04 września, 2014

O hetmanie, co to ani z soli, ani z roli ...III

  August II miał ponoć rzec ongi z goryczą, że gdyby wiedział przódzi, jakaż władza się z godnością wiąże hetmańską w Polszcze, a jakież słabości królewskiej towarzyszą, to by się nigdy o tron polski nie ubiegał, jeno o buławę hetmańską... Już nie o facecjach mówiąc, dwóch królów inszych postępkami swemi dowiodło, że co było w tem na rzeczy. Sobieski, nawet już królem obrany (19.05.1674), zwłóczył jak mógł, pod częściowo tylko prawdziwym pozorem ustawicznego wojennego zatrudnienia, by własne hetmaństwo złożyć. Przeciągnął rzecz niemal do koronacyi samej, rządząc primo jako król-elekt, secundo jako cięgiem jeszcze urzędujący hetman (do 2.02.1676)... O przypadku wtórym: bezhetmania za sprawą Jana Kazimierza uczynionego dziś właśnie prawić będziem. Teoryją winniśmy mieć zawżdy w Rzeczypospolitej czterech hetmanów: dwóch na Litwie, dwóch w Koronie, przy tem naturaliter hetman polny będąc od hetmana wielkiego niższem, winien tamtemu posłuszeństwo. W praktyce bywało rozmaicie, bo się o te godności rody biły magnackie i częstokroć nominacyje były luboż kompromisu dowodem, luboż chwilowej jednej fakcji nad wtórą przewagi. Bywało, że nie mogąc ku konkordii z tem jakiej przejść powszechniejszej, nominowano jakiego starca nad grobem, by póki co swarów uciszyć, a rachując, że rychle i on ten ziemski padół opuści, natenczas być gotowem z kandydatem inszem, co jako żywo niektóre papieskie mi przypomina konklave... :) 
  Krytycznej dla Polski godziny w połowie XVII wieku pomarł nam z nadmiaru miłości* jeden z hetmanów najwybitniejszych, wielki koronny Stanisław Koniecpolski... Nastał po niem Mikołaj Potocki, cależ nie taki znów hetman żałosny, jak go częstokroć malują, zasię buławy polnej po Potockim wziął Mikołaj Kalinowski, a to najwięcej za spowinowaceniem się z kanclerzem Ossolińskim (to ten, co ongi do Rzymu wjeżdżając w poselstwie, złote tam gubił podkowy), którego córa za syna Kalinowskiego była poszła. Oba się z Potockim swarzyli tęgo, Kalinowskiego nie poważało przy tem wojsko, coż może i aż do Batohu nie ważyło wiele, bo sam Kalinowski mało kiedy wojował... Obu pod Korsuniem zagarnął w niewolę Chmielnicki i tyleż było z hetmanów obu pożytku, ale że żyli oba, nie było możności mianować nikogo w ich miejsce, co najwyżej zastępców, regimentarzami zwanych. Na Litwie tytularnym był hetmanem wielkim schorowany starzec Janusz Kiszka (słyszał kto o takiem?), co się we wszytkim wyręczał młodszym polnym Januszem Radziwiłłem, któren go w 1654 w pełni był zastąpił, zasię polnej wziął natenczas buławy Wincenty Gosiewski, ongi wojownik niezgorszy, Czarnieckiemu w późniejszych z Moskwą przewagach sekundant nienajpodlejszy, bodaj jedyny hetman od żołnierzów własnych zbuntowanych ubity, dziś tem najwięcej słynny, że się do przodka swego nader chętnie polityk pod Smoleńskiem zginiony przyznawał... W Koronie natomiast się z hetmanami prawdziwa uczyniła zawiłość, bo nawet jak oba z niewoli wrócili, to Potocki nie pociągnął długo, a Kalinowski, takoż i za własnej nieudolności sprawą, dał pod Batohem głowę. Po Kalinowskim na hetmaństwo polne król powołał Stanisława Potockiego, który że miał obyczaju cięgiem łacińskiego używać zwrotu "w rzeczy samej" ("re vera"), to i go wołali powszechnie Stanisławem Rewerą Potockim. Natomiast na hetmaństwie najwyższym, wielkim, trwał vacat, wielce królowi