11 marca, 2013

Jak subtelnie epatować chamstwem - poradnik

  Bywają cyrkumstancyje niechciane, gdzie nas usilnie na jakie proszą przyjęcie, gdzie dla przyczyn jakichbądź najochotniej byśmy się tegoż zaszczytu wymówili, a że to niepolitycznie i nie uchodzi, tedy rok w rok chodzim w gości do ludzi niechcianych, zębów ścisnąwszy i wmawiając wszystkim (siebie nie wyłączając), że bawimy się wybornie...
  Ano i tym, co wiedzą o czem mówię, tegoż dedykuję poradnika, gdzie by się jeno doń zastosować, starczy wieczoru przecierpieć jednego, by mieć tej niezbitej in futuram pewności, że nas już nie zaproszą więcej i kwestyja rozwiąże się samą.
  By tegoż dokazać, dwóch nam trza zasad dzierżyć się najpryncypalniejszych... Primo, jak w tytule, rzecz główna, by się tej cieniuśkiej granicy chamstwo subtelne od ordynaryjnego oddzielającej trzymać pilnie. Nie sztuka to bowiem pójść, gospodarzowi obić gęby, panią domu zmolestować, a komu z gości  paluchy od tłuszczu ociekające o krawat wytrzeć... Przecie nie o to nam idzie, by imię nasze ze zgrozą wymawiano od Odry po Bug, a może i dalej! Nam trza zgoła chirurgicznej precyzji, by się śród tych person kilku już pojawiać nie musieć, a nie by sława nasza nas nie poprzedzała jako dyplomatów sowieckich, jednemu z których Słonimski ongi na pytanie dyskretne gdzie też ów by mógł pęcherzowi ulżyć, odparł z rozbrajającym uśmiechem: "Pan? Wszędzie..."
   Zasada wtóra to konsekwencyja żelazna... Subtelność nasza bowiem (która niektórym się może zdaje i z chamstwem nie do pogodzenia) sprawi, że część i działań naszych zgoła przejść może i niezauważoną, osobliwie jeśli gospodarstwo i goście sami dowcipu grubego... By zatem już nadto długo się nad tem nie rozwodzić, do meritum przejdziem, a że najłacniej rzecz przedłożyć exempla stosowne wystawiając, to też i przykładami siać gęsto będziem...
   Pomnieć upraszam, że wrażenie uczynione najpierwsze, najdłużej in memoriam się ostaje, tedy entrée nasze dopracować należy w najostatniejszych szczegółach. Ważna rzecz okazyja, dla której nas proszą... Najpewniej to jakie imieniny, luboż co koło tego, tedy spodziewają się po nas prezentu... Ha! I tuśmy ich czekali!:)) Najlepszego effectu zyszczem pięknie opakowując ów kryształ, książkę luboż bibelot jaki inszy, cośmy go przed rokiem od gospodarzy właśnie sami dostali... Jeśli to niemożebnem, bośmy dostali jakiej flaszy i dawno ją sami osuszyli, szukamy czegoś możliwie najmniej praktycznego i do niczego niezdatnego, koniecznie przy tem rozmiarów możliwie największych, by się tego żadną nie udało miarą gdzie po pawlaczach pochować... Nieocenione tu zwykle są wszelkie rzeźby afrykańskie, maski polinezyjskie, et caetera, et caetera... Aliści własnego mieć przy tem rozumu i wymiarkowania własnego, bo jeśli to za okazyją domu nowego postawienia przyjęcie, w którem pół scian jeszczeć gołych i gospodarstwo przemyśliwa właśnie, cóż tam zawiesić, to prezent nasz nieoczekiwanie okazać się może wielce pożądanem i serdecznie przyjętem, a przecie nie o to nam idzie...
   Przepomniałżem jeszcze rzec o zasadzie trzeciej, jeśliśmy proszeni pospołu z naszą lepszą połową... Współdziałanie! Ot, co! Nieraz już bywało, że chorągwie dwie jeno, byle doborowe i pospołu działające wielekroć przeważającego gromiły przeciwnika... Tak tedy, gdy my panu domu depczem po lakierkach i nagniotkach w przejściu wąskiem, Pani_Naszego_Serca nie całuje, jako to u niewiast zwyczajnie, powietrza koło uszu gospodyni, jeno pieczołowicie i ze starannością niezwyczajną niszczy onej tak pięknie dopracowany makijaż... Są też i kwestie, które wielekroć lepiej w niewieścich wybrzmią ustach, weźmyż na to takie "Prześliczna sukienka, kochana! Ale Ci znacznie lepiej w niebieskim..." albo taka nibyż mimochodem rzucona uwaga, że czerń wyszczupla, gdy pani domu akurat w pastelach... Jeśli przeciwnie, to nie od rzeczy zapytać, czy może nie w porę to przyjęcie, bo pewnie jaka żałoba w domu...
