03 maja, 2015

Głodnym rocznicowych tekstów...

... pozwolę sobie onegdajszej mojej polemiki z tekstem profesora Chwalby z roku 2009 przytoczyć, gdzie Jego tekstu, co dawno z Onetu zniknął, idzie jeszcze przeczytać tutaj:
http://www.fronda.pl/a/konstytucja-3-maja-zgubila-polske,1705.html

  Nim przecie przejdę do rzeczy meritum, nieodmiennie przypomnę, jako każdego 3 Maja, tym, co niedouczonych będą dziś słuchać żurnalistów, polityków i inszych sobie tą konstytucyją gęby wycierających, że nie pierwsza nasza w Europie, a we świecie wtóra, tylko odpowiednio: druga i trzecia...
 http://pl.wikipedia.org/wiki/Konstytucja_Korsyki

 Professora mej Alma Mater dawniejszej, Andrzeja Chwalby, co go pomnę jako jeszcze gołowąsym asystentem za Profesor Bobińską* teczek nosił…Możem i jaki tam winien Onemu szacunek większy, aliści tekstem tym sam się prosił...
 Od dni kilku przemyśliwam ja wciąż o tem, bo mi to by kto w łeb obuchem dał, mniej bym i może oczadziały chodził… Po jednej bowiem stronie trudnoż logice odmówić słuszności, osobliwie autorytetem profesorskim wspartej, choć z drugiej niejedno po świecie głupstwo w professorskiej chadza todze… Niechybnie bym się z Imci Chwalbą zgodził, że alians z Prusami, to koncept patriotów naszych chybiony co najmniej, by dosadniej poronionym nie nazwać… Zgodzę się, że można było reformy jakiemi drobniutkiemi czynić kroczkami, by słowem „konstytucja” niczem płachtą czerwoną byka nie drażnić… Aliści z resztą tej nibyż żelaznej logiki nie sposób mi się zgodzić i nie tylko dla tej przyczyny, że to wniwecz całe wychowanie moje i tradycyje drogie obraca…
   Primo, co mi się anachronizmem w rozumowaniu Imci Professora widzi, to owo przekonanie o nieuchronności takiego, nie inszego Historyi biegu… Że się sprawy tak zdarzyły, nie inaczej, tegoż przecie początkiem Anno Domini 1791 nikt wiedzieć nie mógł… Mamyż to Kołłątajowi luboż Potockiemu mieć za złe, że ani słyszeli pewnie o niejakiem Bonaparcie, co to właśnie w kwietniu świeżo porucznikowskich dostał szlifów ? Aleć gdyby i jakiem cudownem losu zrządzeniem mieliby wizję jaką następnego dziesięciolecia i na tej wiedzy by czego i budować nawet chcieli, toć przecie by ich śmiechem właśni zabili kompanioni!
  Stawia Imć Chwalba tezy, że by wszytko się po dawnemu ostało, to w jakiej tam, bo jakiej, może i kiepskiej wielce kondycyi, przyszłoby nam jednak do Napolionowych doczekać czasów, ów zaś by nam kraju tak czy siak na nowomodną modłę przemeblował, zasię będąc bytem żywym, a nie trupem wskrzeszania wymagającym, nierównie lepiej byśmy na tem wyszli… Ano… może i ma mąż ów jakie po temu dane, aliści że byśmy się jak i najwięcej przed Jekatieriną i następcami onej nie płaszczyli, nie dowierzałaby nam tak czy siak. Podobnie jak i dwaj insi monarchowie ościenni… A w koalicyjach antyfrancuskich Prusaki i Austryjaki od najpierwszego byli początku, nieznacznie jeno Rossyję wyprzedzając, bo car Paweł dopiero do drugiej przystąpić był skłonnym… Ano i tu mi się widzi pies pogrzebiony, bo nie znam ja wodza rozumnego, co by się na kampanije jakie ciężkie wybierał i ciężkich miał mieć azardów i inszych, by tego chciał ryzykować, że mu gdzie na tyłach jaka insurekcyja się wzbudzi i turbacyj nadspodzianych przyczyni…
   Niemalżem pewny, że przed na Bonaparta pochodem by nas ościenni jakobądź przecie przydusili, byśmy bruździć nie śmieli… Czy to byłby jaki rozbiór drugi, choć o lat dziesięć późniejszy, czy jeno załogi tęgie wszędy stojące… nie znać mi… Ale, że cosi w tem kształcie by nam sąsiedzi zgotowali, byśmy Bonaparta wesprzeć nie mogli, to mi się zda tak jasne, jako słońce na niebie… Cóż jeszcze przy tem z owemi patryjotami? Na wygnanie by iść mieli czy na zesłanie, bo zda się, że tertium non datur… A jeśli by się owych elit konstytucyją sławnych wyrzec z dobrawoli, kwestyja wielce zasadna z kim też by miał w 1807 roku Bonapart o Polski przyszłości traktować? Z targowiczanami? Szczęsny Potocki szczęśnie od lat dwóch ziemię już gryzł… Rzewuski? Wolał Wiedeń niż carskie poddaństwo, którego reszcie współobywatelów zafundował… Branicki, owszem, żył jeszcze… jeno czy to dla Napoleona partnerzy? A inszych byśmy przecie nie mieli, gdyby Imci Chwalby w 1791 kto usłuchać był gotów…
  A i jeszcze co na koniec… Owa filozofija, co nam jej Imć Professor serwuje, zda mi się być apoteozą pewnej postawy, cośmy jej w dziejach wielekroć już razy doświadczyć mogli…
   Pojmuję, że ów by w ów majowy poranek króla stronnikom przedkładał, by nic nie czynili, bo w tem stałość granic naszych, żeśmy carycy niegroźni i nieważni… A czemże to jest, jak nie odgrzanem „nierządem Polska stoi”? Bytu, formaliter niepodległego, przecie nie niezależnego na podobieństwo Królestwa Kongresowego z wielkim księciem na czele mieć za lepsze, niźli ojczyzny prawdziwie wolnej? No tośmy przecie tego fruktu się ledwo dwadzieścia lat temu pozbyli, strawić nie umiejąc… A czyż przed strajkami Anno Domini 1981 nas też nie przestrzegano, że niedźwiedzia drażnim? Iście takoż samo, jakby chciał Imć Professor Kołłątaja i inszych przestrzegać…
____________________________________

