Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Porady ze starego kufra. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Porady ze starego kufra. Pokaż wszystkie posty

08 sierpnia, 2020

Trójgłos sarmacki o kaczek wartości mizernej…:))

   Odstrychując się wszelakich politycznych konotacyj, to się przypomnieć godzi, że jako dawni Polacy wielce miłem znajdowali obejścia i ogrody ptactwa domowego pełne, a wątpiących ku Mićkiewiczowemu „Panu Tadeuszowi” odsyłam, ku scenie z Zosią najpierwszej, tak rzec wypadnie, że te sentymenta, praktycznemi najwięcej dyktowane względy, na pierwszeństwie miały kuchenne potrzeby, temuż drobiowego wpodle domu drobiazgu najwięcej szło dojrzeć kurków i kogutków, jako i dziś przecie, takoż gąsków czy perliczek, luboż i „kur indyjskich”, o których jużeśmy tu niedawnem czasem pisali.
   Kaczki jednak antecessores nasi w mikrym mieli poważaniu, o czem nam za koleją trzech tamtocześnych authorów zaświadczy. Za najpierwszego uprosim Imci Jakuba Kazimierza Haura z onegoż przecudnej urody „Oekonomiką ziemiańską generalną”, edytowaną raz pierwszy Anno Domini 1675, zasię czasy późniejszemi nie wiedzieć nawet jak gęsto wznawianą…
„Na pokarm ich mięso, także i owoc, niezdrowe, krom grubszej kompleksjej, jako to chłopskiej naturze służy, którzy cepem młócą abo siekierą rąbią, flisom także, gdy na szkucie wiosłem robią…”
  Wtóruje Haurowi wielekroć późniejszy Xiądz Benedykt Chmielowski w wielokroć już tu cytowanych, słynnych „Nowych Atenach”:
„…nie bardzo by o kaczki na folwarkach starać się potrzeba, gdyż wiele jedzą, mokrość wielką koło budynków sprawują, pluszcząc się, jedzą też gadziny, wszeteczeństwa, dlatego do stołów nie bardzo zgodne.”
   A na koniec jeszczeć późniejszego Xiędza Kluka poprosim, zoologa wielce zasłużonego:
„…nie można sobie obiecywać co osobliwszego po mięsie ich, z tym wszystkim wpół obrosłe kaczęta i starsze ukarmione zdatne są dla takich osób, które pracując czynią sobie poruszanie; pieszczonym żołądkom ciężkie są do strawienia.” :))
   Co wszytko razem do kupy złożywszy, kończę co rychlej, bo zda mi się, że pora najwyższa kaczusi mojej, co już skruszała wdzięcznie, czosneczkiem lubym naszpikować tęgo, zaczym dozwolić onej się z piekarnikiem skamracić…:))

Kłaniam nisko:)

13 października, 2016

Jednej z porad ze starego kufra nieoczekiwana aktualność...

Responsując na komentarz do noty sub titulo: "Porady ze starego kufra: jak naprawić pęknięte naczynie z porcelany czy fajansu" na dawnem mem blogu, ninie przez Lectorkę kolejną po latach uczyniony, uzmysłowiłem sobie oto, że tej noty Lectorowie dzisiejsi moi po części pryncypalnej zapewne nie znają, a głębia doświadczeń i konkluzyj, osobliwie w wypowiedziach komentujących jest tegoż rodzaju, żem nie umiał przejść nad tem i umyśliłem owej noty in extenso przywołać tutaj, jedynie kolor gwiazdek przy przypisach na obecnie przyjęty odmieniając:


"Źródło toż samo*:

„Niekiedy wskutek nieostrożnego obejścia, uderzenia lub rozgrzewania, naczynia pękają na pewnej przestrzeni, a lubo nie grożą rozleceniem się, przedstawiają tę niedogodność, że przepuszczają kropla po kropli zawarty w nich płyn. Podaję sposób nadzwyczaj prosty i w zupełności wystarczający do usunięcia złego. Nalać do jakiegokolwiek naczynia, byle trochę większego rozmiaru od tego, które chcemy załatać, dostateczną ilość słodkiego mleka**, dodając doń dwa lub trzy ząbki grubo rozmiażdżonego czosnku. Pogrążywszy w mleku dziurawe naczynie, wstawmy wszystko na ogień. Zagotować mleko, podtrzymując wrzenie przez kwadrans***. Po upływie tego czasu naczynie wydobyć i obsuszyć na powietrzu. Szczelina zasklepi się o tyle, że naczynie nadal nie będzie przepuszczać płynu. Gdyby 15 minut owe gotowanie nie wystarczyło, należy je nieco przedłużyć, aż do otrzymania żądanego rezultatu.”

____________________________________

* [co w poradzie poprzedniej -dopisek Wachm. z 13.10.2016] Poradnik Lucyny C. (Cwierciakiewiczowej, bo choć Cypryan za Cwierczakiewiczową obstaje, mnie zda się, że wersja pierwsza tak się już i utrwaliła, że wojować pewnie daremny trud, a mącić komu już nawykniętemu turbacyja zbyteczna) sub titulo „Porządki domowe” , których Gebethner i Wolff w Warszawie Anno Domini 1887 wydali…
** Autorka przez „dostateczną ilość” rozumie, jak sądzę, taką która pozwoli mleku przykryć pęknięcia naczynia łatanego – Wachm.
*** Tu proszę kunsztu dopiero kucharek dawniejszych docenić! Przecie nie o przykręceniu gazu mówimy, a o tem, że na ostro przecie palonem pod płytą ogniu, garnkiem tak trza manewrować by przez kwadrans wrzało, a nie wykipiało, co u mleka niemal niepodobieństwem, zaś effecta przypalonego wykipianego… Hospody Pomyłuj!:((






KATEGORIE: Porady ze starego kufra

35 Komentarze

Napisz komentarz →

elaja
2 lutego 2009 o 11:22


faktycznie, sposób „niezwykle prosty” ;)) rozbawiłeś mnie Waść, dziękuję i miłego tygodnia życzę
Odpowiedz

Wachmistrz
2 lutego 2009 o 16:18


No jak komu:)) Ja się nie podejmuję tego mleka w stanie wrzenia, nie kipienia przez kwadrans utrzymać…:) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Maciek zwany siwym
2 lutego 2009 o 22:55


Ot, pokolenie młode do kuchennych robót wedle tradycji nienawykłe! ;))))).Oto garniec dobrze wyszorowany, w którym NIGDY nic przypalonym nie było, stawiało się nad odkrytym JEDNYM szybrem węglowej kuchni na dwu cegłach, bacząc, by pod spodem jeno żar, nie płomień, a do garnca z mlekiem specjalną sztuka uczyniony porcelanowy krążek ze szczerbą na krawędzi się kładło. Mleko kipiało pod tąż wstawką, przypalać się nie dając, bo przy wrzeniu, gdy parę puściło, nowe i chłodne napływało.Ot, cała tajemnica.Smacznego!
Odpowiedz

~Cyprian Vaxo
3 lutego 2009 o 14:58


Ową wkładkę, o której pisał Maciek zwany Siwym – jeszcze do niedawna można było spotkać w handlu, pod nazwą ‚kipichron’, albo porcelanową, albo metalową. A w starszych książkach kucharskich zalecano użycie w tym celu wyszczerbionego spodka od herbaty, kładzionego do góry dnem, też działało. I jeszcze – aby mleko nie przywarło do dna garnka – nalewa się trochę wody (2-3 łyżki), zagotowuje, i dopiero do wrzącej wlewa mleko.Ale pamiętać należy: ‚pij mleko, będziesz kaleką!’
Odpowiedz

Wachmistrz
3 lutego 2009 o 19:58


Wrodzonej (bo przecie nie nabytej:)) awersji do tego napoju białego widać zawdzięczam, żem się o onego tajnikach warzenia nie edukował jak należy:))) Praeceptorom Obojgu z serca dziękując, kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Maciek zwany siwym
4 lutego 2009 o 14:31


Cóż jednak znaczy jednostronność myślenia! W stercie gratów, gdy pokolenie dziadków odeszło, a ci, z którymi mieszkałem byli ludźmi pedantycznymi do szaleństwa (mojego), znalazłem zdobną wielce miseczkę owiniętą troskliwie w kilka warstw płótna. Zastanawiającym było, PO CO Babunia owo tak hołubi, kiedy krawędź miała trójkątne wyszczerbienie, a pobite naczynie należało wyrzucić, żeby pecha nie niosło. (Sagany wyjątkiem, ale to jeszcze po przodkach i naprawione).I dziś dotarło do mnie, że to był właśnie babciny kipichron!Ot, jak sobie coś zakodujesz, to nie popuści, dopokąd kto rozwiazania na tacy nie da.Dzięki, Cyprianie! ;-)))) Pozdrawiam!
Odpowiedz

~Maciek zwany siwym
2 lutego 2009 o 12:27


Dziecięciem będąc, nieopodal granic Warszawy, gdzie dziś plątanina Ursynowa, kilka razy odwiedzałem wieś, w której potomkowie Słowaków bytowali, różnymi przydatnymi miastu rzemiosłami się parając. Był i garncarz i druciarz, którzy stare gliniane skorupy (a był jeszcze gdzieniegdzie zwyczaj w glinie warzenia, szczególnie na węglowych kuchniach) niemal jako nowe rychtowali – jeden zręcznie wiązał, drugi polewę zakładał, do pieca dzieło biorąc, tak, że skorupa nową niemal wychodziła, zdobnym szlaczkiem druty odznaczajac. Co pamiętam – „złociuteńka, denko to calutkie być musi, tu nie poradzimy.”A z innej strony – wielki instytut naukowy przez lata prowadził badania, nad połączeniem metalu z ceramiką, by temperatura nie rozsadziła szkła czy porcelany. Do dziś pojąć nie mogę, jak wiejskim rzemieślnikom się to udawało.Pozdrawiam!
Odpowiedz

