Złostki są duszki niewielkie, co się rodzą ze złorzeczeniem każdem, z każdym przekleństwem, z każdą uciechą z krzywdy cudzej powziętą i z każdym cierpiącego płaczem. Unoszą się w powietrzu całemi stadami, osobliwie tam, gdzie ludu mrowie, a że z lataniem u nich nietęgo, to i najradziej przysiadają gdzie komu na kołnierzu, a najradziej śpiącemu, by się w tem czasie jeszczeć i utuczyć jego złą krwią i podłostkami. Słowem, jako to śpiewał Bułat: „wsie naszi gadosti i miełkije złodiejstwa” nie przemijają bez śladu, choć ów ulotny jest wielce i żywota krótkiego. Powiadają, że jaki wielki złośnik ma już złostka własnego, co go nie odstąpi, a owszem i insze pożre, byle się samemu utuczyć. Bywa, że ponoś i do takich rozmiarów, że żywiciela swego zadusić we śnie poradzi, ale to rzadkość niebywała. Najwięcej bowiem bywa takich, co się zbijają w tabuny i krążąc między nami, dławią dech i szkodne są wielce, bo i optykę psują i nie widzi się rzeczy takich, jakiemi prawdziwie są… Bywa, że i głos dochodzący tłumią i rad się ostatnich jeszcze dobrych nie słyszy… Aliści nie jest tak, że na onych nie masz kija, bo są i dobrotki, co się rodzą z każdą myślą empatyczną, każdym serdecznym gestem i każdym miłośnym kochanków westchnieniem. Jeno, że owe do wojaczki niezdatne, tamtych unikają, zadosyć mając jako muszą tejże samej aury zażywać i pomiędzy tamtemi krążyć. Prawda, że musną czasem i złostka jakiego, bo w ciżbie nie sposób inaczej, osobliwie jako tamte złośliwie drogi zagradzają… Bywa, że i muśnięty pod ciężarem dobrego pyłu, co na nim osiadł, tracą swą szkodną moc, abo i spadają gdzie na ziem, nie umiejąc onego dobra udźwignąć.
Widzicie ich czasem, jako kocisko takiego przy pawimencie dopadnie i zeżre, a Wy się śmiejecie, że ów wyimaginowanej myszy łowi...
Zatem nikt tak dobrze kotom nie czyni, jak ci, którzy owe złostki swoim zachowaniem tuczą i multiplikują.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie napisałem, że to kocisku idzie na zdrowie...
UsuńKłaniam nisko:)
Vulpianie, raczej bym powiedziała, że ci, którzy dobrotki tworzą, bo dzięki nim złostki opadają i są dostępne dla kocich pazurów.:)
UsuńWachmistrzu, kotom to nie szkodzi, one umieją to zneutralizować.:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Faktycznie, koty co najwyżej iskrzyć będą! :D
UsuńGrażyno, wiem że umieją... tylko nie sprzątają po sobie!
UsuńKłaniam nisko:)
Żebyż tylko iskrzyły, słowa marnego bym nie rzekł...
UsuńKłaniam nisko:)
Ot i uzasadniłeś Waszmość niezbędność kociej obstawy u jednego wicepremiera...
OdpowiedzUsuńNie taki był zamiar, a i nie sądzę, by to mu akurat w czymkolwiek dopomogło...
UsuńKłaniam nisko:)
Jeden kot - to mało, proszę Torlina.
OdpowiedzUsuńTetryka, Miła Agniecho, Tetryka... :) Oni nawet nie są podobni...:))
UsuńKłaniam nisko:)
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/9d/Britishblue.jpg
OdpowiedzUsuńTen to nawet nieźle wyżarty na tych sponiewieranych złostkach! :D :D :D
UsuńPowitać radość okrutna, choć kontekstu koterfektu nie pomiarkowałem... Co więcej upierać się będę (choć prawda, żem dawno nie widział), ale to wciąż nie jest Tetryk...
UsuńKłaniam nisko:)
A literówka w "konterfekcie" wybrzmiała nieoczekiwanym smaczkiem...:))
Usuń