Ano przyszło to i na mnie... na tego, co dziesiątek tu już broń składać gotowych, wspierał, napominał, groził czasem...:) Aliści widać sam żem nie pojmował, że iście przyjść może na człeka chwila takowa, gdzie coś, co mu po familijantach zaraz najdroższem było, jawi się jako potwór ostatnie z rzadkich chwil wytchnienia kradnący... Mnie, com nie pojmował, jak można komentującemu responsu nie udzielić i na tom latami extraordynaryjnie był wstawał wcześniej, by tych chwil na to naleźć, dziś owo snu minut paru samopozbawienie się, zdaje się być ponad siły... Mnie, com z radości pisania not nowych miał pociechy na dni całe trudu codziennego, przyszło o pisaniu myśleć ze zgrozą...
Nie wiem, Mili Moi, jakże to jeszcze potrwa wiele... Wierę, że to się z utrudzenia ponad już wszelką znośną miarę bierze, że ani u Was nie bywam, ani na własnych włościach uciechy nie znajduję, ergo, że jako dwunastą z mych prac zmogę i jakiego wytchnienia może zaznam, to do dawniejszego radowania się tem wszytkiem nawrócę... Póki co, przebaczenia proszę, ale nawet Wam obiecać nie umiem, że co na niedzielę wyszykuję nowego, bo ostatniej żem przepędził śpiąc nieledwie całej...
.
Przyjacielu - wspomnij, co mi tłumaczyłeś, gdy zniechęcenie mnie ogarnęło. To przecież, prawda, nie ten sam przypadek, ale Twoje wsparcie wiele dla mnie wówczas znaczyło. Obowiązki mają to do siebie, że zwykle znajduje się w końcu czas na odpoczynek i wówczas zaczyna się znowu bardziej optymistycznym okiem spoglądać wokoło. I tego Ci z całego serca życzę! Zrobienia tego, co zrobione być musi i choćby kilku dni prawdziwego wypoczynku z dala od codzienności. Na przykład nad morzem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Podobnie jak i Twoje dla mnie:) A przykład bardzo mi się podoba...Szkoda, że taki nierealny...:(
UsuńKłaniam nisko:)
To ja słowa otuchy i życzenia szybkiej regeneracji sił pozostawiam.
OdpowiedzUsuń:-)
Wdzięczność moja bezgraniczna...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Nic na siłę, drogi Wachmistrzu. Wiosna idzie.;-) Będzie lepiej. Poczekamy.
OdpowiedzUsuńBóg Zapłać za zrozumienie:)
UsuńKłaniam nisko:)
To ja rychłego wyjścia z zakrętów i wyjechania na prosta życzę :-))) A my tu sobie spokojnie poczekamy :-))
OdpowiedzUsuńW moim przypadku wyjechanie na prostą może oznaczać jeszcze więcej powszedniej za chlebem roboty:) Ale dziękuję i kłaniam nisko:)
UsuńTrza spokojnie przeczekać, życzę zdrowia i sił. Z czasem na pewno wszystko do normy powróci, poczekam :), pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże nie tyle normy bym sobie (a i poniekąd Wam) życzył, bo ta zazwyczaj pustki w sakiewce u mnie oznacza, ile jakoś tej roboty zgrabniej w czasie rozłożonej...:) Bóg Zapłać za zrozumienie i kłaniam nisko:)
UsuńSpokojnie, mości Wachmistrzu! Zdrowie i samopoczucie najważniejsze, a tym milej się światłe teksty czyta im milej było je pisać. Daj więc sobie dystans, za zdrowie wypij dla lepszego samopoczucia, a czas na pisanie i tematy powrócą z kolejnym losu zakrętem.
OdpowiedzUsuńA my tu i tak co dzień zaglądać będziem...