Wachmistrz
2 lutego 2009 o 16:17


Wspomnienia powinszować i kapkę pozazdrościć:) Tajemnica zapewne (jeśli się okaże) będzie w jakiem niby drobiazgu : do gliny domięszane ćwierć jajka lub drut terpentyną natarty. Za słowo proszę nie łapać, bo tom jedno strzelał na wiwat…:) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Maciek zwany siwym
2 lutego 2009 o 20:28


Ba, żeby to tylko takich sposobów się szacowny Instytut imał! Wiem co-nieco, bo rodzina tam pracowała, a jeden z tych garów naprawianych to ze szczętem zmielili na badaniach. Fakt, że drugi raz miał spotkanie trzeciego rodzaju z podłogą, ciekł znów, ale cały w kształcie się ostał.Pozdrawiam!
Odpowiedz

Wachmistrz
3 lutego 2009 o 20:00


Historyjki coś mi tem spomnieniem przypomniał, na maila żem posłał:) Bóg Zapłać i kłaniam nisko:)
Odpowiedz

bozenka550@buziaczek.pl
2 lutego 2009 o 13:40


Leniwam i strachliwa chyba też:-) Nie ma możliwości żeby mi to mleko nie wykipiało:-) Wyrzucić, kupić nowe i po kłopocie:-)))pozdrawiam PydziaPS. Uwielbiam porady ze starego kufra:-)))
Odpowiedz

Wachmistrz
2 lutego 2009 o 16:19


A cóż jeśli to pamiątka familijna jaka? Abo od Lubego prezent najpierwszy?:)) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Vulpian de Noulancourt
2 lutego 2009 o 18:06


Drotar byl podomovy opravar kuchynskeho riadu. Patrz też:http://www.drotaria.sk/Pozdrawiam
Odpowiedz

Wachmistrz
3 lutego 2009 o 20:52


A do tego żeś doszedł?:http://www.drotaria.sk/index.php?option=com_content&task=view&id=197&Itemid=164 Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Vulpian de Noulancourt
3 lutego 2009 o 21:04


Ho, ho! Prawdę mówią, że Chińczyk jest zdolny do wszystkiego. Sam widziałem np. artystę, który zarabiał malowaniem reklam. Kopiował z wielką dokładnością treść obrazka wielkości karty kredytowej na powierzchni tak gdzieś 1,8 x 2,5 metra. I wcale nie było to żadne dzieło a la Nikofor, tylko iście fotograficzna dokładność! Kilkoma zwykłymi pędzelkami. Nieprzyzwyczajonego widza powalało na miejscu.Pozdrawiam
Odpowiedz

~Vulpian de Noulancourt
3 lutego 2009 o 21:33


Zut! Nikifor. Przestałem trafiać w klawisze. Czas iść spać.Pozdrawiam
Odpowiedz

~Wachmistrz
4 lutego 2009 o 22:20


Nie ma się czym ambarasować… A do zmyślności palców niezwykłej nacja chyba bez znaczenia, choć pewnie już tradycja tak… Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~umyk
2 lutego 2009 o 22:08


bardzo przydatna porada :))) …. gdy mnie kiedyś wazon ,,przeciekał,, to przeznaczyłam go na suszone kwiaty tylko … serdeczności Wachmistrzu :)))
Odpowiedz

Wachmistrz
3 lutego 2009 o 20:53


Hmmm…. Tylko gdzie ty, niebogo, naczynie do tej kuracyi od wazona większe znajdziesz?:) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~babcia Barbie
3 lutego 2009 o 08:24


Oj skorzystam , skorzystam – mam ulubiony talerzyk ździebko pęknięty, z którym obchodzę się jak z jajkiem. Może się uda . Dziękuję i pozdrawiam
Odpowiedz

Wachmistrz
3 lutego 2009 o 20:54


Kciuki za pomyślność tegoż przedsięwzięcia trzymać będę:) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Sarmata
3 lutego 2009 o 20:48


Czołem Waszmości!Długi czas mnie nie było, bom chorobą złożon był i sił brakło na wizyty, acz teraz nadrabiam zaległe rzeczy gorliwie i z ochotą chłonę słowa w języku przecudnym pisane. Naczytałem się ja u Waści o nartach i ich perturbacyjach z nazwą (nie świadom byłem, iże angielczyków – ski musiało wypierać nasze narty…), takoż z przyjemnością, równie wielką, o naprawie naczyń dziurawych poczytałem. Stwierdzam jednak, żem sceptykiem wielkim i nie chce się memu łbu uwierzyć, jakoby takim sposobem można było dziurę załatać, na czas krótki choćby. Mleka używam w ostateczności, czosnek zaś wolę miast antybiotyku w sporej ilości zażywać (i jako Żyd capię czasem nielitościwie), niźli jako spoiwa jakiegoś szczególnego.Kłaniam w pas nisko, z szacunkiem wielkim dla mistrzostwa pióra WMości.
Odpowiedz

Wachmistrz
3 lutego 2009 o 20:58


Do mistrzostwa dojść tu nie sposób, ale przecie nie o to idzie, by złapać króliczka:)) Bóg Zapłać Waszmości za dobre słowo, a co się trafności porady tyczy, to bodaj jeden jest jeno sposób, by się przekonać o tem… Nieszczęściem ni Waszmości, nie mnie on nie nadto kuszący, tedy pewnie poczekać przyjdzie na inszych w tej mierze dokonania:) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~joszi
4 lutego 2009 o 11:58


yyyy… to ja już chyba wolę żeby mi ta kawa pomalutku wyciekała niż by miała czosnkiem po wieki wieków zalatywać ;))
Odpowiedz

~Wachmistrz
4 lutego 2009 o 22:17


Dlaczego po wieki wieków?:)) Tylko do wypicia….:)) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Sigismundus Secundus
4 lutego 2009 o 18:57


Primo: – Skleiwszy solidnie nadwyrężone naczynie, niesiesz je z dumą do wybranki, czekając – być może – nie tylko na słowną gratyfikację, zaczepiasz nogą o jakiś niewart uwagi szczegół, walisz się na pysk [uczciwszy uszy]… Zbierasz skorupy… Myślisz o ponownym klejeniu… Masz już przecież wprawę, a ćwiczenie czyni mistrza!!!Secundo: – A nie dałoby się mleka czymś godziwszym zastąpić? Co Wachmistrzu osobiście o piwie sadzisz? Cukru lub miodu dodawszy, solidny osad na ściankach kufla po wypiciu zauważysz…POZDRAWIAM.
Odpowiedz

~Wachmistrz
4 lutego 2009 o 22:23


Ad primum: zacząłeś, Sigismundzie w horrorach gustować?:)) Scena, którejś odmalował iście ciarki na grzbiecie na myśl samą, że to by się iście przytrafić mogło…:)Ad secundum: pewnie by i można, aliści za skutki klejenia piwem nie ręczę…:)) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Maciek zwany siwym
5 lutego 2009 o 03:49


A może – porzuciwszy babek sposoby – cyjanopanu by użyć?
Odpowiedz

Wachmistrz
6 lutego 2009 o 10:18


Ciii!… U Wachmistrza? Nie godzi się…:))) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Sigismundus Secundus
5 lutego 2009 o 19:11


1. Jakiż to horror? – Samo życie.2. Ale satysfakcja większa niźli z pochłeptywania „mli-mli”.
Odpowiedz

Wachmistrz
6 lutego 2009 o 10:17


Z tem drugim nie zgodzić się nie sposób:))… O walorach smakowych już i nie rozprawiając…:) A mnie wraz się spomniał PanaHenrykowy Sanderus, ze zgrozą i żałością wołający: „Kobyle mleko! Kobyle mleko!” Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Babka z Gdyni
4 lutego 2009 o 23:17


Witam Wachmistrza!Moje wydanie opracowane przez Jana Kalkowskiego z .83r. podaje:Lucyna Ćwierczakiewiczowa.Ale, jak się zawał, tak się zwał, ważny pożytek z Jej przepisów.ps.Drogi Wachmiostrzu!Ponieważ dzisiaj mija miesiąc jak nogę sobie złamałam, przeto upraszam wypić za jej zdrowie rychłe maleńki kusztyczek nalewki, co tam Wachmiostrz w domu pędzi.Z góry dziekuję!-)))
Odpowiedz

Wachmistrz
6 lutego 2009 o 10:22


Teraz to Wachmistrz pędzi co najwyżej z łóżka do wychodka, bo i jego grypsko zmogło…:(( Najwidniej w niedostatku onych kusztyczków zdrowie chroniących:(( Kłaniam nisko i rychłego uwolnienia od półpancerza w tem przypadku niepraktycznego wielce życzę:)
Odpowiedz

~k
12 października 2016 o 11:59


Działa.dzbanek do herbaty przecieków mocno przez pęknięcie w dnie. Teraz nie cieknie :))) bez problemu gotowałam mleko przez 15 min z czosnkiem. Jsk w roku stał ceramiczny dzbanek pusty w srodku to mleko nie chciało lipiec.polecam
Odpowiedz

Wachmistrz
13 października 2016 o 10:57


Wielcem WMPani za ten głos, praktyczną użyteczność porady onej potwierdzający, obligowany…:)
Kłaniam nisko:)



                                        ................

