Jak to powiadają: prosił, prosił i wyprosił... W tem przypadku Celt Petrusem zwany i rozwinięcia myśli o tem, czemu mam w kwestyi tychże Tatarzynów Długosza za łgarza i w tych trzystu nie za bardzo dowierzam...:) Tandem popiszemy i o tem, a iżby Lectorów nie zanudzić miłych ostatnia to w bieżącem roku będzie nota themy grunwaldowej się tycząca i zamykająca te trzy (I, II, i III- w tem na Kneziowisku jedną), com ich był ninie popisał, a bliżej prawdy: odgrzał i przypomniał...:)
W Długoszowej Kronice naleźć możem względem
tych Tatarzątek wielce skrupulatnej danej, że ich było jeno
trzystu, co ich ku pomocy Jagielle i Witoldowi przyprowadził
Dżelal-Eddin, syn Tochtamysza*. Ciekawość niemała, że spośród
wszytkich nacyj, co to nas w tejże posiłkowały batalijej z ochoty
własnej, luboż poczucia obowiązku, abo li też zwyczajnie za
jurgielt płacony, jako to Litwinów, Rusinów, Czechów, Morawian,
Mołdawian, Żmudzinów, Prusaków, Ślązaków, Pomorzan, Bawarów,
Miśnieńczyków, Austryjaków, Szwabów, Fryzów, Turyngów, Sasów,
Łużyczan, Frankonów, Westfalczyków i Helwetów jeno tych jednych
jedynych Tatarów, Długosz sam przecie przy bitwie nieprzytomny,
zrachować poradził... Nawet i przyjąwszy, że mu tego powtórzył
kto z tych, przy bitwie będących, wielce to osobliwe, że w czasie
i cyrkumstancyjach, gdzie nikt głowy nie miał by się rachowaniem
kogobądź trudzić (może poza najemnymi, bo z tem się żołd
płacony wiązał), tych akurat jednych Tatarów policzono
arcyskrupulatnie... Czemuż tak? Ano bo najpewniej jednak nikt
ich nie rachował, a rzecz cała kolejnem Długoszowem łgarstwem...
Sprawa bowiem Tatarzątek tych
nieszczęśnych najwięcej bodaj by i wstydliwą dla nas rzeczą w
całej tejże bitwie była... Od lat przecie Krzyżaki Jagiełłę i
Witolda oskarżały, poniekąd i może zasadnie, jeśli kto pomni
słynny ogarek i diabłu palony, że jeno to kryptokrześcijany i
pogańskim mocom po dawnemu sprzyjają, czemu najlepszem dowodem
bratanie się z Tatarstwem... Nawiasem mówiąc, to klęska pod
Worsklą, gdzie Edygej ostatecznie rozwiał Tochtamyszowe na władztwo
nadzieje, dowodem by być mogła takoż i tezy dokładnie przeciwnej,
bo tam okrom najpryncypalniejszej części aliantów Tochtamysza
wspierających, czyli Witoldowych Litwinów i Rusinów, mielim i
polskich pod nieszczęśnym Spytkiem z Melsztyna chorągwi, aleć i
Krzyżaków pięciuset pod komturem Rastenborka, Tomaszem Szurwiłło,
któren tam zresztą i głowy położył... Do Grunwaldu jednak
wracając, to post factum wszelkie krzyżackie i niemieckie kroniki
na wyścigi szły w ilości tych Tatarów uwiększaniu, by tem
dobitniej ukazać przeniewierstwo tegoż niby-krześcijanina
Jagiełły, za okazyją zaś i siebie wybielić, no bo jakże tej
bitwy wygrać było można, skoro naprzeciw nieprzeliczone stały
Tatarów szeregi... Rekordziści doszli bodaj do półtora milijona
tych Tatarów samych...
