Nam, na wioszczynach odległych naszych, nawet i echa dalekie nie dotarły na ślad tej radości, a że lud prosty przez wieki pospolicie roku koniec rozumiał z przesileniem zimowem, na który kler cależ udatnie nowego w pobliżu święta Bożego Narodzenia wprowadziwszy, związał jedno z drugim i tak oto już to w tradycji ostało, gdzie dla włościan naszych dzień ostatni roku starego niczym nie był szczególnym i właściwie obrzędowość onego powtórzeniem było niejakiem obrzędów wigilijnych i świątecznych, z wróżeniem sobie przez ołów czy wosk lany o zamążpójściach, urodzajach i temu podobnych sprawach, z tą jedną różnicą, że wieczerza dnia tego być miała jak najwięcej sutą i tłustą, a i od napitków bogatą, bo rozumiano naiwnie, że tako będzie i przez rok cały... Przez wieki raczej obchodzono ciągu dni dwunastu całego, aż do Trzech Króli, zowąc ich Godami, co dziś się już jeno do Świąt Bożego Narodzenia skróciło, Dwunastnicą, Świętymi Dniami (czasem i Szczodrymi), luboż Koladką, co jeszcze gdzieniegdzie na wschodzie przetrwało, bo tam tak długo jeszcze na pastorałki mówiono... Nawet dla kleru to długo była jeno oktawa Bożego Narodzenia, a nie jakiś tam Nowy Rok...
I te dni właśnie, nieważne czy Szczodre, czy Święte, to był czas jasełek, kolędników, widowisk herodowych, a nie zabaw tanecznych z muzykantami... Te najpierwsze przyszły do wielkich miast, ale i tam jeszcze we wtórej połowie XIX wieku były rzadkością, osobliwie w Kongresówce, żałobę po insurgentach styczniowych i po Ojczyźnie w kajdanach noszącej jeszcze przez wiele, wiele lat... Dopieroż gdzie w ostatnich tegoż wieku dekadach zatryumfowały wieczory taneczne rozumiane jako rozpoczęcie karnawału, z wszelkiemi tegoż nieszczęścia atrybutami, których niezadługo Kazimierz Bartoszewicz w swoim "Słowniku prawdy i zdrowego rozsądku" podsumuje:
"Bale - przeziębienia, odciski na nogach, niezapłacone rachunki u krawców, schadzki miłosne, pożyczki u lichwiarzy, szampan krymski lub węgierski, wystawa golizny..."
Wam, Mili Moi, z podziękowaniem za wierność, na którą tego roku z pewnością nie zasłużyłem, życzę byście tej nocy przepędzili na takiej zabawie, jaka każdej i każdemu się uda i na jaką go stać, byście się oderwać choć na chwilę od codzienności mogli, osobliwie zaś by nie myśleć o nadchodzącym, co do którego nie mam złudzeń, że za szczęście sobie poczytam za rok, jeśli rzec o niem mógł będę, że nie był wiele od poprzedniego gorszym... Ale nie bronię nikomu wierzyć, że będzie dobrym, a nawet i lepszym i, jeśli w błędzie, to pierwszym będę, który się uraduje z tego...
Za zdrowie i pomyślność Waszą przepijając, kłaniam Wam Wszystkim Nisko :)
Wachmistrz, Pan na Nalewkach, Nastojkach i Dwójniaczku, Dziedzic Miodu i Zarządca Węgrzyna"
Wachmistrz, Pan na Nalewkach, Nastojkach i Dwójniaczku, Dziedzic Miodu i Zarządca Węgrzyna"
Miłemu Gospodarzowi i P.T. Dyskutantom - wszelkiej pomyślności i końskiego zdrowia życząc
OdpowiedzUsuń- dedykuję...
Sigismundus Secundus
http://pytam-jestem.blogspot.com/2016/12/przeciaga-kawaleria.html
Ze zdrowiem u mnie nienajgorzej, może iście przez te z końmi parantele:)) Gorzej z familijantami memi, ale tym pozwolę tych życzeń sobie przekazać, to i co może pomoże:) Bóg Zapłać WMości za one, jako i za nowej siedziby wskazania:)
UsuńKłaniam nisko:)
O, widzę Sigismundzie, że znalazłeś gdzieś wykonanie Sławy Przybylskiej?! Jest jednak najlepsze! :)
UsuńDziękuję. Znalazłem w internecie [chomiki]. Dorobiłem to i owo i jest co jest...
