie już wielce szacownym zabytkiem:)Z pieniądzem podobnie: każdy po reformie, co go wprowadziła, jest młody, piękny i warty wiele, ale władza wszelka z fałszerzami pospołu, inflacjami naturalnemi bądź nie, tejże wartości psowa i po czasie jakiem znów gdzieś ktoś nowego lepszego pieniądza wprowadza. Tak i z groszem było, którego Wenecyjany jako denara Anno Domini 1192 bić poczęły jako pieniądza zacnego, solidnego i grubego, który wartał tyleż, co dawniejszych spsowanych denarów tuzin. Powszechnie zatem owej nowej grubej monety denarowej zwany dla odróżnienia denarem wielkim bądź grubym, co po łacinie brzmi denarius grossus, z którego to miana Słowiany już jeno grosza przyjęły. W naszym Europy zakątku bić począł te grosze Wacław II Czeski w takiej postaci, że z marki (czyli grzywny srebra) wychodziło monet 60 czyli kopa, każda po 3,5 grama śrybra mająca. Po prawdzie za tegoż już samego Wacława poczęto bić z marki monet 64, zasię 80, ale obyczaj rachowania groszy na kopy przetrwał jeszcze ponad wiek. Przyjąć można zatem, że kopa groszy to nie inaczej jak grzywna srebra, zatem sto kóp znaczyć będzie sto grzywien w sensie obrachunkowych i choć najpewniej Witołd używał już groszy nie praskich, a krakowskich, to niemalże na to samo będzie to wychodziło w wadze (Kaźmirz Wielki bił co prawda w Krakowie groszy mniejszych, ale i grzywna krakowska była mniejszą od praskiej). Osiem zatem razy po sto kóp będzie znaczyć srebra osiemset grzywien, zatem jakie 160 000 gramów, czyli 160 kilogramów i ta ilość, jak mniemam, już da Waszej Miłości obraz konkretny i jasny...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Vulpian de Noulancourt26 marca 2013 21:29

      1. Wielcem zobowiązany za tak szczegółowe wyjaśnienia. Teraz już uważam, że na ten temat wiem tyle, co wszyscy.
      2. Denarius grossus - nareszcie się dowiedziałem skąd nazwa 'grosz' pochodzi. Sądziłem, że z Austrii, bo tam przed wprowadzeniem euro szylingi na grosze (groschen) się dzieliły.
      3. Poniższe dane wziąłem ze strony Mennicy Wrocławskiej:
      Cena srebra = 28,70 [USD/uncję]
      Wartość dolara = 3,2427 [PLN] (stan na dzisiaj)
      Uncja(jubilerska) = 31,1035 [g]
      Stąd dzisiejsza wartość jedengo grama srebra = 2,9921 [PLN/g]. A skoro grosz w czasach X. Witolda miał około 3,5 grama, to jego [dzisiejsza] wartość to byłoby jakieś 10,47 złotego. Czyli że osiem setek kóp tych groszy to prawie pół miliona złotych. Niby nieźle, ale dzisiejsze odprawy róznych bonzów bywają znacznie bardziej do wyobraźni przemawiające.
      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Vulpian de Noulancourt26 marca 2013 21:49

      Dalsza część:
      =============
      Patrząc na ceny podane przez Mironq'a zrozumiałem, że trzeba jeszcze wziąć pod uwagę współczynnik uwzględniający różnice wartości towarów (w średniowieczu i dzisiaj). Jeżeli wół kosztował we wczesnych czasach jagiellońskich 14 skojców, czyli 28 groszy, to licząc po PLN10,47 za grosz mielibyśmy ówczesną wartość wołu W1 = PLN293,16.
      Dzisiaj woły kupuje się po (najmarniej) PLN6,35 za kilogram (patrz: www.sprzedambyka.pl), zaś wół o wadze 800 kilo to nie jest żaden wielki zwierz. Stąd otrzymujemy średnią wartość wołu dzisiaj W2 = 5.000 PLN.
      Zatem szukany współczynnik ksi = W2/W1 = 17. Tyle razy więcej było warte srebro podarowane przez księcia w stosunku do wartości dzisiejszej.
      czyli, że było tego srebra (w dzisiejszym rozumieniu) za jakieś osiem i pół miliona złotych.
      To już brzmi lepiej.
      Pozdrawiam

