08 marca, 2013

O tem, na cóż jest nam płeć piękna potrzebną...


 "Pytanie to, w tytule postawione tak śmiało, choćby z największym bólem rozwiązać by należało..." jak stwierdził ongi Mistrz Ildefons:)
   Co do mnie to przez lat dziesiątki zdało mi się, że z grubsza wiem, dopokąd lektura spominków Stanisława hr.Wodzickiego sub titulo " Z ułanami cesarza Maksymiljana w Meksyku" nowego prospektu w tem względzie mi nie uczyniła...
   Tym, co się na muzę Klio sempiterną obracali, przypomnę, że idzie o dość mało pochlebne dla Austriaków spomnienie epizodu, jako to za podszeptem Napoleona III potęgi europejskie umyśliły na tronie meksykańskiem osadzić władcę, któren miał kres położyć niekończącym się przewrotom, rewolucyom i anarchii, kraj ów szarpiącej. Anno Domini 1864 habsburski Erzherzog Maximilian Ferdynand ostał się cesarzem Meksyku Maksymilianem I. Trzy następne lata swego panowania zawdzięczał w najgłówniejszej mierze tem, że go Austryja i Francyja wojskiem przeciw Juarezowi zbontowanemu spierały. Jakoż Franzuzy umyśliły się z onej awantury wykręcić, los Maksymiliana był przesądzony, ale o tem inszą porą nam prawić... tutaj starczy powiedzieć, że wojna ta była nader okrutną, a cesarscy żołnierze (pomiędzy któremi i służył nasz hrabia)  wrychle tak mile byli tam widzianemi, jako o u nas Wehrmacht...
  I tu dopuśćmyż wreszcie do głosu Imci hrabiego Wodzickiego:
  "Co się zaś tyczy towarzystwa, szczególnie kobiecego, nie mieliśmy żadnego, gdyż wszystkie domy prywatne były przed nami szczelnie zamknięte. jeżeli kiedy proszono nas na bale, to było więcej z obawy przed rządem, jak z przychylności dla nas. Takie były uczucia całej ludności. Co zaś do arystokracji, to ta nie istnieje, bo tak nazwana składa się przeważnie z bogatych kupców. Brak towarzystwa kobiecego miał wpływ deprymujący na nasze stosunki towarzyskie, gdyż żadnemi względami niehamowane uczucia i wyrażenia  doprowadzały do gburowatości, wskutek której i nasze stosunki osobiste się zaostrzały".

  Quod erat demonstrandum...:))

32 komentarze:

  1. I to jest dobitny dowód na to, że choć z kobietami ciężko, to bez nich...jeszcze gorzej:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. "Co tu kryć? Jak tu bez baby żyć? Gdy Ci się uda taka sztuka, toś jest chwat!" :D

    Kolejny raz wespół z Imci hrabią tem razem, potwierdzasz Wachmistrzu starą prawdę... Piękna zaiste...łagodzi obyczaje :o)

    Kłaniam nisko!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wieleż ich sama nie zaognia luboż zaognienia nie jest przyczyną...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Czyżby powiedzenie - nie ważny wiek, nie ważna płeć, ważne jest uczucie - wymyślono później?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwyraźniej... I, to mając na względzie, żem jak najdalszy od filozofii owej, nie wiem nawet czy bym i dociekać chciał, w jakichż to kręgach wymyślono...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Vulpian de Noulancourt8 marca 2013 13:36

    Jak to mówią: "czarodziejkę od czarownicy różni jakieś 30 lat". Z tej mądrości ludowej wynika zatem istotność wieku. A skoro liczą się tylko walory zewnętrzne, a osobowość nie - bądź nawet z czasem staje się coraz bardziej denerwująca - to cała sprawa (kobiet) wydaje się mocno przereklamowana.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój znajomy stwierdził, że sam seks jest mocno przereklamowany.
      Odpada więc kolejny argument za

      Usuń
    2. Vulpian de Noulancourt8 marca 2013 15:22

      L'effort est enorme, le plaisir bref et la position ridicule.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Ta mądrość ludowa była konkretna jeszcze w XX wieku, że nie wspomnę X, XV czy XVII wieku, kiedy to dama 50-letnia była już staruszką. Patrząc na dzisiejsze pięćdziesięciolatki idące z córkami człowiek się zastanawia, czy przypadkiem matka nie jest bardziej warta grzechu niż córka. Zmieniły się czasy, Panowie, i wiek też nam się zmienił. Niczego nie zauważyliście?

