20 sierpnia, 2012

O zażynku i dożynkach...I


 Z uroczystości dwóch, co żniwa dawne w Polszcze niczem klamrą  spajały od pokosu pierwszego po kłos ostatni z pola wyzbierany, pierwsza, czyli zażynek, przepadła nam w dziejowej pomroce i dziś kogo by w Polszcze nie spytać o obyczaje żniwne, jeno już o dożynkach tylko rzec co będzie umiał...
   A przecie nie sposób było żniwowania zacząć, dopokąd gospodarz, nie pozdrowiwszy żniwiarzy, flaszy nie wydobył i wszytkich nie uczęstował. Mus przy tem było i na zagon pokropić, a podług obyczaju jednego na krzyż, a podług inszego jeno przed pierwszem pokosem. Był i gdzieniegdzie obyczaj samej kosy wódką natrzeć, by "się napiła" to i "krwi szukać nie będzie"... W rogu zagonu na jakiej chuścinie kładziono chleba skibkę, by plon był jak nawiętszy, bo przecie wiadomo, że "kto ma żytko, ten ma wszytko":))... W czasach, gdy jeszcze sierpami żęto, najpierwsza ruszała w pole przewodząca żniwującym postatnica, czyli niewiasta w sierpie najwięcej obrotna... Jeśli to te czasy, gdy już  kosa na polu rej wodziła (za sprawą najwięcej górali-bandosów w Polskę za chlebem z kosą wędrujących)... to ruszał pierwszy kosiarz, przodownikiem zwany, które to miano bodaj jako jedyne z tego zażynkowego obrządku się do czasów naszych przechowało...
   Przepadł  ów obyczaj, zapewne i temuż że to pracy ledwo był początek, my Polacy bowiem wielekroć więcej onej pokończenie świętować wolimy, a mało które ku temu więcej święto akuratne, niż dożynki właśnie... Przy tem dawniejszym czasem niepodobieństwem było, by onych w ostatnie niedziele sierpniowe, jako dziś najwięcej, odprawować, czy nie daj Bóg, nawet i wrześniowe! Kto na Matki Boskiej Zielnej nie miał już zżętego, a daj Boże i zwiezionego do stodół, tego okolica za marnego miała gospodarza...:( Byłoż i proverbium stosowne: "A na Wniebowzięcie pokończone żęcie"...
  Ach, dożynki dawne! Cóż to za cudowności czas... jeden z niewielu, gdy się chata z dworem pospolitowała, gdy nie honor było dziedzicowi z postatnicą nie zatańcować, a dziedziczce z przodownikiem!:) A częstokroć i panicze młodzi się za parobków przebierając, wielce radzi byli się zabawiać między włościanami...:) a jak mniemam, między włościankami jeszcze radziej...:) Przy tem mało które święto tak radosne, a tak spontaniczne, że byś i kraj zwędrował cały, mało gdzie dwóch takich samych obchodów byś napotkał :)
  Bodaj jeden wieniec i chleb z nowej mąki pieczony drugi, dziedzicowi wręczany* to elementa wspólne w Polszcze całej, choć wieńce już różne, bo jedne niczem czapa jaka paradna, piramida zgoła z kłosów pleciona z kwiatami, jabłkami, jagodami, jarzębiną kraszona, czy i orzechami złotą farbką malowanemi, luboż i piernikiem:)), wtóre skromniejsze z samych kłosów i nie do ubierania służące , a za kształt koło biorąc, do niesienia między żniwiarzami przeznaczone były... Wiadomo, że tego wieńca i dni parę szykowano na uroczystość pryncypalną, a że natura ludzka lgnie ku zabawie, temuż kompanija z pól schodząca onego jeszcze przecie nie mając, już i z byle czego, najczęściej z kilku bodaj kłosów ostatnich zżętych plotła jakiego prowizoryum, w Wielgiej Polszcze jeszczeć i pępkiem zwanego:). Na Mazowszu przeciwnie, nie splatano zżętych, jeno tych kilka kłosów na polu ostawiano, zawiązujac jaką kolorową kitajką, kładąc czasem między nie chleba kromkę, monetę, czy kwiaty. Zwali to Mazurowie "strojeniem przepiórki", a spomnieć się tu godzi, że po całej Polszcze przepiórki w zbożu najdowane za nietykalne przyjmowano... Skaleczyć taką kosą zły to był znak, temuż i często przódzi jeszcze onych wyganiano, czasem nawet i przyśpiewując przy tem:
              Hej, wyleć, wyleć, raba** przepiórko,
              Bo już nie wyjdziem w to czyste pólko.
   W Małej Polszcze czyniono podobnie, jeno miast "przepiórki" strojono "kozę" z tąż odmianą, że onej na końcu ścinano. Przy tem owo żniw pokończenie bodaj jedyną w chłopskim żywocie było chwilą, gdzie można było ekonomom uprzykrzonym, czy i dziedzicowi samemu kapkę podokuczać, w pełnem majestacie obyczaju i powszechnego na to przyzwolenia, a biada temu panu, cożby się o to na poddanych swoich sierdził, bo to jeno by onego na śmieszność powszechną wystawiało...
         "Bijmy pana gałami***,
           bo przewodził nad nami!"
   wyśpiewywano, nierzadko przy tem krępując onego powrósłami i żądając jakiego zwyczajowego za uwolnienie okupu:)
   Wieniec upleciony we wsiach jednych najpierw noszono do kościoła, by go poświęcić, gdzie indziej, jak w Radomskiej ziemi zachadzano z niem do sołtysa, któremu znów oblig był koguta swego do wieńca przywiązać, a pół wsi baczyło pilnie, zali ów kokot, ochłonąwszy od onego nieproszonego zaszczytu:), nie pocznie ziarenek z wieńca wyskubywać... Jakoby jeszcze i zapiał przy tem, radości powszechnej nie było końca, boć trudno o więcej widomy prognostyk zbiorów dobrych na rok przyszły...:)
  Na koniec wyruszano gromadnie i paradnie do dworu, na dożynek część pryncypalną, aliści o tem już w nocie następnej, bo by nam się ta ponad miarę wszelką rozrosła...:)
_______________________
* czy ogólniej: Gospodarzowi bardzo szeroko rozumianemu... nawet i jako król, któremu na Wawel corocznie każdy wójt krakowski tego chleba na srebrnej niósł tacy.
** raba- pstra
*** szyszkami ostowymi, czasem misternie wplecionymi w powrósła słomiane...

