22 czerwca, 2014

Ex libris Wachmistri: "Samiaństwo, czyli Onania..."

  
Sierpniem Anno Domini 2006 żem był tej noty popełnił, co ją in extenso cytuję... Bywalcom, co jej znają i czasu mitrężyć nie chcą, tyle rzeknę, że nie bez kozery to czynię, co się na końcu pokaże...

"Oto broszurka z 1917 roku, wydana w Krakowie przez Drukarnię Związkową i z ceny wytłoczonej mniemając (1 korona), rozprowadzana między zainteresowanemi na zwykłej drodze kupna-sprzedaży. Podkreślam ów fakt dlatego, że treść mogłabyż tzw. privat-druk sugerować, zwłaszcza w czas wojny światowej, gdzie zdałoby się, że ważniejszym sprawom ludzie uwagę zwracać winni...
  „Samieństwo, czyli "Onania" . Określenie-istota -znaczenie-skutki itp do wiadomosci dla osób dojrzałych w krótkosci opracował Dr Stanisław Kurkiewicz lekarz chorób wewnętrznych i lekarz płciownik (seksuolog) w Krakowie”
  Myszlę, że wszelkie moje komentarze zbędne tu będą:)))...garść cytatów za wszytko starczyć winna...dodam jedynie, że autor otwarcie przyznaje sie do zbierania materiałów na sobie:))))))
"Samieństwo jest to błędne używanie swego płciwa i posługiwanie sie niem, jak to bywa u dzieci i młodzieży do zabawy wzgl.uciechy, zamiast do płcenia”:))))))))
"Drażnienie płciwa może się odbywać: bezpośrednio rekoma wzgl.palcami oraz pośrednio przez ruchy ud wzgl.przez przygniot okolicy płciwa o rózne przedmioty...np.ruchy przy jaździe konnej, jaździe na kole (jegomości o welocyped chodziło-przyp.mój-Wachmistrz), szyciu na maszynie nożnej itp.”
„Drażnienie się płciowe drogą myśi tzw.samieństwo myślowe czyli myślina - odbywa sie w ten sposób, że rozbudzenie pochodzi od gry wyobraźni, wola dopomaga do odegrania się biegu błogości, a uczucie łachcące miejscowo, w płciwie, skupia się, tak samo jak przy miejscowem pocieraniu płciwa... Jeżeli osoba dana na sobie i w pojedynkę popełnia czynność płciową mamy do czynienia z płciowiną jednostkową czyli saminą... Jezeli zaś druga osoba będzie, np.palcami lub ręką , drażnić u pierwszej osoby płciwo lub inną płciowo-uczuciową powierzchnię ciała to ten sposób płciowy będzie sposobem dwójkowym, albo cudziną...” :))))
"Najłatwiejszym do usprawiedliwienia jest ten powód że dana mężatka zdawna (z czasów panieńskich) przywykła do popełniania samieństwa i z niem się zżyła. Naówczas drażnienie miejscowe przy płceniu nie jest dla jej uczuciowosci płciowej prawie nic a nic skutecznem, do szczytowania jej nie doprowadza”
„W ogóle z jakichkolwiek powodów (osłabienie siły wzwodowej u męża, jego zbyt rychłe szczytowanie, za małe rozmiary zwisaka, obawa przed świeżem zapłodnieniem itp.) nie daje płcenie kobiecie zadowolenia zupełnego- wtedy ima się ona samieństwa”
Żeby autorowi wyłącznie teoretyzowania nie można było zarzucić, podpiera się On przykładami licznemi:
"Innego zaś żołnierza stojącego na warcie, zdybała na samieństwie jakowaś kobieta i uznała za stosowne uwiadomić o tem władze wojskowe, które skazały nieboraka na dwa lata twierdzy”
"...to znowu przy jaździe na trzęsacym się wozie drabiniastym dały te wstrząsy powód u pewnej dziewczyny do zaznania błogoszczenia..." "Przy jednym z placów targowych w Krakowie sprzedający ogórki na wozie parobek, leżał brzuchem na nich i miał wydobyty zwisak „ (tutaj sobie jednak na komentarz pozwolę przypominając łaskawym Czytelnikom , że wreszcie wiedzy nabyli przecz od maleńkości rodziciele ich napominali, żeby zawsze myć warzywa i owoce :))))
"Na Małym Rynku w Krakowie między straganami owocowemi siedziało skrycie towarzystwo złożone z dwu pijanych przekupek i jednego, także pijanego towarzysza; jedna z nich, starsza, wykonywała mu merdankę (samiarstwo bierne)- a druga znacznie młodsza, słowami "a odstrzyknijcież!" nawoływała go do wystrzyknięcia nasienia."
"Wysłanie młodzieży wiejskiej obu płci razem na pastwiska i w lasy jest dla nich doskonałą sposobnością do użycia na samieństwie gromadnem...”
„...ze sposobów samiennych u dziewcząt pasterek wspominam tu o samieństwie za pomocą patyka, choćby niedokładnie pozbawionego sęków i gałązek...”
„ Pobudki samiactwa biernego tkwią w tzw. tobiectwie (altruizmie płciowem) tj. w tego rodzaju zadowoleniu się własnem: że sie u drugiej osoby spowodowało błogoszczenie. Ten bodziec jest najwiecej rozpowszechionym upodobaniem u kobiet. Gwoli swojego płciowego tobiectwa wykonywa kobieta samiarstwo u chłopców wzgl.u chłopczyków-wybierając sobie takich młodocianych przedstawicieli płci męskiej z tego względu, ze wobec nich nie potrzebuje ona być ową zwykłą(tradycyjną) niewolnicą i obłudnicą płciową jaką MUSI (????- podkr. i wątpliwość moja-Wachmistrz) być wobec mężczyzn wiekiem dojrzałych...”
Myszlę, że starczy onych cytatów:)))) Potrzebującym życzę dobrej saminy, niepotrzebującym zasię miłego płcenia:)))))

