31 stycznia, 2015

O symbolu Galicji, który po prawdzie do niej nie należał...

  O czem mowa w tytule? Naturaliter o grodzie mojem, sercu najbliższem... o Krakowie, powszechnie dziś, acz błędnie, rozumianym jako serce i centrum życia w Galicyi niemal wszelkiego... Czemu błędnie? A to już będzie wymagało wywodu cokolwiek dłuższego, który, tuszę, pacjencji Lectorów Miłych zanadto na szwank nie wystawi...:)
   Na Kongresie Wiedeńskim w Roku Pańskim 1815, car Aleksander I, będący tam niechybnie jednym z największych rozgrywających, forsował koncept by z Krakowa i Torunia uczynić wolne miasta. Być może ostateczne przekazanie Torunia Prusom było ceną za ich zgodę na pozostawienie w tej formie Krakowa, bo jeśli zasadą Kongresu być miała restytucja wszystkiego, co przed napoleońską epoką istniało, to teoretycznie Kraków winien powrócić do Austrii, która niem władała od III rozbioru do roku 1809*. Czeguś przecie car temu krzyw był i się przy swojem upierał... 
   Powstało zatem "Wolne, Niepodległe i Ściśle Neutralne Miasto Kraków i jego Okręg", potocznie później zwane Wolnym Miastem Krakowem lub Rzeczpospolitą Krakowską. Twór chyba wielce ciekawy dla badaczy konstytucjonalistów**, bom ja bodaj nigdzie nie spotkał takiego urządzenia, gdzie sobie władza wykonawcza (dwunastoosobowy Senat Rządzący***) i ustawodawcza (Zgromadzenie Reprezentantów liczące pierwotkiem 41 osób****) nawzajem do siebie członków delegowały, czyli coś co na dzisiejsze przekładając, że nie tylko Sejm powołuje rząd, co się nam zdaje oczywistem, ale i rząd ma prawo sobie w Sejmie paru posłów nominować... Z inszych ciekawostek ustrojowych warto może wspomnieć o instytucji sądu kasacyjnego, czyli jakby najwyższego odwoławczego, którego... nie było :), bo rolę tę pełnił wydział prawa UJ:)
   W życiu gospodarczym rzec by można, że to okres był chyba najbujniejszej prosperity grodu, co miał pierwotkiem bezcłowego handlu z Prusami i z Królestwem Kongresowym, czego wprawdzie zniósł w 1822 rządzący gospodarką Królestwa książę Ksawery Drucki-Lubecki, najpewniej w tem widzący dla Kongresówki szkodę, aliści wrychle potem zawarto z Królestwem niewiele jeno gorszej umowy handlowej. Miasto się zatem znakomicie bogaciło na handlu zbożem z Królestwa, w głąb Austryi i Niemiec słanej, zasię przeciwnie najwięcej na węgierskim winie:) Dość rzec, że z niewiele ponad dwudziestotysięcznego miasteczka w 1791, pogrążonego w gospodarczej apatii i maraźmie (wszystko na południe i za Wisłą, zatem i Wieliczka i Podgórze, były już austryjackie, co więcej znaczyło niżby kazać być Warszawie bez Pragi... już prędzej jak Budzie bez Pesztu), przyszedł był Kraków w nieco ponad jedno pokolenie do ludności 36 tysięcy w 1835, czyli rzec można, że się niemal dwukrotnie uwiększył!
   Kulturalnie szło równie niezgorzej, aliści w polityce już zgoła tragicznie, bo tu się rezydenci zaborców, głos kluczowy mający, ustawicznie mięszali do wszystkiego, osobliwie po powstaniu listopadowem, gdzie nie dość że siła wolontarzy stąd poszło, to jeszcze zgoła jawnie rezydował tu hrabia Ludwik Morsztyn, przedstawiciel powstańczego rządu, który pospołu z bankierami Bochenkami i Janem Nepomucenem Walterem, broń dla powstańczej armii kupował i z Krakowa ku Warszawie słał, a w obiegu honorowano powstańcze pieniądze*****
