18 lipca, 2015

O xiążęciu Denassów... III

  Oto i mamyż jutro święta pułkowego Wachmistrzowi najbliższego i najmilszego, a to dla tej przyczyny, że 25 Pułk Ułanów Wielkopolskich to pułk Dziadka mego:) Tandem kto ze mną powspominać ochoczy, a przy tem za Pułk przewagami sławny, jako i za pamięć wachmistrza Wawrzyńca Ślązaka przepić gotów, do dawniejszej o Nich noty upraszam...:)

  Nie miał, oj, nie miał Dniestr szczęścia w historyi swojej i naszej. Insze rzeki, co u Fortuny widać w większem były poważaniu, zasłużyły sobie u ludzi, że niektórych zwą i niemal matkami narodów nad ich brzegami osiadłych, pieśni o nich śpiewają i składają rymy, a najmarniej już to ujeżdżają do woli i rzeka takowa prawdziwą się staje arterią gospodarczego organizmu danej krainy... Któż nie zna, czem Nil był dla Egipcyjan dawnych; któż po szkołach nie czytał o Wiśle naszej, zbożem do Gdańska płynącym umajonej w czas wieku naszego złotego; któż o Dunaju nie słyszał, luboż i o Wołdze?
   A Dniestr? Ano, cóż... jak to z ubogimi krewnymi bywa, co to nie wiedzieć gdzie, na jakiej jałowiźnie wyrośli, ugorami się karmili, to i odchowało się to może i duże, aleć zaraz przy tem chude jako nędzarska szkapa, a że niczego pożytecznego nie nauczone, to i stoi z boku, ręce opuściwszy, bez pożytku nijakiego, ku utrapieniu jeno wszytkich wkoło...:((
   Pisalim tu już o tem, jako król Jagiełło zbiedniałe poratował zbożem Konstantynopolitany, tegoż właśnie Dniestru za drogę spławną zażywszy, aliści na tem zda się finis przyszedł na międzynarodową tej drogi karierę... W następnych wiekach już to za przyczyną wojen ustawicznych i traktatowych rozstrzygnięć mało kiedy Dniestr w jednem był w ręku całością, aleć jako exemplum pokazuje Dunaju, czy Renu nie jest to conditio sine qua non* żeglugi bezpiecznej. Nam zasię okrom cyrkumstancyj dziejowych, do których bym policzył i ludy tameczne dzikością słynące, bo czy o Kozakach prawić będziem, czy o Tatarach budziackich u ujścia Dniestrowego siedzących, mniemam, że nie będzie między nami o to sporu, że nie z flisactwa i handlu spławnego oni żyli...:) Dodajmyż jeszcze i na to samej rzeki srogość, zda się nieprzystępnej dla chociażby jednej jedynej przyczyny, a to mianowicice osławionych progów skalnych, zwanych szypotami, sulami, szumami, bystrzami, najwięcej zasię porohami, za sprawą których żegluga spławna handlowa zdała się zgoła niepodobieństwem. Insza rzecz bowiem jakie czółno nieduże, w kilku na ramię zarzucić i brzegiem przenieść, za niem zaś wioseł i zapasów; insza galara jakiego zbożem ładownego na porohach przeładowywać... By był może i lud okoliczny mniej rabuśny, więcej osiadły, byłaby może i władza jaka stateczna i handlu dozierająca, a nade wszystko byłżeby może spokój nad wodami temi, by się i może pokusiło kupiectwo, luboż i pan znaczny jaki, by tam jakich może pobudować faktoryj, może i z żurawiami nawet, by jakiej żeglugi do i od porohów urządzić, ale że było jak było, to i marzyło się to ludziom przez wieki, ku nijakiej nie przychodząc pomyszlności...
   Jakoż Jan III Turczyna pod Wiedniem pognębił, zasię i za naszym i za inszych staraniem stanął traktat Anno Domini 1699 w Karłowicach, co nam Kamieńca oddawał z Podolem, a przy tem z wojny tej Turczyn wyszedł osłabły okrutnie, zdało się że się jakie pojawiły po wiekach jaskółki, by tej myśli w dzieło przyoblec. Są i w tem traktacie o tem wyraźne zapisy, ale że nikt Tatarów budziackich nie wyżenął, ani powstrzymać nie umiał, martwą to nadal stało literą. Ale myślano o tem... nawet i do takich się posuwając fantasmagoryj, jako w czas konfederacyi barskiej koncepta biskupa Adama Krasińskiego, by francuskich posiłków morzem przysłać ku Akermanowi, zasię z Turczyna pomocą, w górę Dniestru... Nie wiem doprawdy, jakoż się to zgodziło biskupowi i konfederatowi o jedyną prawdziwą wiarę stojącemu, od pohańca wyglądać salwerunku, aleć to już xiędza biskupa ze zbawieniem problem...:)
   Nam zaś przychodzi rok rozbiorowy 1772 i bieg Dniestru górny i środkowy aż po Chocim w austryjackiej się znajduje dziedzinie, zasię dalej po staremu Dniestr był granicznem pomiędzy Bessarabią turecką, a Ukrainą jeszcze naszą, przy tem ujście znów w tureckiem się znajdowało władaniu. By co tam dokazać trza było, by między wszytkiemi tam stał pokój i wola, by tego handlu i żeglugi wspierać. Aliści czas niejaki potem Moskal zgarnął Krym i tatarstwo pogromił** i dla galicyjskiego ziemiaństwa, którego rozbiory pozbawiły możności zboża słać na Gdańsk, Dniestr się począł jawić jako nieledwie Ziemia Obiecana Hebrajczykom... Nie dziwuję ja im się: jako się gospodarki miało z dziada pradziada na jeden obrócony kierunek, a tego zbrakło, znaleźć z tej kałabanii jakiebądź wyjście, znaczyło dla nich być albo nie być...
   Ano tak i niebezpieczeństw mimo, był się najsamprzód puścił dniestrową drogą Imć Marcin Koziebradzki***, ale że ów najwięcej drewna spławiał, to i rzecz to cależ insza, gdzie porohy nie tak straszne, a i ładunek, choćby i na porohach sturbowany, przecie nie jako zboże, na nic zmarnowane...
  Wtórym śmiałkiem był niejaki Rafał Dzierżek, naówczas świeżo z rotmistrza pancernego mianowany generałem z komendą nad 7 Brygadą Kawalerii Narodowej**** , którą przyjdzie mu jeszcze w wojnie polsko-rosyjskiej 1792 roku dowodzić, gdzie w cyrkumstancyjach niejasnych po zielenieckiej wiktoryi go komendy za niesubordynacyją pozbawią. Póki co jenerał Dzierżek z przygarścią jezdnych zbrojnych się dwoma łódkami wyprawił po Dniestrze żaglowemi, ale i tejże próby uznać było ciężko, boć ów, choć wiózł i towaru na handel, to onego przy jampolskich porohach na podwody przeładował i drogi część niemałą pokonał lądem. Przy tem łódeczki onego nie nadto pojemne, to i effect dalej dla kupiectwa i ziemiaństwa niepewny...
   Ano i na ten czas***** pojawia się nam śmiałek trzeci, a jest niem nasz właśnie bohater not poprzednich (III,), sam xiążę Karol Henryk Mikołaj Otto de Nassau-Siegen, czy jak kto woli Karl Heinrich Nikolaus Otto, Prinz von Nassau-Siegen, świeżo z naszą Karoliną z Gozdzkich, primo voto Sanguszkową pożeniony... Onemu rzecz takoż na sercu leżeć musiała, a to dla tej przyczyny, że samemu w ustawicznych będącemu finansowych tarapatach, od których ożenek z majętną pozornie Karoliną miał przynieść nareście uwolnienie, po ślubie nader rychło przekonał się, że małżonka męża w utracjuszostwie przerosła i w gotowiźnie ma ledwo piętnaście tysięcy dukatów z głoszonych stu i zasobność onej cała stoi na majątkach wpodle Tynnej pod Kamieńcem. Co i pomiarkować teraz łacno, że od prosperity żeglugi dniestrowej tak jak i reszty galicyjskiej szlachty była zawisła, tak i samego xiążęcia naszego... Aliści o rejsie onego opowiemy już w nocie następnej...
__________________________