  Panu domu miażdżymy dłoń niczem w imadle pokrzykując przy tem komplimenta, że oto nareście mężczyzna prawdziwy, co wie jak się po męsku dłoń ściska, a nie jaką zdechłą rybę podaje... Będą z nas chcieli brać okrycia zwierzchnie, by ich gdzie odwiesić. Żadną miarą tej grzeczności nie przyjmujem, najlepiej pod pozorem konfuzyi niejakiej, że powiesić nie ma za co, bo się właśnie urwało. Wieszając zaś sami, czynimy to najmniej po trzykroć i najlepiej tak, by paltocików kilku jeszcze przy tem zrucić... Koniecznie pocertolić się trzeba, że obuwia zdjąć chcemy, choć wszyscy wkoło ani o tem pomyśleli. Najlepiej pod pozorem, że nasze obuwie paskudne ślady z czarnej gumy zostawia... Tu z punktu dwie pieczenie na jednem pieczem ogniu, bo osiągamy konfuzyję powszechną i niejeden się jeszcze frasować będzie, że może on też powinien...po wtóre zaś niechybnie jakibądź kto gdzie na wyszykowanych podłogach ślad zostawi, na nasze to pójdzie konto. Nie przesadzać z tem jednak, byśmy przypadkiem nie przywiedli gospodarza k'temu, że iście się zgodzi i nam w rzeczy samej boso paradować wypadnie...
   Zwykle nas też z punktu dopytują, cóż pić będziem. Czegokolwiek by nie łaknęła dusza nasza, arbaty prosimy, zaczym gdy przyniosą, przyglądamy się jej chwilę krytycznie i mówimy: "A nie... to ja jednak kawę poproszę!".  Mina przy tem rzecz arcyważna, bo tu o subtelności prawim... To nie ma być kot na chwilę przed zwróceniem myszy, co nadto długo na słońcu leżała, a ów ją pożarł w porywie jakiem... Bynajmniej... Odraza lekko jeno zaznaczona do wywaru podanego ma uzmysłowić podającemu (-ącej), że nasze definicje herbaty są rozbieżne jak boki kąta prostego co najmniej... Kawę przyjmujemy z rezygnacją i godnością jakiego markiza na gilotynę wiedzionego, upijamy łyk, nieudolnie staramy się ukryć grymas i odstawiamy filiżankę na pierwszy lepszy mebel, by o niej natychmiast zapomnieć na resztę wieczoru... Trudno, chamstwo subtelne wymaga wyrzeczeń...
   Jemy niedużo, starając się jednak zaangażować w to dzieło osób możliwie najwięcej... A to o sól poprosimy, a to o pieprz... Siadać przy tem rozważnie, bo jak prosić będziem o co, co pod nosem stoi, durnia z siebie jeno uczynim... Prosić też nie lada kiedy, jeno w dwóch cyrkumstancyjach najwięcej... Ano, jako nam gospodyni jakiej potrawy nakłada nowej, to probujem z ostrożna i naówczas z punktu prosim o to, czy tamto, jawnie pokazując, że to dopiero przysmaczone przełknąć da się... Przy tem chwalimy, a i owszem, jak najwięcej... Effecta tegoż najlepsze, gdy sałatka na milę zdradza, że kupna, a nie domowa... Wtedy chwalimy najwięcej...
   Okoliczność o sól proszenia wtóra, to taka, gdy jaki towarzystwo bawiący dykteryjkę wyborną opowiada i już, już ma przejść do puenty, to na toż wtedy chwila najlepsza. Z facecyj cudzych nie śmiejemy się pod pozorem żadnym, co niektórym polecam ćwiczyć doma przódzi, bo znam, że to czasem nadludzkiego wymaga wysiłku. Sami dykteryjkami sadzimy gęsto, pieczołowicie ich sobie uszykowawszy przódzi... Bywają talenty samorodne, jako jegomość Strasburger, co każdej zniszczą opowieści, że jednak tu improwizacyje nadto azardowne, tedy ćwiczym przódzi na kolegach, gdzie której i jak spsować najlepiej... W najostateczniejszej desperacyi sięgamy po dowcipy z brodą za kolana, co to ich już i dziadkowie tu przytomnych słyszeć musieli w młodości...