Naturaliter my zaprzeczyć onych pod
Grunwaldem bytności nie mogąc, osobliwie, że się tałatajstwo
swojem obyczajem wydzierało "Ałłach, ałłach!" na całą
okolicę wokoło, że i głuchy by posłyszał, jęlim się zabiegu
odwrotnego, czyli Tatarów liczby umniejszania, gdzie właśnie
Długosz by chyba za rekordzistę służył, jeno tych trzystu się
dorachowawszy...
Podumajmyż nad tem chwilę zatem,
jakaż tego by prawda być mogła... Znamy, że miał Tochtamysz pod
Worsklą jakie piętnaście tysięcy wiernych sobie ludzi, aleć
przecie mu ich Edygej wyrezał z pewnością więcej niźli połowy...
Znamy, że i po Worskli najeżdżał Witołd Krymu i brańców
przywlókłszy Tochtamyszowym do liczby przydawał, z czego się
wpodle Trok i grodów inszych swoista emigracyja tatarska, z czasem
Lipkami nazwana, porodziła. W apogeum swojem jednak ich nie więcej
nad 4-5 tysiąców zbrojnych rachowano... Zastanówmyż się zatem,
czy jest możebnem, by Dżelal-Eddin, z łaski Witoldowej jeno na
wygnańczym siedząc chlebie, przyszedł jeno w trzysta koni,
ryzykując, że posłyszy: "Tom ja oćcu Twemu, chmyzie jeden,
pod Worsklę szedł z całą potencyją swoją ku pomocy, żywota i
własnego nie szczędząc**, zasię żem tam kwiat rycerstwa
przetracił, byś ty mi, łapserdaku, w godzinie próby mojej z
trzema ledwo secinami przychodził? A ruszaj precz z oczu i ziem
moich, niecnoto! I raduj się, żem cię na pal nawlec nie kazał!".
Nie bardziej prawdopodobne, by Tatar dobroczyńcy swemu gościnność
i dług dawniejszy odwzajemniał nie jeno trzystoma ludźmi, a
wszytkiem, co by jeno na koń wsadzić poradził?
Znamy z przekazów, że się sam
Witold, czy Jagiełło w mniej niż 1000 koni w peregrynacyje nie
zapuszczał dalekie, znamy że i Zygmunt Luksemburski, jako miał
przez Polskę do Krzyżaka na rozmowy jechać o glejt prosił dla
siebie i ...1500 towarzyszącej onemu kompanijej. Miałżeby w
czasach, gdzie te tysiące orszaku o potędze jadącego świadczyły,
Dżelal-Eddin w trzysta się koni z domu wypuścić, jako
chudopachołek jaki? Przecie ta liczba przybocznych jedyna okrom
łaski kniaziowej o jego świadczyła pozycji, a i ta łaska przecie
by zmalała, gdyby dobroczyńcy obraził, na śmiech się z garstką
wyprawiając zbrojnych!
Liczmyż dalej... Znamy, że Tatarzy
byli w tej liczbie, co ich pchnięto na te wilcze doły nieszczęśne,
tandem poginąć ich tam musiało niemało, a przecie dość ostało,
by to owych ucieczkę pod naporem krzyżackiem dostrzeżono i
tłomaczono, że to owych zwyczaj wojowania taki, by przeciwnika w
pułapkę jaką zwabić. Czy ta ucieczka Litwy i Tatarów iście
pułapką była będziem jeszcze rozważać, póki co przyjmijmyż,
że ich iście było trzystu, tedy najpewniej trzecia część w tych
dołach przepadła, w boju ich też nasieczono niemało, skoro
odstąpić się czuli przymuszeni, tedy chyba nie nadto zgrzeszym
imaginacyją, mniemając, że z tych trzystu, ledwo stu się salwować
ucieczką zdołało. Skoro zbiegli, to zbiegli... trudnoż nad
rozlanem mlekiem płakać... Cóż nam jednak począć z temi
zapisami, co Tatarów właśnie na pierwszem miejscu wypominają nam,
jako tych co PO bitwie uciekających krzyżowych doganiali i rezali?