06 grudnia, 2015

Operacja „Butik”, czyli poradnika dla mężów, jak przeżyć owe termina srogie, część wtóra…

  Wtóra, bośmy pierwszej, sprawunków w diablich świątyniach, marketami zwanych, pomieścili tutaj, lub  jak kto woli: tutaj... Ta rzecz ponownie się jeno mężów tyczyć będzie, a i to takich, co się za mężczyzn uważają, tandem wszelkimi białkom i podwikom dziś jeno pozdrowienie nasze serdeczne szlemy i o dalszej lektury poniechanie prosiemy, a nawet onejże zakazujemy, przebaczenia za to prosząc, ale jako to powiadał Jegomość Onufry do braciszka furtiana: "[...] to radzęć,[...], odejść lepiej, ot, do tej izby przy furcie, bo my tu o nader światowych rzeczach będziemy rozmawiali."
    Ano, Mili Moi, jako już niewiesty poszły sobie, to pora przejść do rzeczy meritum, a oną jest taż cyrkumstancyja wszytkim nam niemal chyba równie przykra, gdy nam Pani_Naszego_Serca może i nie wyśpiewuje tego:
aliści, po prawdzie, to czy tego rzecze, czy śpiewa, czy mruczy... na jedno wychodzi: Hannibal ante portas!!! 
   Jakże sobie radzić z tem zagrożeniem okrutnem? Z tą Losu potworną na nas, nieszczęsnych zajadłością? Ano, Mili Moi, pozwólcie, że Wam tu, per analogiam, wystawię rzecz to poniższego porównywalną, jeno baczyć tegoż filmiku musicie pilno:



Już? Nadziei pełnym, żeście nie franty i żaden z Was na to prawdziwie nabrać się nie dał? To jeno szło o pewność, żeśmy się niewiast na pewno już pozbyli deffinitive, bo czego jak czego, ale półtorej godziny szachów, to żadna nie zdzierży... Aliści za sposobnością ukazałem Wam, że to mecz, czy jak kto woli: wojna nawet, a w tej wszelkie fortele dozwolone, tandem mój, mniemam, z temi szachami, niewinny, przebaczycie, zważywszy na celu wyższego świętość...
   Ano, Panowie Bracia, skorośmy już ostali sami, to rzeknijmyż sobie ućciwie, że sprawa jest diablo poważna: oto niewiasta nasza umyśliła sobie swej garderoby odświeżyć i nie łudźmy się... ona tego dokona tak czy siak, z nami czy bez nas, jeno konsekwencyje onego mogą, przy niebaczności naszej, być druzgoczące... osobliwie dla sakiewki. Skoro to wojna, to nie od rzeczy będzie się zatem posłużyć teoretykiem, a i chyba niezgorszym praktykiem wojennym, Kitajczykiem Sun-Tzu, który napominał: "Woj­na po­lega na wpro­wadza­niu w błąd. Jeśli możesz uda­waj, że nie możesz; jeśli dasz znać, ze chcesz wy­konać ja­kiś ruch, nie wy­konuj go; jeśli jes­teś blis­ko, uda­waj, żeś da­leko; jeśli wróg jest łasy na małe korzyści, zwa­biaj go; jeśli w je­go sze­regach dos­trze­gasz za­mie­sza­nie, uderzaj; jeśli je­go po­zyc­ja jest sta­bil­na, umoc­nij i swoją; jeśli jest sil­ny, uni­kaj go; jeśli jest cho­lery­kiem, rozwście­czaj go; jeśli jest nieśmiały, spraw by nab­rał pychy; jeśli je­go woj­ska są sku­pione, roz­prosz je. Uderzaj, gdy nie jest przy­goto­wany; zja­wiaj się tam, gdzie się te­go nie spodziewa."

   Słów ostatnich pozwoliłem sobie podkreślić, bo to jest samo sedno wszystkiego... Aliści nim się ku konkretom pokwapim, pora iżby każdy z Was sam sobie, w sercu swoim i rozumie, odpowiedział na jedno najbardziej pryncypalne pytanie: co chce osiągnąć w takiejże obieży się znalazłszy? Ja wiem, wiem... że święty spokój, to oczywiste... By tegoż wiedzieć nie musiałem pytać, aliści tego idzie zyszczeć, dozwalając niewieście, by uczyniła podług woli swojej, a majętniejsi z nas nawet i tego zażywają chytrze, permissyi onej dając, by sobie szalała podług woli, ochoty i szaf pojemności, kupując tem sposobem godzin bezcennnych kilku, które można z kompanionami miło przepędzić przy piwku, kartach luboż przy jednem i drugiem naraz, czy tam przy czem inszem jeszcze, co tam komu miłe... Ale przyjmijmyż, żeśmy nie majętni, jako pewnikiem majoritas z nas, to i nie jest ta rzecz dla budżetu obojętną... Po wtóre, tu nie idzie o to jeno, by się wykpić sakiewki wręczeniem i błogosławieństwem na drogę. Mówimy o terminach prawdziwie srogich, gdy owe oczekują, że im w tych potwornych czasu mitręgach towarzyszyć będziemy! Ba! Jeszczeć, że wspierać onych będziem radą i duchem ochoczym!
   Ano i tu teraz przyjdzie nam się pewnie podzielić, bo nie dla tych jest ten poradnik, co by się jeno chcięli od tego wymówić. Na toż macie rozumu własnego i experiencyi niemałej, by wiedzieć , że to akuratnie pora najpilniejsza w automobilu tam poczynić czego, o czem przebąkujemy już od miesięcy, luboż w domostwie mus dziś akurat tej szafy naprawić, wieszaka przywiesić, kranu cieknącego wymienić czy tam jeszcze czego inszego, o coż się niewiasty nasze napierają od miesięcy, za nic mając tę prostą prawdę, że jak chłop powiedział, że zrobi, to zrobi i nie trza mu o tem bezustannie, monotonnie i irytująco co pół roku przypominać... Jak kran kapie, to jeszcze nie cieknie, możem się niem zająć naturaliter natychmiast, ale cóż wówczas mieć będziem w rezerwie na godzinę prawdziwie czarną?
   Z tymi, co tu praktycznej stosują wykładni, znowuż od Sun-Tzu powziętej, że " są drogi, którymi nie należy podążać, armie, których nie należy atakować, fortece, których nie należy oblegać, terytoria, o które nie należy walczyć[...]" tutaj i teraz nam się pożegnać przyjdzie, cokolwiek przy tem zazdroszcząc, że ich na to stać, natomiast z temi, co nie chcą nad sprawą utracić kontroli (osobliwie nad sakiewką), przy tem nie chcą nijakich awantur, dni cichych, a tem więcej głośnych i najradziej by przez to przebrnęli jeszcze z jak największym dla siebie pożytkiem...  z temi idźmyż dalej w rozważaniach naszych...
  Tak, Mili Moi, przodkowie naszy mięli ciężko nieraz, ale i nam nieletko.... Nasza W
izna, nasze Termopile dziś kształt mają butików czy salonów sieci odzieżowych i rzeknijmyż to sobie ućciwie: to nie jest nasz teren! Nie u siebie tej wojny prowadzić nam przyjdzie...:(( Jakże zatem czynić, by nie polec jako Leonidas dzielny wprawdzie, lecz jakby mało roztropny...?
  Ano, Panowie Bracia, sami to wiecie z experiencyi swojej zali to Was zdoła niewiasta Wasza zaskoczyć w bieliźnie konie pławiącego, gdy szabla z mundurem na brzegu, czyli też żeście jednakowoż w możności tegoż ataku przewidzieć z dokładnością może i nie co do dnia, ale powiedzmy: dni kilku... Jeśli to pierwsze, to nad tem właśnie popracować Wam pora najpilniej by już nikt nigdy Was w tejże materyjej zaskoczyć nie zdołał, jeśli to wtóre, idźmyż dalej. Skoro bowiem tak się rzeczy mają, pora się tu właśnie na naszem oprzeć Kitajczyku i uderzyć samemu, tak byśmy to mięli inicjatywę, kontrolę nad terenem, cyrkumstancyjami zmiennemi, aurą i wszytkiem tem, co się złoży na to, że jako dnia tego będziem głowy do poduszki przykładać, to będziem sobie mogli kolejnego, zasłużonego, pogratulować sukcesu.:)
  By iść na owe sprawunki proponujemy sami niewieście z zaskoczenia, przedkładając przy tem termin przez nas wybrany jako jedyny możliwy w zasadzie, boć tu przecie inszych spraw i prac siła czeka, jako to w automobilu poczynić tego, o czem przebąkujemy od miesięcy, szafy naprawić, wieszaka przywiesić, kranu cieknącego wymienić et caetera, et caetera... Rzecz przy tem absolutnie niezbędna to i onej górnej czasowej granicy nakryślić, jeno nie przemocą, bo o to znów wojna być może wybuchnąć, a fortelem...:) A to , że rzeczy finał przewidujemy jaką kolacją w miejscu Jej ulubionem i żeśmy tam już nawet na dwudziestą obstalowali stolika, luboż gdzie do kina prosiemy i nawet żeśmy biletów już sprawili... Takimż to prostym konceptem, Mili Moi, zapewniamy sobie panowanie nad czasem. Z przestrzenią już tak prosto nie idzie, bo naturaliter możem przedkładać, że skoro czasu skąpo, to jedźmyż tu czy tam, gdzie wiemy, że tych sklepów wpodle siebie wiele (nie łudźcie się, Przyjaciele, że to się na jednem skończy!) a i wiecie, że to nie akuratnie jakie zagłębie najwięcej chciwych grosza zaprzańców i pogan bezlitosnych... Posłucha, nie posłucha, to rzecz niewiadoma, osobliwie jeśli ma gdzie swoich ulubionych jakich, przy tem przyda się może w tejże kwestyi i ustąpić po niewielkim , dla pozoru jedynie czynionym , oporze, iżbyśmy więcej wskórać mogli, stając upornie i twardo tam, gdzie rzecz tego będzie naprawdę wymagała...
     Zegarek na tą wyprawę bierzemy koniecznie, nawet jeśli na co dzień nieużywany, od lat w szufladzie leży. Idzie o to, żeby było w co stukać palcem wymownie, bo mało która niewiasta znaku "T" dłońmi czynionego miarkuje właściwie... I dodajmy też od razu, że to powinno wyczerpywać w zasadzie naszą aktywność na tym wypadzie, jeśli nie liczyć płacenia przy kasie (tak, Mili Moi, na to też trzeba być przygotowanym! Nawet, jeśli to Ona pięć razy więcej zarabia, to tu Was czekać będzie, iżbyście płacili i małoż na tem: by to widocznem było wokoło wszem i wobec i każdemu, a ściślej każdej, z osobna) i ewentualnego noszenia tego, co narastać będzie w torbach kolejnych...
     Boże Was broń przed radzeniem, czy odradzaniem czegokolwiek!!! Jedynie nowicjusz się na to złapać daje i potem cierpi, obwiniany, że źle doradził, jako się ciuch sprzykrzy, luboż się pokaże, że koleżanka sobie taki sam sprawiła... No i po prawdzie, Mili Moi, powiedzmy to sobie ućciwie: nie nasz to teren i najłacniej tu polec nie umiejąc odróżnić zaszewki od szczypanki, bufki od mufki, kryzy od stójki czy tam jeszcze inszych wymysłów diablich. Znałżem ja jednego nieboraka, co to się tak chciał Pani swojej przypodobać, że się tego wszytkiego po nocach uczył z uporem godnym doprawdy lepszej sprawy... Skończył biedak tak marnie, że mi i dziś o niem nie sposób myśleć bez gardła ściśnienia... Nie, nie, owszem, Pani swej się przypodchlebił ponad podziwienie wszelkie. Jej zachwyt zaś i chęć podzielenia się niem tak dalece granic nie miały, że teraz swego mężczyzny przyjaciółkom swoim pożycza, jako doradcy wybornego i on już teraz iście już tylko temi koroneczkami i ramiączkami żyje... :((
     I niechajże Was nie zwiedzie, żeśmy niby biegli w tem, co z nich czasem zdejmujemy... Przeciwnie, należy kultywować w nich przekonanie , że nie odróżniamy spódnicy od sukienki! :) Wachmistrz sam ongi się się dopracował znajomości sześciu różnych wzorów zapinania biustonosza i wpraktykował się w ich rozpinaniu nawet i jedną ręką, po omacku, na Braille'a, a to nie znaczy że by się poważył zalecić ten czy tamten... Nawiasem, czy któremu z Was przyszłoby do głowy wymyślać sześć różnych sposobów wkładania, dajmyż na to, skarpetek? No właśnie.... Tym się, Mili Moi, od tych stworzeń utrapionych (ale przecie rozkosznych:) różnimy, że nam przychodzą do głowy rzeczy proste, bośmy prości i nawykli prostą drogą zmierzać do celu. 
    Czegokolwiek byśmy o sobie nie sądzili i własnej cywilizacyi nie podnosili zdobyczy, nie zamaskujemy tego prostego faktu, żeśmy są nadal tymi samymi jaskiniowcami, co dziesiątki tysięcy lat temu... Naszą rzeczą było zapewnić jadła całej, czekającej w jaskini, wygłodzonej czeredzie, to i interesuje nas duża sztuka z dużą ilością mięsa, a resztę mamy za błahostki, któremu zajmujemy się w ostateczności, ale i tak, przez wzgląd na tę liczbę gąb do wyżywienia, w ilościach hurtowych.... Jak już nie masz mamutów, bo wytrzebione, to niechaj będą króliki, ale ich wtedy potrzeba czterdzieści, a jak już piwa, to najlepiej skrzynka...
  Niewiasty zaś to nasze jaskiniowe menu uzupełniały bobrując w lesie za jagodami i korzonkami i tu wiedza o tem, że jagoda bladoróżowa zabija, a ta lekko ciemniejsza leczy i jest jeszcze pożywną, okazywała się bezcenną. Że ta roślina o liściach lekko się zwężajacych goi rany, a taka sama niemal, aliści lekko pośmierdująca bagnem, przyda się owszem, ale jako będziemy chcieli tę cholerę z drugiej jaskini, na naszego faceta zbyt bezczelnie popatrującą, wyprawić na tamten świat... 
   Panowie, żaden z nas tak naprawdę nie odróżnia wrzosowego od fioletowego, a cynobrowego od różu indyjskiego, choć też nie jest do końca prawdą, że rozróżniamy tylko trzy kolory, czyli ładny, nieładny i pedalski ! Ale też żaden z nas nie oczekuje, że mu niewiasta będzie doradzała, czy wiertarkę kupić Boscha czy Black Deckera... A one owszem, tego po nas czekają, że doradzimy, czy w tem im więcej do twarzy, czy nie pogrubia lub nie postarza.... I o tem, jak z tej wybrnąć kałabanii, będzie "Operacji Butik" część wtóra, czyli de facto trzecia...
                                                                          .                                                                           