*nawiasem persona choć nawet i sympatyczna privatim, to poglądów nieszczególnych… Ongi zasłynęła atakami plugawemi na Pawła Jasienicę, dorobek marksowsko-engelsowski przemilczę, zasię Lectorowie starsi pomną może jej pióra lektury, co w szkołach lat 50-tych obligatoryjnie była znaną sub titulo „Soso” o słodkościach dzieciństwa wodza rewolucyi przyszłego…

                                                               .

38 komentarzy:

  1. Właśnie po to się zostaje profesorem, żeby móc z powagą swoje przemyślenia głosić. I mało kto wówczas jako Ty na krytykę się poważa, boć to z profesorska głową rzecz. A tymczasem jeden profesor utrzymuje, że dinozaurów nie było, drugi nie takie farmazony z miedzianym czołem głosi, a tenże wymyślił sobie taką, a nie inną alternatywę dziejów. A wszystko przez to, że po mianowaniu nie ma już mozności tytułu odebrać, co wydaje mi się pomyłką całkowitą.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie

      Był też jeden "profesor", który twierdził, że dinozaury żyły jeszcze we wczesnym średniowieczu na dowód czego przedstawiał legendę o Smoku Wawelskim jako dowód, że ówcześni ludzie musieli widzieć dinozaury w oryginale!

      Kłaniam nisko

      Krzysztof z Gdańska

      Usuń
    2. O. Ciekawe. :))) Nie słyszałam tego. Zastanawiam się, który gatunek ział ogniem... :))) Raczej nie Tyrannosaurus rex, bo nie taka sylwetka. Może Brachiosaurus?
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    3. Dzień dobry

      Anagram nazwiska tego "profesora" brzmi (nomen omen) "Chytre i g..."

