17 lipca, 2013

O Tatarzętach grunwaldzkich...

 Jak to powiadają: prosił, prosił i wyprosił... W tem przypadku Celt Petrusem zwany i rozwinięcia myśli o tem, czemu mam w kwestyi tychże Tatarzynów Długosza za łgarza i w tych trzystu nie za bardzo dowierzam...:) Tandem popiszemy i o tem, a iżby Lectorów nie zanudzić miłych ostatnia to w bieżącem roku będzie nota themy grunwaldowej się tycząca i zamykająca te trzy (I, II, i III- w tem na Kneziowisku jedną), com ich był ninie popisał, a bliżej prawdy: odgrzał i przypomniał...:)
W Długoszowej Kronice naleźć możem względem tych Tatarzątek wielce skrupulatnej danej, że ich było jeno trzystu, co ich ku pomocy Jagielle i Witoldowi przyprowadził Dżelal-Eddin, syn Tochtamysza*. Ciekawość niemała, że spośród wszytkich nacyj, co to nas w tejże posiłkowały batalijej z ochoty własnej, luboż poczucia obowiązku, abo li też zwyczajnie za jurgielt płacony, jako to Litwinów, Rusinów, Czechów, Morawian, Mołdawian, Żmudzinów, Prusaków, Ślązaków, Pomorzan, Bawarów, Miśnieńczyków, Austryjaków, Szwabów, Fryzów, Turyngów, Sasów, Łużyczan, Frankonów, Westfalczyków i Helwetów jeno tych jednych jedynych Tatarów, Długosz sam przecie przy bitwie nieprzytomny, zrachować poradził... Nawet i przyjąwszy, że mu tego powtórzył kto z tych, przy bitwie będących, wielce to osobliwe, że w czasie i cyrkumstancyjach, gdzie nikt głowy nie miał by się rachowaniem kogobądź trudzić (może poza najemnymi, bo z tem się żołd płacony wiązał), tych akurat jednych Tatarów policzono arcyskrupulatnie... Czemuż tak? Ano bo najpewniej jednak nikt ich nie rachował, a rzecz cała kolejnem Długoszowem łgarstwem...
    Sprawa bowiem Tatarzątek tych nieszczęśnych najwięcej bodaj by i wstydliwą dla nas rzeczą w całej tejże bitwie była... Od lat przecie Krzyżaki Jagiełłę i Witolda oskarżały, poniekąd i może zasadnie, jeśli kto pomni słynny ogarek i diabłu palony, że jeno to kryptokrześcijany i pogańskim mocom po dawnemu sprzyjają, czemu najlepszem dowodem bratanie się z Tatarstwem... Nawiasem mówiąc, to klęska pod Worsklą, gdzie Edygej ostatecznie rozwiał Tochtamyszowe na władztwo nadzieje, dowodem by być mogła takoż i tezy dokładnie przeciwnej, bo tam okrom najpryncypalniejszej części aliantów Tochtamysza wspierających, czyli Witoldowych Litwinów i Rusinów, mielim i polskich pod nieszczęśnym Spytkiem z Melsztyna chorągwi, aleć i Krzyżaków pięciuset pod komturem Rastenborka, Tomaszem Szurwiłło, któren tam zresztą i głowy położył... Do Grunwaldu jednak wracając, to post factum wszelkie krzyżackie i niemieckie kroniki na wyścigi szły w ilości tych Tatarów uwiększaniu, by tem dobitniej ukazać przeniewierstwo tegoż niby-krześcijanina Jagiełły, za okazyją zaś i siebie wybielić, no bo jakże tej bitwy wygrać było można, skoro naprzeciw nieprzeliczone stały Tatarów szeregi... Rekordziści doszli bodaj do półtora milijona tych Tatarów samych...
   Naturaliter my zaprzeczyć onych pod Grunwaldem bytności nie mogąc, osobliwie, że się tałatajstwo swojem obyczajem wydzierało "Ałłach, ałłach!" na całą okolicę wokoło, że i głuchy by posłyszał, jęlim się zabiegu odwrotnego, czyli Tatarów liczby umniejszania, gdzie właśnie Długosz by chyba za rekordzistę służył, jeno tych trzystu się dorachowawszy...
   Podumajmyż nad tem chwilę zatem, jakaż tego by prawda być mogła... Znamy, że miał Tochtamysz pod Worsklą jakie piętnaście tysięcy wiernych sobie ludzi, aleć przecie mu ich Edygej wyrezał z pewnością więcej niźli połowy... Znamy, że i po Worskli najeżdżał Witołd Krymu i brańców przywlókłszy Tochtamyszowym do liczby przydawał, z czego się wpodle Trok i grodów inszych swoista emigracyja tatarska, z czasem Lipkami nazwana, porodziła. W apogeum swojem jednak ich nie więcej nad 4-5 tysiąców zbrojnych rachowano... Zastanówmyż się zatem, czy jest możebnem, by Dżelal-Eddin, z łaski Witoldowej jeno na wygnańczym siedząc chlebie, przyszedł jeno w trzysta koni, ryzykując, że posłyszy: "Tom ja oćcu Twemu, chmyzie jeden, pod Worsklę szedł z całą potencyją swoją ku pomocy, żywota i własnego nie szczędząc**, zasię żem tam kwiat rycerstwa przetracił, byś ty mi, łapserdaku, w godzinie próby mojej z trzema ledwo secinami przychodził? A ruszaj precz z oczu i ziem moich, niecnoto! I raduj się, żem cię na pal nawlec nie kazał!". Nie bardziej prawdopodobne, by Tatar dobroczyńcy swemu gościnność i dług dawniejszy odwzajemniał nie jeno trzystoma ludźmi, a wszytkiem, co by jeno na koń wsadzić poradził?
