19 czerwca, 2013

O kuźnikach pośledniejszych i o wojnach leśnych...


...czyli cyklu naszego kuźniczego część szósta (IIIIII, IV, V). Pośledniejszych, naturaliter, od Roździeńskiego, aliści ta pośledniość jeno z naszych się bierze wyobrażeń, bo że Ów był okrom swego rzemiosła i poetą niezgorszym, temuż imaginacyję naszą zapładnia, temuż nam on znaczny, że dziś i ulice Onegoż miano noszą... A kto słyszał o Słupskich, Łojkach, Pankach, Marciszach czy Duraczach? Może jeno mieszkańcy wsi czy miasteczek, po dziś dzień od nich założonych i miana swe wywodzących, jako Suchedniów od Suchyni. A to przecie rody kuźnicze całe, znaczne i bogate tak, że Roździeńskiego może by i dla fachowości jegoż i zatrudnić chciały, przecie bratać się? Z takim hołyszem?  Walentego Duracza nobilitował Batory, co dla rzemiosła, osobliwie tego, co oręż dawał, miał aż nadto serca otwartego. Przecie i to signum narodowi naszemu swoiste, bo uszlachcał król-Madziar kuźnika-Polaka za de facto dawniejsze onego zasługi, gdy za króla Zygmunta Augusta, z Litwinów i Włoszki się wiodącego, żelazo na najpierwszy w Warszawie most dawał! Tak, ten o którem sam Mistrz Jan z Czarnolasu swej popisał fraszki:
               Nieubłagana Wisło, próżno wstrząsasz rogi,
               Próżno brzegom gwałt czynisz i hamujesz drogi;
               Nalazł fortel król August, jako cię miał pożyć,
               A ty musisz tę swoje dobrą myśl położyć,
               Bo krom wioseł, krom prumów już dziś suchą nogą
               Twój grzbiet nieujeżdżony wszyscy deptać mogą.
  Gęsto i rody te, Duraczowym śladem, po indygenat sięgały; gęsto też szlacheckie kopiując obyczaje, wiązały się maryjażami dla pomnożenia majątku, luboż i znaczenia swego. Pisał sam Roździeński, choć błędnie, o pochodzeniu swego rzemiosła, wywodząc je z Miśni:
   "Z tejże ziemie myszyńskiej do Szląska w te strony
     Żelazny i miedziany kunszt jest przyniesiony,
     Przez niektóre wędrowne niemieckie kuźniki,
     Mistrzowne w tym oboju dziele rzemięślniki."
    
