09 października, 2016

O potrzebach i zasadności tegoż miana, takoż o Inflanciech co nieco, czyli do kircholmskiej potrzeby prolegomena nieduża...

  Dni temu nazad kilka przeminęła, nieledwie bezgłośnie, rocznica jednej z najświetniejszych wiktoryj naszych, prawda, że zniweczona następnie po próżnicy, jako to u nas zwyczajnie...:(( Nim przecie co o niej tu rzekniem, słów kilka o tytułu dzisiejszego zasadności...
   Antecessores naszy, jako o batalii jakiej prawili, tak niejako zamiennie używali właśnie określenia walka, bój, bitwa, spotkanie czy nawet i zwarcie, a w leciech późniejszych, za francuszczyzny rozpanoszeniem: "batalią", przecie termin "potrzeba" od zawsze zarezerwowany* był jeno dla bitew, niejako ex definitione obronnych (nawet jeśli sam bitwy tej przebieg był wybitnie agresywnym), wobec najeźdźcy na ojczystą ziemię wkraczającego. Po dziś dzień mamy ślad tego w archaicznym, ale wciąż żywym: "stawać w potrzebie".
   Nie będzie zatem "potrzebą" batalija grunwaldzka, choć się z takimi określeniami spotkałem, co być może tylko dowodziło, że kogoś zapał naśladowniczy, ale wiedzy głębszej pozbawiony, poniósł... luboż może, choć to naciągane sielnie, że to wywodził kto, że w istocie była ona obroną przed spodzianym uderzeniem krzyżackiem, które by nastąpiło niechybnie, gdyby Jagiełło z Witołdem na Krzyżaka nie ruszyli, w głąb krain jego... Nie będzie "potrzebą" i Kłuszyn Żółkiewskiego czy lipski, ostatni bój książęcia Józefa, za to ten nad raszyńską groblą, gdzie ów, idąc ze swoją fajeczką i bagnetem na karabinie prostego żołnierza przeciw Austryjakom na Warszawę nastającym, potrzebą jak najbardziej będzie... Ale jakże to z owym Kircholmem, toć on przecie mil parę od Rygi**, na łotewskiej dziś ziemi, to jakaż to nam ojczyzna, w której obronie miałby stawać Chodkiewicz "w potrzebie"?
   A jednak... W ślad za sekularyzacją Zakonu Krzyżackiego i zamiany ziem zakonnych w, lenne wobec Rzeczypospolitej Obojga Narodów, Prusy, Zakon Kawalerów Mieczowych, który od dwustu lat był z zakonem krzyżackim złączonym, oddzielił się od niego i przez jakie pół wieku próbował samodzielnego bytu, aliści na te wschodnie wybrzeża Bałtyku ostrzyli sobie zęby i Dunowie, i Szwedy, najwięcej zasię Moskale, przystępu do morskich wód nie mający, a i my po prawdzie żeśmy tu nie bez grzechu, choć znów ten grzech pożądliwości łacno zrozumieć obawą przed wrogiem, który by się tam usadzić miał i Litwę za gardło mógłby pochwycić. I choć za rządów Woltera von Plettenberga, tego wielkiego mistrza, co się od Hohenzollerna shołdowanego odłączył, byliśmy przódzi w niezgorszej komitywie, a i pospołu w aliansie złączeni***, żeśmy z Moskalem wojowali, to przecie za następców jego przyszło w państwie zakonnym do rozdźwięków pomiędzy szlachtą tameczną, tęsknie ku Rzeczpospolitej wyglądającą, a starszyzną zakonną, próbującą przecie jakiej jeszcze niezawisłości, co się pokończyło przymuszeniem Henryka von Galena do płacenia upokarzającego trybutu z Dorpatu na rzecz Iwana Groźnego i paktem przeciw własnym poddanym i związkom z Rzeczpospolitą wymierzonym. 
   Wrychle się przeciw Galenowi , a po jego śmierci, przeciw nowemu wielkiemu mistrzowi Johannowi Wilhelmowi Fürstenbergowi panowie inflanccy wzburzyli, a osobliwie arcybiskup Rygi, która to Ryga w dawniejszej konstrukcyi zakonnych włości miała szczególnego znaczenia, bo będąc de iure niezależnem państewkiem, a zarazem zwornikiem pomiędzy Inflantami Kawalerów Mieczowych, a Prusami krzyżackiemi, jeno na powolności arcybiskupa względem starszyzny zakonnej całość zbudować dawała. Przy tem i ludność, czegoś Iwana rządom niechętna, takoż się przeciwko zakonnym rządom wzburzyła, choć tu może i bym więcej jakich nowinek też i religijnych widział sprawki, summa summarum król polski Zygmunt August uznał, że te niepokoje na okrainach władztwa swego są nadto niebezpieczne, by ich bezczynnie jeno oglądać , to i umyślił w rzecz tę wkroczyć i posłał przeciw zakonnym wojska, które przymusiły Fürstenberga do ustępstw i zawarcia układ w Pozwolu (14 Septembra Anno Domini 1557), na mocy którego tak Polska, jako i Litwa rozliczne zyskiwała w Inflanciech przywileje handlowe, a co się czasem interpretuje, że  już i wówczas Inflanty miały być do Rzeczpospolitej przyłączone, to jest ta rzecz nadinterpretacją niejaką, bo to jeno wielki mistrz hołdu był złożył lennego, podobnego w formie i treści, jako ten hohenzollernowy sprzed lat, na krakowskim rynku. No i, ma się rozumieć, traktat ten też pospólnej przeciw Moskwie przewidywał obrony, czego już moskiewski książę Iwan, zwany Groźnym, nawiasem pierwszy z ichnich książąt, który  bezprawnie umyślił sam siebie tytułować cesarzem, co się w języku jego wykładało się (i po dziś dzień wykłada) na "car"**** , nie zdzierżył i na Inflanty najechał.
