Z temi, co im pamięć 3 Pułku Szwoleżerów Mazowieckich im. płk Jana Kozietulskiego
droga, rad dziś przepiję... Za pamięć szarży pod Żurominkiem, za zagonu na Korosteń,
w 1920 roku, największą taką akcję w dziejach kawalerii naszej, jak i za pamięć walk
Wrześniowych, w tem i tych, co rzadkie, na niemieckiej ziemi toczonych...w 1920 roku, największą taką akcję w dziejach kawalerii naszej, jak i za pamięć walk
Zamierzałżem w cyklu tem się takiemi sprawami zajmować, gdzie jakie błahe
z pozoru działanie czyje, czy przeciwnie: nieczynność czyja...wielkich odmian w
znanej nam historii poczynić mogła... I dziś takież właśnie zdarzenie opisać nam
przyjdzie, aliści najsamprzód godzi się bohatyra pryncypalnego tejże opowieści
bliżej przypomnieć.
Stanisław Koniecpolski rodził się koło 1593 roku i wiekiem wielce młodym
Akademii krakowskiej kończył, zasię po dworach (Zygmunta III i
francuskim) języki i obyczaje szlifował. Z dziecięctwa miał kłopot zdrowotny coż
go na śmieszność wystawić mógł w życiu publicznem: jąkał się nieborak srodze,
tedy ociec mu karyery wojskowej sugerował, mniemając że tam łacniej mu o laury
będzie. No i nie pomylił się pan senator Aleksander. Siedemnastolatkiem będąc
juz się pod murami Smoleńska dzielnością popisał, chocia brat tam jegoż,
Przedbor, żywota postradał...Pod Chodkiewiczem na Moskwę w 1611 roku chodził, zaczem pod Żółkiewskim służyć począł i to tegoż starego hetmana wrychle stał się ulubieńcem. Poznał się Żółkiewski na niem i forował jak mógł... dość rzec, że córki własnej, Katarzyny, mu oddał, coż nieboga po roku połtorej przy połogu pomarła. Żółkiewskiemu też buławy koronnej hetmana polnego zawdzięczał (mając wiosen ledwo 25 pokończonych!) i też godzi się rzec, że się do końca staremu wywdzięczał za to, aż do Cecory nieszczęśnej, gdzie Żółkiewski honor już jeno ratując, zginął. Koniecpolski zasię w jasyr wzięty, trzech lat w słynnej Czarnej Wieży w Zamku Siedmiu Wież pode Stambułem przepędził, nim posłaństwa kolejne swego dopięły i Janusz Zbarski wodza naszego kosztem 30 tysiąców złotych wykupił... Nie na darmo jednak ten grosz poszedł: wrychle pod Martynowem Kantemira (sprawcę śmierci Żółkiewskiego) pogromił i ubił, jasyrowi znacznemu wolność od tatarskiego arkana niosąc. Przeciw Kozakom cięgiem się bontującym stając, przymusił ich koniec końców do wielce Rzeczpospolitej korzystnego układu nad Jeziorem Kurkowskim zawartego.
O wojnie jego przeciw Szwedom w latach 1626-29 z osobna przyjdzie pisać, bo i Trzciana i osobliwie niemal ze szczętem przepomniana pod Czarnem batalija osobnych analiz godne... Tu nam starczy rzec, że się przeciw Szwedom sprawił jako mało kto, by po ich pognębieniu ( a przecie nie byle kogo, jeno samego Gustawa Adolfa!), znów z Kozakami przyszło walczyć, zasię przeciw Turkom i Tatarom, co ich Anno Domini 1633 pod Sasowym Rogiem popsował srodze, a pod Kamieńcem pognębił. Późniejsza pod Ochmatowem potrzeba w pierszem półwieczu niechybnie największą nad Tatary wiktoryją była... Ano...by nie zanudzać wyliczaniem tego jeno rzeknę, że wódz ci to był, jakich mało, a i gospodarz akuratny*, a Szwedy, Turki, Tatary i kozactwo imię jego z szacunkiem i grozą wymawiali...
I otoż ów mąż tak zacny i sławny z początkiem 1646 roku się żenić znów dał namówić. Krzysztof i Łukasz Opalińscy, siostry swej, Zofiji mu stręczyli, jak mogli, na skoligacenie się z personą tak sławną i wpływową licząc. Zofija hetmana młodością swoją i temperamentem ujęła i wkrótce zamek w Rytwianach był świadkiem ślubu nad ślubami. Ano i nic mi do szczęścia hetmańskiego, jeno że się to przedsięwzięcie ponad siły pięćdziesięcioletniego wojennika pokazało...
