O początkach i idei pryncypalnej Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie powszechne jest mniemanie, że narodził się on Roku Pańskiego 1190 za czasu oblężenia Akkonu (Akki), a i za przyczyną tąż samą, że między oblegającemi siła Niemców było, a zakony opiekę nad rannemi dopotąd sprawujące, jako to joannici i templariusze, najwięcej o Franków mieli starania, co i nie dziwne, bo bliższa przecie ciału koszula... Temuż mieszczany z Lubeki i Bremy, krucjacie towarzyszący, na swych korabiach szpitala dla Niemców uczyniły, a po Akkonu zdobyciu poruczono onym opieki takoż i nad chorymi i żebrzącymi w grodzie samym.
Nie nadto bym się tu w zawiłości III krucjaty wdawać pragnął, przyjmijmyż jednak, że jako się wódz onej i spiritus movens prawdziwy, cesarz Fryderyk, co go dla brody rudej Włoszy zwali Barbarossa, się w rzeczce Salef był potopił*, to komendę przejął syn jego, Fryderyk Szwabski. Tenże bractwu po akkońskiej wiktoryi siła ziem okolicznych nadał, a że lubeczanom pora była wracać, szpitalika ludziom Fryderykowym przekazali, szczególniejszej zaś pieczy kanonika Konrada i komornika Burcharda. Niechybnie to za ich staraniem, a i może jako nadziei wyraz na Jerozolimy odzyszczenie, której naonczas Saladyn już od lat trzech miał w garści, Fryderyk był przeniósł na toż bractwo praw i obrządku Szpitala Najświętszej Maryi Panny z Jerozolimy. Jeno, że to wszytko zarazem i prawda, i jednak niecała... Primo, że bractwo szpitalne, to nie zakon rycerski, a tem się Krzyżaki dopieroż Anno Domini 1198 stały, jako pomarł cesarz Henryk VI i siła krzyżowców zniechęconych do domostw się kwapić poczęło, tedy wodze krucjatowi umyślili pozostających wzmocnić, nowego zakonu czyniąc. Papież temu sprzyjał i bullą rzecz zatwierdził, od pomarłego cesarza moc już Krzyżaki ziem mieli i po italskiej, i po niemieckiej ziemi nadanej, co przy majętnościach wpodle Akki już mianych niezgorzej prognostykowało... A przecie w lat niewiele później, jako czwarty za koleją wielki mistrz nastał, Hermann von Salza, zakonu musiał na powrót z upadku podnosić, bo nie stać ich było, by dziesięciu jezdnych w pełnej zbroi wystawić! Są i podania, że jak do nas przybywali, to we dwóch na jednem koniu! Cóż to się zatem przydarzyło takiego, że choć nijakiej większej w Ziemi Świętej nie było wojny, a krucjata IV pobłądziła więcej może i moralnie, niźli w geograficznem sensie, dość, że się dobywaniem Konstantynopola zatrudniła, miast wpodle spraw w Ziemi Świętej wojować, to Krzyżaki nam czeguś spsiały...
Nie nadto bym się tu w zawiłości III krucjaty wdawać pragnął, przyjmijmyż jednak, że jako się wódz onej i spiritus movens prawdziwy, cesarz Fryderyk, co go dla brody rudej Włoszy zwali Barbarossa, się w rzeczce Salef był potopił*, to komendę przejął syn jego, Fryderyk Szwabski. Tenże bractwu po akkońskiej wiktoryi siła ziem okolicznych nadał, a że lubeczanom pora była wracać, szpitalika ludziom Fryderykowym przekazali, szczególniejszej zaś pieczy kanonika Konrada i komornika Burcharda. Niechybnie to za ich staraniem, a i może jako nadziei wyraz na Jerozolimy odzyszczenie, której naonczas Saladyn już od lat trzech miał w garści, Fryderyk był przeniósł na toż bractwo praw i obrządku Szpitala Najświętszej Maryi Panny z Jerozolimy. Jeno, że to wszytko zarazem i prawda, i jednak niecała... Primo, że bractwo szpitalne, to nie zakon rycerski, a tem się Krzyżaki dopieroż Anno Domini 1198 stały, jako pomarł cesarz Henryk VI i siła krzyżowców zniechęconych do domostw się kwapić poczęło, tedy wodze krucjatowi umyślili pozostających wzmocnić, nowego zakonu czyniąc. Papież temu sprzyjał i bullą rzecz zatwierdził, od pomarłego cesarza moc już Krzyżaki ziem mieli i po italskiej, i po niemieckiej ziemi nadanej, co przy majętnościach wpodle Akki już mianych niezgorzej prognostykowało... A przecie w lat niewiele później, jako czwarty za koleją wielki mistrz nastał, Hermann von Salza, zakonu musiał na powrót z upadku podnosić, bo nie stać ich było, by dziesięciu jezdnych w pełnej zbroi wystawić! Są i podania, że jak do nas przybywali, to we dwóch na jednem koniu! Cóż to się zatem przydarzyło takiego, że choć nijakiej większej w Ziemi Świętej nie było wojny, a krucjata IV pobłądziła więcej może i moralnie, niźli w geograficznem sensie, dość, że się dobywaniem Konstantynopola zatrudniła, miast wpodle spraw w Ziemi Świętej wojować, to Krzyżaki nam czeguś spsiały...