      Pozdrawiam

      Krzysztof z Gdańska

      Usuń
    4. Może, Vulpianie, i stąd mej śmiałości więcej, że go znałem, gdy mu daleko było do profesorskich godności i stąd śmiałość moja... Ale myślę, że go tu zbyt surowo sądzimy i ta moja uwaga jest akurat do wszystkich...
      To naprawe zdolny i dobry historyk, korzystałem z kilku jego publikacji, a jedną z nich ("Polacy w służbie Moskali", rzecz o mało znanym aspekcie czasów zaborczych, czyli o robieniu karier tak cywilnych, jak i wojskowych przez naszych rodaków w carskiej Rosji) uważam wręcz za pionierską... A że mu się w tych gdybaniach akurat - moim zdaniem - nie nazbyt powiodło, to jeszcze nie powód, by go od czci i wiary odsądzać...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. A jak wspomnisz "ekspertów" Antoniego M., to się okaże że imć (nomen omen) Chwalba był wybitnym prekursorem nadciągającego trendu... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już Vulpianowi pisałem, myślę że moją polemiką zbyt surowych przyczynyłem Imci Chwalbie osądów, czego szczerze żałuję, bo nie były one intencyją moją...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Cny wachmistrzu

    Uważam, że Polska ne miała specjalnego wyboru A.D. 1791 z tego powodu, że każde rozwiązanie w szybszej lub dalszej perspektywie musiało się skończyć upadkiem państwowości. Jakież bowiem mieliśmy możliwości - albo nie uchwalać, konstytucji i zdać się na łaskę Rosji albo uchwalić i szykować się do wojny (z racji dysproporcji sił z góry przegranej). Jedynie cud prawdziwy mógł nieuchronność odwrócić, ale ten cud u nas się nie zdarzył*.
    W tej sytuacji słusznie prawisz, że bez Konstytucji Napolion nie miałby z kim prowadzić negocjacji w sprawie powołania Księstwa Warszawskiego a następne pokolenia nie miałyby wzoru do naśladowania** ergo Polska w roku 1918 mogłaby nie powstać w kształcie jaki znaliśmy (o ile wogóle by powstała).

    Kłaniam nisko

    Krzysztof z Gdańska

    *limit cudownych zdarzeń wykorzystali zamiast nas Francuzi zwyciężając bitwę pod Valmy z powodu "sraczki" żołnierzy pruskich ode której ciąg zwycięstw rewolucyjnych się zaczął ;)
    ** z Konstytucją 3 Maja było jak z innymi mitami narodowymi, każdy wiedział, że była Konstytucja 3 Maja, ale nikt nie przeczytał jej treści i nie zrozumiał. Gdyby bowiem lectorzy przeczytali, to do wielu (niekoniecznie ciekawych) wniosków mogliby dojść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prusacy w wojnie siedmioletniej byli w jeszcze chyba cięższych opałach i akuratnie im szczęśliwie zmarła caryca Elżbieta, a następujący po niej car Paweł I był niemałym "Wielkiego Fryca" admiratorem... zatem nigdy nie można być pewnym, że tak, nie inaczej by się potoczyły sprawy... Pewno, że jako się spada z wysokiego klifu w morską otchłań, gdzie się jeszcze żarłoczne kłębią rekiny, to trochę już późno szukać wyjścia z sytuacji inszego...:)) Ale pytanie, czy myśmy musieli na krawędzi tego klifu w ogóle stawać?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Hmm
      Dalekosiężne skutki tego, szczęśliwego dla Prusaków wydarzenia były takie, że Prusacy uwierzyli we własną wyjątkowość uprawiającą ich do wszelkich działań w stosunku do innych krain. Determinizm idealistyczny (jak mniemam Hegel maczał w tym palce) boleśnie zlamany dopiero katastrofą II wojny światowej

