01 stycznia, 2014

O styczniowych czynnościach gospodarskich...

 Nota niniejsza przypomnieniem jest z cyklu całego, co się ongi na starym jeszcze mem blogu narodził, gdym poradnik praktyka szesnastowiecznego, Imci Teodora Zawackiego* począł Lectorom Miłym wystawiać dla zobrazowania ogromu pracy w folwarkach dawnych czynionej, jako i tego, jakiem potężnem przedsięwzięciem logistycznem był folwark takowy i jak rozlicznej od wiodącego go wiedzy wymagał.  Lectorom Miłym nieustających uśmiechów Fortuny życzymy i dobrodziejstwa urodzaju, każdemu na włościach jego, nieważne, czy się owe liczą w hektarach, czy w doniczkach...:)
"  Styczeń z srogimi mrozmi, z nowym latem [rokiem-Wachm.] chodzi,
    W nowe lato i stary kożuch nie zaszkodzi.

- W Styczniu może każdy zrozumieć, co za rok będzie, bo gdy pogodny początek, środek i koniec tego miesiąca będzie, tedy i rok dobry będzie.
- Słomą dla bydła, aby dobrze szafowano w tym miesiącu, kędy jej mało, doglądać, bydło dobrze karmić i pilnować go.
- Nasienie na lato i insze zboże młócić i od młocników porządnie odbierać i na śpichlerze sposobne sypać; zboże przerzucać [czyli szuflować z czasu do czasu, by się nie zaparzyło i nie pleśniało- Wachm.] [...]
- Karmne wieprze bić w ostatniej kwadrze.
- Do gumna aby się świnie nie zakradały, tego pilnie strzedz, bo nie tylko szkoda, ale i sromota. Przeto ma się starać gospodarz rządny, aby gumno zawarte miał.
- Drzewo ze pnia rąbać przed św.Fabianem i Sebastianem [20 Stycznia-Wachm.], w ostatniej kwadrze, gdy miesiąc jest pod ziemią, na budowanie, także na obręczy i na insze statki domowe, bo takie drzewo długo trwa.
- Suszony owoc, jako jabłka, gruszki, kwaśną kapustę, marchew i insze jarzyny tego i przyszłego miesiąca najlepszy czas jest przedawać, póki młode, zielone ziółka i jarzyny nie nastąpią.
- Cynów wszelakich**, - gdzie jest dębina, tam kołów, słupów, - gdzie sośnina, tam żerdzi, dylów i drew do palenia, łuczywa na kominy, - nawozić, narąbać; także wszelkich statków naprzyczyniać, tak tych, które doma urobić może, jako i kupnych, kędy las - leśne, gdzie garncarz - z gliny, gdzie kowal - z żelaza.
- Gnój, który od św.Marcina [11 Listopada-Wachm.] na kupy był kładziony, przewracać, ten, co był na spodku, na wierzch, aby dobrze ugnił.
- Kto też ma co budować, abo co zwozić; jako sól, żyto do śpichlerza, na saniach niech to odprawuje, bo łacno wszelkiej materyi na budowanie przyczyni i zwiezie, co się mu będzie podobało; bo saniami lżej i bliżej drogę przez błota i rzeki wyprostuje.
- Pługu, brony, wozu i inszych sprzętów poprawiać.
- W Styczniu najlepsze są ślimaki, kto je rad je.
- Popiół, kędy leśnemi drwami palą, zbierać i chować rządnie; chmieliny też i makowiny palić na popiół.
- Na cienki płótno cienko kazać prząść; obrusów, ręczników, serwet, dostatek kazać tkaczom zrobić.
- Kury i gołębie pośladem karmić.
- Z jarki gorzałkę kazać palić.
- Owies rozprzedawać, bo pod ten czas nadroższy bywa; dla siebie go i dla przyjaciela z potrzebę zostawiwszy.
- Masło i mleczno rozprzedawać.
- Podły drób bydlęcy w beczki solić.
- Owcom olszowe liście dawać, która go jeść będzie o tym czasie, ta jest zdrowa, która nie, ta choruje na wątrobę i płuca [...]
- Kokoszy żeby prędzej niosły, dawać im podczas tego miesiąca suszony groch, owies, abo też suszony chleb.
- Tatarkę młócić i co podlejszego ziarna i co namniejszą na nasienie schować, bo taka, jako powiadają gospodarze, najlepiej się rodzi.
- Sieczkę rzezać bydłu wymiarem a porządnie i koleją, bo słomy bydłu, owcom, stadu i kozom siła wychodzi; a gdzie jej nie wiele bywa, ladę z kosą do rzezania sieczki, a kocioł do grzania wody mieć, tedy łacniej sieczką niż słomą, dobytek przechować się może.
- Gdzie stawki są, które oddechu potrzebują, opatrować to i na każdy dzień przeręble kazać przerębować, aby ryby mogły trwać a nie pozdychać; toż czynić i przyszłego miesiąca, także i w Grudniu, gdy zimno prędko nastąpi.
- Sieci na ryby rozmaite, do wielkich i małych stawków dziać i skręty na powrozy do nich gotować; a kędy puszcze i zwierz jest, sieci przyczynić i zdartych poprawić.
- Pszczoły przenosić na insze miejsca.
- Dziewki mają kądziel prząść, pierze drzeć, groch obierać, grzyby suszone krajać, także wędzoną rzepę.
- Tegoż miesiąca bydło rozmaite, komuby [tak w oryginale-Wachm.] podchodziło, ma być kupowane; także kury, gęsi, kaczki.
_____________________
* - wszystkie części z xięgi Imci Teodora Zawackiego sub titulo "Memoriale oeconomicum" z 1616 roku,
** -Jakeśmy to już grudniem Anno Domini 2010 wykładali: cyn - takoż czyn oznaczał jaki materiał drzewny, nigdy wyrób gotowy. Dziś byśmy to może półfabrykatem zwali drzewnem, zatem wszelkie bale, deski, krokwie, koły, słupy a i drobnica wszelaka w tej mierze.