      Owoż temże to najazdem zgnębiony i klęskami ponoszonymi, przetraceniem Dorpatu i Narwy, włączeniem się Szwedów do gry i zagarnięciem przez nich Estonii, kolejny i
ostatni już mistrz krajowy Zakonu Kawalerów Mieczowych, Gothard Kettler, miarkując przecie, że ma ostatniej jeszcze jednej jedynej szansy, by spod topora zagładę niosącego ujść, wolał się z Rzeczpospolitą Obojga Narodów i jej królem związać, nawet za cenę tegoż zakonu likwidacji, osobliwie, że miał w tem i dla siebie niejakiej prosperity prospektu...
  Tako i przyszło do układu kolejnego we Wilnie 28 Novembra 1561 roku, gdzie się Kettler, arcybiskup ryski i stany inflanckie z królem polskim ugodziły na poddanie Inflant zwierzchności króla polskiego i wielkiego księcia litewskiego, za wyłączeniem dwóch jeno onych Inflant cząstek, a to mianowicie wydzielonego dla Kettlera dziedzicznego Księstwa Kurlandii i Semigalii***** ze stolicą w Mitawie i Rygi z przyległościami, która na tych rokowaniach wileńskich się cokolwiek przeciwko Litwie zbiesiła, nie ufając jej gwarancjom i wolała się poddać jedynie królowi polskiemu. Zygmunt August najwyraźniej nie był zdecydowanym, co z tem fantem uczynić i w jakiej tego przyjąć formie, póki co władając nad całością, aliści w roku 1566 utworzył z tych ziem Księstwa Zadźwińskiego i z punktu go inkorporował do...Litwy, czego przecie właśnie ryscy obywatele uniknąć chcieli, aliści opór panów litewskich przeciw nowej formie unii sprawił, że jako w Lublinie koniec końców onej zawiązano, to i na Inflantach to zaważyło. 
  Ci co więcej uważali na szkolnych lekcjach pomną może, że w czasie tych z Litwinami targów, król, aby ich co przymusić więcej, wydzielił z Wielkiego Księstwa ziem ruskich i onych do Korony przyłączył, co może i szkoda, że trzeciej z nich nie uczynił równoprawnej Rzeczypospolitej cząstki, bo to by i może siła dopomogło w przyszłych naszych z Kozaczyzną utarczkach, a przy Chmielnickiego rebelii (o wieleż by do niej w ogóle doszło) być może mogło by być dobrą podstawą do nowego Rzeczypospolitej urządzenia, bez marnowania potencjału kozackiego i bez konieczności szukania przez nich moskiewskiej protekcyi...
  Mało komu jednak wiadomo, że za tejże lubelskiej unii sposobnością przyszło jednak do powstania trzeciej cząstki Rzeczypospolitej, a mianowicie tychże Inflant naszych, czyli Księstwa Zadźwińskiego, przyłączonego wspólnie do Korony i Litwy, jako władztwa wspólnego, całością pod władzą namiestniczą Jana Hieronimowicza Chodkiewicza, czyli jak by nie patrzeć: oćca Jana Karola, czyli tegoż hetmana, co pod Kircholem dowodził:) Nawiasem, jakeśmy i przy Janie Hieronimowiczu, to godzi się co rzec o dawniejszej instytucji hetmana inflanckiego, którego jeno na tem terenie i na czas wojen z Inflantami związanych powoływano i takim właśnie hetmanem był ów Imci Jana Karola Chodkiewicza ociec...
  Księstwo Zadźwińskie się pierwotkiem dzieliło na okręgi: ryski, trejdeński, wendeński i dyneburski, ale że ta całość wrychle pod moskiewskie podpadła władztwo, to dopiero za jej odzyszczeniem przez Stefana Batorego, na powrót podzieloną została już na województwa dorpackie, parnawskie i wendeńskie, pełnoprawnymi ziemiami Rzeczypospolitej będące... Ano i jako Szwed, za sprawą jeszczeć więcej i pokręconych cyrkumstancyj z Wazów władztwem, takoż i w walce o Dominium Mariis Baltici, na te ziemie w toku wojny polsko-szwedzkiej 1600-1611 postąpił, to wkraczał na ziemie Rzeczyspospolitej, zatem stoczona z najeźdźcą w okolicach Rygi bitwa, jak najzasadniej potrzebą zwana być może... Ale o tych zawiłościach wojennych, jako i o samej extraordynaryjnej Chodkiewicza wiktoryi to już opowiemy w nocie kolejnej...:)

