Pokazywanie postów oznaczonych etykietą O wyrazach dawnych znaczeń pozbawionych. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą O wyrazach dawnych znaczeń pozbawionych. Pokaż wszystkie posty

10 kwietnia, 2020

O wyrazach dawnych znaczeń pozbawionych część XV i takoż pewnie nie ostatnia...

  Czternasta część tegoż cyklu się poczynała słowami:
"Część tegoż cyklu trzynasta (III, III, IV, V , VI, VII , VIII, IX , XI , XII , XIII) się najwyraźniej pokazała pechową, bo czasu od niej musiało długo kaducznie upłynąć, nimeśmy do themy tej wrócili... " Cóż mi dziś rzec, gdy wyrzekania tamte się tyczyły ośmnastu miesiąców, które pomiędzy niemi przepłynęły, gdy dziś podobnej sumitacyi żem czynić powinien, a między dzisiejszą a uprzednią dwakroć więcej czasu zeszło?

 Do brzegu, czyli do słówek kolejnej porcyi, które drzewiej cależ co inszego znaczyły, niźli forma ich nam znana, nibyż przecie taż i sama, choć dziś bym na pewne subtelności nacisku pragnął położyć.
 Na początek weźmyż słówko "swarliwy". Każdy z Was, jak sądzę, przyjmie że to czyjego charakteru jest cecha i kłótnika znaczy, personę upodobanie w swarzeniu się z inszymi najdując. Ano i toż właśnie miarą jest metamorfozy onegoż pojęcia, bo swarliwy drzewiej, to nie charakteru opisanie a cyrkumstancyj czy właściwości jakich rzeczy, miejsca, choć może też być i ludzi. Swarliwy bowiem to było coś, lub ktoś kto był przyczyną sporu, coś spornego jako przysłowiowa miedza abo spadek. I jako nam dawny pamiętnikarz o kim spomina, że nie chciał przyjąć swarliwego miejsca, to znaczyło, że w swej roztropności nie akceptował czegoś, o czem wiedział, że go do sporu przywiedzie.
   Insze słówko, którego dziś nam pojąć ciężko to "stydnąć" , a więcej jeszcze nieporozumień wiele możebnych pomiędzy owym "stydnąć" znaczącym stygnięcie czyjej wierzeczy lub zapałów miłośnych a pozornie podobnym "stydzić" luboż i "stydać", które winniśmy kojarzyć ze wstydem.
   Studzienki, zapewne jakie są, każdy widzi...:) Tyle, że studzienki dawniej znaczyły grzbiet, plecy, łopatki i byłoż je trzeba od chłodu okrywać, a i bywało, że się na studzienkach komu stawiało bańki.
  Nieraz i nie dwa pewnie żeście słyszeli, że kto tam sarkał, że gębę strzępił po próżnicy, co rozumiemy, że na darmo gadał i kogo tam do czego namawiał.  Dziś prędzej się spotkamy z jakim żalem niewieścim, że się tak której suknia czy koszulka strzępi i takich znaczeń znamy i miarkujemy. A cóż byście rzekli, jakobym Wam rzekł, że strzępić głos znaczyło śpiewać cudacznie, trelować ? A w inszym jeszcze znanym znaczeniu strzępić mowę znaczyło mieć w niej gdzie ukrytą obłudę, gładkimi słowy maskowaną? 
 Każdy rozumie strych pomieszczeniem czy przestrzenią niedzieloną na poddaszu, gdzie się jakiej graciarni rzeczy zbytecznych czyniło, jeśli nie było potrzeby tam prania suszyć. Aliści to rozumienie jest w prostej linijej pochodnem od jednego z kliku znaczeń strychu dawnego, gdzie chodziło po prostu o kolejne piętro, czy kondygnację budynku. Dom parterowy ex definitione strychu nie miał, ale już piętrowy tak i ta górna kondygnacja stawała się strychem, ale jeśli pięter było więcej to ktoś po prostu, jak czytamy w opisach dawnych "wstępował na wyższy strych domu". W inszym znaczeniu strych albo też strysz dziada znaczył proszalnego, żebraka, w kolejnym rozumiano to jako coś w rodzaju naszego stylu, sposobu czy trybu; ktoś się ubierał orientalnym strychem luboż czego podłego czynił niegodziwym strychem. Ostatnie z tych przepomnianych znaczeń odnosiło się do kierunku, ale też i do pewnego sposobu desperackiego działania związanego z próbą przedarcia się na wprost, obojętne czy na strych będą bili flisacy, na mieliźnie uwięzieni, czy jaki oddział z okrążenia ujść próbujący...
  Podobnie mamy znaczeń wiele ze strojem, który późno począł być kojarzony z ubiorami, a wcześniej znaczył posiadane zaplecze narzędziowe czy przybory i można było zarzucić jakim wojakom, że uciekli, a przecie mieli strój do obrony. Dość specjalistycznie wąskim rozumieniem był ogół strun do jakiego muzykowego narzędzia, za to nader szerokim układ, porządek, system, co pozwalało na opisowe jakie wystawianie, dajmyż na to, że gdzie tam we świecie się wojsko szkoli pruskim strojem, czyli według pruskich wzorców organizacyjnych i dyscyplinarnych. Na koniec Wam ostatniego wystawię znaczenia, gdzie stroje są zwykle dwa i oznaczają jądra u samca :)



Wszytkim Wam, Mili Moi, Świąt życzę przede wszystkim ZDROWYCH! :)

25 listopada, 2017

O grochowiankach...

  Jest w narodzie za sprawą jenijuszu Wieszcza znana sprawa czarnej polewki, której epuzer niefortunny doświadczał w gościnie w znak nieprzychylnych onegoż zapałom rodzicielskich planów i chęci, słowem rzecz najprościej rzekłszy odmowna i ucinająca w zaraniu niezłożone jeszcze kawalera o rękę panny prośby... Znaną jest też i podobna w sensie i zamyśle formuła "kosz", luboż i "dostać kosza", a już mniej znaną "harbuz" (arbuz), co też sprawę odmowy załatwiał poprzez stół i talerze... Byłaż przecie jeszcze i insza, a któż wie, czy i nie powszechniejsza forma podziękowania kawalerowi za staranie jego, zwana "grochowianką", co znaczyło luboż samą słomę wymłóconą grochową, luboż i z tejże słomy sporządzony wianek... Czego w literaturze jeden jedyny bodaj unieśmiertelnił Fredro:

23 lipca, 2017

O etymologii partacza...

  We średnich wiekach, gdy miastami prawdziwie cechy rzemieślnicze władały, ordonansami swemi i ukazami niemal całe życie cechowe regulując, cale ważkiem było równowagi zachowanie między podażą rękodzieł, a popytem na nie… Cechy dzierżyły k’temu kilka nawet kluczy: pozwoleństwami na wyzwolenie czeladnicze lubo na posiedlenie się z daleka przybyłego mistrza ilość rzemieślników w grodzie właściwą utrzymywano, cenami sprzedaży i cłami oraz rogatkowem ilość produktu na rynku… I wszytko by było ładnie, pięknie, a majsterkowie szczęśliwi, gdybyż nie odwieczny u ludzi grosiwa niedostatek*, przez którą to przypadłość lud prosty (aleć i całkiem pokręcony takoż:) nader niechętnie się z niem rozstaje i ustawicznie jakiej "Biedronki" szuka, by przecie taniej kupić...
  O wieleż na żywność sam rynek był mechanizmem znakomicie się regulującym, bo tu zazwyczaj prawa podaży i popytu robiły swoje, a włodarze miejscy starali się nie ingerować, znając, że droga żywność, to pierwszy do rozruchów przystępek, tak z wyrobem rzemieślniczym już było jakem we wstępie opisał, tandem ludek grodzki nie miał czego w mieście klemencji w cenach szukać, tandem nalazł go...  poza miasta bramą (łac.porta). Tam się gnieździli przybysze do miasta przez rajców nie wpuszczeni, tam czeladnicy zbuntowani, latami wyzwolin swych czekający… Obligiem cechu nie związani mogliż i tanio co tam uczynić i taniej przedać, co nie dziwne, że mało miłe się cechowym zdało… A że jurydycznie miasto onym „zabramnym” czyli portaczom niewieleż uczynić mogło… ostał się jeno osobliwy antymarketing:)), gdzie na wsze sposoby mieszczanom produkta konkurencyi zohydzić się starano! Oczywista; w pierwszej kolei lichość okrutną im wmawiając, za drugą koleią ukazując, że władzom cechu nie podlegając, portacze takoż prawideł, jako byśmy dziś rzekli gwarancji i rękojmi niezwyczajni byli…
   A prawda jakaż? Ano zapewne, jako pospolicie po świecie bywa: pośrzodku… aniż owe ciżmy, pasy, kaftany, beczki i garnce takie liche nie były, jako im wmawiano… ani też, dla taniości powabu, tak jednakie, jako te grodowe, co przysięgali drudzy…
  A nam po dziś dzień ono miano ostało…aleć i ta metoda konkurencyi zohydzania… I dziś nam hydraulik jaki:))))) mruczy o partactwie tego, co to przed nim tego czy owego podłączał...

__________________________
* - Marian Załucki: "I tylko w sercu pretensja gorzka do Fenicjan,
                                którym wynaleźć pieniądze niegdyś się udało; 
                                Wynaleźli, to dobrze,
                                ale czemu tak mało…"

07 maja, 2017

O ułańskich prapoczątkach...