UsuńSigismundus Secundus
http://pytam-jestem.blogspot.com
Anim sobie sprawy nie zdawał z rozległości włości Waszmości! Acz wydaje mi się, iż trudną sprawą jest takowe w całości utrzymać wobec mas ogromnych skłonnych do uszczknięcia choć odrobiny!
OdpowiedzUsuńŻyczę zatem Waszej Miłości zdrowia i potencji właściwej dla obrony tych włości, jakże cennych! Powodzenia w tym i w innych zbożnych przedsięwzięciach, ze szczególnym wsparciem familiji i kompanionów wszelakich, którym przy tej okazji życzę tegoż samego!
Niech się darzy!
Nadziei pełnym, że Waszej Miłości wizytacyja tych włości przyjdzie nareście do skutku, to i sam Waść osądzisz zali ich bronię:)) A prawda to niezałgana, że ręce się zewsząd wyciągają...:) WMości, jako i Waścinej Lokacie wszelkiego dobra i luksusu w Nowym Roku życzę:)
UsuńKłaniam nisko:)
Nie dziwi więc, że mając pod uważną pieczą takie połacie Wachmistrz wciąż zabiegany (rozbiegany?)...
OdpowiedzUsuńNie luksusu, ale spokojności i zdrowia życzę w tym nadchodzącym 2017 roku!
A mijający niech już sobie idzie do kaduka.
o! właśnie tak!
A nawet zagalopowany...:) W każdym razie bywa i takim. Mijającego nie wiem, czy żałować, to nam dopiero ten Nowy pokaże, bo może jeszcze będziemy z żalu i tęsknoty za Starym płakać gorzko... Zdrowotne życzenia familijantom przekazuję, bo im więcej potrzebne jako mnie, zasię co się spokoju tyczy, to o to walczyć będę... Do ostatniej kropli krwi, choć mam nadzieję, że tego zakłócającego, nie mojej:)
UsuńWMPani rewanżuję życzeniem spełnienia choć części tego, czego byś i sama sobie życzyła:)
Kłaniam nisko:)
Choć ekspertem od tradycji w żadnym razie nie jestem, to przecież wiem, że w tym dniu należy toast wznieść za pomyślność w Nowym Roku - i niniejszym do WMści przednią wódką gdańską (własnej roboty, dlatego bez złotych płatków) przepijam.
OdpowiedzUsuńObaśmy w tej mierze cokolwiek praktykami, to i oba wiemy, że te płatki to jeno "pijar":) Choć, przyznaję, skuteczny...:) Rewanżuję krupnikiem na miodzie lipowym podług Waścinego przepisu (z nutą pomarańczy:), którego właśnie ostatnie już w kielich mi spływają krople...
UsuńKłaniam nisko:)
To ja zdrowia życzę.
OdpowiedzUsuńI miłości.
Bo i jedno i drugie jest bardzo ważne.
:)
Bóg Zapłać i wzajem, choć zdaje się z tem wtórem turbacyj u WMPani nie ma, to i życzyć nie masz potrzeby, a na to pierwsze jest możność wielu przypadłościom odpowiedniemi nalewkami zapobiegać, jako i czosnku regularnem spożyciem, do czego czeguś i własnych familijantów namówić nie umiem... Skutek taki, że one się kurują, a ja mam wszytko, co poza domem, na głowie...
UsuńKłaniam nisko:)
Ważne, że można się nachlać, a wszyscy tę potrzebę rozumieją.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No ja na ten przykład niekoniecznie... Napić i owszem, ale nie pomnę kiedym to się ostatni raz - jakżeś to Waszmość uroczo określił - "nachlał" był...
UsuńKłaniam nisko:)
Gospodarzowi, rodzinie i gościom zdrowia, ale żeby za co było wypić nieustająco!
OdpowiedzUsuńDziedzina widzę obszerna, ale i Kneziowa ekipa się zbiera do odnawiania zapasów!!! :D :D :D
Pora najwyższa, co i jako dla siebie za ostrogę przyjmuję...:) Bóg Zapłać za to życzenie, a Wam szczególnie iżby się ciałem stało... Zdrowem!:)
UsuńKłaniam nisko:)
Wachmistrzu, z tym kultywowaniem tradycji nie jest tak źle. Dostałam pod choinkę "Pastorałki", kolędnicy z szopką już byli, jasełka oglądałam w Domu Kultury. Ominęły mnie jedynie odciski na nogach, niezapłacony krawiec i pożyczka u lichwiarza.
