16 lipca, 2016

Okruchy niedawnej codzienności III czyli z znów coś z kolekcyj Wachmistrzowych...:)

  Tegoż zbiorku, którego część Watrowiczan obejrzeć już miała sposobność, po prawdzie dostałem w całości przed laty od nieodżałowanej świętej pamięci Maćka Zwanego Siwym, jednego z pierwszych moich komentatorów jeszcze na onetowskim mym blogu, z którym poznać się osobiście już nam czasu zbrakło, chociaśmy się oba na zamierzone spotkanie radowali okrutnie... Los chciał inaczej; paru niedziel zabrakło i zostało mi już tylko wdowę pocieszać, miast się z druhem jakim pucharkiem nacieszyć.
Pozostały po Maćku Jego wspaniałe komentarze, które już chyba tylko Vulpian jeszcze i może pamięta, oraz ten zbiorek, który ku Waszej uciesze przedkładam, a Jego pamięci dedykuję... Oto etykiety ze znanych starszym z czasów nieboszczki Peerelki win owocowych, pospolicie (choć nie zawsze słusznie) zwanych "jabolami", także "kwasami", "kwachami", czy więcej poetycko "uśmiechem sołtysa" lub "czarem pegieeru"... Innymi słowy dawniejsze "mamroty" kłaniają się Państwu:































































































































































































                                     ................

41 komentarzy:

  1. A gdzie wino "Samanta", od którego zaczęłam swoją karierę alkoholową?
    Nie sądzę, by ktokolwiek zebrał pełną kolekcję nalepek. Tych win było faktycznie mnóstwo. Osobiście bardzo spodobała mi się nalepka "Czerwony Proletariat". Ciekawe, jakież było to wino?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kolejności alfabetycznej???? No żeż to dopiero jest systematyczność kolekcjonerska.

      Usuń
    2. Systematyczność nie moja, to i zasługa żadna:) Nie twierdziłem, że kolekcja jest kompletną, a podejrzewam, że ledwo może z połowę występujących gatunków zawiera, tandem jeśli komu gdzie jeszcze się jaka flasza stara po rupieciach pęta, rad portret nalepki do kompletu przyjmę:)
      Nie sądzę, iżby się "Proletariat" czym szczególnym wyróżniał, najpewniej jako i większość tej podłoty, było słodkie do obrzydliwości, śmierdziało siarką, którą dobrze było, grzańca czyniąc, wypalić nad cieczą, bo się podgrzewana unosiła, i też najpewniej wątrobę niszczyło gorzej niż cokolwiek innego...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. O matuchno, jaka kolekcja,nie miałam pojęcia o takowej różnorodności.Ale najlepszy to ten napój winopodobny,hłehłehłe,ciekawe z czego taka mieszanka.Dla skazańców?
    Halżbietka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli naród cały za takowych uznać, to tak:) Prawdę rzekłszy, to skoro za wino uznamy jedynie produkt z winnego grona się wiodący, to wszystko inne będzie wyrobem winopodobnym...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. 1. Zaiste imponująca kolekcja. O większości tych marek nie miałem pojęcia. No a już te z cycatą dziewczyną uważam za majstersztyk, dający pokusy wzrokowe i smakowe.
    2. To teraz chyba kolej na mnie, skoro zostałem już zapewne jedyny, który Maćka Zwanego Siwym jeszcze kojarzy?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie śmiej Waść!
      Kto będzie nas edukował w zakresie historii Chin?

      Usuń
    2. 1. Odpowiem krótką i banalną przypowieścią: "ja jestem karpiem, a Wigilia się zbliża, czy tego chcę, czy nie".
      2. Sami znajdziecie wiadomości w sieci. Jest ich mnóstwo.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Jest nas jeszcze kilku...

      Usuń
    4. Ad.1 Bo to widzisz, nowatorskie podejście było, by do wrażeń niezapomnianych smakowych dodać i wizualnych:)) A być może to i jaki test skryty, że jak kto tam już dwie panny widział, to niechaj poprzestanie na tem, co już wypił:)
      Ad.2 Maciek zmarł 13 lutego 2009 roku. Pod moimi ówcześnemi notami podpisywali się i Torlin, Elaja i Zygmunt II z przytomnych tutaj, mam nadzieję, ciągle jeszcze, choć ten ostatnie pod mianami inszemi... Poza tem Witwicka i Babcia Barbie, takoż wilczyca, Babka z Gdyni i Pan Brat, których także bardzo brakuje... Anonim, który odezwać się raczył, takoż dowodzi, żeśmy nie jedyni, co Maćka pamiętamy, więc się myśli głupich wyzbądź!
      Z drugiej znów strony, że sobie Twoich nieocenionych komentatorów przypomnieć pozwolę, choćby vitpra czy Xiężną Konstancję, teżżeś miał towarzystwo doprawdy wyborowe...