   Znamy z przekazów, że się sam Witold, czy Jagiełło w mniej niż 1000 koni w peregrynacyje nie zapuszczał dalekie, znamy że i Zygmunt Luksemburski, jako miał przez Polskę do Krzyżaka na rozmowy jechać o glejt prosił dla siebie i ...1500 towarzyszącej onemu kompanijej. Miałżeby w czasach, gdzie te tysiące orszaku o potędze jadącego świadczyły, Dżelal-Eddin w trzysta się koni z domu wypuścić, jako chudopachołek jaki? Przecie ta liczba przybocznych jedyna okrom łaski kniaziowej o jego świadczyła pozycji, a i ta łaska przecie by zmalała, gdyby dobroczyńcy obraził, na śmiech się z garstką wyprawiając zbrojnych!
   Liczmyż dalej... Znamy, że Tatarzy byli w tej liczbie, co ich pchnięto na te wilcze doły nieszczęśne, tandem poginąć ich tam musiało niemało, a przecie dość ostało, by to owych ucieczkę pod naporem krzyżackiem dostrzeżono i tłomaczono, że to owych zwyczaj wojowania taki, by przeciwnika w pułapkę jaką zwabić. Czy ta ucieczka Litwy i Tatarów iście pułapką była będziem jeszcze rozważać, póki co przyjmijmyż, że ich iście było trzystu, tedy najpewniej trzecia część w tych dołach przepadła, w boju ich też nasieczono niemało, skoro odstąpić się czuli przymuszeni, tedy chyba nie nadto zgrzeszym imaginacyją, mniemając, że z tych trzystu, ledwo stu się salwować ucieczką zdołało. Skoro zbiegli, to zbiegli... trudnoż nad rozlanem mlekiem płakać... Cóż nam jednak począć z temi zapisami, co Tatarów właśnie na pierwszem miejscu wypominają nam, jako tych co PO bitwie uciekających krzyżowych doganiali i rezali?
Osobliwie, że to wielce i logicznem by było, że jazda tatarska jako lekka, najszybciej bieżeńcom na pięty następować mogła, a z pewnością łacniej z tem radzić sobie, niźli utrudzonym całodziennym bojem, rycerzom ciężkozbrojnym naszym...
    Cóż nam poczynić zatem z relacyjami, które już się czasów malborskiego oblężenia tyczą, gdzie zewsząd skargi na tatarskie po okolicy gwałty i łupiestwa, które takiej być musiały przykrości, że nawet i królewscy rycerze i starostowie nie wahali się przeciw tym Tatarom zbrojno stanąć, by posłuchu wymusić... Co z biskupem olsztyńskim, co najprzód próbował Jagiełły suplikować o ziem swoich ochronę, na co dostał królewskiej poręki, jeśli się przed władzą króla ukorzy i starczyło mu jeno temi Tatarami pogrozić, by na wyprzódki pędził się poddać? I co zda mi się najpryncypalniejsze: na cóż było Jagielle i Witołdowi jeno trzystu lekkozbrojnych, co w najmniejszej mierze na batalijej zaważyć nie mogli, zaś turbacyj  tak w ordynku w pochodzie, jako i przed krześcijańskim światem przysporzyć mogli bez liku? Nie prosiłoby się wręcz u władcy roztropnego posłać tego Dżelal-Eddina z tymi trzystoma tam skąd przyszedł, byle jeno tego frasunku uniknąć? Co insze, jeśli ów przyszedł z siłą dziesięciokroć liczniejszą...
   Ano i tak złożywszy jedno z drugiem do trzeciego, nie sposób mi przyjąć Dżelaleddynowych ludzi na mniej niźli jakie dwa-trzy tysiące przed bitwą, czyli jaką niemal dziesiątą część Jagiełłowej armijej całej, z których najmniej połowa musiała tego znoju przetrwać cało i być królowi i później i w Prusiech przydatną...
___________________________________
*O tem jak wielką szansę pokonania Zakonu utracono, gdy się Witold wypuścił Tochtamysza wspierać przeciw Edygejowi i jego poplecznikom, pisałżem tutaj. Tamte Witołdowe zabawy się ostatecznie z klęską nad Worsklą pokończyły.
** Nawiasem to z tem żywotem by i może Witołda poniosło, boć to ów najpierwszy się do odwrotu pokwapił, walnie tem i na starcia wyniku zaważywszy...



