Bodaj wszytkim znać onegoż dawnego
włościańskiego proverbium o tem, że się cosi tam tak zdatne
widzi, jakoby jeno psu na budę użyte być miało. Insza, że dziś
to może i więcej w zniekształconem moderunku, że nie na budę, a
"na buty" co może i na absurdzie zyskawszy i dobitności,
przecie sensu już nie mając za grosz, ode swej historycznej gleby
oderwane ze szczętem...
Służyło bowiem kmiotkom naszym przez
wieki przekonanie osobliwe, że jako się psu obejścia stróżującemu
nadto wielgiej uczyni wygody, temuż i stróża sama na tem ucierpi,
substancyję mizerną na szwank wystawując. O wieleż bowiem u
dziedzica, co w wiekach najdawniejszych i dwór miał obronny, i
czeladzi sporo, a i pies się niejeden pożywił, nie takaż to może
i szkoda, gdy burek jaki przysnął... U kmiecia jednak... ano tam ów
czworonóg (jeśli był) to i zarazem za stróża, a częstokroć i
za pierwszą liniją (a i ostatnią nieraz) obrony przed złoczyńcą
służył...:(
Temuż i mało kiedy się nasze kondle
ućciwej gdzie zasłużyły budy; tegoż mniemania victoria, że
wygód nadto czujności nie służy przyszło na koniec owocem ku
temu, że się owe budy z leda jakiej gałęzi nadpróchniałej
czyniło, o nią zasię spierając deszczułek jakich kilka, do
niczego już inszego w obejściu niezdatnych i temuż naszego
proverbium geneza...
Nawiasem: jakem tej wiedzy powziął,
że to de origine kmiece porzekadło, wraz żem onego prawdziwości
przyznać musiał, a że wojsko nasze lat parę dziesiątków się
tem szczyciło, że się Ludowem zwało i u ludu miałoż mieć pono
korzeni, temuż mi i nie dziwno, że wartownie liczne, com ich za
swej służby nazwiedzał był, podług tejże samej najwidniej
filozofijej stawiane były...
Tak czy siak, k'temuśmy przyszli, że jako
co psu na budę przeznaczono, znak to był niechybny, że ku żadnemu
już inszemu pożytkowi się rzecz owa nie zdała, co wrychle już i
w oderwaniu od źródła poczęło kmiotkom, a z czasem już i
narodowi całemu służyć za wartościowania zręby, że ot, jak co
już nic nie warta, temuż się i psu nawet na budę nie nada...
Arcywybornie sens tegoż znał Imci
Sienkiewicz, przeuroczej swej pisząc noweletki "Sąd
Ozyrysa", gdzie by kastę carskich
urzędasów ośmieszyć i obnażyć, jął się był tej maski, że
akcyję w Egipt pradawny był przeniósł, zasię bohaterowi dał
miano wszytkim Polakom jawno zrozumiałe: Psunabudesa, co za wszytkie
starczyło komentarze. Ano...by jednak tejże wiedzy, Polakom
wszytkim oczywistej, mieć, trza by się luboż Polakiem rodzić,
luboż wiedzy o tem powziąć bogatszej niźli samo słów podług
prawideł języka naszego składanie... Nie darmo Włoszy, jak ich
jeszcze Morsztyn zwał (a po naszemu: Italczykowie:), swego o tem
mają proverbium, że tłomacz zdrajcy równy*... Italska to
bowiem właśnie tłomaczka panahenrykowych noweletek nic z owej
warstwy nibyż sekretnej, przecie Polakom wiadomej, nie pojąwszy...
owo miano najwidniej za prawdziwie egipskie starożytne mając:)))))
rzecz całą przełożyła miano Psunabudesa nietkniętym
ostawiwszy**, całeż panahenrykowe staranie czyniąc lectorom
italskim nawet i psu na budę niezdatnym...
______________________
* Traduttore-tradittore
**Początek przekładu tejże humoreski podług
italskiej tłomaczki C.Agosti Garosci edytowanej w Mediolanie Anno
Domini 1955 ("Bartek il Vincitore e altere novelle".Bibl.
Universale Rizzoli, pagina 225) idzie tak: "Quando in Egitto
mori Psunabudes, figlio di Psunabudes..."
Większa byłaby afera językowo-historyczna, gdyby jeszcze tego Psunabudesa w Dolinie Królów grobowiec odkopano :-)))
OdpowiedzUsuńnotaria
Tu sie wpiszę, bo bardzo mi się ta obawa Notarii spodobała. Jakby odkopali Psunabudesa III, syna Psunabudesa II Wielkiego i wnuka Psunabudesa Budowniczego jakiejś Budy Psiej...