   W pościgu za uchodzącym z Królestwa korpusem jenerała Różyckiego, wkroczył był do miasta rosyjski korpus jenerała  Rüdigera i zaczem precz poszedł, co się nie obyło bez dyplomatycznych interwencyj angielskich i francuskich, to tu ze dwa miesiące zabawił, przy czem owo "zabawił" rozumieć należy jednostronnie, bo jak potem skrupulatnie Krakusy podliczyły summa strat i kosztów owej nieproszonej gościny wyniosła jakie 300 tysięcy złotych polskich, co na dzisiejsze przeliczając i z odsetkami od 1831 rachując, pozwoliłoby zapewne własne tu zbudować metro, a i pewnie na insze by jeszcze starczyło wydatki...
   Gorzej, że po powstaniu jedyne to było miejsce względnie spokojne i spiskowcom wszelkim przyjazne, tandem co się dziwować, że leźli jako muchy do miodu... Że przy tem alterowali zaborczych rezydentów i ci nam co rusz czegoś z praw naszych ujmowali, to już rzecz insza, gorzej że przepomnieli o starej złodziejskiej zasadzie, że się we własnem nie sra gnieździe i jako w styczniu 1836 spiskowce spod znaku Stowarzyszenia Ludu Polskiego ubiły w samym środku miasta (tak jakby gdzie za niem już nie szło pojechać i utłuc za rogatkami) carskiego agenta Behrens-Pawłowskiego, miarka się przebrała...
   Ówcześnego przewodniczącego Senatu Kaspra Wielogłowskiego przymuszano by wojsk okupacyjnych dla porządku zaprowadzenia zażądał i emigrantów wydalił lub pochwytał. Ów się od prośby o wojsko zaborcze odżegnał, a do emigrantów się zwrócił z apelem, by miasto bylu łaskawi opuścić, do czego się zresztą większość ze zrozumieniem zastosowała... Nie pomogło to jednak w niczem, poza tem, że zaborcy pozorów legalności uzyskać nie mogąc, i tak wleźli z wojskiem nieproszeni. Moskale i Prusacy co prawda, po interpelacyjach francuskich i angielskich, się po miesiącach paru wynieśli, ale Austryjaki pozostały... Może i temuż, że Palmerston w Izbie Gmina grzmiał przeciw bezprawności i łamaniu ustaleń Kongresu Wiedeńskiego, ale po cichu Metternichowi listów słał, w których się tłomaczył, że to jeno gwoli opinii publicznej przymuszonym się czuł czynić...
   Formaliter głosiły Austryjaki, że dopomagają dla porządku większego w mieście, by de novo policyi i milicyj miejskich urządzić, których faktycznie urządzili po swojemu, pod komendą dyrektora policji Gutha i miasto nieledwie pod stanem wyjątkowym trzymali. Przydać i temu, że się spsowało i w ekonomijej, odkąd Austryjakom powolny prezes senatu Wodzicki, jeszcze przed powstaniem, nowej nie podpisał z Królestwem Kongresowym handlowej umowy i szły sprawy po cle, jak po grudzie... Przydać i spiskowców coraz większe radykalizacje, przecie w grodzie cięgiem był duch wolności przychylny i praw ceniący; jako w 1837 roku Guth koło trzydziestu młodych ludzi uwięził o konspirowanie ich oskarżając, deputacyja mieszczan z supliką wystąpiła o uwolnienie onych, responsu się doczekawszy takiego, że austryjackiej nam uwiększono załogi do półtora tysiąca bagnetów... A przecie, mimo to, sąd krakowski nie dość, że podsądnych uniewinnił i uwolnił, to jeszcze ... Gutha pociągnął do odpowiedzialności za prawa łamanie, czem Metternicha do białej przyprowadzono gorączki!
