11 czerwca, 2017

Cytat miesiąca

Tem razem z książki Stanisława Cata-Mackiewicza o Dostojewskim, przecie nim go przytoczę, dwóch słów do cyrkumstancyj tam przywołanych Lectorom przybliżyć potrzeba koniecznie... Otóż młodziuchny Dostojewski był się udzielał między inszemi początkującemi a śniącemi o sławie literatami w kółku dyskusyjnym niejakiego Pietraszewskiego, gdzie gromy rzucano na panujące w Rossyi stosunki, osobliwie ślepe carowi poddaństwo i w ogólności na zacofanie tameczne, słowem to wszystko, co już od słynnych listów kniazia Kurbskiego  do Iwana Groźnego, poprzez "Listy z Rosji" markiza de Custin piętnują tamtejsi i przejezdni ludzie światlejsi, ma się rozumieć, piętnują najradziej wydobywszy się z tego kraju, bo piętnowanie połączone z pozostaniem w niem wewnątrz zazwyczaj źle się tam kończy...
  Źle się skończyło i dla "zapadników" z koła Pietraszewców, bo car Mikołaj I był osobnikiem niemal zupełnie wyzutym z poczucia humoru, a że rzecz się miała wraz po europejskiej Wiośnie Ludów 1848 roku, to i ów nieprzesadnie bystry rosyjski monarcha, pomiarkował sztubackie i idealistyczno-romantyczne uniesienia Pietraszewców niczem pojawienie się nad Newą jakich jakobinów zgoła i wrychle owi zaludnili cele Twierdzy Pietropawłowskiej, po czem poddani zostali wielomięsięcznemu śledztwu i dwudziestu jeden z nich zostało skazanych, z czego szesnastu na karę śmierci. I oto 22 grudnia 1849 na Placu Siemionowskim ustawiono szafot, na placu stanęło kilka pułków piechoty, w tem moskiewski pułk lejbgwardyjski, a to temuż, że jeden ze skazańców tegoż pułku był oficyjerem, tandem dla onego pohańbienia większego, a sobie dla pouczającego przykładu musieli owi nieboracy przemaszerować zimową porą* niemal siedemset wiorst** w jedną stronę, zasię po kaźni jeszcze i powrócić nazad. Do tego tłum, głównie z ciekawskich złożony, pop i, ma się rozumieć, skazańcy, siniejący z zimna w swoich letnich ubrankach, czyli tych, w których ich w kwietniu i maju przyaresztowano... Odbyła się niemal cała ceremonia kaźni, aż do momentu, gdy przywiązano do trzech słupów pierwszych trzech rozstrzelania czekających, w tem Pietraszewskiego i jenerał Rostowcew, dobrany do tej roli chyba jeszcze na większe oczekujących śmierci cierpienie i szyderstwo, bo to był jąkała okrutny, począł onym czytać coś, co miało być wyrokiem, a okazało się aktem łaski, na tem polegającej, że nikt dnia tego żywota nie postradał, a pomieniono im tegoż na katorgę (w przypadku Dostojewskiego czteroletnią, wzbogaconą dwuletnią karną służbą jako szeregowca*** w odległym prowincjonalnym batalionie...
  No i po tym krótkim wstępie możemy przejść wreszcie do cytatu z Mackiewicza:
"Pewien król w średniowieczu skazał swego karła na śmierć, postawiono go na szafocie jak Dostojewskiego w 1849 r., położono mu głowę na pieńku, a kat uderzył go po szyi kawałkiem kiełbasy. Obecni wybuchnęli śmiechem, lecz karzeł tego śmiechu już nie słyszał - umarł ze strachu. Tutaj prostactwo ludzkie dążyło do użycia cierpień ludzkich w charakterze elementu komicznego. Prostactwo tego typu działa po dziś dzień, zwłaszcza w dziedzinie pedagogii."
_____________________
* - tym, co tego nie miarkują w całej swej grozie, przypomnę, że słynny Bonaparta odwrót spod Moskwy, gdzie mało kto żyw Berezyny dobrnął, a i z tych jeno szczęśliwcy ją przekroczyli, odbywał się nie w jakim zimy największym nasileniu w styczniu, czy lutym, a właśnie w listopadzie...
** do 1835 roku 1077 metrów, po tym roku 1066,73 metra
*** - Dostojewski ukończył petersburską Wojskową Szkołę Inżynieryjną z tytułem inżyniera-podporucznika, a potem jeszcze awansował na porucznika, zatem oznaczało to jeszcze i dodatkowo hańbiącą degradację. Służba w 7 Syberyjskim Batalionie Liniowym w Semipałatyńsku wykazała zresztą jak umownie należy rozumieć wszelkie rosyjskie wyroki, bo skazany na dwa tej służby lata, przepędził w niej lata od 1854 do 1859 i wówczas dopiero pozwolono mu wrócić (bardzo prawdopodobne, że za wstawiennictwem jednego z wcześniejszych absolwentów tej samej Szkoły Inżynieryjnej, Edwarda Totlebena, wsławionego obroną Sewastopola w wojnie krymskiej, do którego to generała Dostojewski pisał z prośbą o wstawiennictwo), najpierw do Tweru, a później do Petersburga. Rosjanie nazywają to "ułaskawieniem"...

