15 czerwca, 2014

O pańszczyźnie słowami autora "Parafiańszczyzny"...

Aleksandra (Leszka) Dunin-Borkowskiego, którego część pierwszą jegoż epokowego dzieła mogą Lectorowie Mili czytać in extenso na paginie Polskiej Biblioteki Internetowej, zasię rozdział sub titulo "Pańszczyzna wielkiego świata", z któregośmy poniższych powzięli wyimków, poczyna się paginą 65 (podług nawigacyi PBI - 75):

http://www.pbi.edu.pl/book_reader.php?p=30962

   Co się tyczy przyczyny owych wyimków przypomnienia, tom tegoż na to poczynił, byście sami ocenić mogli, zali u nas prawdziwie już tę pańszczyznę zniesiono i czy się aby stosunki nasze czem różnią istotnem od tych sprzed półtorasta lat...
   " W obszernym słowa znaczeniu, pańszczyzną zowie się wszystko, co poddani winni są swoim panom; w powszechnym jednak używaniu rozumiemy pod pańszczyzną tylko robociznę. Ma świat wielki swoje bożyszcza, swoich panów, którym służymy niewolniczo. Odbywają pańszczyznę jedni drugim
   Odbywają pańszczyznę jedni drugim, a wszyscy razem modzie i etykiecie. Liczny jest szereg powinności i daremszczyzn* poddańczych: podatki, daniny, osypy, rogoszczyzny, dziesięciny, oczkowe, roboty piesze i ciągłe, warty, stójki, zaprzęgi, zażynki, obżynki, zaorki, oborki, zasiewki, obsiewki itd.**. Wszystkie te robocizny i opłaty uiszcza także świat wielki, tylko pod innymi nazwiskami: wizyty i rewizyty, odwiedziny przedstawialne i pożegnawcze, wstępne i odjezdne, recepcyje, herbatki, częstowania, bale, stroje wielkie i połowiczne, ranne i wieczorne, okrągłe i ogoniaste, loterie, teatra, składki, kety*** czyli żebraniny itd. Są nawet i znaczki pańszczyźniane zowiące się biletami (idzie o wizytowe -Wachm. :), zaginane na rogu dla odróżnienia pańszczyzny pieszej i ciągłej. Że to wszystko nie jest życiem przyrodzonym, swobodnym, tylko pańszczyzną, dowodzą srogie przywidzenia, które ją postanowiły i w jednostajne karby ujęły.
  Obszernych potrzeba wiadomości, aby ją umieć w swoim czasie i w przyzwoity sposób odbywać. Ubrać się modnie nietrudno, ale aby się ubrać stosownie do pory roku, do pory dnia, do miejsca i do nazwiska robocizny, na to potrzeba nauki; twarz wprawdzie ma każdy, ale nie każdy wie, jak ją przybierać, kiedy ją uczynić wesołą, kiedy smutną, kiedy nabożną, roztropną, stateczną itd. Wszędzie odwiedzają się znajomi, ale nie wszędzie wiedzą, którego dnia i o której godzinie odwiedzać, jak długo bawić, czy mieć czarne rękawiczki - czy białe, czy stać - czy siedzieć, czy iść pieszo - czy czy jechać koniecznie, czy ukłonić się - czy się nie ukłonić; nie wszędzie umieją..., lecz któż by to wszystko wyliczył?
   I jakże to nie pańszczyzna, kiedy na to są stałe ustawy?
   Nie spisane wprawdzie dotychczas, ale przechowujące się w podaniach jak niegdyś talmud żydowski i sunna muzułmańska. Słychać, iż nad ich zbiorem i spisaniem pracują obecnie Kołnierzykowy Łaskawca wspólnie z Grande Damą, jak nad talmudem i sunną rabinowie i piękna Fatima. Skoro to wielkie dzieło ukończonym zostanie, uwierzytelnią go i zabezpieczą od podrobień podpisy wyborowego wydziału wielkiego świata, jednego mężczyzny i dwunastu dam, którzy wszyscy wycisną swoje pieczęcie i tak podadzą do druku.
   Będą tam opisane dokładnie nie tylko wszystkie powinności, ale nawet kary za ich zaniedbywanie lub pełnienie niedbałe. Chcesz może mieć próbkę tego stockinwentarskiego**** kodeksu? Dostałem ją z rękopisu, posłuchaj!

Paragraf podobno dziesiąty stanowi: przybywający do miasta mężczyzna lub dama mają unikać zgromadzeń, póki nie pooddają wizyt szczegółowych całemu wielkiemu światowi. Są one oznajmieniem przybycia i gotowości w pełnieniu obowiązków, więc nazywają się z a p i s n y m i.

§ 11 powiada: Gdyby kto nie odbywszy wizyt zapisnych wchodził w zgromadzenia, ufając w dawne znajomości, np. przeszłoroczne, wtedy znajomi nawet powinni udawać, że go nie poznają. Co się nazywa k a r ą z a p o m n i e n i a.

