Analogia do eremitów również, po chwilowym przemyśleniu, nie wydała mi się trafną, ci bowiem przeważnie pościli długo i namiętnie, a nieraz i zwyczajnie głodowali, a tu jeśli wejrzeć na stosy wywożonych na wózkach sklepowych wiktuałów mających być tegoż samotniczego żywota podstawą, to imaginacyja mi bardziej podsuwa konterfekt pączka na maśle, niźli pustelnika z zapadniętymi bokami. Po prawdzie znów godzi się przyznać, żem i ja był tej uległ panice i podążyłem zapasów zgromadzić... I tu jednak okazałem się znów być odosobnionym, bo zawartość koszyków innym raczej szeleściła i chrzęściła, a moja się okazała być jakby więcej brzękającą. Osłupiałem kasjerce przetłomaczyłem, że przecie zalecenie było by się zaopatrzyć na dwa najmarniej tygodnie, co właśnie czynię. Nieco gorzej poszło mi z Panią_Wachmistrzowego_Serca, która wprawdzie pochwaliła skrupulatne pilnowanie się bariery 60%, acz już nie doszliśmy do zgody względem onegoż sposobu spożytkowania... :( No i też pokazało się, że zupełnie inaczej sobie te zapasy na dwa tygodnie wyobrażała...:(
Cóż było czynić? Pokwapiłem się do owego przybytku szatana, marketem zwanego, ponownie, aliści, że półek pustych w domostwie dostatek, tom się nie zdecydował na to, by ich jeszcze z owego marketu do dom zwozić. Jednem z niewielu, co się pofortunniło nabyć były produkty chlebopodobne, które siła czasu strzymać poradzą bez krzywdy dla siebie**, a które przodkowie nasi sucharami zwali, zaś moi towarzysze broni z wojskowej mej młodości, wielekroć celniej: Panzerwaflami...
Nic to, jak mawiał mały rycerz, zawszeć jeszcze ostaje górska moja sadyba, cokolwiek od świata odległa, przez co może i co więcej bezpieczna, a tam co zawszeć było lekcej pomiędzy sąsiady o jaje, kuraka, a jakby dobrze poszukał to i co większego. Towar na handel wymienny dzięki zakupom pierwszym już mam, to i kto wie, czy zaprzęgać nie pora?
Są w historii przykłady, że i przymusowego odosobnienia mogą jakie arcydzieła się zrodzić, że Decamerona spomnieć sobie pozwolę, choć nie sądzę by nadchodzący czas zaowocował czymś takim, czy bodaj perełką w rodzaju "Miłości w czasach zarazy". Już raczej przyjdzie nam podziwiać panoptikum głupoty ludzkiej, a w najlepszym razie dzieła ulotnochwilne na discopolową nutę w rodzaju:
"O już mnie trzepią dreszcze,
już cię, Hela, nie popieszczę..."
Mam choć nadzieję, że ludzkość przechowa jednak i parę choć zachowań ludzi z klasą, którzy odchodząc pozwolili sobie nawet i na żarcik jaki, w rodzaju Tomasza Morusa, który prosząc kata o pomoc w wejściu na chyboczący się szafot, z uśmiechem zapewnił go, że z powrotem już go nie będzie fatygował. Luboż przepomnianego w memoryi mej miana Żydowin jeden, wychudzony okrutnie, a w czasie wojennym skrywany, pochwycony przez gestapo, co do struchlałych gospodarzy zażartował, by go nie winowali, jako się mydło z niego kiepsko mydlić będzie...
* - mam niejaki kłopot z nazywaniem ich en masse bliźnimi.
** - bo jeśli idzie o spożywających, osobliwie zaś o ich zęby, to to już całkiem insza historia.
Ja się spóźniłam, i ze specyfików w szklanych butelkach kupiłam ostatni !!! w całym markecie, ale że wysokoprocentowy, to da się rozcieńczyć troszkę. Zastanawiam się jak przetrwają zapasy po dziesięć bochenków chleba wywożonych w wóżkach sklepowych, co obserwowałam kilka dni temu. Toć w mieście nawet nie ma zwierząt jakich tym nakarmić.
OdpowiedzUsuńSą, jednakowoż, zamrażarki wielkie jak szafy...
UsuńCóż, zapewne przyjdzie nabywcy przemielić to na tonę bułki tartej, co jest z pewnością jakimś zajęciem dla osoby bezczynnie w domu zamkniętej...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Moi niektórzy tak zwani bliźni poczuli się w ubiegły piątek osobiście znieważeni przez... ustrój gospodarczy. We czwartek bowiem dokładnie wyczyścili półki tych cudacznych super-hiper- extra marketów [nie bacząc na termin przydatności towarów spożywczych] w dziesięciotysięcznym miasteczku,a rankiem w piątek... półki były pełne... Bestie dorobkiewiczowskie nawiozły bowiem złośliwie nocą towarów z hurtowni i jeszcze ręce zaczęły zacierać z ukontentowania... Ani w kolejce postać, ani ponarzekać na braki...Tak pokazała się antyludzka twarz - czy raczej morda - kapitalizmu, merkantylizmu i innych - izmów też chyba...
OdpowiedzUsuńNa dodatek w "ośrodkach zdrowia" - wszyscy lekarze i zupełny brak kolejek...
Dziś sąsiad "przydygał" chyba ze trzydzieści rolek wiadomego papieru i stwierdził, że takie życie jest do du**. [tu podał dość precyzyjnie emanujący cielesnością adres]. Na pytanie, po co tyle tego kupił, odparł; - Bo jest...
Tylko comiesięczna sponsorka i codzienna słuchaczka [na cały regulator] pewnego Radia i Telewizji jest nieukontentowana, bo w kropielnicy kościelnej podobno woda wyschła. Jeśli to cud - to jakiś dziwny...
Napojów uduchowionych od rodzimych "małpek" do półtoralitrowych whiskeyów" nie brak... Gromadki uczniów błąkają się zdegustowane po krótkich uliczkach w tęsknocie za szkołami, gdzie i ciepło, i zapalić można w "kibelku" zaciszym,a nie na wietrze i oczach "starych".
Dzień jak co dzień na Mazowszu...
To po prostu ludzie małej wiary lub sakiewki. Gdyby dzieło swe kontynuowali studnia by w końcu wyschła, choć nie wiem, czy wcześniej nie pozawalałyby się nadmiernie obciążone stropy w mieszkaniach...
UsuńKłaniam nisko
Słuchałam nagrania lekarki pracującej we Włoszech. Brakuje wszystkiego, a pacjentom po 80 nie podaje się respiratora, które trzymane są dla młodszych. Przy naszej służbie niewydolnej, to już zapewne po 50 nie podadzą respiratora, a chorych będą umieszczać w szkołach, bo te są puste. Na onkologii i w wielu szpitalach już nie ma przyjęć. Mam pilną operację onkologiczną, więc muszę szukać prywatnej kliniki. Tak wygląda rzeczywistość, dlatego jeśli ktoś nie musi, niech z domu nie wychodzi.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Dlatego dopokąd się da, służby tej się wystrzegać należy, albowiem jak twierdzi mój zaprzyjaźniony konował, jeśli pacjent się uprze, by żyć, to i medycyna jest bezradna...
UsuńKłaniam nisko:)