_______________________________
* ma się rozumieć w militarnem tegoż słówka znaczeniu, bo miała "potrzeba" dwa jeszcze znaczenia insze, z którego jednego byśmy rozumięli dziś jako osprzęt jaki czy urządzenie ("Podręczny słownik dawnej polszczyzny" Stefana Reczka cytuje przy tym haśle wyimek z jakiegoś opisu pióra XVI-wiecznego księdza Jędrzeja Wargockiego: "Okręty bez powrozów, bez kotwic i innych do żeglowania potrzeb zastał[...]), zaś znaczenie trzecie będzie i dziś jeszcze nam pobrzmiewać w zwrocie "wyjść za potrzebą", a w dawniejszych czasach zazwyczaj łączono tegoż słówka z dyskretnym określeniem "tajemna", po którym już wszyscy wiedzieli, o co chodzi... Z czasem pojawiły się i "potrzebne miejsca", czy "komórki", lub "naczynia", oznaczające, jak się domyślić łacno, ustęp, wygódkę czy nocnik.
** dzisiejsze Salaspils na Łotwie
*** sojusz został zawarty przez von Plettenberga i wielkiego księcia litewskiego Aleksandra Jagiellończyka w Wilnie 3 marca 1501 roku, co nawiasem dobitnie pokazuje swobodę kształtowania polityki zagranicznej przez Wielkie Księstwo Litewskie przed tzw. unią mielnicką. Wojna pospołu przeciw Moskalom toczona w latach 1501-1503 wykazała, że nie my jedni drzewiej żeśmy Moskwę bijali tęgo, pomimo onej pozornej przewagi liczebnej, najwyraźniej nie przechodzącej w jakość. Kawalerowie Mieczowi mający cztery tysiące jazdy i ośm tysiąców piechoty, 13 września 1502 roku nad Jeziorem Smolina pogonili kota czterdziestu tysiącom Moskwicinów...
**** za sposobnością sobie pozwolę staropolskiej formy nazewniczej na cesarza przypomnieć, będącej niejako pośrednią pomiędzy tymi językami: "carz"
***** w przeciwieństwie do Hohenzollernów pruskich familija Kettlerów wielce nam była lojalną, czego i kircholmska batalija potwierdzeniem będzie, a jeśli kto z Lectorów Miłych pamięta dawniejsze nasze, Torlina i Vulpiana rozważania o niedoszłych Rzeczypospolitej koloniach na Tobago i w Gambii, to się to będzie tyczyć czasów Gotthardowego wnuka, Jakuba Kettlera, bezsprzecznie najwybitniejszego tegoż rodu przedstawiciela...