UsuńMiodzio po prostu by to było :-)))
Dnnastia Canidae z Psiej Budy! :-)))I tak się tworzy historię ;-)
Usuńnotaria
Wszystko przed nami:) Ale gdzieści tam w dynastyi mianie by się Pana Henryka upamiętnić zdało... Psunabudes Sienkiewiczus? Hmm, toż to bardziej litewskie, niźli egipskie...:))))))))
UsuńKłaniam nisko:)
Jasne, że bardziej litewskie... Ale nie tacy spece historię zmieniali i zupełnie inaczej interpretowali.... Coż to dla nas korzenie Sienkiewicza w Egipcie znależć?
UsuńToż to idiom czystej wody, ale solidnie umieszczony w historii.
OdpowiedzUsuńJest i u nas "pies ogrodnika". Co zrozumieć łatwo bo nie widziałem burka zajadającego się jabłkami.
Angielskie zaś - Every dog has his day - tłumaczą u nas - fortuna kołem się toczy, umniejszając przy tym rolę psa, a nawet wcale go nie zauważając. Pozdrawiam
To jeszcze taki śmieszny idiom w angielskim jest:It rains like cats and dogs - co dosłownie znaczy że pada jak koty i psy, inaczej mówiąc "jak z cebra"...:-)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Jabłkami może nie, ale szarlotką już tak...:)) I nawet w tejże familii lokalny funkcjonuje idiom: "pies na szarlotkę"...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Przypomniała mi się rzekoma reklama jakiegoś hotelu w Austrii, mająca zawierać takie zdanie: 'French widow in every room, affording delightful prospects'.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Straszne... żeby tak każdemu zaraz wdowę i to tak bez dania racji? No ale skoro zapewniają że choć prospekt jest wspaniały, to może nie tak ze szczętem leciwe?
UsuńKłaniam nisko:)
Wachmistrze, niektóre wdówki są młode i Wesołe...:-)
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=V-TPE_Q_oFw
Hmmm... niektóre, a hotel przecie pewnie duży i jakaż mnie pewność, że przy moim pechu akurat wesołą dostanę, hę?:)
UsuńKłaniam nisko:)
WINDY LIFTS wisiało kiedyś w pewnym hotelu.
OdpowiedzUsuńNie wisi, ale hotel nadal istnieje. Co prawda, pod inną nazwą.
Altere novelle chociaż może los lepszy spotkał,
więc i autor ich nie na próżno się starał?
Bodaj w Liptowskim Mikulaszu żem na zepsutej hotelowej windzie widział, jako się Słowacy dla cudzoziemców wysilili: "výtah je out od order":))
UsuńKłaniam nisko:)
Mnie, ze wszelkich imion starożytnych, najwięcej podobało się helleńskie miano "Mokrysedes"!
OdpowiedzUsuńZapewne jeszcze z Bakelitu?:)
UsuńKłaniam nisko:)
ja bez idiomów, za to w sprawie psów. wiele z nich nie ma pojęcia co to buda. za to łancuch jest im dobrze znany.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Przyznam, że nie umiem ja sobie w tejże materyjej zdania wyrobić własnego i miarodajnego... Z jednej przecie strony to o psach stróżujących i obronnych mówimy, zatem cokolwiek więcej do agresji skłonnych, tandem jakiegoś na to remedium mieć potrzeba, by nie każdy listonosz, czy sąsiad co za interesem zaszedł miał z punktu najmniej portki podarte... A przecie nie ma bodaj miesiąca, by człek nie słyszał, że jaka psina nadmiernie bojowa jakiemu dziecku krzywdy nie uczyniła srogiej... Z wtórej znów strony żal tych psisków przecie...
UsuńZe wspominek własnych pomnę, jakem za młodych skautowskich lat, wędrujących wiodąc, w pewnem obejściu wody chciał prosić za skwaru okrutnego przyczyną. Sprytnie żem najpierw wypatrzył, że kundel dopieroż pod stodołą i to na łańcuchu, tandem ufny w bezpieczność swoją, żem z garnuszkiem (a grzeczny był i niemiarowy, bo litra mieścił trzy ćwierci:) był wkroczył... Bryś znów cwany przypuścił mnie na dobre podwórza dwie ćwierci, zaczem runął ku mnie, a jam natenczas dopiero pomiarkował, że ów i owszem na łańcuchu, aliści łańcuch na drucie przez całą długość podwórza rozciągnionym... Ano i nie pomnę ja jakem pomykał, ani jakem pono wrótni skokiem, którego by się Wszoła nie powstydził przesadził, bo tego mi dopiero insi opowiadali, jakem do siebie przyszedł... Alem garnuś przetracił...:((
Kłaniam nisko:)
Czytalem niegdys u Curwooda - a moze u Londona? że na Dalekiej Polnocy zakladano psom husky buty. Wiec nie taki to absurd, jak by sie zdawalo?
