17 czerwca, 2020

O najstarszym żołnierzu Legionów...III

  Trzeciej poczynając części opowieści naszej (I, II) o Wacławie Sieroszewskim, pisarzu, żołnierzu i badaczu przyszłem, pora byłaby rzec już najwyższa o jego najwięcej dla nauki poczynionych dokonaniach, choć wcale nie z miłości do nauki podjętych. Przyznawał potem ućciwie, że mowy Jakutów i obyczaju na toż się uczyć począł, by mu w ucieczce zamierzonej kolejnej tubylcy pomocą być mogli, nie zaś nierozumną i obojętną przeszkodą. Choć zda mi się, że miałże ów daru jeszczeć i więcej dla Jakutów cenniejszego, choć pierwotkiem przezeń nie nazbyt cenionego…
  Owoż procentować poczęła ta szkoła techniczna warszawska i te terminy u ślusarza, których był we Warszawie liznął… Nie zdały się na nic te talenty polskim włościanom, którym młody zapaleniec dopomagać pragnął, atoli w Sybirze dalekim, gdzie kowal najwięcej edukowanym jest przedstawicielem świata technicznego, owa edukacyja była zaprawdę na złota wagę, a co najmniej na miarę przeżycia… I tak przez całe już swoje zesłania, wyjąwszy może późniejsze do Ajnów wyprawy, już niejako z rozmysłem jako badawcze podejmowane, będzie się Sieroszewski utrzymywał z kowalstwa, z owej ślusarki, z napraw wszelakich, zasię dodatkiem k’temu będzie praca rolnicza, bo i tej pokosztuje w Namskim Ułusie, gdzie go za staraniem siostry przeniosą, by w krzynę łagodniejszym bytował klimacie.
  Z tem pisaniem tysiączne się wiązały już w Polszcze utrudnienia, których siostra Paulina przewalczyć musiała. Primo, że wydawcy polscy lękali się zesłańca wydawać, by swej gazety na niełaskę nie narazić, gdzie konfiskata jednego czy drugiego numeru narazić mogła wątłych edytorów naszych na finansową ruinę i katastrofę. Secundo, że to, co opisywał Sirko*, ludziom odległym o tysiące wiorst i realiów jakuckich nieznającym zdało się zmyśleniem czystej wody, co samo w sobie w literaturze przecie nie grzech, przynajmniej dopokąd owo „zmyślenie” nie wystawia spraw moralnie wątpliwych, jak ofiary z ludzi składane, gwałty, incesty a i kanibalizm nawet…
 Moralność przecie plemion na poły jeszcze dzikich, na język literacki przełożona, z punktu stała  się przyczyną oskarżania Sieroszewskiego o degrengoladę moralną a przy tem i o literatuty ojczystej zachwaszczanie. Broniły go zaś nie byle jakie autorytety, bo sama Orzeszkowa, stwierdzając, że „Nawet sceny grubiańskie i zmysłowe […] tracą swoje męty i jady, a stają przed nami ozłocone przez piękno, oczyszczone przez litość, jak owa w promyku słońca ukazana, gruba i szpetna pięść Jakutki”, oraz że „rzeczy zmysłowe, grubiańskie”, są „w życiu dzikich nieuchronne”. Nawiasem to ten akurat wywód, do początkowej sceny „Jesienią” się odnoszący, gdzie Jakutka się z mężem kłócąca, pokazuje onemu nie mniej, ni więcej tylko „figę”, daje nam obraz tego, co w tamtych latach było gestem obraźliwem, wulgarnem i szpetnem… co znów przyznać muszę, że mnie rozrzewniło niepomiernie i w zazdrość względem tamtych wprowadziło kryteryów…
  W Namskim Ułusie** po dziś dzień jest miejsce zwane Wodą Sieroszewskiego, gdzie przez lat wiele rozumięli miejscowi, że się ten Polak-zesłaniec utopił. Po czasie się wyjaśniło, że nie on, a jaki jadący k’niemu zesłaniec inszy. Nawiasem dziś daleko więcej znanym wśród Jakutów jest badacz nasz inszy, Piekarski, bo ten słownika ichniego był spisał, a pozostawszy w Rossyi sowieckiej, nawet i w tamtejszą Akademiję Nauk postąpił, tandem onegoż pamięć bolszewickie władze hołubiły, cależ przeciwnie do przyjaciela obu braci Piłsudskich i ministra w pierwszem niepodległem rządzie naszem.