      Usuń
  4. Do dnia, chłopcy, do dnia... Wprawdzie prawie żadnego wina marki wino nie piłam, ale to truskawkowe, bycze, czyste, czy czekoladowe mocne może warte było grzechu? Cóż, nie piłam, ale podobno te czary sołtysie reaktywują, nic tylko poczytać etykiety. Niezły Mamrot.
    Serdeczności zasyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smakowo z pewnością nie, bo to naprawdę gębę wykręcało :) No chyba, że kto w słodkich ulepkach gustuje, a często i kwaśnych, jak postało otwarte chwilę dłużej... Parokroć, przyznaję bywało, żem dla towarzystwa popijał, dopokąd żem nie poszedł po rozum do głowy i wymawiając się zdrowiem, piwem bodaj i jak najpodlejszym się nie salwował... Parę razy też mi przyszło jakiego grzańca na wiadra liczonego czynić, to wówczas owo było nieocenionem dla taniości swojej, aliści natenczas szło samemu zadbać o smak inszy, goździkami i cynamonem, a przede wszytkiem obrzydliwej siarczyny wygrzać i wypalić, nad lustrem w cebrzyku wypalając...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Niezła kolekcja! Kneziowskie jakoś kojarzę...:))) Wino Maryś widziałam, ale nie zdążyłam nawet poczytać etykiety, bo ekspedientka je zręcznie odstawiła, a już przecież pełnoletnia byłam.:) Ciekawe, jakie było to czekoladowe - nawet nie wiedziałam, że takie mogło być, myślałam, że to były głównie napoje owocowe. Sangria też mi gdzieś plącze we wspomnieniach.:)
    Nie ma to jak magister zacznie etykietę czytać...:)))
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Kneziowskie by Knezia trzeba było pytać, o wieleż mu Dreptak onego nie podprowadził...:)Ekspedientka wiedziała, co czyni, jeszcze byś się skusiła i potem długo leczyć musiała:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Nie widzę "Amfory", "Goliatha" i "Milejowskiego". Ze zdumieniem postrzegam "Czyste zwykłe" - nazwa kojarzona przeze mnie raczej z płynem "ździebko" mocniejszym [z "czerwoną kartką"- 14,60 zł i z "niebieską kartką" - 16,40 zł - ceny z około 1962 r...
    A w ogóle - "serce roście", choć "od zawsze" pijałem raczej miody, która to cnota została mi do dziś.
    Prosit!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cnota to wszelkiej pochwały godna, a i przeze mnie kultywowana, choć odstępuję ja często dla nalewek zacnych, takoż i dla win jakich grzecznych, następców produktów powyżej pomienionych wystrzegając się jak diabeł wody święconej...:)
      Kolekcja nawet nie ma ambicji, by się za pełną widzieć, to i zapewne jeszcze i insi jakie onej niedostatki wytkną... Sam bym jeszcze ze dwóch najmniej, tu nie wymienionych, dodał. Pierwsze się bodajże zwało "Trzy Korony", a drugie, zdaje się, "Boruta" czy jakoś podobnie diabelsko...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Klik dobry:)
    Phiii... Słabiutki ten "Mocny byk". Nawet "Zośka" silniejsza od byka. :))) Kolekcja natomiast zacna.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Procentowo niekoniecznie...:) Ale przecie i tak idzie tylko o to, "byle sponiewierało"...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Noooo, jakże to? A upajanie się smakiem, bukietem...

      Usuń
  8. Cuuudna kolekcja!
    Jeżeli labologia - to kolekcjonowanie etykiet ogólnie, w tym zbieracz etykiet po piwie to birofil, jak nazwać kolekcjonera etykiet po winach? Winofil?
    Trzeba oddać, że mieli wyobraźnię i poczucie humoru ci nasi rodzimi projektanci etykiet!
    Przynajmniej nie był to czarny humor.
    Dla każdego coś miłego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, że zestawienia cokolwiek szokujące... Osobliwie pierwsze... Winofil? To jak nazwać kolekcjonera nie etykiet, ale win właściwych ?:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Cudna kolekcja! Parę etykietek pamiętam, smaku nie próbowałam, to nie wiem. Proletariat mną "wstrząsnął" ;-)A zbierało się jeszcze pudełka po zapałkach, a ja osobiście gustowałam w tamtych czasach w opakowaniach po czekoladach. Sandry nie pamiętam, ale Samanta była :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Bystrzycy Kłodzkiej jest muzeum zapałczane z paroma salami samych etykiet. "Proletariat" to już są chyba lata dziewięćdziesiąte i raczej kpina, niż łabędzi śpiew epigonów jedynej słusznej myśli...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. Wideosmakoszom radzę wejść na:

    https://www.google.pl/search?q=etykiety+win&biw=1360&bih=681&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ved=0ahUKEwjQxIjzxfrNAhVIESwKHbKPC2wQsAQIIA&dpr=1

    Tam od wina "Heniek" przez "Jeebe" i "Sowietskoje igristoje" aż do wielkomocarstwowego "Ein Fuehrer-Ein Volk-Ein Reich".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbiór, w rzeczy samej, że tak powiem: powalający... Podobnie jak określenie "wideosmakosz":))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Bowiem zachwycanie się trunkami za pośrednictwem tego heretyckiego wymysłu - internetu [zważcie, proszę, że cała elektronika powstała poza zasięgiem biskupiego imprimatur, że o islamie nie wspomnę] przypomina mi konsumpcję szynki leżącej za szybą pancerną, więc że wirtualnie i wzrokowo - mamy "wideosmakoszowstwo" a nawet wideodelektowanie lub wideokiperowanie.