Ano i właśnie... jako nam nastał na papieskiem tronie Innocentus III, a gibeliny z gwelfami się na dobre wzięły za łby, mało komu w Niemczech szło o dalekie wpodle Jeruzalemu sprawy... mało komu się uśmiechała wyprawa arcydaleka, wielce sakiewki pustosząca, za profit niepewny i sprawę coraz i powszechniej za przegraną mniemanej, a jakoby i wygraną być miała, to śmietana cała papieżowi, temuż i nie dziw, że Niemcom o to nie było ochoty ni krwawić, ni trzosów rozsupływać. Pojął tego von Salza, bodaj czy nie najtęższa między wszytkiemi mistrzami głowa. Pojął i wyrozumiał, że niemieckiemu sercu milszy jaki podbój nowy, aleć nie na piaskach pustynnych, ale gdzieści w Europie, gdzie ziemie żyźniejsze, a lud od Saracenów mniej bitny i gorzej zbrojny... Zdać by się mogło, że jako cesarz niemiecki własnej do Ziemi Świętej powiedzie krucjaty, to w najpierwszem onej szeregu Krzyżacy właśnie iść winni i wsławić się tam czynami rycerskiemi... Ano... i poszedł był po długich a ciężkich zwłokach Fryderyk II na Saracenów, aleć tam więcej z sułtanem egipskiem traktował, niż wojował, co może i niegłupio, bo więcej tem traktowaniem zyszczeł**, niźli insi mieczem... Ale że to historykom krucjat dawniejszym, nie w smak było, to i dopotąd powszechnie tej krucjaty nie liczą, temuż owa nawet i numeru nie ma własnego:) Nam przy tym ważne, że już na czas owy tych Krzyżaków we krucjacie nie najdziem, bo owi ważniejsze mieli na głowie, niźli misyją czynić, ku której ich powołano... jeden von Salza tam się starał wielce, ale więcej dyplomatyką i cesarza obłaskawianiem, niźli wojaczką, co zakonnym niezgorzej szło, bo odtąd już zawżdy cesarza mieli za sobą...
Mieliż niby najprzód na siedmiogrodzkich stepach Kumanów ganiać, jeno że król madziarski Andrzej II, choć przódzi zapraszał, wyrozumiał rychło, że to nie na jego stół Krzyżaki strawę warzą, tedy przepędził tałatajstwo zakonne, w rzyci mając papieskie i cesarskie o to gniewy i sarkania... Przyszłoż niebożętom nowych szukać siedzib, co by się może i kto złośliwy dopytywał dla jakiej przyczyny, skoroć w Ziemi Świętej dawno nie widziano takiej potencyi w królestwie jerozolimskim, a jak już kto chciał mieć państewka własnego, czemuż nie w italskiej ziemi, gdzie już z dawna grontów mieli moc...