      Usuń
    6. Współczynniki, których się doliczyłeś, byłyby wielekroć bezpieczniejszymi, gdyby ich nie dla jednego wołu, co może być zwodnicze, a dla artykułów jakich najmniej kilku przyjąć i wyciągnąć średniej. Turbacyja wtóra to prawdziwa średnia w monecie zawartość. 3,5 grama, o których żem pisał, tyczyły się narodzin grosza praskiego zatem jakie pół wieku najmniej przed tem, jak Witołd Małdrzyka odprawiał. W czasach Grunwaldowi bliższych bezpieczniej byłoby przyjąć, że to już bliżej 2 gramów było, choć ja bym jeszcze optował za jakimi 2,5 gramami. Bezpieczniej całą kopą groszy operować, bo ta grzywnie odpowiadała, ergo niezmienną była przez długi czas i tu (upraszczając cokolwiek) możem o ca 200 gramach mówić.
      Że odprawa Małdrzykowa na dzisiejsze przeliczona nie wygląda może na imponującą, to i pamiętajmy że o odprawie pisarczyka prawim. Prawda, że rola sekretarza przy władcy, osobliwie niepiśmiennym, to nie toż samo co pisarz gminny, przecie nadal to tylko pisarczyk. Jeśli co mamy z odprawami możnych tego świata równać, to prędzej to, co Kazimierz Janowi Luksemburskiemu Anno Domini 1335 zapłacił za rezygnację z praw do korony polskiej, czyli 20 tysięcy kóp groszy praskich, zatem jakie 4 tony srebrem... Pod Grunwaldem za brańców krzyżackich Jogajła zażądał 100 000 kóp groszy praskich, zatem interes się zwrócił wielokrotnie:) Możnaż domniemywać, że to dzięki tym pieniądzom był król nasz w stanie pożyczyć Zygmuntowi Luksemburskiemu w 1412 37 tysięcy kóp groszy pod zastaw miast spiskich, o czem żeś pewnie in scholam czytywał.
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    7. Vulpian de Noulancourt27 marca 2013 11:39

      1. O Spiszu coś tam przecież mi mówiono, ale żadnych sum nigdy bym z pamięci nie przytoczył, bo chyba nawet nie próbowałem ich zapamiętać.
      2. Wniosek praktyczny to ten, że można chyba z całym spokojem zażądać od Austrii zwrotu pieniędzy za zagarnięty tuż przed rozbiorami Spisz. Z odsetkami i uwzględnieniem parytetu sił nabywczych mogą być z tego całkiem niezłe pieniądze.
      Pozdrawiam

      Usuń
    8. Vulpian de Noulancourt27 marca 2013 12:56

      SZCZEGÓŁY:
      ===========
      37 tysięcy kóp groszy to 2.220.000 groszy. Biorąc przeliczniki z poprzednich komentarzy (1 grosz = 10,47 PLN i współczynnik urealniający wartość ksi=17) otrzymujemy dzisiejszą wartość samego zastawu = 23,24 [mln PL] * ksi = 23,24 * 17 = 395, 14 [mln PLN] = 96 [mln EUR].

      Spisz Austria zajęła w 1769 roku. Od tej chwili do dzisiaj minęły 244 lata, czyli 2.928 miesięcy. Same odsetki (gdyby te pieniądze położyć w banku na, niezbyt wyśrubowane, PIĘĆ procent) dałyby ze znanego wzoru p*k*t/100 = 5*96*2.928/100 = 14.109 [mln EUR].

