Sama cieś jest dziś już pojęciem niemal nieznanem, a że od niej znów cała wyrazów się wiedzie familija, częścią znanych, jako powszechny jeszcze cieśla, tandem godzi się o tejże familijej i o jakich pokrewnych słów powiedzieć paru.
Cieś znaczyła belkę, bal drewna, przy tem zarówno tu prawim o czemsi już toporem tkniętym i jako tam obrobionym, a choćby i jeno okorowanem, aliści takoż samo zwano ledwo co pocięte cząstki dopiero co zwalonego pnia (czyli śniatu:). Dopieroż taka cieś pole do popisu dawała cieśli, któren przysposabiał na przykład cieśnic, czyli dylów nie nadto szerokich, których tracze piłą nawet nie pogłaskali, a ów właśnie ociosał ich z okrągłego drzewa. Z owych nader często dawne kładziono podłogi i pułapy, tandem jak sami pojmujecie, trudnoż o równości pawimentu takiego dawnego nawet i rozprawiać. Choć, że domostw stawiano od pożaru do pożaru, to i niejeden przetrwał wieków parę, tandem owe cieśnice niechybnie się już i częścią starły, częścią zaś kurz i błoto nogami z zewnątrz wniesione, wszelkie już i nierówności zatarły...
Ciosnem zwano wszelkie na drzewie uczynione nacięcie, czy to dla znaku od zbłądzenia w boru uczynione, czyli też dla pokazania własności czyjej luboż granic włości w lesie idącej. Bardzo bliskie w brzmieniu ciosło byłoż jednak czem zupełnie różnem, bo narzędziem ciesielskiem nader ważnem, nawiasem też arcyczęsto zwanem ciosełką luboż i cieśliczką. Jest to najkrócej rzekłszy siekierka, jeno z ostrzem względem trzonka ustawionym poprzecznie i nie służy do cięcia, a więcej do wydłubywania z pnia, tego co jego miąższ i jądro stanowi. Na cóż? Ano na to by wydłubać łodzi, koryta, ula dawnego, niecek wszelkich...
Bliska znów w nazwie cieśliczce cieślica była narzędziem jednak zupełnie odmiennym, boć ta siekiera służyła jeno do pnia po bokach ociosywania, zatem była w ostrzu gruba i zakrzywiona u obucha, aby drewno zacinała już przy prostem wzdłuż pala uderzeniu, a nie jako przy siekierze zwyczajnej, którą dla tej sztuki krzywić, uderzając, potrzeba... Cieślica znów, co się do sporych rozrosła rozmiarów często już i toporem ciesielskim jest zwaną...
A cóż ma do tej całej kompanijej ciupaga?:) Ano ma... Jako powszechnie owa dziś jest Wam wszytkim znaną i z jednem związaną regionem, tak przed laty wielu, postronni góralom, a najczęściej krakowiacy, ani wiedzący przecie, że to więcej może i czekana namiastek i laska w drodze pomocna (choć z pewnością znający jej walor jako broni:), wiedzieli też i tego, że owa właśnie dlatego, iżby spierającego się na niej nie ukrzywdzić nigdy przesadnie ostrą nie była. Z tegóż, a i z poniekąd z lekka ku góralom pogardliwych uczuć się powzięło, że z czasem wszelką siekierę, co już się nad miarę stępiła i niezdatną była, zwano urągliwie ciupagą...
.
Jedno z najstarszych słów, tak jak niebo, jeść czy brat. Ale ma ono jedną specyfikę, nie poddało się tendencji do zamiany cie- w te-, takim najsłynniejszym przykładem jest układ cieść - teść. Na logikę powinno być "teśla", tak to brzmi po słowacko i słoweńsku "tesar".
OdpowiedzUsuńA tak jako dodatek mogę powiedzieć, że po serbsku cieśla to jest stolar, i tutaj widać potęgę i bogactwo wyrazów wywodzących się od stolarza, czyli człowieka robiącego stoły (kopia z niemieckiego, Tischler)
Nie znam ani aramejskiego, ani hebrajskiego, ale podejrzewam, że pierwsi tłumacze ewangelii podobnie pobłądzili tłomacząc profesję św.Józefa, a potem Jezusa... Podług mnie oni właśnie byli stolarzami, a nie cieślami w naszym rozumieniu...
UsuńKłaniam nisko:)
1. Spieszę powiadomić (bo chciałbym innych uprzedzić), że po bułgarsku "cieśla" to, trochę nieoczekiwanie, "marangoz". Zdaje się, że to z tureckiego, co świadczyłoby o tym, że upadek cywilizacji w Bułgarii był faktycznie nieporównywalny do innych krain i że to dopiero Turcy przynieśli im rzemiosło. Brzmi to aż nieprawdopodobnie.
OdpowiedzUsuń2. A "cieśń"? To też ładne, iście słowiańskie słowo.
Pozdrawiam
Ad.1 Niekoniecznie przynieśli rzemiosło, bo mogło być akurat odwrotnie: ten zawód był najbardziej rozpowszechniony, zatem i najwięcej dowodów na jego opodatkowanie byłoby zachowanych. A że w tureckich księgach rachunkowych...
UsuńAd.2 Owszem:) Z całą gromadą innych...Cieśń, dziś znana głównie jako termin medyczny, jeszcze u Wacława Potockiego używana była w znaczeniu opresji, tarapatów czy terminów jakich srogich - "Król w cieśni był przez buntowników zdrady..."
