30 grudnia, 2017

O brnięciu przez wspominki...

które to dopadły mnie nieuchronnie, jakem brodził przez czeluści dawnego mego bloga, na onecie jeszcze tkwiącego, którego podobnie jak i niemałej części z Was, przychodzi ninie pora przenosić, by na zmarnowanie nie poszedł tak mój trud, jak i Waszych i Waszych poprzedników myśli i uwagi...
   A skorośmy przy tem, to słów paru bym poświęcić pragnął takim, co to już nie przeniosą, nie zadbają o swoje dawne blogi, czasem porzucone ze zniechęceniem, a czasem osierocone, jako te psiny nieszczęsne, co miesiącami swoich pań i panów odeszłych na niebiańskie spacerniki, wyglądają...
   Jednym z takich, ongi mi bliskich miejsc, a i dziś nostalgiję budzących był blog "Na padoku", przez dwie prowadzony niewiasty, młodszą Karminę, stajnię na Uznamie czy tam Wolinie prowadzącą i starszą, Panią Teresę Szydłowską, szerzej ongi znaną jako Babka z Gdyni, z którą mi się wielekroć więcej skamracić przyszło, nie jeno dla końskich zamiłowań, ale i dla mnóstwa pospólnych znajomych, podobnych experiencyj i zainteresowań, nareście dla Onej zasług w niepowszednim dziele odtwarzania przepadłych w zawierusze wojennej kopii dawniejszych krzyżackich chorągwi, pod Grunwaldem zdobytych, opisanych w "Banderia Prutenorum" i na Wawelu zawieszonych.
   Rozeszły się gdzie w zawierusze poprzedniej z Onetu emigracji drogi nasze i grubo po czasie żem wieści powziął, że Pani Teresy nie masz już wśród nas:

   A mnie, po niezapomnianej Babce z Gdyni pozostało jeszcze jedno, niezwykle osobiste wspomnienie: nota, której Ona mnie poświęciła, a której po niemałej rozterce, czy to aby nie nadmierna mną kieruje megalomania, umyśliłem tutaj wkleić, miarkując, że link będzie jeno chwilowy i że miejsce to całe zniknie niebawem, a ja stracę tą możność czytania tych słów, które w chwilach zwątpienia przywracają człekowi wiarę w sens tego, co czyni...

Wachmistrz

 czyli perły wydobyte z lamusa
Blogów mamy w sieci pod dostatkiem, politycznych, rozrywkowych, wyznaniowych, a nawet jak donosi prasa sponsorowanych przez rządy innych krajów. Jest to kopalnia wiedzy o ludziach, piszących i komentujących.
 Ale blog naszego Wachmistrza to perełka, wśród tych, które zdarzało mi się czytać (Jedne z uznaniem, inne ze wstrętem i te omijam szerokim łukiem, choćby tylko by autorowi, któremu jest wszystko jedno kto i co u niego pisze nie napędzać „statystyki”)
Wachmistrzowe pogderanki „to kopalnia wiedzy historycznej, okraszonej dowcipem i piękną, staropolską mową. Kryteria odwiedzania blogu są klarowne, toteż u Wachmistrza „bywają” koneserzy spragnieni poszerzenia swojej wiedzy historycznej, popartej solidną dokumentacją, ale i odbycia swoistego seansu, przyprawionego ze swadą odrobiną „pieprzu”.
Rychło dopytaliśmy się współznajomków, zarówno w okolicy, gdzie nasz Wachmistrz działa i pracuje, jak i nawet takich zabawnych wydarzeń, jak skrzyżowanie naszych dróg w Zimę stulecia, o czem pisałam, a Wachmistrz komentował.
Zdarzają nam się i spory, jak w wypadku słynnych „Organów” W. Hasiora na Snożce, ale i tak dobrze się porozumiewamy mimo różnicy zdań.
To Wachmistrz na naszej stronie Gth. prostował moje nieścisłości dotyczące Rtm. Wołoszowskiego, za co bardzo wdzięczna jestem, a Prezes osobiście dziękował.
Będąc z zamiłowania historykiem – Wachmistrz wydobędzie spod ziemi wszelką wiedzę na każdy podjęty temat. Jest rannym ptaszkiem z naturą skowronka.
Nie ruszy do pracy, nim nie odpowie na komentarze, dorzuci poszerzającego temat linka. Ma też rubrykę swoistego staropolskiego poradnictwa, z której przyznaję często korzystam.
Dowcip w postach Wachmistrza, aż się skrzy! Jak w opowiadaniu przedświątecznym, kiedy to nabyta na Gwiazdkę choinka nagle zmniejszyła obszerny dom Wachmistrza.
Jest też wiernym i lojalnym przyjacielem swoich gości, dość powiedzieć że i zmagania z nieuleczalną chorobą blogowemu przyjacielowi nie przeszkodziły w kontakcie z autorem do ostatniej chwili. Piękny to dowód, że Wachmistrz czule przyjaźnie pielęgnuje.
 T.Sz. 24.03.09








