Napisałem, że z celebrytą, bo politykiem mi go nazwać trudno, choć pewnie ów się za takiego uważa.... Bóg z nim, dla mnie jest byłym fenomenalnym brydżystą i aktualnym celebrytą i nie sądziłem dopotąd, iżbym się kiedykolwiek w życiu z jakimkolwiek poglądem Janusza Korwin-Mikkego zgodził, dopokąd na taki cytat nie natrafiłem:
"„Generalnie rzecz biorąc, ja jestem w jednej dziedzinie za równouprawnieniem, a mianowicie: żeby w małżeństwie było 50% mężczyzn i 50% kobiet.”
Pod warunkiem, że będzie wiadomo kto jest kto. :D
OdpowiedzUsuńHmmm... Mąż mężem a niewiasta niewiastą... Czyżby były i insze opcje?
UsuńKłaniam nisko:)
Coraz większe zamieszanie w tej mierze i podobno trendy jest gdy nie ma różnic płciowych, bo wszystko to kwestie kulturowe! :P
UsuńCo prawda mało kto z tego coś wyrozumie, ale jedno jest pewne - musi być nowocześnie! :D
Daruj, Kneziu, ale jak nowocześnie, to nie u mnie...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Imci Korwinem zainteresowała mię koleżanka, wielka Onegoż zwolenniczka. I przyznaję - wydawał mi się człekiem ciekawem, z pogladami zupełnie innemi od tej całej POPiSowsko-SLDowskiej ciżby... Dopokąd nie powiedział o jednego niepochlebnego słowa za dużo o niepełnosprawnych, za co nawet inszy celebryta: Wojewódzki, dosadnie Go zganił...
OdpowiedzUsuńJam Waści sługa uniżony :)
Że Jegomość w poglądach wielce oryginalny, to z tem się bez namysłu zgodzę:) Czy znów w nich choć w części słuszny, to już rzecz na dysputy wielogodzinne...A co się onegoż zdania w tej ostatniej kwestii tyczy, to zda mi się, że mu się zamarzyła Skała Tarpejska...
UsuńKłaniam nisko:)
To, z pewnym niepokojem, wyznać muszę, że mnie nie przeszkadza jakoś myśl, że małżeństwo sobie na spacer czwórkami chodzi - tak długo przynajmniej, dopóki ktoś nie będzie chciał mojego obowiązkowo uzupełnić do przynajmniej jednej pełnej czwórki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jestem tego samego zdania.
UsuńPozdrawiam
A powiadają, że my podobno poligamiczni z natury...:))
UsuńKłaniam nisko Wam Obu:)
Patrząc na wypowiedzi innych widzę, że wszyscy przyjmują pewne założenie, którego u JKM nie ma. Zakładają, mianowicie, że jeśli liczba kobiet w małżeństwie to K, a liczba mężczyzn to M, to wiemy coś o liczebności takiego małżeństwa i przyjmują wartość K+M=2. Tymczsem JKM twierdzi jedynie, że liczba współmałżonków musi być parzysta (50% na 50%), co oznacza, że K+M=2*n, gdzie n jest dowolną liczbą naturalną.
UsuńPrzypadek dla n=1 nie jest więc jedynym rozwiązaniem. Uniknęłoby się całego zamieszania, gdyby od razu na początku zdefiniować, co rozumie się pod pojęciem "małżeństwa", zamiast dopuszczać do kłótni o aksjomaty.
Pozdrawiam
Cóż, podszedłeś do rzeczy ściśle i, w rzeczy samej trudno Ci odmówić słuszności, jeno wszytcy zapewne milcząco zakładali, że JKM o najpowszechniejszem, każdemu znanem, myślał modelu... Twoje, nie iżby nie generowały możności interesujących nowych, przecie chyba jednak i turbacyj dwakroć tyle, tandem nie wiem, zali przy starej nie pozostać biedzie...:))
UsuńKłaniam nisko:)
a ja lubię gejów, i niech się żenią, gorzej mają z rozmnażaniem
OdpowiedzUsuńZ pewną taką nieśmiałością przyznam, żem dopiero w tej dyspucie pomiarkował, że rzecz idzie i tak rozumieć, że to o tych odmieńców idzie (co nie znaczy, że pomiarkowawszy, zdania odmieniam:)... W prostoduszności bowiem swojej żem onego cytatu pojmował, że nie jest dobrze, gdy które dominować próbuje, tandem mamy w jakiem małżeństwie żony trzy czwarte, a chłopa jeno ćwierć, czy odwrotnie... I naturaliter o charakter mi idzie, a nie o gabaryt, boć wiadomo, że niejeden mały rycerz w sobie wielkiego męża skrywa, a inszy czasem i chłop na schwał, w środku i charakteru ledwo co, duszy mikrej, to i mąż zeń jeno w ułamku jakiem...