Osobliwie, że to wielce i logicznem by było, że
jazda tatarska jako lekka, najszybciej bieżeńcom na pięty
następować mogła, a z pewnością łacniej z tem radzić sobie,
niźli utrudzonym całodziennym bojem, rycerzom ciężkozbrojnym
naszym...
Cóż nam poczynić zatem z
relacyjami, które już się czasów malborskiego oblężenia tyczą,
gdzie zewsząd skargi na tatarskie po okolicy gwałty i łupiestwa,
które takiej być musiały przykrości, że nawet i królewscy
rycerze i starostowie nie wahali się przeciw tym Tatarom zbrojno
stanąć, by posłuchu wymusić... Co z biskupem olsztyńskim, co
najprzód próbował Jagiełły suplikować o ziem swoich ochronę,
na co dostał królewskiej poręki, jeśli się przed władzą króla
ukorzy i starczyło mu jeno temi Tatarami pogrozić, by na wyprzódki
pędził się poddać? I co zda mi się najpryncypalniejsze: na cóż
było Jagielle i Witołdowi jeno trzystu lekkozbrojnych, co w
najmniejszej mierze na batalijej zaważyć nie mogli, zaś turbacyj
tak w ordynku w pochodzie, jako i przed krześcijańskim światem
przysporzyć mogli bez liku? Nie prosiłoby się wręcz u władcy
roztropnego posłać tego Dżelal-Eddina z tymi trzystoma tam skąd
przyszedł, byle jeno tego frasunku uniknąć? Co insze, jeśli ów
przyszedł z siłą dziesięciokroć liczniejszą...
Ano i tak złożywszy jedno z drugiem
do trzeciego, nie sposób mi przyjąć Dżelaleddynowych ludzi na
mniej niźli jakie dwa-trzy tysiące przed bitwą, czyli jaką
niemal dziesiątą część Jagiełłowej armijej całej, z
których najmniej połowa musiała tego znoju przetrwać cało i być
królowi i później i w Prusiech przydatną...
___________________________________
*O tem jak wielką szansę pokonania Zakonu
utracono, gdy się Witold wypuścił Tochtamysza wspierać przeciw
Edygejowi i jego poplecznikom, pisałżem tutaj.
Tamte Witołdowe zabawy się ostatecznie z klęską
nad Worsklą pokończyły.
** Nawiasem to z tem żywotem by i może Witołda
poniosło, boć to ów najpierwszy się do odwrotu pokwapił, walnie
tem i na starcia wyniku zaważywszy...
1. Podają tu: http://en.wikipedia.org/wiki/Jalal_ad-Din_khan , że w 1411 syn Tochtamysza, otrzepawszy kurz bitewny spod Tannenbergu usiadł na stolcu Złotej Ordy z "pomocą litewską".
OdpowiedzUsuń2. A tu z kolei: http://en.wikipedia.org/wiki/Saray_al-Jadid widać granice Złotej Ordy w roku 1389. Trzydzieści lat później pewnie niewiele się różniły.
3. Pytanie: czy X. Witold nie miał wyobraźni, czy przeciwnie - miał jej w nadmiarze? Takiej pełnej ułańskiej fantazji?
Pozdrawiam
Ad.1 No długo to się tem stolcem nie nacieszył po prawdzie, bo go wrychle miłość braterska zadusiła...