poręczny, bo to co i rusz mógł go komu inszemu obiecywać w zamian za takie, czy też insze wsparcie... Ano i tak lawirując, między magnackiemi rodami a konceptami własnemi był nam król jegomość na koniec tak rozsierdził wszytkich, że się sejm począł gwałtem dopominać tegoż bezhetmania zakończenia, osobliwie, że czas był wojenny, na wschodzie cięgiem przecie wojny z Moskwą, Kozactwo pobuntowane i niepokonane, a przecieśmy jeszcze ani znali, że zaraz Szwed na kark wsiędzie... Ano i umyślił był król, jako to czasem jaki lowelas użycia chętny, że się z leciwą może i schorowaną jaką, przecie zasobną zwiąże niewiastą, ta mu, daj Boże, wrychle pomrze, tedy ów będzie mógł wreście za jej grosz użyć sobie żywota... Ano i jak to czasem bywa, gdy taki trzydziestolatek dziarski bierze dwakroć starszej niewiasty, że mu owa siurpryzę wywinie i po latach dalszych trzydziestu nadal się miewa dobrze i oba mogą na noc swoje szczęki w jednej moczyć szklance... Rewera Potocki miał natenczas lat już 75, tedy zdałoby się, że wszelkie w tej mierze królewskie spełniał rachuby, że się wrychle przeniesie do przodków i ów znów będzie mógł wpodle tej buławy snuć rozgrywki swoje. Aliści hetman się królowi tu wywdzięczył podle, bo żył jeszcze lat trzynaście i to po nim buławy tej wziął już Sobieski, tedy Czarniecki mógł o niej jeno całego żywota marzyć, Rewerze i królowi złorzeczyć, aliści dostąpić jej nie było sposobu... Natomiast gdy Rewera był zwalniał w 1654 roku hetmaństwo polne, Czarnieckiego zasługi ani się z obrońcą Kamieńca i Zbaraża, Stanisławem Lanckorońskim równać nie mogły, to i marzyć nawet nie było o czem... Ale gdy Lanckoroński pomarł we dwa lata później, w środku nieledwie zamętu ze Szwedem, insza już i była Czarnieckiego pozycja i wierę, że mu się ta buława śniła po nocach zasadnie... Był jednak jeszcze Lubomirski, na którego król koniec końców postawił, tegoż pewnie rachując, że rekuzowany groźnym będzie przeciwnikiem, zaś Czarniecki... Ten nie miał za sobą w rzeczy samej nikogo, z kim król by się liczyć musiał, stąd i te słowa gorzkie o soli (dziad Lubomirskiego, Sebastian był żupnikiem krakowskim i tak naprawdę to on dał podwaliny pod przyszłą rodu potęgę) i roli (co najpewniej do Potockich było pite, bo mało który ród się mógł z temi latyfundystami mierzyć). Trzebaż było, by się z Lubomirskiego był prawdziwy wykluł rokoszanin, trzebaż było sądu sejmowego nad zdrajcą, który go urzędu i godności pozbawił (jedyny to wypadek taki w dziejach naszych, bo nawet zdrajca Radziwiłł pomrzeć zdążył w oblężonem Tykocinie, nim go kto mógł przed sąd jaki zawlec), by nareście może i król k'temu przyszedł, że rachuby jego kiepskie i może lepiej było dać jednak tej buławy Czarnieckiemu. Przynajmniej by się nią może co dłużej nacieszył, bo tak się nią ledwo półtora nakontentował miesiąca, nim pomarł, a że już i tak chorzał, to zasadnem tu mówić o musztardzie po obiedzie... Kalkulacyja zatem polityczna króla tutaj zwiodła, bo Lubomirski zawiódł... Kalkulacyja wojskowa pewnie takoż, bo Czarniecki tęższej był wojennej głowy... Aliści jeśli tego baczyć, czy się ta buława należała w kategoriach moralnych, jako swoista nagroda za cnotliwe życie starego i wiernego żołnierza, to tum już wątpliwości pełen... Ale o tem już w nocie następnej, cykl ten (I,II) kończącej... ________________________________________ 
* pisałżem o tem tutaj, w rozważaniach z cyklu "Co by było gdyby..."