24 komentarze:

  1. Vulpian de Noulancourt20 sierpnia 2012 11:32

    Raz w życiu przy żniwach pomagałem i rozumiem doskonale radość po ich zakończeniu (jeszcze wzmożoną świadomością, że głodu nie będzie).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że jedno takie doświadczenie do zrozumienia istoty rzeczy w zupełności wystarczy?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Teraz zwyczajnie, stawiają po piwie, lub drinku nie dbając o staropolskie nazwy. Bo każdy powód by się napić jest dobry.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też... choć te więcej subtelne nazywamy dorobkiem kulturowym:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Pamiętam dożynki z lat pięćdziesiątych na Białorusi koło Lidy. Polacy zachowali tam obrządek dożynek z lat przedwojennych i bawili się wesoło, a bimber lał się obficie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielcem za to spomnienie obligowany, aliści jeśli dopytać mogę, to jakże Białorusini świętowali swoich?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Białorusini często dołączali do Polaków i bawili się świetnie. Myślę, że około 90% Polaków mieszkało w miejscowościach koło Lidy w kierunku Wasiliszek, więc mniejszość białoruska i ruska ginęła w tłumie. Wszelkie obrzędy odbywały się nierzadko w języku polskim, czyli wesela, dożynki, chrzty i potańcówki. Dyshonorem było na takich spotkaniach mówić "po prostu". Mam na myśli lata pięćdziesiąte. Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Niewymownie jestem WMPani za ten okruch pamięci obligowany, osobliwie, że dziś się niemało czyni, by tegoż wszytkiego zatrzeć i wymazać...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Aby nie wymazać z pamięci, pisałam dla rodziny rozsianej po świecie "Dzieci Sybiraka" http://aktol2.blog.onet.pl/1-Dlaczego-Za-co,2,ID57840972,DA2005-10-26,n
      Nie wolno nam zapomnieć i następnym pokoleniom musimy przekazać wszystkie wartości jakie odziedziczyliśmy i podzielić się doświadczeniami. Musimy napisać prawdę o dziejach naszych rodzin. Dziś jestem seniorką rodu i staram się wszystkie pamiątki zachować. Najcenniejsza jest album wykonany przez mojego ojca w Workucie. Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
    5. Bóg Zapłać za tej ścieżynki ukazanie, z której niechybnie skorzystam, jeno za chwilą sposobniejszą, bo czas teraz ci u mnie jest towar najwięcej deficytowy :((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. O przepiórce przeczytałam niedawno - za przyczyną Knezia u Klarki, u nas nie było podobnych uciech, ot, wracało się do domu i wzdychało z ulgą :D Ewentualnie z kieliszeczkiem na przepłukanie kurzu z pola...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a jeśli kurz duży, to i kieliszeczek większy, co zrozumiałe przecie...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Mnóstwo tych wspaniałych zwyczajów nie przetrwało, albo poszło w niepamięć. Tym bardziej cieszą obecnie zupełnie normalnie i powszechnie organizowane po miastach i wsiach uroczystości dożynkowe :)
    Każdy lud czy naród powinien się cieszyć z takich podstawowych radości, jak dobre zbiory :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jam temu rad, choć wolałbym przy tem wskrzeszać obyczajów więcej... I darować upraszam za te nibyż tu mechanizmy moje, przecie nie przeze mnie rządzone, co tego komentarza pierwotkiem nie wiedzieć czemu do spamu wruciły...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Imaginuj sobie, iże tymi czasy we wsi, gdzie gospodarzy tylu, co kot napłakał, wszytko co żywe na Dożynki wyczekuje rok cały. Bo-ć to okazyja do hulanki przedniej sumptem sołectwa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to we wszystkim być prawdą miało, to jedynym kryterium wyboru na sołtysa winna być umiejętność bycia wodzirejem przy zabawie:) A przecie chyba i insze względy przemawiają?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Wachmistrzu Drogi!