§ 12: Kara zapomnienia może być złagodzoną lub obostrzoną według okoliczności, przy czym uważać potrzeba na znaczenie, wiek, nieświadomość lub zuchwalstwo.

§ 13: Wielkie jasności krwi lub wiek podeszły, a jasność kruszcowa (w rozumieniu D-B idzie o herby, tytuły i blask bogactwa :))- Wachm.), uwalniają się od wizyt zapisnych, a natomiast świat wielki sam im oddaje pierwsze wizyty, wzywając do wspólnego życia, co się nazywa w c i ą g a c z k ą. Nawet nie należy od nich wymagać rewizyty osobistej, dosyć, jeżeli roześlą bilety.

§ 14: Przypominających się znajomości i razem usprawiedliwiających, że wizyty zapisnej nie oddali, można powitać uprzejmie, dodając jednak zawsze: b y l i b y ś m y n i g d y n i e p o z n a l i.
§ 15: Uczęszczanie w towarzystwa bez oddania wizyt zapisnych jest występkiem zniewagi społecznej. Kto by się go dopuścił, o tego pytać należy każdego z osobna i po kilkakroć: kto to jest taki? Dla pokazania wszystkim, że się go nie zna. Pytania te nie należy czynić zbyt cicho, owszem, dobrze jest, gdy winowajca gdzie z boku posłyszy. Co się nazywa k a r ą  w y j a w i e n i a.

W razie większej jeszcze zatwardziałości przestępcy można o nim rozmawiać głośno, jak gdyby o nieprzytomnym, co go zniewoli do przedstawienia się: wszak to ja jestem. Na co wszyscy uśmiechać się powinni, bo to jest k a r a z a w s t y d z e n i a.
§ 16: Jeżeli upokorzeni takimi karami poczują się wreszcie do wizyt zapisnych, to nie należy im czynić rewizyt dnia trzeciego, jak to postanowiliśmy w § 5, ale dopiero po upływie dwóch tygodni. Co się nazywa k a r ą o p ó ź n i e n i a.

§ 17: Nie zważających na te kary, upartych u lekceważących prawa nasze, które są naszą mądrością, wykluczamy z naszego towarzystwa. Jeżeli jest mężczyzna, panny z nim tańczyć nie będą, wymawiając się zawsze, że już zamówione; jeżeli kobieta, niech inne kobiety nie witają się z nią, niech się wpatrują ciekawie, niech unikają rozmowy, niech jej odpowiadają jakby przez sito. A mężczyzna czy kobieta, nasi wszędzie obmawiać i wyśmiewać ich mają, pomijając w zaprosinach do domów swoich. Co się nazywa k a r ą p o t ę p i e n i a..."
_____________________________________

* daremszczyzna, zwana też niekiedy darmochą to powinność kmieca względem dworu nieujęta przecie w obrachowywane dni robocizny, a rozliczana od wykonania np. uprzędzenie z dworskiej przędzy określonej ilości motków, grabienie siana, donaszanie wody czy drew do dworu, czyszczenie kominów, straże pożarowe etc.

** Autor w swoim ironicznym wyliczeniu nie tyle zapewne myli, bo rzeczy te musiały być mu wybornie znane, co świadomie mięsza dla efektu wydźwięku różne rodzaje danin prawdziwych jak choćby płacony w zbożu osyp, oczkowe (podatek bartniczy od ula) czy rogoszczyznę – opłatę(funkcjonującą tylko na Rusi) za prawo wypasu kmiecego bydła rogatego na dworskiej ziemi, z nazwami obyczajów i obrzędów włościańskich, jak ów zażynek żniwa rozpoczynający, o którym żem tu już ongi pisał (I,II),

*** kety (z fr.quete) - kwesta, zbiórka

**** tu zapewne ze zbitki niem. Stock (zasób główny) i pojęcia inwentarza idzie o podkreślenie rangi tegoż spisu.

27 komentarzy:

  1. I mnie czeka odrabianie pańszczyzny towarzyskiej, za niedostosowanie się zaś poniosłabym karę, nie wiem tylko jaką, pewnie obrażenia się dalszej rodziny i obmawiania po kątach :-( A nie podaje autor tam jakichś odpuszczalnych wymówek w takich sytuacjach? Mam jeszcze miesiąc na wydumanie czegoś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do lektury zatem zachęcam, choć to raczej między wierszami będzie...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Rzecz warta rozważenia i refleksji. :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to rozważenia czy refleksji?:) Bo jeśli o mnie idzie to rozważam do czwartej a refleksjami zajmuję się porą wieczorową, ale nie wiem, jakże z tem u Waszmości, bo jak wiadomo: każdy Cyryl ma swoje Metody...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Vulpian de Noulancourt15 czerwca 2014 14:00