Zwisaki wszystkich krajów, trzymajcie się!!!"

  Dwa i pół roku później poczułem się obligowanym poniższego zamieścić suplementu:
"W swojem czasie żem tu i tu publikował wyimków kilka z broszureńki, co się Anno Domini 1917 ukazała pod tytułem:

„Samieństwo, czyli "Onania" . Określenie-istota -znaczenie-skutki itp do wiadomosci dla osób dojrzałych w krótkości opracował Dr Stanisław Kurkiewicz lekarz chorób wewnętrznych i lekarz płciownik (seksuolog) w Krakowie”
Noty owe obie swoistej zrobiły furury już za publikacyi chwilą, przecie na tem się ich żywot nie skończył. Miesiące i lata następne ukazały, że mię sobie wygooglali ludzie, co się tem zawodowo zajmują... Seksuolodzy dzisiejsi, żurnaliści, historyk medycyny, doktoranci i studenci o Kurkiewiczu piszący... Wrychle mi też doniesiono, że tejże książczyny nie masz bodaj w żadnej ze znanych bibliotek naszych, wliczając w to Jagiellońską i Narodową... Przy tem się i pokazało, żem wielce był niesprawiedliwym względem autora, mając Imci Doktora Kurkiewicza za lekką manią tkniętego dziwaka, chociem mu spółczuł prawdziwie imaginując sobie, jakichże mieć musiał trudności, profesyi swej praktykując w grajdołkowatem, ultramontańskiem Krakowie przełomu XIX i XX wieków... Dziś zaś wychodzi, że ów prawdziwym prekursorem seksuologii i bodaj, czy tylko w Polszcze...
  Głowę zatem popiołem sypiąc, a wór pokutny, nim założę, z pcheł póki co iskając, umyśliłem ten nieznośny ciężar samotnego unikatu posiadania lżejszym uczynić i broszureńki żem zeskanował..." 
  Dalszych powtórzeń Lectorom oszczędzę, bom tam wtedy deklarował gotowość posłania komu całości pragnącemu, czego i dziś w najmniejszej mierze nie odmówię, aliści nie ta jest przyczyna, żem tegoż dziełka wspomniał... Oto, na paginie, gdzie darmo idzie xiąg cyfrowych dostać, jestże tegoż samego autora dzieło insze, a mianowicie "Z docieków nad życiem płciowem", którego każdy, jeśli jeno chce, bez nijakiego expensu sam ściągnąć sobie może:
  Kłaniam nisko:)
  

38 komentarzy:

  1. Czy ja dobrze rozumiem, że jedyny egzemplarz tego dzieła Waszmość posiadasz?! Toż to skarb na wagę białego kruka. U mnie na monitorze okładka wlazła na całą powierzchnię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmiaru żem już odmienił... :) Nie sądzę, by to iście jedyny był zachowany egzemplarz, choć w nijakiej bibliotece żem tego nie nalazł, a ci co się o udostępnienie przez te lata zwracali (okrom blogerów jakie kilkanaście osób, zawodowo się tem parających), takoż twierdzili, że się z nią nie spotkali, choć wiedzieli, że była... Myślę jednak, że abo kto nie wie nawet jakiego w domu trzyma skarbu, abo też nadto dobrze wie...i przezornie się z tem nie ujawnia...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Najpierw w prawdziwą rozpacz wpadłam, że więcej jak dwa miesiące komputera nie posiadam i wpisów Waćpana nie mogłam czytać, potem w euforię, że dziś właśnie w pracy mniej pacjentów było i mogłam stęskniona zajrzeć i nie przegapiłam notki, takiej notki, NOTKI, mogłabym wręcz napisać. Zanim do reszty zrobię z siebie pośmiewisko to przeczytam sobie jeszcze raz, może wydrukuję nawet, wszak takiej NOTKI to tylko w domu czytać należy, nie inaczej.... :-D
    Dziękuję Wachmistrzu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozpacz, nadziei pełnym, przemijająca i dająca się ukoić...:) O nijakim pośmiewisku mowy być nawet nie może, osobliwie, że przecie o poważnym rozprawiamy naukowym przedsięwzięciu...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. cuuudny język i nazewnictwo, rozbawia chociaż o poważnych sprawach traktuje :)) link wykorzystałam, dziękuję i pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, że co, jak co, ale łatwość słowotwórcza Kurkiewicza naprawdę w zachwyt wprawia i poniekąd w kompleksy...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. No właśnie... brzmi cokolwiek smętnie, ale rozumiem, że trudno było u pacjentów Doktora Jegomości o postawę inszą w reakcji na Jego akurat widok:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. A wszystko dlatego, że w owych czasach medycyna była na wskroś męskim zawodem ;)))
      Gdyby to Cicciolina lub inna "młoda pasterka" przyjmowała w gabinecie to zamiast "Zwisaków" byłyby same "Powstańce" :)))

      Kłaniam nisko

      Krzysztof z Gdańska

      Usuń
  5. 1) Umarłam...
    2) To, że ja popłakałam się ze śmiechu to nic wielce dziwnego, ale z tego dziełka i wszelakich konkluzji mości Kurkiewicza to by się nawet koń Kaliguli uśmiał. :)))
    3) No i mam już źródło i temat pracy na magisterkę. :))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad.1 Wolałbym aby jednak nie...:)
      Ad.2 Konkluzyj z medycznego punktu widzenia osądzał nie będę, ale widzę je cokolwiek jednak w zgodzie z obyczajami epoki...
      Ad.3 Doprawdy...?:)))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Vulpian de Noulancourt22 czerwca 2014 17:01

    Już ściągnąłem, otworzyłem, zerknąłem i odkładam na czas spokojniejszy. Bo też wzrok mój padał już to na "nieumców" już to na "czulcowe charłactwo", więc zrozumiałem, że aby "dostać się do jądra niekłamanego stanu rzeczy" będę musiał późnym wieczorem się za lekturę zabrać, by nikt mi nie przeszkadzał. Może nawet flaszę jakąś najpierw otworzę, by umysł stał się jaśniejszym.
    Dzięki Waszmości za wskazanie adresu tak ponętnego.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że ten koncept z flaszą jest z tych zdecydowanie niegłupich:) Nawet niezależnie od stopnia odległości wywodów i ich sensu od jądra...:)))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Vulpian de Noulancourt23 czerwca 2014 10:58

