28 lutego, 2014

O notgeldach, asygnatach i pieniądzach namiastkowych, czyli z kolekcyj Wachmistrzowych II

  Prezentacyja dzisiejsza cokolwiek będzie uwagi wymagać, naturaliter jeno od zapaleńców rzeczy ciekawych...:) Turbacyja w tem bowiem, że iżbym chciał we wszelkich Wam tegoż ukazać szczegółach, to musięlibyście mieć monitorów wielkości okien co najmniej, a wtóra w tem, że jakobym wszytkiego chciał awers i rewers wystawić, to nocie tej by końca nie było... A przecie to i tak wyborek jest dokonany z wyborku, a ten znów z fragmentu, a i tak nie wiem, zali nie najwięcej ten dojrzy, co na dysk swój skopiuje (czego nigdym nikomu nie wzbraniał, walor poznawczy mniemając cenniejszym nad wątpliwej próby prawa autorskie:) i uwiększy podług woli...
   Rzecz się tyczy okresu Wielkiej Wojny Światowej, co jeszcze wtedy numeru nie miała i terenów pod władzą Państw Centralnych pozostających, a i pierwszych powojennych lat i krajów na gruzach Cesarstw Niemieckiego i Austro-Węgierskiego powstałych, w tem oczywista, najwięcej mi tu o Ojczyznę naszą idzie. Z wojny tej bowiem początkiem władze skarbowe niemieckie, w słusznym przewidywaniu chwil ciężkich umyśliły z rynku ściągnąć pieniądza kruszcowego, głównie srebrnego i go na tę czarną godzinę zachować. Naturaliter, co było do przewidzenia przez przedszkolaka nawet, ludność zareagowała panicznie, tejże pozostałej w pularesach i kieszeniach gotowizny kruszcowej, chowając czem prędzej na dno samo szuflad i komód, z dokładnie zresztą tej samej, co rząd, przyczyny...
   Już to samo przyczyną się stało turbacyj niemałych z brakiem monety o nominale większym, a w miarę upływu kolejnych wojennych miesięcy, rzecz się miała, choć z przyczyn znów inszych, rozciągnąć na wszelką monetę w ogólności... Otóż bowiem front wymagał amunicji ilości potwornych, tych zaś by produkować potrzeba metali kolorowych, w tem najwięcej mosiądzu na łuski, ale i aluminium czy niklu do aeroplanów... Wrychle akcja zbierania wszelkich metali kolorowych stała się miarą patriotyzmu na ziemiach rdzennie niemieckich, a na okupowanych wywołała wręcz czasem odwrotne skutki, bo się społeczności, osobliwie wiejskie, jednoczyły w akcji ukrywania dzwonów kościelnych. Jeden z przedwojennych filmów Leonarda Buczkowskiego pt."Florian", oparty na prozie Rodziewiczówny, o takim właśnie epizodzie dziejów naszych traktuje... Naturaliter, okrom dzwonów, świeczników, klamek, mosiężnych, niklowanych czy miedzianych talerzy i garnków, ofiarą tegoż padły też monety i wkrótce na całym obszarze administracji niemieckiej brakowało tych najpotrzebniejszych pieniędzy: od monet fenigowych poczynając, a na dwudziestomarkówkach kończąc... W monarchii austro-węgierskiej było zresztą podobnie...
  Oto jak to widział "Dziennik Poznański” w dniu 31 października 1916:"Brak monety zdawkowej, zwłaszcza 10- i 5-ciofenygówek daje się coraz więcej odczuć wszędzie, a więc w handlach, bankach, na kolejach, tramwajach itd. Z powodu tego braku zachodzą bezustannie zajścia niemiłe. Znaczki pocztowe, któremi chciano sobie pomódz, okazały się niepraktycznemi, gdyż szybko niszczeją, mianowicie gdy znajdują się w rękach osób ciężko pracujących. Zdarza się bardzo często, że nie posiadający drobnej monety muszą wychodzić z tramwajów, jeśli urzędnicy lub urzędniczki nie mają jej również. Dużo osób odchodzi na dworcu bez biletów i zniewolone są co najmniej podróż odroczyć. Postanowiono kres położyć tym nieprzyjemnym stosunkom. Magistrat poznański wniósł u Banku Rzeszy o pozwolenie na bony miejskie, które mają zastąpić brak monety niklowej i miedzianej, utrudniający w wysokim stopniu handel i przemysł. Dyrekcya zaś kolejki elektrycznej postanowiła zaprowadzić bilety, które będzie można zakupywać od razu w większej ilości." 
   Ano i tu przechodzimy wreszcie do sedna tegoż zjawiska. Oto Reichsbank doprowadził do wydania rozporządzeń stosownych, które dozwalały magistratom i władzom gmin na emisję pieniądza zastępczego, namiastkowego, którego zasięg ex definitione ograniczonym był jeno do terenu tejże władzy magistrackiej, czy gminnej podległej i który winien zawierać deklarację wymiany po wojnie na określony nominał. Aliści, że w rozporządzeniu byłaż i mowa o komendach wojskowych na danem obszarze i o przedsiębiorcach, to rzecz jako już poszła na żywioł, to owych assygnat kasowych, bonów, kwitów i biletów emitował właściwie kto chciał. Na zdjęciu pierwszym macie wyłącznie owe pseudo-pieniądze z miast niemieckich, gdzie rychle im lud przydał miano "pieniędzy nędzy" i jako owe "notgeldy" są one najwięcej znanemi:

Zdjęcia kolejne to już fragmenty kolekcji tyczące się ziem polskich, z których na ciekawsze pozwolę sobie zwrócić cierpliwej Lectorów uwagi. Na zdjęciu wtórym w lewej kolumnie drugi to notgeld miasta Lwowa, który jak widzicie sam jest małym dziełem sztuki edycyjnej. Rewers podobnego innego lwowskiego macie na czwartym zdjęciu (drugi w prawej kolumnie) i ten już tak nie zachwyca. Z pewnością takich możliwości nie mięli inni emitenci, choć i niektóre z tych emitowanych przez nawet kawiarnie, mleczarnie czy zakłady przemysłowe są małymi dziełami sztuki. Ale i bywają koło tego takowe, gdzie na kartce z brulionu wyrwanej i pokawałkowanej awers jeno pieczątka przybita tworzy, a rewers data i podpis właściciela piekarni, czy masarni.


Poniższe otwiera wielce ciekawa asygnata obiecująca jej dostarczycielowi wypłatę równowartości dwóch koron, zatem jeszcze pieniądza c.k. Austro-Węgier (mimo, że rok jest 1919), ale już w nowych złotych polskich, gdy ta waluta zostanie już wprowadzoną. Emitentem zaś jest kawiarnia Lwowska pana Trzaski, czyli mówiąc po ludzku dawniejszy "Zielony Balonik", a dzisiejsza "Jama Michalika" z Floriańskiej ulicy:) 
  W kolumnie prawej ostatnia i przedostatnia to jedno i dwukoronówka miasta Bielska, tak ułożone, by ukazać cechę charakterystyczną większości tych, przez magistraty emitowanych notgeldów: polski awers i niemiecki rewers. Zaś curiozum samym w sobie jest najmniejsza z tegoż zestawu: asygnata wydana przez męża zaufania obozu jenieckiego!
  W tem zastawieniu uwagi bym szczególnej zwrócić chciał Waszej na drobinkę pięciokopiejkową magistratu częstochowskiego, uwidaczniającą zamieszanie z mnogością obiegowego pieniądza (kopiejki na ziemiach od roku już przez Niemców okupowanych!), takoż na awers i rewers "znaczków wartościowych" przez Bydgoszcz/Bromberg emitowanych, podobnie jak emitowane już w 1922 roku przez Bielszowice po niemiecku... na pamiątkę rocznicy powstania śląskiego:). Smaczek kolejny to połówka pięciomarkówki z Kartuz, której stan bynajmniej nie jest wynikiem czyjej niestaranności. Tak też te problemy rozwiązywano: targając owe "monety" o większym nominale na proporcjonalne cząstki ten nominał składające...
 Tu w kolumnie lewej awers i rewers banknotów niemieckiej komendy wojskowej, poniżej awers i rewers "pieniądza namiastkowego" z Kunzendorfu/Kończyc oraz asygnaty zbiórek "na wełnę dla wojsk polskich" oraz Polskiego Skarbu Wojskowego (tego, który finansował Legiony). Bon towarowy ze szpitala psychiatrycznego jest z cokolwiek innej epoki i innej bajki, alem się powstrzymać nie umiał...:)
W zestawieniu ostatnim najciekawszemi zdają mi się asygnaty wydane przez przedsiębiorców jakich żydowskich, których wartości i treści nie znam, bo jidisz ni hebrajskim nie władam, oraz bony zakładów masarskich, gdzie na nazwę tych przewsięwzięć sobie zwrócić uwagi pozwolę...:)

26 komentarzy:

  1. Vulpian de Noulancourt28 lutego 2014 13:27

    To i tak wygląda nieźle. U mojej ś.p. babci widziałem przecież w szufladzie nieco chyba późniejsze pieniądze, gdzie jeden milion marek to był banknot stosunkowo małego nominału. A tu oglądamy pięć marek, jedną koronę albo 20 halerzy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sądzę, to co oglądałeś, pochodziło z lat 1922-23 i rzeczywiście milion to wtedy było nic... W okresie, który przedstawiam nie na tym jednak polegał problem, choć naturalnie i w tedy inflacja szalała. Może łatwiej będzie Ci zrozumieć problem, gdy sobie wyobrazisz swoje współczesne życie bez bilonu i banknotów 10 i 20 złotowych. Wyobraź sobie, że ich po prostu nie ma. O kartach płatniczych ma się rozumieć w ogóle nawet nie wspominamy, podobnie jak o płaceniu telefonem...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Biorąc pod uwagę te wszystkie eksponaty proponuję rozważyć biletowanie wejść do tego domu pełnego cudów.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mości Wachnistrzu - wyemituj własny Notgeld w tym celu!

      Usuń
    2. O wiele pamiętam, podejmując Waszmości, nie przymuszałem do oglądania zbiorów, tandem biletu wymóg byłby nadużyciem:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Prawdę rzekłszy, Tetryku, to stan moich interesów ostatnich w rzeczy samej myśl o pieniądzach nędzy przywołuje...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Oczywiście wiem, że na to jeszcze grubo za wcześnie, ale czy Waść sporządził testament, co z tymi zbiorami zrobić ma kto? Sam katalog eksponatów miałby setki stron.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjdzie i może nieodpowiedzialnie, ale nie... przy tem wejrzawszy na prognozowaną mi przez ZUS emeryturę, któż wie, czy to właśnie mój III filar nie będzie, by z głodu nie zdechnąć, więc być i może, że nie będzie czego testamentem dzielić... Co może i słuszna, bo ni Wachmistrzowic, ni Wachmistrzówna najmniejszej nie zdradzają ku tym rzeczom predylekcji...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. "Notgeld" nie oznacza "pieniędzy nędzy", choć "not" między innymi ma znaczenie nędzy. Dla porównania "Notlicht" oznacza światło awaryjne. Zresztą i w naszym języku mówi się "od biedy może być", choć nie chodzi tu o biedę, lecz o brak w danej chwili czegoś odpowiedniejszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet Waść nie wiesz, jak mi ta uwaga cenną! :)) Z serca za nią dziękuję. Przytoczyłem to określenie za polskim piśmiennictwem fachowem w tem względzie, ale i w Wikipedii tak tegoż właśnie tłomaczą, w czem rozumiem, w lat tak przecie niewiele, jest ślad jaki ludowego tegoż rozumienia, zatem z pewnością tak też i tego przynajmniej na ziemiach naszych pojmowano. Mimo to przecie nie byłem ja od rozterek wolnym, bo we łbie się nie umiało pomieścić, by się na takie, oficjalnie przecie na banknotach pomieszczone określenie godził Reichsbank i władze, gdy owo miano, co tu kryć, srodze przecie defetystyczne... Insza rzecz, jeśli owych intencyją miał to być "pieniądz awaryjny" czy "zastępczy", aliści tu mi to dziwno, że skoro znali, że jedno ze znaczeń to nędza, to przecie wróżki nie trzeba było, by znać jak tegoż lud rozumieć będzie...
      Kłaniam nisko, wielce Waszej Miłości obligowany:)

      Usuń
    2. niemieckie Not oznacza raczej "potrzebę" - a człowiek biedny jest zawsze potrzebujący ;)