OdpowiedzUsuńWachmistrzowi życzę w Nowym Roku wszelkiej pomyślności, a Pani Wachmistrzowej wszelakiego dobra.
Ci, co ominęli, niechaj omijają nadal, bo to, proszę mi wierzyć, nijaka z takiego towarzystwa kontentacja... Za życzenie Bóg Zapłać: WMPani życzę wygranych zapasów ze wszelkim złem i paśkustwem, takoż i zdrowotnem... I, ma się rozumieć, luksusu w Kneziowiskowym rozumieniu i jeno nie wiem, czy życzyć ponownego najazdu tej dzikiej ordy, co WMPanią, a ściślej familijantówe wrześniem najechała?
UsuńKłaniam nisko:)
Wachmistrzu, życzyć by sobie takich najazdów, a jakże, jeno trza doczekać słoneczka i bujnej zieloności na wiosnę.
UsuńSamych serdeczności.
Nie miałbym nic przeciwko powrotowi do tradycji pociągnięcia świętowania do Trzech Króli, wręcz przeciwnie - wyszedłbym temu naprzeciw! ;) a że w tym roku po Trzech Królach mamy weekend, to byśmy balowali do przyszłej niedzieli... :D
OdpowiedzUsuńWachmistrzu, wszystkiego dobrego dla Was w Nowym Roku!
Z balowaniem to bym już może i zbastował, ale wytchnąć tak do Trzech Króli... Oj, jakże by to cudnie było...:) No cóż, pomarzyć dobra rzecz, a przy tem tania niesłychanie, co nie bez znaczenia...:) WMości takoż dobra, by się go wiele zmieściło...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Panu Wachmistrzowi i Rodzinie, Komentatorom , Czytelnikom w nadchodzącym roku zdrowia życzę, wspaniałych przebudzeń po krzepiącym śnie, wygodnych butów, ciepłych skarpet na chłodne dni, zimą ciszy wśród opadających płatków śniegu i dostrzeżenia, iż każdy z nich jest słońcem.
OdpowiedzUsuńBardzo akuratne te życzenia i widać, że od człeka, co wie, o czem prawi...:) Bóg Zapłać, a i Waszmości i familijantom tegoż samego wzajem z przydatkiem czego dobrego do przepłukania gardzieli i rozruszania palców, iżby się opowieści snuć same zechciały...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Ja już życzenia składam, ale wpadłam poczytać. Nie wiedziałam, kiedyś świętowali ulgę z powodu nie zakończenia świata...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Sylwester II ( 999-1003) i jego promotor Otton III (983-1002) nie wierzyli w żaden koniec świata, bo obojgu marzyło się stworzenie uniwersalnego państwa chrześcijańskiego, którego zwierzchnikiem miał być cesarz, a współrealizatorem podporządkowany w sprawach świeckich papież. Plany były wielce ambitne, ale nierealne w realizacji, z uwagi na silną opozycję królów Francji, Anglii, biskupów i książąt niemieckich, arystokracji rzymskiej, nie wspominając nawet Bizancjum. Śmierć obu planistów położyła kres ambitnym zamiarom.
Usuńz wyrazami szacunku
Prawda niezełgana, za co z serca dziękuję i przebaczenia proszę, żem nie odpisał, alem akuratnie był przy pilnej jakiej robocie, a potem to już i sclerosis dopadła...
UsuńCo się tyczy świętowania z powodu przetrwania świata, to za mego żywota żem zrachował z kilkudziesięciu już dat takich, przy których tegoż wieszczono, w czem najwięcej Jehowici celowali, bodaj z kilkanaście razy ten zapowiedziany koniec przesuwając, aż na koniec zacichli w tej mierze ze szczętem... I dobrze, bo by się jeszcze człowiek rozpił, a wątroba i tak ostatkiem sił goni...:)
Kłaniam nisko:)
Łaski tu u mnie, dla Pana Wachmistrza, pod dostatkiem. :-)
UsuńJa pamiętam tylko koniec świata Majów, ale ostatnio wyczytałam, że ma nadejść Chrystus w tym roku i to oznacza koniec świata najprawdziwszy z prawdziwszych. No fakt, Chrystus przed swoją śmiercią mówił, że wpadnie po resztę, ale o konkretnych datach nic nie wspominał i stad moje zdziwinie,że autor tej wieści wie o tym. Chyba, że miał widzenie...