     Ale Roździeński mógł o cystersach z Wąchocka, co już w 1179 się nad Kamienną usadowili, nie wiedzieć. Pisał to, co zapewne posłyszał od ojca swego, ów zaś zapewne od swego, zapewne jednak ta wiedza kilku ledwie pokoleń sięgająca, tyczyła się jeno upowszechnienia tejże kuźniczej technologii, w której Roździeński był mistrzem, ergo młotów z kołami młyńskiemi sprzężonych i miechów ogromnych. Jakże się to ma jednak do powszechnie w Europie uznawanego za polski, wynalazku młota podrzutowego, o którem już żeśmy tu i pisali przódzi?
     "Ze Szląska potym do Polski zaś żelazne dzieło
       Przez niejakie Mysznary przyniesione było."
   Ano, że tych Mysznarów nam jakoś długo w badaniach widać nie było, mniemano, że ich Roździeński zmyślił, luboż że to legenda jaka... Aliści, jako się poskrobało głębiej, wylazły i Mysznary, jedne, drugie, trzecie, jeno, że się wszytkie w koligacyjach właśnie kuźniczych rozpłynęły... A to z Kawkami spod Kostrzyna, a to ze znanymi Roździeńskiemu Marciszami z Zawiercia, a to ze Słupskimi...
   Wszytkim, co Śląsko jako tam bodaj i znają wiedzieć, że jest w Katowicach dzielnica, co się Bogucice zwie. Małoż komu jednak znać, że to od familijej kuźniczej znacznej, niejakich Boguckich, którzy tam od XIV mieli wieku swej kuźnicy, sławą i potęgą znacznej. W XVI wieku ród to był tak godny, że niejednemu szlachetce inwidia o ich majątek i znaczenie spać nie dawała... Aliści owi wcale na parantele herbowe nie łasi byli... Zych Bogucki w połowie XVI stulecia córki swej rękę dał... kuźnikowi inszemu, Jakubowi Bruskowi z Małej Panwi, zasię nasz kuźnik-poeta, wielekroć tu spominany, tegoż maryjażu owocem:)
   Bywali po prawdzie i tacy, co od szlachty obyczajów przejmowali, wraz i z temi najgorszemi. By wojnie rodowej między Łojkami i Pankami dać kresu byłoż trzeba lat z górą dwudziestu, a wszystko, co Fredro pisywał o Cześniku i Rejencie, byłoby jak ulał się i nadało lat czterysta wcześniej! Ugoda przed sądem Anno Domini 1560 zawarta, skazywała Łojków na 20 talarów* grzywny za rany i straty w substanycyjej zadane...
   Nawiasem, to jakeśmy przy wojowaniu kuźniczem, to przeskoczywszy o wiek niemal, bym do obrony Częstochowy trzech groszy dorzucić zapragnął... Owoż legenda nam narodowa przeora Kordeckiego maluje jako gołąbka nieomal, srogością najezdników przymuszonego, by oporu stawił z garścią szlachty okolicznej, żołnierza przygarstkiem, wolentarzami kilkorgą i braciszkami zakonnemi, co przecie ex definitione prochu nie wąchali... Ano, przykro to może i komu czytać przyjdzie, aliści w wojnie, co ją paulini jasnogórscy ze starostą krzepickim. Mikołajem Wolskim, o którym tu siła nam jeszcze pisać przyjdzie, toczyli, nieobce im były i rusznice i nawet harmaty! Zakonnicy pod wodzą byłego lisowczyka, xiędza Wyszyńskiego, co szabli na habit odmienił, regularnie lasy starostwa nachodzili i gdy pachołkowie drzewo cięli, braciszkowie z lontami u rusznic, a i u armatek na wozach wożonych czuwali, by onym ludzie Wolskiego wstrętu nie czynili! A przecie to nie byle jaka tam sądziedzka wojenka! Ladaco Wolski, nie ladaco, przecie starosta, ergo władza państwowa, przeto paulinów rozboje czemsi na kształt buntu by i pisać można! A przecie Wolski to nie byle szlachetka, co się starostwa ledwo dochrapał i już nijakiej możniejszej nad sobą nie miał protekcyi! Toć to marszałek wielki koronny, ulubieniec króla samego, z którem pospołu się alchemicznemi bawili experimentami tak zapamiętale, że mało co Wawelu nie spalili!
   Aż dziw doprawdy, że w tej wojnie paulini wygrali, śmierci Wolskiego doczekawszy, bo już po nim nikt nie miał śmiałości onym zbrojno stawać. Xiądz Kordecki po prawdzie na Jasną Górę dopieroż po dwudziestu latach nastanie, aliści nie wierzyć mi, by tam już naonczas nie było takich, co to za młodu z xiędzem Wyszyńskim lasów państwowych rabowali zbrojno...  Luboż, że przepomnieli, jako się rusznice nabija... A i myśl może nienadto poćciwa: skoro to takie rębajły go przeorem obierały swojem, to i może ów nie jeno do brewiarza był zdatny?
____________
*nie miejsce tu, bym zawiłości monetarne wykładał. Przyjmijmyż póki co, że to niemal toż samo, co w czerwonych złotych...

23 komentarze:

  1. Vulpian de Noulancourt19 czerwca 2013 11:36

    I tak już pozostało, że na szeroko rozumiany stan duchowny nikt ręki świętokradczej podnieść już się w Polsce nie odważa. Nawet gdy racja przy laikacie stoi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo... :)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Vulpian de Noulancourt19 czerwca 2013 21:10