  Co rzec jeno pragniem, dzwonimy sztućcem o kieliszek przódzi, przymuszając wszytkich do uciszenia się, jakobyśmy mieli co oświadczyć nader ważkiego... Przy alkoholach się wymawiamy kluczyki od automobilu ukazując i perorując z katonową surowością o zgubności trunków dla kierującego każdego. Jak jakie zadrżą w dłoniach kieliszki, znak niechybny żeśmy ugodzili celnie... Dajemy się namówić na jeden jedyny wina kieliszek... Tak, wiem... wiem... mówiłem, że tu wyrzeczeń potrzeba, ale skorom JA to znieść umiał, to i wy poradzicie!
   Upijamy łyk nieduży i tu trzeba aktorstwa próby najprzedniejszej, by wszyscy wkoło struchleli, będąc przekonanemi, że oto walczymy okrutnie, by tego nie wypluć natychmiast... Przełykamy na koniec, oddychamy ciężko i postępujemy z kieliszkiem analogicznie jak z kawą... W najostateczniejszem cierpieniu udział przyjmujemy w toastach kolejnych, wargi jeno mocząc i czem prędzej je ocierając serwetą...
   Dzieciaczki, jeśli są jakie, głaskamy koniecznie! Może nam się przecie nie udać od się gospodarzy odstrychnąć, aliści na dzieci zawsze liczyć możem... Byle nie przesadzić, bo owe przecie niczemu niewinne, a przecie nie chcemy mieć na sumieniu traumy jakiej onych pacholątek... Starczy, jako pani domu nie nadto urodziwa, rzec, że córka to wykapana mama, luboż że z ojca żywcem skóra zdjęta, jeśli ów fizjognomią swoją straszyć może nocą na cmentarzu... Jeśli owi przeciętni, luboż i nie daj Boże, urodziwi, zastanawiamy się z połowicą własną szeptem typu scenicznego: "A po kimż to małe szkaradzieństwo takie brzydkie?"
   Toaleta... Jeśli w domu jedna jedyna, nieocenionych nam daje możliwości, aliści by to siebie nie skatować czasu marnowaniem jakiego kieszonkowego Conan Doyle'a doradzam, lubo co tam kto czytać nawykniony... Jako już po szeptach pode drzwiami się upewnim, że kolejka najmniej cztero-pięcioosobowa... wychodzim, bo przecie nie o to idzie, by owi w desperacyi piaskownic szukać poczęli, czy jakich krzaków w ogrodzie... Wychodząc, pierwszego z kolejki napominamy szeptem scenicznem, by rąk potem umył arcyskrupulatnie... Dobrze to tonem uczynić takim, by wszyscy wymiarkowali, że są po temu jakie arcyszczególne przyczyny...  Jeśli to komu się nadto widzi, starczy że rzuci mimochodem, że przeprasza, że tak długo mitrężył, ale COŚ mu musiało zaszkodzić...
  Wszytko to na nic, jeśli wygódek w domu więcej, ale i na to jest rada... Po jakich kilku minutach pobytu, uchylamy drzwi jeno, by głowę wystawić i wołamy do pani domu, możebnie najgłośniej, pytając gdzież też mamy papieru szukać... Nie ma co czekać, aż pani sinieć i czerwienieć przestanie, bo się możem nie doczekać... Starczy, że oddech złapie i usta otworzy, by tam co zacząć, że był przecie... Nie dopuszczając do słowa wołamy, że już wszystko w porządku, pokulał się niecnota za muszlę i właśnieśmy go znaleźli.
   Tuszę, że po exemplach przedłożonych, Lectorowie Mili pojęli wybornie w czem rzecz i nad miarę nie przesadzą. Miarą jednak tego czyśmy sukcesu odnieśli będzie w roku następnem z życzeniami dzwonić tak najmniej tydzień przed spodziewanem zwykle zaproszeniem... Jakoż usłyszym żalu pełny głos, że ubolewają wielce, ale tegoż roku dla przyczyn jakich (wyjazd niespodziany, zdrowotne jakie turbacyje, ciotunia niespodziana z Ameryki zjeżdża... - niepotrzebne skreślić) się tego roku przyjęcie nie odbędzie, możem Imci Marcinkiewicza wzorem sobie "Yes!, yes!, yes!" pokrzyczeć... Jeśli nas jednak zaproszą, znak żeśmy na twardzieli prawdziwych i desperatów trafili, tedy na nic tu subtelności dalsze... No i zawżdy nam jeszcze ostaje wyjście awaryjne, jako to wyjazd nagły a niespodziany, zdrowotne jakie turbacyje, ciotunia nieoczekiwana z Ameryki zjeżdżająca... - niepotrzebne skreślić...:)
   