      Usuń
    4. Jeśli przyjąć, Vulpianie, że podług niektórych zachowania ludzkie badających, tem, co nami ma kierować, jest nie tyle nawet żądza, co podświadoma dążność, by możliwie długo, daleko i szeroko własnego materiału genetycznego reprodukować, to ów wiek się jawi nie jako kwestia estetyczna, a czysto praktyczna z rozrodczego punktu widzenia...:)
      Przebóg, Antoni, nie wierz nigdy znajomkom nijakim, co Cię na manowce wywieść będą chcieli!!!:)) Na własnej polegaj experiencyi, a jeśli pozwolisz i podeprzeć moją, to stanowczo zdaniu temu zaprzeczę!!!:) No, ale ja się zajmuję praktyką, nie reklamami...:)
      Torlinie: właściwie to, com napisał Vulpianowi, by się i do Twego odnosiło głosu i choć prawdzie rzeczonej nie zaprzeczę, przecie to nie o estetykę idzie... A przynajmniej nie jedynie...:)
      Kłaniam nisko:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Coś tu tych chłopów nie rozumiem:):):):)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Wbrew pozorom temat jest bardzo ważny, znam to z autopsji. W latach komunistycznych postanowiono postawić fabrykę, w której miało pracować kilkaset kobiet, najczęściej młodych. I wtedy o tym pomyślano. Żeby te kobiety nie rozbijały małżeństw w pobliskich miejscowościach, niedaleko zlokalizowano jednostkę wojskową. Brzmi to może absurdalnie, ale to było bardzo życiowe podejście do problemu.
    -------------
    Tą drogą składam wszystkim wspaniałym Paniom z tego blogu najserdeczniejsze życzenia z okazji Waszego Święta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłaby to zgoła nowa jakość w myśleniu władz naszych:) Bo mogło być tak przecie, że planując postawienie koszar, zatroszczono się i o to, by przepustkowicze nie gwałcili niewiast okolicznych i na toż postawiono ową fabryczkę:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Nie dość, że ostatnio wszyscy czytelnicy obudzili się z ręką w nocniku :-) to teraz zawiodłeś ich Waszmość za Ocean aby o białogłowach rozprawiać, a bardziej o braku tychże, co do upadku obyczajów armię przywiodło. Innymi słowy, blog staromeksykański nam się nieoczekiwanie narodził hehehehehe :-))))))
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie będzie to latynoski serial, czy - Boże zachowaj! - telenowela... Aliści spieszę Waszmości uprzedzić, że będzie, niestety jeszcze gorzej...:(( Teraz bowiem dopiero, co właściwie powinno było być do przewidzenia, wylezie ze mnie prawdziwe chamstwo...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Znając Waszmości trudno byłoby w rzecz taką uwierzyć, więc i niebezpieczeństwa z zapowiadanego obrotu sprawy nie postrzegam :-) No chyba, że owa telenowela. Postrzegam natomiast potrzebę wspomnienia, w którejś z notek o zawiłościach meksykańskich z udziałem mocarstw z Europy, co jest samo w sobie ciekawym tematem, najogólniej mówiąc.
      Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-)

      Usuń
    3. Wierzaj mi Waszmość, że jest się lękać czego...:(( Znam siebie, a co gorsza: wiem, co będzie jutro...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. No właśnie. Tak też się domyślam, że masz Waszmość jakiś plan i tym blogi profesjonalne różnią się od pozostałych, w tym - co ze wstydem przyznam - mojego. Z drugiej strony, mam przez to większą swobodę, co nie oznacza, że nie zazdroszczę bardziej zdroworozsądowego podejścia do blogowania.
      Ukłony z zaścianka Loch Ness od nas dla Was :-)