26 komentarzy:

  1. I dziwić się że Hetman to najsilniejsza figura w szachach.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ta Waszmości uwaga uzmysłowiła mi, że staropolska tejże figury nazwa (na całym świecie zwą ją Królową) nie jest chyba bez kozery...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. To widać, że mimo wszsytko zbytniego szczęścia to on nie miał. Ale co się dziwić, jak oni wszyscy prawie to ojczyźniane sukno po kawałku sobie okrawali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie do dyskusji może nawet nowej assumpt: czy aby na pewno to jeno o prywatę szło, tak udatnie przez Sienkiewicza wystawioną, ale jednak cokolwiek fałszywą...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Vulpian de Noulancourt4 września 2014 15:02

    Ciekawe, że cała ówczesna zwierzchność wojskowa była na ostatnich nogach i wydaje się, że wszystko musiało się na regimentarzach opierać. Chociaż, z drugiej strony, to tylko kolejny dowód na to, że właściwie wyregulowany mechanizm może działać bez głównego elementu sterującego.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykład Radziwiłłów dowodził, że i ten główny element można było przesterować, z tym że ja bym ich tak bardzo nie potępiał w genezie przyjętych przez nich opcji. Wrócę do tego w części czwartej, a póki co bym tylko prosił, byśmy umieli się uwolnić od myślenia Sienkiewiczem w tej kwestii...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Zaczęłam czytać "Sto lat samotności" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałaś? Uważam tę powieść za najlepszą w historii światowej literatury. Tylko - co to ma do Czarnieckiego?

      Usuń
    2. To był post scriptum bez scriptum;-)

      Usuń
    3. To, Torlinie, dla mnie była wiadomość, bośmy o tem u Talki przódzi ugwarzać poczęli...:) Nawiasem moja ocena do Twej wielce bliska, jenom ja przez lat młodości niemało głosił, że takich księg są dwie: ta właśnie oraz "Mistrz i Małgorzata":)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Waćpannę zatem upraszał będę, by z tą lekturą nie poganiać, a przeciwnie, nieledwie leniwo smakować niespiesznie, jako wina szlachetnego, którego by wszystkie wychwycić subtelności, nieraz i kilka razy przyjdzie w gębie obrócić, smakując już to językiem, już to podniebieniem, już to onego przełykając...:))
      Kłaniam nisko i lektury życzę przyjemnej:)

      Usuń
  5. Tak szczerze mówiąc to Janusz Kiszka kojarzy mi się tylko z bitwą pod Mitawą w Kurlandii (dzisiejszej Łotwie) w 1622 roku, gdzie występował był jako wojewoda połocki jako szef roty 200 husarzy (tyle samo miał w tej bitwie Gosiewski). Ta zapomniana bitwa miała swój udział w historii Polski jeszcze z jednego powodu, w niej to właśnie chorągwie husarskie odmówiły wykonania rozkazu hetmańskiego (Krzysztofa Radziwiłła) ruszenia do ataku na przeciwnika ( w tym właśnie rota Kiszki).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie było retorycznem do przeciętnego Czytelnika z wiedzą historyczną przeciętną, a za takiego nigdy nie uznam Ciebie, Torlinie, z Twoją mnogością zainteresowań, dociekliwością prawdziwego badacza i cierpliwością Szperacza nad Szperacze...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Dziękując za miłe słowa - mam w takim razie wielką do Ciebie prośbę, zadałem w swoim blogu pytanie, gdybyś był tak łaskaw odpowiedzieć na nie.

      Usuń
    3. Veni, vidi, scribi...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. szczur z loch ness5 września 2014 06:28

    Arcyciekawe nauki płyną z Waszmości przypowieści, bowiem wiele lat upłynęło i nadal nijakiego hetmana nie uświadczysz. I aż trudno dać wiarę, że wszyscy w niewoli siedzą albo i w więzieniu za jakie przekręty , co bardziej widzi mi się prawdopodobne :-)))) Co gorsze, pretendenci do wspomnianego zaszczytu takiej są materii, że też nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać, czy raczej w psychiatryku odosobnić, skoro już o zamykaniu wspomniałem :-)
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś wojowanie takiej doszło opresji, że jeden hetman nie poradzi, by i najwięcej zdolny, a prawdziwie rzekłszy, to zda mi się, że armije dzisiejsze niepomału zmierzają ku temu, by każdy kretyn mógł niemi dowodzić i by owe to zniosły bez szwanku większego...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Ot i kawal naszej historii, nie zawsze pozytywnej, ale naszej, polskiej, swojskiej. Uklony Wasmosci sle :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdym talentu nie miał na historii cukrownika, to i nie cukruję, bo nie umiem:) Bóg Zapłać za dobre słowo:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Z tej lektury wniosek jeden mi się nasunął, że jak ktoś zbytnio liczy na czyjąś rychłą śmierć to jest to czekanie całe życie ale swoje. :))

    OdpowiedzUsuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)