40 komentarzy:

  1. poradnik pełen ironii ale uświadamia bardzo ważną rzecz - cham będzie chamem, choćby udawał, że jest inaczej.
    Najbardziej przykrą rzeczą jest chyba (w moim przypadku) oddawanie nam prezentów z tłumaczeniem, że nie przyda się do niczego i po co to kupowaliśmy. Choćby to był album na zdjęcia czy storczyk w doniczce. Ech;).
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klarko, jeśli komuś storczyki - w nadmiarze albo w ogóle - są niemiłe, zajmę się nimi jak najchętniej, nawet z donicami. Przekażę dalej, pośrednicząc radośnie :).

      Usuń
    2. Nie wiem między co bym to policzyć miał, aliści z pewnością przy subtelności zachowanie takie nawet nie leżało...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Vulpian de Noulancourt11 marca 2013 13:37

    Gdy chociaż część gości ma świra ekologicznego dobrze jest poprosić o podanie salaterki z grzybami marynowanymi, a po otrzymaniu perorować z udawanym ożywieniem, ze "to nasz ulubiony gatunek, ale sami się boimy go zbierać, jako chronionego". A na tłumaczenie gospodarzy, że kurki i maślaki pod ochroną nie są, uśmiechamy się filuternie, mówiąc pod nosem scenicznym szeptem, że przecież szmaciaka gałęzistego na milę rozpoznamy, a po wzięciu grzyba do ust rozjaśnić się błogo i, dopiero po chwili, przyznawać gospodarzom rację, że "faktycznie tylko jeden mały kawałek szmaciaka był". Taki ruch uniemożliwi pozostałym sprawdzenie, jakiego grzyba zjedliśmy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arcysprytne:)) I jak najbardziej w duchu rozważań tu naszych, choć wielce specjalistycznej wiedzy wymaga...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Vulpian de Noulancourt12 marca 2013 13:46