Ano i tu do Konrada Mazowieckiego przychodzim, a by go wyrozumieć lepiej, przyjdzie się cofnąć w czasie krzynę... Wszytkim ze szkół pomnić, że się tych Prusów-pogan co to i rusz nawracać próbowało, wszytkim znana świętego Wojciecha sprawa, ale rzec się godzi, to po początek XIII stulecia wszytkie te zabiegi od przypadku do przypadku szły, a że siła tam ludzi naginęło, to i jakby wolentarzy k'temu niełacno naleźć było... Aliści gdzieści wpodle 1200 roku mnichów cysterskich kilku ruszyło by wpodle dzisiejszego Elbląga miejsca męczeńskiej śmierci św. Wojciecha szukać. Prusowie onych uwięzili, co i nie dziwne, ale że się onych zwierzchnik, opat łekneński Boguchwał, prawdziwym pasterzem okazał, co za owieczkami swemi i nocą do lasu między wilki iść będzie umiał, to już między kościelnemi dostojnikami rzadkość prawdziwa:) Boguchwał nie dość, że swoich odnalazł, to i onych uwolnienie wypertraktował, a do Łekna powróciwszy, tak żywe miał w pamięci przyjazne swe z Prusami spotkania, że bez zwłoki wszytko co rychlej papieżowi opisał, sygestyją przy tym czyniąc, że może by tych Prusów po dobroci ze Słowem Bożym nawiedzać, nie zaś z mieczem, co niby też kształt krzyża ma, przecie czeguś Prusom niemiły...
Innocenta nie darmo za jednego z mędrszych na Piotrowym liczą tronie. Wrychle opat łeknieński bulli dostał, która i onemu, a i duchownym wszytkim przykazywała tegoż nawracania tak czynić, jako Boguchwał zamyślił. No i choć opat łeknieński pomarł wrychle, to jeszcze jakich dwóch wielmożów pruskich znacznych nad jeziorem Drużno pochrzcić zdołał, a dzieła jego insi mnisi podjęli, szczególniej zaś mnich z oliwskiego klasztoru, Chrystian, co go papież w 1212 biskupem misyjnym pruskim nominował. Pół Europy w podziwieniu ręce składało, gdy ów do Rzymu przywiózł dwóch nobilów pruskich, Surwabuna i Warpoda, by się tam przed papieżem ochrzcili! Toż samo, gdy na ziemi pruskiej, dopotąd za niedostępnej mianą, klasztoru pierwszego cysterskiego założył! By tego pojąć wystawże sobie, Czytelniku Miły, że w czas największej jakiej saraceńskiej ku nam zajadłości, jedzie ku nim mnich jaki i pod Damaszkiem klasztoru stawia!
A insza, że ów Zantyr, na poły dziś legendarny, którego niektórzy z Malborgiem wcześnem utożsamiali, po dziś dzień niemało badaczów fantazji pobudza:) I jednemu z pasjonatów takich pozwolę ja o Zantyrze dalej snuć gędźby:
sam zaś póki co przerwę, by nie znudzić, a do tematu niezadługo powrócić...:)
_____________
* zaiste niemało punktów w Historii, przy których za jakiego wehikułu czasu wynalezieniem, bym być pragnął, by rzeczy oczami własnemi obaczyć. I ta śmierć Barbarossy niechybnie by się do nich liczyła... Pojmuję ja bowiem, że zbroja ciężka, że nurt bystry, ale przecie ów durniem nie był, by tego nie wiedzieć... I jakże to się stać mogło, że cesarz, ćwierci ówcześnej Europy pan, a w chwili strasznej widać nie było przy niem nikogo na tyle blisko, by salwerunku jakiego udzielić... A może i byli, jeno pomóc nie chcieli? A jak jużeśmy przy władcach potopionych, to jeszczeć i więcej bym chciał być przy śmierci Ludwika Jagiellończyka, spod Mohacza po klęsce uciekającego... Ów się miałby potopić ze zbroją w rzeczułce, co się ją przebradza, kolan nie mocząc...
** Do posiadanych przez królów Jerozolimskich Akki doszły Jerozolima, Betlejem i Nazaret z ziemiami przyległemi.
O grunwaldzkiej batalijej krzynę arytmetycznie O grunwaldzkiej wiktoryi słów i myśli przygarstek
O przymiotach wodza krzyżackiego i o perturbacyjach, z jakich się wywikłał (O Jungingenie, a ściślej o Jungingenach słów kilka)
O dyplomatyce i wywiadzie czasu Wielkiej Wojny z Zakonem (O poprzednikach J-23)
O przepomnianym froncie wojny niezapomnianej O Tatarzętach grunwaldzkich
O Zyndramie z Maszkowic
Literacką wersję okoliczności utonięcia Barbarossy przedstawił Umberto Eco w powieści "Baudolino".
OdpowiedzUsuńDzięki:) Czytałem tak dawno, że mi tylko w głowie pozostało jakieś ogólne wrażenie jakiejś strasznie absurdalnej komiczności...
