Latami dawnemi, na pograniczu polsko-niemieckim,
osobliwie na Śląsku, jako Niemiec jaki chciał Polakowi przymówić,
zwał go Wasserpolakiem, za wielce to obraźliwe mając... Bywali i
naszy, co miana tegoż przejąwszy, mieli go za obraz niejakiego już
nacyi tej zniemczenia; Xiądz Jadam Gdacius z Kluczborka w wydanem
Roku Pańskiego 1641 w Toruniu "Drugim kazaniu pokutnym o o
ogniu gniewu Bożego" nawoływał:
"A zwłaszcza nassy Wasserpolowie
nadęci
Niech pierwey Polskie czytają Autory
z chęci..."
Skądże to miano? Ano jest teoryja i taka,
że to za wielgiej ilości stawów na ówcześnem pograniczu
śląsko-małopolskiem przyczyną, alem ja więcej skłonny dowierzać
Bystroniowemu mniemaniu, że się Niemcom w dawnych wiekach jeno z
dwiema naszemi częściami narodu stykać przyszło... Pirwsi, to
szlachta nasza, za interesami jakiemi, dla studyów luboż i dla
przyjemności świata poznania peregrynująca, zatem kabzy
zasobniejszej, grosz po karczmach ostawiający, to i widziani miło...
Wtórzy zasię, to flisacy nasi, którzy towarów ilości niemałe
ode kupców zleconemi mając, nieraz i wcale daleko na zachód
dochodzili... Owi, że groszem nieśmierdzący, to i ekspensów na
karczmy i noclegi nie czynili, a zaś znowuż z towarem jakiem taniem
przybywając, złość kupczyków tamecznych budzili... A że po
wodzie "szli"...toż ich "Wodnemi Polakami"
zwali...
A skorośmy sobie pogwarzyli o tem, jakoż nas Niemce nazywały...pora
się odgryźć:))
Ano...samo miano ichnie w mowie naszej
najpryncypalniejsze: Niemcy już wiele o naszem ku nim odnoszeniu
mówi:)) Niemiec, to człek niemy; taki z którem dogadać się nie
idzie...:)) Rzekniecie, że przecie nie niemi, bo mowy swej
posiadając, cosi tam gwarzą przecie... Ba! Aleć przodkom
naszym, coż tak onych pochrzcili, widno ów szwargot się tak
bezprzydatnem widział, że ich jako niemoty mieli... Gwoli
sprawiedliwości przyznać idzie, że nie jeno germańskich ludzi w
ten sposób zwano, a w ogólności wszytkich obcych. Że się jednak
z niemi nam najczęsciej znosić przyszło, tedy się się koniec
końców ona "niemota" do Niemców "właściwych"
przykleiła... :) Ale spomnieć się godzi, że jeszcze Rzewuski w
"Listopadzie"* wkłada w usta staremu szlachcicowi
przekonanie, że " właściwiej dobremu szlachcicowi służyć
panu z panów niż za górami świecić baki niemcom paryskim
(podkr.moje.-Wachm.)".
Na Podkarpaciu po dziś dzień jest
mieśćce, coż mianem swem dowodnie ukazuje, że onych "obcych"
nie jeno za niemoty, aleć i głuchotą porażonych:)) mieli...
Obszar od dołów Sanockich po Gorlice, Szymbark i Pilzno, którego
dawnemi czasy osadnicy sascy kolonizowali, jeszczeć przed wojną
ostatnią zwan był "Na Głuchoniemcach"! Podobnej
proweniencyi kaszubskie na Niemców i Żydów (czyli mówiących
inaczej i niezrozumiale) nazwanie ich "jamrotami".
Insze miana się brały od słów
poszczególnych z owej mowy obcej wychwyconych, a nieraz i
przekręconych niemiłosiernie:)) Oczywista, że słów najgęściej
wołanych najłacniej byłoż wychwycić, temuż i mielim Feteraków
(od Vetter - kuzyn lub Fater - ojciec)na Pomorzu** . Podobnegoż
pochodzenia w Chełmińskiem nazwania "Fadrami", aliści
niewiasty niemieckie zwali oni "Mutrami"... wiele do
myślenia o kulturze Niemców tam osiadłych daje używane na Litwie
określenie Niemca: "Farflukter"...
Ze starszych pism naszych poznać, że
zwalim ich i "dajczmankami", jako u Reja nad skąpstwem
niemieckim pokpiwającego, w "Zwierciadle" czytamy:
"A co z grochu nie doje kawalca
słoniny,
To włoży do kalety
dajczmanek nasz miły."
