14 marca, 2014

Dykcyonarzyka Imci Bartoszewicza, mieniącego się być głosem prawdy i zdrowego rozsądku*, część XVII i zapewne nieostatnia...

 Części uprzednich (  I,  II,  III,  IV ,  V ,  VI ,  VII ,  VIII  ,  IX,  X,  XI,  XII,  XIII,  XIV, ) Czytelnik Łaskawy na mem dawniejszem onetowem blogu najdzie, zaś XV i XVI już na tem... We wszytkich hasłach pozwoliłem sobie zachować pisownię oryginału.

Przyjaciel, jak grzyb, może być prawdziwy i nieprawdziwy, tylko ta różnica, że kiedy na sto grzybów znajdziesz jednego prawdziwego, to i na tysiąc przyjaciół możesz nie znaleść ani jednego prawdziwego przyjaciela; łatwiej o małomówną żonę, dobrą teściowę, szlachcica bez długów, krytyka bez żółci... Nietylko zająca "wśród serdecznych przyjaciół" psy zjadły. Najwięcej jest przyjaciół "chlebowych", a przysłowie uczy: "przyjaciel się zmieni, gdy pusto w kieszeni". Ktoś porównał przyjaciół do cienia: gdy jest pogoda, to ich widać, a gdy zajdą chmury, to z nich ani śladu. Przyjacielowi nie pożyczaj ani żony, ani książki, bo książki nie zwróci, a żonę odda po przeczytaniu. Schopenhauer mówi: "Myliłby się, ktoby wartość człowieka mierzył według liczby jego przyjaciół. Ludzie są jak psy, które za tym najchętniej pędzą, kto ich głaszcze i kąski im rzuca; tak samo przyjaciele do tego najbardziej się cisną, kto daje. Ludzie wybitni nie mogą mieć przyjaciół, bo zanadto bystro widzą błędy innych i brzydzą się niemi".

Przymierze - spółka terminowa, zawiązana w celu orżnięcia kogoś lub zabezpieczenia sobie zdobyczy. Z pomiędzy dwu lub więcej sprzymierzonych, umowa obowiązuje przede wszystkim słabszych. Bywają przymierza wesołe, wysoce zabawne, bo sprzymierzeńcy tak się kochają, jak pies z kotem. O nich bliższe szczegóły pod wyrazem: trójprzymierze.

Rachunek posyłać do kogoś jestto mieć chwilę błogiej nadziei; odbieranie zaś rachunku sprawia często większą przykrość, niż samo płacenie. Brać na rachunek, jestto mieć wielkie, a niezawsze uzasadnione przekonanie o własnej uczciwości i wypłacalności. Rachunek różniczkowy oznacza, iż między podaną wartością towaru lub wyświadczonych usług, a wartością ich rzeczywistą, bywa zazwyczaj, olbrzymia różnica[...]

Racja. Dawniej mówiono: "masz rację, daj dwa złote!" - dziś, kto ma rację, musi sto i tysiąc razy więcej zapłacić, nie licząc poniesionych strat moralnych. Arystok-racja i demok-racja, choć całą rację na końcu posiadają, rzadko przecie mają rację, a jeszcze rzadziej się nią kierują[...]

Rada. Jeżeli kto biednemu nie chce pomódz, to mu udziela "dobrej rady"; im więcej biedny takich rad nazbiera, tem prędzej umrze z głodu. Mała wartość rady zapewne na tym polega, że mądry się bez niej obejdzie, a głupi jej nie posłucha. "Rada nazorcza" jestto taka rada, co mało radzi, a nigdy nie nadzoruje. "Rada gminna" wiejska tyle znaczy, co zbiór analfabetów. W Galicji "rady miejskie" składają się przeważnie z ludzi dobrze upasionych i jeszcze lepiej upaść się pragnących. "Rada powiatowa" radzi nad tem, w jaki sposób przez zrobienie dziur w budżecie łatać dziury w mostach. "Rada państwa"[c.k.parlament w Wiedniu - przyp.Wachm.] austrjacka, jestto maszyna do robienia nowych podatków; członkom jej wolno sobie publicznie wymyślać. Galicyjska "rada szkolna krajowa", zajmuje się przenoszeniem nauczycieli, wytaczaniem im dyscyplinarek, wydawnictwem książek nieużytecznych i przerabianiem planów naukowych na gorsze. Z rad wierszowanych warta przytoczenia mało znana, a dobra:
               Z przodu strzeż się kobiety, 
               Z boku unikaj karety;
               Z tyłu konia nie dotykaj,
               Wszędzie przed głupim umykaj.