UsuńKłaniam nisko:)
Może i plan "Barbarossa" dlatego był nieco pechowy??? :)
OdpowiedzUsuń"Ein Heller und ein Batzen" źle się kojarzy Polakom. Dla nas zbyt złowrogo brzmiała i kiedyś bardzo się zdziwiłem, że to tylko zwyczajna, pijacka piosenka.
Dlatego ją głównie tam dałem, by pokazać, że nie wszystko jest tym, na co wygląda. Nawiasem to tej piosenki śpiewali partyzanci "Ponurego" podczas jednej z akcji, gdy w niemieckich mundurach wmaszerowali na stację kolejową, niestety nie pamiętam gdzie, zajęli ją, poczekali na "Urlaubzug" i zgotowali mu "Herzlich Wilkommen"...
UsuńKłaniam nisko:)
O Najświętszej Maryi Panno Domu Niemieckiego, skąd Waszmość taką wiedzę posiadłeś, o której pojęcia nie miałem. Widać przyjdzie mi na stare lata za Waści przyczyną księgi oprawne w skórę i zakurzone studiować, bo przyznam rzecz ciekawa.
OdpowiedzUsuńKłaniam z zaścianka :-)
Mógłbym o tem długo, namiętnie i zawile...:) Ograniczę się do krótkiego: z książek...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Jeśli dobrze pamiętam lekcje historii, to z tą dobrocią wobec Prusów różnie bywało. A toż ten sam Chrystian założył Zakon Braci Dobrzyńskich.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Widocznie uważał, że z niczym, nawet z dobrocią, nie należy przesadzać:)
UsuńKłaniam nisko:)
To teraz kropki w dwóch kolorach będą? I tyle niemieckiego??? No ale to "przechodzę do Play" jest dobre :-)
OdpowiedzUsuńDlaczego tylko w dwóch?:)) "Po co te ograniczenia?" jak mawiał Jossif Wissarionowicz, kiedy mu "Sto lat" życzono:)) "Niech rozkwita tysiąc kwiatów!", jak rzekł przewodniczący Mao, inaugurując okres, niestety krótkotrwały, niejakich swobód i odwilży...
UsuńKłaniam nisko:)
~stary bosman
OdpowiedzUsuńPasja Pana Wachmistrza ma u mnie jedno tylko określenie: PYCHOTKI. Zakon jak zakon, miał wsparcie papieża Innocentego III (co znaczy:niewinny), mniej znanego jako twórca gett żydowskich, nie tylko w jego bulli. Okoliczności śmierci Barbarossy nie są jasne, nawet u badaczy wypraw krzyżowych. Legenda głosi,że cesarz Fryderyk był w posiadaniu grotu świętej włóczni,ale przy jego zwłokach jej nie odnaleziono. W 1492 papież Innocenty VIII miał otrzymać w darze kawałek włóczni, od Bajazyta,syna sułtana Mohameta II. Inna wersja głosi, że to jednak był cały grot. Ponoć istnieją trzy takie groty (wszystkie autentyczne, jak utrzymują ich właściciele). Jedna jest w Watykanie, ale konsekwentnie odmawia się zgody na jej badania. Ma pochodzić w czasów wypraw krzyżowych. Druga jest w Armenii, ale znawcy twierdzą, że pochodzi ze sztandaru legionu rzymskiego, a nie z włóczni. Wawelska z kolei, to kopia włóczni przechowywanej w Wiedniu. Cesarz Karol IV Luksemburski znalazł oryginalny grot włóczni, umieścił go w Norymberdze. Grot, a także klejnoty koronacyjne trafiły do Wiednia (okoliczności nie znam), ale imć Adolf, zajmując Austrię. kazał je umieścić w Norymberdze. Pieczę na klejnotami sprawował zakon krzyżacki, ale jego kasacji miał dokonać Napoleon, zmuszając Franciszka II w 1806 roku do zrzeczenia się tytułu cesarza rzymskiego. Mniej więcej w tym czasie klejnoty koronacyjne przewieziono z Norymbergi do Wiednia. Wróciły do Norymbergi z Wiednia po zajęciu Austrii. 5 stycznia 1946 amerykańskie władze okupacyjne przekazały klejnoty austriackiego premierowi. Nauczają, że Krzyżaków sprowadził Konrad I Mazowiecki, ale przemilczają, że dokonał tego za namową Henryka Brodatego i biskupa płockiego. Tenże Henryk, w 1222 roku osadził krzyżaków na Śląsku, nadając im posiadłości, o czym się raczej nie wspomina, może dlatego, że jego żona Jadwiga ogłoszona została świętą. Z czasów Hermana von Salzy pochodzi tzw. przywilej kruszwicki, ewidentnie sfałszowany, ale pobłogosławiony przez papieża, rozpoczynając kontredans w podboju obszarów pruskich. Przyjąć wolno,m że powyższe to tylko blubry, jak mawiają w kraju kwitnącego kartofla, ale na odpór argument mam niezbity: to nie ja bujam, to morze buja.
