02 kwietnia, 2017

O przydatności cebrów...

   Pirwej nam przydzie rzec, cóż jest ceber, bo to przecie nie koń, którego, jaki jest, każdy widzi... Owoż dawniejszemi czasy, jako po domach rurów jeszcze nie stało i trza było wody na pożytek domowy mieć nie we studniej, a doma, nie byłoż inaczej, jeno jej nanaszać, wieleż było potrzeby... Zrachujcież pierwej, Mili Moi, wieleż tej wody Wam samym trzeba co dzień, ujmijcież z tego najmniej pół na kąpiele jakie zbytkowne, no bo przecie sami miarkujecie, że jak tej wody użyć, której przyszło mieć za wysileniem srogim, a nie za ledwo kurka pokręceniem, to się człeku onych ablucyj odechciewało na myśl samą, że będzie znów tego dźwigać potrzeba, nie daj Bóg jeszczeć po schodach jakich...
  Ujmijcież i tego, co na statków umywanie schodzi, bo to po domach pospolitych, gdzie i naczynie proste, więcej się z tem chodziło popod studnią umywać, niźli wody na toż mycie w dom naszać... Dopiroż nastanie na pańskich stołach talerzów wykwintnych a drogich, a jeszczeć i później delikatnych wielce, sprawiło, że się poczęło nawet i onych umywanie pod dozorem mieć sług najzaufańszych, a że dom znów pański zawsze w służbę bogaty, to i byłoż komu tej wody nanaszać... 
   Ba! Naszać, ale w czem? Pewno, że można dziewuszki posłać z naczyniem jakiem małem, którego póki co z rozmysłem nie nazwę, bo to pochodna od bohatera dzisiejszego naszego... Można i było, jeśli dziewka krzepka, koromysłem ją obarczyć i nakazać nosić podwójnie, aliści tam gdzie tej wody byłoż potrzeba naprawdę nieskąpo, na scenę wkraczał ceber i dwóch tęgich chłopów do dźwigania onegoż...
   Ceber, dawniejszym jeszcze przodkom znany jako czebr, którego że się mało w nominatiwie używało, a więcej we wszytkich inszych przypadkach, ze szczególnem ablatiwusa uwzględnieniem, to i dla łacności wymowy spolegliwszej przyrosło nam od tegoż ablatiwa drugie "e", a i z "cz" się uczyniło "c", był po prostu wielgiem do naszania wody naczyniem, robionem niczem balii jakiej z klepek wkoło dennicy sztorcem stawianych i ściśnionych pierwotkiem u najdawniejszych Słowian jakiem prąciem leszczynowym, luboż i wikliną czasem, choć tej najpierwej zarzucono dla słabości swojej... Nawiasem to ta sztuka, jako klepki dobierać, jako łączyć, zasię ich już źeleźną opasać obręczą, znaczyła krok milowy w rozwoju profesyi nowej, człeka jeno do takich naczyń ćwiczącego się i pochodnych ode cebrów beczek, gdzie czeladnikowi swemu bednarz pierwej się na cebrach długo wprawiać kazał, nim go do następnego etapu, już z beczkami związanego, przypuścił...
  Osobliwością cebra, jeno onemu właściwą, byłoż dwóch naprzeciwstawnych klepek ostawienie dłuższymi i wystającemi ponad sąsiednie, a w tych się otworów rzezało, by móc przez nie przełożyć drążek, powerkiem zwany...