   Najsamprzód zechciejcie cytaty przeczytać z memuarów i opisania podróży po Polszcze przez Angielczyka, Williama Coxe'a, historyka i publicysty, odbytej w Roku Pańskim 1788:
  „Król posiada oddział wojska złożony z 2000 ludzi, płatnych z jego prywatnej szkatuły i najzupełniej od niego zależnych. Oddział ten składa się głównie z ułanów, czyli jazdy lekkiej, która grupami na zmianę tworzy eskortę towarzyszącą jego królewskiej mości. Widzieliśmy małą ich cząstkę, około trzydziestu ludzi obozujących w pobliżu jego rezydencji i mieliśmy później sposobność dokładniej im się przyjrzeć. Są to głównie Tatarzy, wielu z nich wyznaje mahometanizm, a na ich wierności można w zupełności polegać. Korpus ten jest złożony z panów i poddanych. Wszyscy oni tworzą szwadron kawalerii, lecz nie są uzbrojeni jednakowo; każdy z nich – bez względu na rangę – nosi szablę, jak również pistolety, ale panowie mają jeszcze lance, około 10 stóp długie, inni zaś miast lanc zbrojni są w karabiny.
   Strój ich składa się z wysokiej czapki futrzanej, zielono-czerwonej, i spodni tego samego koloru, które przykrywają buty sięgające aż po kostki, oraz z białej spódniczki dochodzącej do kolan.
   Głowy mają zgolone na sposób polski. Lance ich, na których końcu powiewa długa, czerwono-czarna chorągiewka w kształcie jaskółczego ogona, są krótsze i słabsze niż lance austriackich Kroatów, ale noszą je w ten sam sposób i używają ich z taką sama jak tamci zręcznością. Ludzie ci są różnej wysokości i wyglądają pięknie i dorodnie, chociaż spódniczki i wychodzące spod nich spodnie bardzo zniekształcają ich figurę.
    Konie, których dosiadali, były około 14 łokci wysokie, bardzo silne w barkach i pełne szczególnego ognia. Polska jest sławna z rasy swych koni i król pruski w tym kraju nabywa je zawsze dla swojej lekkiej kawalerii. Jednak ostatnie wojny domowe niemal zupełnie wyniszczyły tę rasę i magnaci nabywają obecnie konie od Tatarów” 

  Słów teraz paru komentarza się do onych zapisków dodać godzi... Primo, że to ten oddział najpierwszy się officjalno zwał ułanami, a to powiedają, że dla częstości używania słówka "oghłan" ("chłopiec", "chłopcze"), którem się nader gęsto mięli owi Tatarowie nadworni w komendzie i rozmowach między sobą posługiwać. Czego mylić nie należy z dawniejszym urzędem ułan-agi, którego Dywan chanatu krymskiego nominował...
  Zwał się zatem ów oddział 2 Pułkiem Lekkiej Jazdy Ułanów Jego Królewskiej Mości i o liczbie dwóch tysięcy to mógł co najwyżej pomarzyć (chyba, że się dla jakowej przyczyny Coxe'owi Jegomości w oczach już nie dwoiło, czy troiło, a co najmniej pięcioiło...) Dla roku 1788 ścisłej danej akurat nie mam, ale mam jej dla roku 1777, gdy komendujący tem pułkiem Jakub Azulewicz zdawał sprawy ze stanu onego i podług etatu miał mieć w trzech szwadronach (Azulewicza własnym, pułkownikowskim i rotmistrzów Gazeja Koryckiego i Ambrożego Brinkena) 411 ludzi (19 oficyjerów, 12 namiestników, 168 towarzyszy - właśnie owi "panowie" Coxe'a , 4 felczerów, 13 trębaczy, podoficyjerów 12, 180 pocztowych, czyli podług Coxe'a : "poddanych" i 3 "kowalów" ) a w rzeczywistości liczył 269 ludzi (14 oficerów, 9 namiestników, 99 towarzyszy, 120 pocztowych, 4 felczerów, 11 trębaczy, 9 podoficerów i 3 kowali). I podobnej danej mamy dla roku 1792, gdy pułku włączono w stan wojsk Rzeczypospolitej (i na Jej żołd) i przemianowano onego na 6 Pułk Przedniej Straży, gdzie znów stan pułku winien wynosić 411 ludzi, a zgłaszał Azulewicz realnie 407, co mi się nie nadto możliwem wydaje, realia tamtocześne znając... Najpewniej etat pułku był stały, zaś realny jego stan oscylował wpodle 250-350 żołnierzy, oficerów i przeróżnych funkcyjnych, czy służby pomocniczej...
   Tertio, co Coxe Jegomość spódniczką zobaczył (a co by potwierdzało domniemanie moje, że baczył abo wielce z daleka, abo nie zanadto trzeźwio), to najpewniej poły od kurty mundurowej, nowomodnym ówcześnie obyczajem z fraka mundurowego powziętej, ergo coś, co zatryumfuje dopiero w napoleońskiej epoce, a póki co, szło o lepsze ze staropolskim kontuszem, a których to kurt ówcześnie katankami zwano. Cosi być musiało na rzeczy z tem panacoxowym baczeniem, bo czeguś nie dopatrzył, że podług jegoż samego własnego opisania mielibyż być ci Tatarowie odziani w spodnie i ową spódniczkę, zasię do tego mieć czapy w kolorze spodni, z czego imaginuję ich jako cosi na kształt półnagich Indian amerykańskich...
Quarto, co cudzoziemcowi przebaczyć idzie dla zrozumiałej nieznajomości nomenklatury wojennej, to to, że u niego szwadron, prosty roty dawniejszej następca*, czyli cosi wpodle stu koni liczący, raz jest u niego szwadronem a raz korpusem no i last, but not least: że jawnie z tego wynika, że król takiego był do narodu własnego zaufania, że jak chciał mieć straży i ochrony wiernej, mus mu było po Tatarów sięgnąć... Czemu po prawdzie dziwować się trudno, znając, że go nienawidzono serdecznie, a pułk opisywany powstał w cztery lata po arcydziwacznym zdarzeniu, uznawanym za zamach czy próbę porwania króla przez konfederatów barskich, ale jak o tem się dłużej zastanowić, to nawet między konfederackimi głupstwami było to arcygłupstwo, ergo najpewniej prowokacja gruba, by rzecz całą konfederatom i personalnie najzdolniejszemu z nich, Pułaskiemu, przypisać i ciekawość jeno, czy to sam król za tem stał, czy bez onegoż wiedzy ukręcili tego Moskale, czyli też może jeszcze jacy insi się w to wdali...


__________________
* - nibyż to w jeździe powinien być następca chorągwi, atoli z tem już nie tak prosto, bo chorągiew siła jeszcze inszych znaczeń miała...

22 stycznia, 2017

O wyrazach przepomnianych...II

Kładę tę dwójkę po tytule bez przekonania wielkiego, bo chocieśmy formaliter ongi mięli notki tak już tytułowanej, aliści z oną themą zawżdy ta jest turbacja, że tak po prawdzie nie wiadomo często zali to tu się nie powinno naleźć słówko jakie, którego przywołuję w inszem cyklu, o wyrazach dawnych znaczeń pozbawionych (III, III, IV, V , VI, VII , VIII, IX , XI , XII , XIII, XIV. Przedziwne to czasem miszkulancje i człek w ustawicznej z temi słówkami rozterce... ale trudnoż, bieżmyż tam za tem, com latami nagromadził, a dziś fortuna nam akuratnie lwią część słówek na "L" przyniesła...

liżyobrazek - nie inaczej jako dzisiejszy by to był jaki dewot, bigot, czy świętoszek abo jaki inszy pobożniś, jeno, że w tem jeszcze idzie o ten akcent więcej na udawanie i pozorną religijność kładziony...

lokutarz - rozmównica, rozumiana jako klasztorna najczęściej, za oczywistym swym łacińskim źródłosłowem powzięta

losnik - ktoś, kto się losami zajmuje człowieczymi w rozumieniu uczynienia sobie professyi z tego, zatem wszelki wieszczbiarz i wróżbita, którzy, zdało się, byli już narodem ginącym, przecie dopadłszy nowinek technicznych w rodzaju telewizyi czy esemesów, nowych pokładów durniów ucha nachylających się dokopali...

lsnąć - piękne słówko, którego jedno z pobliskich pierwotnych znaczeń nam się przechowało w inszem: "olśnić". Tak właśnie, bo szło o to, że coś nam rozbłysło, rozjaśniło się (jako w Biblijej Leopolity z 1561 roku: "Alić nagle lsnęło jej lice")... Z przydaniem ~się czyniło się określeniem czegoś błyszczącego, święcącego w rozumieniu, że imponującego, jako u Piotra Kochanowskiego najdujemy w zwrocie "Puklerz rysztunkami się lsnął diamentowy." Aliści byłoż i jeszcze jedno znaczenie tego, już nie nazbyt miło, bo mówimy o ślepnięciu, które nawet jeśli przenośne jeno jako u Szymona Szymonowica ("Lsną ludzie w miłości") to przecie jednak kalectwo jakie znaczy...

