30 stycznia, 2020

Cokolwiek metaforycznie...

Tegoż widoczku szłoby zatytułować "Ulica się skończyła", co by też i prawdą było, bo choć i przódzi tam asfaltu ni bruku nie uświadczył, to choć czem na kołach czterech jeszcze dojechać szło, a odtąd już tylko konik pozostał niezawodny... Choć to na mapach i planach wszelkich wciąż jako ulicę znaczą:
Aliści nie o to mię szło, by wyższości koni nad automobilami dowodzić, boć ona przecie oczywista, jeno że rzecz cała zda mi się niejako alegoryczną, bo miano owej ulicy brzmi: Przyszłości.




11 komentarzy:

  1. A bliższy adres? Chciałbym bowiem P.T. Radnym zaproponować przemianowanie onej na Aleję Świetlanej Przyszłości imienia...[na razie to tajemnica wiadoma tylko mnie].

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdym nie skrywał, żem jest Krakauer z krwi, kości i sernika wiedeńskiego, tandem i uliczka owa nie gdzie indziej, jeno w mojem grodzie rodzinnym.
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. No tak... Kraków... Wszystko jasne łącznie z widokami na przyszłość. Nazwa Alei Smoga Podawalskiego byłaby jednak cokolwiek trafniejsza... - "Nie przenoście nam stolicy do Krakowa"...
      - Nasza Warszawa też nie "kokoszanelem" waniajet...
      W końcu kiedyś "przyjdzie walec i wyrówna"...

      Usuń
    3. Psiakrew! ..."Smoga Podwawelskiego"... Nijakiego Podawalskiego nie znam i nie chcę znać!

      Usuń
  2. Znaczy, przyszłość szykuje się mokra i cokolwiek brunatna. Ktoś tam wiedział, jak to nazwać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnią rzeczą o jaką włodarzy miasta mego bym podejrzewał, jest jakikolwiek świadomy proces myślowy, bo do tego potrzebny jest mózg. Rzecz cała zatem musi być dziełem koincycencji niejakiej...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Cokolwiek pesymistyczne skojarzenia, których ja nie podzielam, bo uliczka całkiem nastrojowa. Przecież ścieżeczka wiedzie pod górkę, czyli będzie więcej i bliżej światła :-) Najpierw sądizłam, że to będzie o jakiej zarośniętej drodze. taką mam w pobliżu u siebie. "Za Niemców", jak to mówią starsi ludzie, wozami tamtędy jeździł, łączyła dwa miasta. Teraz drzewa ją zarosły, bo nikt nie dba, żadna gmina się nie poczuwa i nawet dla rowerzystów się nie nadaje ani koniem nie wykręci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podążyłem tą "ścieżeczką" dalej i za niewidocznym zakrętem omal żem ze skarpy oślizłej nie zleciał, bo nawet i ta ścieżeczka się kończy (choć na mapach nadal jest ulicą) na zboczu zbyt ostrym by iść się dało nie chwytając pni i gałęzi, by na mordę w dół nie polecieć, a ćwierć mili znów dalej jeszcze brnąłem przez błoto po kostki, nimem do kolejnej ścieżyny podobnej nie dotarł, zasię znów gdzie po stu metrach i drogi szutrem pokrytej. A co do nastrojowości, to jeszcze jednego pomieszczę widoczku... :)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Absztyfikant usilnie zabiega się o rolę zięcia. Na pytanie przyszłego teścia -  jak zamierza utrzymać  rodzinę - po dłuższym zastanowieniu odpowiada, że  ma widoki. Teść zalecił pilne kupno lornetki. 
    Z notki Pana Wachmistrza wnioskuję, że rajcowie byli wyposażeni w dobre szkła, stąd takie miano ulicy. Oni musieli też przyjąć do serca  aforyzm Wiktora Hugo :
    " Przyszłość ma wiele imion. Dla słabych jest czymś nieosiągalnym. Dla bojaźliwych jest czymś nieznanym. Dla odważnych jest szansą".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakem już Notarii responsował, droga dalsza jest jeszcze podlejsza, o przyszłości rzec nic nie mogę, ale ulicę Przyszłości jeszcze z inszej strony ukażę...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Nazwa ona wielce trafną mi się zda, bo ze szczytu świetności jeno w upadek jest droga, a dla mizernej teraźniejszości przyszłość nadzieją.

    OdpowiedzUsuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)