04 października, 2015

Czasu jesieni zabawa...

     Sięgalim tu już do rozmaitych poradników gospodarskich, pomocą szlachcie naszej siedemnasto- i ośmnastowiecznej służyć mających. Okrom nieśmiertelnego Haura z jego "Oekonomiką ziemiańską" (cytowanego tu już najmniej kilkakrotnie:I, II, III), którego dopotąd nie pofortunniło Wachmistrzowi mieć w całości, mimo że to dzieło więcej jak kilkanaście razy wznawiane, winno być, zda się, więcej dostępnem na antykwarycznem rynku, niźli posiadane "Memoriale Oeconomicum" Teodora Zawackiego, takoż już tu przytaczane *.  
     Po Zawackim swoich wydawali i insi, spośród których najcelniejsze dzieła Anzelma Gąstowskiego, dziś atoli bym do inszego sięgnął autora, czyli Władysława Jeżowskiego, co swego "Porządku zabaw ziemiańskich według czterech pór roku" wydał był Anno Domini 1638 i dziełko owo, dla krótkości często też i "Oekonomią" zwane, cależ niezgorszem się cieszyło wzięciem, najmniej kilku doczekawszy wznowień. Najosobliwsze w tem to, że to plagiat ordynarny (nie mylić z ordynaryjnym:) z "Zabaw orackich" Stanisława Słupskiego z Rogowa, w 1618 roku wydanych i że oryginał najwidniej nie cieszył się wzięciem, przeciwnie do Jeżowskiego, który nawet i litery niewiele odmienił. Edytor bowiem XIX-wieczny pokusił się o różnic zestawienie i owe najwięcej się do interpunkcji sprowadzają, nawiasem przez Jeżowskiego nader swobodnie traktowanej... Czemuż tu zatem Fortuna nie nagrodziła autora prawdziwego, a sprzyjała plagiatorowi? Nie mnie to sądzić... Tem to więcej zajmujące, że niechybnie nie umknie Lectorowi bacznemu, że jako przyjdzie autor do słów o czeladzi niecnotliwej, to i jakobyśmy jakiego bolącego sielnie mieśćca się dotknęli, wraz tu się zleje żółci i moralizowania, by u antałka jakiego szpuntu urwało...

Ale sza!... Zwólmyż nareście samemu Jeżowskiemu na rymy swoje (?), ergo na "Zabawę czasu jesieni":

"Potym gdy obfita jesień do nas przystąpi.
Już gospodarz z inszemi pracami nastąpi.
Stara się aby wszystkiego w czas nagotował,
Żeby czasu zimy w niczym nie szwankował.
Jak pięknie Waga z Wrześniem równo się zgadzają
Tak też ludzie w stanach swych postępować mają
Niedźwiadka naśladować, w ten czas z Październikiem,
Bo ten każe gospodarstwo wieść dobrze we wszytkiem.
Strzelec jako jest omyślny z swym Listopadem,
Zaprawdę te miesiące nam dobrym przykładem.
Sprzątnęliście już z pola, zasiać zaś potrzeba,
Żeby zawsze dostawało w domu waszym chleba.
Spraw na zimę dobrze rolę zbożem zasianym,
Żeby znowu jesień przyszła w wieńcu kłosianym.

Pan Bóg nam wszystkiego dawa, na tej niskiej ziemi,
Szczodrobliwie nas chowa pod skrzydłami swemi.
Za pracę pilną naszą wszytkiego dodaje,
Tylko niech w cnotach człowiek nigdy nie ustaje.
Jesień wino i jabłka dawa rozmaite.
Przynosi nam owoce, smaczne i obfite,
Które zwykli pod ten czas obierać z winnice,
Pozbierawszy z fruktami nosić do piwnice;
Smażyć w cukrze, kminkiem też posypane suszyć,
Dla postów albo wetów, potrzebna rzecz użyć.
Winne grona wyciskać, z winnice zebrawszy,
Słodkie owoce chować z drzewa oberwawszy.
Nuż też i z dębów żoładź , z buków bukiew zbierać,
We drwa się opatrować i pszczoły podbierać.
Zboże na siew gotować, chceszli potym użyć,
Wieprze, barany, woły, od potrzeby tuczyć,
Chłopów dojrzeć, by dobrze młócili w stodole ,
Kiedy będą zboże siać, jedź za nimi w pole.
Wziąwszy ptaka na rękę i psa nie zawadzi ,
Bo panowie zwierzynę jedzą bardzo radzi.

Każ uczyć biegać źrebce i przejeżdżać w kole.
Byś miał naczym poskoczyć chyżo z charty w pole,
Młode wołki nauczyć, w jarzmach zaprawować,
Żeby w rolej umiały chodzić, nie tańcować,
Stawy, sadzawki spuszczać, a drugie narybiać;
W każdej sprawie potrzeba czasu nieuchybiać
Każ jarzyny w ogrodach rozmaite kopać,
Rzepy w polach, potym je do lochów pochować.
Już ziółeczka i kwiecie barwy swe zmieniają,
Już drzeweczka liście swe zemdlałe składają,
Drzewa, choć są potężne, na lesiech szwankują;
I nam każdemu co rok lata swe dojmują.
Już złupione są pola z swojej zieloności,
Pozbeły swojej pięknej, miłej ozdobności.
Chwała Bogu, gdy tobie dosyć uczynieły.
Że cię na zimę hojnie chlebem opatrzeły.
Rozmaitych legumin w spiżarń napełniwszy,
Rozkaż sypać w śpiklerzu zboże namłóciwszy.
Czasem do miasta zawieść, przedać nie zawadzi,
Zleciwszy bogobojnej i dobrej czeladzi ;
Lecz czeladzi życzliwej , tych czasów, nie stało,
Jest kosterów, pijanie, — dobrej bardzo mało.
Przeto panu potrzeba zawsze być ostrożnym,
A wiedzieć komu ufać — dobrym i pobożnym.