      Wystarczy nazwę zapamiętać. Żadnej konkretnej wiedzy na jego temat przecież nikt od nas wymagać nie będzie, bo nawet szaleństwu ekologów położone są naturalne granice.
      A gdyby ktoś chciał tego grzyba zobaczyć:
      http://pl.wikipedia.org/wiki/Szmaciak_%28grzyb%29
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Hmmm... z kurkami by może i jeszcze komu półślepemu by się i może pomylić udało, ale jakim cudem z maślakiem to już nie umiem imaginować....:) Ale na użytek chamstwa naszego, w rzeczy samej: jak znalazł:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Rad tyle wybornych, że aż żal że zwyczaj imieninowego biesiadowania w mrok odchodzi. Tak się jakoś każdy w swoim domu zamyka.Z drugiej strony znam pewną sztuczkę urzędnika kontroli sanitarnej czy handlowej, jak w badanej restauracji dostać śniadanie. Na pytanie - czy napije się kawy? Niezmiennie odpowiadał, że nie może ponieważ kawa na czczo bardzo mu szkodzi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to frant dopiero!:) Prawyś, Mospanie, że ów obyczaj czeguś zanika, aliści zważ, że dawniejszem czasem jeno właśnie za pretekstem imienin czyich, czy rocznicy podobnej za stołem w większym gronie siadano... Dziś, choć może owe grona się skurczyło, za to insze nastało zjawisko, że oto pretekstu nie trzeba, by się nawzajem spraszać, jeśli się w czyim towarzystwie dobrze czujemy i chwil kilka miło przepędzić chcemy... A z tem pierwszem to mniemam, że i jeszcze tego na kryzysu karb złożyć trzeba i ubożenia powszechnego...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Nawet bardzo subtelne chamstwo zawsze pozostaje chamstwem...Nieraz w życiu zdarzało mi się trafić na takiego osobnika, który pod pozorem ogłady wiele szpilek potrafi wbić, nim opuści gościnne progi gospodarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ów właśnie tylko walczył o to, by zapraszanym więcej nie być?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Przez wiele lat byłam narażona na słuchanie tekstu: "Bardzo dobry u was chleb, gdzie go kupujecie?" - w sytuacji gdy mój stół uginał się od różnych pyszności własnoręcznie przygotowanych, którymi wszyscy się zajadali - tak, że przerabiałam ten temat jako gospodyni, która zaprosiła osobę mało kulturalną.
    A za ten tekścik Wachmistrzowi jakiś "nobelek" się należy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To po cóż zapraszać było?:) A za nobelka dziękuję: ani go zjeść, ani wypić, to ja już tam bym by i najpodlejszego mamrota wolał:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Rzecz w tym, że nie można było nie zaprosić :-))) /liczę na domyślnośc Wachmistrza/

      Usuń
    3. A tego mamrota to można gdzieś kupić, czy tylko w Wilkowyi na ławeczce jest???/bo mogłabym przez umyslnego Wachmistrzowi dostarczyć jeśli przedkłada go ponad "nobelka" mojego.../ :-)

      Usuń
    4. Bom na nic lepszego naciągać nie śmiał:)) Ale jeśli jest to nie nadto w śmiałości, to pewnie, że tokajczykiem nie pogardzę:)) A najochotniej sam go jeszcze postawię...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Nie powiem rady jak najbardziej do zastosowania ,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie... Może jednak nie?:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Znacznie prostszy sposób pozwolę sobie przedstawić Zacny Wachmistrzu. Otóż, rozpoznać należy preferencje polityczne gospodarzy i niezależnie co sami uważamy, w przypadku PiS chwalić należy na okrągło i wieczór cały niezwykłe przymioty charakteru i umysłu Donalda T., bądź odwrotnie Jarosława K. - w zależności od opcji. Na okoliczność SLD w sukurs przyjdzie nam postać Romana Dmowskiego i nadzieje pokładane przez nas w Ruchu Narodowym, zaś w przypadkach tzw. trudnych możemy się zaprezentować jako wierni zwolennicy Janusza P. (w przypadkach beznadziejnych Korwina M.). Efekt gwarantowany :-)))))))))
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśl jest ze swej natury pszenno-buraczaną, że się w porównaniu do klasyfikacji gleb odwołam, aliści nie wiem zali się to w głównem nurcie rozważań naszych mieści. Jest ta bowiem polityki przypadłość, że czegobądź z nią nie zetknąć, owo dziwnie czeguś na subtelności traci...:( Choć koncept, nie przeczę: celny...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Koncept raczej jałowo piaszczysty, jako piaski Mazowsza :-) trzymając się konwencji, a z tej to przyczyny, że najprawdopodobniej nasza nietykalność cielesna zostanie wówczas naruszona :-))) i to niezależnie od opcji hehehehe :-)
      Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-))))

      Usuń
    3. Waść tu widzę niebezpiecznie w skojarzenia ku Baczyńskiemu wiedziesz, co iście krwawo się kojarzyć może... Aliści dzięki Waszmości żem i na insze był wpadł koncepta: by oto rozgłosiwszy żem do Jehowy Świadków był przystał i nawracał będę, w try miga się wszelkich dawniejszych wyzbyć znajomych i przyjaciół, iżbym jeno tego kiedybądź pożądał nie wiedzieć czemu....:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Brniemy w krotochwile Wachmistrzu :-) a sztuka polega na tym, aby obdarować gospodarzy poczuciem winy, bo z tego wybrnąć nie sposób. W tym celu podczas wizyty pozostawiamy wzmiankowanym dokumenty, w których wymieniamy ich jako żyrantów kosmicznego kredytu, który zamierzamy zaciagnąc i prosimy aby skontaktowali się z nami kiedy już zgromadzą odpowiednie dokumenty :-)))))))
      Kłaniam z zascianka Loch Ness :-)
      ps. dokumenty bankowe ślę pocztylionem
      hehehehe :-)