    Uwielbiam takie perełki jak te czytać u Ciebie! :) Od razu przypomniało mi się, jak ongiś Prababcia Moja świętej pamięci, będąc jeszcze zdrowa i świadoma...koguta z siekierą na polu goniła! :) Kogut owy rozbestwił się był okrutnie, piał bez ustanku i dziobał wszystkich, co tylko nazbyt blisko podeszli.

    Babcia w końcu wzięła siekierę...i po dłuższej gonitwie kokot z piekła rodem stracił głowę ;)

    Insza rzecz: niektóre opisane przez Waszą Miłość zwyczaje wielce podobnemi są do tych na dzisiejszych studniówkach panujących. Dziedzic tańczy z postatnicą, przodownik z dziedziczką...zupełnie tak jak dyrektor szkoły z przewodniczącą klasy luboż wicedyrektorka ze skarbnikiem klasowym u balu początku... :)

    Na koniec przypomniały się jeszcze "celtyckie dożynki", jak to ześ ładnie określił niegdyś sierpniowe święto Lughnasadh :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rad jestem, żeś to udatnem znalazł, Kawalerze:) A o analogie wszelkie nietrudno, gdyśmy wszyscy mniej czy więcej dawno temu z tejże wsi staropolskiej wyszli, to i gdzie nam najpierwszych szukać wzorców, gdy co nowego wyszykować trzeba?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Przyznam się, że o zażynku nie słyszałam, choć to powinno być logiczne tak jak kamień węgielny pod budowę domu. Dożynki obchodzone obecnie na pewno nie mają wiele wspólnego z tymi przed wielu laty, ale najważniejsze, że pamięta się o tej tradycji.
    Kiedyś w moim gabinecie miałam autentyczny wieniec dożynkowy, stał bardzo długo, dopóki nie zaczął się sypać.
    Wczoraj jechałam do przyjaciółki i widziałam, że pola są już zżęte, a niektóre nawet zaorane.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielce udatnej żeś tu WMPani paraleli złożyła, za którą dzięki składam serdeczne, bo iście tak się o tem myśleć godzi, tandem i ja odtąd będę...:)
      Mnie ostatniej niedzieli przyszło mil wiele bocznemi drogami przez wioski peregrynować i najmniej w czterech żeśmy akuratnie przez jakie festyny dożynkowe przejeżdżali, zasię w inszych widzieli strojenie bram i świątyń, widno na przyszłą niedzielę rychtowanych...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Ja z kolei podczas mojej 40- kilometrowej wyprawy do przyjaciół widziałam wiechę na wiadukcie nad budowaną drogą ekspresową. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. Na dachach- owszem, ale nie na zakończonym wiadukcie.
      Życzę kolorowych snów.

      Usuń
    3. To w tej chwili praktyka nader często, osobliwie jak to sposobność czyni, by czego móc oblewać, to się i domostw już nie całość, a poszczególne piętra pokończone wiechą nawet zdobi...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Niby dożynki wciąż są, ale to już nie to, co kiedyś:-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne, że i choć takie są... Niepodobieństwem byłoby przez setki lat obrzędu czekać, by formy nie odmienił, jeno bym pragnął może, by co więcej o tej formie dawniejszej pamiętano...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)