UsuńKłaniam nisko:)
Niech więc związek homoseksualny nie nazywa się małżeństwem, ale niech ma te same prawa. Oni nie mogą nic za to, że tacy się urodzili. A ja nie pies ogrodnika, żebym miał im w szczęściu przeszkadzać.
OdpowiedzUsuńHowgh. Też tak uważam.
UsuńMądrze Nitager prawi! Wódki mu dać!
UsuńJakem już Klarce responsował niejakiem to dla mnie zaskoczeniem, że dysputa w tę zakręca stronę, bom w swej naiwności cależ tego miarkował inaczej...:) Co nie znaczy, że się ze słów napisanych wycofuję... Przyznam, żem się starannie dopotąd wystrzegał zajmowania jakiego stanowiska w kwestyi onych odmieńców wszelkich, co zda mi się rzeczą absolutnie marginalną i cależ zbytecznie rozdmuchiwaną przez strony sporu wszystkie... Jeśli to ma być nasz największy narodowy problem, to widać żeśmy jakim arcyszczęśliwym narodem, że inszych i ważniejszych nie mamy... Nie mając zatem w tej kwestii jakiego gruntownie przemyślanego stanowiska, ad vocem responsując na gorąco rzeknę, że chyba bym się lękał tych praw przyznać naprawdę wszytkich... Insza bowiem rzecz jest z majątkowemi, dziedziczeniem jeden po drugim, jakiemi podatkowemi ulgami jeśli na wspólne gospodarstwo spadają, bo tu im w najmniejszej mierze na zawadzie nie stoję... Gdy jednak rzecz przychodzi do dzieci i zgodzić bym się miał, by jakie z sierocińców niebogi miały podług prawa być przez takie "stadła" podług onych woli i myśli wychowywane, to już, Nitagerku, daruj, ale krew się we mnie burzy na samą myśl o tem...
UsuńKłaniam nisko:)
i ja nie myślałam, że przyznać rację onemu mi przyjdzie - ale przyszło
OdpowiedzUsuńZatem nie dla mnie jednego to zaskoczeniem było...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Zauważcie państwo, że spór dotyczy głównie nazwy - czy to ma być "małżeństwo", czy inne słowo jest właściwsze. Konstytucyjną równość praw wszystkich obywateli wychwalamy od święta, a na co dzień toczą się rozległe starania, aby szalę tych praw jak najbardziej na stronę "takich jak my" (zatem z definicji normalnych!) przechylić. Bo jak zróżnicujemy nazwy, to i prawa łatwiej da się rozróżniać, i - bynajmniej nie symetrycznie - ograniczać...
OdpowiedzUsuńZatem powtórzę za Celtem: szklenica dla Nitagera!
Nitagerowi odpowiedziałem, zatem powtarzał nie będę, mimo że część tego responsu i tutaj by się zdała... Pojmuję, że Korwinowi szło o małżeństwo rozumiane tradycyjnie, pomiędzy heteroseksualnemi mężczyzną i niewiastą... Nie wynoszę ja tej instytucji jako świętości jakiej na piedestał, ani bronić jej nie myszlę przed rzekomemi zakusami sił wrażych, bo to wszytko... uczciwie rzekłszy mam za pierdoły czasu straty niegodne... I nie zgodzę się z tem, że o samą jeno nazwę idzie. Przyjąwszy za normę ogólny Natury kierunek, że gatunek każdy ku swemu przetrwaniu zmierza, zatem możność prokreacji jest tu kwestyją pryncypalną i zasadniczą, to mogę ja swojej tolerancyi rozciągnąć na wszelkie w alkowach zabawy, pod warunkiem że one nie z krzywdą niczyją, a przynajmniej nie z wymuszoną, bo są i tacy, co się w tem lubują... Chce być chłop z chłopem, baba z babą, czort z niemi, niechaj i będą... Potrzeba im do szczęścia papierka jakiego? A dajcież im, cóż to nam wadzi? Sęk w majętności, by jeden po drugim dziedziczyć mógł, jako żona po mężu? A czemuż się nie mamy zgodzić i na to? Jeno uznawszy, że całością ów nurt jest jakiem natury wybrykiem, nie sposób mi się zgodzić na wszelkie, dość żałośne próby zapewnienia onym owych, pożal się Boże, "rodów" ciągłości jakiej poprzez adopcyje czy działania insze... tu już do moch docieramy okopów Świętej Trójcy, na których stał będę, dopokąd sił moich...
UsuńI jedno jeszcze: uznając prawo każdego do manifestowania poglądów swoich, trudnoż mi nie przyjmować, że owi odmieńcy i ich demonstracyjni przyjaciele zatracili gdzieś w tem wszytkiem dobry smak, gust i cuś jakoby ekshibicjonistyczną przyjemność czerpią z epatowania nas obscenicznością i prowokowania niemi... Zaprawdę marzy mi się w tej mierze starożytna Grecja, gdzie i efebów sobie starsi, a gustujący w tem, mężowie wolno chowali, gdzie i Safona z towarzyszkami prześladowaną nie była, aliści, na miły Bóg, nikomu do łba nie przychodziło, że to o co insze idzie, niż doraźną przyjemność, nawet i uczucie, ale przecie godzono się z naturą, że to mieć przyszłości nie może...