      Kłaniam nisko

      Krzysztof z Gdańska

      Usuń
    3. Dominację pruskiej myśli politycznej w Niemczech bym widział jedynie do traktatu wersalskiego w 1918 roku... Hitler był, jak wiadomo, Austryjakiem, Goebbels Westfalczykiem, Bormann, choć syn pruskiego feldwebla, to urodził się w Saksonii, Göring, Himmler i Röhm byli Bawarczykami, zaś Rudolf Hess urodził się...w egipskiej Aleksandrii:) Jak zatem widzisz, Mości Krzysztofie, nacjonalizm niemiecki był (i zapewne jest) od co najmniej już wieku, można by rzec, że pangermański... I patrząc na to, do czego byli zdolni Niemcy pod rządami Austriaka i jego bawarskich po większości kolegów, a na co nigdy się nie zdobyli Prusacy, to nie wiem, czy ta zmiana jest na lepsze zmianą...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Cóż, niektórzy profesorowie są święcie przekonani o własnej nieomylności.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu akurat nie sądzę, bo człeka znam, a po jednej dyskusyjnej konkluzji, bym go nie deprecjonował... No i, prawdę rzekłszy, nie wiem jakaż percepcja jego poglądów w tej mierze u inszych i bieglejszych w temacie, a i może nade mnie tu łagodniejszych, czy przeciwnie: surowszych...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. To była uwaga ogólna, może niezbyt fortunnie sformułowana. Chodzi o to, że znam takowych, którzy bardzo są przywiązani do stopni naukowych, różnymi drogami zdobytych i uważają, że dzięki temu mają prawo do nieomylności. Zasugerowanie, nawet delikatne, że może taka osoba się myli, jest czynem ryzykownym... :)))
      Ale znam i takich, którzy potrafią się nawet do błędu przyznać. :)
      Ostatnio pojawiła się weryfikacja obrazkowa i u Waćpana trafiłam na słodko, a to lody, a to tort. :)))
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    3. Weryfikacja obrazkowa u mnie? Dalibóg, klnę się, żem niczego nie ustawiał takiego...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Akurat mój komentarz dotyczy poprzedniej notki, ale Gospodarz jednym zdaniem tak wyprowadził mnie z równowagi, że popełniłem osobną notkę u siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z równowagi? Hospody Pomyłuj, Torlinie! O mnie mówisz? Cóż... pod poprzednią Ci responsowałem, jak starczy czasu, nim córki na maturalny egzamin odwozić nie będę musiał, zajrzę i do Ciebie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Szanowny Torlinie, próbowałam dwa razy komentarz umieścić, ale obydwa zniknęły. Albo się dostały do spamu, albo oczekują na moderację. Jeśli się odnajdą, to proszę jeden skasować, bo starałam się napisać o podobnej treści. :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Zawsze zastanawiam się, co Łotrpress kusi do wsadzania normalnych wpisów do spamu. Jeżeli do oczekujących, to dostaję powiadomienie, a jak jest w spamie, to tam zaglądam od czasu do czasu. Miałem kłopot, bo obydwa Twoje komentarze bardzo mi się podobały. Moim zdenerwowaniem "nie denerwuj się", bo ja się przyjaźnię z Wachmistrzem, a to było jedynie zdenerwowanie artystyczne, a nie prawdziwe

      Usuń
    4. To się uspokoiłam. :)
      U mnie też się czasem tak zdarza. Kiedyś czyjś komentarz zgłosiło do moderacji, chociaż tę opcję wyłączyłam już dawno.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    5. Potwierdzić mogę, że niezależnie od różnic nas z Torlinem dzielących, mam zaszczyt uważać się za przyjaciela tego huncwota:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Pamiętam jak czytałam o tym przesunięciu na podium :-) A w kwestii takiego czy innego biegu historii to tak jak i ze złodziejem: gdyby gospodarz wiedział, kiedy złodziej przyjdzie, to by nie spał, tylko domu pilnował. A skoro nie wie, to pilnować musi zawsze ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... i złodziej przychodzi, gdy gospodarz już tym pilnowaniem umęczony, zaśnie wreście...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. A mnie jeszcze słuchy doszły, że konstytucja szwedzka przed naszą też była... tyle że nie "nowoczesna", cokolwiek to miałoby znaczyc ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idzie najpewniej WMPani o ichni "Akt o formie rządu" z 1772, przez króla Gustawa III wprowadzony... Nie wiem, czy bym to zwał konstytucją, czy raczej edyktem królewskim o roli parlamentu (poprzedni z 1720 nadawał parlamentowi dużo większe uprawnienia). Choć faktem jest, że dzisiejsza konstytucja Szwecji, nie będąc aktem jednolitym jak u nas, składa się bodaj z sześciu różnych ustaw, w różnym czasie tworzonych, i wspomniany Akt jest jednym z nich właśnie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Nudno coś tu się zrobiło...