z ukłonami dla Pana Wachmistrza
Powitać mi przede wszytkiem honor niezwyczajny, bom, zda się dopotąd nie miał tegoż zaszczytu gościć:) Do przywilejów, onych datacji i inszych wkoło tego zawirowań właśnie poniekąd zmierzamy, bo naczelną myślą mi przyświecającą w tejże themie było cokolwiek wybronić Mazowieckiego przed odium niekoniecznie zasłużonym, co na niego spadło. Pomnąc, ma się rozumieć, przez czas cały, że to szubrawiec, łotr, przeniewierca i ladaco, dla zupełnie inszych przyczy współczucia tego nie za bardzo warty...
UsuńKłaniam nisko:)
O. Ciekawe. Przyjemnie poczytać.:)
OdpowiedzUsuńKropeczki świetne.:) Moja ulubiona scena z "Krzyżaków" (to ta ostatnia kropeczka).
A jeśli chodzi o Orange, to też rozstaliśmy się z firmą z przebojami i przeszliśmy do Play. Tylko po tym filmiku to dziwnie brzmi...:)))
A czemuż takie szaleństwo kolorystyczne w kropeczkach?:)))
Pozdrawiam serdecznie:)
Eksperyment niejaki... A w gruncie rzeczy to czas cały czekam jeszcze na głos osób, które dawniej na nieporęczną mnogość kropek narzekały i turbacyje z tem związane...
UsuńCo się operatorów tyczy, to nie chciałbym być zrozumianym, że za którymkolwiek optuję, bo oba mi obojętni, jak pusta szklenica... Ale zdała mi się ta przeróbeczka zabawną i poniekąd prawdziwą , tom pomieścił...:)
Kłaniam nisko:)
Wachmistrz testuje :
OdpowiedzUsuńzielony - zalecany dla nadmiernie aktywnych, mających trudności z podejmowaniem decyzji i zachowaniem jasności sądów;
czerwony - wskazany dla przemęczonych, ospałych, pozbawionych woli walki, spragnionych sukcesu i doznań zmysłowych.
...aaa, jeszcze niebieski:
OdpowiedzUsuńwskazany dla wyczerpanych psychicznie, potrzebujących spokoju i wypoczynku, sprzyja samodzielności, wspiera intuicję, ułatwia podejmowanie decyzji.
Jeszcze nie napisałaś o różowym...:)
OdpowiedzUsuńSzanowny Wachmistrzu, nie zawstydzajcież nas, albowiem ludziska niby też wąchają biblioteczny kurz, aleć bez obszerniejszych studiów nijak nie wyrozumieją i nie pojmą owych bulli. A i uważać muszą, by nie pomylić, kto "przepędził tałatajstwo zakonne, w rzyci mając papieskie i cesarskie o to gniewy i sarkania." Zapamiętać też wcale niełatwo kto wehikuł czasu przejrzał i Neostradę z Zantyrą skojarzył. Pokłony dla wiedzy tajemnej Waszmości zasyłam.
OdpowiedzUsuńPrzebóg! Toć niejmniejszem tu nie jest zamierzeniem mojem by powstydzać kogokolwiek! Odwrotnie właśnie, rozumiejąc, że to themy mało znane, wziąłżem na swe barki tego, by ich przybliżyć co więcej, może i jaką więcej strawnem sposobem, niźli jeno wykładem suchym...
UsuńSłów o Neostradzie przyznaję, żem nie dorozumiał...