54 komentarze:

  1. No niestety, tymczasem niczego się do spichlerza saniami nie zwiezie, bo śniegu nie ma!;-) Poczekamy, może spadnie. Czy w tym poradniku nie było, kiedy ścinać leszczyny i przecinać owocowe drzewka? Bo co chałupa, to inaczej mi radzą.

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niechybnie wtedy, gdy już (abo jeszcze) groźby mrozu nie masz, a jest już po owocowaniu, tandem ja bym doradzał luboż to wrześniem, luboż przedwiośniem późniejszem, co orzec ciężko zali nam marcem, czy kwietniem przypadnie... No i latem jeszcze przyjdzie "wilczków" młodziuśkich, wpodle wyciętego konara odrastających, bez miłosierdzia wyrezać, iżby rośliny nie osłabiały...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. No to się zdziebko spóźniłam ;-) Trzeba będzie na wiosnę nadrobić.

      Usuń
    3. Co się odwlecze...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Z tego, co mnie wiadomo, wszelkie większe cięcia należy robić zimą, gdy soki z drzewa zejdą.

      Usuń
    5. Jeno, czy taką zimą, jako ninie mamy? Co i rusz gdzie człek słyszy, że tu prymulki kwitną, ówdzie stokrotki wyszły... Pięciu groszy bym nie dał za to, że w owych jabłoniach jakie już soki nie krążą... A mrozu, co jeszcze przypadnie znienacka i drzewka pocięte pomrozi i poniszczy bym się jednak lękał więcej...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Zaintrygował mnie "podły drób bydlęcy"... Co to takiego?
    Pozdrawiam noworocznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drób, którego dziś rozumiemy mieć jeno ptactwem domowem, oznaczał zwierzynę drobną, a z przydaniem określenia gatunku, po prostu młode...:) Spotyka się, choć to rzadkość niepomierna, nawet i drób ludzki, choć częściej będzie to w literaturze "ludzki drobiazg"... Zatem mieć możem i drób wilczy, czy niedźwiedzi, a wtem konkretnem przypadku autorowi o toż idzie, by cielątka przepatrzeć i słabowite, luboż nie rokujące najlepiej przedać, by jakikolwiek wziąć jeszcze grosz za nie, a nie darmo paszy tracić po próżnicy... Nawiasem to ów wątek się u Zawackiego nader często powtarza, ergo sielnie mu to na sercu leżeć musiało...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Po prawdzie, inne miałem plany na dzisiejszy obiad ale w zaistniałej sytuacji gumno zawarłem i idę szukać ślimaków, a tym czasie rzepa niech się wędzi :-)
    Kłaniam Waszmości Noworocznie z zaścianka Loch Ness
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nadto to już ciemno Waszmości, by się za ślimakiem uganiać?:) Bo lękam się byś Wasza Miłość za moją (i Zawackiego) sprawą, czasem spać o suchym pysku iść nie musiał...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Vulpian de Noulancourt1 stycznia 2014 16:10

    Aż żałuję, że nie mam karmnych wieprzów. Karmna psina (prawda, że spora) chyba się tu nie załapie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco doradzam, z czasu do czasu ma się rozumieć, jednakowoż niejakiej odmiany, bo psina, zda się, nadto w smaku mdła i kiepsko pić pod nią...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Jeśli chodzi o unijne określenie -Ślimak to ryba słodkorzeczna ?:( ,.Czy o to chodzi ? Pozdrawiam -Eliza F.