    Doczekalim się za to ciosów w niezawisłość sądów i rozpanoszenia się policyjnej wszechwładzy, na którą znów spiskowcy własnemi odpowiedzieli ciosami: w 1838 znów ubito carskiego agenta, Czelaka, a wszechwładnego Gutha w 139 dopadli zamachowcy w Przemyślu, choć ów poraniony srodze, przecie przeżył... Udało się za to książęciu Czartoryskiemu i jego Hotelowi Lambert takiej na zachodzie rozpętać przeciw austryjackim działaniom kampanii, że rządy brytyjski i francuski oficyjalno polityki wiedeńskiej potępiły, a dodatkiem Francuzi zapowiedzieli, że jak wojsko z Krakowa nie wyjdzie, to oni rozważą okupację Ankony.
   Sukces ten przecie przyćmiony był przez to, że zostawała policja, już ze szczętem nie nasza, zasię nowym prezesem senatu, w miejsce Józefa Hallera****** , ostał się ksiądz Jan Schindler, niezgorszy administrator i gospodarz (między inszemi onemu zawdzięczać przyjdzie poczęcie budowy kolei wiedeńskiej), przecie usłużny Austryjakom aż do obrzydliwości. 
     Przyszło na koniec do aktu ostatniego w dziejach Rzeczypospolitej Krakowskiej, czyli powstania z roku 1846, które w intencyi spiskowców, zmówionych z Centralizacyją Poznańską, wspólnem być miało dla zaborów trzech, aliści po aresztowaniach między inszemi Mierosławskiego i Libelta, gdy się jawnem stało, że ni w Prusiech, ni w Kongresówce nawet jedna nie powstanie strzelba, byłoż trzeba mieć we łbie choć tyle oleju, by niewcześne zamysły odłożyć, osobliwie, że się na prowincyi wszczęła ruchawka włościan przeciw dworom, dziś najwięcej z postacią Jakuba Szeli kojarzoną, zaś w Chochołowie wszczęte powstanie górali, z poranieniem księdza Andrusikiewicza, ku kresowi zmierzało, a do miasta znów wkroczył austryjaki korpus.
   W rzeczy samej pierwotkiem tak też i uchwalono, ale jako przedstawiciel emigracyi, Jan Alcyato, był wyjechał, pozostali zapaleńcy z Janem Tyssowskim i Ludwikiem Gorzkowskim na czele, umyślili jednak ruchawki wszcząć, co się pierwotkiem pofortunniło o tyle, że się jenerał Collin z wojskiem, policją, senatem, rezydentami i większością swołoczy z miasta wyniósł bez starć poważniejszych i gród dni kilka mógł się czuć niepodległym....
   Do historii najwięcej znanym przejdzie sekretarz nominalnego dyktatora Tyssowskiego, niejaki Edward Dembowski, który choć rangi mizernej, przecie dzięki czynności tytanicznej zgoła i wszędobylskiej aktywności wszelkie poruszył w tem mieście co bardziej patrotycznie i rewolucyjnie czujące żywioły. Zwierzchność insurekcyjna żarła się między sobą na potęgę, a w ciągu owych dni kilku mięliśmy nawet i próbę konserwatywnego przewrotu, gdzie Tyssowskiego obalono i uwięziono, aliści sprawnej akcji Dembowskiego ów swoje zawdzięczał uwolnienie i tą, pożal się Boże, dyktatorszczyznę... Śmierć Dembowskiego w naiwniutkiej i politowania godnej próbie odciągnięcia chłopów idących pospołu z austryjackiem wojskiem na Kraków byłaby w zasadzie tejże tragifarsy apogeum, a ujście Tyssowskiego z tysiącem powstańców i onych kapitulacyja na pruskiej granicy, finałem...