    A więc zmieńmy punkt widzenia!

    Jak rozumiem wszyscy lectorzy są demokratami miłującymi zasady parlamentaryzmu. Nie zetknąłem się z nikim, kto by popierał zamach stanu jako sposób rozwiązywania problemów ustrojowych...
    Jeśli tak, to DLACZEGO wszyscy tak się zachwycają Konstytucją 3 Maja, skoro formalnie rzecz biorąc był to ZAMACH STANU i naruszenie zasad polskiego parlamentaryzmu?
    Patrząc z tego punktu widzenia może patriotą był poseł Suchorzewski, który nie chciał wpuścić zamachowców do sali obrad jak i uczestnicy konfederacji mającej na celu przywrócenie zasad prawnych panujących w Rzeczpospolitej!
    Dlaczego targowiczan odsądzamy od czci i wiary a konfederatów barskich wynosimy na ołtarze, skoro jedni i drudzy wyrastali z tego samego środowiska?
    Dlaczego czcimy zamachowców z 1791 a potępiamy tych z 1926?
    Ergo - kto tu był patriotą a kto wichrzycielem i zdrajcą?

    Konstytucja 3 Maja stała się naszym mitem narodowym, można o niej mówić tylko dobrze, a niby dlaczego? Ograniczała przecież demokracje, wprowadzając zamiast wolnej elekcji dziedzicznego monarchę, zwiększała obciążenia podatkowe obywateli (obecnie kandydaci na prezydenta obiecują obniżki podatków - to dobrze, czy źle), ograniczała święte prawo własności szlachty... można tak jeszcze długo.
    No więc jak to było z konstytucją 3 Maja?

    Kłaniam się nisko zostawiając temat ku rozwadze.

    Krzysztof z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy Krzysztofie na coś czekają. To są tematy jak rzeka, a do tego i u Wachmistrza, i u mnie, rozpoczęte zostały dyskusje, na które i praca doktorska to za mało.
      Paweł czeka na odpowiedź Wachmistrza, jakie to stereotypy umieścił Matejko na swoich obrazach i dlaczego one były szkodliwe.
      Ja czekam na odpowiedź Pawła, co było złego w wizjach sienkiewiczowskich.
      A teraz postanowiłem poczekać na odpowiedź Twoją, co złego było w Konstytucji 3 Maja. Znam ją na pamięć. Konstytucja została przyjęta za pomocą kruczka sejmowego, ale nie był to zamach stanu. Konstytucja nie ograniczała demokracji, bo w takim razie każde wprowadzenie jakichkolwiek zasad współżycia będzie ex definitione ograniczeniem demokracji. Że zacytuję klasyka filmowego, "w demokracji też ktoś musi rządzić". Wolna elekcja była fundamentem upadku Rzeczpospolitej, i współcześni zdawali sobie z tego sprawę. Uważam, że zarówno osoba króla, jak i kierunek (Saksonia) zostały wybrane znakomicie. Trzeba było zwiększyć podatki, chociażby na obronę, i na rozwój kraju, szczególnie że właśnie Saksonia tego była znakomitym przykładem. (Że chcą współcześni kandydaci ograniczyć podatki - to źle. Bo to jest demagogia, podatki należy płacić, tylko powinni to robić wszyscy, a nie uciekać do rajów podatkowych albo być rolnikiem).
      Trochę zostałem ze zdziwioną miną, bo akurat ja mam kompletnie inne zdanie, jestem wielkim zwolennikiem przewrotu majowego, i nie znoszę Konfederatów Barskich.
      Ale może ze mnie taki odmieniec.
      Pozdrowienia

      Usuń
    2. Cny Torlinie

      Takie są skutki, jak się siedzi po nocach przy pilnej, acz żmudnej pracy... Zrozumiałe, że człowiekowi wtedy "głupawka odbija" i wymyśla coś, żeby sprawdzić, czy jeszcze nie śpi ;)