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęśliwie dla Lectorów Zawacki jedynej jakiej znał Unii, to zapewne tej w Lublinie zawartej, pomiędzy Koroną a Litwą, a ta pergaminu i inkaustu na durnoty marnotrawić nie zwykła...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Dzięki że Waść nasze wątpliwości prowadzisz we właściwym kierunku bo inaczej by przyszło ''zwaryjować''- Eliza F.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Względem interpretacji tekstu już samo pojęcie "kierunek właściwy" zdaje się być dyskusyjnem:)) A względem polityki wyższej to jest to już właściwie hazard...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. ja mam koty....też się nie nadają. czasem sąsiedzka kura wpadnie, chyba łapać bedę...
    a tymczasem szczęśliwego anno domini 2014!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wieleż to relacyj z sąsiadami nie pogorszy dramatycznie, to łapać, łapać...:) Zawszeć to trochę darmowego białka:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Witaj w Nowym Roku ;)
    Ciekawy posty, jak zawsze u Ciebie ;)
    Wszelkiej pomyślności życzę i zapraszam na blogową rocznicę na moim blogu ;)
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg Zapłać za inwitacyję; nie omieszkam:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Najserdeczniejsze życzenia noworoczne pomyślności wszelakiej składam. :)
    Ślimaki? Owszem je rada jem, tylko gdzie ja je teraz znajdę? Oprócz tych mrożonych w sklepowej zamrażarce. :)))
    Kury mają sąsiedzi, ale to drażliwy temat, bo mój pies z zapałem na nie poluje... :)))
    Służby nie posiadam, to nie mam komu nakazać prząść itp. :))) Chociaż jeśli o to chodzi, to sama mam ochotę popróbować, skoro już próbuję tkać krajkę na tabliczkach. :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro służby nie staje, to samemu odradzam, bo to mozół nad mozoły, dodatkiem irytujący wielce. A gdzie ślimaka znaleźć? Pod ściółką jaką jamek niewielkich wykopanych szukać...:) Jako gdzie nieuprzątniete pozostały liście na ogrodzie w jakiej kupce większej, to pod nią niechybnie cosi się najdzie:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. Koty mam jak wieprzki w sumie...
    Swoją droga, czy ja dobrze czytam, że jeśli styczeń (na początku, w środku i na końcu) pogodny będzie, cały rok będzie niezły? To ja dalej odstawiam tańce - połamańce w kwestii nieśnieżenia.
    Dobrego roku, Wachmistrzu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A powiadał Vulpian Jegomość, co w kitajskim kraju siedział, że jeno tam kotów można spotkać opasowych...:)) A za pogodowe prognozy Zawackiego nawet grosza nie dam, spomniawszy zimy uprzedniej, co się prawdziwie poczęła bodaj z końcem stycznia, za to ciągnęła się niemal do maja...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. - Tatarkę młócić i co podlejszego ziarna i co namniejszą na nasienie schować, bo taka, jako powiadają gospodarze, najlepiej się rodzi.
    A o co tu chodzi? O to żeby jej mało było czy żeby drobniejsza wyrosła? Czy też może dziwnie przyjęta oszczędność, wynikająca z tego że z byle czego i tak wyrośnie, a co lepsze na kaszę wybrać??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... zapomniałem że italic w italicu taki sam jest i nici z zaznaczenia :D