A Potocki zn w "Wojnie Chocimskiej"
smakowity nam obraz Niemca, "brudrem" zwanego dodaje:
"Każdego by z pluder
Wytrząsł; bo gdy ogrodu
dopadł głodny bruder,
Żarł bez względu
jarzyny niewarzone póty,
Że mu brzuch w twardy
bęben, kiszki poszły w druty."
I na koniec jeszczeć o "derdydasach"
się spomnieć godzi. Proweniencyja oczywista ode "Der, Die,
Das" wzięta; słówko samo wielgiego wzięcia miało w Wielgiej
Polszcze i na galicyjskiej ziemi. Niemcowiczowi zawdzięczać nam
relacyi o tem, jakoż w 1806 roku, przed Napoleonowem nadejściem,
Polacy pruskich urzędników wyganiali. Nie kto inszy, jeno sam
Wybicki, w Poznaniu miał to uczynić temi słowy: "Fort stąd,
wy derdidasy!":))
____________________
* "Listopad, romans historyczny z II połowy
wieku XVIII" Henryka Rzewuskiego, wbrew tytułowi i stylizacji w
warstwie językowej bliższy jednak dacie wydania, czyli 1846 rokowi.
** Ceynowa ich na starogardzkiej ziemi wyliczał,
zasię ksiądz Frydrychowicz w "Słowniku Geograficznym"
ich na lewem brzegu Wisły lokował między Gniewem a Subkowami
uwielbiam takie śledztwa językowe. Fascynujące bywają słów peregrynacje. Derdidasy podoba mi się najbardziej :-)
OdpowiedzUsuńnotaria
Skoro to Waćpani tak miłem, to mi z radością zapowiedzieć przyjdzie, że się tu takowe całkiem i nierzadko trafią:) Zdrowie derdidasów!
UsuńKłaniam nisko:)
Rozumiem, że Wachmistrz nam tu urywek jakiejś swojej pracy naukowej zamieścił.... A te derdidasy to mi też się najbardziej podobają :-)
OdpowiedzUsuńA skądże by się u prostego Wachmistrza by miały brać dysertacyje naukowe, hę? W stajni znalezione u żłobu, przez kobyłkę kopytkiem spisane?:) Raczej to z lektur dawnych i notatek skrzętnych zbieranka poskładana
UsuńKłaniam nisko:)
To Wachmistrz tak kobyłkę pisać nauczył? coś podobnego....
UsuńPrzypomniało mi się jeszcze, że jak mieliśmy w firmie klientów z Niemiec /wtedy jeszcze z dwóch krajów niemieckich/ to zawsze mówiliśmy, że derdidasy przyjechały. A więc przyszło i do stolicy to powiedzenie. Pozdrawiam
A skądżeby... Kobyłka na naukę nadto stara i leniwa... To źrebiątko takie pojętne:) Jeno do heksametru oporne...
UsuńKłaniam nisko:)
I bez tego heksametru masz Wachmistrzu geniusza w swojej stajni... :-)
UsuńDarować upraszam, że nie przekażę, bo jeszcze się, wereda, znarowi...
UsuńKłaniam nisko:)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuń"Derdidasy" to cudowne słowo. Ogromnie mi się podoba. Niczego więc innego, niż komentujący powyżej, napisać nie mogę.
Bardzo lubię też zabawy słowotwórcze.
Pozdrawiam serdecznie.
To już tu nas widzę tych lubiących się zbiera niemało:) Zdrowie derdidasów,bo i mnie się owi podobają okrutnie, osobliwie gdy idą "fort stąd!":)
UsuńKłaniam nisko:)
mnie tam kaszubskie jamroty wpadły w oko :) dzięki za pogadankę, temat mało znany a jaki ciekawy! pozdrawiam słonecznie, na szczęście już nie upalnie :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemność cała po mojej jest stronie:) Zdrowie jamrotów wszelkich:)
UsuńKłaniam nisko:)
Chyba żadna nacja nie miała tylu przezwisk, co Niemcy.
OdpowiedzUsuńA propos "derdidasa" na podobnej zasadzie powstał wyraz "wihajster", choć nie dotyczy nazwy Niemca, ale czegoś, nie wiadomo czego.
Pozdrawiam.
Zaszczepiłaś mi WMPani wątpliwość czy aby na Rossyjan nie było równie wiele, choć pewnie pejoratywnych więcej, ale to rzecz do zliczenia pewnie... Co do wihajstra, to rzecz osobliwa, że niechybnie jest to rzecz, zaś powszechne w niemczyźnie pytanie, z którego się wiedzie, niechybnie jest osobowym...:) Aliści nie pierwsza to rzecz we świecie, która się zowie jako bądź, jako się pytającemu zdawało, że responsu dostał. Jako się kapitan Cook pytał tuziemców, jakoż się zwie owo dziwaczne źwierzę skaczące, co malca w torbie na brzuchu nosi, owi mu rzekli to, co jedynie rzec mu mogli, czyli "kan gu rou", że ni za czorta nie pojmują o czem ów gada w narzeczu swojem, ... A ów to zrozumiał po swemu, że to respons i tak świat zyskał kangura...