OdpowiedzUsuńA w bajkach - mamy Kota w butach ... bardzo porzadnych, ponoc siedmiomilowych... a o psach w butach ani słychu :)
I jam tego czytał... Zda się, że tam szło o łap psich chronienie przez ostremi lodowemi jakiemi krawędziami, których zmarznięta na lód wierzchnia śniegu warstwa onym nie szczędzi...
UsuńKłaniam nisko:)
Pięknie wyprowadzone powiedzonko, znów bym na jego znaczenie sama nie wpadła, choćby z tego względu, że nasze burki budy porządne miały, ocieplone, przycięte :)
OdpowiedzUsuńA to arcypięknie o właścicielach owych stworzeń świadczy:) Choć znów od góralskich mych sąsiadów z mej sadyby górskiej znam ja historyi o tem, jako do takiej pięknie uzdatnionej budy się brysiowi... kotka kotna wprowadziła, budy zaanektowała, tam powiła, co powić miała, a wszelkie kundla rewindykacyjne próby witała pazurami... Biedne źwierzę dopiero tak jakoś z wieczora ludziom do rozumu przemówiło, że cosi z tą jest budą nie tak i wredoty kociej wzięto stamtąd przemocą do dom, psiku nareście budy uwalniając...
UsuńKłaniam nisko:)
A to wcale nie taki wyjątek - i nasze tak robiły, stąd i coroczny żart na prima aprilis, że się kotka w psiej budzie okociła - i żartem nie było tu miejsce, a czas po prostu :)
UsuńZatem widać, że powszechność tegoż obyczaju może i w nowem świetle proverbium o życiu jak pies z kotem stawia?:))
UsuńKłaniam nisko:)
Psu na budę jest psu buda. Pokłony niskie.
OdpowiedzUsuńNieprosta to jest sprawa, bo czego by nie rzec i humanitarnie nie wywodzić, w zgodzie z duchem czasu dzisiejszem, to przecie pies jako gatunek jest od dzikiego wilka jakiego udomowionem, ergo w naturze nawet tej budy od słoty i zimna nie miał... A znów udomowiono go w jednem głównie celu, bo bronił i pilnował, a tego obowiązku się nader kiepsko wypełnia, sypiając z właścicielem w jednej pościeli...:)To i może do nas samych pytanie, czyśmy za bardzo nie zgłupieli, psa w zabawkę zmieniając...
UsuńKłaniam nisko:)
Bez miłości, wszystko psu na budę - pisał ksiądz Twardowski, jeśli już mnożyć cytaty.
OdpowiedzUsuńKłaniam z zaścianka Loch Ness :-)
Hmmm... nie wiem zali ksiądz, nawet Twardowski, jest w tejże materyjej jakiem autorytetem, na którem polegać można... Co więcej, chyba bym nie chciał, aby się pokazało kiedy, że był...
UsuńKłaniam nisko:)
Pies jest dziwnym zwierzęciem, wśród innych zwierząt oswojonych przez człowieka - nie tylko do obrony i pilnowania, ale i do polowania, i pracy, i pasterstwa, i przewodnictwa, i nawet gdy trzeba do ogrania - nie raz i dziecko ochroni przed zgubą, czy zamarznięciem. Nieprawda że głodny to zły i nieprawda, że jak mu zimno to czujny. Taka jego natura, że się z rodziną związuje i ze ludzkie stado za swoje weźmie i to stado dla niego najwyższa wartością jest, a i rozumie dużo - jest jedynym zwierzęciem, któremu można cel wzrokiem wskazać. Problemem jest, ze ludzie nie zawsze potrafią psa wychować, ale to już nie natura psia podła jest, tylko ludzka głupota.
OdpowiedzUsuńA "psu na budę", ze można byle co dać, to prawda - potrzeby ma niewielkie i to też na korzyść psiej natury złożyć by wypadało. Ja akurat "psiarzem" od dawna jestem, to i psie przymioty doceniam.