lub - który dziś dla nas jest tylko spójnikiem używanym przy wyliczaniu jakichś możliwości czy alternatyw, przodkom naszym był pięknym i powszechnie używanym przymiotnikiem, oznaczającym kogoś miłego i przyjemnego, którego i dziś poniekąd znamy, ale już z przydaniem "y", jako luby, co najpewniej wymusiła konieczność wymowy dostatecznie wyrazistej... Kto inaczej mniema, niechaj się wymówić wyraźnie postara chociażby coś takiego, jak "Na lub Bóg!"... Insza, że dawniejsi autorowie sobie z tem nader przemyślnie radzili, luboż to słówek trudnych rozdzielając, luboż temu Bogu inszych najdując określeń, jako to : "Lub będzie Panu"(Psałterz Floriański), "Bych lub był przed Bogiem"(Psałterz Puławski) abo "Będzie lub braciej swej"(Biblia królowej Zofii).

przewrotliwy - określenie kogoś przewrotnego i zakłamanego, aliści tu jednak zważać pilnie na słowo potrzeba, bo znów przewrotny w dawniejszych czasach nie znaczył nic fałszywego czy zdradliwego, przynajmniej w odniesieniu do ludzi... Przewrotnym czyli skłonnym do wywrócenia się, wywrotnym mógł być okulały koń, źle bądź ponad miarę załadowany wóz, luboż niepodparty jaki spróchniały pień...
przęśleń - a tum Was czekał, niebożęta...:)) Objaśnię po swojemu: motowidło :) A kto nie zna, cóż jest motowidło, no to ma nieboraczek pracę domową do odrobienia...:)
   
   Kłaniam nisko:)

28 października, 2016

Z zabaw dawnych, czyli o różnicy między ślepą babką i ciuciubabką...

..za "Skarbczykiem" wielkiego staropolskich obyczajów znawcy, Zygmunta Glogera (było, nie było...autora "Encyklopedii Staropolskiej":) :
                                                        
"Zawiązują jednemu oczy chustką lub nasuwają mu czapkę pod brodę, potem chodzą koło niego i śpiewają:
    Chodźmy wszyscy parami,
     bijmy wszyscy rączkami,
     ślepej babce zaśpiewajmy,
     i od babki uciekajmy.
Tu wszyscy uciekają, a ślepy goni, póki kogo nie złapie: wtedy zawiązują oczy złapanemu. Ostrzegać tylko należy ślepego, gdy mu grozi jakieś niebezpieczeństwo, żeby się nie rozbił.
   Ciuciubabka tym się różni, że zawiązują w niej nie oczy, ale ręce z tyłu, którymi ciuciubabka chwytać uciekających musi, co powoduje śmieszne skoki boczne i obracanie się tyłem."
                                              *    *    *
 Że mi się wyjazd parodniowy zdarzył, responsów moich do uwag Waszych upraszam przed poniedziałkowym wieczorem (a możebne, że i środowym) nie czekać, o czem obwieszczam, poniechawszy zamiaru początkowego zachowania się jako jedna sklepowa z mazurskiego sklepiku, z czasów skutowskich jeszcze wędrówek moich, co nam przed nosem na szybie kartki przykleiła z rozbrajającym napisem:
    "Nieczynne z powodu, że zamknięte"

                                 ................

17 sierpnia, 2014

O wyrazach dawnych znaczeń pozbawionych część XIII i zapewne wciąż nie ostatnia...

   Części poprzednich żem dwanaście, jeśli komu tegoż cyklu ciekawo, tutaj pomieścił (III, III, IV, V , VI, VII , VIII, IX , XI , XII), luboż szukać ich może podług kategoryj po prawicy uwidocznionych...
nieznacznie - coż dziś znaczy tłomaczyć nie muszę, aliści jeśli kto sceny w w "Ziemi obiecanej" czyta czy ogląda, gdzie Moryc Welt u kupca izraelickiego Grosglika o kredycie dla nowo stawianej rozmawia fabryki:
ten może niekoniecznie rozumieć, o coż Grosglikowi idzie, gdy ten mówi, że "gdyby to nie był Borowiecki, to by się go nadepnęło nieznacznie (w wersji książkowej: przydeptało - Wachm.)". Zdałoby się, że rzecz w jakiejś delikatnej nibyż jest przykrości, czemu przeczą słowa kolejne: "i zdechłby prędko", atoli wszystko się zrozumiałem staje, gdy owo "nieznacznie" odczytamy po staropolsku, gdzie owo znaczyło: znienacka...
ciąża - słownik dawnej polszczyzny Jegomości Reczka podaje tegoż słówka aż pięć znaczeń, z których ŻADNE nie jest tem, którego, mniemam, każdy z Was by się za niem spodziewał... Ano to za koleją: primo, że to sekwestr jaki, egzekucja, zastaw czy zajęcie... W Kodeksie Świętosławów* jak wół stoi nakaz, że w razie odmienienia wyroku "sędzia wziętą ciążę wrócić ma". Grzegorz Knapski, zwany Knapiuszem, co polskich pierwszych zbierał przysłów i paremij, odnotował takowego proverbium, że "Kto ma ciążą, tego nie wiążą" (nie odstawiają do więzienia - Wachm.). Secundo ciąża była pokutą, czego ślad mamy u Jakuba Wujka, że tam komu "spowiednik miasto ciąży abo kaźni kazał mu do Rzymu jechać". U Marcina Bielskiego najdziem znaczenie trzecie, jako podatku, obciążenia ("Dworzanie podwody i stacje biorą, także i ciąże"), zasię u Samuela Twardowskiego czwarte, gdzie to udrękę czy zmartwienie znaczyło ("Taż to jest przyczyna mojej tej ciąży"), nareście quinto, gdzie to najzwyczajniej we świecie ciężar w jak najbardziej dosłownym, fizycznym, rozumieniu znaczyło ("Wina podrosłych gron ciąże" opisywał Sebastian Petrycy)
lubieżny - znowuż by się komu zdało, że wie w czem rzecz wybornie, tem zaś czasem idzie to z lubieży, co powab i wdzięk znaczyła, tandem lubieżny to kto łagodny, miły i inszym przyjemny, jako o samem Bogu Ojcu Psałterz Puławski spomina ("Lubieżny gospodzin wszystkim"), a i nie mniej ochoczo tem komplimentem obdarza Macierz Bożą znany w swojem czasie kaznodzieja Jan Paterka z Szamotuł ("aby ta lubieżna panna była nam początkiem wszytkiego dobrego")
  Na koniec zasię insza znów pułapka, co by się może komu z jaką kojarzyła Cepelią... Aliści "ludorzeźba" nic pospólnego z twórczością ludową nie ma, a znaczy jedynie jaką ogromną a okropną ludu masakrę, jako Linde przywoływał w opisaniu słówka tego "Okropne dni krwi rozlewu i wściekłej ludorzeźby"...
___________________________________________
* Kodeks wydany w połowie XV wieku, zawierający prawa z czasów Łokietka i Kazimierza Wielkiego, takoż odrębnie prawa xiążąt mazowieckich.






27 maja, 2014

O proweniencyi watah, watażków i atamanów...

  Wszystkie z tych słówek w tytule pomienionych dziś nam pobrzmiewają tak krwiożerczo, że nie do uwierzenia prawie jak bardzo spokojny i pokojowy był ich źródłosłów...
   Wszytkie bowiem z jednego się biorą słówka, a mianowicie z "waty", jeno nie takiej do jakiej najpewniej Lectorowie nawykli po drogeryjach i aptekach, jeno od takiej, w którą chłopstwo kozackie ryby chwytało...:) Sieć taka, zwana takoż i brodnikiem, włóczona po dnie rzecznem przez kilkunastu, a czasem i więcej, szeroko rozstawionych, rybaków nurt rzeczny na płyciźnie przegradzających, wymagała przecie niezgorszego w tej robocie obycia, kunsztu, experiencyi, a przede wszytkiem spółdziałania!
   Przy nurcie bystrem trza było przecie czujnym być, by towarzysza, co go woda obalić i porwać chętna, salwować... Nie dosyć na tem, iść z watą trza było równo i bacznie, a przecie to nie jest rzecz prosta jako jeden już po szyję brodzi i ledwo stopą gruntu maca, zasię inszy na drugiem sieci krańcu ani kolan jeszczeć nie umoczył i nieledwie biegać jeszcze byłby gotowym... Ano tedy, sami widzicie, że tu konieczny jaki starszy, co by miał na obie strony baczenia, ludźmi komenderował, znużonych wspierał słowem, a i przekleństwem czasem, młodzianków moderował... Słowem nad tąż watahą, czyli gromadą rybaczą watę włóczącą, konieczny był wataman! I to od tegoż watamana, później takoż i w ukraińskiej mowie czas jaki sternika na łodzi znaczącego, się późniejszy wywodzi kozacki ataman, nie zaś jak chcą tego różni od siedmiu boleści badacze od niemieckiego przekręconego Hauptmanna...
   A watażka? Początkiem watażok to po prostu każdy do watahy przynależny , bliższy w znaczeniu może dzisiejszemu członkowi jakiej spółdzielni rybaczej, niźli zabijace jakiemu, ale gdy na pograniczu watahami zwać poczęto już każdą, nie tylko rybacką, gromadę ludzką, zatem i myśliwskie czy zbójeckie, a czasy niespokojne ludzi pokojowem się trudzących zajęciem przetrzebiły, to i watahy zostały w rozumieniu kup jakich ludzi luźnych i swawolnych, a watażkowie junaków i zabijaków znaczyć poczynają... Wciąż jeszcze to jednak nie watahy herszt, bo w takiem znaczeniu nam watażkę dopieroż protokoły sądowe z Podkarpacia z lat pięćdziesiątych siedmnastego wieku wystawują...