Kłaniam nisko:)
...a proszę bardzo! różowy :
OdpowiedzUsuńsprzyja czerpaniu przyjemności z zabawy, to kolor dla osób pewnych siebie, lubiących ryzyko, spragnionych miłości, jak również potrzebujących zainteresowania i współczucia( ... czuję, że zaraz oberwę po uszach od Autora!):)))
Dopóki nie napiszesz w stylu: "Pięknie to Wachmistrzu napisałeś:, to może wytrzyma???
UsuńW końcu kwestia różowych kropek jest jak najbardziej merytoryczna i mieści się w temacie - inaczej by ich tu nie było, w dodatku takich różnobarwnych - teraz kwestia rozwiązania tego kodu!?
Nim się Małgośki o kolor ulubiony dopytam, wytknąć pozwolę sobie, że czarnego nam nie zanalizowała...
UsuńKłaniam nisko:)
Zenuś, Ty się lepiej przed Watrowiskiem za jakim hełmem rozejrzyj...
UsuńUniżony sługa Waszej Miłości! :)
UsuńNiechaj mnie Wachmistrz o kolor nie prosi,
UsuńBo kiedy Wachmistrz do bloga powróci
To każdy kwiatek powie kolor Imci,
Każda mu gwiazdka piosenkę zanuci ...
Będą ci całe poemata składać... ;)
Poem Ci u nas dostatek, ale i one wdzięcznie przyjmujemy, jako zapowiedź przyszłych wiktoryj...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Dzięki za objaśnienie różowego.:)
UsuńTak mi www.zantyr.neostrada.pl zamotała wiedzę o lokalizacji grodu, że nie miałam szansy, by dociec, gdzie ów Zantyr leży.
OdpowiedzUsuńZantyr leżał w okolicach dzisiejszej Białej Góry. Z tym założeniem zgadza się zdecydowana większość historyków.
5. Zantyr leżał w okolicach dzisiejszej Białej Góry. Z tym założeniem zgadza się zdecydowana większość historyków.
1. Zantyr to nie jest wcześniejsza nazwa Malborka
2. Zantyr nie leżał na Wielkiej Żuławie
3. Grodzisko „Bronki” w Węgrach koło Gościszewa to nie Zantyr.
Czy w następnej notce pasjonaci Zantyru przybliżą, gdzie leży?
Nic za nich powiedzieć nie mogę, co i kiedy nowego odkryją, czy popiszą o tem... Mojej wiedzy nadto o tem skąpo i temum głos oddał bieglejszym, a nam w notach przyszłych ta kwestia zapewne towarzyszyć nie będzie, choć wykluczyć nie sposób, że się odezwie kto z Lectorów w wiedzę bogatszy, co się tu czasem nawet po latach zdarza...:)
UsuńKłaniam nisko:)
~stary bosman
OdpowiedzUsuńSzwagrowie Henryka Brodatego, Elbert Bamberski i Bertold Akwilejski,byli zaprzyjaźnieni ( jak wieść gminna głosi ) z Hermanem von Salza. W nich to historia widzi działania nakłaniające Brodatego do osiedlenia Krzyżaków na jego ziemiach. Prawdą jest, iż otrzymali wieś Łasucicie koło Namysłowa oraz w kasztelanii oświęcimskiej i bytomskiej. Jednakże nadania były zbyt skromne, stąd Krzyżacy poszukiwali innego darczyńcy. Biskupstwo misyjne na Mazowszu prowadził Guenter, współzałożyciel zakonu Braci Dobrzyńskich. Guenter miał pochodzić z Halle, gdzie mieścił się silny ośrodek krzyżacki, nadał im także wsie ze swego biskupstwa. Wedle innej wersji nie znosił Krzyżaków i był przeciwny ich wprowadzaniu na Mazowsze. Historia diecezji płockiej podnosi, że jednak takowe ziemie nadał, co miał mieć miejsce w czerwcu 1239 roku. Problem w tym, że biskup Guenter zmarł w Wiedniu w 1232 roku, w drodze do Rzymu.