      Usuń
    5. I ten koncept znajduję extraordynaryjnie genialnym:) Nie trzeba się bowiem ani do chamstwa, by najsubtelniejszego uciekać, ni do grubijaństw mniejszego, czy większego kalibru, że o polityce, mniejszościach wszelkich etc.etc. nie wspomnę...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Doskonałe sposoby, choć wymagają nie lada aktorskich umiejętności :-) Myślę też, że sposób na "politykę" też jest niezły, choć obawiam się, że można go przepłacić zdrowiem, albo nawet i życiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to: nawet żem i nie pomyślił o tem, że pójście w politykę i krwawo zakończyć się może...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Ło matko i jak mi tu to wszystko zapamiętać... :))
    Tyle nauki, po to żeby stać się jeszcze większym chamem.
    Chamstwo czasami jednak popłaca... :))
    Dałeś waść solidną lekcję bycia na salonach.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na nic te nauki w WMPani przypadku, bo zwyczajnie nie wierę ja, byś je stosować była zdolną:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. I masz Waść rację!
      Dobre wychowanie czy też chamstwo, te nauki popiera się w domu. Szkoda, że teraz rodzice do nauki kulturalności pośród dziatek swych tak mało się przykładają. Jest jeszcze jeden przypadek - kulturę można nabyć,ale to zależy od samego człowieka.

      Serdeczności zostawiam.

      Usuń
    3. Jest i gorzej jeszcze: bo na cóż dom, by i najwięcej kulturalny i grzeczność szanujący, gdy pacholę na kroku każdem tego widzi, że tacy jeno przegrywają w starciu z chamstwem wszechobecnym...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. Toś mnie, Acan, na dokumentnie nową drogę żywota wykierował, za co kłaniam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... miałożby to odtąd iść na sumienie moje?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. Zestaw cały delikatnych niedogodności dla gospodarzy żeś Mości Wachmistrzu podał, które się mogą przydatnymi przy kolejnym rozważaniu zaproszenia przydać. Bo to praca zespołowa i prędzej niewiasty asumpt do niezapraszania powezmą. Te bardziej pamiętliwe i rozważając przeciwności za użyciem "a pamiętasz...?" rychlej małżonka od zaproszenia takich nieco kłopotliwych gości odwiodą. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, Mospanie, że na co jak na co, ale na pamiętliwość niewieścią zawsze liczyć możem:) No i kluczowe przy tem wątpienie moje: oto rzekłszy wprost, że nam czeguś z jakiem towarzystwem nie po drodze i za inwitacyją dziękujęmy, lecz nie skorzystamy, z punktu nam etykietkę chama przypną i łajdusa... Ale czy to, mimo wszystko, nie zacniejsze, niźli z porad podanych korzystać?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  12. Wspaniałą instrukcyją Waść nam tu przedłożył. Nic, jeno zapamiętawszy każde słowo wystrzegać się będziem popełnienia gaf o podobnym charakterze, czy ciężarze gatunkowym, aby zaproszenie na kolejne spotkanie uzyskać. Wszak bywać chcemy i lubimy, nieprawdaż...
    Dziękuję waści za przedni wykład.
    Pozdrawiam serdrcznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo też i słusznie Waść wspak jej przesłania odczytawszy, pomiarkował, że onej cależ i przeciwnie zażyć poradzi:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  13. Witaj
    Wciąż uczę się asertywności.
    Ale nigdy chamstwem- na chamstwo, nie tędy droga. Wolę przeczekać, przeboleć, aż wszystko wróci do spokojności. Choćby osobisty przykład w mojej pracy.
    Pozdrawiam mile i zapraszam na poczęstunek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Morgano Droga!:) Toż tekst jest przewrotny celowo, a kto jak go odczyta, to już nie moja w tem rola:) Ostatnim, co by naprawdę do grubijaństw namawiał...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)