Cóż hetman zażywał ani nam wiedzieć... Niechybnie nie lubczyk jeno wątły, czy ambrę, imbir lub cynamon, bo tożby go przecie nie zmogło. Podejrzeń mi ku yohimbinie** osławionej kierować, którąż już w tamtem czasie za grosz niemały szło i w Polszcze nabyć. Temuż mi o niej myszleć, że nawet nieznaczne przedawkowanie, osobliwie w korelacyi z alkoholem, wielce groźnych konsekwencyj przynieść mogło... Jeślić Radziwiłłom*** wierzyć, hetman miał w dniach swych ostatnich żony wręcz znienawidzieć, cożby i nikłość zapisu testamentowego potwierdzała... Ano... jak było, tak było i czy to się nam Imci hetman na śmierć zamiłował, czyli też go dryakwie sekretnie zażywane, by młodej żonie mógł wygodzić ubiły... rzec trudno... niechaj starczy tego, że effektem afektów swoich pomrzeć mu przyszło...
Co się jednak na myśl ciśnie, to pytanie: cóżby było, gdyby Koniecpolskiemu nie żenić się było i z lat jeszcze kilku bodaj po tem padole w zdrowiu niezgorszem pochodzić? Ano... po primo wystawić sobie nie umiem, by wódz tak doświadczony i mądry Chmielnickiemu tak w siłę urosnąć z bitwy na bitwę pozwolił, jakeśmy to już na tych kartach opisywali tutaj i tutaj... Najpewniej nie nadto szarżuję w nadziejach swoich, aleć widzi mi się, że Koniecpolski by Chmielnickiego w jednej, dwóch bitwach najdalej pognębił... A jeszczeć i tego mieć na względzie trzeba, że samo imię hetmanowe by sprawiło, że Chmiel sił miałby wielekroć mniej, a i assekuracyja tatarska w cyrkumstancyjach takowych niepewna... Wszak pod Ochmatowem, to Tuhaj-bejowi właśnie Koniecpolski tęgo pludrów przetrzepał!
Skoro zatem by Ukraina nie spłynęła tak krwią, jak spłynęła, a Rzeczpospolita tak wielgiego na potencyi swojej uszczerbku by nie doznała... naddane to mniemanie, że i z "potopem" szwedzkiem inaczej by się sprawy miały? Marzyć nie śmiem, by hetman wówczas sześć lat dziesiątek na karku mający osobą własną równie sprawnie komendy trzymał, aleć czy by tego i było trzeba? Jeśli zdrajcy w rodzaju Opalińskiego i Radziwiłła, słabością jeno przecie Rzplitej ośmieleni, by się wystąpić może i nawet nie ważyli? Pewnie mi kto rzeknie, że upadku ojczyzny nie reformowanej by to i tak nie zapobiegło, a jeno w czasie odwlekło... Zapewne... aliści równie uprawnione mniemanie, że z tych dwu obieży wychodząc wielekroć silniejsi, niźli to się nam rzeczywiście przydarzyło, w wielekroć lepszej kondycyi byśmy rządów Sobieskiego doczekali, a ów król, z całkiem inszej pozycji monarchy wystepując, może by i potrafił reform najpryncypalniejszych dokonać...
_________________
* wielce majętny, dóbr swych umiał doglądać, miasteczko Brody, rezydencyję swoją, takoż wtórą Podhorce, do najpryncypalniejszych twierdz na Ukrainie podniósł, a między dokonaniami inszemi i o manufakturze jedwabnej, przezeń założonej spomnieć się godzi...
**wywar z kory corynanthe yohimbine z dżungli afrykańskiej, którego już tamtem czasem do Europy sprowadzano.
*** Albrychtowi Stanisławowi i Krzysztofowi
Witam po przerwie :)
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynam nadrabianie zaległości blogowe, tymczasem pozdrawiam serdecznie :)
Zatem miłej mi życzyć tylko pozostaje lektury:)
UsuńKłaniam nisko:)
1. Skoro był bogaty to nie majątek, a tylko ciało młodej żony go kusiło. Skoro tak, to mógł trochę wyobraźni przed ślubem mieć, jak to u wojennika znanego można by oczekiwać, a nie obrażać się na młódkę, że ma potrzeby.