12 lutego, 2014

O wyrazach dawnych znaczeń pozbawionych część XII i wciąż pewnie nie ostatnia...

  Poprzednich żem jedenaście, jeśli komu tegoż cyklu ciekawo, tutaj pomieścił (III, III, IV, V , VI, VII , VIII, IX , , XI ), luboż podług kategoryj po prawicy uwidocznionych...
rozwieść - dziś koniecznie z "się", cóż znaczy, tłomaczyć nie muszę. Antecessores naszy pod tem przecie rozumięli "odradzić", "zażegnać", "powstrzymać" (u Marcina Bielskiego fragmentum w tem sensie: "Przyjechał legat papieski, chcąc bitwę rozwieść z Moskwą". Takoż i u Piotra Kochanowskiego rzecz insza, takoż z tego słówka użyciem: "Ociec ubogi, już zeszły, nie mógł rozwieść mu tej drogi".) Aliści znaczyło ono jeszcze rozprzestrzenianie jakie, rozszerzanie, najczęściej rozumiane jako granic luboż wiary, jako w Biblijej Lepolity stoi: "Pan Bóg twój rozwiedzie a rozprzestrzeni granice twoje".
rozwody - nibyż podobnie, a przecie inaczej, bo tu o rozmowach po próstu mówimy:), choć rozumianych więcej jako wywody, rozprawy, niźli plotki i pletnie luboż głupotki przy kielichu jakie... "Powiedział te rozwody filozofa onego"(Rej) luboż "i też s nimi rozmaite tańce stroisz i miłe rozwody wywodzisz", jako stoi w anonimowem "Sądzie Parysa, krolowica trojańskiego" Anno Domini 1542 wydanem...
rozenek - takoż rozynek i rożynek, to rodzynek po prostu:), a kto tego z rożnem wiązał małem, to temu kolejna zagwozdka, bo staropolski
rożen - palec wskazujący znaczył ("anim mu dwu ran krwawych w palec, który zową rożen, nie zadał", jako czytamy w wydanych staraniem Kuraszkiewicza i Wolffa (Kraków 1950) "Zapisków i rot polskich z XV-XVI wieku z ksiąg sądowych Ziemi Warszawskiej". Wtóre różna znaczenie i takoż nie kulinarne to oręż rapierem zwany, a później i czasem tak i szpadki wołano, choć tu już w zaniku było i znaczenie słówka samego, a i szpady na ziemi naszej zawżdy w mikrości stały... ("Chłop żadny, okrutny, s rożnem żelaznym a s długim nożem" jest w szesnastowiecznem "Żywocie ojca Amandusa". A skoro nam ów żadny" poboczem wylazł, to objaśnijmy, że taki znaczył kogo szpetnego, wstrętnego, obrzydliwego, a pochodzące od tego "żadzić (się)" tyleż znaczyło, co nasze "brzydzić"... Byłoż i znaczenie trzecie, także militarne, gdzie ów rożen, to ostrokół - pale kończysto zakończone, na fortalicjach przeciw wrogowi wkopywane, jako nam "Kronika turecka" Konstantego z Ostrowicy opisuje: "Przekop usypano i wał, na którym rożny gęsto otykano".
ród - który właściwie i dziś jako familiję pojmujemy, znaczeń miał wielekroć więcej, bo i płeć "Między wszymi ludźmi obojga rodu", ale i naród cały jako wynika z kontekstu w Biblijej Królowej Zofii użytego, czyli też pokolenie nawet jako tego zapisał Szymon Budny: "dni na dni Bóg mu przyczyni, a lata jego jako ród a ród".
różaniec - okrom dziś nam pospolitego znaczenia religiją umocowanego, to był po prostu ogród różany ("okna te otwierają się na rozkoszne ogrody i różańce włoskie" Samuel Twardowski), ale także i...rumieniec:) gdzie znów Twardowskiego o exemplum poprosimy: "Wiecznym różańcem jagody [policzki-Wachm.] jej kwitną".
różnić się - dziś można pięknie i niepięknie... Za przodków naszych raczej to wtóre, bo to po prostu znaczyło się wadzić, kłócić i awanturować naprawdę porządnie...
rubryka - dziś oczywista, dawniej jeno kredę czerwoną znaczyła: "Obraz postrychnął rubryką i rumianym go uczynił" jest w Biblijej Leopolity, zasię Skarga gdzie o kim wspomina, że się "podpisał rubryką".
ruch - co dziś wiadome, drzewiej znaczyło gada jakiego, robaka czy i żyjątko jakie maluśkie. Zdarza się tego spotykać z przydatkiem "ziemny" lub "wodny", co rzeczy nieświadomego całkiem już zmylić może...
rug - dziś już jeno ze zwrotu o "rugach pruskich" znany, luboż z czynności "rugowania", którą najprościej rzec będzie, że pojmujemy jako exmisyi rodzaj, jako prawem (choć czasem kaduka) wsparte, wyrzucenie kogo z jakiej nieruchomości czy  majętności, słowem z ziemi, czy inszej substancyi wyzucie. Tem zaś czasem przodkowie naszy trzech aż i całkiem odmiennych słówku temu rozumięli znaczeń, a to mianowicie najpierwej jako śledztwa czy inszej inwestygacyi i w tem sensie znamy sformułowania u Marcina Bielskiego zapisanego, iże "rugu szlachta nie chciała między sobą mieć, trudno [zatem-Wachm.] było wymacać winnego". Znaczeniem wtórem był zamęt jaki, chaos, co wybornie odmalował Wacław Potocki "W uszach trąb, bębnów szumu, w głowie pełno rugu". I nareście sens słówka trzeci, jako zmarszczka jaka, fałda, czego znów u Potockiego dowód znajdziemy: "puściwszy z czoła pomarszczone rugi". 

31 lipca, 2013

O komendach cudzoziemskiego autoramentu...