      Usuń
    2. Raczej bym tego drugiego podejrzewał, znając już zapobiegliwość Zawackiego w tem względzie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Właśniem i poczytał co więcej o tem i insze też mi do głowy przyszło tłomaczenie, bo skoro się tatarka dla gorzkości swej na kasze nie nadaje i najwięcej jej się na paszę kieruje, to i może Zawackiemu szło o to, by owa pozostawała w mikrym jeno procencie składnikiem pasz przyszłych, bo nad miarę użyta mogłaby by jej nadto gorzkim uczynić bydlątku pokarmem...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  12. A to widzę, że wykazałem się niewiedzą, bo w okolicach naszej wsi na grykę mówią tatarka. To ciekawe, bo wynika z tego, że uprawiano chwast na paszę? Gdyby ziarna gryki miały być mniejsze (czego nie wiem), to mogło i o to chodzić, żeby wysiać więcej właśnie gryki? To nazewenictwo bywa bardzo mylące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jam tak pierwotkiem rozumiał, bo i w krainie mego dzieciństwa tak i grykę wołano. Aliści, zda się, że co gmin rozumiał potocznie, to Zawacki jednak dzielił na grykę tatarkę(Fagyporum tataricum), czyli właśnie owego lekko gorzkawego chwasta, którego ja pojmuję, że uprawiano za dodatek do paszy, choć i może na mąkę jaką szczególną, jako w Azji czyniono i na właściwą grykę zwyczajną (Fagyporum esculentum), bo przyjdzie w inszych mieśćcach wyrażnie nam czytać, gdy czarno na białem o gryce pisze... Być i może Twój domysł słusznym, jeśli wysiewano je razem...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  13. Klik dobry:)
    A co to znaczy "Z jarki gorzałkę kazać palić" ?

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jarki czyli ze zboża jarego, którego ziarno rozumiem, że Zawacki rozumiał za surowiec dla pędzenia okowity, który to proces ówcześnie zwano paleniem :)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Dziękuję pięknie za objaśnienie, dyg, dyg... :)