Rezolucja, to samo, co mydlenie oczu, lub kiwanie palcem w bucie. Głośną była niegdyś galicyjska rezolucja sejmowa z r.1868 żądająca szerszej autonomji dla Galicji, ale zginęła po drodze do Wiednia i nie dało się jej odszukać. Ponieważ zaś znajdowała się w niej jedyna myśl polityczna, na jaką Galicja się zdobyła, przeto strata ta jest niepowetowaną [...]

Rezultat w polityce mąż rezolucji, - jaka rezolucja, taki i rezultat. Małżeństwo jest rezultatem miłości, a rezultatem małżeństwa są powijaki, flaszki z mlekiem, kołyski, śliniaczki etc.

Rozchód, brat dochodu, żyjący z nim w ciągłem nieporozumieniu, ztąd już dawni Polacy mawiali: "pamiętaj rozchodzie żyć z przychodem w zgodzie." Wezwanie to jednak do dziś dnia pozostało bez skutku.

_____________________________________________
*"Słownik prawdy i zdrowego rozsądku" Kazimierza Bartoszewicza, wydany w Warszawie w 1905 roku

22 komentarze:

  1. Zgodzę się z panem Bartoszewiczem w całej rozciągłości. :) Teoretycznie jednak, bo zgoda co do trafnych przemyśleń i wniosków z nich płynących, nie oznacza wcale, że się do nich w praktyce stosuję. Z różnym skutkiem oczywiście. Ale jak mawiała moja babcia - Każda wieś ma swojego głupka! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale też i rola takiego głupka bywała różna... Czasem to był ten jedyny, co bezkarnie mógł głośno powiedzieć, że król jest nagi...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. "Rachunek różniczkowy" przypomniał mi kolegę z dawnych czasów, który lubiał pić długo i często po odrobinie, a że matematyki liznął, zachęcał uczenie:
    - Wypijmy po dx!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodnie z zasadą, że każdy pretekst jest dobry...:)) to mimo to jednak trzeba oryginalność docenić:) Mnie niezgorzej bawią dwaj moi góralscy sąsiedzi, co posłyszawszy gdzie słówka nieznanego, choć za czorta nie wiem, jakiemż sposobem mogło to z toastem jakiem być pomylone, przyjęli je za wielce akuratne i nim kielichy podniosą, to jeden zawsze mówi: "Rekapitalnego!":)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Zastanawiam się czy to dobrze czy źle, że myśli dawno spisane wciąż są aktualne. Ale chyba nie za dobrze, bo to oznacza, że, mimo wszystko, nic się nie zmieniamy i popełniamy wciąż te same błędy i mamy wciąż te same wady...
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z drugiej znów strony, powinno nam to niejako żywota ułatwiać, bo niezmienność natury ludzkiej znając, powinniśmy łacniej konsekwencyje umieć przewidzieć, reakcje cudze a i może konsekwencje... Aliści, co mnie się zda, że choć powiadają, że historiae est mater studiorum, to jeśli czego naucza naprawdę, to tego, że choć niby wszyscy się jej uczą, to niemal nikogo niczego nie nauczyła...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Schopenhauer jednakowoż wolał towarzystwo psów...
    Tu na spacerze z którymś ze swoich:
    http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Arthur_Schopenhauer_by_Wilhelm_Busch.jpeg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zważywszy na to, że skala problemów, których może przysporzyć pies a tych, co człowiek generuje, jest zgoła nieporównywalna, znakomicie go rozumiem... Co nie znaczy, że pochwalam...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Vulpian de Noulancourt14 marca 2014 19:40