      Goły zastaw plus należne odsetki to 96 + 14.109 = 14,21 [milardów EUR]. A gdzie podatki, które przez lata zasilały obcą kasę? A gdzie utracone korzyści? A gdzie straty moralne? Lekko licząc należy nam się od byłego zaborcy ze dwadzieścia miliardów Euro za sam Spisz.

      I nie ma co wykręcać kota ogonem, że po 1918 teren należał już do innych państw. To niech już sobie szalbierczy Wiedeń wyjaśnia z tymi państwami osobno. Nie trzeba było wyciągać brudnego łapska w koronkowym mankiecie po nie swoje.

      Nie wiem, czy można liczyć na działania tego rządu. Ale już patriotyczna opozycja powinna o sprawie pamiętać (jeśli się nie mylę, niedawno ktoś rozważał możliwość upomnienia się o sumy bajońskie).

      Pozdrawiam

      Usuń
    9. Vulpian de Noulancourt27 marca 2013 21:37

      POPRAWKA:
      =========
      Zajrzałem teraz i włos mi się zjeżył, że sam to napisałem. Jak to nie trzeba się śpieszyć pomiędzy jednym łykiem kawy, a drugim!
      Chodzi o to, że owo 't' w podanym wzorze na odsetki podaje się w częsciach roku, tzn. jeden miesiąc to 1/12, dwa miesiące to 2/12 i tak dalej. Jeden rok to 12/12=1. Czyli że niepotrzebnie poniosło mnie z obliczaniem miesięcy od utraty Spiszu, bo wystarczyło podanie całych lat. Dobrze chociaż, że pierwszy to zauważyłem.
      Prawidłowe obliczenie to: p*k*t/100 = 5*96*244/100= 1,17 [miliarda EUR]. Wowczas całość = zastaw + odsetki to zaledwie: 0,096 + 1,17 = 1,266 [miliarda EUR]. A ze stratami dodatkowymi może jakieś 2 miliardy. Ech, a tak ładnie poprzednio wychodziło! Nadzieja w tym, że i tu można by stosować jakieś przeliczniki urealniające.
      Pozdrawiam

      Usuń
    10. Mnie się bez wdawania w rachunki te czternaście miliardów nadto pięknym snem wydawały, alem zmilczał, w rachunkach tak biegłym nie będąc...:) Przy tem turbacyj prawnych widzę ja moc całą, w tem najpierwsza ta, że jeszli nie masz jakiego ogólniejszego międzynarodowego porozumienia wszelkie arcydawne pretensyje znoszącego, to i tak my byśmy z tem Spiszem i onym zastawem frasunek mięli tęgi. Najpierwszy ten, czy aby na pewno od Austryi żądać, skoro w 1412 pożyczał Zygmunt Luksemburski, od 1378 margrabia brandenburski, od 1387 król Węgier, Dalmacji, Kroacji, Ramy, Serbii, Kumanii i Bułgarii. Od 1411 wprawdzie już tytularny król Niemiec, aliści cesarz dopieroż od 1433!!! Już i nie rachując tego, że po drodze król czeski, włoski i xiążę Luksemburga. Jak amen w pacierzu, że by nas Wiedeń do Budapesztu odesłał, jeśli nie do wszytkich tych krain dzisiejszych... Bo po prawdzie sam bym zasadność roszczeń względem Austrii dopiero od rozbiorów widział i pytanie czemuż tylko za Spisz mają płacić, a nie za całą Galicję? A Moskwa za wszystko za Bugiem i Berlin za Śląsk, Wielkopolskę i Pomorze?:)
      Ale skoro w Waści taki zapał rewindykacyjny się wzbudził i czas dozwala, to przedkładam jeszcze się sumami zająć neapolitańskiemi i bajońskiemi...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. To ja myślę, że do udźwignięcia tych 160 kilogramów Witold dodatkowe konie musiał dodać ;-)

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pewnie parę tych miłośnic dla osłody jeszcze większej...

      Usuń
    2. Od tego przecie zaczął:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Stokrotko...co inszego inwentarz, co inszego zabawka żywa:) Nie dla psa kiełbasa...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. No chyba że miłośnica czy też zabawka żywa sama na koń wsiadła i do innego władcy uciekła...