                                        ................





23 komentarze:

  1. szczur z loch ness9 października 2016 17:58

    No to otworzyłeś Waszmość puszkę Pandory, bo jakiś czas temu, za przyczyną obmyślania kolejnych przypadków niejakiego Ezechiela Piczy, o którym kiedyś pisałem, zaczałem czytać o tym wszystkim i ze wstydem przyznam poddałem się :-(
    Klaniam z zaścianka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszukałem owego Ezechiela i przyznać muszę WMŚci, że to rzeczywiście puszka Pandory, bo czytania rachuję na miesiące jakie...:(
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. szczur z loch ness11 października 2016 09:30

      Bez przesady Imć Wachmistrzu. Więcej czasu zajmuje wyszykanie tych tekstów w blogu, niż ich przeczytanie, bo są rozproszone w liczbie ok. trzydziestu, przy czym nawiązują one zazwyczaj do znanych wydarzeń historycznych oraz określonych ikon funkcjonujących w kulturze. Z czasem uznałem, że cykl Mit Ezechiela to pomysł jałowy, chociaż w początkach bloga owa postać zrobiła niejaką karierę, jak się wydaje schlebiając gustom ówczesnych Redaktorów Onet.
      Serdeczności z zaścianka :-)

      Usuń
    3. Teraz modne jest otwieranie puszki z Pandorą ;)