   Pozostali w Krakowie konserwatyści próbowali jeszcze poddać miasto Rosjanom, nie Austryjakom, do których nienawiść po rabacji była wielekroć silniejsza, a i może grały tu jaką rolę względy na dawniejszą w łączności z Kongresówką prosperitę, przecie zaborce umyślili inaczej i w Krakowie stanął z wojskiem jenerał Castiglione, a we Wiedniu 15 kwietnia podpisano konwencji o inkorporacji ziem tych do Austrii, czego formalnie dokonano w Krakowie 16 listopada 1846, wcielając do Cesarstwa tworu nowego, mianowicie Wielkiego Księstwa Krakowskiego, które w tem kształcie przetrwać miało do odzyszczenia niepodległości w listopadzie 1918 roku. 
   A czemum pisał, że Kraków do Galicji nie należał? Bo nie należał (wyjąwszy lata 1795-1809)... :) Wielkie Księstwo Krakowskie nigdy do Królestwa Galicji i Lodomerii nie należało, choć pospołu z niem i Księstwem Oświęcimsko-Zatorskim jedną tworzyło prowincyję koronną: "Königreich Galizien und Lodomerien mit dem Großherzogtum Krakau und den Herzogtümern Auschwitz und Zator".
__________________________
* i tak po prawdzie to to jedyny był czas, kiedy Kraków tak naprawdę przynależał do Królestwa Galicji i Lodomerii, której stolicą był Lwów, miasto natenczas krzynę większe i przynależące do Austryi już od rozbioru pierwszego w 1772, zatem w 1795 nikt najpewniej nawet nie zaprzątał sobie głowy tem, czy by stolicy prowincji nie przenieść...
** autorem pierwszej konstytucji z 1815 był książę Adam Jerzy Czartoryski.
*** ośmiu wybierało Zgromadzenie Reprezentantów, dwóch delegowała kapituła krakowska i dwóch... uniwersytet:) Po powstaniu listopadowym, gdy zaborcy chcięli śruby przykręcić i nowej napisali konstytucji (1833), w senacie ostało się dziewięciu członków, w tem tylko jeden z kurii nominat, zaś uniwersytet stracił swoje prawa, co niechybnie było odpłatą za młodzieży rewolucyjne zamysły, w tem i swoisty zamach stanu z 16 stycznia 1831, gdzie burszowie zrewoltowani pod wodzą Jacka Gudrejczyka ugodowego prezesa Senatu Wodzickiego przyaresztowali w dwa dni później z miasta wygnali...
**** 32 było wybieranych było w gminach, których okrom wiejskich do Rzeczpospolitej Krakowskiej przynależały także trzy miejskie: Chrzanów, Trzebinia i...Nowa Góra :) dziś wsią w gminie Krzeszowice będącą (w niej jest i cudnie nazwany przysiółek: Paryż:), po trzech mianował senat, kapituła i uniwersytet, zaś  sześciu ostatnich to byli z urzędu każdocześni sędziowie pokoju.
***** Wolne Miasto uzyskało wprawdzie w konstytucji z 1815 roku prawo do bicia monety własnej, lecz z niego nie korzystało, zadowalając się złotemi polskiemi, będącymi w obiegu w Kongresówce. Dopiero jak po powstaniu, Moskale tamtego złotego, osobliwie powstańczego, bitego z Orłem i Pogonią, zastąpili nową monetą, na której nawet już i polskiego, przedpowstaniowego orła nie było, jeno dwugłowy rosyjski, Krakowianie masowo odmawiali przyjmowania w tem pieniądzu zapłaty za cokolwiek i czem prędzej po przywilej własnego pieniądza sięgnięto, emitując dzisiejszej kolekcjonerskiej perełki nader rzadkiej: złotówki krakowskiej.
****** - niemałych zasług obywatel, polityk i społecznik, wielce dziś niedoceniany i pamiętany najwięcej z tego, że był dziadkiem przyszłego wielce znanego z czasów I wojny i Międzywojnia jenerała Józefa Hallera