      Usuń
    3. Przyjemność cała po mojej jest stronie:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  14. Toć to tyle roboty, że czasu na sen mało.
    Rzeczywiście po 15-tym będę przycinał gałęzie w jabłoniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... nie za wcześnie aby? Nie lękasz się Waćpan mrozów przyszłych?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  15. Czytając post, wróciłam pamięcią do czasów mojego dzieciństwa i obserwacji prac dorosłych. Dużo mieli obowiązków, ale byli radośni, kobiety przy przędzeniu, tkaniu, czy darciu pierza, śpiewały. Teraz zamykamy się w domach i plumkamy na komputerze. Serdeczności zostawiam moc, dziękując za przypomnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to i powodów do radości było więcej, abo też cieszyło leda co...:) Skoro te wspominki nie były WMPani niemiłemi, to i mnie radość z tej przyczyny...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  16. nieustających uśmiechów Fortuny życzę i Tobie Wachmistrzu :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czemuż to te ślimaki najlepsze teraz to pojąc nie mogę. I na Boga po co pszczoły przenosić? Początek stycznia jak najbardziej przypadł mi do gustu i rada bym była gdyby już do końca takim pozostał.
    Pogodnego roku Wachmistrzowi życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepisy przyrządzania ślimaków zazwyczaj ten stawiają warunek, by je przed przyrządzaniem dni kilka przegłodzić, iżby owe się toksyn wszelkich wraz z odchodami wyzbyły. Pojmuję, że Zawacki tego właśnie miał na względzie zalecając tak długi czas odczekania w ich śnie zimowym. Pszczoły przenosić rozumiem, że do uli nowych, luboż gdy całkiem się nowej pasieki chce tworzyć, bo owe w tem czasie we śnie głębokiem, ani może nawet nie poczują, że im kto przeprowadzki urządza... Co się tyczy aury, to wiem ja, że sadownicy i rolnicy życzą sobie zwykle śniegu, by zasiewy okrył przed mrozem, a mrozu tęgiego by wygubił szkodników jak najwięcej... Temuż i ja onym sekundując, od lat powtarzam, że zima właściwa mieć winna mrozu ze stopni dwadzieścia, śniegu by i na dwa metry i...trwać wszystkiego dwa tygodnie...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  18. Te ślimaki wymagają chyba więcej nieco wyjaśnień - co chodzi? Czyżby je przechowywano w jakiś sposób? W piwnicy? W klatkach? Na mrozie? W szopie? Dlaczego w tradycji nic na ten temat nie ma, a wręcz zadziwienie czego to ludzie we Francji nie jedzą!?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W naszych jadłospisach ślimaki znane są od średniowiecza, a we Francyi ich podobnoż dopiero Talleyrand upowszechnił:) Co po prawdzie jest trzecią prawdą góralską, bo znali ich oni takoż i dawniej, jeno było to jadło ubogich, a Talleyrand co najwyżej go na stoły arystokracji nobilitował... I kto powiedział, że w tradycji nic nie masz o tem? Przepisy na ślimaki są już w Compedium Feruclorum, czy w "Kucharzu Doskonałym" Więlądki z XVIII wieku. W kuchni polskiej ślimaki występują od XVI wieku. W XVII wieku stały się popularne na stołach arystokracji: „Nie ustępują nasi Polacy w niczem Włochom i Francuzom (…) jedli żaby, żółwie, ostrygi, ślimaki, granale” (Kitowicz J., „Opis obyczajów za panowania Augusta III”). Z czasem ślimaki trafiły do diety uboższych warstw społecznych: „Indyk z sosem, – zraz z bigosem jadły dawniej pany, dzisiaj raki – i ślimaki jedzą jak bociany. (…)” (Kolberg O., „Mazowsze obraz etnograficzny”, Tom I Mazowsze polne część pierwsza, Kraków 1885). W okolicach Puszczy Bolimowskiej panują korzystne naturalne warunki pozyskiwania ślimaków. Historycznie w ich upowszechnianiu duże znaczenie miały potrzeby zgłaszane przez okoliczne rezydencje magnackie i dwory szlacheckie. Hodowane były również przez zakonników w przyklasztornych ogrodach. Tradycja spożywania potraw ze ślimaków w Grabinie Radziwiłłowskiej pozostała jeszcze z początku XIX wieku, gdy przez tereny te przechodziły wojska napoleońskie. „Z pomiędzy wielu jadalnych ślimaków najlepsze są duże, mające skorupkę bronzową lub białawą, zwane winnicowemi” (Gałecka M., Kulzowa H., „Kuchnia polska”, Warszawa 1930). Wiosną lub jesienią zbierało się je w ogrodzie i na polu, a jadano zimą. Przed przystąpieniem do przyrządzania potrawy należy: „Ślimaki wymyć i w mocno słonej wodzie gotować 15 minut poczem wyjąć je ze skorupek za pomocą szpilki i włożyć w zimną wodę. Wyłożyć je na ścierkę, wyrzucić kiszeczki, odciąć główki i gotować pod przykryciem 4 godziny w wodzie z dodatkiem jarzyn” (Gałecka M., Kulzowa H., „Kuchnia polska”, Warszawa 1930). Dodam, com już Krajance pisał, że u nas i hodowle całe prowadzili przy zakonach dawniejszych...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. W tradycji, miałem na myśli przekaz ustny i zwyczaj. Nie znałem, a spotykałem się jedynie z opiniami wyrażającymi zdziwienie i przytaczanymi jako ciekawostkę i kuriozum, czego to ludzie nie jedzą! :)