Za zrozumienie wielcem Waszej Miłości obligowany, a stan utrudzenia mego ostatnio taki, że i przepijać nie ma kiedy, chyba że to z wynalazkiem jegomości Prischnitza połączę...:)
UsuńKłaniam nisko:)
My jesteśmy cierpliwi, poczekamy. :) Ważniejsze jest zdrowie, odpoczynek i dobre samopoczucie Waćpana. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Odpoczynek na razie nie grozi, co może i dobrze, bo jednak stan sakiewki wreszcie nie ze szczętem pustej, wielce miły...:) Ale jakoś tak "złotym środkiem" i w miarę, to jak najchętniej...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Wyszło na to, że przyjdzie zaprzęgać i do Grodu Kraka ruszać aby z hasłem po szklanie i na rusztowanie Waszmości wspomóc. A wynika to z prostej kalkulacji, że oszczędności poczynione na nowomodnej elektryczności związane z brakiem uruchamianie komputera nie zrównoważą niedostatków bywania w tym zacnym miejscu.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się i nie daj się mknie z zaścianka Loch Ness, gdzie po prawdzie podobnie rzeczy się mają :-(
Inwitacyja moja i dla tego konceptu wsparcie nieustające:) Byleśmy realizacji doczekali:)
UsuńKłaniam nisko:)
Chyba na każdego przychodzą takie terminy i trwają nie wiedzieć jak długo.Jeszce teraz trudno sie pozbierać i w dodatku nie wiadomo o co chodzi Ale zywię nadzieje, że te paroksyzmy mina , czego i Tobie życzę....
OdpowiedzUsuńWielce byłbym rad temu, iżby się u Waszmość Pani wyładziło ze szczętem... U mnie remedium jest prostem szczęśliwie, choć póki co, niewykonalnem...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Bywa.
OdpowiedzUsuńI mnie też dopadają te wątpliwości
Pozdrawiam
To nie tyle zwątpienie, bom nigdy nie wątpił o słuszności mego w tej kwestii zamysłu... Ale wierzgać przeciw ościeniowi czasem zda się ponad siły...
UsuńKłaniam nisko:)
Po prawdzie to i u nas posucha, bo jak nigdy z nowym rokiem zleceń przybyło, a i na koniec starego źle nie było, więc na pisanie solidnych notek czasu ani warunków brakuje. A do tego jeszcze ogólny stan niemocy twórczej, więc co zacznę jakiś pisać, to porzucam, bo co mam czytelników karmić miernymi tworami przytępionego umysłu?
OdpowiedzUsuńZaglądam więc do zaprzyjaźnionych blogów, coś tu i ówdzie dopisze i jakoś tak schodzi powoli, byleby do wiosny! :)
W kwestyi pierwszej nijak inaczej jeno powinszować i przepić za to, by się to aby kończyć nie zamierzało...:) We wtórej to racz, Drogi Kneziu, przyjąć pod rozwagę, że tą prawdziwą ocenę wystawiają dopiero Czytelnicy, zatem może zaryzykuj i poddaj tego, w co wątpisz, pod tenże osąd?:)
UsuńKłaniam nisko:)
Gdy napiszę tekst, który nie dość, że wymuszony, to jeszcze nędzny wg mojej oceny, to i oceny czytelników trudno się spodziewać innej. :)
UsuńJedynym lekarstwem na mierny tekst jest klawisz "delete" i po sprawie. :D
Chyba, że ta okoliczność zachodzi, że się jest wobec siebie nadmiernie krytycznym i każdy tekst zdaje się nędznym...:) Co, jak się zdaje, jest cechą każdego dobrego autora, okrom grafomanów, którym wszystko, co spłodzą, zdaje się być cudownym...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Wachmistrzu, czasem trzeba zrobić przerwę, a po przerwie to i nowe siły i nowe natchnienia przychodzą. Kiedy możesz poleż sobie brzuchem do góry i poodpoczywaj. Od blogaska również chwilę odetchnij. A potem zobaczysz! Niech tylko przelecą te wiatrzyska i słoneczko mocniej przygrzeje ! Uśmiechy!
OdpowiedzUsuńO jakże by się chciało tak z brzuszyskiem poleżeć!:) Bóg Zapłać za zrozumienie i nadzieję:)
UsuńKłaniam nisko:)
Umiejętność odroczenia przyjemności, jest podobno wskaźnikiem persony dorosłej i dojrzałej! Widzę, że Waszmość będziesz testował swoich wiernych czytelników pod kątem tych "walorów". Pozdrawiam ;))
OdpowiedzUsuńAni to w najmniejszej mierze nie było zamysłem mojem...:) Ale jeśli się i tak rzeczy czasem ułożą, przyjdzie ścirpieć, mniemam, że nie bez jakiego żalu znów nadmiernego...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Wasze już przed wielu laty posuchę zapowiadał, ale szczęśliwie dla nas, złożyło się inaczej. Pisanie jest jak apetyt - raz silniejszy, raz o anoreksję się ocierający. Przyjdzie czas, gdy WMść do machiny (cyfrowej) siędziesz i znów coś naskrobiesz. A potem jeszcze jedno i jeszcze jedno... I tak - wierzyć chcę - rychło do nas wrócisz.