    "Oddać żonę po przeczytaniu" to faktycznie jakiś koszmar. Tym bardziej, że przez tyle lat walczono z analfabetyzmem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I czasem mnie nachodzi pytanie, czy aby to zwalczanie analfabetyzmu rzeczywiście było takie potrzebne... A przynajmniej w tak szerokiej skali...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Akapit o radach gminnych, powiatowych i innych cudny! A cudny, bo prawdziwy, niestety do dziś takze, Więc w sumie smutno. Iście jakbym czytała opis miejsko-gminnych władz swojego powiatu ;-)

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I na tym właśnie, podług mnie, wielkość tego zapomnianego autora polega...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Muszę sobie, mości Wachmistrzu, trochę czasu znaleźć i Twoje pogderanki od deski do deski... Najpierw pierwsze, potem drugie... Jakieś przyjemności też trzeba mieć na tym podłym świecie....

    A może by je wydać????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drugie to już w jakiej trzeciej części z pierwszych powtórzenia, przy tem jak sam dziś na najdawniejsze z pierwszych pozieram, to widzę, jak wiele spraw mnie rozpraszało zbytecznie... Insza, żem miał już wówczas niebywałego do komentatorów szczęścia, z których dwóch zwłaszcza: ś.p. Maćka zwanego Siwym i dziś już wielce od blogów odległego Cypryana de Vaxo, których z przytomnych ninie jeden chyba Vulpian jeszcze pamięta, ja nie zapomnę do śmierci.
      A z wydawaniem rzecz jest arcytrudna, bo raz, że chętnego na to nie widać, a i wyszukiwać trud chyba zbyteczny, to jest z tem i inszych turbacyj niemało... Ot, choćby taka z prawami autorskiemi, gdzie bloga swego traktując lekko, anim sobie pierwotkiem głowy nie zaprzątał przypisami i całem aparatem naukowem, by Lectorów nie wystraszyć... Dziś po lwiej części odtworzenie, żem co gdzie zapożyczył czasem od kogo arcytrudnem być może, bo memoryja podła... Przy blogu, gdzie rzecz jest ex definitione non profit, obronię ja się z tem, iżby kto miał może czasem jakie ku temu pretensje, przy druku dla własnej choćby w tej mierze uczciwości... po prostu niepodobna...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Dziekuje Panu za ten blog.Od dawna go czytam z zainteresowaniem.Dzieki Panu ,po przeczytaniu kilku wczesniejszych blogow .a w szczegolnosci jednego w ktorym znalazlam nieprawdziwe informacje na temat mojej osoby i stek klamstw dotyczacych pewnych sytuacji .nie zrazilam sie do osob piszacych blogi.Pozdrawiam zatem serdecznie zdrowia zyczac-amanda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo pojmuję, o jakich WMPani cyrkumstancyjach prawisz, aliści skoro one tak przykre, to i nie wiem, czy chcę nawet wiedzieć... Bóg Zapłać za dobre słowo, a żal jeno sobie pozwolę wyrazić, że tak późno powitać mogę w moich skromnych progach:))
      Kłaniam nisko i rozgościć się szeroko upraszam:)

      Usuń
  9. Sama prawda, zwłaszcza " Jeżeli kto biednemu nie chce pomódz, to mu udziela "dobrej rady"; im więcej biedny takich rad nazbiera, tem prędzej umrze z głodu." bliskie mi jest z życiowego doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję zatem takich doświadczeń, choć i mnie one bliskie... Szczęściem, przynajmniej dla mnie, przemijające... Choć i nawracające...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)