 Kto lekcyj szkolnych pomni jeszcze, znać będzie, że wojsko w Polszcze siedmnastego i ośmnastego stolecia się na dwa tako zwane autoramenty dzieliło: polski czyli narodowy i cudzoziemski. W pierwszem ex definitione służyła jeno szlachta, ergo choć to nie ze szczętem prawda, przyjmijmyż dla krótkości, że to głównie jazda... Reszta, przy tem wszelka piechota i insze się liczyły w autorament cudzoziemski, który początkiem iście był na najemnikach oparty obcych. Do exemplum najwięcej znanego się wszytkim odwołam, a to do literackich bohaterów III części panahenrykowej Trylogii...
   Przyznać przyjdzie, że srodze tam wodzy fantazyi popuścił pan Henryk, czyniąc Ketlinga druhem Wołodyjowskiego serdecznem. Wielgiej by być musiał cywilnej odwagi pan Michał, by się tak z obcym bratać przeciw ówcześnemu vox populi, w tym przypadku panów braci, którzy nie dość, że za rzecz niemożebną uważali, by towarzysz usarski czy pancerny miał iść pod komendę a choćby i pułkownika z cudzoziemskiego autoramentu, to jeszczeć i krzywem okiem baczyli na wszelką z cudzoziemcami zażyłość. A czem więcej jazda nasza słabowała, a w polu się przydatniejsi pokazywali dragonowie i wszelki "lud ognisty" od puszkarzy poczynając a na muszkieterach kończąc, tem te animozyje przecie większe były...
   Mnie jednak dziś o rzecz inszą idzie, boć owe "cudzoziemskie" regimenty niemało na słownictwie naszem wojskowem zaważyły, przy czem nieraz rzecz i do absurdu przyszła, jako we spominanych przez kasztelana Matuszewica "rotach niemieckich muszkieterów" z Leszna... Z czasem bowiem w owych "cudzoziemskich" regimentach cudzoziemcem był jeno rekrutujący onego i dowodzący pułkownik, czasem z przydatkiem oficyjerów garstki. Często przy tem już i tak spolszczony, że jeno naźwisko miał obce, a mowy dziada własnego, jakiego Szkota, Angielczyka, Francuza, Niemca czy Olędra by już i nie pojął może... Żołnierz zaś najgęściej był z włościan rodzimych, dobrawolnie w dobrach królewskich werbowanym, luboż i gęściej nie całkiem z prawem w zgodzie ukrytym w szeregach przed justycyi ręką jakiem bieżeńcem, włóczęgą czy inszem drapichrustem...
   Aliści komenda w takiem regimencie, podobnie jak i zwierzchność i barwa być miała cudzoziemska! No to i była... Nierzadko siłą tradycyi po jakiem prawdziwym niemieckim Wachtmajstrze latami późniejszemi przez następców tak niemiłosiernie poprzekręcana, że do najosobliwszych przychodziło miszkulancji...:) Obaczmyż jak to się "muszkieterowie niemieccy" komenderowali:
"Ryk daj!" - w czem się jeszcze kolebią jakie pokłosia niemieckiego "Zurück"... W każdem bądź razie "Niemce" z Leszna wiedziały, że to "w tył zwrot"...:)
"Achtuj!" - to wszytkim pewnie zda się oczywistem, że z oryginalnego "Achtung", po dziś dzień w niemieckiem wojsku "Baczność!" znaczy...
"Śteluj krok!" - to przyznaję, że mię zafascynowało...:) Nijakiej tu bowiem koincydencji ze słynnem "Halt!" nie dostrzegam, a przecie znaczyć by miało toż samo...
"Pikynyr forc!" - co jeszcze nie nadto od oryginału "Pickieniere vorwärts!" odeszło...aliści konia z rzędem temu, coż pomiarkuje cóż znaczyło : "Wancuj!"...:)  Owoż rzecz się jakiemsi miraculum z francuszczyzny wiedzie i w regimentach francuskich "Avancez!" pojmowano jako miarowy, równy krok całego regimentu naprzód, ergo na bitewnem polu tożsame to z komendą dla piechoty do ruszenia na wroga...
   Na koniec zaś perełka nad perełkami: "Pul kul w rur!":)) Po długich przemyśleniach się w tem doszukano zbitki dwóch niemieckich komend oryginalnych z rodzimą "kulą" dla krótkości najpewniej zdekapitowanej o samogłoskę ostatnią:) "Pulver in Rohr!" znaczyło początek cależ nieprostego i niekrótkiego procesu nabijania muszkietu, którego początkiem byłoż lufy przetarcie wyciorem z resztek prochu i ładunku po wystrzale uprzednim i na tąż właśnie komendę nasypanie do tejże, już ochędożonej lufy (rury), prochu, zasię onegoż przybicie. Potem na komendę osobną "Kugel in Rohr!" wrzucało się tam i kuli, i wrychle muszkiet można było brać do oka, by celu szukać, mierzyć i na komendę palić... Rodzimi nasi "muszkieterowie niemieccy" najwidniej uznali, że procesu tego skrócić idzie (nawiasem arcysłusznie, bo były i regimenty, gdzie między jednem a drugiem wystrzałem szesnaście kolejnych komend na najdrobniejsze odrębne czynności dawano!), a człek już jako tako z bronią obeznany sam wie, że się nie daje kuli przed prochem*)...
_______________________________________
* naturaliter o zawodowcach tu prawię, nie o nowicjuszach w rzemiośle, luboż o branych niemal gwałtem z poboru jakich młodzieńcach, co prochu nigdy nie wąchali... A cóż stres bitewny znaczy osobliwych konkluzyj przyniosła amerykańska wojna secesyjna z bataliją pod Gettysburgiem na czele. Owoż, mimo stuleci dzielących naszych muszkieterów z Leszna i Jankesów czy południowców spod Gettysburga i mimo ogromnej różnorodności amerykańskiej tam broni użytej, dla pryncypalnej  żołnierzów części proces ładowania tejże niemal się nie odmienił; po dawnemu trza było w lufę od przodu wbić prochu ładunek, zasię kuli dołożyć, wycelować i wypalić i tak w koło Macieju... Ano i gdy po bitwie zebrano z pobojowiska broni poranionych i poległych by w nie nowych zaopatrzyć żołnierzów, wrychle się przy jej przeglądaniu pokazało, że niejeden z tych młodzianków nieszczęśnych wszytkiego jak trzeba poczynił...okrom tego, by wypalić, zaczym w gorączce bitewnej brał się do nabijania de novo... Rekordzista miał pono w lufie ładunków kolejno nabitych czternaście...:((


21 lipca, 2013

Cetno, licho...

W dawnej Polszcze niemałem wzięciem się taka gra cieszyła, jaką dziś bym mógł z "marynarzem" równać, a w czas wojny światowej z przyniesionym przez krasnoarmiejców "machniom"... Owoż jeden z grających brał w garść jakich przedmiotów drobnych ilość pewną, i o tę ilość właśnie szło... a kaducznie to o to, zali ich cyfra parzysta (cet, cetno) czy nieparzysta (licho)... Mnie co w tym najwięcej zajmuje, to ciekawość jaka też relacya zachodziła między nieparzystością, a jakością poślednią... boć przecie lichym zwano wszytko, co dla kiepskiego wykonania wraz się abo rozpruć, abo zawalić mogło! "Do licha!" do dziś żyjące przekleństwo z tem się właśnie wiąże, odsyłając przyczynę przeklinania ku jakiej tandecie... Jeno dla jakiej przyczyny jeśli czegoś nieparzyście, zaraz gorszem się zdawać musiało? Jako kto z Czytelników miłych wie...wiedzy swej niechaj nie skąpi...  

18 maja, 2013

O wyrazach dawnych znaczeń pozbawionych część jedenasta, i w Bogu nadzieja, że nie ostatnia...:)

   Miałżem ja już i za pierwotkiem tegoż bloga turbacyi, jako dawniejsze me pisanie z onetowego przenieść przedsięwzięcia, osobliwie zaś te, gdzie ono już jakiem tematycznem cyklem długim, a którego rozerwanie wartość całości psowa, przy tem, że rzecz będąc dawniejszym Lectorom znaną, znuży ich niechybnie, jako za koleją, notę za notą przeklejał będę... Ano i dla tej to najgłówniej przyczyny części z nich żem dopotąd nie przenosił, aż wreście, pożyczywszy od kogo rozumu, żem pomiarkował, że jest i z tej obieży wyjście... I tak, nota w temże cyklu dzisiejsza, dla porządku rachowania jedenastą zwana, jest de facto pierwszą nową, już jeno na tem blogu upublicznioną. Poprzednich zaś dziesięć żem pomiędzy dawniejsze tutejsze był powtykał insze, gdziem jeno wolnej dostrzegł był daty, tandem Lectorów nowych, jeśli tego cyklu ciekawi, a i dawniejszych, jeśli odświeżyć czego zapragną, tutaj upraszam (III, III, IV, V , VI, VII , VIII, IX ,  ), luboż podług kategoryj po prawicy uwidocznionych...
Gorliwość - w znaczeniu jakiego nader pilnego starania czy zapału znamy tegoż i dziś. Aliści słówko to znaczyło ongi i zawiść czy zazdrość i w tem znaczeniu go u Lindego znajdziemy : "Musi ją z domu wypędzić, żeby sołtany do gorliwości nie przywieść."
gwar - dzisiejszzego znaczenia się i nie odżegnując, przecie gwar dawniejszy to plotka, pogłoska...
Stoi u Samuela Twardowskiego :"Posłyszawszy z gwarów o jego przyjeździe." 
kara - cóż dziś znaczy tłomaczyć nie muszę. Przecie pojmowano tego jako karności i tem znaczeniu tegoż mamy u Krzysztofa Opalińskiego (wojewody poznańskiego, czytelnikom "Potopu" znany jako ten, co pospolite ruszenie poddał Szwedom pod Ujściem), który napominał "W karze każ mieć chłopię.", aleć i była kara wozem dwukołowym i jako tej dwukółki jej rozumie Maciej Miechowita: "Niźli kiedy na woziech albo na karzech", a nawet i wielekroć później słownika swego zbierający Linde, takiego przywołujący zdania: "W czerwonej karze wyjechała zorza". Z pewnością ten wywód jest z łaciny najprostszem spolszczeniem, którego innej drogi, ale też się przecie z łaciny wiodącej, najdzie w dzisiejszem automobilów anglosaskiem nazwaniu...
rozchód - dziś każdemu wiadomem, osobliwie zaś tym, co go nijak z przychodem powiązać nie umieją...:(( Przecie w staropolszczyźnie był rozchód po prostu rozdrożem, dróg rozstajem... I takim go widzimy u xiędza Wujka nawołującego: "Wynidź na ulice i na rozchody miejskie".
rozciąć - byłoż tyle samo, co rozdzielić, podzielić. W kronice swej Kromer pisze: "Papież ziemię pruską na trzy diecezje rozciął."
uczynek - dziś tego jeno jako czynności określenia pojmujemy, dość ogólnej i w szczegóła nie wchodzącej, najczęściej zaś w zbitce z dobrym lub złym, przecie każdemu oczywistem jest, że nie jest to rzecz jaka. Tem zaś czasem dawniej uczynek był tem samem, co wytwór rąk czyich, dzieło czyje... Szymon Budny wylicza: "Bałwany, srebro i złoto, uczynki rąk człowieczych." Aleć byłoż i insze znaczenie, jeno w zbitce z przymiotnikiem "męski" luboż i "mężczyński", bo i tak pisano...
 Owóż "uczynek mężczyński" niczem inszem nie będzie jako zbliżeniem miłośnem, spółkowaniem, chędożeniem, choć z niektórych kontekstów wynika, że byłbyż to i popęd... Marcin Siennik, bodaj najwybitniejszy nasz XVI-wieczny botanik i tłumacz dzieł medycznych i przyrodniczych twierdzi, że "pokrzywa uwarzona w winie, pobudza i umacnia uczynek męski ku żenie", a i Linde podobnie się zdaje uczynku rozumieć, pisząc: "Wszelakie jajca pobudzają mężczyński uczynek":)
  

16 maja, 2013

O wyrazach dawnych znaczeń pozbawionych część dziesiąta...