                                                  .             

36 komentarzy:

  1. Vulpian de Noulancourt31 stycznia 2015 11:57

    1. Doczekaliśmy!
    2. Ciekawe, kto pierwszy wpadł na pomysł tworzenia wolnych miast. Czy San Marino za takie można uważać? I, oprócz Gdańska i Triestu, jakie tu można miasta liczyć?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad.1 Nie wiem czego, ale winszuję :)
      Ad.2 Jeśli patrzeć na to pod kątem faktycznej niezależności takiego tworu, to szukałbym w polis starożytnych Greków, czy potem we włoskich średniowiecznych republikach miejskich. Myślę, że San Marino jest raczej reliktem tamtego czasu na tyle niedużym i bez znaczenia, że jego pozostawienie nikomu nie przeszkadzało. Natomiast jeśli chodzi o inne przykłady takiego terytorium, to po pierwsze masz po dziś dzień żywe exemplum Wysp Alandzkich, a historycznie to najbliższe temu wydają mi się : Tanger z lat 1923-1956 (choć oficjalnie nigdy nie miał on statusu „wolnego miasta”), Wolne Miasto Rijeka (1920-1924), koncept aliantów o takiem statusie dla Kłajpedy, nim ją wcielono do Litwy, czy sandżak Aleksandretty na pograniczu turecko-syryjskim ( Republika Hatay z lat 1938-1939).
      Natomiast jeśli zdefiniujemy takie wolne "miasto" czy "państwo", jako swoiste prowizorium, wciśnięte między kraje, które nie umieją się pogodzić ze swoimi aspiracjami do tego terenu i ich wpływy się na jego terenie krzyżują, natomiast nie będziemy się upierać przy założeniu, że to musi być teren mały, to do takiej definicji świetnie mi pasują dawna Mołdawia i Wołoszczyzna.... Kto wie zresztą, czy na naszych oczach nie doczekamy czegoś takiego w Doniecku...?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Pacjencję Tutejszych Lectorów jeśli co na szwank wystawia, to, nie wymawiając, prędzej brak wywodu choćby najkrótszego...
    Święto dzisiaj, Panie Wachmistrzu, święto na Wyspach Cytrynowych z powodu nowego odcinka, i nie tamecznego wcale...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wywód, że się ośmielę, jeśli wywodem ma być, winien być z sensem, inaczej zmienia się w co najwyżej dowód życia autora... A by cokolwiek sens miało, czynione być musi z głową, ta zaś winna być do myślenia zdolną, a nie marzyć jedynie o poduszce...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Co najwyżej dowód!! Jedynie o poduszce!! Ha! A że o niczym więcej, jeno furt & furt o garnuszku jakim, żeby kaszki był pełen, to już nie łaska wspomnieć?
      Cytrynowe załączam, naturellement.

      Usuń
    3. Kaszkę, wybaczyć upraszam, przepomniałżem już ze szczętem, czego się tyczyć miała, ale taka to już sklerotyczna dola... O sroczkę może szło, co to jej warzyła i wydzielała skąpo każdemu?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Radość jest tak wielka że Waść o nas nie zapomniał i coś napisał ,że przemyślenie zostawiam sobie na deser po obiedzie :) - Eliza F.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się zatem, że w tem przypadku deser może rozmiarem obiad przytłoczyć...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. szczur z loch ness31 stycznia 2015 14:57

    Szczęśliwie dla ogółu, a Grodu Kraka w szczególności lud prosty zdecydował o zaniechaniu starań w sprawie olimpijskich zmagań zimowych, co uchroniło wspomnianych przed kolejnym najazdem tym razem komorników ściągających, jak się wydaje, niebotyczne długi :-) Zaś ukazanie się noty, dla odmiany, uchroniło Waści przed - jak również się wydaje - nieuchronnym najazdem wielce zdesperowanych czytelników.
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łapy po grosz się i tak wyciągają... Osobiście najchętniej bym go dożywotnio ściągał z wynagrodzeń i emerytur prezydenta, co o tem postanowił, a który, jak widać, dość znalazł jeszcze w grodzie durnych, co go na urząd ponownie wynieśli...
      Jeśli przez najazd rozumiesz, że miałbym sposobność Was gościć, to zaczynam żałować, żem tej noty upublicznił...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Pozwolę sobie również wyrazić radość z długo oczekiwanej notki i tuszę, że to jedynie wstęp i tło do kolejnych, o rabacji, Szeli i paru innych wydarzeniach z tego okresu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś... Na razie gdybym się miał zdeklarować po temu i pisać z doskoku jak tej, po słów ledwie parę, to najpewniej gdzie w okolicach Wielgiej Nocy może by i już była...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. No proszę, jesteś Waść :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ośmielę się twierdzić, że byłem od lat paru dziesiątków i żadnych przerw w tym procesie nie zaobserwowałem, jeśli nie liczyć przypadków "naumorowych":)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. To i ja dołączę do tej ogólnej radości związanej z ukazaniem się wreszcie nowego tekstu Imć Wachmistrza :) I bramę powitalną /niczem Chałubińskiemu czy też Zaruskiemu/ autorowi wystawię.
    A teraz postaram się go zrozumieć i zapamiętać. Znaczy się ten tekst.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli się bramy nie da zamienić na flaszę czego zacnego, to trudno... niech tam już będzie, byle solidna i się przejeżdżającym/przechodzącym pod nią na łeb nie zwaliła:). Zapamiętywać zaś nie ma co się wysilać, najważniejsze jest to, co w tytule...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. A ja tym razem nie na temat !!! Wiedzialam, czulam w moczu, ze Wasc wrocisz, co cieszy mnie ogromnie :))) Wiec dyg na powtanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... wolałbym ja po prawdzie w inszych cieczach być wyczuwanem, aliści skoro nie masz inaczej, niechże i tak będzie...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Czołem Waszmości
    Jakże miło gościć w Twych progach i o dziejach W.M. Krakowa czytać tem bardziej, że niewiele o nim można .
    Zechciej pogłębić ten temat w swoich następnych publikacjach.
    Kłaniam nisko