KATEGORIE: Na padoku

8 Komentarze

  1. wachmistrz@poczta.onet.pl
    27 marca 2009 o 12:02
    Toż to hagiografia jaka, nie recenzyja:))) Tylko patrzeć, jak poczną procesu beatyfikacyjnego, a wtedy tom przepadł, bo i słów grubych zaniechać wypadnie, do piwniczki się jeno po zmroku przekradać i o dzierlatkach przepomnieć…:)) Miłe Gospodynie, baczcież że nawet moja próżność ma swej miary:) Co bym jeno dopowiedzieć pragnął, to primo, żem nijakich nikomu nie naznaczał cenzusów ni kształcenia, ni inszych, temuż nic mi o żadnych nie wiadomo kryteryach, co bo komu wstępu do „Pogderanek” broniły… Nie masz tam tedy, że z szabliną jaką w progu stoję i przychodzących na zdrowiu, czy substancyjej szkoduję, jako jakich nie spełniają „kryteryjów”:))… Przeciwnie: rad żem każdemu, komu ochota owe pogderanki nawiedzić, tusząc, że każdy co dla siebie najdzie… Przestrzegam jedynie, że mowa moja nie jako apostolska „tak, tak, nie, nie”, a po sarmacku zakręcona i czasem iście wywinięta, że nie wiesz gdzie onemu smoku początek, gdzie koniec…:) Secundo, co prostować przyjdzie, to że choć iście ranne mi godziny najmilsze, to czem mi ostatnio później wracać przychodzi i łeb skołatany do podusi złożyć, tem rankiem wstać ciężej, temuż żem już nieraz przewinił srodze, bez onych tak wychwalanych responsów rankiem spraw ostawiwszy…:(( Domostwa też mi obszernego szukać na posesyi zeszło krzynę, nimem wymiarkował, że zapewne o chatynkę moją idzie, co sprostować się godzi, że obszerna ona jeno temu, kto sam w jakiem kurniku pomieszkuje, a sam znam moc domostw takich, przy których moje by za psią budę może się uchowało… Maćka Świętej Pamięci zaś, choć żem iście przez bloga poznał był, przecie insze też nas i złączyły sprawy, a że i ów w komitywie naszej widno nie same jeno widział przykrości, to i stąd ta nasza amicycja, co w tem przypadku się iście do grobowej okazała deski… Kłaniam nisko, raz jeszcze za słowa tak miłe obligowany:)
    • ~Babka z Gdyni
      27 marca 2009 o 14:59
      Prostoduszność moja, albo i naiwność- nie są to najgorsze cechy ludzkie Wachmistrzu! ;-)Tak opisałam, jak czytam i widzę na ekranie.Inny by może splendoru więcej dodał,albo rewerencji, ale Waść młody jesteś, to i psuć nie uchodzi,żeby z bombelkami nie uciekło co u Wachmistrza najwartościowsze.A pracy ponad miarę Wachmistrzowi życzę, póki ona jest lepiej, lub gorzej płatna zawszeć to wartość bezcenna.Nieraz się martwię o Waścinych rówieśników, czy też wszystkim tej pracy starcza.Serdecznie pozdrawiam z Gdyni.
  2. pinukel@op.pl
    28 marca 2009 o 13:36
    dzięki…weszłam sobie na bloga owego Waćpana….faktycznie przemiły blogas….ppozdrawiam serdeczniegramik
    • pinukel@op.pl
      28 marca 2009 o 13:50
      swoja droga dobrze by b ylo poczytac tego blogasa wiecej,…a nie tylko w Twoich komentarzach…..
    • ~Babka z Gdyni
      28 marca 2009 o 18:27
      Pinukel, to nie „blogasek” to porządny i bardzo dobrze merytorycznie przygotowany blog mówiący nie tylko o historii oręża, ale i o obyczajach naszych przodków, o czym, albo nie wiemy, albo nas nie uczono.Wypełnia tę lukę.Naturalnie dla miłośników historii.Pozdrawim wszystkich.
  3. Ekhm co ja widzę? Peon jakiś pochwalny czy mi się zdaje?;>;P
    • ~Babka z Gdyni
      28 marca 2009 o 18:22
      Zdarza się Pegaso, bo i jest to chwalebny wyjątek.Moze nie pean, ale wyraziłam swoje uwagi,a w dodatku Wachmistrz na koniach się zna, sam ma konia, już nie powiem,że w historii jeździectwa jest bardzo dobrze obeznany.Czytam Go zawsze z prawdziwą przyjemnością, bo o wielu sprawach nie wiedziałam.Nie zamierzam wykładać swoich racji, ale wydaje mi się,że człek całe życie się uczy, a w historii oręża polskiego (opócz czasów Króla Jagiełły) mam spore braki.



Treść komentarza *



   

4 komentarze:

  1. Dlaczego komentarz w ramce na siwym się zrobił?.. Dziwne... A wspominki cóż, smutne, choć tyle dobra, życzliwości i ciepła zawierają.

    Ojojoj, bo ja tam wyżej chciałam wpisać, ale się przeniosłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutne, bo o odeszłych mówią... i ze świadomością, że coś się kończy i przemija bezpowrotnie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Bardzo Ją lubiłem, nie wiedziałem, że odeszła. Bardzo mi żal Babki z Gdyni. Pamiętam, jak bardzo dotknęła mnie również śmierć innej mojej ulubionej blogerki, bardzo często wpisującej się do mnie, i te poszczególne komentarze były na wielkim poziomie. Chodzi mi o Defendo, czyli Małgosię Rodak-Majewską.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też długo i to nieznanem było... Twojej znów ulubienicy jam chyba poznać nie miał sposobności...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)