    "Stroje połowiczne" mają w swojej nazwie coś pociągającego i chętnie bym w nich damy widział. Tyle tylko, że pewnie znowu coś źle zrozumiałem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że ostatnio jestem dla Ciebie nieustającym pasmem rozczarowań, bo z całą pewnością nie idzie o damy...:)
      http://formalstyle.dystyngowani.pl/2013/12/23/stroj-formalny-wieczorowy/
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Vulpian de Noulancourt16 czerwca 2014 09:00

      Rozczarowujące...
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Jako istota ciekawska oczywiście od razu tam zajrzałam. Koszmar! :))) Podziwiam osoby, które potrafią się w czymś takim połapać. :)))
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Postaram się, Vulpianie, ów brak czymś nadgonić... ale to już privatim:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    5. No proszę... a nam wmawiano, że to niewiastom się te stroje tak okrutnie podobały, żeśmy je wiek niemal nosić musieli, zanim do swobodniejszych szło się pokwapić...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    6. Ależ stroje niczego sobie, panowie w nich wyglądali naprawdę elegancko i no... eee... jakby to ująć... atrakcyjnie. :))) Ale połapanie się w materiałach, guzikach i tym podobnych zawiłościach jest dla mnie nie do pojęcia. :)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    7. A z niewieścimi to niby prościej?:)))))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. szczur z loch ness15 czerwca 2014 20:20

    Polska Biblioteka Internetowa, która kosztowała niewspółmiernie wiele do zawartych w niej treści, kryje także znacznie poważniejszą wadę, tj. brak linków do tekstów szczurka z Loch Ness, że o prawdach zawartych w bułgarskiej wersji Wikipedii nawet nie wspomnę. Skłania ku takiej konstatacji trwający za oknem Festival Orange, co zaczyna być już nie do wytrzymania i tylko wspomnienie Waszmości wizyty w skromnych progach zaścianka pozwala ów jazgot przetrwać. Za owe nawiedzenie z serca dziękujemy, mając nieskromną nadzieję, że nie było to ostatnie gwarzenie przy kominku, z jakże lubym opróżnianiem piwniczki połączone :-)
    Serdeczności z zaścianka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tem więcej lubym, że nie moja piwniczka:)) Moich płodów takoż w PBI nie ma, nad czem nie desperuję przesadnie, ale że bułgarską pominięto Wikipedię, to już w rzeczy samej scandalum czystej wody...
      Kłaniam nisko i małżonki pozdrowić upraszam:)

      Usuń
  5. Dlaczego my się nic nie zmieniamy?! Wieki sobie upływają, a ludzie wciąż tacy sami. Zmieniają się stroje, mowa, obyczaje, nasze otoczenie. Ale nasza natura - ani odrobinkę.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. przecudny blog! *o* proszę o więcej wpisów!
    i serdecznie zapraszam na pierwszą część opowiadania na: http://forever-hyhy.blogspot.com/2014/06/rozdzia-1.html ;) bardzo zależy mi na wyrażaniu opinii w komentarzach! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziecko Drogie... Daruj, że to rzekę, ale takie moczymordy i suszykufle to nie kompanija dla Ciebie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Czlowiek ciagle ten sam, przepisy tylko deczko sie zmieniaja. Poklony serdeczne:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem by człek chciał, by niektóre jednak wróciły...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. O widać, że znajomości liczyły się od dawien dawna i do tego trzeba je było podtrzymywać nieustannie coby nie być wykluczonym ze społeczeństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie tyle ze społeczeństwa, co z pewnej społeczności, na bytności w której zresztą owym ludziom zamykało się nie tylko społeczeństwo, ale i cały świat...:) Zupełnie jak dzisiaj nastolatkom naszym...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Kto winien niech się poczuwa.
    I ja poczułem się trochę.
    Nawet trochę bardziej
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byle nie za bardzo, bo przyjdzie nam jeszcze ten świat wskrzeszać, a to diabelnie kosztowny był światek...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. Szczęśliwie trochę już te przepisy na znaczeniu straciły. Zachodziłam w głowę, jak babcia i mama wybierały się do kogoś z wizytą, wyrażając się o tej, że po prostu "tak wypada". Klucza nijak pojąć nie mogłam. ;) Teraz dzwoni przynajmniej, do krewniaków dawno niewidzianych. Też wypada ponoć. A ja nie chciałam z nimi chodzić i mnie wyzywały od "dziewuch wyzutych z dobrgo obyczaju", co oczywiście było głęboką prawdą na mój temat! ;)) Pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stare przysłowie głosi, że "jak mężczyźnie nie wypada, to to zawsze sobie może ręką wyjąć".
      My to jednak mamy lepiej! ;)

      Usuń
    2. Pozorowi wbrew, rola konwenansu w dawniejszych czasach, gdy prawie wszyscy z jakiemś żelastwem chodzili, a co bardziej krewki o byle co zaczepki szukał, wcależ nie była taka zła... Sielnie ułatwiała lawirowanie w tem wszytkiem, by kogo nie daj Bóg, nie urazić, i jakiej nawet i wojny nie sprawić...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)