 Mielim w tem cyklu  (III, III, IV, V , VI, VII , VIII , IX )  początkiem not, co się na jaką jedną wspólną wszczynały literę, aliści już od dawna trudnoż mi na kwerendy skrupulatne czasu wynajdywać i supłać owych słówek niczem jakich koralików na niteczce, wyczekując, aż się jaka cyfra sposobniejsza nagromadzi, tandem coraz tu pewnie i częściej się z tem zgodzić przyjdzie, że to nie podług abecadła szło będzie, a na zasadzie z kapustą umięszanego grochu... 
drabina - nic inszego jak szubienica po prostu. Mamyż jej u Wacława Potockiego: "Najprędzej się od drabiny złodziej nawróci do pokuty", aleć i w złośliwem komentarzu ludu warszawskiego w czas insurekcyi kościuszkowskiej, gdy zdrajców wieszano, na domniemane samobójstwo prymasa Michała Poniatowskiego, królewskiego brata:
     "A ksiądz prymas zwąchał linę,
        wolał proszek niż drabinę".
drobiaszczek - ironicznie o drobnej szlachcie
dukać - dziś byśmy to kumkaniem luboż żegotaniem żabskim zwali. U Szumonowica czytamy: "Żaby tylko koło nas wrzaskliwie dukają"
dup, dupie - co tam kto chce, niech sobie i kojarzy na zdrowie... W staropolszczyźnie przecie pod tem, co wy rozumiecie, a co rzycią po prawdzie zwano, to dup będzie dziurą, dziuplą, wydrążeniem jakiem, nawet i jaskinią czasem... W Biblijej Leopolity jako wół stoi: "Schowaj ten pas w dupiu skalnym", a zaś u Lindego cytata z przestrogi "aby się w dupiu nie siedliła"... Ano i naturaliter od tego dupiasty - wydrążonym będzie, aleć i dupnieć będzie znaczyło, że owo coś będzie się dziurawiło, choć raczej w naturalny sposób, ergo wszystkie w tem zawrzeć idzie butwienie i psowanie... W polskiem przekładzie Erazma z Rotterdamu z 1542 takich słów najdziem: "Zęby od zakała zarażonej flegmy próchnieją i dupnieją".
dzielnica - okrom znaczeń nam znanych będzie to i dział w rozumieniu spadkowem, będzie i kolumna, szpalta drukarska, o której wspomina Knapiusz ("Dzielnice w księgach abo warsty"), nareście będzie to i różnicę znaczyć...
emir - z kontekstu użytego w pieśniach całkiem już przepomnianego poety siedmnastowiecznego, Walentego Odymalskiego (m.in. piewcy obrony Jasnej Góry) wynika, że było owo słówko używane na oznaczenie rozkazu lub pozwolenia jakiego.
fabryka - dawniej znaczyło budowlę jaką znaczną, luboż stawianą dopiero. I w tem sensie mamyż tego ślady w dykcyonarzu Lindego, gdzie cytuje ów "kościół ś.Zofii wszystkie inne fabryki przechodzi" a i "Cały majątek swój fabryce ś.Piotra darowała".
fach, choć częściej facha - nic inszego jak przedziałek, przegródka, warstwa jaka... U Marcina Siennika mamy zdania: "Cebulę morską rozebrawszy na fachy..."
falować - w staropolskiem pojmowano tegoż słowa jako błądzić, chybiać, nadwyrężać co luboż co defektować, w czem szwankować... Haur nieprzeszacowany pisze: "Pijaństwo zwykło ludzki rozum falować", zasię u Szymonowica najdziem: "Ta [cnota] sama nie faluje, która bojaźliwa jest Boga".
farba - co pospolicie barwę lub kolor znaczyła, osobliwie w odniesieniu do sukien, materyj jak i umaszczenia końskiego, czasem i sama rozumiana była jako materyja, sukno jakie, atoli nie na to bym uwgi chciał zwracać, jeno na powiedzenie, co się z tejże farby narodziło... Owoż "farby dotrzymać" tyleż było, co dochować wierności, stałości, czego piękny przykład u Wacława Potockiego mamy: "Dotrzymał Bogu w inszych cnotach farby".

14 maja, 2013

O wyrazach dawnych znaczeń pozbawionych część dziewiąta...

  Znów (III, III, IV, V , VI, VII , VIII ) nam pora ku słówkom, co dawniej co inszego znaczyły, dziś zaś jeśli jeszcze istnieją, cależ co inszego pod niemi rozumieć przychodzi, czasem może i żałując przy tem  dawniejszego swego staropolskiego sensu . 

swada - cóż dziś znaczy, że kto się ze swadą wysławia wiadomo... Przecie zbłądziłby ten, kto by tego w XVI stuleciu słówka miał za docenienie krasomówstwa, bo wtenczas słówko owo dwojga zażywało znaczeń i w obu nic nie znaczyło dobrego. W pierwszem znaczyło wzgardę, pogardę i w tem znaczeniu najdziem go we "Psałterzu Floryańskiem" :"Wyliła się jest swada na książęta"; we wtórem znaczyło zatarg jaki, spór, kłótnię, jako jest w "Biblijej królowej Zofii" :"Przeto stała się swada między pastyrzmi".
strych - dawniejszym czasem znaczył styl, sposób czy tryb. Powiada nam "Słownik" Jana Mączyńskiego (Królewiec 1564) o Eurypidesie, że ów "więcej oratorskim strychem pisze niż Sofokles". U Łukasza Górnickiego jest o kim spomnienie, iże "Tymżeć też więc strychem drugi idzie na swego towarzysza"
stoczyć - dziś wiadome, przy tem jeśli z zaimkiem "się", przeważnie nic dobrego...:( Owoż dawniej jeśli kto się stoczył, znaczyło, że się z kim inszym zespolił, złączył. Przytacza Linde zdania "Ten go też obaczywszy w gromadę się stoczył" czemu przytwierdza i Cyprian Bazylik :"Stoczyły się tedy wojska".
statek - dziś tak na szkutę wołamy większą, dawniej znaczyło to majętność jaką, dobytek, mienie: "Służyć na wojnę każdy będzie powinien podług statku[...]swego" czytamy w Kodeksie Dzikowskim, a Marcin Bielski spomina kogo, że "Na jego posługach będąc, swój statek utracił". Znaczenie wtóre przymiotem było charakteru w jak najwięcej pozytywnym sensie, z którego nam ostał przymiotnik "stateczny". Tyle, że okrom powagi i niejakiej dojrzałości, mogłoż to i niewzruszoność znaczyć. I w tem sensie mówił Skarga o kim "Mężnie mu się stawił i w swym statku trwał" Znaczył też statek naczynie i tak jeszcze go kto może z Lectorów pamiętać od kogo z dzieciństwa starszego, co go nawoływał, by statki obmywać, aliści był też i statek narzędziem, jako u xiędza Wujka: "Święty Jan, jako głos boży i wybrany statek ducha świętego"
Stańczyk - którego pomnimy za wielgiej sławy roztropnego błazna króla jegomości Zygmunta Starego, zasię półtorasta lat temuż tako się i stronnictwo konserwatystów krakowskich nazwało w pamiątkę błazna tegoż mądrości. Ale by to kto miał przed niem za nazwisko, ten by zbłądził, bo to jeno forma była imienia Stanisław.
ruch - w dawniejszej polszczyźnie znaczył jakie żyjątko drobniuśkie, robaka jakiego. U Knapskiego występuje "ruch ziemny"
rum - złom skalny, druzgot, od którego rumowisko się wiedzie, żem już tu tłomaczył w jednej z części "Opowieści o dawnej soli". Alem naonczas dwóch inszych nie spomniał znaczeń, a to jako hałasu, zgiełku, od którego jeszczeć nam i dziś rumor przetrwał:
Mamyż u Samuela Twardowskiego zdania: "Runął modrzew wielki, na rum którego zadrżały tryjony[gwiazdy-Wachm.]"
rząpie - które dziś u górników najniższą część szybu, ustawicznie wodą zalaną znaczy, luboż u kogo, komu piwnicy wody nawiedzają, kopie go w kątku, by reszty mieć suchej, samo już i archaizmem się jawi... Przecie udziwiłby się wielce ów górnik dzisiejszy luboż ów kopacz piwniczny formie dawniejszej, w której owo rząpie to... przyrodzenie męskie...:)), przed którym przestrzega pannę Wacław Potocki:"Strzeż się, panno, ma on długie rząpie"...:)
waga - poważanie znaczyło, szacunek jaki u ludzi, znaczenie niepoślednie takoż person jako i rzeczy. Rzecze Rej: "A wżdy to w lekkiej wadze u ciebie", zasię Erazm Gliczner już w XVI wieku z troską stwierdza"Dziś w lekkiej wadze a targu są nauczyciele".

waleta - której dziś już nie masz cale, a pobliski walet cależ co inszego znaczy. Waleta dawniejsza znaczyła pożegnanie luboż rozstanie. Smucił się ongi Wespazjan Kochowski na "żałośną waletę z odjeżdżającym Janem Kazimierzem."
warunek - znaczeń kilkoro najkrócej streścić będzie w jednem słowie jako jakiej ochrony, osłony. Takoż jako chce Kochowski: "Dał warunek nogom od usterku (potknięcia, okulawienia-Wachm.)", luboż i w szerszem zamyśle, jako u Kromera bataliję opisującego: "Litwa zostawiwszy w lesiech z małym warunkiem obnoży swe, na naszych wypadają."
ważność - znów tu i powagę mieć będziem i znaczenie, jako u Reja "Był w wielkiej ważności i łasce u niego", aleć i najpospolitsza w tem będzie wartość stricte handlowa: "Ani mu tento Walenty oślepił wałacha ważności sześci kop groszy" (xięgi sądowe ziemie warszawskiej z XV i XVI wieku)

13 maja, 2013

O wyrazach dawnych znaczeń pozbawionych część ósma...