      Usuń
    3. Bo też bym może i tego z kuriozami nie wiązał, a ze zwyczajnem przednówkowem głodem, gdzie nie takiemi frykasami lud żołądki zapełnić próbował... A ślimak k'temu nader zdatny, boć to w dziewieciu dziesiątych białko! Jeno, że lud tu nie stosował receptur wymyślnych, a ślimaków zwyczajnie opiekał nad ogniem...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  19. Bóg zapłać za tłumaczenie, ale jeszcze "z jarki" (zboże?) i "drób bydlęcy" (małe bydła?) mnie intrygują. Do ślimaków się przyłączam: w styczniu ślimaki najlepsze?? A skąd je brać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domysły słuszne, jarkę żem już Alelli tłomaczył, a drób bydlęcy Tetrykowi, choć tu po zastanowieniu się, bym chyba się jednak z cielęciny wycofał na rzecz, w rzeczy samej, jakich sztuk marniejszych, co Zawackiego zdaniem, przy życiu trzymane, więcej paszy zjedzą, niźli same jako pokarm warte... Roksannie żem przedkładał właśnie o cóż ze ślimakami styczniowemi chodzić może, tandem był i WMPani tego upraszał przeczytać, by nie powielać zbytecznie:) Zaś brać ich skąd, to już każdy podług przemyślności swojej i możności mieć ich będzie luboż z nabrzeżnych jakich łęgów, luboż zwyczajnie z ogrodów, gdzie zimą jamek drążą niewielkich, najradziej pod jakiemi liśćmi opadłemi, czy kamieniami... W czasach Zawackiego z pewnością też można było ich brać z hodowli, co ich zakonnicy, osobliwie franciszkanie i dominikanie prowadzili...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Kto by pomyślał z tymi ślimakami... nie mogę wyjść z zadziwienia;-)

      Usuń
    3. Bo nie wiedzieć czemu się tego ma jak jaką tajemnicę wstydliwą, której trzeby skrywać przed światem, miasto o tem mówić otwarcie... Stąd i każdy, co się dowiaduje o tem, w niemałem jest zadziwieniu...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  20. z Nowym Rokiem serdeczne zyczenia skladam i zdrowia zycze - to ja klamka bez drzwi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z serca powitać:) I równie wszytkiego dobrego, a i zdrowia nie żałując, życzymy:)))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  21. A skąd w styczniu ślimaki zdobyć? Zali już wtedy istniały hipermarkety z lodówkami i spyżą próżniowo pakowaną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez związku z Zawackiego pisaniem odpowiem, że przy wszytkich dworach i szanujących się domostwach czasu tamtego najdziesz Waść lodowni grzecznej i jako się patrzy opatrzonej. Co się zaś tyczy ślimaków zdobywania, to ja akurat wiem, że ich nawet styczniem najdę pod każdą liści kupą, której niebacznie żem w ogrodzie nie uprzątnął z jesienią, aliści nie w tem rzecz... Zawacki przecie nie pisze o zbieraniu, a jedynie o spożywaniu... A com o temacie w międzyczasie wyczytać zdołał, to wszytcy piszą o zbieraniu ich wcześniej, jeno o zjadaniu w czasie zimowem...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)