Szlachetny ziemianinie, pobożny, cnotliwy !
Sposób żywota twego jako jest szczęśliwy
Ale ci, którzy zawsze w próżnowaniu leżą,
Jako z proce kamienie, grzechy do nich bieżą.
Mądry to każdy człowiek, co się pracy imię,
Bo ten głodu nie uzna, tak lecie jak zimie.
Każdy gospodarz pilny prędko się wspomoże.
Bo takiemu łaską swą pan Bóg dopomoże.
Kto się umie miarkować z postępkami swemi ;
Zaprawdę, już tych czasów, takowych niewiele.
Dziwna rzecz, że obmowców, wszędzie bardzo wiele,
Lecz jako czerw zły drzewu , gdy go zewsząd toczy,
Tak przyjaciel nie mówiąc co go boli w oczy.
Ale niemasz , wiecie , w tym żadnej wątpliwości ,
Aby miała być cnota bez jakiej zazdrości,
Bo jako cień , gdy ciała zawsze naśladuje ,

Tak za cnotą, przeklęta zazdrość postępuje;
Więc siła jest takowych , co swą łagodnością
Oszukają, — przestrzegam — zdradliwą chytrością.
Kiedy czują , że co masz , to cię radzi widza ,
Wytrzasnąwszy kaletę potym z ciebie szydzą,
Tak zawsze miejska przyjaźń bywa osobliwa,
Nie jednemu się da znać, bardzo jest szkodliwa.
Przeto radzę, by każdy miał swoje na pieczy,
Chceli sam żyć w pokoju i mieć swoje rzeczy
W cale, żebyś nie zażył o swoje trudności,
Bo teraz między ludźmi siła odmienności.
Ale jako takowym pan Bóg to nagradza,
W niwecz wszystko obróci — tak fortuna zdradza.
Wszytko się czasu swego wywróci na nice ,
Bo takowym zakryte boskie tajemnice.

Jako naszy przodkowie , o których słychamy ,
Jako żyli szczęśliwie, gdy onych czytamy,
Niedziw, że teraz w Polsce cnoty bardzo mało,
Bo prawdziwych Polaków u nas się przebrało.
Gdyby naszy dziadowie teraz z martwej wstali,
Pewnieby wnuków swoich nie zaraz poznali,
Teraz się wszyscy ludzie na świecie zbiesieli ,
Zaczym też wszelkie rzeczy dobre się zmienieły.
Przed laty ludzie byli dobrego żywota,
Dawał im Bóg wszytkiego prawie przez (bez-Wachm.) kłopota,
Teraz drugi pracuje, i we dnie, i w nocy,
Darmo to, kiedy niemasz od Boga pomocy.
Bądź bracie bogobojnym, jeżeliś cnotliwym,
Będzie też tobie pan Bóg hojnie szczodrobliwym ,
Dać dobre zdrowie wcale, dać i majętności ,
Tylko nie bądź łakomym a żyj bez zazdrości:
Majętność by najmniejszą, miej za wielką własną,
A cudzą najprzestrzeńszą rozumiej za ciasną.
Bo kto pragnie cudzego i swoje utracą,
Na ostatek ze wszytkim w niwecz się obraca.
Szczęśliwy to jest człowiek, który bez kłopota,
Nie nabywając chciwie łakomego złota,
Żyje w bojaźni Bożej wiodąc swoje lata
W skromności, używając wesołego swiata.
Żyje zimie i lecie mając różne sprawy.
Przy których chwaląc Boga, jest każdemu prawy,
Jeszcze taki szczęśliwy, co na swym przestawa,
Który w sławie żyjący, takiemu Bóg dawa.
Nie frasuje się nigdy, marnie nic nie straci,
Żyje jak pan w pokoju, z każdym się pobraci,
Pana Boga się bojąc, z ludźmi szczerze idzie,
Prawdę mówi każdemu, gdy tego czas przydzie,
Ani sławy nikomu, w niczym nie ujmuje,
Ani fałszem narabia, nie rad pochlebuje.
Każdy się sprawom jego pilno przypatruje,
A cnotliwym, pobożnym zawsze być mianuje.

___________________________________

* Na marginesie absolutnem rozważań dzisiejszych upraszam ciekawych o rzut okiem do marcowej z tych not, w nocie grudniowej jako i wszytkie uprzednie linkowanej, gdziem paginy tytułowej z Zawackiego pomieścił. Ściślej rzecz biorąc idzie mi o sposób w jaki ówcześni drukarze literę "S" tłoczyli... A to temuż, żem w dziełku cależ poważnego i zasłużonego historyka gospodarczego, Imci Romana Rybarskiego "Handel i polityka handlowa Polski w XVI stuleciu" Warszawa 1958, str. 197 - 201, nalazł był fragmentum, gdzie ów o dawniejszych przemysłach prawiąc, opisuje zakłady przemysłowe poruszane siłą wody, służące zaś do ostrzenia noży, sierpów etc. i upornie nazywa je "Szlofarniami"...:))








                                  .

09 sierpnia, 2015

O tem, co we śpiżarniej rządnej być winno...

  Czasu nawet na sprawunki najkonieczniejsze nie mając, doprowadziliśmy się oto do stanu, w którem Wachmistrz, odemknąwszy któregoś ranka drzwiczek ode machineryi chłodzącej próżno był tam szukał czego, co by się na ząb zdało, boć tam jeno mucha i światło...:(( Jednaż pociecha, że refleks u Wachmistrza jeszcze całkiem, całkiem... tandem jako tych drzwiczek nazad zamykał, to już tam jeno światło ostało...
   Ano i tak westchnąwszy sobie nad losem okrutnem, któren przymusił sfatygowanych ruszyć członków, by ich na poniewierkę zakupów wydać, spomniał był Wachmistrz cytowanego tu już ongi poradniczka sub titulo "Spiżarnia wiejska obywatelska" J.Dabkiewicza z 1838 roku, któren tak widział, cóż we śpiżarni przyzwoitej być na zimę uszykowanem powinno:

"...chleb, groch biały i zielony, soczewica, majran, czarnuszka, kmin, kalandra, jagody jałowcowe, rozmaryn i cząber suche, bazylika, tymianek i hanyż. Mąka pszenna, żytnia i gryczana. Krupy: perłowe, jęczmienne, gryczane przecierane i proste, takież żółte i białe, owsiane i jaglane. Krochmal kartoflany, otrębi pszenne, karuk [klej - Wachm.] rybi i gorczyca. Ziarna konopne, mak, miód z wosku oczyszczony, cebula, czosnek, fasola biała i bob. Suszone śliwki węgierki, jabłka i gruszki. Ryba sucha różnego rodzaju. Rzeczy zagraniczne: pieprz angielski i prosty, migdały słodkie i gorzkie. Sago białe, ryż, kawa, cynamon, imbier, wanilla, kardemony, kubeby, saletra. Gałki i kwiat muszkatołowe. Goździki, rozynki bez pestek, ordynaryjne i czarne drobne. Szafran, kokcynella*, skórka pomarańczowa, różne gatunki serów, makarony, cytryny, appelcyny [pomarańcze -Wachm], kaparki, oliwa i indygo, czyli berlinblau. Nadto, powinne się w spiżarni znajdować ciasta, mogące się parę miesięcy konserwować, jako to: sucharki, ciasta migdałowe i francuzkie, różne pierniki, biszkokty, konserwy i inne cukry, w szklannych słojach utrzymywane. Należą tu jeszcze świecy, drożdże zimną wodą nalane i w lodowni utrzymywane, tudzież płótno tkackie, kużelne i grube, różny papier, pęcherze bydlęce, szare nici do szycia i szpagat gruby i cienki"
__________

* od nazwy robaczka czerwcowego barwnik dającego... "Kucharka litewska" Wincenty Zawadzkiej wylicza: "kokcynellę i inne kolory do galaret, cukrów itp"

                                                                   .

04 stycznia, 2015

Czasu zimy zabawa...

  Lectorom, co im pokończenie się cyklu porad ziemianom comiesięcznych  (styczeń,  luty,  marzec,  kwiecieńmaj,  czerwiec ,  lipiec ,  sierpień ,  wrzesień , październik , listopad , grudzień ), będącego de facto jednem wielkiem cytatem  z xięgi Imci Teodora Zawackiego sub titulo "Memoriale oeconomicum" z 1616 roku, tejże dzisiejszej dedykuję noty...:)
   Rzecz której dziś znów mi cytować przyjdzie, jest po prawdzie plagiatem paskudnem dokonanem przez Władysława Jeżowskiego, co swego "Porządku zabaw ziemiańskich według czterech pór roku" wydał był Anno Domini 1638 i dziełko owo, dla krótkości często też i "Oekonomią" zwane, cależ niezgorszem się cieszyło wzięciem, najmniej kilku doczekawszy wznowień. Sęk w tem, że owe "Zabawy ziemiańskie" jota w jotę z "Zabaw orackich" Stanisława Słupskiego z Rogowa, w 1618 roku wydanych spisane. Edytor "Zabaw..." XIX-wieczny pokusił się nawet o różnic zestawienie i owe najwięcej się do interpunkcji sprowadzają, nawiasem przez Jeżowskiego nader swobodnie traktowanej...
 Ponieważ jednak nie mam ja przystępu do "Zabaw orackich" ergo owym plagiatem jeno nacieszyć się przyjdzie, pomnąc jednak, że to nie Jeżowskiego dzieło. Pomnąc niedawno przytaczanych porad grudniowych Imci Zawackiego, możem łacno dojrzeć tu cależ odmiennych dwóch postaw życiowych, gdzie Zawacki napomina, by czasu zimowego nie zmitrężyć na próżnych zabawach, zasię jako za chwilę obaczym Słupski/Jeżowski czas ten za swoistą nadgrodę za trudy roku całego mają. Mogą nas może i dziś śmieszyć sierdzącego się autora uwagi na handlu wielkiego aspekta, atoli pomnijmyż, że to jest głos arcyakuratnie pasujący do takiego rzeczy pojmowania śródzi szlachty całej i weźmyż to za swoiste onego czasu i poglądów signum... I jeszcze jedno: na względzie mając, że się ku sukienniczemu cyklowi kwapim, upraszam szczególnej uwagi na tąż zwrócić strofę, gdzie Słupski/Jeżowski o suknach rozprawiają...