  Ano i takiegoż właśnie cebra, a od niego pochodnych, czyli cebrzyków mniejszych, dzisiaj pospolicie wiaderkami nazywanych, macie do naszania wody... W cebrze się wiader mieściło najmniej kilka, czasem i kilkanaście, choć były i próby czynione, by tego mieć ujednoliconego i by ceber też jako jednostka objętości służył, aliści to się nie przyjęło i jako Rabelais pisał, że Gargantui ceber zupy jarzynowej przyniesiono, to nie konkretną miał ilość kwaterek na myśli, jeno się do imaginacyi czytelniczej odwoływał, wystawiając rzecz nad pojęcie zwyczajne wielgiej... 
   Po prawdzie, jako Szczur Jegomość mawia, że ja mawiam, nie jeno wody w cebrach noszono, bo pisze nam Solski w "Architekcie polskim"(1690) o rybakach, co podobnie ryby noszą, długiego drąga używając do przełożenia przez cebrowe ucha, zasię inwentarz klasztoru w Czernej z Roku Pańskiego 1663 wylicza dwóch cebrów do naszania piwa.
  Ano i zdałoby się rzec jeszcze jakoż to przyszło do tego, że choć cebrów dziś nie masz niemal cale*, to się nam ów ostał w powszechnie znanem proverbium** na aury oznaczenie nader plugawej... Ano bo też miały cebry swej pięty achillesowej w postaci onych otworów na kij wytrwałości... Jako ceber był już starym i wysłużonym, to najczęściej pierwszą ofiarą dźwiganego ciężaru padała owa klepka z otworem, pękając po długości i kij czy drąg uwalniając. Ma się rozumieć, że naówczas ten, co od tej akuratnie strony miał nieszczęście dźwigać, skąpanym był okrutnie, bo to się nań z nagła cała niemal cebrowa zawartość wylewała... Czasem się też i to samo działo za klepek bocznych rozejściem, choć tego jeszcze szło czasem przy nalewaniu wychwycić, a czasem i nieszczęście dźwigający sam na siebie prokurował, potknąwszy się gdzie, luboż i drągiem o co zahaczywszy, onego z nagła tęgo szarpnął... Oczywista, że niektórym ów zalew zdał się przekraczającym wszytko, co ich w życiu mokrego spotkało, bo przecie przed zalewem z nieba przez naturę czynionym człek roztropny raczej się chowa, niźli się na działanie pnego wystawia, tandem pojęcie wody lejącej się jak z cebra licznym zdało się maksimum tego, co ich w żywocie całym mokrego może spotkać, stąd i proverbium onego genesis...
   Dziś już nam próżno wypatrywać noszących cebrami wodę, ryby, piwo, wina czy miody, aliści przydatność cebra jest oczywista i nieustająca... Gdybyż go bowiem nie stało, skąd byśmy wiedzieli jak leje...?
_____________________________
* - powracają nam cebry, a ściślej ich karykatury jako saun domowych wyposażenie, aliści to, poza kształtem, najmniejszego o prawdziwej ich roli nie daje wyobrażenia
** - Grzegorz Knapski, Knapiuszem zwany, jeden z najpierwszych naszych zbieraczy paremij i proverbiów, zanotował i insze, co się czasom naszym nie dochowało: "Kto ma umrzeć i w cebrze wody utonie"(1632)