      Usuń
    5. Nad miarę to słowo tutaj "plan", bo to by się dało rzec tylko o jakichś cyklach, a nie o oderwanych notach... Co najwyżej taki, żeby np. w dniu święta niewieściego nie pisać o nierządnicach, a przy Wilijej raczej o ochędożeniu domostwa, niźli o chędożeniu... I gdzie tu rozsądek, na miły Bóg, skoro to wszystko wariactwo?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. A chodzby P. Antoniego:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to w tej akurat materyjej to i ja nie rozumiem:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Towarzystwo wzajemnej adoracji potrzebne jest nam wszystkim. Pamiętam , że profesorowie nasi niechętnie zgadzali się , aby na wieczorki taneczne zaprosić wojsko. Nam, serce rwało się do munduru. Serdecznosci z okazji Dnia Mężczyzny składam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaliżbyś WMPani profesorom imputowała odruchy właściwe psom ogrodnika?:)) Bóg Zapłać:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. Nie wiem kto, ale wiem, że mądrze powiedział:
    "Kobiety bez mężczyzn więdną, a mężczyźni bez kobiet chamieją".
    Może dlatego święta kobiet i mężczyzn są tak blisko siebie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie kojarzę, ale musiał być to kto niegłupi...:) Osobiście raczej podejrzewam, że zbieżność w datach na toż jest celowa, że gdyby to drugie było, dajmyż na to w lipcu, to nikt by już o niem nie pamiętał, czego dowodem jest choćby absolutna mizeryja z Dniem Chłopaka, bodaj we wrześniu obchodzonego... I nibyż zatem dwa mielibyśmy święta, a niewiasty jedno, ale nawet gdybyśmy ich jeszcze z pięć mięli, to by się z tem jednym równać ani śmiały...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. Wѕzystek ludziе, któryсh poznałeś –
    dosłownie wszyѕсу – nie poјawili
    sіę tu ρrzypadkοwo. Przyszlі, bу Ciebie czegоś nаuczyć.
    Ζ formułki wybieramy sobie ludzі, któryсh mamy spotkać ρrzed narodzinami.

    Wszaκ dzisiаj zаgłębie ѕię w
    jedynka, ѕρecyfіczny rodzaj poznania, mianoωicie:
    Bliѕkości Іnkarnacyјnej.

    Ρodejrzewam, że każdy ma w otoczenіu οѕobę, którą znaliśmу w
    poprzedniсh ωсіeleniaсh… Poԁсzas gdy to оdсzuć?


    Here іs my blog - dokładne info tutaj

    OdpowiedzUsuń
  12. ~ stary bosman

    Panie Wachmistrzu,

    W eskapadzie Maksymiliana miały poważny udział białogłowy. Młodszy brat cesarza Franciszka siedział sobie w pałacu Miramar pod Triestem, trwoniąc grosz na fanaberie swoje i pięknej małżonki Karoliny z rodu Coburg, córki belgijskiego króla Leopolda I. W 1862 roku odwiedzili go przedstawiciele prawicowej meksykańskiej emigracji, proponując objęcie tronu. Marzycielska dusza przypomniała mu wizytę u grobu Izabelli Kastylijskiej w Granadzie . Już widział siebie jako władcę Nowego Świata od Meksyku po Gujanę i Peru, a w sąsiednim cesarstwie Brazylii władałby jego młodszy brat, Ludwik Wiktor. Na dworze Napoleona III też były zwidy podobne, co prawda z Habsburgiem na tronie, ale pod flagą francuską. Gorącą zwolenniczką kandydatury Maksymiliana była cesarzowa Eugenia, żona Napoleona III. Po abdykacji Ottona von Wittelsbacha, króla greckiego, a nadania angielskiego, miał pewne nadzieję za to, że będzie rządził Grecją. Niestety, cesarz Franciszek postawił ostre weto i nawet matka, arcyksiężna Zofia, była bezsilna. Oficjalny powód odmowy - cesarz Franciszek obawiał się, że urazi Wittelsbachów. W materii objęcia tronu meksykańskiego cesarz nie zajął żadnego stanowiska. Koniec końców, pod energiczną argumentacją matki, Maksymilian wyraził zgodę, nie wiedząc, że czekają go upokorzenia ze strony brata. Cesarz Franciszek zażądał, by młodszy brat zrzekł się swoich praw dynastycznych do tronu, co było niespornym dowodem znacznego pogorszenia stosunków rodzinnych. Maksymilian zrzeczenie podpisał, ale z pisemnym protestem, iż zrzeczenie zostało na nim wymuszone.