OdpowiedzUsuń2. Aż dziwne, że mało który mężczyzna potrafi sam przed sobą przyznać, że niektóre uciechy w nadmiarze już nie dla niego. W końcu pan hetman mógłby sobie pozwolić od czasu do czasu na gładką i młodą dziewkę za niewielkie pieniądze i może by tym sposobem długich lat dożył.
Pozdrawiam
Może też i nie tyle to młode ciałko, co pokusa by się samemu ciut młodszym poczuć? Mężczyźni różnie kryzys wieku hmmm... średniego :) przechodzą: jedni biorą młode żony lub kochanki, inni piszą blogi...:))
UsuńA dziewka przedajna chyba jednak byłaby poniżej hetmańskiej godności, co nie znaczy, że by tam czego ciekawego między służbą nie znalazł...:)
Kłaniam nisko:)
W szkole mnie uczono o trzech największych wodzach Rzeczpospolitej - Żółkiewskim, Chodkiewiczu i Sobieskim - a tu kiedyś wypożyczyłem sobie książeczkę i okazało się że jest jeszcze jeden, co najmniej tak dobry jak i oni. Zaczytywałem się nienasycony - i tylko żal był, że tak przedwcześnie zmarł. Nie wiedziałem że przez chuć poniewczasie upragnioną :D
OdpowiedzUsuńTrójca wymieniona szczęście miała do choć jednej wielkiej bitwy pod ich komendą stoczonej, to i o nieśmiertelną sławę łatwiej... Batalie Koniecpolskiego nie tak spektakularne jak Kircholm, Wiedeń czy Kłuszyn, przecie nie mnie ważne, a czasem może i ważniejsze nawet...
UsuńKłaniam nisko:)
O Czarnieckiego i Zamoyskiego się upominam Waćpanowie.
UsuńI słusznie...:) A jakbyś jeszcze o Tarnowskiego i paru inszych się upomniał, też bym krzyw nie był:)
UsuńKłaniam nisko:)
Dochodzę do morału, że bliżej mi do przeżuwaczy, niż gryzoni, a to za przyczyną powiedzonka, że tylko krowa nie zmienia poglądów. Otóż Zacny Wachmistrzu, trwam w uporze i twierdzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny, a skoro jakaś sprawa potoczyła się w określony sposób, oznacza to że inaczej potoczyć się nie mogła. Co najwyżej bohater byłby inny, jakieś szczegóły odmienne ale efekt końcowy pozostałby zbliżony. O losach Polski przesądzają od wieków cechy charakterologiczne Polaków, niestety :-(
OdpowiedzUsuńKłaniam (my) z zaścianka Loch Ness :-)
To widzę, żeś Waść do Torlina dołączył, z którego determinizmem historycznym wojuję od lat:)) Jeśli tak, to i nam się przyjdzie spierać srodze, bom dokładnie jest przeciwnego od Waszmości w tejże materyjej zdania:) Za sposobnością: rad bym poznać, jakże Wasze nową formą świąt pułkowych obchodzenia znajdujesz, że do naszej dysputy ostatniej nawiązać sobie pozwolę...
UsuńKłaniam nisko:)
Niestety zgadzam się z Właścicielem Zaścianka. A Sobieski? Człowiek miękki, zmieniający fronty. Zgaduj zgadula, co się stało w związku z nim w dniu 16 października 1655 roku?
UsuńMnie takie zadajesz, Torlinie, zagadki?:)) A niechajże Cię...:)) Dobrze, odpowiem: zaprzaństwo mu się przydarzyło, ot co! W doborowym zresztą towarzystwie i za namową druha, co go miał za idola i mentora, Jana Fryderyka Sapiehy...
UsuńKłaniam nisko:)
Otóż, znajduję w pełni ukontentowany, bowiem w czytelności owych not niczemu to nie uchybia, zaś przejrzystość i jednolitą formułę Pogderanek wzmacnia. Kiedyś Waść napisałaś, że cyklami Pogderanki stoją i stać będą i oto znalazł się sposób znamienity sprzeczności formy i treści usuwający.