"Grudzień z Koziorcem, roku skończenie przynosi,
By drugiego doczekał, każdy Boga prosi,
Styczeń ostry poczyna zawsze Nowe Lato,
Kto doczeka - powinien chwalić Boga za to.
Luty mroźnośnieżysty, uczyni rączego
Z każdego leniwego w drodze ochoczego.
Wodnik z Rybami, siedząc głęboko zamkniony,
z ryfejskich gór Boreas, z mrozem przypędzony:
Masz gospodarzu sławny z pola i z ogrodów,
Teraz sobie odpocząć i cieszyć z dochodów,
Teraz już następują ucieszne zabawy,
Teraz sobie usiadszy jak gospodarz prawy,
Przy ciepłem piecu w izbie: albo u komina
Z miłym sąsiadem twoim, napijaj się wina,
Albo miodu słodkiego doma syconego,
Albo piwa dobrego prawie pszenicznego.*
W skrzypce zagrawszy skoczno, w kobzę ukraińską,
Ucieszysz się z paniami, jak cytrą hiszpańską,
Pan gospodarz wraz z gośćmi wesoł hyżo 
[tak w oryginale-                                                  Wachm.] skacze,
Pani każe piec: gęsi, kapłony, kołacze,
Rozmaite potrawy ochotnie gotują,
Któremi wdzięczne goście chętliwie częstują,
O gospodarstwie siedząc przy stole gadają,
Przytym dworski, żołnierski żywot spominają,**
Jakie to teraz czasy i ludzie nastali,
Czy też tacy przed laty za przodków bywali?
Skoro się z sobą trochę mile zabawiwszy,
Potem gościa wdzięcznego pięknie odprawiwszy,
Znowu radzi z małżonką o zabawie w domu
I co kiedy rozkazać ma porządnie komu?
Albo bić wieprze karmne, nadziewać kiełbasy,
Są to rzeczy potrzebne w mięsopustne czasy,
Połcie w korytach solić, dobra jest słonina
Z grochem, szołdra w Wielką Noc lepsza niż zwierzyna,
Albo dochód i insze pożytki rachować,
Zasłużone pieniądze czeladzi gotować,
Albo w pole wyjechać ze psy dla zwierzyny,
Przysposobić dla gości świeżej zajęczyny.
Sarny, liszki po śniegu, wilki w sieciach dławić,
Wieprze dzikie, jelenie, tak pięknie dzień strawić,
Albo do lasu po drwa chłopy wysełają,
Albo pod lodem ryby sieciami łapają.
Jakie idą do cudzych ziem od nas dostatki,
Jak wiele ich spuszczają wodami przez statki
Zkąd się wszyscy bogacą zwłaszcza cudzoziemcy,
Zkąd chleba dostawają okoliczni Niemcy?
Z Polski. Ta jako matka wszystkiego dodaje,
Przyznawają to sami, bo im chleba daje,
Ale rzecz niepotrzebna, że woły rzeźnicy,
Wyganiają na Szląsko, tracą po próżnicy,
Tym drogość mięsa czynią w królestwie niemiłą,
Trzeba tego zabronić rzeczą doskonałą,
Niechaj sobie przyjedzie jak Szlązak tak Niemiec
Po woły i po rzecz każdą wszelki cudzoziemiec.
Patrzają obcy ludzie na zbytki w chodzeniu,
Że w piciu miary nie masz, w wymyślnem jedzeniu,
Masz w czym chodzić, masz co jeść, co pić zawsze w domu,
Masz płótno, masz obuwie, nie daj nic nikomu,
Możesz dać dla czeladzi z swej wełny narobić,
Z sukna żupan, ubiory i kontusz urobić,
Możesz mieć kożuch skórę zewlokłszy z barana,
Będzie jeszcze cieplejszy niż sobol u pana,
Dobre buty wołowe, piękne i cielęce,
A trwalsze są i lepsze niż żółte panięce.
Przodkowie naszy przedtem o szkarłat nie dbali,
Wojewodowie więc zacni w szarzy więc chadzali.
Dziwna rzecz karazyjej teraz już nie znają,
I na lundysz*** niektórzy słudzy się gniewają,
Szukają barwy, coby była od bławata,
Choć w tem bławacie podczas znajdzie się i łata.
W jakim stroju szlacheckie stany chodzić mają,
Czyli się godzi wszystkim jako zażywają
Bławatów i mieszczanie, szaty wielkopańskie,
Dawają sobie robić: szlacheckie, hetmańskie.
Mądry każdy, który się z mieszkiem swym rachuje,
Zawsze według dochodó 
[tak w oryginale-Wachm.]
                                        rozchód swój miarkuje.
Insza możnym, dostatnim, co mają intraty,
Przywiozą im z folwarków: zawsze pan bogaty,
Czasem sam ze swojemi gdy za stół usiędzie,
Rozmaitych półmisków do trzydziestu będzie,
Jeszcze kosztem niemałym prawie urobionych,
Pieprzu, szafranu pełne, dostatek korzenia,
Cytryn, migdałów, cukrów, uciecha jedzenia,
Nuż co kosztują wety, albo i zwierzyna,
Frukty, cukry rozliczne, nie wspominam wina:
Pomarańcze, migdały, figi, marcypany,
Kasztany, insze rzeczy, włoskie parmerany [tak w oryginale-Wachm.]
Siła na to pieniędzy do rok wynijdzie,
Pana głowa zaboli, gdy rachować przyjdzie.
Cnotliwy człowiek bardzo się temu dziwuje,
Rozmaicie w swej głowie sobie rozumuje:
Mówi: byłoby za co walczyć i murować,
Musieliby nas obcy inaczej szanować,
Chwaląc Boga gorąco mamy wszystko w domu,
Nie przepłacając drogo rąk chciwych nikomu,
Są żywności wszelakie, jest srebro i złoto,
Nie potrzeba do cudzej ziemi jeździć po to.
Możemy i do Turek nie posyłać po nie,
Nic po petercymencie, gdy wystałe piwo,
Alakantu**** też drugi nie pija jak żywo.
Dobra bywa pieczenia górna w tłustym wole,
Także gąska pieczona, a kapłon w rosole,
I świeża sztuka mięsa, albo cielęcina.
Głowizna z chrzanem smaczna, z koprem jagnięcina,
Prosię tłuste pieczone, słonina w jarzynie,
W grochu. Nie myśli drugi nigdy o zwierzynie.
O rybę zawsze łacno, gdy sadzawki w domu
Ma dla swej potrzeby, i dać może komu.
Pomiernie żyjąc w pracy, prowadzi swe lata,
Nie dba o żadną pompę marną tego świata.
Żaden go nie pozywa: ni kredytorowie,
Nie ma żadnych kłopotów prawnych na swej głowie.
Uśnie bezpiecznie jak pan, z małżonką w swym domu
Snu mu nikt nie przerywa, nie winien nikomu.
Nazajutrz rano naprzód: gdy wesoło wstanie,
Panu Bogu dziękuje za wszelkie staranie.
Ucieszne tedy wiejskie są wszystkie zabawy,
Ile żywot pobożny, także też i sprawy,
Sam krasomowca mądry tego nie wypowie,
A kto temu nie wierzy? niechaj się sam dowie..."
________________________________

* Komu, jak komu, ale Wachmistrzowi dwa razy tego wezwania z pewnością nie będzie potrzeba powtarzać...:))
** Na Miły Bóg! Iście jakoby u Wachmistrza siedzieli u stoła...:))
*** karazja, karazyja - jeden z rodzajów sukna szesnastowiecznego, dosyć szorstkiego i grubego. Odzieży z niego, choć arcyciepłej, trudnoż było przecie uważać delikatną...
lundysz - sukno londyńskie, w swoim czasie takoż wielce popularne i poniekąd o zamożności noszącego świadczące...
**** petercyment i alakant - wina hiszpańskie, dla drogi dalekiej i marki swej jednemi z najdroższych Polakowi tamtocześnemu będące...




                                             .

04 grudnia, 2014

O grudniowych czynnościach gospodarskich...

   Od czasu już tu dłuższego przedstawiam ja tutaj wyimków z xięgi Imci Teodora Zawackiego sub titulo "Memoriale oeconomicum" z 1616 roku, swoistego poradnika dla ziemian dawnych, aby tą drogą wyłożyć Lectorom Miłym primo, że tego ogromu roboty, co się z tem, rozumianem za sielskie i spokojne, życiem wiejskiem kryje, takoż by wykazać, jakże wielgiej być musiał wiedzy i experiencyi ten, któren tem wszytkiem zawiadywał... Inszemi słowy: folwark ówcześny ziemiański to przedsiębiorstwo, któremu niejedna z firm dzisiejszych naszych się ani równać nie może pod względem zróżnicowania produkcji... Spraw polowych pewno, że i włościanin każdy się wyuczy z latami i experiencyi nabędzie, przecie sprawy folwarku to nie jeno kiedy siać, a żniwo czynić kiedy... To i o pszczołach wiedza, a i o stawach, to i o rynku, kiedy i jak przedawać, a kupować czego... Może nam się i zdawać, że Mistrz z Czarnolasu jeno pod lipą siedział, rymy składał i węgrzynem zapijał, aliści ów się niechybnie nieraz i do nocy za sprawami gospodarskiemi natrudził! Taki folwark to przecie nic inszego jeno właśnie firma niemała, gdzie fachowców jest wielu i gdzie się może oracz na swojej jeno wyznawać robocie, a smolarz na swojej, aleć ów jegomość nad niemi wszystkiemi i znać się winien na wszystkiem i wszystkiego umieć ogarnąć!
   Jeślim choć krzynę tego trudu i różnorodności zdołał w tem cyklu, którego akuratnie zamykamy poradami ostatniemi (styczeń,  luty,  marzec,  kwiecień,  majczerwiec , lipiec , sierpień , wrzesień , październik , listopad ) przedstawić, tom kontent, bo powiedzione poniekąd zamiary moje...:) A komu by się zdało, że zimą to już jeno na piecu legaj, luboż przed kominkiem siedzieć i trudu całorocznego grzanem winem spłukiwać, temu poniższy, kolejny z Zawackiego cytacik dowiedzie, w jak grubem jest błędzie."