  Praca, dla Sieroszewskiego, ale i dla Jakutów fundamentalna, wskutek zawirowań rozlicznych, w tem i tych z warszawskimi wydawcami opisanych, pierwotnie spisaną była po rosyjsku i w oryginale nosiła tytułu:”Jakuty. Opyt etnograficzeskich issledowanij” . Dopieroż polskie jej tłomaczenie zasłynęło pod dziś najwięcej znanem „12 lat w kraju Jakutów”. I rzeknijmyż też tego szczerze, że się więcej wzięło z miłości do Polski, niźli do owych Jakutów.
  W 1893 roku był bowiem Sieroszewski (znów za staraniem siostry!) „awansował” w społecznej syberyjskiej hierarchii, bo dostał prawa… chłopa, zatem wolnoż mu było się w ograniczonem co prawda zakresie, ale przenosić i podróżować. Przenosiny do Irkucka, gdzie się na parowiec spóźnił i podróżował łodzią przez najprawdziwszych jeszcze burłaków ciągnioną, opisał w powieści „Powrót”. W Irkucku znów jakiego szukając zajęcia omalże nie został… nauczycielem tańców w gimnazjum żeńskiem, choć żandarmeria miejscowa, kontaktów mu z młodzieżą wzbraniając, nie dozwoliła zweryfikować przechwałek, czyli też rzeczywiście tańcować co umiał… Trochę zatem pomaga w biurze architekta miejskiego, trochę u sekretarza magistratu, nareście zostaje maszynistą przy machinie parowej miejscowej ogniowej straży… Aliści gdzie tam się trafiło z kimś znacznym spotkać z firmy kupieckiej Gromowych, co handlowała futrami na skalę zgoła monopolową i od nich wydębić swoistego mecenatu w postaci pensyi miesięcznej do skończenia tych dzieł, dopotąd istniejących jedynie w notatek luźnych setkach, na byle czym czynionych.
  Poznany zaś przy tem podróżnik wielce słynny i uczony, Grigorij Potanin, sam krzynę wcześniej zesłańcem będący, doradził Sirce by tego swego dzieła położył na szali swego do ojczyzny powrotu i dał listu polecającego do viceprezesa Rosyjskiego Towarzystwa Geograficzego, Siemionowa. Z książką, już i częścią gotową, której Gromowowie wydać własnem sumptem obiecali, rusza Sieroszewski do Petersburga i dobija z Siemionowem targu, że przekazawszy pieniędzy od Gromowych Towarzystwu i uzupełniwszy jej o materyjały, których się w petersburskich spodziewał znaleźć bibliotekach i muzeach, będzie jej miał przez Towarzystwo wydanej, przy tem zaś zapewnione wstawiennictwo w kwestyi jegoż od zesłania uwolnienia.
  Ano i w rzeczy samej… „Jakuty” wychodzą drukiem, z punktu się stając naukowym i literackim wydarzeniem, Towarzystwo Geograficzne nagradza ich złotym medalem, wrychle się i zaszczyty sypią insze, w tem i ten upragniony: paszport… „irkuckiego mieszczanina” dozwalający mu na powrót do Warszawy… I tak ów nareście powróciwszy, przez lat kilka kosztował owoców swej rosnącej pisarskiej sławy, aliści nie byłby przecie sobą, gdyby się w nową nie wdał awanturę jaką, z wszelkiemi tego konsekwencyjami przykremi. Ale o tem to już w części czwartej popiszemy…:)
____________________________

* Tak zwali Sieroszewskiego Jakuci i takiegoż by dla się przyjął literackiego pseudonimu.
** Wówczas tę osadę zwano po prostu Nam, zaś za sposobnością stwierdzić się godzi, że to swoisty ahistoryzm pisać o wioskach jakuckich tamtejszego czasu, bo Jakuci przódzi nigdyż takiego nie mięli obyczaju. To władza moskiewska ich k’temu przymuszała powoli, by kontrolować łacniej, a najczęściej jeśli, gdzie wtedy w kupie jaka powstała chałup czy jurt gromada, to najczęściej dla tej przyczyny, że ich stawiali dla siebie zesłańcy pobok jakiej jednej czy dwóch chat tubylczych.

2 komentarze:

  1. postanowiłam te historie moim uczniom czytać, gdy tylko do szkoły wrócimy i czas przyjdzie, jeśli pozwolisz ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak Boga kocham przeczytałem całość. Ze zrozumieniem średnio.
    Biję czoła mości Wachmistrzu !.

    OdpowiedzUsuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)