* (łac.) warunek niezbędny i nieodzowny dla spełnienia się czegoś
** traktat w Küczük Kajnardży w 1774
*** (zm.1787) posesyjonat galicyjski znaczny na Podolu. Majątki jego to Czerniatyń, Okna, Kałuszyn, Kudryńce, Żabokruki, Chocimierz, Łuka i Harasynów, drobniejszych nie licząc. Byłże i Imć Marcin statystą politycznym znanym, posłował nawet i z ziemi halickiej na sejm elekcyjny Anno 1764. Starosta olchowiecki i chreptiowski, łowczy trembowelski i sędzia grodzki halicki, a przed rozbiorem i pułkownik wojsk królewskich. Po rozbierze zasię z sędziostwa halickiego się był przesiadł na fotel sędziego Landgerichtu we Lwowie, a Józef II go w 1781 nagrodził hrabiostwem, i nie wiem ja zali za owe w sędziostwie zasługi, czyli nie może i za to szlaków dniestrowych przecieranie...
**** podług numeracyi Gembarzewskiego: 1 Ukraińskiej, której uczyniono, sejmowych w tej mierze wypełniając ustaw, z dawniejszych chorągwij usarskich i pancernych z Ukrainy i Podola.
***** 1784, a nie, jak mylnie Rydel datuje, na poprzedzający gibraltarskie xiążęcia De Nassau zasługi 1780.