" December: Grudzień ogrążnym* zimnem roku dokończywa,
A tu, kto chce zdrowym być, niech ciepła używa."

- Zimie więtszego rozmysłu trzeba niż lecie, bo lato samo ukazuje robotę; zima bardzo rada każe próżnować. A kto zimie próżnuje, ten lecie musi być leniwy, bo mu to musi przeszkadzać, iż zimie nie przemyślał potrzeby tej, która letnym potrzebom przeszkadza. A ma to pomnieć każdy gospodarz, iż czego omieszka czasu swego, że tego nie ugoni aż w roku, abo nigdy. Bo, co zimie ma być, lecie nie może być, co w jesieni ma być, to zimie nie będzie, co na wiosnę, to też lecie nie będzie. Księżyców też czasy takoweż, co jednego omieszkasz, kiedy czas, drugiego nie ugonisz; a tak roku długo czekać i przykro, co przez niedbałość abo niepamięć opuścisz.
- W tym miesiącu wozić rzeczy potrzebne za dobrej drogi, jako materyją na budowanie, sól i żyto na szpiklerze.
- Karmne wieprze bić w ostatniej kwarcie.
- Mięso wieprzowe połciami przedawać i sadło całkiem.
- Dozierać stawów, które ciekących wód w sobie nie mają[nie są zasilane w sposób naturalny-Wachm.] i oddech rybom przeręblami czynić, aby się nie podusiły.
- Owczarzów i szkotaków dozierać, także pasterza i w nocy ich budzić, aby bydła doglądali.
- Cielęta zimie pilno karmić i doglądać ich potrzeba.
- Maty do komięg, kiczki**, kulki, gwoździe mają być robione kiedy największa noc; bo to przy świetle, z wieczora i przededniem zrobi doma; i tym podobne roboty tych czasów odprawować. A ma się to odprawić przed Bożym Narodzeniem. Mata ma być wszerz jako słoma dwakroć a wzdłuż na cztery łokcie.
-Kmiecie zimie na robotę do dnia wychodzić mają, a urzędnik abo włodarz ma tego dojrzeć; który posledzej przyjedzie skarać i do domu po wszystkich puścić. A ma w czas, z wieczora [poprzedniego -Wachm.] nakazać robotę i rano, przez wieś idąc, zawołać: wychodź, wyjeżdżaj. Który nie posłucha zarazem karać i który pośledzej przyjedzie, tak się z nim obchodzić, jako w szkole z żaki bakałarz, dać mu chłostę i pamiętne dobre***
- Czeladź zapłatą, przyodziewaniem dobrze opatrzyć a dojźrzeć, aby każdy był pilen swojej powinności.
- Piesza robota ma być we złą drogą [kiedy drogi nieprzejezdne-Wachm.], w niepogody i na wiosnę, kiedy chude konie, choć podeschnie: kopanina, grodza [grodzenie-Wachm.], gardliny**** wiązanie, drew rąbanie, słupów lochowanie, dylów do budowania ciosanie, statków ręcznych [naczyń-Wachm.]robienie, gwoździ, gontów, gnojów z chlewów wymiatanie, młócenie, gdy co jest a potrzeba, poprawianie zamków, dworów, siedlisk, taczkowa robota i wszelakie ręczne roboty; a te ręczne roboty pod dachem robić.
- Cynu***** w dobrą drogę nagotować, aby się inszym rzeczom, dla nieopatrzenia, nie odwlokła odprawa.
- Kołów do jazu zimie nagotować tyle, ile ich potrzeba w dobrą drogę.
- Zimie sieci zajęcze mają mieć chłopkowie, także i w dworze siatki sposobić, bo po śniegu prędko zająca poszlakować można, aby chłopek nie tylko siebie ale i pana mógł zwierzynką opatrzyć; bo na każdym miejscu zająca znajdzie i choć który pan nie myśliwy, przecie rzadki, któryby zająca nie rad jadał.
- Jeśli ziemia nie dobrze śniegiem przypadnie, mogą być owce wygnane w pole.
- Dojrzeć do owocu i przebierać go i wilgotność z niego ocierać i potym w suche naczynia zabić i od mrozu obwarować. Jako rozmaite owoce na zimę przechować, tak właśnie jakoby je dopiero z drzewa urwał, a zwłąszcza ze śliwy, wiśnie, grono wina, dostatecznie w xiędze mojej ziemiańskiej na swym miejscu opisałem...
- Gdy rzepę z dołów wybierają, doły zasypać; bo ten piasek wiatr po polu rozwieje, toż czynić i w boru kędy karcz kopią.
- Theophrastus pisze w księdze, której tytuł dał: de tempore, że każde drzewo, które rąbią, gdy słońce jest w byku, w koziorożcu i w pannie (bo to są zimne znaki) na schodzie miesiąca, także w pierwszych dniach trzech, jako po północy abo poranu, póki słońce nie wznidzie; takowe drzewo bywa trwałe, nie zgnije i robacy go nie toczą, a im będzie starsze, tym będzie twardsze i ledwie nie tak twarde jak kamień.
-Chrost na płoty gotować i z prącia kazać pleść kosze, półkoszki, klatki, bańki dla gołębi, gdzie to umieją, także i więcierze na ryby, bo to doma siedząc czasu zimna i niepogody sprawić się może.
- W Grudniu łowią wilki, lisy, dołami, słopcami, etc. sidłami, jako w którym kraju zwyczaj tego jest; także kuropatwy, jarząbki sidłami, sieciami etc.[...]
- W wielkie zimna, trzeba pilno bydła doglądać, karmiej i żywności mu dodawać, dziury w chlewach i stajniach utykać, aby ciepło bydło stało. Bydlnik ma być porządny w oborze dla bydła. A gospodarz i gospodyni dobra, niemają się lenić: raz, dwa, trzy przez dzień, rano, w południe i w wieczór do wszytkich stajen, obór, chlewów, dozierać , jako bydło opatrzono.
- Grubsza i pośledniejsza karma, przed Bożym Narodzeniem pierwej ma być bydłu dawana, bo w ten czas wszytko bydło smaczno zje.
- Chude bydło karmić plewami jęczmiennemi a słomy im przydawać, nie wszytko siana; konie robotne otrębami z sieczką karmić.
- Niektórzy gospodarze pieką w tym miesiącu tak wiele chleba, aby go mogli mieć aż do Świątek (jakom widział w Niemczech, w Księstwie Bawarskim) bo powiadają, że bardzo długo trwa; warto spróbować.
- Dróg niepotrzebnych i ścieszek[taka pisownia w oryginale - Wachm.] przez żyta, zimie strzedz.
- Skopy wędzić, bo się te na lato przydać mogą.
- Popioły zbierać, bo to wielka szkoda do roku, kiedy w piecach abo na kuchni go nie zbierając, w niwecz obracają.
- Drew na cały rok kazać narąbać w tym miesiącu; jedne pod ryby, drugie do komina, do pieca, do chleba, do kuchnie i każde osobno w stosy ułożyć porządnie.
- Począwszy od Grudnia aż póki dzięń i noc na wiosnę równy nie będzie, przypuszczać kiernoza do świń, tedy się lecie prosić będą. Dla dziesiąci świń dosyć jeden kiernoz; a każdą samicę gdy się oprosi w osobnym chlewie mieć trzeba z prosiętami.
____________________________________

* ogrążny- trzęsący się z zimna jak w febrze, febryczny
** komięgi pewnie niektórzy pamiętają, że to szkuty rzeczne do zbożowego przewozu, kiczki to kołki, a najogólniej w tem punkcie o toż idzie, by wszelkie strugania, wyplatania etc.etc. czynić bez zbędnej czasowej mitręgi w on czas, gdy na polu już ćma i nijakiej z pożytkiem nie dokonasz roboty (tak, wiem, wiem, że Wy wszyscy spoza Małopolski mówicie "na dworze", na co rzec mogę jeno, że kto z dworu wychodził, nie mógł na dwór iść przecie, chyba że królewski :PP...:))
*** Eeech "złoty wieku" oświaty, gdzieżeś ty...?:))
**** gardlina - wiązki słomy, wybieranej z najdłuższych i równych długością, do krycia dachów
***** cyn - takoż czyn oznaczał jaki materiał drzewny, nigdy wyrób gotowy. Dziś byśmy to może półfabrykatem zwali drzewnem, zatem wszelkie bale, deski, krokwie, koły, słupy a i drobnica wszelaka w tej mierze.

23 listopada, 2014

O listopadowych czynnościach gospodarskich...