      Nie zmienia to jednak faktu, że to, za co chwalimy posłów uchwalających Konstytucję 3 Maja jednocześnie ganimy u innych posłów, którzy, w zasadzie robili to samo. Zauważ jak tzw "prawica" wyje wspominając odwołanie rządu Olszewskiego, który też został obalony "za pomocą kruczka sejmowego, ale nie był to zamach stanu"...
      Podobnie z Konfederacją Barską. Jeśli zapytać pierwszego z brzegu obywatela co sądzi o Konfederacji - to powie, że była dobra. A dlaczego? O, to zaczyna się problem, bo nikt nie wie jaki program miała Konfederacja. Wie się jedynie, że była przeciw wojskom carskim... (co też nie do końca jest prawdą).
      Co do Zamachu majowego, to jestem wychowany na PPSowskiej (pomajowej) tradycji i uważam, że zamach stanu był pogwałceniem zasad demokracji, za co jego twórca powinien ponieść odpowiedzialność (tym bardziej, że zamach nic pozytywnego dla Polski nie przyniósł).

      Kłaniam nisko

      Krzysztof z Gdańska

      * napisałem tzw "prawica" bo te formacje nie są żadną prawicą tylko narodowymi socjalistami (czyli formacją budzącą we mnie niekłamaną odrazę ;))

      Usuń
    3. Jesteśmy troszeczkę Cny Krzysztofie z innych obozów politycznych, dlatego nam się trudno porozumieć. Zmiana rządu Olszewskiego była najprawidłowsza pod Słońcem, we wszystkich parlamentach świata rząd tracący poparcie większości zmusza poszczególne partie do dogadania się w sprawie utworzenia nowego. Tylko że tych negocjacji się nie pokazuje w telewizji.
      Jestem zwolennikiem jednocześnie wolności obywatelskiej, i równolegle zwolennikiem silnej ręki, kto narusza prawo. Inaczej mówiąc jestem za maksymalnym rozszerzeniem swobód obywatelskich, ale dla ludzi łamiących to prawo postępowałbym jak najsurowiej.
      Przewrót majowy to konsekwencja potwornego rozdrobnienia partyjnego w Sejmie, stopniowego upadku gospodarczego Polski (wojna celna), niekorzystnego układu międzynarodowego (Rapallo, Locarno, Berlin), ale przede wszystkim strasznie dotknęła Marszałka śmierć Narutowicza. Oni nie są godni rządzić Polską. Elita polityczna Międzywojnia nie była zdolna do samonaprawy, tak jak u nas było po rządzie Suchockiej.
      A ludzie z Baru? Chyba oprócz walk z caratem są przedstawiani jako fanatyczni obrońcy wiary katolickiej, z Królową Matką na sercach i obliczach.