17 komentarzy:

  1. Totleben - znaczy się, takie miano - też, myślałabym, tytuł niezgorszy nawet do sławy, choć może niekoniecznie w militarnych kręgach (i nie w zbożu)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak każde "martwe życie"(?)...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Albo Żywmartwych na ten przykład... W każdym razie do dzisiejszego odcinka nad wyraz stosowny, na co w imieniu kolektywu pozwalamy sobie zwrócić uwagę, już w następnej sekundzie rozwiewając się w cytrynową - a jakże - mgiełkę przywidzenia.

      Usuń
    3. Po polsku - Zombicki herbu Truposz I [z krzyżykiem] lub Truposz II [z belką]. Także familie Strzyga-Zombiewiczowie, Wampirowscy, Szubieniccy...

      Usuń
    4. Żywmartwych brzmi dostojnie czego o żadnym truposzu powiedzieć się nie da...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Prostota umysłowa rules. O włos bardziej wyrafinowani (co to na jednym półliterku poprzestają) mają żywot znacznie trudniejszy, bo prosta większość im dokucza. A Pozostali to już zupełnie mają przesrane. Że zupełnie już strach wspominać o takich, co to umieją czytać i pisać. A o takich - uchowaj Boże - którym nie sprawia to trudu w kilku językach, to już nawet wspominać nie warto, bo musi być położony jakiś kres temu podobnym zboczeniom.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tą myślą kierowany właśnie się ostatnio usilnie zubażam duchowo i intelektualnie, dążąc do doskonałości... Nie wiedziałem jednak, że istnieje po drodze ten etap z półliterkiem, zatem jakbyś przybliżył to zagadnienie, byłbym zobowiązany. W szczególności chodzi o to na jakiej osi czasowej owe pół litra jest rozciągnięte? Zboczenia multilingwistyczne to też nie moja dziedzina, zatem niech się lękają ci, co narzeczami władają... nawet trywialną angielszczyzną czy francuszczyzną, że nie wspomnę o kitajskim, czy serbochorwackim, bo z AŻ takich zboczeńców to znam tylko jednego...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. 1. Półliterek / 1 wieczór / 1 osobę to zwykła norma prawdziwego Polaka.
      2. Od takich dewiantów, co to bez pomocy Ducha św. językami obracają to lepiej uciekać, a znajomości z onymi nie podtrzymywać. Bo też co począć, gdy takie zboczenie okaże się zaraźliwe? Czy można tak zupełnie wykluczyć?
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Ad.1 Jeżeli chcesz mnie powstydzić i uświadomić mi jak wiele mi brakuje do prawdziwego Polaka, to trochę za późno...:) Obecnie jestem raczej na takim etapie, że nawet bym i był dumnym z tego,że mi do nich daleko...
      Ad.2 Takiego to znam tylko jednego i nie da się nie utrzymywać:) Raz, że przyjaciel, dwa że bez byłoby jednak nudno...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Bengalski, tygrys11 czerwca 2017 22:31