Historycy wywodzą jednak, iż misji chrystianizacji podjął się w 1209 Chrystian,zakonnik cysterski z klasztoru w Łęknie i dla ochrony tejże misji powołano zakon Braci Dobrzyńskich. Inna wersja głosi, że od 1210 był opatem w założonym przez siebie klasztorze w Zantyrze ( ponoć to Biała Góra koło Malborka)
Wyniki misji przedstawił na soborze laterańskim, co skutkowało wyświęceniem na biskupa Prus. Trzy lata później Chrystian uzyskał papieskie prawo zakładania biskupstw i wyświęcania biskupów. W takim świetle można bronic tezy, że papieże Honoriusz III ( 1216 - 1227) i Grzegorz IX (1227-1247) mieli zamiar utworzyć państwo biskupie, podległe bezpośrednio Stolicy Apostolskiej..W 1219 roku biskup Chrystian zaczął sprowadzać krzyżowców z Saksonii, Meklemburgii i Turyngii, a w 1222 otrzymał Chełmno. Zaufany Konrada Mazowieckiego, Michał, zostaje w tym samym roku biskupem kujawski-pomorskim.
W latach 1222-1223 siłami Mazowsza, Śląska, Pomorza i Małopolski, pod wpływem krucjat krzyżowych zamierzali nawrócić Prusów, ale nie przyniosło to rezultatu. Konrad Mazowiecki miał pieczęć z rycerzem na koniu i krzyżem krucjatowym, i posługiwał się nią do 1226 roku. W każdym są poszlaki wskazujące, że Brodaty i Konrad,mieli intencje przekonać Prusaków do swojej religii, stąd też ustalenia w materii wprowadzenia zakonu nie są tak oczywiste, jak nauczają w szkołach. Pierwsze negocjacje miały miejsce w 1226 roku, dwa lata później umowa została sfinalizowana, a rycerze pojawili się w 1229, inni twierdzą, że w 1230. Dowodził nimi Herman von Balke ( von Salze siedział w swojej stolicy w Wenecji). Ponoć tekst układu znany jest w języku niemieckim i francuskim, a nie po łacinie, co miało umożliwić wydanie tzw. złotej bulli z Rimini ( powstała w 1235 roku, ale jest datowana na 1226 ), mocą której Grzegorz IX przyjął Prusy pod swoje panowanie. Von Salza przekonał też cesarza Fryderyka II ( 1215- 1250), by ten nadał Zakonowi wszystkie pruskie ziemie jako przyszłe księstwo, które nie wchodząc w skład księstw cesarskich, miałoby takie same prawa jak książęta niemieccy. Zakon Rycerzy Dobrzyńskich został wchłonięty przez Krzyżaków w 1235 roku, ten sam los spotkał wkrótce Kawalerów Mieczowych w Inflantach, a na podbijanych ziemiach powstawały miasta, lokowane na prawie chełmińskim. Dodajmy jeszcze, że w 1233 korzystając z niewoli biskupa Chrystiana ( na terenie Sambii), Krzyżacy otrzymują od papieża Grzegorza IX przelanie na siebie uprawnień biskupa. Kiedy Chrystian wrócił po 6 latach, poskarżył się papieżowi, ale niewiele wskórał, gdyż otrzymał kategoryczny zakaż przeszkadzania Krzyżakom w ich misji.Papieską decyzją podzielono Prusy na 4 diecezje ( 1243), z czego Chrystianowi przypadła tylko chełmińska. Pobieżny przegląd wydarzeń na arenie międzynarodowej pozwala na wyprowadzenie wniosku, iż Krzyżacy znaleźli się w Polsce nie przez przypadek, czy fanaberie Konrada Mazowieckiego. W materii Zantyru nic nie powiem, bo o istnieniu tej miejscowości dowiedziałem się od Pana Wachmistrza.
z wyrazami uszanowania
Bóg Zapłać Waszej Miłości za dopełnienie, a i przyznaję, żem pod wiedzy Waszmości wrażeniem...:) To pasji jakiej owoc, czy profesji może gdzie częścią przyczyna?
UsuńWyprzedzasz Waszmość myśl moją, bom już dwóch not popisanych, a czekających przepatrzyć musiał, byśmy się tu nie powtarzali, ale wolej mi turbacyja takowa, niźli onej brak:)
Dzisiaj z tych dwóch się kolejna pokaże, gdzie przecie póki co bym więcej Lectorom Miłym tła chciał wystawić politycznego, tandem do Chrystiana i Krzyżaków sprowadzenia nawrócimy w trzeciej...