OdpowiedzUsuńJest o key Zacny Wachmistrzu, innymi słowy. A o Torlinie jeno to rzeknę, że zacny blog prowadzi :-)
Kłaniam (my) z zaścianka Loch Ness :-)
Dobry pomysł z tą dwudzielnością notek, aczkolwiek używanie linków prowadzić może czasami daleko od samej notki - mnie to nie przeszkadza. :D
UsuńNo tom rad, że wilk syty i owca całą:)
UsuńKłaniam nisko:)
Nie za dużo mam do powiedzenia w tym temacie, więc dyskutujących serdecznie pozdrawiam i zmykam do garnków.
OdpowiedzUsuńI ja również pozdrawiam:)
UsuńKłaniam nisko:)
Ha, na to pytanie to tylko gdybanie pozostaje, i świadomość, że los, przypadek ma ogromny wpływ na przebieg historii...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
O tegoż właśnie uznanie od lat się dobijam, między inszemi spierając się z Torlinem, który sądzi, że było tak, bo być musiało...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Wachmistrzu, bo to tak jest. Jakby nie ubili Ferdynanda, to wojna i tak by była, pobiliby się np. marynarze obu stron w Odessie. Przegrana w bitwie pod Grunwaldem nic by nie zmieniła, bo Polacy wygraliby w następnej. Gdyby Napoleon zginął od przypadkowej kuli pod Tulonem, to Francja i tak walczyłaby na wszystkich frontach. Wiadomo doskonale, że obraz historii byłby inny, nie powstałoby np. Księstwo Warszawskie.
UsuńZgodzę się, że wojna światowa by była, ale czasem robi różnicę, czy o rok później, czy wcześniej... No i gdyby to się nie zaczęło w Sarajewie, to kto wie, czy w ogóle objęło by to Serbię. Zatem sam widzisz, że dla wielu różnych zakątków świata te przypadki mają spore znaczenie...
UsuńKłaniam nisko:)
O masz... ale tu same mądrości...
OdpowiedzUsuńWięc tylko jak zwykle nie na temat napiszę.
Uważam że mając "sześć lat dziesiatek na karku" można nadal "sprawnie komendy trzymać".A nawet jeszcze lepiej, bo mądrzej.
Pozdrawiam.
Pewnie, że można, ale można też było być na tygodnie z dowodzenia wyłączonym za przyczyną chorób, dziś banalnych, jak podagra chociażby...
UsuńKłaniam nisko:)
Albo demencja starcza... niestety. W końcu w tamtych czasach to te sześć dziesiątek to był wiek sędziwy.
Usuń:-))
A dzisiaj - młodzik.
UsuńAlbo młódka - szczególnie babcia :-)))
UsuńNa demencjach się nie znam, to i nie wiem, o czym piszecie... A w ogóle to kim Wy jesteście? Znamy się?:)
UsuńOczywiście że się nie znamy...
UsuńAle kto to zaczął o podagrze pisać???
A skąd mnie wiedzieć? A co to jest podagra?:)
UsuńTak jakbym skądś Cię znał. Czy ja Cię nie widziałem w bitwie pod Zawichostem w 1205 roku? W wojskach władcy krakowskiego Leszka Białego? Ja byłem drużynnikiem u wojewody mazowieckiego Krystyna :D
OdpowiedzUsuńYyyy...A któżby to spamiętał?...yyy... Tyle lat, panie dzieju, tyle lat... Może i tak, może nie...yyyy
UsuńNo zobacz, ja tę bitwę pamiętam, jakby była wczoraj, a dzisiaj słuchałem radia bez jego włączenia.
OdpowiedzUsuńA i mnie się przypomniało... No w rzeczy samej, pewnie że bym na Twoim miejscu pamiętał wybornie, jakoby to mnie ten wielki Rusina tak paskudne rzeczy wyczyniał...:) A ja radia nie wiem gdziem schował, za to pastylki te, co doktor zapisał, łykam bez wyciągania z fiolki, ha! Po prawdzie dlatego, że jej odemknąć nie umiem...
UsuńKłaniam nisko:)
Powtórzę to, com już nieraz Waszej Miłości mówił... Przydałyby się te Twoje noty w czasach szkolnych, oj przydały :)
OdpowiedzUsuńCo zasię treści tyczy - kolejny to dowód, jak to affacta nazbyt wielgie, najdzielniejszego nawet męża do zguby przywieść mogą... Chciałoby się aż rzec: "Baby, ach te baby" :D
Kłaniam nisko!!
Ano chciałoby się...:) Ale bab bardziej...:)
UsuńKłaniam nisko:)