UsuńKłaniam nisko:)
Zwał jak zwał ,wszyscy wiedzą o co biega hahahahahaha pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW zasadzie chyba masz WMPani rację, że niemal z każdego z tych mian się idzie narodowości tak oznaczonej domyślić... Choć pewnie, nie wiedząc tego, po jamrotach bym nic nie wymiarkował...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Wcale nie dziwnym mi się zdaje owa mnogość mian mało szlachetnych nadawanych Niemcom a takoż i Rosjanom. Wszak od zawdy wiadomo, iż sąsiad rzadko na atencję zasługuje! Pewnikiem per analogiam Anglicy in exemplum Francuzików lubo Hiszpanów przezywają z wzajemnością.
OdpowiedzUsuńDodałbym, że z sąsiadami, z któremi przykrych i ustawicznych się miewało zatargów... Nic mi niemal o tem nie wiedzieć, by jako szczególnie Słowacy Czechów zwali nienawistnie, luboż odwrotnie, Norwegów Szwedzi... Choć o animozyjach pomiędzy nacjami temi wiem...
UsuńKłaniam nisko:)
Najgorsze jest to Imć Wachmistrzu, że współcześnie jeno jedno określenie na świecie z Polakami się kojarzy, że to złodzieje samochodów. Co ciekawe, alkoholizm wszechobecny w Polsce, postrzegany jest w kategoriach raczej pozytywnych, co jak mniemam w tym się zasadza, że innego racjonalnego wytłumaczenia na tę równie wszechobecną głupotę trudno byłoby wskazać.
OdpowiedzUsuńKłaniam z zaścianka Loch Ness :-)
Niedawnem czasem u Jejmość Herkimer, co się nieomalże zawodowo trudni już zabawą w rycerskie grupy rekonstrukcji historycznej (małżonek bodaj drugi we świecie w gonieniu na kopie), a niedawnem czasem konferansjerkę w rekonstrukcji oblężenia Malborka prowadziła, w Japonijej odległej najwięcej na dziś żeśmy znani ani nie z Chopina, którego tam poważają wielce, ani nie z papieża, a z Grunwaldu rekonstrukcyi, na którą to bataliję tameczne biura podróży wycieczki już czynią i tak plan peregrynacyi po Europie układają, by się 15 Iunii znaleźć na polu pomiędzy Stębarkiem i Łodwigowem... Może zatem nie przejdziemy do historii świata jako naród złodziei samochodów?:)
UsuńKłaniam nisko:)
1. Skojarzyły mi się zaraz takie polskie słowa:
OdpowiedzUsuń1.1. Szwab (i oszwabić);
1.2. Szkop (nie mam pojęcia, jaki jest źródłosłów);
1.3. Bamber (chyba już zanika to słowo);
1.4. Fryc.
2. W innych językach chyba najbardziej zjadliwi są Holendrzy z północy, bo o swoich sąsiadach mówią 'poep'. Z tym, że nie odważę się wyjaśniać znaczenia - trzeba samemu zerknąć tu:
http://nl.wikipedia.org/wiki/Poep
i nie zrażać się nieznajomością niderlandzkiego (są zdjęcia). Można chyba zaryzykować tezę, że tam Niemców niezbyt lubią.
Pozdrawiam
Ale też mało który naród ucierpiał podczas ostatniej wojny tyle, ile ucierpieli Holendrzy. Toż Niemcy zrabowali im wtedy 1 800 000 rowerów i sporej części nie oddali! Pomysł, gdyby tak Tobie... Gorsze od "poep" wydaje mi się "słuchowo" niderlandzkie "dzień dobry". Ręka sama zwija się do ciosu... A "szkop" to - jak czytałem - od kształtu hełmów wojskowych.
UsuńAd.1.1 Skojarzenie w pewnem sensie przykre, bo jak rozumiem szło o to, że nie oni nas oszwabiali, a przeciwnie my ich, niczego nie pojmujących...
UsuńAd.1.2 Z dawniejszej polszczyzny skop znaczył zarówno kastrowanego barana, jako i naczynie przy dojeniu krów używane. W niemczyźnie ponoć znaczy to miskę i w tem bym jakiej paraleli widział do hełmów osławionych, czego by potwierdzało i to, że pono zanim takeśmy wszytkich Niemców zwać poczęli, pierwotkiem to jeno żołnierza Wehrmachtu znaczyło. I określenie to narodziło się jeśli nie za wojny ostatniej, to najwcześniej w latach 30-tych, zatem jest chowu stosunkowo młodego...