18 komentarzy:

  1. Vulpian de Noulancourt17 lipca 2013 14:10

    1. Podają tu: http://en.wikipedia.org/wiki/Jalal_ad-Din_khan , że w 1411 syn Tochtamysza, otrzepawszy kurz bitewny spod Tannenbergu usiadł na stolcu Złotej Ordy z "pomocą litewską".
    2. A tu z kolei: http://en.wikipedia.org/wiki/Saray_al-Jadid widać granice Złotej Ordy w roku 1389. Trzydzieści lat później pewnie niewiele się różniły.
    3. Pytanie: czy X. Witold nie miał wyobraźni, czy przeciwnie - miał jej w nadmiarze? Takiej pełnej ułańskiej fantazji?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad.1 No długo to się tem stolcem nie nacieszył po prawdzie, bo go wrychle miłość braterska zadusiła...
      Ad.2 Jest tego i polska wersja: http://pl.wikipedia.org/wiki/Saraj_(Z%C5%82ota_Orda) i także z mapą
      Ad.3 Jeśli już to bym prędzej o to drugie posądzał, choć myślę, że przeceniasz -po rozległości sądząc - tatarską potencję... Raz, że to tylko oznacza, że z tych ziem dostawali władcy Złotej Ordy mniejszy lub większy trybut, czasem zupełnie symboliczny, a nie że to wszystko, co tam pomieszkiwało, szło na koń wsadzić i pół świata tem zawojować... Po wtóre, w łonie samej Złotej Ordy chyba zawsze było najmniej dwóch, czy trzech pretendentów przeciw aktualnemu chanowi, którzy mogli też i na niemało utajonych liczyć zwolenników, tandem chan niemal każdy swego pewnym być nie mógł i często kończył marnie... A i po trzecie: gęstość tegoż terenu zaludnienia w tamtych czasach bardziej na myśl dzisiejszą przywodziła Mongolię, niźli kraje nasze, zatem Witold wcale znów tak nierealistycznie nie myślał...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Vulpian de Noulancourt17 lipca 2013 14:29

    A pamięć Tatarów krymskich sięga tak daleko, że wiedzą nawet, kto utłukł Ulricha von Jungingena: murza Bagardin. Podaję na odpowiedzialność strony: http://medeniye.org/node/288 .
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CO tylko potwierdza starą prawdę, że tylko klęska jest sierotą, a sukces w ojcach to przebierać może...:) Mnie z kolei w Peterburku raczono ongi o tejże batalijej opowieści, której z zapartym tchem słuchałem, bo o rzeczach dla mnie novum zupełne stanowiących prawiono... Tamże mi wywodzono, że bitwy tej toczyli i wygrali Smoleńszczanie z posiłkami nowogrodzkimi, tatarskimi, litewskimi i polskimi, a to co u nas pisują, że Smoleńszczan trzy pułki to też prawda, jeno że na Rusi przez pułk rozumieli nie jednostkę jaką, a całe wojsko, tandem było ich tam "mrowie a mrowie", z czego wielu ducha oddało, przez co potem tacy słabi byli...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Pozwoliłem sobie Zacny Wachmistrzu zebrać wszystkie Twoje teksty o Grunwaldzie w jeden plik i przyznaję, że całkiem niezły leitmotiv, germańskiego określenia używając, ułożył mi się w przyszłą, zacną książkę o tejże sprawie.
    Serdeczności z zaścianka Loch Ness :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arcydalekie drogi do zamysłu tego ziszczenia i najpewniej nierealne... Ale pomarzyć miło; dziękuję Waszmości i kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Znalazłem poniższy ciekawy link. Pewnie już też odkryłeś ten materiał ale dla porządku wkleję:
      http://technologie.gazeta.pl/internet/56,104663,14280893,Obalamy_mity_spod_Grunwaldu__czyli_pieknie_rycerzem.html#Cuk
      Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-)

