Blog staropolski. Różności historyczne, facecje i refleksyje, spominki i przypowieści oraz czasem i komentarze rzeczywistości dzisiejszej...
11 października, 2012
O smatruzach...
Najkrócej by rzec można, że smatruzy dawniejsze niczem inszem jak praprzodkiem hipermarketów dzisiejszych były. Najczęściej to hala była jaka wielga, jedno, czy dwunawowa, bez podzielenia na komory nijakie, temuż kupczący własnych ław znosić musieli i na nich towaru swego wykładać. Że zaś po smatruzach nie czyniono trudności branżom przeróżnym, tedy jeno odwieczne prawa podaży i popytu rządziły tem, że w smatruzie siedziały, dajmyż na to, dwie kaletniczki, nie trzy...
Przeciwieństwem do sukiennic, czy inszych kupieckich budowli znanych po miastach najpryncypalniejszych, jako Kramy, w smatruzach nie byłoż tego, by mieśćce jakie komu na stałe przypisanem było. Kto z kupców chciał, opłaty stosownej wniósłszy, rankiem z ławą swoją wchodził i towar wykładał. Nie wiedzieć mi, jakże to w smatruzie wrocławskiem było, coż osobliwością był w tem, że miał komór osobnych wydzielonych, tedy i tam może kupce każden na swojem siedział ustawicznie. Po inszych jednak grodach tego się trzymano, że to zadwży hala jednoprzestrzenna była, temuż i miano samo ode niemieckiego "Schmetterhaus" się wiodące, bo prawdziwie tam rejwach panował niebywały:))
A że z czasem insze profesyje luboż własnych kramów stawiały, luboż i dla wygody jakiej mieśćca odmieniały, we smatruzach ostały koniec końców niemal same profesyje niewieście jako to iglarki, czapniczki, kaletniczki, paśniczki i kupcom czy rzemieślnikom statecznym a poważanym nie w smak było z niemi siedzieć. Dla gwaru ustawicznego, jaki ten sejm niewieści produkował, z czasem i zanikło dawne smatruzów pojmowanie, a jeśli gdzie słówka tego u publicystów czy pamiętnikarzy XIX-wiecznych najdziem, to już jedynie w temże znaczeniu uragliwem jakiego arcyhałaśliwego zgromadzenia damskiego:))
Na koniec osobliwość pewna ze smatruzem się wiążąca krakowskiem. Tutaj bowiem, po pożarze Anno Domini 1555, co dawnych gotyckich Sukiennic był strawił, nowych renesansowych odbudowano, smatruza czyniąc nie jak gdzie indziej budowlą odrębną, jeno jako Sukiennic części PONAD halami właściwemi się mieszczącym.
Na dawnych Ignacego Kriegera fotografijach z 1869 i 1884 widzim wejścia na galeryją do smatruza tak, jako to po dawnemu ode lat trzystu było:
Dziś w smatruzie dawnem się Galeryja Muzeum Narodowego mieści ze zbiorami polskiego malarstwa i rzeźby. Tamże sale Piotra Michałowskiego, tamże słynne "Pochodnie Nerona" Siemiradzkiego czy Matejkowy "Hołd Pruski"... Tamże "Czwórka" Chełmońskiego i Podkowińskiego "Szał":)...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Trzebaż mi było smatruza z zamtuzem pomylić, abym z wypiekami na facjacie czytał? ;)))
OdpowiedzUsuńI tu i tu kobiety, jak wynika ze środkowej części tekstu ;)
Usuń:))) Głodnemu chleb na myśli?:)
UsuńKłaniam nisko:)
Tylko że w zamtuzie to całkiem .... inne kobiety bywały...
UsuńNo cóż, też oferowały - tylko nie coś, a siebie ;)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńA niektórzy myślą, że supermarkety to nowy wynalazek. A tu... proszę, smatruzy były.