      Usuń
    5. To dobrze jak zabawka żywa jest żywa, ale bez przesady:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Jakoś nie umiem w sobie wykrzesać sympatii dla tego Witolda, ale i jego Pani trochę czasu zajęło pojęcie, że wyrzuty u mężczyzny mogą spowodować jedynie odwrotny skutek :)
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo też i postać nad podziwienie bezwzględna, chytra i przeniewiercza, jeśli to jeno korzystnem mu się zdało... W serialu o Jagielle zda mi się, że ich relacyje wzajemne na lara stare wybornie oddane zostały, gdzie nareście ku jakiej byli przyszli i prawdziwej concordii... Przódzi różnie bywało... Więził jeden drugiego, wojowali ciągle, a co najmniej na się wzajem Krzyżaków napuszczali...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Widać złość nie tylko urodzie szkodzi...
    Nie trza mężowi przyganiać, że rozrzutny,
    bo nieobejrzym się, a skarbczyk może
    ostać pusty.

    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie... Lepiej klucz od skarbczyka schować:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Szczęśliwie wdzięki ułańskie mamy już za sobą, a tradycyjna notka o godzinie 11:11 w całkiem inne rejony prowadzi. Sprawy nie znam, bo niby jakim to sposobem, natomiast zainteresował mnie wątek poruszany m.in. przez Imć Vulpiana, tzn. waluty będącej wówczas w obiegu i jej siły nabywczej. Rzecz cała szerszego opisu w kontekście pojęcia: inflacji wymaga, co Waszmość odpowiadając na komentarz szkicujesz, jednak rad bym wielce gdybyś Waszeć jakiś większy tekst tu umieścił, jak to w dawnych wiekach z ową inflacją i walutą bywało.
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie iżbym straszyć chciał, ale już 19 kwietnia ułani powrócą, by Wilno zdobywać:) Choć raczej odziani... Zadania naznaczonego się podejmuję, choć znów pewnie rzecz sposobniejszej chwili poczeka, tandem trudnoż mi określić, na kiedy ją wyszykować zdołam...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Rozumiem i nie poganiam, bo i temat wart jest szczególnej uwagi, zwłaszcza że media i lud prosty z wielkim upodobaniem na temat waluty deliberują, prawdę powiedziawszy nie mając o tym pojęcia nijakiego. Stąd mniemam, że jakiś przykład historyczny jeden lub drugi, sprawę wielce rozjaśnić może, w nawiązaniu do niewątpliwych walorów edukacyjnych bloga Waszmości.
      Pozdrawiam Wielkanocnie z zaścianka Loch Ness
      :-)

      Usuń
    3. Chyba mię Waść przeceniasz w zawiłości tych pojmowaniu:) Ale póki co rzec jeno mogę, żem niejako na wyrost biblioteki ku tej themie przepatrując, natrafił był na anonimowy "Traktat rycerstwu koronnemu" z 1611 o cle, podatkach etc. traktującym, a będącym niejako odbiciem myśli tamtocześnych szlacheckich... Ano i co tu dużo prawić: ześmiałem się jak norka, a przecie gorzki był ten śmiech...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Dla mnie największą wadą Julianny była chęć zostania królową. Namieszała w ten sposób i w stosunkach z Polską, i z cesarzem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda... Ale iżby sam Witołd nie był tej myśli przychylnym, wskórała by zapewne niewiele...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Czasy się zmieniają, a kobiety pozostają kobietami.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie? Może i na szczęście?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Wcale się nie dziwię żonie Witolda, że dbała o książęce dobro. Zbytnia rozrzutność nie prowadzi do niczego dobrego.
    Serdecznie pozdrawiam i życzę wesołych świąt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta prawda i najpewniej wszyscy się z nią zgodzą, czego zapewne już oczekiwać nie należy, gdy będziem określenie "zbytnia" definiować...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)