      Usuń
    3. Imgainuj, Wasze, że bynajmniej...:) Zabieganym tego roku okrutnie, niczem ta antylopa, co jej jakie Aborygeny na śmierć zagonić próbują, to i szperać za czem bądź dawno nie było sposobności. Wielce zatem obligowanym, bo choć tekst rzeczy wiele powtarza znanych, to choćby o tarcz konstrukcyi żem się czego nowego wywiedział...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. O Tatarach wiem jeno, że przy imieninowym stole jak najszybciej trzeba po takiego sięgać, bo inaczej dla człeka nie stanie ;)
    I jeśli prawdą jest, że ów befsztyk Tatarom zawdzięczamy, choćby jeno jeden pod Grunwaldem konia dosiadał, wart jest wzmianki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to widać Waść musisz obyczajów odmienić, skoroś tego specyjału taki miłośnik, i grzeczności niechając, pierwszemu sobie cały przysunąć półmisek...:) Nie zawadzi przy tem na stole pobok jakiego korda położyć, czy krócicy nabitej, by pokazać, że Waść w tem temacie żartów nie znasz...:) Proweniencyja zaś dyskusyjna, bo prawdziwie tatarski przysmak to mięso "pod siodłem pieczone" w wyniku temperatury powstałej od końskiego ciała i tarcia, aliści z pewnością owo mięsiwo nie było mielonem, bo niby na czem? To już bym prędzej tego jako stek jaki wielce krwisty widział...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Ponieważ blog ten jest z istoty swej historyczny, wykorzystam to niecnie. Otóż mam książkę Aleksandra Bocheńskiego "Dzieje głupoty w Polsce" o tematyce nie dość, że specjalistycznej, to na dodatek pisanej językiem metahistorycznym. Słowem, o tym, jak polscy historycy się mylili. Jest ona dla mnie zdecydowanie za trudna i wykracza poza moje zainteresowania, dlatego chętnie ją komuś potrzebującemu sprezentuję.

    Kontakt na maila: aniollewy@wp.pl

    Przepraszam, Wachmistrzu Drogi, za prywatę i liczę na wyrozumiałość. Mam zdecydowanie za dużo książek, których nie jestem w stanie przeczytać.

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wykorzystuj, wykorzystuj, Notario Miła:) Osobą własną potwierdzam, że rzecz jest cenną i niebanalną, a iżbym własnego nie miał egzemplarza, któż wie? Może bym i sam pierwszy w tej kolejce stanął...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Logiczny wywód i teraz wszystko już jasne :) Starczy jeno kontekst znać (bo bez tego ani rusz), zaczem wziąć dane jakie Waszeć tu prezentujesz i przepuścić jedno z drugiem przez prawidła logiki :)

    Owe ganienie Dżalal-Eddina ustami Witoldowymi wyszło Ci arcywybornie :o) W dawniejszych czasach byłbyś Waszmość świetnym materiałem na króla, hetmana, luboż...Wachmistrza ;)))))

    Przyznać muszę, iże owe miano Dżalal-Eddina budzi mgliste skojarzenia iżem gdziesik kiedysik już je słyszał...

    I Helweci też tam byli. Owa nazwa pewne celtyckie plemię znaczy, które ongiś na szwajcarskich terenach pomieszkiwało :)

    Gorąco przepraszam, że dopiero teraz to czytam, aleć kilka ciężkich spraw mię opadło ostatnio i nie było jak wpaść wcześniej...

    Gdybyż tak i inni z równą chyżością spełniali moje skromne życzenia jako Waszmość teraz, byłbym o wiele szczęśliwszy :o)

    Kłaniam niziutko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat pofortunniło, że materyjał był niemal gotowem... Tuszę, że sprawy, o których piszesz, że turbujące wielce, pomyślnie się rozwikłały...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Trzy tłumaczenia dla dwóch parafiji na ten tydzień odrobione...jeno z ową pracą moją, jakiś nieprzyjemny zastój... :(((

      Zapraszam Waszą Miłość gorąco na notę dzisiejszą :-)

      Usuń
    3. Aż się zapytać lękam, czy te tłomaczenia to grzeczność jaka, czyli też jest grosz jaki z tego... I nadziei pełnym , że się owe zawirowania wrychle wyjaśnią i radość, której żeś taki był pełny, prawdziwie zasadną się stanie...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Odkąd rok temu starego proboszcza, przyjaciela mego serdecznego, na nową parafiję przenieśli, owe tłomaczenia są li już tylko grzecznością... Tym bardziej, że następca, Polak, od początku żebrze o każdy grosz...

      Przedtem rok w rok dostawałem za pracę kilkaset dolarow i jakieś drobne prezenty. Teraz się to już skończyło...

      Zasię o te moję pracę i tąż radość poważnie lękać sie zaczynam... No coż, zobaczymy jak to będzie.

      Pozdrawiam!!

      Usuń
    5. Toś mię zmartwił tem, Kawalerze, srodze... Idę co wypić za obrót spraw pomyślny, bo widzę, że bez tego ani rusz...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)