      Illegitimi non carborundum.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Postaram się :) Choć...Avaritia et arrogantia praecipua validiorum vitia
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Toż i Wołodyjowski o mało kamedułą został! A rycerzem był pierwszym w Rzeczpospolitej :-) Słynna fraszka Mistrza Jana "Na most warszewski", ciekawe czy dzisiaj ktoś by napisał w podobnym tonie o współczesnych osiągnięciach myśli technicznej, na przykład o... nie wiem...iPhonie? Telewiziji cyfrowej? Rakiecie kosmicznej? Nie? To może o warszawskim metrze???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kneź już wyprzedził, Okrutnik jeden, za co mu i chwała, bo sam bym pewnie zalinkować nie poradził... Ale ja pomnę jeszcze pean na cześć czerwonego autobusu ( w Krakowie żeśmy mięli niebieskich :) i ody do trasy W-Z...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Musiałes zrobić drobną literówkę ostatnio - potrenuj tam gdzie możesz edytować komentarze. Jak już załapałeś zasadę, to reszta tylko kwestią wprawy :)

      Usuń
    3. Po szynach? Ja bym powiedziała, że one mkną na miotłach ;-) Ewentualnie, żeby kompozytora nie urazić, na koniach.

      Czerwony autobus pamiętam, ale to już do muzeum się nadaje, a ja bym jednak o metrze chciała ;-) Ale, ale, prawda, o rakiecie już było

      https://www.youtube.com/watch?v=UOQ7qgCQM4Y

      Uwaga, drastyczne! ;-)

      Usuń
    4. Kompozytora nie ma co urażać, bo podług tradycji luboż same były skrzydlate, luboż na uskrzydlonych właśnie pędziły koniach... Choć niektórzy znów prawią, że to wilcy byli... Ostatniemi czasy owe jednak czeguś się okrutnie zmodernizowały...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    5. To jest zbyt ciężkie do oglądania z samego rana :-(

      Usuń
    6. To prawda... Ale na oglądanie takich obrazów ze świadomością, że się to działo naprawdę, to chyba nie ma żadnej dobrej pory...:(
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    7. Notaria o metrze naszym stołecznym coś wspomniała. Przypomniało mi się;
      "Przyjechał kiedyś Anglik z samego Londynu do naszej stolicy - i poszedł do budki i mówi, że chciałby plan metra warszawsakiego kupić. A sprzedawca podał mu rozwiniętą jedną sznurówkę...:-))

      Usuń
    8. Cóż za nieużyty przekupień! Było choć węzełki w miejscach, gdzie stacje, poczynić...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. No, no - ciekawie się robi, ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawie to już było... My tylko możem pisać o tem...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Jak zawsze bez sensu, czyli o moich zainteresowaniach nazwiskiem Kuźnik. Czytając cykl Waszmości, o Kuźniku, poecie znamienitym, a ostatnio o tych pośledniejszych sprawdziłem geograficzny rozkład nazwiska Kuźnik. Rzecz ciekawa się ujawniła, bo nazwisko to występuje głównie w rejonach, o którym Zacny Wachmistrzu wspominasz, czyli na południu Polski (z wyłączeniem Łodzi, bo tam jest też sporo Kuźników), jednakowoż jak wysepka na pustym oceanie jawią się okolice Kętrzyna (czyli północ) gdzie nie wiedzieć czemu Kuźników też sporo zamieszkuje. Reszta mapy, to biała plama i nikogo takiego tam nie ma, o czym śpieszę donieść.
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprowokowałeś Waść do poszukiwań jakich kuźnic utajonych w Kętrzyna rejonie, które póki co niczego nie przyniesły szczególnego, przecie ustawać nie zamyślam, osobliwie, że skoro się tam na zamku prokuratoria mieściła krzyżacka, to logicznem by była jaka na rzecz zastępów krzyżackich produkcja... Osobliwie, że drzewa wkoło bogato, to i z węglem trudności by nie było... Jeno skąd rudy brać?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. O legalnym wyrębie drzewa u prawosławnych :)
    Не піду я до леса - nie tylko że bez armat i rusznic, to jeszcze z kwitami odnośnymi i ostrożnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem, czy tak całkiem legalnie, skoro się hajduków obawia... A motywy bywają przeróżne...:)
      Ja do lasu nie pojadę
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Powiedzmy, że utwór tchnie uzasadnionym dydaktyzmem :D

      Co do tego drugiego to wolę wersję bardziej odpowiadającą oryginałowi i milszą dla ucha, bo chociaż też stylizowana, to jednak dawniejsza i z większym talentem wykonana :)
      też Ja do lasu nie pojadę

      Usuń
    3. Z pewnością twój wybór jest wielekroć ciekawszym i jedynie pożałować mogę, że wyszukiwarka dla Ciebie była łaskawszą:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)