      1. "Czućce" jako szczególny typ "czulców" bardzo mi się spodobał. A co to - tylko Śniadeccy mogli sobie językowo folgować?
      2. Poza tym - jeśli pominąć radosne słowotwórstwo - temat jest w dużej mierze aktualny także dzisiaj, kiedy okazało się, że znowu trzeba walczyć o oświatę w sprawach seksu.
      3. Wreszcie wydaje mi się, że pan dr Kurkiewicz był na tym polu pierwszy i powinniśmy szczycić się nim niczym jakim Kopernikiem.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Kurkiewicz jako słowotwórca budzi mój najwyższy podziw i piszę to ze szczerego serca, bez żadnej ironii czy podtekstów...I w pełni się zgadzam z tym, żeśmy go winni, nawet pomimo ironicznych wspominek Boya, docenić należycie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Padłam! :))) Uśmiałam się do łez. :))) No proszę, a niektórzy narzekają na brak odpowiedniego słownictwa...
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narzekają może niektórzy współcześni... Antecessores nasi (wide Morsztyn, Kochanowski, Kochowski, Wacław Potocki et consortes) nie mięli z tem turbacyj nijakich...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Przeglądałam kiedyś antologię pod ciekawym tytułem: "Płodny jest świat w występki"... Taaaak, dawniej słownictwo znacznie bogatsze było... :)))
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    3. Ale cóż w tem występnego?:)) Życie?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Nudy Panie, nudy. Twoja Eliza prawi ciekawiej o narządach wydalniczych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ubolewałbym nad tem, gdybym uwierzył... Ale skoro Waści o porze tak barbarzyńskiej coś tu jednak zatrzymało, to powątpiewam... I nie wiem doprawdy kogo Waść za "moją" Elizę uważasz. Jestżeś Waść pewnym, żeś nie pobłądził gdzie w ścieżkach swoich?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. No Wachmistrzu, przedziwne dziełka kolekcjonujesz. Jak wspomnę, jak to Żydzi budową kanalizacji w Warszawie doprowadzali do upadku rolnictwo polskie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To akurat mego ś.p. teścia zasługa... Moją mizerną jeno tego upublicznienie:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. Określenie, istota, znaczenie, skutki - i wszystko pomieszczone w broszurze!
    Ech, kiedyś to ludzie pisać potrafili, konkretnie & na konkretne tematy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powitać mi radość za powrotem niemała:)) I prawda, że się słowo pisane może i więcej cyzelowało, ale też i ceniło więcej... Choć z drugiej strony jak wziąć takiego Schopenhauera...:)))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Wziąć zawsze można - jako i odłożyć...

      Usuń
    3. Schopenhauera?:) Zawsze....:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. O Kurkiewiczu robi się powoli głośno. Ja nie chwaląc się słyszałem już o nim bardzo dawno temu.

    A jeśli badacze czy też zwyczajnie książki ciekawi czytelnicy, wciąż nie mogą jej zdobyć, warto zajrzeć do bibliotek cyfrowych. I na takiej Polonie jest zdigitalizowana wersja książki.

    Jako uczynny bibliotekarz służę linkiem:

    http://polona.pl/item/3177282/2/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z sercam za to Waszmości obligowany:) Takoż i za tę wieść, że go doceniać szerzej poczynają...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  12. Dobry wieczór
    O rzesz Ty!
    Toć dzieło d-ra Kurkiewicza to pomnik polskiego językoznawstwa erotycznego, który z wczesnymi zabytkami piśmiennictwa polskiego stawiać się powinno!
    Język polski jest bardzo ubogi w (neutralne znaczeniowo) nazewnictwo organów i czynności płciowych i bardzo potrzebuje takich podręczników. Wielka więc szkoda, że dzieło doktora Kurkiewicza poszło w zapomnienie. Z tego (jak mniemam) powodu do tej pory jesteśmy skazani na jakieś obcojęzyczne określenia typu "vagina" lub "seks oralny" zamiast swojskiego "samieństwa" i "tobieństwa"!

    Więcej polszczyzny w sferze erotycznej!

    Kłaniam się

    Krzysztof z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
  13. W rzeczy samej powinno... A przodkowie naszy bynajmniej sobie nie krzywdowali w tej mierze, czego czasem jakie odpryski w cyklu o wyrazach dawnych znaczeń pozbawionych upubliczniam... I tłumaczę czemu mężczyzna mógł się czuć znieważonym gdy go kpem nazwano...:) Luboż czym były trzosła...:))
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  14. A mama mija, o mamusiu kochana, rumiencem plone. I klaniam sie nisko z rekoma za plecami :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odkłaniam czapką zamiatając, zatem z rączkami daleko od siebie:))))

      Usuń
  15. No to do kompletu określeń dorzucam merdankę co mi bardzo ducha tej czynności oddaje. Swoja droga, że też to zwykłe marszczenie freda doczekało się takiego naukowego opracowania. Dziękuję za link.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo może zajmujemy się sprawami cokolwiek niepoważnymi, ale za to w bardzo poważny i naukowy sposób...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Wczoraj zaś pozwoliłem sobie w ramach akcji - Cała Polska czyta Dzieciom - przeczytać szanownej Małżonce tekst powyższy. W ten sposób powtórzyłem sobie radość z obcowania ze słowem pisanym.
      Nieustannie pozdrawiam

      Usuń
    3. Dodajmyż, że i dzieci skorzystały na tem, bo nauki nigdy za wiele...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)