Ad.2 Zdjęć żem po prawdzie nie dojrzał, aliści zdawszy się na translatora (z braku tłumacza godnego) z grubsza żem pomiarkował o cóż idzie:))
Kłaniam nisko:)
Do: Sir Absurd
UsuńNo to faktycznie nieludzko sobie poczynali i niech się teraz nie dziwią, że zbierają plon swego siewu...
Pozdrawiam
Wszystko jasne. Mocna więź istnieje od wieków pomiędzy narodami naszymi skoro na Niemców tyle określeń wymyślono.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
No cóż, przyznać wypadnie, żeśmy w tem pojedynku górą, co dość marną jest pociechą, że to przecie tylko w gębie...
UsuńKłaniam nisko:)
Sporo historii pochodzenia nazw Polaków i Niemców przytoczyłeś.
OdpowiedzUsuńNajbardziej mi się chyba spodobali "Derdidasy" i oczywiście "Farflukter".
Przezwiska się zmieniają z czasem, ale wzajemne animozje i stereotypy pozostają podobne! :)
pozdrowienia!
Takem i czekał, cóż Waćpani na to:) Na animozyje rady nie masz, mam i ja po dziś dzień familijantów, co wojny pamiętając, do dziś uważają, że dobry Niemiec to... wiadomo:) Aliści jeśli bym mógł cierpliwości WMPani nadwyrężyć, to rad bym WMPani zdania w etymologii "Szkopa", przez Vulpiana dociekanego, posłyszeć...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Zaprawdę, Mości Wachmistrzu! Zaprawdę na umysł mój zaległo, skorom najpowszechniejszego Niemca skojarzyć z "niemym" tudzież "niemotą" nie zdołał!
OdpowiedzUsuńA nie piłem ni kropelki ;)
Kłaniam!
Skwary letnie tego najprawdopodobniejszą przyczyną, a ja mogę co jeno, Zagłoby idąc tropem, zalecić siemię konopne w kieszeni nosić i po trochu podjadać, by oleum przybyło, nie przepominając przy tem o wina porcjach stosownych bo "oleum, jako lżejsze, zawsze będąc na wierzchu, wino zaś, które i bez tego idzie do głowy, poniesie ze sobą każdą cnotliwą substancję":)
UsuńKłaniam nisko:)
U nas funkcjo od lat okreslenie na Niemca szkieber. Szkiebry
OdpowiedzUsuńWielce byłbym ciekaw cóż owo słówko znaczy i skąd się było wzięło:)
UsuńKłaniam nisko:)
Służe http://forum.gazeta.pl/forum/w,904,127120762,127141443,Szkiebry_Szwaby_.html
UsuńBóg Zapłać:)
UsuńKłaniam nisko:)
"Farflukter" - to oczywiscie od Verfluchter - przeklęty, choc najblizsze znaczeniowo jest naszemu "cholerny". A szwab - to przeciez od Szwabii - nazwy jednego z niemieckich plemion - mamy tez bawarczykow, sasow i prusakow...
OdpowiedzUsuńMozw warto jeszcze dodac, ze przeciwienstwo do niemcow, to słowianie - ci, co znaja słowa!
sluga Waszmoszcianek i Waszmosciow :)
Bóg Zapłać Waszej Miłości, choć jeśli nie nadużyję życzliwości rad bym poznać pogląd Waćpana na trafność naszych względem "Szkopa" domysłów...
UsuńKłaniam nisko:)
Sumiennie staralem sie zapoznac z pogladami na pochodzenie "szkopa" i zaden z nich nie wydaje mi sie prawdopodobny. Skadby sie wzielo skojarzenie zolnierzy niemieckich z wytrzebionami baranami? - z baranami za glupote, to jeszcze, ale czemu wytrzebionymi? Ku wiekszemu zelzeniu, jak pisal Marcin Bielski? naciagane... Tak jak i paralela skopek - helm - zolnierz niemiecki. Przeciez i nasi nosili helmy, niezbyt ksztaltem rozne... i czyż helm kojarzy sie pejoratywnie?
UsuńI niesposob, bysmy w czasie II wojny od "Pepikow" nazwe przejeli "szkopcaki" (z kopca, czyli z gor niewysokich).
Tandem, nie mam zdania i kresle sie jako unizony sługa.
Pojmuję... Żałować przyjdzie, że trud może niefortunny, lecz przecie nie próżny, bo wykluczając jakie możności też się przecie ku prawdzie zbliżamy:)
UsuńBóg Zapłać i kłaniam nisko:)