                                          ................
   

28 komentarzy:

  1. Może odnowię mój cebrzyk gdzieś w stodole schowany, na coś się przyda, jeśli nawet nie an wodę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyda się z pewnością, jeno jeśli to duży ceber, to wymagać będzie dwuosobowej męskiej obsługi lub małego dźwigu...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Doceniam Twoje muzyczne fascynacje, choć miarkuję, że związek z notą jest nader luźny, jeśli w ogóle jest, czyli coś o co cięgiem walczysz na Kneziowisku...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Związek jest przeciwny cebrzeniu! :D :D :D

      Usuń
    3. No cóż... Jak się nie umie cebrzyć, to i nie dziwota, że się jest przeciw...:P
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Ale za to jak suszy na takiej pustyni!!!
      Jest to, uważam, właściwy powód, żeby się napić!!! No chyba że szanowny gospodarz z tak niewłaściwymi osobami napić się nie uważa za stosowne?! A to przepraszam, idę do lustra! :P

      Usuń
    5. Szanowny gospodarz Ci te słowa przypomni w chwili stosownej, gdy się będziesz przed wypiciem z nim kielicha kolejnego wzbraniał...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Nauka o cebrach - cebernetyka; patron sakralny - radiomaryjny Stefan Ceberek, proboszcz z Porządzia na Kurpiach – woj. Mazowieckie.
    Tam wszyscy szanują staropolską tradycję - piją cebrami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nauka o cebrach wielce mi się akuratnie nazwaną widzi...:) Co się zaś owej tradycji tyczy, to jeszcze kwestyja w tem co owi piją, bo jeśli Waść masz okowitę na myśli, to to tradycja nader świeżego chowu, najwyżej XIX-wieczna, a i to rzekłbym, że raczej rozbiorowa, niźli staropolska...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Żurawiejka: Łeb jak ceber, **uj jak wałek - to ułani są z Suwałek... ...
    I niech tam już Wachmistrz sobie dochodzi, którego to pułku autocharakterystyka.

    Akbah Ułaan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tu dochodzić...? O Ułanach Grochowskich rok w rok wspominam, po prawdzie w związku ze świętem pułkowym sierpniową porą, ale starczy bym i pułku, i garnizonu nie przepomniał...
      Kłaniam nisko, za żurawiejkę wielce obligowany:)

      Usuń
  5. szczur z loch ness3 kwietnia 2017 08:32

    Upowszechnienie się wodociągów, w przeciwieństwie do wódociągów to relatywnie nowy wynalazek (pomijam doświadczenia rzymskie z akweduktami), zatem i transport wody miał dla siedzib ludzkich znaczenie pryncypialne. Faktycznie, u nas królowały cebry, balie i wiadra wszelakie uczynione z drewna, co nawet zastanawia, bo równie dobrze można by wodę przenosić w pojemnikach ze skóry zwierzęcej jak to praktykowane jest do dziś np. w krajach arabskich. Zaletą naczyń z drewna jest chyba to, że same się uszczelniają, jednakowoż wadą wydaje się jednak ciężar.
    Kłaniam Waszmości z zaścianka Loch Ness :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psują nieco pogląd wodociągi kreteńskie i [prawdopodobnie] staroegipskie... Woda do "wiszących ogrodów" Semiramidy też jakby płynęła pod górę...
      Co zaś wyboru drewno czy skóra, to chyba dostępność materiału/surowca zadecydowała...

      Usuń
    2. Ciężar mógł być dokuczliwy, gdy służba się kosztowaną stała, aliści jako się kmiotków miało, co pańszczyzny odrobić tam ileś dniówek musieli, robót już zaś w polu nie zanadto było pilnych, to i mogli wody naszać...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. No proszę, a u mnie przed chwilą właśnie... lało jak z cebra.:)))
    Ciekawy dobór utworów...:)))
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyne wspólne kryterium to użycie słowa "ceber", choć przyznaję, że Dymnego "Łazik z Tormesu" mnie urzekł...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Wymyśliłem, że najwięcej o różnych naczyniach gospodarskich będą wiedzieć tam, gdzie jeszcze tradycyjna gospodarka mogła się po kątach uchować. I dlatego zacząłem szukać na stronach ukraińskich. Dość prędko znalazłem stronę, na której wyliczono kilka takich naczyń: бо́дня, водя́нка, ґеле́та (ґеле́тка), кваснúк, дійни́ця, діжа, кадіб, ку́фа (кухва), масни́чка (маслобійка), цебро. Ceber jest na ostatnim miejscu. O większości pozostałych w życiu nie słyszałem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A o kbeczce [kufa], niecce [bodnia], dzieży [diża] i masłownicy [masłobijka] też nie?

      Usuń
    2. Maselnicę widziałem w muzeum. Dzieża jest dla mnie pustym dźwiękiem, chociaż z lektur wiem, do czego służyła. O kufie chyba słyszałem, ale bez żadnych skojarzeń z obrazem. Bodnia nie kojarzy mi się z niczym.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. W dzierży [kształt cebra tylko bez uch, za to z przykryciem] trzymano zakwas - stare ciasto z żytniej mąki [w nim samorodne drożdże], do którego dodawano nowe i zaczynano miesić [urabiać rękoma do odpowiedniej konsystencji. Potem już tylko formowanie bochenków, pieczenie i... smacznego chleba naszego...