OdpowiedzUsuńI w intencyi tej, krupnik staroploski dziś wieczorem do flaszek rozlewając, przecie sagan napełnię i do dna wychylę, choćby i z owemi fafluńtami, na dnie osadzonymi.
Przyznam, że nie pomnę, ale żem ja w ogólności ostatnio z memoryją niedomagam, to i wierę Waszej Miłości na słowo. Ze skrobaniem znów to rzecz ma się tak, żem ja i dziś nie od tego, bo i materyja jest i chęć nawet... Jeno, że jakem dawniej noty we dwie godziny, czy trzy czasem uszykować poradził, tak dziś z rana ledwo godzinki wykradłszy na to, ze zgrozą żem po tej godzinie effectu baczył, gdzie ledwo zdań kilka jako tako składnych, a reszta jakoby cudzą i nie nazbyt rozumną ręką pisana...:((
UsuńKłaniam nisko, wielce Waszmości za wsparcie i ów toaścik intencyjny (nawiasem to z lat już w głowę zachodzę, czy aby nie najlepszą akurat tegoż napitku częścią:) spełniony:)
Drogi Waszmosci, mnie dopadalo to zniechecenie juz wielokrotnie, ale z czasem czegos brakuje, ckni sie do znajomych, do slowa pisanego i wowczas to wraca sie ze zdwojona energia, czego Wasci i sobie zycze, bo blog Twoj wrosl tak mocno juz w blogosfere, ze pozostanie bez niego ogromna w niej luka.
OdpowiedzUsuńKudy mi tam do Waćpani stażu w tem dziele...:) To i nie dziwota, że mnie po raz to dopadło pierwszy, a i to nie tyle zniechęcenie, bo nie chęci brak, jeno czasu i sił...
UsuńKłaniam nisko:)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńMoje zdanie jest takie, że pisanie bloga radość ma dawać, bo to żadnym przymusem być nie może. Podobnie komentowanie notek innych blogarów. Tak i nie namawiam Mości Wachmistrza, a jedynie wyrazy zrozumienia pozostawiam.
Pozdrawiam serdecznie.
Bóg Zapłać za zrozumienie:)
UsuńKłaniam nisko:)
Odpoczynku i zdrowia życzę:)
OdpowiedzUsuńBóg Zapłać Waszej Miłości:)
UsuńKłaniam nisko:)
Wachmistrzu drogi, nie wiem i ja, czy nie zaprzestać pisania bloga na jakiś czas. Szkoda całkowicie mi zamykać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie:) życzę zdrówka i powrotu w doskonałym dla Twojego pióra stylu ;)
Pewnie, że szkoda... Tandem jeśli nie poradzi inaczej, może to i jest jaki koncept, choć życzę, by nie był koniecznym...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Nie jestem jedynym, który tu czeka - powodzenia wszelkiego i zdrowia życzę !
OdpowiedzUsuńZatem jestżeś Acan w przewybornej i arcyzacnej kompanii...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Wielu z nas czasami czuje ciężar obowiązku napisania notki. Myślę, że jest to przyczyna niedoświetlenia i niezbyt przyjaznej dobremu samopoczuciu dziwacznej zimy. Życzę Ci, Wachmistrzu drogi, słonecznych dni i dobrego zdrowia .
OdpowiedzUsuńW mojem przypadku zima tyle ma z tem wspólnego, że robocie mojej dodatkowych przysparza utrudnień, przez co i sama się wydłuża robota, czas na pisanie kradnąc... Samopoczucie nic tu do tego nie ma, okrom tego, że człek do dom nawróciwszy, złachany jak pies, na umysłowe jakie wysilenie niezdatny, o pisaniu w rzeczy samej myśli z niechęcią...
UsuńKłaniam nisko:)
Wachmistrzu, wróć!!
OdpowiedzUsuń"...wróć, zaciekaw, jak za dawnych lat..."
UsuńTak?
Usuń