UsuńAd.2 Jest tego i polska wersja: http://pl.wikipedia.org/wiki/Saraj_(Z%C5%82ota_Orda) i także z mapą
Ad.3 Jeśli już to bym prędzej o to drugie posądzał, choć myślę, że przeceniasz -po rozległości sądząc - tatarską potencję... Raz, że to tylko oznacza, że z tych ziem dostawali władcy Złotej Ordy mniejszy lub większy trybut, czasem zupełnie symboliczny, a nie że to wszystko, co tam pomieszkiwało, szło na koń wsadzić i pół świata tem zawojować... Po wtóre, w łonie samej Złotej Ordy chyba zawsze było najmniej dwóch, czy trzech pretendentów przeciw aktualnemu chanowi, którzy mogli też i na niemało utajonych liczyć zwolenników, tandem chan niemal każdy swego pewnym być nie mógł i często kończył marnie... A i po trzecie: gęstość tegoż terenu zaludnienia w tamtych czasach bardziej na myśl dzisiejszą przywodziła Mongolię, niźli kraje nasze, zatem Witold wcale znów tak nierealistycznie nie myślał...
Kłaniam nisko:)
A pamięć Tatarów krymskich sięga tak daleko, że wiedzą nawet, kto utłukł Ulricha von Jungingena: murza Bagardin. Podaję na odpowiedzialność strony: http://medeniye.org/node/288 .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
CO tylko potwierdza starą prawdę, że tylko klęska jest sierotą, a sukces w ojcach to przebierać może...:) Mnie z kolei w Peterburku raczono ongi o tejże batalijej opowieści, której z zapartym tchem słuchałem, bo o rzeczach dla mnie novum zupełne stanowiących prawiono... Tamże mi wywodzono, że bitwy tej toczyli i wygrali Smoleńszczanie z posiłkami nowogrodzkimi, tatarskimi, litewskimi i polskimi, a to co u nas pisują, że Smoleńszczan trzy pułki to też prawda, jeno że na Rusi przez pułk rozumieli nie jednostkę jaką, a całe wojsko, tandem było ich tam "mrowie a mrowie", z czego wielu ducha oddało, przez co potem tacy słabi byli...
UsuńKłaniam nisko:)
Pozwoliłem sobie Zacny Wachmistrzu zebrać wszystkie Twoje teksty o Grunwaldzie w jeden plik i przyznaję, że całkiem niezły leitmotiv, germańskiego określenia używając, ułożył mi się w przyszłą, zacną książkę o tejże sprawie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności z zaścianka Loch Ness :-)
Arcydalekie drogi do zamysłu tego ziszczenia i najpewniej nierealne... Ale pomarzyć miło; dziękuję Waszmości i kłaniam nisko:)
UsuńZnalazłem poniższy ciekawy link. Pewnie już też odkryłeś ten materiał ale dla porządku wkleję:
Usuńhttp://technologie.gazeta.pl/internet/56,104663,14280893,Obalamy_mity_spod_Grunwaldu__czyli_pieknie_rycerzem.html#Cuk
Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-)
Imgainuj, Wasze, że bynajmniej...:) Zabieganym tego roku okrutnie, niczem ta antylopa, co jej jakie Aborygeny na śmierć zagonić próbują, to i szperać za czem bądź dawno nie było sposobności. Wielce zatem obligowanym, bo choć tekst rzeczy wiele powtarza znanych, to choćby o tarcz konstrukcyi żem się czego nowego wywiedział...:)
UsuńKłaniam nisko:)
O Tatarach wiem jeno, że przy imieninowym stole jak najszybciej trzeba po takiego sięgać, bo inaczej dla człeka nie stanie ;)
OdpowiedzUsuńI jeśli prawdą jest, że ów befsztyk Tatarom zawdzięczamy, choćby jeno jeden pod Grunwaldem konia dosiadał, wart jest wzmianki.