      Usuń
  2. Owa "potrzeba" jest ciągle używana w różnych znaczeniach na Lubelszczyźnie. Mówiąc, "trzeba mi było pójść do sklepu", "bez potrzeby ten pies" chodzi o to że wypadałoby, warto, albo coś jest zbędne, zbyteczne. Niby tak się zdarza mówić w całym kraju, ale tu są to zwroty bardzo charakterystyczne. Stąd też oczywistym jest, że potrzeba to pewien przymus, konieczność także.
    No nie wiem czy ten mój wywód ma jakiś sens, ale na pewno tego typu zwroty są tu pospolite. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe... Jest w tem zawiłość niemała, bo i sami językoznawcy zgodni nie są, czy my tu prawim o przysłówkach, czasownikach a jak tak to czy aby nie o tzw.niewłaściwych czy o predykatywach...:)
      Mnie przede wszytkiem szło o to, że w określeniu "potrzeba" na batalię w obronie ojczyzny toczoną była jakaś świadomość oczywistej powinności, z którą się nie dyskutowało: trzeba było stanąć i już...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Panie Wachmistrzu !
    W wojnie o Inflanty swoją rolę miało też wyznanie, wszak była to najdalej na wschód wysunięta protestancka kolonia niemiecka. Tak więc szło o uzyskanie przewagi katolicyzmu w tych stronach. Zakon niemiecki i arcybiskupi ryscy od dawna darli koty o to, by na własną korzyść sekularyzować swoje posiadłości. Przymierze z Pozwolu wywołało wściekłość Iwana IV, który już w styczniu 1588 uderzył na Inflanty, zdobywając Dorpat i Narwę . Najazd moskiewski wywołał też rozprzężenie całe rzeszy inflanckiej , bo biskup kurlandzki i ozylski sprzedali swoje terytoria Duńczykom. Rewel ( obecnie Tallin ) z kolei ściągnął na swój teren załogę szwedzką, poddając się tym samym Erykowi XIV Szwedzkiemu.. Z przyczółka estońskiego oraz ziem utraconych przez Rzeczpospolitą w latach 1605-1625 Inflant wyrzuciła Szwedów dopiero Rosja, formalnie w 1721. Inna rzecz, że Piotr I, na ziemiach należących prawnie do Szwecji, założył w 1703 roku Petersburg. Z kolei układ w Wilnie wywołał dodatkową wściekłość Iwana Groźnego, bo ten ubiegał się o rękę Katarzyny Jagiellonki, ale Zygmunt August odmówił. Odnośnie Unii Lubelskiej, to wpływ na jej zawarcie miało zdobycie Połocka przez Moskwę (1563) . Zagrożeniu Wilna zapobiegły zwycięskie bitwy pod Czaśnikami i Orszą ( 1`564), ale na Połock zabrakło sił. W każdym razie Połock uświadomił Litwinom, że bez współdziałania z Koroną nie dadzą rady oprzeć się potędze moskiewskiej. Swoje zrobiła też śmierć Michała Radziwiłła,( 28.05.1565) zwanego Czarnym, zdecydowanego przeciwnika połączenia Litwy i Korony.
    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie Waść kwestie wyznaniowe podkreślasz, choć to więcej miało znaczeń dla samych Inflantczyków, a i może dla cara... Zygmuntowi Augustowi różnowiercy nie przeszkadzali, czego najlepszym dowodem przywołani przez WMŚć Radziwiłłowie, kalwini jak się patrzy...:) O Unii pewnie jeszcze nam przyjdzie pisać nieskąpo, to i litewskich motywach i zapatrywaniach czas jeszcze będzie szerzej pogwarzyć; dziś najwięcej mi o to szło, by dokazać pełnoprawność rozumienia przez przodków naszych Inflant jako ziem Rzeczypospolitej przynależnych i niejako "swoich", a nie jak na nie dziś czasem popatrujem, jako na jakieś może egzotyczne, pseudomocarstwowe zapędy...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. shołdowany??? nie wierzę ;-)

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czytam dalej... dużo tu nazwisk, nie ogarniam. Poczekam do następnej części, gdzie o bitwie ma być. Tośmy sięgali od morza do morza, jak to mówiono.

      notaria

      Usuń
    2. W cóż tu nie wierzyć? Że i Wachmistrza błędy dopadają?:)) I tak się dziwuję, że tak rzadko:) A teraz to mi i poprawiać niepolitycznie, bo i Waćpani komentarz, jak i mój respons wyszłyby, że psu na budę pisane...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Oj. Znowu trudne. To mapki będą?!:)
    Piosenka świetna. W drugim wykonaniu brawa za pomysłowość w kwestii instrumentów...:)))
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obaczym jeszcze, choć iście bataliję bez mapek wywodzić to rzecz extraordynaryjnie trudna... Dla mnie ta polka szczególnej jest wagi, bo pomijając, że ją zwyczajnie lubię, to domniemuję, że to za jej zapewne sprawą żem się w Wikipedyi znalazł...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Zacny Wachmistrzu, tak się powinno historii uczyć. Obraz skojarzony ze słowem, mocniej zapada w pamięć. Chociaż wiedziałam, gdzie leży Kurlandia, to z przyjemnością pooglądałam, ponieważ nigdy tam nie byłam i nie będę, za to krajobraz Kurlandii pod tymi rzęsami zostanie. Muszę się przyznać, że nawet zawiłości lżejszym się wydają przy tych polkach.
    Zasyłam serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polki, a ściślej jedna polka w dwóch wariantach, tak naprawdę jest fińska, alem się oprzeć nie mógł:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. A propos "potrzeby"...