      Usuń
    4. Obu Wam winienem odpowiedzi, które się w jednem postaram zmieścić komentarzu... Podobnie jak Torlin, uważam, Mości Krzysztofie, że to nie tyle był zamach stanu, co wykorzystanie prawa, cokolwiek perfidne i już w zamyśle niezbyt godziwe, ale dziś to wątpię, czy by to nawet Trybunał Konstytucyjny uznał za niewłaściwie formalnie. Kwestia, kto jest patriotą, a kto nim nie jest nadaje się na pyskówki wiecowe, a nie do poważnej dyskusji... Na potrzeby tej dysputy przyjmuję, że to ktoś, komu dobro ojczyzny na sercu leży i dla tegoż dobra działa, ale już kwestia tego, co kto za owo dobro uważa i czy nie błądzi w tem, to już jest rzecz, której śmiało możemy resztę żywotów naszych poświęcić i do niczego nie dojść...
      Targowiczan rehabilitować właściwie powinni komuniści od Gomułki, Bieruta i Jaruzelskiego, bo przynajmniej uzyskaliby legitymację długowiekowej tradycji dla własnej formacji, poglądów i działań, a najkrócej rzekłszy ja odmawiam im prawa do pojęcia patriotów, bo ef definitione godzili się na niesuwerenność kraju. Dokładnie dla tej samej przyczyny byłbym skłonnym uznać niejaką wyższość moralną konfederatów barskich, choć daleki jestem od gloryfikowania tej formacji, a po prawdzie poglądy moje biegną tu od rozczarowania i żalu po możliwościach zmarnowanych, głębokiego niesmaku dla postępków, części haseł i idei niemałych rzesz konfederatów i głębokiego szacunku dla niektórych jednostek i działań...
      Co do przewrotu majowego, to znów mi się przyjdzie z Torlinem zgodzić, że go, niechętnie, bo niechętnie, ale akceptuję, jako koniecznym, a niechęć moja się wiedzie tyleż z odrazy do krwi bratniej przelania, co z danego przykładu, który mógłby a'rebours posłużyć za legitymację dla działań dokładnie przeciwnych (bo niby dlaczego tylko jeden Kali może kraść krowy, a inni nie?)... Nie zgodzę się z tym, że zamach nic dobrego Polsce nie przyniósł, a w moim pojęciu był on uniknięciem wprowadzenia w Polsce ustroju autorytarnego przez prawicę, do czego najpewniej z czasem byśmy - przy bezczynności Piłsudskiego - doszli. I nawet nie idzie o to, że taka była w ówcześnej Europie tendencja, poczynając od Mussoliniego, poprzez różne tego formy i stopnie w krajach bałtyckich czy bałkańskich, a na Franco kończąc, ale o to, że do władzy w Polsce aspirowały zarówno antydemokratyczna prawica, jak i antydemokratyczna lewica, a i sam Piłsudski, jawiący się tutaj jako centrysta, miłośnikiem parlamentaryzmu nie był, zatem system wprowadzony eksperymentem z kontytucją marcową egzaminu praktycznego nie zdał i kwestią czasu było, która siła na swoją stronę będzie ten stan rzeczy usiłowała rozwiązać. Pozostałe przyczyny Torlin wyliczył, a ja jeszcze pozwolę się sobie nie zgodzić z tym, że socjaliści jako całość byli zamachowi przeciw, bo po pierwsze nie byli, a tylko część z czasem odżegnała się od jego rezultatów. Ja również się wiodę z pepeesowskich tradycyj, sięgających w mojej familii nawet i 1905 roku, ale świetnie wiem, jak głębokich rozłamów w środowisku tym zamach majowy się stał przyczyną...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    5. Ubolewam, Torlinie, nad tem, że czekacie na jakieś moje względem tegoż nieszczęsnego Matejki stanowisko... Rzecz nie jest błaha, a po łebkach jej traktować nie chcę, zaś znów na poważne jakie articulum czasu nie mam, ni możności za grosz... Popróbuję co może zasygnalizować w dwóch słowach, ale przyjdzie mi pewnie jeszcze kiedy do tej kwestii powrócić, najpewniej notą jaką całościowo rzecz traktującą, u siebie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. szczur z loch ness5 maja 2015 06:12

    Czytając teksty rocznicowe, chociażby przywołany przez Waszmości, zawsze mam wrażenie, że autorzy chcą czymś na siłę zabłysnąć. A to tezę obrazoburczą podać, a to ciekawostkę. A wszystko po to aby wierszówkę pozyskać, bo media na wspomniane okoliczności zabiegają jak nigdy, co zwykle miejsca nie ma.
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tem ostatnim chociaż względzie jestem poza podejrzeniem, bo poza mnóstwem kłopotów, nijakich korzyści z tego bloga, a już z pewnością materialnych wcale, nie mam...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. Wybaczcie, ale mam trochę kłopotów domowych, cokolwiek absorbujących i póki co w Waszych myśli wymianach nie będę mógł przyjąć udziału..
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czyli jednak prezydent nie strzelił gafy, mówiąc o drugiej konstytucji w Europie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polityki bieżącej śledzić nie zwykłem, to i nie wiem co, kto, komu (a już najmniej po co) powiedział, tandem bazując jeno na tem, coś Wasza Miłość sam rzekł: jeśli naszą gdzie nazwał wtórą, nie pierwszą, to bynajmniej nie zbłądził, za to jeśli kto mu tego wytyka, sam winien do nauki przysiąść...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  12. Dobrze spojrzeć na temat z różnej perspektywy, a dyskutować z profesorem nie tylko się godzi ale należy
    Oczywiście jak się ma co do powiedzenia
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dysputować się staram nie tyle z osobami, co z poglądami... Dzięki czemu może jeszcze mam jakichś przyjaciół...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)