A to widać Waść musisz obyczajów odmienić, skoroś tego specyjału taki miłośnik, i grzeczności niechając, pierwszemu sobie cały przysunąć półmisek...:) Nie zawadzi przy tem na stole pobok jakiego korda położyć, czy krócicy nabitej, by pokazać, że Waść w tem temacie żartów nie znasz...:) Proweniencyja zaś dyskusyjna, bo prawdziwie tatarski przysmak to mięso "pod siodłem pieczone" w wyniku temperatury powstałej od końskiego ciała i tarcia, aliści z pewnością owo mięsiwo nie było mielonem, bo niby na czem? To już bym prędzej tego jako stek jaki wielce krwisty widział...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Ponieważ blog ten jest z istoty swej historyczny, wykorzystam to niecnie. Otóż mam książkę Aleksandra Bocheńskiego "Dzieje głupoty w Polsce" o tematyce nie dość, że specjalistycznej, to na dodatek pisanej językiem metahistorycznym. Słowem, o tym, jak polscy historycy się mylili. Jest ona dla mnie zdecydowanie za trudna i wykracza poza moje zainteresowania, dlatego chętnie ją komuś potrzebującemu sprezentuję.
OdpowiedzUsuńKontakt na maila: aniollewy@wp.pl
Przepraszam, Wachmistrzu Drogi, za prywatę i liczę na wyrozumiałość. Mam zdecydowanie za dużo książek, których nie jestem w stanie przeczytać.
notaria
A wykorzystuj, wykorzystuj, Notario Miła:) Osobą własną potwierdzam, że rzecz jest cenną i niebanalną, a iżbym własnego nie miał egzemplarza, któż wie? Może bym i sam pierwszy w tej kolejce stanął...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Logiczny wywód i teraz wszystko już jasne :) Starczy jeno kontekst znać (bo bez tego ani rusz), zaczem wziąć dane jakie Waszeć tu prezentujesz i przepuścić jedno z drugiem przez prawidła logiki :)
OdpowiedzUsuńOwe ganienie Dżalal-Eddina ustami Witoldowymi wyszło Ci arcywybornie :o) W dawniejszych czasach byłbyś Waszmość świetnym materiałem na króla, hetmana, luboż...Wachmistrza ;)))))
Przyznać muszę, iże owe miano Dżalal-Eddina budzi mgliste skojarzenia iżem gdziesik kiedysik już je słyszał...
I Helweci też tam byli. Owa nazwa pewne celtyckie plemię znaczy, które ongiś na szwajcarskich terenach pomieszkiwało :)
Gorąco przepraszam, że dopiero teraz to czytam, aleć kilka ciężkich spraw mię opadło ostatnio i nie było jak wpaść wcześniej...
Gdybyż tak i inni z równą chyżością spełniali moje skromne życzenia jako Waszmość teraz, byłbym o wiele szczęśliwszy :o)
Kłaniam niziutko...
Akurat pofortunniło, że materyjał był niemal gotowem... Tuszę, że sprawy, o których piszesz, że turbujące wielce, pomyślnie się rozwikłały...
UsuńKłaniam nisko:)
Trzy tłumaczenia dla dwóch parafiji na ten tydzień odrobione...jeno z ową pracą moją, jakiś nieprzyjemny zastój... :(((
UsuńZapraszam Waszą Miłość gorąco na notę dzisiejszą :-)
Aż się zapytać lękam, czy te tłomaczenia to grzeczność jaka, czyli też jest grosz jaki z tego... I nadziei pełnym , że się owe zawirowania wrychle wyjaśnią i radość, której żeś taki był pełny, prawdziwie zasadną się stanie...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Odkąd rok temu starego proboszcza, przyjaciela mego serdecznego, na nową parafiję przenieśli, owe tłomaczenia są li już tylko grzecznością... Tym bardziej, że następca, Polak, od początku żebrze o każdy grosz...
UsuńPrzedtem rok w rok dostawałem za pracę kilkaset dolarow i jakieś drobne prezenty. Teraz się to już skończyło...
Zasię o te moję pracę i tąż radość poważnie lękać sie zaczynam... No coż, zobaczymy jak to będzie.
Pozdrawiam!!
Toś mię zmartwił tem, Kawalerze, srodze... Idę co wypić za obrót spraw pomyślny, bo widzę, że bez tego ani rusz...:)
UsuńKłaniam nisko:)