    Samuel Bogumił Linde - Słownik języka polskiego [wyd. 1811], tom 4, str. 977- "Tchórz jak potrzeba"; tamże - potrzeba - "trzebienie nierogacizny"...
    Erazm Rykaczewski - Słownik języka polskiego [Berlin SW Verlag Von Neufeld & Henius - brak daty wyd.] t. 2. - "p o t r z e b y w sukni sznurki, taśmy p e t l i c e"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tchórza nam Linde wyraźnie z ową bitewną związał potrzebą, a Rykaczewski z owym "osprzętem". Natomiast ciekawym jest owo rozumienie potrzeby w kategoriach rzeźniczych...:) Uwagi Lectorów łaskawych bym zwrócić tu pragnął, że co my rozumiemy dziś jako wytępienie, wybicie do nogi, ekterminację niejaką nawet i może, to wytrzebić drzewiej tyleż znaczyło, co wywałaszyć...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. A znowu w słowniku Karłowicza jest uroczy w swej bezpretensjonalności przykład - "Maryśka poszła w ksze za potrzebą". Okazuje się że Polak/Polka, jak potrzeba,to w razie potrzeby idzie w potrzebę [lub za potrzebą] jak potrzeba..
      Ech, w ogóle lube to były czasy [wczesnopiastowskie raczej], gdy "trzebieniec" bywał zakonnikiem, a zakonnik m-u-s-i-a-ł być trzebieńcem, co po wiekach jeszcze dyskontują a to Bunsch, a to Grabski, a to Gołubiew a nawet cnotliwa nad pojęcie w swych opisach pani Zofia Kossak - Szczucka, w życiu prywatnym zdroworozsądkowo niewywałaszone egzemplarze preferująca... Tak oto inna bywa potrzeba stylistyczna - inna erotyczna...
      Quod erat demonstrandum.

      Bywajcie szczęśliwie w każdej potrzebie

      Usuń
    3. Przyznaję, że ze znajomością tekstów Gołubiewa, a i Bunscha u mnie nietęgo, bom się nigdy przełamać do nich nie mógł, to i trudno mi co tu do konkretów się odnieść, aliści zdaje mi się, żeś Waszmość jakimś fałszywym uległ myślom, czy przekazom... Primo, że żaden rzezaniec nie powinien być kapłanem (pomijam wyjątkowo w tej mierze dziwacznie usposobionego do rzezańców Klemensa IX i jego czasy) i że eunuch nie powinien odprawiać mszy, zatem nawet jeżeli gdzie do jakiego zakonu przyjmowano trzebieńca (rozumiem, że z litości) to z pewnością nie dostępował on wszystkich święceń... W czasach wczesnopiastowskich to my co najwyżej możemy mówić o kilku eremach, a nie o zakonach, zaś w kręgu cywilizacji zachodnioeuropejskiej eksplozja mody na kastratów nastąpiła dopiero w czasach nowożytnych, w epoce baroku...
      Daruj zatem, Janie Janowicu, ale podług mnie to raczej nihil non demonstrandum esse...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. A mnie przypomniał się tylko jakiś wywiad z młodą i (podobno) rwącą oko panienką, która utyskiwała, że "potrzeby są, ale nie ma z kim współżyć".
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ona tak, powiadasz, się pro publico żaliła?:) Widać desperacja się już i na mózg rzuciła... Dobrze, że nie owies...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Dzięki za miłe słowa Wachmistrzu i za linki.
    1. batalia przyszła do nas nie tylko z francuskiego, ale i z włoskiego, a on jest pierwotny (jeszcze pierwotniejsza jest łacina - batuere - bić)
    2. Czytając Twój tekst chciałem przypomnieć, że jeszcze w XX wieku walczyliśmy na tych terenach, ale ostatni link sprawił, że rzecz jest nieaktualna.
    3. A Chmielnicki to akurat nawiązanie do mojej notki, do której Cię zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad.1 Słusznie, dziękuję...
      Ad.3 Veni, legi, commentati...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)