    No to proste jest akurat: na osi czasu bardzo nieodległej przyszłości, bo potem tylko będą jednokomórkowce, więc ani upędzić, ani przynieść komu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bengalski, jako abstynent, nie jest dla mnie w onej materyjej autorytetem miarodajnym:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Niektórzy ludzie mają specyficzne poczucie humoru...
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, z jednej strony może i dobrze, że ma jakiekolwiek...:) Z drugiej znów, jeśli nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać, to nie wiadomo, co lepsze...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Prostactwo w pedagogii w czasach współczesnych ma się równie dobrze, jak niegdyś. Trzeba umierać ze strachu, więc gdzie tu przyjemność zdobywania poszczególnych pokładów wiedzy? Wszak tylko dla stopnia się uczymy. Wreszcie jest się z czego śmiać.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście tylko do pewnego wieku tak postępujemy... Od znów pewnego wieku zaczynamy się uczyć dla czystej przyjemności...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Panie Wachmistrzu,
    2 lutego 1831 Bartolomeo Alberto Cappelari, syn prawnika, przyjął imię Grzegorza XVI. Już 11 lutego wystosował breve ( skierowane do biskupa unickiego w Rosji) " Impensa charitas", stwierdzając, że obowiązkiem Kościoła jest nauczanie posłuszeństwa dla władzy, bo w ten sposób należy bronić religii, porządku społecznego, szczególnie, że jakieś tam sługi watykańskie do buntu się przyłączyły. 9 czerwca 1832 ogłoszono encyklikę Cum primum ( z inspiracji Grigorija Gagarina, posła w Watykanie), w której potępiono Powstanie Listopadowe, wywołane przez"zdradliwych i niegodziwych spiskowców, a zasadą jest, że poddanie się władzy " ustanowionej przez Boga jest zasadą niezmienną, od której uchylić się można tylko wtedy, gdyby władza pogwałciła prawo boże i kościelne". To był bunt przeciwko rządzącej w Polsce prawowitej władzy i niedopuszczalne wypowiedzenie posłuszeństwa Mikołajowi I, Właściwe koła głoszą do dziś, że była to papieska nauka w kwestii wiary i moralności. Tak więc prawem Mikołaja była "ścieżka zdrowia " w Petersburgu ( 4.11.1832) na wziętych do niewoli powstańcach, którzy odmówili przysięgi na wierność carowi, jako niestosowny sprzeciw wobec "prawej władzy " Pomiędzy dwa rzędy Moskali, po 250 sołdatów z każdej strony, wchodził jeniec i obrywał kijami. Żeby szedł wolno, powstrzymywano go bagnetem z przodu. Wycieczka turystyczno-krajoznawcza, o której Pan wspomina, to tylko kontynuacja nauki watykańskiej. Wszak Grzegorz XVI, wcześniej doradca inkwizycji i prefekt Kongregacji Propagandy Wiary, głosił od początku ustrój monarchistyczny jako idealny model rządów. Swoje skrajnie reakcyjne poglądy ogłosił w pracy " Triumfy Stolicy Apostolskiej" Protestami środowisk katolickich ówczesnej Europy kompletnie się nie przejmował.
    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Papież to przecie też monarcha, mało tego: absolutny jak chyba dziś żaden inszy we świecie, jeśli nie liczyć jakich dyktatorów, zazwyczaj satrapów krwiożerczych... Chybaś nie oczekiwał, Mości Bosmanie, że taki będzie pochwałę republiki głosił...?:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)