Kłaniam nisko:)
No właśnie Oficyjerze tu zgadzam się z Tobą w całęj rosciągłości. Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńTo i rad czytam, żem w tem nie jedyny...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Pewnie błędnie, ale odebrałam tę wypowiedż w ten sposób, że w małżeństwie kobieta powinna być w 100% kobietą, a mężczyzna w 100%mężczyzną. I to byłoby chyba nie pozbawione sensu, zważywszy na to, że Korwin-Mikke jest za tradycyjnym podziałem ról.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dlaczego błędnie? To, że mnie takaż interpretacyja do łba nie przyszła, nie znaczy zaraz, że nie jest możliwą... O tem, że to o gejów w ogóle iść mogło, teżżem nie pomyślił nawet i jakoby nie Klarka i insi responsujący, najpewniej bym i dziś ani myślił o tem...
UsuńKłaniam nisko:)
Z procentami w małżeństwie zgadzam się, z poglądami Korwina, bardzo rzadko. Ten człowiek ma zbyt oryginalne pomysły. Nie wiem jak wyglądałaby Polska według jego pomysłu. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa - toute proportion gardée - w niejakiej mikroskali już tej niejakiej wizyi mam, bo jedyna bodaj mieścinka w Polszcze, gdzie partyja jego realnej przejęła władzy, to bliskie mi Niepołomice, gdzie pod rządami Kracika Jegomości nibyż rozkwitnęły one pięknie, za to dziś już wiemy jakiem kosztem i jakiemi praktykami...
UsuńKłaniam nisko:)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuń... pod warunkiem jednak, że w małżeństwie kobiety są głupie, a po stronie mężczyzn znajduje się 100% mądrości. Tak by na to wskazywały inne wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego. A z tym to się zgodzić nie mogę. W kwestii płci, jak najbardziej. Po 50%!
Pozdrawiam serdecznie.
Średnie czasy, klasa średnia, co wymyśli wyjdzie brednia, jak to kiedyś śpiewał Kuba Sienkiewicz. I tak jest Zacny Wachmistrzu, a powiedziałbym nawet, że jest znacznie gorzej, bo w społeczeństwie które nie wierzy w nic jedynym atrybutem władzy może być tylko strach, dla którego alternatywą jest narastający w sposób nieprzewidywalny chaos.
OdpowiedzUsuńKłaniam z zaścianka Loch Ness :-)
Strach? W tem sęk, że tu już nie ma się kogo bać... Zda się, że wszyscy, co by byli może i skłonni rewolucyją czynić i latarnie ozdabiać, dziś po londyńskich pokutują zmywakach, czy po irlandzkich...
UsuńKłaniam nisko:)
Wiele osób jest podobnego zdania ;że 50 na 50 to właściwe rozwiązanie i dlatego jeszcze jesteśmy : było tak w wiekach minionych no ale nikt tak się z tym tak publicznie nie obnosił : teraz to każdego te ich pomysły i parady zniechęcą..A jak już wyszli z cienia to tylko zaczną się żądania -choćby za lata prześladowań ...no i końca nie widać ...szkoda gadać o p.K M nie wspomnę bo zawsze jest najbardziej kontrowersyjny a pomysły nikomu nie pasują -skoro ,gdzie może startuje zawsze a wynik ten sam 1-2% i to mówi samo za siebie .Kiedyś pracowałam i miałam szefa o innej orientacji seks,-i był to wspaniały człowiek i przyjaciel i kiedy przychodzi dzień Jego imienin zawsze Go wspominam bo może kochają inaczej ale potrafią żyć w przyjażni -tak ja ,mój mąż i syn wspominamy -naszego przyjaciela -nie ma GO od kilkunastu lat ale jest obecny w naszej pamięci a tyle żyjemy po śmierci ile w ludzkiej pamięci- wierzę ,że Zygmunt jeszcze długo pożyje wśród nas ....-Eliza F.
OdpowiedzUsuńBo dla porządnego człowieka drugi człek jawi się tem, kim był w duszy i w sercu, a nie tem, z kim sypiał i jak... :) Skoro zaś ów tak cennej był pamięci, to i za flaszą najbliższą i ja sobie pozwolę za tę pamięć kropli paru przepić...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Takie uprawnienie i ja biorę pod uwagę, acz życie staje się bardziej ciekawe z uwagi na insze rozwiązania. Niech będą, jeżeli bez nich obyć się co niektórzy nie mogą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę pomyślności na ten rok. Dziękuje za życzenia:)
Moja ciekawość tak daleko nie sięga, by samemu te "insze rozwiązania" testować, zatem wolę ja przy modelu pozostać może i mniej ciekawym, za to lubym...:)
UsuńKłaniam nisko:)