      Prosit!

      Usuń
    3. Przekonałeś Waszmość:)))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. To jeszcze proponuję zerknąć tutaj. Chociaż to nie o winie, tylko o piwie, to przecież ma pewien smaczek. U góry jest napis "Piwo jest odżywcze". Pod panią lewą stoi jak byk: "Ta tutaj je pije", a pod prawą: "Tamta go nie pije". Budujące.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W jednym i w drugim przypadku mam wrażenie, że panie oferują to, co mają najlepszego, mężczyznom w nieodpowiednim wieku...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. A propos piwa:a

      https://www.google.pl/search?q=smadny+mnich&biw=1360&bih=681&tbm=isch&imgil=pV6-GAGekHWLrM%253A%253BTccGFYrYl1hXUM%253Bhttp%25253A%25252F%25252Fwww.pbase.com%25252Fimage%25252F100747600&source=iu&pf=m&fir=pV6-GAGekHWLrM%253A%252CTccGFYrYl1hXUM%252C_&usg=__nAozl84pxgb-WRLocg25jxD8FAg%3D&ved=0ahUKEwj9_bSgt_zNAhWKORQKHckOAxIQyjcINA&ei=X32MV73SKYrzUMmdjJAB#imgrc=KvIxkEKr4ei5IM%3A

      Mnie najbardziej przypadła do gustu, a zawartość butelki do smaku [tak...tak...] etykietka "Smädny mnmich". No i ta treść dodatkowa!!! Przecież to warzone jest z RYDZO... [!!!]...PRIRODNYCH DOMACICH POTRAVIN!!! Rydzo... To już tam Go znają!!!

      Prosit!!!

      Usuń
    3. W rejonach mego wiejskiego bytowania (do przejścia dawniejszego granicznego w Chyżnem jedzie się niespełna pół godziny) "Smadny Mnich" (plus parę innych jeszcze gatunków, znany był dawno i to rzekłbym: szeroko:) Mnie zatem Waść agitować nie musisz:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  12. Niektóre z tych naklejek raczej kojarzą się z pudełkami prezerwatyw...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może od jednego do drugiego niedaleka u niektórych droga...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  13. Kawał historii, szkoda tylko że psującej opinię doskonałym trunkom, jakimi są wina owocowe właśnie! Bo prawda jest taka, że wina owocowe w odróżnieniu od wina (z winogron) są zdrowsze i bardziej wartościowe bo zawierają cała dobroć owoców, czyli witaminy i co tam natura dobrego dała, w połączeniu z dobrocią drożdży, które nie tylko alkohol tworzą, ale i cała gamę witamin, szczególnie z grupy B. Smakowo niejednokrotnie przewyższają markowe wina. Niestety każdy kto głosi taki pogląd naraża się na wyśmianie, bo typowemu "mędrkowi" wino owocowe kojarzy się z tymi "wynalazkami".
    Flaszkę z naklejką swojego imienia mam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałem, że istnieje "Dreptakowe" :P
      Kneziu piszesz o winach owocowych, takich jakimi one powinny być, czyli najogólniej mówiąc: domowych... Produkcja przemysłowa daleko od tego ideału odbiega, poczynając od stabilizowania zawartości deklarowanego w procentach alkoholu spirytusem, poprzez te wszystkie dziś powszechne E-cośtamcośtam... Przyznaję, że produktu owocowego przemysłowego nie miałem w gębie od co najmniej ćwierćwiecza, to i o aktualnych ciężko mi się wypowiadać, ale dawniejsze, dla mnie przynajmniej, były poza możliwością polubienia przez jedną choćby tylko cechę chyba wszystkim im wspólną: że to wszystko horrendalnie słodkie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. ...cukier krzepi!

      Usuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się zgadza, gdy Jego Okrutność występuje jako Kneź Dreptak. :D
      Co do współczesnej produkcji, to zdaje się że jeszcze podlejsza niż ta dawna - postęp wprowadził tam jeszcze więcej chemii.
      Chwilę za to chciałem się zatrzymać przy naszym jakże modnym produkcie alkoholowym, czyli cydrze. Zadziwiający ten trunek też jest słodki, gazowany i z długim terminem przydatności do spożycia, a co najbardziej zdumiewa to jego klarowność!!! Skąd w fermentującym napoju tyle cukru, dlaczego mu się zawartość tego cukru nie zmienia i gdzie się podziały drożdże, nieodzowne w tym procesie??? :)

      Usuń
    2. Bardzo dobre pytania:)))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)