 Dawniejsze cyklu tego cząstki tutaj (III, III, IV, V , VI, VII ) Lectorowie najdą Mili, zasię dzisiejsze, że nam mimochodem pod pióro weszły, jako to u Wachmistrza zwyczajnie, czyli bez ładu i składu, nijakiego nie mają porządku, a daję, bo liter niektórych żeśmy już przeszli, na insze zaś nadto długo by może czekać wypadło...

aktor - okrom tego, że jakiego wesołka luboż deklamatora znaczył, byłże to też człek, co przed sądem rolę dzisiejszego prokuratora pełnił, choć zazwyczaj z prywatnego działając oskarżenia. Słowem, ten co oskarżał luboż sprawę przed sąd wnosił.

bark - tak i dawniej orczyk zwano ordynaryjny... Byłoż i proverbium takowe: "Nierówny frymark konia dać za bark", co przez genijusz Brzechwowy i dziś w tej mierze rządzące "Zamienił stryjek siekierkę na kijek" ostatecznie zabite zostało...

czuły - co dziś się osobliwie niewiastom jeno z jaką tkliwością kojarzy znaczyło jedynie, że kto czujnym jest. Szymonowic nawoływał, że "trzeba nam czułej straży"... Insze i znaczenie pilność w dziele znaczyło swojem i w temże sensie pisał Wespazjan Kochowski o kim, że "w czynieniu sprawiedliwości czuły". Najwięcej zaś rzecz prozaiczną, to owej czujności effecta czyli noce jakie nieprzespane, za któremi pocieszał się nam Mistrz Jan Kochanowski "Nie będą moje czułe noce bez zapłaty"

kielisznik - dziś może by kto i pod tem jakiego zastawy szukał creatora, choć przyznam, że nie znać mi, by dziś tak kto kogo wołał. Wiekiem zaś szesnastem i krzynę siedemnastem wołano tak ewangelików, czy szerzej protestantów wszelkich, co kommuniją pod dwiema przyjmowali postaciami.

kłaść - zdałoby się rzecz jak najwięcej dziś oczywista, że czasownik i jaką czynność znaczący... Tem zaś czasem, gdy Wacław Potocki pytał "Toście uradzili, kładę, co dobrego?" to nadzieję wyrażał swoją, czyli też domniemanie raczej... Aleć nie tylko jako sądzić, czy przypuszczać tłomaczyć to idzie... Jako Skarga mówi, że "śmieli to nań kłaść, o czem nigdy nie myślał", to rzecz o pomówienie jakie idzie. Gdy Łukasz Górnicki się oburza "widzę, że mię podło kładziesz"  mowa o lekceważeniu... Toż samo u Bielskiego: "Polaki lekce zawżdy kładł przed nim"...
  Mnogości znaczeń dopełnia czynność stricte rachunkowa, gdy ów czasownik z liczbą związać. Gdy Skarga rzecze "Król chciał kłaść liczbę z sługami swemi" prosto idzie mu o to, że król jegomość chciał jakich rozliczyć, przymusić do zdania rachunku... O toż samo szło Potockiemu, gdy wyrzekał, że "nikt nie myśli, że musi liczbę kłaść"
   Na koniec zaś przy tem o uniżonem płaszczeniu się mowa, gdy temu most dodać i w temże sensie Górnicki się zastanawia" Dla jakiej skrytej przyczyny mostem się kładzie?" Linde zaś wspomina i rymowane proverbium: "Mostem się kładzie, kto z kim na zdradzie"...

wynalazek - dawniej tu się nie jenijuszu jakiego inwentorskiego skrywały effecta, jeno sądowe dekreta, wyroki i orzeczenia. Skarga o Salomonie mówiący, że "Swary, niezgody i prawne niesnaski sprawiedliwemi wynalazkami kończył" toż właśnie ma znaczenie na myśli. W inszem krzynę rozumieniu, gdzie o kondycyje, warunki uzgodnione idzie, pisał nam Kromer o Janie Oświęcimskim Xiążęciu, iże "za słusznemi wynalazkami się poddał"

wypełniacz - czyli po dawnemu nie przydatek jaki do jadła zbyteczny, a szkodny, jeno wykonawca!  "Wszystkich mistrzów i wypełniaczów zakonu" spomina Rej, Łukasz Górnicki zaś z melankoliją spomina: "miałem ja już być wypełniaczem tych rzeczy"

wypłata - dziś słowo radosne każdemu, co jek bierze, takoż też i drzewiej, aliści nie płata to była za labor jaki ućciwy, jeno bliższe naszemu wykupowi i jako Ezaw swe pierworództwo Jakubowi przedawał, to ów po dawnemu rozumiejąc, miską soczewicy dał za wypłatę... W temże i rozumieniu jest w Biblijej Królowej Zofii :"ale także za pirworodzone człowiecze wypłatę weźmiesz"...

10 maja, 2013

O wyrazach dawnych znaczeń pozbawionych część siódma...