Pozdrawiam :-)
Ha-ha... A nawet hi-hi...
UsuńZ pełnym zainteresowaniem sylabizuję sobie bez pośpiechu do poduszki dwie pozycje książkowe, z których wynika, że nie mam prawa [ani nikt inny] przeżyć grudnia roku 2012 [ co Majowie przewidzieli podobno bezbłędnie].
- Że przeżyłem jednak?
- Zapewne tylko dlatego, że nie przeczytałem tych proroczych dzieł p r z e d rokiem 2012...
- Błogosławione jednak [przynajmniej niekiedy] - nieuctwo i niewiara...
http://wachmistrz.blog.onet.pl/2010/05/17/o-ilosci-koncow-swiata-przez-wachmistrza-przezytych/
UsuńKłaniam nisko:)
Panie Wachmistrzu,
OdpowiedzUsuńWokół papieża Sylwestra powstały w średniowieczu liczne legendy hagiograficzne. Faktycznie działał w cieniu cesarza Konstantyna ( tego od soboru w Nicei) i śladów swoich dokonań nie pozostawił. Jedyne co po nim pozostało to pożegnania starego roku oraz papieski order jego imienia. Dokument, zwany donacją Konstantyna, mocą którego cesarz ofiarował Sylwestrowi ( i jego następcom) władzę nad Rzymem, Italia i całym Zachodem, jest fałszerstwem, bo został sporządzony w VIII wieku i włączony do zbiorów prawa kościelnego. Posłużył jednak za argument w roszczeniach papiestwa do władzy politycznej. Kiedy papież Aleksander VI, opierając się na dokumencie Konstantyna, zażądał od Wenecji przekazania Rzymowi wysp na Adriatyku, poseł, wenecki zaproponował Jego Świątobliwości, by pilnie odszukał ów dokument, bo ujrzy, iż na odwrocie jest zapis, że to Adriatyk bależy do Wenecji. Oszustwo zdemaskowano już w wieku XII. W 1440 roku Laurentius Valla, sekretarz papieski definitywnie zdemaskował fałszerstwo.Dopiero w XIX wieku, gdy było oczywiste, że dalej nie da sięz owieczek robić baranów, Watykan przyznał, iż dar Konstantyna to bajka i kłamstwo.
z wyrazami szacunku
Bóg Zapłać Waszmości za toż dopełnienie, z tem że pożegnanie roku to już Sylwestrowi II zawdzięczamy. Co się bajek tyczy to nie pierwsza to i nie ostatnia, z którą jeszcze nieraz nam się zmierzyć przyjdzie...
UsuńKłaniam nisko:)
Za sprawa święta Trzech Króli mamy całkiem świąteczny okres Godów na nowo obchodzony, bo i jasełka w różnych miejscach się wystawia i z kolędą chodzi i śpiewa. Ja to tradycyjnie po chłopskiej swojej antenacji w ogóle nie rozumiem, co tu świętować w noc sylwestrową i o ile mną za bardzo wystrzały nie wstrząsną, grzecznie przesypiam ;-)
OdpowiedzUsuńJeśli o mnie idzie, to świętowałem, że nad ranem strzelać przestali i wychodzić nie muszę, żeby samemu kogo nie strzelić, bom już był tego bliski... WMPani życzę by do świata przepięknej muzyki, którem się WMPani otaczasz, nie przenikał zanadto dokuczliwie świat prawdziwy i realny...
UsuńKłaniam nisko:)
Miejcie się w zdrowiu, szczęściu i niech pomyślność Was otacza każdego dnia.
OdpowiedzUsuńSerdeczności z Krainy Loch Ness :-)
Bóg Zapłać, jak odparł agnostyk ateiście:)Wam również wszelkiego dobrego:)
UsuńKłaniam nisko:)
Ale któż to wie, może i ów Sylwester II zamknął jakiego smoka, tylko ze skromności się nie przyznał? :) Wszystkiego dobrego na kolejny rok, ze szczególnym uwzględnieniem spokoju, zdrowia i mamony :)
OdpowiedzUsuńZ serca dziękuję, jako i WMPani sam życzę, by nic z tego i WMPani nie ominęło:)
UsuńKłaniam nisko:)