  Kaducznie żem zwłóczył z temi poradami tegoż miesiąca, tandem jako mię kto winować będzie, że przeze mnie włości swoich, jako się należy, nie dopatrzył... trudno, przyjmę ja z pokorą te wymówki, bo iście rzecz już niemal po harapie...:((    Ani myślę ja się usprawiedliwiać inszemi okolicznościowem tematami, co może nadto wiele czasu zajęły, a jeszczeć przecie do nich przyjdzie powrócić. Ani też i zdrowotnemi frasunkami familiję moją turbującemi, bo znam ja że nie masz robocie w polu wymówki... Przecie tym, co jeno z życiem dawnem wiejskiem poznajomić się chętni, może i starczy tych dni niewielu, co do końca Novembra ostały... Uprzednich, z xięgi Imci Teodora Zawackiego sub titulo "Memoriale oeconomicum" z 1616 roku, swoistego poradnika dla ziemian dawnych, tym co ich przypomnieć by chętni byli, tutaj najdziesz, Czytelniku Miły(  (styczeń,  luty,  marzec,  kwiecień,  majczerwiec , lipiec , sierpień , wrzesień , październik ) 

"Listopada wzgardziwszy oracz wiatry srogie,
Wdzięczen daru bożego częstuje ubogie.

- Woły stawiać [do obór -Wachm.] około Wszytkich Świętych, a żeby nie pomarzły w mrozy, od lodu kiedy noc mroźna, podłogi abo burku potrzeba, coby od nich ściekało; zgoniny i plewy mieć dla nich nie zeprzałe, a karmić je rządnie[...]
- Dani, kapłuny, gęsie co w uboższych wsiach mają być pierwej wybierane, także też i we wsiach dostateczniejszych pierwej od chudziny, bo to łacniej i lepiej dostateczniejszy kmiotek umie zachować i na czas, panu kiedy rozkażą oddać.
- A te są dani kmiece: czynsz, najem, miodowe czynsze, gajowe dani, karczemne, rybne czynsze, kapłony, kokoszy, kury, chmiel, jajca, łój, pieprz, gęsi, owies, żyto, pszenica, manna, żołądź, orzechy, bukiew, konopie, sery, raki, siemię. Młynarze, co kaczki biją, po 16 groszy mają dawać. Co smołę tlą po 18 groszy. Kowale od tlenia węgla po złotych dwu. Gdy kmiecie jadą sobie po drwa do boru, dla palu, od każdego wozu grosz jeden, także co po rokicinę* jeżdżą na płoty.
- Kmieć, który czynszu w wigiliją św. Marcina nie odda, który jest niewielki, nazajutrz po św. Marcinie tyle dwoje ma oddać pod winą; oprócz przyległego jarmarku pod on czas.
- Mąkę dać mleć na zimę, bo taka długo trwa.
- Role, które nie są jeszcze podorane i nagnojone na jarzyny przyszłe letne, jako na jare żyto, jęczmień, na jąrą pszenicę, na kapustę i na insze ogrodne rzeczy, może tu jeszcze tego miesiąca uczynić, jeśli niepogody nie przeszkodzą.
- Około św. Marcina już zima nie żartuje, tam już około zawarcia porządnego bydła w oborze wszytko rządnie rozrządzić.
- Na zimę pieców zewnątrz poprawić, kędy potrzeba gliny, też na próżne miejsca przyczynić dać, dla poprawy pieców i kominów. Także okien, drzwi poprawić.
- Na zimę przed zamarzaniem wziąć po trochu szczebrzuchów** dla ranego pożytku[...]
- O św. Marcinie czynsz ma być odebran wszytek razem: przeszłego roku resztę, kapłony, jajca, gęsi, kury, chmiel etc. jako się wyżej wspomniało; młyńskich też spi*** wszelakich, koniec być ma; w ten czas też przy czynszach prawo ma być i wszelkich krzywd przesłuchanie.
- Winy doroczne i wszytkie porządki na ten czas mają też być spisane.
- Tamże urzędnikom rozdać pamiętne, gdzie trzeba zimie budować, jakiej materyjej przyczynić, także statków wszelakich.
- Żyto jeśli ma być przedawane, skoro przed św.Marcinem o tym myślić.
- A ma się tego gospodarz pilny strzedz, aby w folwarkach za żyto i za insze sprzedane zboże wydatek drobny nie był pokręcony, bo się znajdzie za co inszego pieniędzy na folwarkowe potrzeby i wydatki zebrać.
- Gdy niemasz inszej zabawy, drwa do palenia wozić, a te mają być wymiarem wożone. Wymiar drew taki ma być: na dłuż drewno umierzywszy, tak równo mają wszyscy i jednako wozić, tak łupne jako i kłodzinę a dzień jeden odważywszy, miarę wziąć jako wiele wszyscy poddani, abo która wieś nawoziła i tak już tę miarę ma naznaczyć zawżdy urzędnik, choćby i przy wożeniu drew nie był: byle w dobrą drogę, bo zła odmieni rachunek.
- Około św.Marcina przędziwa popisawszy i wagę, rozdawać prząść porządnie, a na ludzie nieobciążliwie, bo kiedy będzie wiedział wiele kamieni [idzie o jednostkę miary, 32 funty stanowiącą, czyli jakie dwanaście kilogramów-Wachm.], tedy też będzie łatwie wiedział po wiele [...] ma rozdawać prząść; a jednę wagę sprząść doma dla próby wagi i dać każdej kmiotownie nić, aby według nici przędły. Potem kłębków dojźrzeć i dać tkaczom snować, a potym, gdy tkacz zeczcze, odebrawszy dać to pomaczać, aby ślichta wymokła; potem zważyć, niż dać na blech, jeśli waga spełna[...]
- Młocków dozierać, aby za dnia młócić poczynali i przestawali, i żeby miąrzwiatą słomę osobno kładli, najlepszą zaś i najdłuższą na powrosła i na poszycie osobno odkładali. Więc gdy młócą, każdy na swą gromadę ma słomę kłaść, aby poznać, który źle wymłaca.
- Groch z suszą ma być młócon, bo skoro zmięknie, z cudnego żadny będzie.
- Kiedy się gumno zachowywa, kędy trzy dni robią, tedy jedno dwa dni mają robić poddani, a trzeci zachowywać na zachowałe młócenie gumna.
- Kiedy drwa wożą poddani, każdy włodarz z swej wsi, ze wszytkiemi chłopy do lasa razem jechać ma i z lasa do dwora razem przyjechać i tego dojźrzeć, aby wozy jednakie nakładali i wszyscy wyjeżdżali.
- Chrosty na drabinnych wozach kazać kmieciom wozić, jako siano abo żyto wożą, tak do grodzenia, jako i do naprawowania dróg i grobli,
- A gdy sobie po drwa jadą, nie mają do palenia rąbać ze pnia, jedno leżące co na drwa godne. A gdyby leżącego nie było w boru, tedy tam rąbać, kędyby mniejsza szkoda była, pniów wysokich nie zostawując i wierzchowisk nieodchodząc.
- Może też tego miesiąca drzewo rąbać ze pnia na budowanie, na schodzie miesiąca w ciepły dzień i suchy. Może też, według czasu, pogody i zwyczaju, rozmaite drzewa przesadzać, obrzynać, gnojem okładać i młode drzewa pod spodkiem okopywać i ziemią dla mrozu korzeń przykrywać.
- Myślistwem ze psy, z sieciami etc. z ptaki bawić się.
- W tym miesiącu trzeba gęsi dobrze karmić, tedy będą tym prędzej niosły, i tym rychlej młode gąsięta wylegą. Trzeba je jednak tak karmić, żeby nie przetyły.
- Gęsi folwarkowe pierwej jeść, potym gdy tego wszytkiego nie stanie, u kmieci wybierać koleją. A gdzieby taki rozchód był, żeby je z folwarków i od kmieci nie stawało, tedy to opatrować i kupować lecie, kiedy to nataniej, także kury.
- W każdym folwarku mniej być nie ma, ale więcej być może w wielkich folwarkach: kokoszy kopa 1, gęsi starych kopa 1, coby się lęgły i niosły jajca, oprócz gąsiorów.
- Kury się lęgą cały rok począwszy w post aż do św.Marcina, gęsi jedno raz, ale dobrze.
- Cztery niedziele przed Bożym Narodzeniem i cztery niedziele po Bożym Narodzeniu, trzeba bydło dobrze karmić i opatrować, bo mu to będzie przez wszytką zimę bardzo pomocno. Abowiem choć mu się tak potym nie będzie dodawało, gdy karmi ubywa, jednak przecie lepiej wytrwać będzie mogło potym, niż pod inszy czas.[...]
- Jaka pogoda w Listopadzie bywa, taka też i w Marcu bywa.
- Prosięta, które się w Listopadzie rodzą, rzadko się uchowają i pospolicie zdychają.
- Pod ten czas trzeba mieć niektóre kokoszy w ciepłem miejscu, jako w piekarni, aby nosiły świeże jajca.
- Tego też miesiąca przypuszczają kozła do kóz i barana do owiec.
- Tego miesiąca poczynają dziewki kądziel prząść i pierze drzeć, a trwa to przez całą zimę aż do postu.
- W Listopadzie, w Grudniu, w Styczniu, w Lutym mogą być wieprze bite, także krowy, woły, cielęta, skpy, barany etc. i w beczki solone i wędzone, na przyszły czas, dla potrzeby domowej.
- W tymże miesiącu najlepiej wiśniowe, śliwowe drzewa, trzy dni przed pełnią abo trzy dni po pełniej przesadzać i insze drzewa owoc rodząc, także pniaki, w któreby kto przyszłej wiosny chciał szczepić.
- Także brzoskwiniowe i migdałowe kostki [pestki-Wachm.] kasztany, w ziemię mogą być sadzone w garncach, aby się w izbie abo piwnicy ciepłej przez zimę puściły[...]
- Zioła gnojem nakrywać, które w ogrodach aż do wiosny zostają
_____________________________

* czasem można spotkać i określenie "rokita" a idzie tu o pewien gatunek wierzby krzewiastej.
**drobny sprzęt domowy, precjoza, naczynia
*** wielga to rzadkość słówka tego w tekstach naleźć :) Mianownik od tegoż w pojedyńczej liczbie "sep" będzie, a idzie tu o coś, co jest sypkie, tandem Zawackiemu się rozchodzi o dań w sypkich rzeczach płaconą, jako mąka właśnie, krupy etc.