W dyspucie o psach takiego mi właśnie brakowało głosu...:) Konkluzyja z tego może być by i winna taka, że psy się winno tylko co poniektórym ludziom wydawać, obadawszy ich przódzi, zali owi się do psa nadają...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Jak widać tłumaczenie literatury do łatwych nie należy :), bo to jakby tworzenie czegoś nowego w innym języku.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia!
Z pewnością... jeszczeć nie daj Boże z rymami jakiemi... Niedawnem czasem żeśmy z Vulpianem jegomością pewnej szekspirowskiej frazy u Paszkowskiego, Słomczyńskiego i inszych porównywali (a jeszczeć i z oryginałem), do nieznanych sobie zgoła odkryć dochodząc, gdzie nasze zadziwienie najpewniej i tak by niczem było, w porównaniu z tem, jakie by Szekspirowi towarzyszyło...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Psunabudes a Mikrosedes - zacne to imiona. Ale byli jeszcze - Kantos z Frantu i Frantos z Kantu, Metronom z Orchestronu, Kloss z Abwehry, Detal z Remontu i Chamides z Afrontu...O Ikarusie z Budapesztu, Chytrydesie z Interesu, Excremencie z Sedessy i Kapcionosie z Watykanu żeście Waćpaństwo na pewno słyszeli,tedy zamilknę.
OdpowiedzUsuńSłyszeć tośmy i słyszęli, aliści zapoznać osobiście nie byłoż sposobności, może za wyjątkiem Chamidesa, który zdaje się, rozpleniony niczem myszy we młynie...
UsuńKłaniam nisko:)
Jan Brzechwa napisał po wojnie "Globus" z wiele mówiącą [wtedy] frazą - "Trzeba będzie globus oddać do naprawy, bo nie może istnieć Polska bez Warszawy". Ten wiersz przetłumaczył na rosyjski [chyba] S. Michałkow, a "jego" tekst przełożył na polski jakiś miłośnik poezji radzieckiej. Całość po latach dostała się przypadkiem w ręce ... Jan Brzechwy... To były TRZY ZUPEŁNIE RÓŻNE wiersze!!! A i wiele mówiąca fraza zatraciła się zupełnie...
OdpowiedzUsuńWNIOSEK; Nie dziwmy się, że tu i Owdzie proboszcz protestuje, gdy szkole chcą nadać imię Jan Brzechwy. Jest w tym jakaś logika. Z tym, że niezupełnie wiadomo jaka...Może absurdalna?
Nieodmiennie mnie bawi owa antysemickość przedstawicieli tegoż Kościoła, co się opiera na religii z ukrzyżowania pewnego Żydowina poczętej, a przez inszych Izraelitów rozgłoszonej po świecie...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńTłumaczenie literatury to trudna sprawa. Ostatnio stwierdziłam to czytając "Konika Garbuska" w nowym tłumaczeniu. Coś takiego nie powinno się dzieciom dawać, bo skutecznie zrazi do czytania. Psu na budę tacy tłumacze?
Pozdrawiam serdecznie.
Druh mój, Vulpian Jegomość, co sam się tłomaczeniem nader często bawi, choć nie literatury raczej, z dawna głosi, że ich czas się kończy powoli, bo cóż z tego, że mechaniczne tłumaczenia produkują oceany kretyństwa, skoro mają jedną bezcenną zaletę: nie trzeba im płacić, a z tego bełkotu jakieś tam jądro się może zrozumie, reszty samemu dośpiewa i ...jakoś to będzie... I coraz częściej mi się zdaje, że jakąś część czegoś tłomaczył jeszcze tłumacz prawdziwy, zaś potem - w ramach oszczędności - sam wydawca z translatorem googlowskim za pomocnika mianym...
UsuńKłaniam nisko:)
I pokazało się to, ile prawdy w inszem proverbium z kolei, że pies najlepszem przyjacielem człowieka... Przodkowie nasi ubożsi, zda się, cależ nie po przyjacielsku psy traktowali
OdpowiedzUsuń:(((
Co zasię tyczy "Traduttore-tradittore"... Dawniejszem czasem pod jedną notką, dostałem życzenia od jednego z Lectorów (bodajże Torlina, o ile pamięć mię służy) takiej treści, iżbym nigdy w swej pracy tłomacza nie doczekał się pod swoim adresem tegoż do zdrajcy porównania :)
Ściskam prawicę!!
Są tacy, co twierdzą, że druhem najbliższym jest koń:)Do życzeń Torlina zatem i ja się dołączę w tej mierze...:)
UsuńKłaniam nisko:)