    Krzysztof z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjemność zatem obopólna...:) Suplikę przyjmuję, jeno terminu na oblig nie dam, bom nadal w tarapatach z czasem i robotą nieprzerobioną...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. O! Tekst jest! To lecę po nalewkę, bo to uczcić trzeba! :))) Widzę, że Waszmość nieco oddechu złapał. :) To cieszy i daje nadzieję, że będą dalsze i blog zupełnie porzuconym nie będzie. :)
    Ale proszę pisać wedle możliwości, bo jak widać, cierpliwi jesteśmy i dobro Waćpana u nas na pierwszym miejscu. :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O porzucaniu to ani przez moment nawet zamiaru takiego nie było, jeno że jakem drzewiej poradził noty w godzin kilka uszykować, tak tej ze dwie niedziele na pisaniu po kąsku zeszło niepomału... By się miały rzeczy dalej tym trybem toczyć, wyjdzie że ze dwie za miesiąc ledwo nowe wypuszczę...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. Dziękuję, przeczytałam i mądrzejsza się stałam...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja powinienem dziękować...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  12. Odpowiedzi
    1. Też uważam, że mi te okulary nie pasują...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  13. Klik dobry:)
    Należał, nie należał... Najważniejsze, że znowu uczta historyczna u Wachmistrza, o!

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drżę, że kiedyś niestrawną się okaże...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  14. W ramach tego ostatnio modnego prostowania historii te pieniądze na metro pozyskać?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba! Jeno, żeby ich wyegzekwować przyszło by pewnie się tam po nie z całą wybrać NATO-wską potęgą...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  15. Mieszkać w takim Mieście to znaczy życie strawić na rozwikłanie niejednej zawiłości jego losów! Satysfakcja dla intelektu?? Czy mordęga? Ja tam nic a nic nie jestem mądrzejsza ponad to, co tytuł głosi. Nazwisk nie jestem w stanie spamiętać :-( Pomysł na złotówkę krakowską mi się podoba :-)

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeno ci na tem jaką żywota część strawią, których te rzeczy zajmują, a upewniam Jaśnie Wielmożną, że jest nas może jeno paru, podobnie zdziwaczałych osobników. A jeśli sens z tytułu w memoryję zapadł, to to jest samo najważniejsze, reszta to jeno wywód, jak k'temu przyszło...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  16. Z lubością zauważyłam, że Wachmistrz notkę dodać raczył. Z większą jeszcze lubością przeczytałam. Ergo: trzeba Kraków po długieeeeeeej przerwie odwiedzić koniecznie, bo prawdopodobnie jest tak samo urokliwy jak 20 lat temu! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istnieje, niepewna po prawdzie i niewielka, przecie jednak nadzieja, że i jeszcze kiedyś Wachmistrz następnej doda, tandem bym z emocjami nie przesadzał, bo te żywota skracają i przyczyniają zmarszczek:) A z wnioskiem Krakowa się tyczącym nie ośmieliłbym się polemizować, nawet gdybym miał w tejże materyi inne zdanie....:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)