Kłaniam nisko:)
~ stary bosman
UsuńPan Wachmistrz o podbudowie naukowej prawi, pasjach i jej owocach, a ja ino w tawernach bywały, gdzie zachowania przy stole tyle,co to prezentują chłopcy z obcych mórz ( Marysia Koterbska poświadczy ). Stąd i wyrwałem się przed szereg, co mógł spowodować tyfus i popłuczyny serwowane przez Joska Parkinsona, no i głowa nie ta, co drzewiej. Pan Wachmistrz wie, że w kawalerii można czasem głupstwa robić, ale nigdy świństwa,czego przestrzegał skrupulatnie Bolesław Wieniawa - Długoszewski ( marynarzom też tych reguł zdarza się trzymać ). Menelik Alzheimer, chcąc na kieliszek chleba zarobić, podrzucił taki donos o okolicznościach śmierci Ludwika II Jagiellończyka pod Mohaczem. Na moje kaprawe oko wygląda to rozsądnie.
histmag.org/Bitwa-pod-Mochaczem-1526-rok-188
Stary Bosmanie, jestem pod wrażeniem! Gdzieś Ty się uchował? Zdaje się, że nie widziałam Cię tutaj wcześniej:-) (lub pamięć mnie zawodzi)
Usuń:) jak to ..."gdzie"? Talencjo - czytaj!
UsuńW tawernach, przecie!!!
Że też musiałam przesiadywać akurat w innych... ;-)
UsuńMości Bosmanie, z wielgą uwagą żem poleconego tekstu przeczytał (tu uwaga dla inszych pragnących, że link przez Bosmana Jegomości podany cokolwiek błądzi i na Berdyczów wiedzie, tandem przedkładałbym tego, który wprost do końcowej paginy articulum tegoż wiedzie )i jedyne novum, to konkluzyja ku której żem był przyszedł, że widno deszcz w końcowej fazie bitwy opisany mógł być może i sprawcą gwałtowniejszego, choć chwilowego wód przyboru. Sam znam rzeczułek takich paru, jak choćby płynąca nieopodal Przeworska Mleczkę, na której w spokojnym czasie się poradzi stać okrakiem, z nogami każdą na inszem brzegu, a która zasilona nagłym opadem przyrasta błyskawicznie i w Roku Pańskim 1997 nieledwie pół Kańczugi zatopiła...
UsuńCo się tawern tyczy, których pamięć Waszmość przywołujesz, to chciałbym i ja wiedzieć, gdzież to takowe traktiernie, gdzie się na takim poziomie i o takich sprawach gawędzi, hę?
Postaci Wieniawy, że Waść przypominasz, to miód tem na serce moje lejesz, bo to jedna z moich faworytnych i niemało żem ja tu już tej postaci poświęcił czasu i pióra. Do słów Waszej Miłości dodam jeno, że ów słów przywołanych wypowiedział do Marszałka, gdy ten go do dyplomatycznej chciał skierować służby i miały one jeszcze ciągu dalszego, gdzie po wywodach o świństwach i głupstwach w kawalerii miał Wieniawa stwierdzić, że w dyplomacji jest dokładnie odwrotnie, z czym się zgadzam całkowicie:)
Kłaniam nisko:)
może nie do meritum, bo przed znajomością rzeczy mogę tylko czoło pochylić:)) raczej refleksja ogólna dotycząca dawnych i obecnych zdarzeń pogrąża mnie bardziej. Historia to kapryśna panna, łatwo drobnostką wywrócić jej ogląd, dlatego nie należy jej zbytnio ufać, a za nauczycielkę życia mieć tylko w tym względzie, że jak życie zmienia się i każdy ma swój jej ogląd.Marzenie, by "obaczyć własnemi oczami" lepiej się realizuje w bibliotece, gdzie "oczu" patrzących na to samo zdarzenie więcej niż para:)), czego i Wpan dajesz dowód, i komentatorzy:)
OdpowiedzUsuńcz.
Od lat powtarzają wszyscy, że Historia jest, czy też raczej miałaby być nauczycielką życia, a mnie czem więcej ku starości, tem więcej się do konluzji przychylić, że jeśli czego naucza, to tego, że jeszcze chyba nigdy i nikogo niczego nie nauczyła...:(( Ale czy z tego, że dziewięć na dziesięć pożarów się kończy zniszczeniem wszystkiego ma wynikać, że straż nam ogniowa zbyteczną?
UsuńPewno, że czem więcej toż samo analizujących tem nadzieja większa na jakie do prawdy się przybliżenie, choć i jest medalu strona wtóra, że najczęściej droga to najbliższa do sporów interpretacyjnych niemałych...:)
Kłaniam nisko:)