Kopalnią wiedzy wielkiej Twój blog, Wachmistrzu.
Pozdrawiam serdecznie.
Od lat dowieść próbuję, że część niemała nowinek rzekomych dzisiejszych, to jeno "odgrzewane kotlety":)
UsuńKłaniam nisko:)
1. Ot, cała moja mizeria historyczna wylazła. W życiu o takich przybytkach nie słyszałem.
OdpowiedzUsuń2. Ledwo dukając po niemiecku też bym się za opcją "rozlegać się, brzmieć" optował. Jednak coś podpowiedziało mi, by do wyśmiewanej wikipedii sięgnąć, skoro sam niczego na tym polu nie wymyślę, bo za głupi jestem. A tam - w wersji niemieckiej (http://de.wikipedia.org/wiki/Schmetterhaus) informacja: "Das Schmetterhaus (von schmettern = schwindeln, feilschen)", czyli: "Smatruz (od schmettern = oszukiwać, targować)". Widocznie nie zawsze tam postępowano w myśl powiedzenia "klient nasz pan".
Pozdrawiam
Ad.1 Ośmieliłbym się polemizować...:)
UsuńAd.2 I tum Waści dozgonnie za to przemyślenie wdzięczny, bo zda mi się celniejszym, niźli domysły moje własne...:)
Kłaniam nisko:)
Ad. 1 Znowu masz rację. Z tym, że wcale mnie to nie pociesza, bo kłopoty z moją pamięcią widać, niestety, jak na dłoni. I nawet nie mogę się ze smutku upić, bo nie wiem, gdzie wino postawiłem...
UsuńPozdrawiam
Pociesz się, że może znajdziesz przypadkiem, a na tą okoliczność bym ich stawiał możebnie wiele gdzie tylko się da:) Dobrze, że nie Parkinson, bo byś z pół wylał...
UsuńKłaniam nisko:)
I do tych Sukiennic też zatęskniłam, szczególnie do ich górnej części..... Bo tam ten historyczny "Szał" jest, który jego twórca podobno pociął, bo to bardzo osobisty obraz był.
OdpowiedzUsuńNa początku grudnia jest /jak wiesz Wachmistrzu/na Rynku Krakowskim wystawa szopek, może wtedy się wybiorę na Krakowa.
Pozdrawiam
Wiem...:) A w Muzeum Narodowem żem był z wiosną, by po raz wtóry przekonać się, że nikt tam o ekspozycyi nie myśli, by ich w ciągu słonecznego dnia widoczną uczynić, gdy słońce się z nieba lejące, niemal widoku pozbawia...
UsuńKłaniam nisko:)
Ale w grudniu to słoneczka /niestetyż/ mało jest.... to obrazy lepiej widać będzie...
Usuń:-)
Jest to jakiś koncept, fakt:)
UsuńKłaniam nisko:)
Kiedy jeszcze płowym jak panna pszeniczna dziewczęciem byłam zawsze podobały mi się krakowskie Sukiennice.Tyle sklepów pod dachem i w jednym miejscu , a i podjeść można było. Bardzo pozdrawiam. Vale!
OdpowiedzUsuńAno nie dziwota... A mnie za sposobnością zadumać się przyszło nad smutnym losem Sukiennic poznańskich...:(
UsuńKłaniam nisko:)
Nie wiem co jadłem przed czytaniem, być może tylko założyłem zbyt słabe okulary, do dwa razy zamiast smatruz, zamtuz przeczytałem, nim przyszła na mnie refleksja.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za skojarzenia i pozdrawiam
Przynajmniej nie jestem sam...
UsuńA za cóż tu przepraszać?:) Za nader ludzkie skojarzenie?:)
UsuńKłaniam nisko:)
Ja się Panom powyższym nie dziwuję, albowiem od zawżdy mylę lunapark z lupanarem...
OdpowiedzUsuńA mnie kokot z kokotą:))
UsuńKłaniam nisko:)