Kłaniam nisko:)
Skoro o wyrazach przepomnianych, a na dodatek Imć Vulpian trafną tu hipotezę przytoczył, nie pozostaje mi nic innego, jak wzorem Imć Knezia temat zmienić i do przepomnianych pamiątek z moich rozlicznych podróży nawiązać. Otóż, mam wątpliwość co do przypisania ciupagi jeno do jednego regionu i tegoż regionu artefaktów materialnych, posiadam bowiem ciupagę z napisem: Pamiątka z Sopotu hehehehe :-)
OdpowiedzUsuńOj tam... i co w tym dziwnego? Wszak jak mówi legenda tatrzańskie Morskie Oko z Bałtykiem połączone, a na prawdziwym góralskim kapeluszu przyczepione są muszelki.
Usuń:-)
Kłóci się to cokolwiek z Makuszyńskim, który twierdził, że do Zakopanego jadąc trzeba zabrać ze sobą całe potrzebne jedzenie, picie, spanie, dom i inne użyteczne drobiazgi, bo tam na miejscu nic nie ma, tylko ciupagi... Skądinąd znów wiem, że na skraju plaży w Zopott jest pseudokarczma pseudogóralska, w której osobiście jadłem rzekomo góralski specjał nazwany "cycki gaździny", a które okazały się podsmażanym podwójnym filetem z kurczaka...:((
UsuńKłaniam nisko:)
Pomijając aspekt językoznawczy, to mamy tu małą lekcję obróbki drewna. :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Nigdy nie wiadomo, co się przydać może...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Szczurze!
OdpowiedzUsuń1. A masz taką pamiątkę z Zakopanego?
2. Z kolei znad morza zawsze można wysłać iście jajcarską kartkę.
Pozdrawiam
Ad 1. Słodki! :))) Ciekawe czy świeci? :)
UsuńPozdrawiam
Ciekawe czy "czesać", jest też od tego "ciesia"? I dlaczego grzebieniem???
OdpowiedzUsuńJako ten co widział cały proces od zaciosu po ręczny trak, mogę orzec, że wszystko i tak grzyb strawi i pożaru przecież nie trzeba. :)
Nie, od "czesać" jest "Czesia" ;)
UsuńA kto Ci każe, Kneziu, grzebieniem? Grabiami nie łaska?:)
UsuńKłaniam nisko:)
Sam się kurka grabiami czesz, jakżeś szpakami karmiony w tym mieście Kraka, gdzie żaków więcej bywało niźli miejscowych, co dziwnymi obyczajami skutkowało! :D :D :D
UsuńSzczęśliwie akurat żem takiej fryzury bogatej, że nawet nie ma o co zaczepić jakimkolwiek narzędziem...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Wiele lat temu, w warsztacie stolarskim mojego dziadunia, znalazłem takie narzędzie bez trzonka, co mi się zdało siekierą z ostrzem na bok przestawionym. Dziad nie żył już, toteż spytać nie było kogo. Zrazum myślał, że to prowizoryczna siekiera, z kawałka grubej blachy, przyszwejsowanej do starego obucha, od którego ostrze się odłamało. Aczkolwiek później, gdym już nieco poterminował, zgadłem, że to narzędzie kute, nie spawane, tedy od samego początku taki właśnie miało kształt.
OdpowiedzUsuńA to była cieślica.
Miło choć po tych czterdziestu latach się dowiedzieć...
Nawet Waść nie wiesz, jakiej żeś mi tem dodał otuchy, a pisaniu memu poczucia sensu... :) Rzekę to, co prawdziwy niedowiarej w takich razach mówi ateuszowi: Bóg Zapłać:)
UsuńKłaniam nisko:)
Słowo "cios" mi się kojarzy.
OdpowiedzUsuńI słusznie...:) Każdem z pomienionych narzędzi go idzie wyprowadzić...:) Niektóremi to nawet zabójczy...
UsuńKłaniam nisko:)
Mój Dziadek który miał ten przywilej uściśnięcia dłoni cesarza Franca Józefa zaraz po odznaczeniu miał zwyczaj uczyć mnie prawd i przysłów ludowych
OdpowiedzUsuńJedno z nich brzmiało ( tu przepraszam za dosłowność cytatu)
"Kto z piczką nie robi z cieśliczką."
Była też wersja o tym kto nie robi z garnkami
Pozdrawiam
Feministki zajadłe a nierozumne z pewnością by się w tem dopatrywały jakich męskich grzechów od seksizmu i faszyzmu poczynając, na coż remedium, zda mi się, jedynem, byłoby dać której takiej cieśliczki w garść i kazać onej tym godzin parę pomachać, by pomiarkowała, że to nie o dyshonor jaki idzie, a o podział na krzepkich i niekoniecznie...
UsuńKłaniam nisko:)
Gratulacyą zanoszę dla Waćpana za składne połączenie ciesielskiej cieślicy ano z gorolską ciupażeczką. Adyć nadziwić się nie mogę, że tak to uczenie wyszło, a i literacko tęgi wywód. Pozdrawiam serdecznie, choć mało co bok nie zerwałam.
UsuńA to tak jakoś przypadkiem wyszło...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Całkiem zgrabnie wyszło, a nawet wrażenie wywarło niezwykłością skojarzenia. Pozdrowienia i ukłony.
UsuńNadtoś WMPani dla mnie, niegodnego, łaskawą...:))
UsuńKłaniam nisko:)
Post napisany w naprawdę fajnym stylu, biorę się za kolejne :)
OdpowiedzUsuń