    W Meksyku nie zjednał sobie żadnych zwolenników, odmówiło mu poparcia duchowieństwo, które oczekiwało, że odda majątki skonfiskowane przez Juareza. Stany Zjednoczone uporały się z wojną secesyjną, i zażądały, by Francuzi wycofali swój korpus ekspedycyjny. Cesarzowa Karolina wróciła do Europy,by szukać pomocy dla męża, finansowej i zbrojnej. Audiencja u Napoleona, u papieża, na dworach, gdzie miała koneksje dynastyczne, nie przyniosła żadnego efektu. O pomocy cesarza Franciszka nawet pomarzyć nie mogła, bo ten potraktował szwagierkę z syberyjskim chłodem. Nieszczęśliwa kobieta popadła w ostrą schizofrenię. Maksymiliana I Meksykańskiego rozstrzelano 19 czerwca 1867 w zamku Queretaro, bo wcześniej, na skutek zdrady załogi otoczonego cesarza wzięto do niewoli.

    Ciało na pokładzie fregaty Novara, którą ongiś Maksymilian najpierw wyprawił w podróż dookoła świata, a później popłynął nią do Veracruz, dostarczono najpierw do zamku Miramar , a stamtąd trumna trafiła do Wiednia. Cesarz Franciszek ogłosił co prawda żałobę, zrezygnował z podróży dyplomatycznej do Paryża ( wcześniej uzgodnionej), natomiast nie zrezygnował z wyjazdu na polowanie w Ischl. Innych skutków politycznych finał meksykańskiej awantury nie wywołał. Powyższe przedstawiam wyłącznie po to, by wskazać, że z kobietami to naprawdę bywa różnie.

    z wyrazami szacunku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja z szacunkiem za te dodatki dziękuję, choć pozwolę sobie uznać, że okrom niewiast czynności niemałej tu roli grało i to, że dla siebie perspektyw w cesarstwie brata Maksymilian nie widział zapewne żadnych, a być tylko pierwszym z tłumu arcyksiążąt zapewne nie chciał. Podejrzewam zresztą, że relacje między braćmi były cokolwiek takie jak między Ludwikiem XIV, a Filipem Orleańskim, czyli coś w rodzaju "odi et amo":) I ja bym nawet miał dla Maksymiliana pewien szacunku rodzaj za to, że własnej szukał drogi, zamiast wiecznie się dąsać i kontestować przy formalnie zdeklarowanej lojalności. I jedno jeszcze: epoka napoleońska zdawała się wskazywać ludziom ambitnym, że wszystko jest możliwe, wojna krymska zaś zdawała się sugerować tryumf niemożności, przynajmniej w Europie... Być może Maksymilian roił sobie, że Meksyk będzie dla niego czymś podobnym do Egiptu dla Bonaparta?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  13. ~ stary bosman

    Tak, bracia nie przepadali za sobą. Na początku Maksymilian był posłuszny starszemu Franciszkowi, ale z czasem zaczął mieć swoje zdanie na temat polityki cesarza. Dawał tego dowody na kongresie paryskim po wojnie krymskiej,gdzie w Paryżu reprezentował monarchię austriacką. Także podczas wojny włoskiej bezpośrednio po niej wyrażał swoje uwagi. Do tego trzeba dodać może nie megalomanię, ale miał wysokie mniemanie o swoich kwalifikacjach. No i żal o Grecję.

    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się nad tem zastanowić głębiej, to wcale się Francowi Jozefowi nie dziwię... My patrzymy na to, finał znając i mając to za Maksymilianowi przykre, owo zrzeczenie się praw, ale imaginujmyż, że by się ta eskapada udała i jest jakie cesarstwo meksykańskie z Habsburgami zamorskiemi. A tu, dajmyż na to, za dwa pokolenia przychodzi cesarz kolejny bezdzietny i dawaj szukać, kto w prawach do sukcesji i nagle by się pokazało, że jaki egzotyczny nieledwie Kreol, nic o Europie nie wiedzący, miałby prawo cesarstwem władać...Zatem rozumiem, że tu cesarzem nie jakieś familijne kwasy kierowały, a prawdziwie perspektywiczna o monarchię troska...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)