                                                                               .      

19 komentarzy:

  1. Ciekawy dodatek do przypisu z dwiema gwiazdkami. A podobno "Kuczuk Kajnardżi" znaczy "małe uzdrowisko". Wielce mnie to zaciekawiło, bom sądził, że tam tylko się szablami siekali, a nie do wód jeździli.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie z kolei zastanowiło czemu tablica, która na logikę powinna być po bułgarsku z ew. tłumaczeniami na turecki i rosyjski (może jeszcze angielski na użytek turystów jakich?) ma wyraźną część włoską...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. 1. Tablicę erygowano we wrześniu 1942 roku. Czy to może jakoś wyjaśnić kwestie językowe?
      2. A może pokój w KK podpisano po włosku? Bo przecież nie po turecku?
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Faktycznie intrygujące. Pytanie, kiedy powstała tablica - czy już wtedy angielski robił za "lingua franca" w Europie? Bo może włoski właśnie w tej roli występuje - jako najbardziej znany wówczas (wg twórców tablicy) język alfabetu łacińskiego?

      Usuń
    4. No to już Vulpian mnie wyprostował ;-)))

      Usuń
    5. Coś zaczyna się wyjaśniać. Trzeba zajrzeć tutaj (treść pokoju w KK, po rosyjsku) i przejść do Artykułu 28. Tam napisano wyraźnie, że Wielki Wezyr podpisuje i pieczętuje swoje egzemplarze napisane po turecku i po włosku, zaś feldmarszałek rosyjski - po rosyjsku i po włosku. Wychodzi więc z tego, że włoski był tam jedynym językiem, którym obydwie strony mogły się porozumieć.
      Pewnie dlatego na tej tablicy użyto włoskiego oryginału i przetłumaczono go na bułgarski. Dlaczego nie chciano przytaczać niczego po turecku - to chyba oczywiste, ale dlaczego nie zdecydowano się na rosyjski? Czyżby jednak II wojna miała tu jakiś wpływ?
      Pozdrawiam

      Usuń
    6. W Stambule, gdy jeszcze był Konstantynopolem, funkcjonowała Pera, z koloniami genueńską i wenecką. Genueńczycy, zdaje się, nie wytrzymali następnych paruset lat, ale Wenecjanie obecni byli w życiu Porty zawsze, już to jako wrogowie, już to jako użyteczni giaurzy.Może zatem i oni w tem pokoju pośredniczyli, w technicznym sensie oczywiście?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Ja z kolei przepiłam za pamięć imć Wachmistrza Wawrzyńca Ślązaka. Zbudowana jego historyją, proponuję, aby ministrowie edukacyji uzupełnili historyję o Wachmistrza obyczajowe wstawki, to nawet białogłowy o mniejszem rozumku chętnie poczytają. Sama z zachwytem przyglądam się owym fanfarzystom i sukiennym mundurom tańcującym owe mazury. A pod oka źrenicą przepyszna scena białej damy, której zadaniem było stojać jeno "w samej koszulce i machać druhom mężowskim". Aliści takie informacyje wielce ubarwiają pułkowe walki. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z serca całego za Dziadka mego wspomnienie i myśl zacną - dziękuję:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. No jak to pomijany i pieśni nie śpiewają? Przecież wszyscy się uczą w szkołach: "To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dalekie te wycieczki robił Imć Adam z Odessy, skoro Dniestr widział:)) Ale to wyjątek regułę potwierdzający...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Aleś mi Wasze apetytu narobił! Ja tu na opowieść czekam, a Wasze w najciekawszym miejscu ją przerywasz!
    Choć godzi się dziękować, żeś Wasze w przerwie tej żadnych bzdurnych reklam nie umieścił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekania obiecywam, że nie nadto długo będzie...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. To ja wreszcie zajarzyłam dlaczego Wachmistrz został Wachmistrzem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zaprzeczę, że to z przyczyn jedna... Może i najważniejsza..:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Jedyna książka Arkadego Fiedlera, której nie przeczytałem to "Przez wiry i porohy Dniestru". No to chyba najwyższy czas zaległości nadrobić? :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aczkolwiek nie jest to koniecznością...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. szczur z loch ness22 lipca 2015 09:26

    Z niejakim wstydem przyznam, że dopiero co z dalekich ekskursji cudownie powrócony, niewiele zajarzyłem hehehehe :-) Postanowiłem jednakowoż trwać w uporze czekając na kolejny odcinek, a tu tym czasem umieścić przyczynek, żem cały i zdrowy, czego Waści i innym Czytelnikom życzę.
    Serdeczności z zaścianka Loch Ness :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas trwania w uporze można sobie umilić poczytując części uprzednie, co być może wpływ będzie miało niejaki na efektywność jarzenia...:) Wielcem rad temu, że Waszmości w dobrym zdrowiu i całości członków znajduję:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)