      Usuń
    3. Jak nikt inny:) Ale znów, jako na bogaczy wejrzeć, to i tu się zdaje, że owi w ustawicznej potrzebie... Tak czy siak, jak to przed laty napisał Załucki:
      "...tylko w sercu pretensja gorzka... do Fenicjan,
      którym kiedyś wynaleźć forsę się udało...
      Wynaleźli. To dobrze...
      Ale czemu tak mało?"
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Zaiste zaskoczyłeś mnie Waszmość całą sprawą, że o zbiorze nie wspomnę. Żywot bez drobnych monet i niskich nominałów, chociaż rzecz niby humorystyczna, musiał być jednak skomplikowany. Zastanawia mnie mnogość podmiotów owe quasi pieniądze emitujących, jednakowoż nie ze względu na mnogość, a bardziej sposób rozliczeń. Sądzę, że równolegle kwitł również jakiś handel wymienny? Nie wiem. Rzecz sama w sobie arcyciekawa.
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naturalnie, że tak, choć głównie na terenach wiejskich. Nawiasem to do tego samego doszło w czasie Wielkiego Kryzysu, gdzie się obrót gotówkowy redukowało na wsi do absolutnie niezbędnego minimum. I te zapałki na czworo dzielone i te ziemniaki po kilka razy w tej samej, już osolonej wodzie gotowane, choć brzmią strasznie, to w gruncie rzeczy nie tyle oddają stopień nędzy, co właśnie ową redukcję obrotu gotówkowego: właśnie sól i zapałki były jednymi z tych nielicznych artykułów, których chłop nie wytwarzał, a żyć bez nich nie umiał...
      Co się tyczy sposobu rozliczeń to sądzę, że w lokalach gastronomicznych ów szedł podług trybu, że właściciel personelowi temi asygnatami płacił, owi zaś inkasując od klienta gotowiznę, sami sobie ją od razu mieniali i do kasy wracały asygnaty. Gorzej, gdy tego czyniły mleczarnie, młyny czy zakłady masarskie, bo tu pojmuję, że kosztem chłopów-dostawców, najgorzej gdy tem płaciła jaka manufaktura duża czy kopalnia, aliści tu znów rozumiem, że ta miała niejako zaufania społecznego więcej dla kondycyi własnej, tandem ów notgeld fabryczny mógł i chyba służył w obiegu jakiem wtórnem, tandem mogęż ja imaginować jako kmieć płaci asygnatą z młyna za piwo, a reszty mu wydają w asygnatach gospody lub jakiej większej pobliskiej fabryki...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Piękną kolekcję zebrałeś. Jestem ciekawa jak te unikaty trafiły do Ciebie. Niektóre arcyciekawe, a ja lubię oglądać takie cuda. Kiedy jestem w naszym muzeum, długo oglądam przedwojenne pamiątki po Niemcach, są pieniądze i różne kwity. Są to "młode" zbiory, ale ciekawe. Najserdeczniej pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielcem rad, że i WMPani to się ciekawym zdało:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Przypomniała mi się powieść pewnej Chinki "Dzikie łabędzie. Trzy córy Chin", między innymi pisała o tym, jak Mao kazał Chińczykom oddawać wszystkie żelazne przedmioty, bo chciał, aby jego państwo stało się żelazną potęgą.
    Władcy mają pomysły! Gdy kiedyś płaciliśmy banknotami milionowymi, bałam się, że nigdy już nie zobaczymy naszych monet.
    Życzę miłej niedzieli.
    P.S. Nasz syn ma dość pokaźną kolekcję monet z całego świata, którą stale powiększa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wieleż pamiętam, to nakazał i dymarki niemal na każdej ulicy stawiać, a owe przedmioty żeleźne miały być wsadem do nich, by ich na powrót jako stali wytopić... Mocno to pokrętna logika, ale ludzi Wschodu to chyba sam Vulpian nie do końca rozumie, pomimo, że siedział między Kitajcami latami...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Podziwiam kolekcję, niskie pokłony dla takich hobbystów jak Waść. Ktoś tu pytał Waćpana o testament. Też bym o sobie Waśmości przypomniała-) :-) :-) A co, spróbować zawsze można:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że można, choć tu nader łacno o wrażenie mylne... Nie wszytko, co stare zaraz idzie w wartość, a i nie każdy czas przedawaniu dobry... Niedawnem żem czasem widział na allegro iście taką jak i moja asygnatę cieszyńskiego magistratu, jeno pięciomarkową, której cenili... na 15 dzisiejszych ledwo złotych...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Arcyciekawa ta Twoja kolekcja Oficyjerze, oby tylko Twoi zstępni potrafili docenić wkład pracy jaki w to włożyłeś . I nie mam na myśli wyłacznie pieniędzy. Pozdrawiam serdecznie i gorąco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocieszam się myślą, że i ja jej początkiem nie doceniałem, gdym jej zrąb po przodkach odziedziczył...:)
      Kłaniam nisko, wielce za wizytę obligowany, choć nieco zaniepokojony wpisami na Waćpani blogu...

      Usuń
  10. Tu zgoda Wachmistrzu -nie zawsze co stare idzie idzie w wartość a i czas nie sprzyja .Wiem dobrze o tym -mam na myśli zbiór srebrnych monet (naszych i zagranicznych) ? Wiem ile zapłaciłam za unikalną monetę z orzełkiem legionowym a na ile ją dziś cenią? Z innymi podobnie ale to jeść nie woła i poczekają na dobre czasy :))) -mam komu zostawić ! Pozdrawiam -Eliza F.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby nie było jej potrzeby w jakiej czarnej godzinie spieniężać, czego WMPani, sobie i naszym pociechom życzę...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. Współczesne życie bez bilonu i banknotów 10 i 20 złotowych... Koszmar! Chyba nawet nie mogę sobie tego wyobrazić... Wpis bardzo ciekawy - dobra lekcja historii, nie tak dalekiej przecież.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg Zapłać za dobre słowo, jak i za honor móc Waćpanią gościć w progach mych nikczemnie skromnych:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)