      Kufa piwa... kufa mąki... kufa wódki... kufa śledzi... [drewniana beczka]. Trylogia się kłania i Krzyżacy...

      Bodnia - niecka [coś na kształt b. płytkiej wanny wyżłobionej - najlepiej lipowym klocu - służącej do wyrabiania ciasta na makaron, ale i do kąpania noworodków...Do dziś używają słowa potomkowie Wileńczuków przesiedlonych na Mazury oraz starzy mieszkańcy wschodnich kresów Lubelszczyzny

      Usuń
    4. Miło, żeście sobie Waszmościowie, pod mą nieobecność, rzeczy sami pojaśnili, czasu nie marnując:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Moje skojarzenia z cebrem, poza nosiłkiem na wodę i znanym powiedzeniem:
    1. na Suwalszczyźnie w moich młodych latach cebrem nazywano prostokątną drewnianą konstrukcję, do której zbierano deszczówkę spływającą z dachu. "Z cebra się wylewa" mówiła ciotka,
    2. Gorąca kąpiel na świeżym powietrzu w drewnianym cebrze jest czymś znakomitym i wyjątkowym,
    3. Miedziany ceber jest to akcesorium do sauny
    pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Torlinie, za uzupełnienia:)Mam nadzieję, że ta gorąca kąpiel to nie w upał?:) O saunach wiem tyle, co ze znajomości historii obyczaju wiedzieć wypada; sam nie mam i przy nadarzających się sposobnościach nie korzystam, pomny pierwszej próby, przy której już myślałem, że mnie stamtąd wyniosą...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Ostatnio wraca moda na cebrzyki, które znajdują miejsce w ogrodach. Rosną w nich ozdobne rośliny i kwiaty. Natomiast w saunach służą do trzymania wody. Chochlą nabiera się wodę z cebra i polewa gorące kamienie.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to i dziś wielce przydatne utensylia... Choć nie wróżyłbym żywota długiego cebrom za donice robiącym...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. Witam.

    W swoich nikomu do niczego niepotrzebnych zbiorach znalazłam takie oto wspomnienie:
    "Jek krypkie kartoflow zachlapał i kopańkie bujzy wydundziuł, to uremstać nie mog i na guziny der. A pośle rezyki - cubrowałsie. Kiedyści takiego jenego, jek znerwowałsie, to staciawkie uchopiuł i bez chrzybietny gnat naodział, aze jemu ceber zachlebotałsie."
    Potwierdzam zatem, że się na głowę "ceber" w niektórych regionach mówi:)
    krypa - drewniane karmidło dla koni
    kopańka - podłużna wanienka wyżłobiona w kłodzie drewna
    bujza - zupa (chtornej nawet śwyni by nie zerli)
    zachlapać - głośno jeść
    uremstać - wytrzymać
    guziny, rezyka - zabawa
    siecubrować - bić się
    naodziać - uderzyć
    siezachlebotać - być luźnym, kiwać się

    Trochę od wątku "cebra" odbiegając, dodam, że była jeszcze np.:
    kojka - drewniana, wodoszczelna skrzynka, do której rybak wrzucał złapane ryby
    stępa - rodzaj wydłubanej w pniu beczki do obijania o górne brzegi ziaren
    A jeśli chodzi o miary pojemności, to i u nas takie się zdarzały. Śtamajza była to porządna szklanica do trunku, a śloza - maleńki kieliszeczek:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "W swoich nikomu do niczego niepotrzebnych zbiorach"... No jakże tak bluźnić można?!!:)) Toż właśnie na to się dziś przydały, byś ich WMPani upublicznić tu cząstką mogła i moje stare serce treścią tak cudną uradować... Choć przyznam, że mam frasunek ze zlokalizowaniem tejże gwary, pachnie mi Podlasiem, ale takiem więcej gdzie ku Białej Rusi obróconem... Suwalszczyzna? Grodzieńszczyzna?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)