  W temże cyklu (III, III, IV, V , VI) mielim już tu wyrazów takich, które co insze dawniej, a co insze dziś (o wiele cokolwiek) znaczą.  Zdałoby się może i jakiego tu zaprowadzić ordynku, bo by jaka chorągiew w takiem miała wojować rozprzężeniu jako literki te nasze... klęska nam niechybna...:) Aliści, że to nie wojaczka, a hetmani nam nie reżim, a duch iście swobodny, temuż dla rzeczy odmiany dziś będzie na W...:))
wacek - w dawnej polszczyźnie wackiem zwano woreczek nieduży na grosiwo,   takoż kaletą (kaletką) luboż i burską takoż zwany. Z tegoż się wackarz narodził, co rękodzielnika wacki wyprawiającego znaczyło.
warunek - dzisiejszego znaczenia tłomaczyć nie trzeba, dawniej zaś słówko to nam z niemczyzny przyszło, a w rozumieniu w którem dziś już jeno psu każem czasem warować oznaczało załogę, garnizon jakiej fortalicji...
werbel - co dziś już jeno bębenek znaczy nieduży, a przez wojskowych i skautów defilujących umiłowany, w ośmnastym wieku pod mianem tem obyczaju rozumiano, że gdy przechodził burgmajster luboż trybunału marszałek (takoż gdy ich insygnia niesiono!), tedy oficyjer nad wachą na odwachu komendę mający oręża prezentował, warta zasię biła w bęben i to bicie właśnie (koniecznie po trzykroć) w tych jeno, a nie inszych cyrkumstancyjach werblem zwano.
wesółko - takoż wesołuch, wesołek czy wiesiołek, bom i takich mian napotykał był... Nic to inszego jeno grajek weselny, z czego miano się upowszechniło z czasem na wszelkich wędrownych muzykantów. Spominany u Reja takiemi słowy:
        "...oni wiesiołkowie, co skakali z niemi,
           Idą też gonionego nadobnie za niemi"
wety - dziś to już się jeno w zwrotach "wet za wet", "wziąć odwet", "powetować" przechowało. Bruckner twierdzi, że się to z niemieckiego wzięło "Wette" czyli "pamiętne" i początkiem to jeno opłata dla sędziego była za to iż jakiej przysięgi słuchał i onej wysłuchanie przyświadczał. Że zaś ta płatność sprawę całą kończyła, to i z czasem tak zwać wszytko poczęto, co niejako na końcu jakiej rzeczy się działo, ergo desery poobiednie wszelakie, jako to owoce, konfitury, słodycze i w tem jeszcze najwięcej rozumieniu Czytelnik łaskawy wet w xięgach spotka dawniejszych. Aliści u Kochanowskiego mamy i takie wety:
         "Gdy się najedli, obrusy zabrano,
           A potym na wet szachownicę dano"
wiecha - dziś pospolicie to znak jest budowlany, że budowla postawiona... A ściślej jeszczeć to teraz ekipa każda, swojej czynności kończąca, wiechy kleci, budującemu przymówkę o poczęstunek z tem się wiążący czyniąc... Widziałżem budowle, gdzie onym do więźby, a i dachu dalej jak mnie do życia cnotliwego, a ściany już najmniej ze trzy wiechy poznały... Dawniejszym jednak czasem znak to był owszem wywieszany, ale karczmisko oznaczający. Pisał Potocki "Wieniec na wino, wiechę na piwo, krzyż na miód wieszają", co podróżnemu z daleka obaczyć pozwalało, czem go tu uraczyć gotowi. Wyrażenie się o kim, że "od wiechy do wiechy jeździ" znaczyło, że ów nader ochotnie karczmy i gospody nawiedza. Byłoż i proverbium takie "Gdy piwo kwaśnieje, wiechę chowają", niechybnie większej znaczące w czasach dawniejszych przyzwoitości karczmarzy, bom nie słyszał, by dziś kto szynku zamykał, jako mu piwo jeno kiepskie ostanie...
   Byłoż i jeszcze wiechy znaczenie insze, a to mianowicie, że ptasznikowie ptaszki odławiający żywe, zasadzali się na nie za zasłonką zieloną, czasem też i gaikiem zwaną, by przed czasem dostrzeżonemi nie zostać. Służyło to i ogólniejszym refleksyjom, jako to u Stryjkowskiego o Witołdowej u Krzyżaki gospodzie czytamy:
"Był Witołd od Krzyżaków wdzięcznie przyjęty; bo się przezeń, jak za wiechą ptaki łowiąc, Żmudzkiej ziemi dostać spodziewali."
wieczność - co dziś rozumiemy o tem, tłomaczyć nie ma potrzeby... W staropolskiem zaś prawie i obyczaju za wieczność pojmowano własność wszelką dziedziczną ziemską, odróżniając ją tem sposobem od dzierżawionej. Insza, że było z tem i pomięszanie niejakie, bo prawo nasze w tej mierze jednego nie wyrobiwszy miana, znało i na tę własność mian łacińskich "ius perpetuum", "perpetuitas", "ius haereditarium". Czasem i z tego uczynionego wiecznika spotkamy na oznaczenie ziemi posesyjonata, pana, dziedzica, dominusa...
wina - dzisiejszego znaczenia tłomaczyć nie masz potrzeby, dawniej jednak to nie występek znaczyło, a karę zań orzekaną, a i to rozumiano jako karę pieniężną, czyli to, co dziś byśmy grzywną zwali. Pisał Szczerbicz: "To właśnie karaniem zowią, kiedy kogo na ciele karzą, ale kiedy na pieniądzach, winą zowią"
wlewki - dziś to, zda sie, jeno określenie u hutników i odlewników żyjące... Za dawniejszych zaś czasów wlewką zwano, gdy kto miast się sam po trybunałach prawować i czas przy tem mitrężyć, patronowi cesyją czynił, plenipotentem go do tejże sprawy ustanawiając. Byłoż jednak przy tem zawarowane, że nie może się wlewkami posłużyć cudzoziemiec przed sądem naszem krajowego jakiego pozywając...
wola - tyleż znaczyła, co wolność, temuż dziś nam przechowanych mieć najwięcej w miejscowości jakich nazwaniach na tegoż pamiątkę, że tam kiedy osadnikom jakim ziemi nadano pustej, bez obciążeń nijakich, od powinności wszelakich na lat ileś tam uzgodnionych uwolnioną...
wolant - o wolantach dziś by i może najwięcej aeroplanami kierujący rzec co mogli, a przed niemi i woźnice dawniejsi, boć to był powozu pewnego rodzaj... Aliści i przed niemi miał się wolant niezgorzej, suknię w czasach saskich znacząc niewieścią, co z arcy musiała być lekkiej materyi szytą, skoro i zgorszenie budzić poradziła takie, jak u Minasowicza:
   "Słusznaż stroić się żonie w wolant z wiatru szyty.
     By nagością świeciła przez obłok rąbkowy"
   Byłaż i zabawa, dorosłym więcej niźli dzieciom znana, a wolantem zwana, gdzie wolantem ochrzczono rodzaj piłki z korkowego wyrżniętego niby w kształcie pół jaja, obszytego irchą, a jeszczeć i piórkami czasem, niby ptaszek najeżonego, które to półjaje damy i kawalerowie podbijali rakietami czeremchowemi luboż leszczynowemi z rozpiętą w nich siatką ze strun kiszkowych zwierzęcych.
wydzwonić kogo - byłże ongi obyczaj tak zwany, że kogo interdyktem obłożonego, gdy w jakiej zoczono mieścinie lub osadzie, tam wraz w dzwony bito, mieszkańców uwiadamiając, by swe przed nim drzwi i domy zawarli. Ergo dawniejsze proverbium "wydzwonić kogo" tyleż znaczyło, co przymusić niejako do odejścia stąd, gdzie go nie witają mile...
wytyczny - w dawnem wojsku polskiem był to żołnierz, zazwyczaj najroślejszy pod danem znakiem służący, którego na czele kolumny maszerującej stawiano, a któremu w marszu na muszkiet, a później bajonet u karabina jakiej kitajki kolorowej wiązano, by się insi w marszu nań kierować mogli.
wywłoka - cóż dziś znaczy zmilczeć mi lepiej o tem...:) Dawniej tak zwano jeno księży ekskomunikowanych, co sukienki duchownej zrucili, luboż i ją z nich pod przymusem zwleczono...

06 maja, 2013

O wyrazach dawnych znaczeń pozbawionych część szósta...


  Mielim w tem cyklu już tu części paru (III, III, IV, V ) o wyrazach takich, które co insze dawniej, a co insze dziś (o wiele cokolwiek) znaczą, Dziś, jako to u Wachmistrza zwyczajnie, że cicer cum caule, tedy znów nie za koleją bieżym, a do literki P się pokwapim.

Pacha - w polszczyźnie dawnej tak zwano część wybrzeża na kształt zatoki uformowanego.
Pająk - w dawnych domach szlacheckich i pałacach magnackich, których na tęż extrawagancyję stać było, był to świecznik mosiężny, brązowy lubo i szklenny, u pułapu w sali bawialnej uwieszony.
Pakunek - w wojsku schyłkowej Rzeczypospolitej tak tornister wojskowy, przez żołnierzy na plecach noszony nazywano. Pod Wielkim Księciem Konstantym w Królestwie Kongresowym, który miał osobliwej predylekcyi, by regulaminami każdą niemal czynność wojskową objąć, pakunkom, ich noszeniu i ochędożeniu osobny był regulamin poświęcony
Pałasz - tu mi nie tyle o znaczenie idzie, bo tak dziś, jak i dawniej za tem się ogólne miano szabel kryje (choć dawniej pałaszami i kordy zwano), jeno na to bym uwagi zwrócić pragnął, że słuzyło niejakie rozróżnienie na oręż "wojskowy" i "cywilny". Pałasz to właśnie była w powszechnem rozumieniu szabla właśnie żołnierska.
Pamiętnik - w najdawniejszej polszczyźnie zwano tak człowieka, który dobrze pamiętał zdarzenia z czasów całego żywota swego. Najgęściej o tem po sądowych regestrach, gdzie pamiętniki często świadectwo dawniejszym prawom stawających przed trybunałem dawały. Z czasem to z ludzi na spisywane przez nich karty przeszło...
Parkan - sieć na zwierza grubego, w dawnych polowaniach używana.
Parnas - członek kolegium gminy żydowskiej
Pawiment - tego podaję, nie dlategoż iżby to dawniej co inszego znaczyło, ile ku temu, by rzeczy uściślić, bom sam tu nie bez winy, często o pawimentach w ogólności jako podłogi rozumianych pisząc, tem zaś czasem miano owo jeno do drewnianych uprawnionym było.
Potrzeba - znowuż i mnie głowę przyjdzie popiołem posypać, bom przez czas długi zamiennie tejże potrzeby na określenie batalijej zażywał. Prawdziwie jednak potrzeba tę tylko bitwę znaczyła, której toczono z wrogiem najeźdźczym, w ojczyzny obronie, stąd się i potoczne proverbium wzięło "stawać w potrzebie". Sporne tu kwestyje zatem i to nie nam dziś tylko, aleć i samym obligowanym do stawania w potrzebie, zali bitwa w obronie ojczyzny toczona, ale na ziemi obcej to takoż potrzeba jeszcze? I jak dalece tejże obrony rozumieć? Koronne tu exemplum grunwaldowe, które przecie niechybnie dla obrony przed krzyżackiem zagrożeniem zdarzone było, aliści, że Jagiełło wojny na ziemie przeniósł zakonne, to już rzecz insza... Jagiełłowi poddani takich wątpień nie mieli, aliści już sto lat później jako Tarnowski szedł na Mołdawian, sarkali niektórzy, że się obrony obowiązek nad miarę dowolnym czyni. No i cóż to o wiedeńskiej nam myśleć odsieczy?
Pątnik - tu znów się nam zatrzymać krzynę dłużej przyjdzie, boć wszystkim wiedzieć, że pątnik to pielgrzym pobożny, aliści był w Polszcze czas, gdy dla nadmiaru udawanej pobożności przez wszelkiej maści oczajduszów i przecherów dewocyanaliami, czy odpustami kupczącemi, takoż wszelkich pseudokwestarzy zakonnych, czy więcej jeszcze bezczelnych kolektorów na wyprawy rzekome krzyżowe nowe, luboż i co więcej niegodziwe: na jeńców chrześcijańskich z niewoli bisurmańskiej wykupienie... krótko prawiąc k'temu przyszło, że pątnikiem pospolicie rozumiano jakiego psubrata, co za religijności pozorem bliźnim sakiewki pustoszył...
Piekiełko - w dawnej Polszcze tak przypiecek powszechnie nazywano...:)
Pielesz - z którego znane nam do dziś pielesze poszły, rozumiane jako domowe zacisze, w dawniejszej polszczyźnie znaczyły legowisko zwierza.
Pieszy - tak dawniej Mazurowie (Mazowszanie) poloneza zwali
Pijawka - rodzaj pewnego psa gończego, najpewniej brytana duńskiego.
Pliszki - za Sasów tak grę pewną zwano, gdzie się rozmaitego kształtu drewienkami rzucało, tak by z nich kształt jaki pożądany, przódzi żądany, ułożyć.