Tem razem z "Krótkiej historii pijaństwa" Marka Forsytha, a biorąc rzecz ściślej, to nawet ze wstępu do dziełka onego:
" Innymi słowy, kiedy Margaret Thatcher zmarła, nie została pochowana z całym jej szkłem i barkiem, przy którym wysiada najbliższy spożywczy. I uważamy, że to normalne. Więcej, uważalibyśmy za dziwne, gdyby było odwrotnie. Ale to my jesteśmy dziwni, szurnięci, my jesteśmy ekscentrykami. Przez większość znanej historii polityczni przywódcy byli chowani ze wszystkim, czego wymaga dobra, obficie zakrapiana stypa. Potwierdza to cała droga wstecz aż do króla Midasa, przeddynastycznego Egiptu, szamanów starożytnych Chin i, oczywiście, wikingów! Nawet ci, którzy dawno temu wydali ostatnie tchnienie, od czasu do czasu lubią się narąbać. Spytajcie kenijskie plemię Tiriki, które odwiedza groby przodków i na wszelki wypadek polewa je piwem."
i wtóry:
"Pijaństwo jest niemalże uniwersalne. Chlano niemal w każdej kulturze na świecie. Te jedyne ludy, które od chlanie stroniły - w Ameryce Północnej i Australii - skolonizowali ci, którzy nie wylewali za kołnierz. W każdej epoce i każdym miejscu picie ma inny sens. Służy świętowaniu, rytuałowi, jest wymówką, żeby komuś przyłożyć, umożliwia podjęcie decyzji lub podpisanie umowy i ułatwia tysiąc innych przedziwnych praktyk. Kiedy starożytni Persowie musieli podjąć ważną polityczną decyzję , rozpatrywali ją dwa razy: po pijaku i na trzeźwo. Jeśli dochodzili do identycznych wniosków, przystępowali do działania."
Wachmistrzu drogi!
OdpowiedzUsuńPicie, alkohol jest dla ludzi, tylko z umiarem i kulturą.
Zapraszam w moje skromne progi.
Życzę udanej niedzieli:)
Zawsze byli i pewnie będą tacy, co potrafią z umiarem i tacy, co niekoniecznie... Miara cywilizowania danego społeczeństwa zapewne tkwi w proporcjach między nimi i w zachowaniach tych, co przebiorą miarkę...
UsuńKłaniam nisko:)
Hmmm... są gremia, które wyciągnęły widać nauki ze starożytnych perskich obyczajów: obradując w zasadzie na trzeźwo, wyciągają od razu wnioski jakby byli mocno nawaleni...
OdpowiedzUsuńŻal mi, że to nie ja napisałem. Gdyby trzeba było opornych bigosować, to mnie zawołajcie. Jestem gotów.
UsuńPozdrawiam
To poniekąd dowód na sporą oszczędność, nie sądzisz?:)
UsuńKłaniam nisko:)
czasem trzeba walnąć kielicha bo inaczej nie wyrobisz.
OdpowiedzUsuńAcz rzecz trzeba z umiarem i umiejętnie coby poruty z siebie niee zrobić;)
Bywa że idę we wszystkich świętych czy innych nie świętych z setką wódeczki i kieliszek z tatą wychylę;)
I z pewnością tatuś nie narzeka:)
UsuńKłaniam nisko:)
Zawsze wychodzę z założenia, że oprócz ciężkich trucizn wszystko jest dla ludzi, byle z uwagą, umiarem i opamiętaniem. Niestety pijaństwo, podobnie jak inne nałogi, są częstą przywarą ludzi, nawet całych społeczeństw. Bo często łatwiej się narąbać, niż rozwiązać problem na trzeźwo, widząc wszystkie logiczne argumenty trzeźwym okiem.
OdpowiedzUsuńWidząc, ile szkody pijaństwo czyni w społeczeństwie, głównie osobom wokół pijącego, raczej omijam osoby nadużywające bardzo, ale to bardzo szerokim łukiem. Sama ostatnio używam za dużo sieci, ale na to jeszcze chyba nie ma terapii. :)
Pozdrowienia serdeczne
Jeszcze rozgraniczyłbym te społeczeństwa na te, które z alkoholem obcowały "od zawsze" i te (Indianie, Inuici, Aborygeni, niektóre plemiona murzyńskie), którym ten "dar" został narzucony i które z nim sobie kompletnie nie potrafiły (i do dziś nie potrafią) poradzić, a które część z nich przywiodły na skraj zagłady.
UsuńKłaniam nisko:)
Metoda Persów gwarantuje niezawodność?!
OdpowiedzUsuńMetoda Persów gwarantuje jedynie okazjonalną nietrzeźwość i nic poza tym...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Z tego co pamiętam ani w trakcie Kartoflisk, ani Watrowisk zarówno na trzeźwo jak i po pijaku nic nie ustalono i zastanawiam się jaki z tego wyciągnąć wniosek
OdpowiedzUsuńhehehehe :-)
Serdeczności z zaścianka Loch Ness
Ależ Szczurku, termin następnego Watrowiska zawsze przechodził przez aklamację - niezależnie od fazy!
UsuńByć może dlatego, żeśmy niczego nie głosowali... A może i dlatego, że nikt tam chyba nie był ani przesadnie trzeźwym, ale też i pijanych nie uświadczył, zatem owa połowiczność stanu naszego mogła czynić wszelkie ustalenia podejrzanie niedopitymi, albo też wręcz przeciwnie...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Najciekawsze jest to, że Koran zabrania picia, to czemu z kolei słowo 'alkohol' jest pochodzenia perskiego, a Persowie są mistrzami pędzenia trunków? Oczywiście pić trzeba w zaufaniu, bo założenie jest takie, że nikt nie pije, więc nie ma alkomatów, czyli nie ma wypadków po pijanemu. Niby nikt nie pije, a kliniki odwykowe wyrastają jak grzyby, a sam "alkohol z dostawą do domu można szybciej mieć niż pizzę", tak piszą. Wina też pić nie można, a perskie ody do wina najpiękniejsze.
OdpowiedzUsuńW Persji znaleziono najstarsze na świecie ślady produkcji wina (7,000 p.n.e w okolicach miasta Shiraz). Nic a nic z tego nie rozumiem, czyżbym już to wino wypiła?
Serdecznie pozdrawiam
Islam liczy sobie zaledwie ok 1400 lat, produkcja wina jak sama piszesz ponad 7000...
UsuńW takim razie pomówmy o teraźniejszości. Za picie alkoholu w Iranie grozi 80 batów, religia zabrania, a tymczasem info. wyborcza.pl podaje, że powstaje tam 150 ośrodków odwykowych. Dalej nie wiem, czy w końcu piją, czy nie piją, bo przecież od udawania, że piją nie ma uzależnienia.
UsuńUltra, niechcący, przez przypadek, stałem się "specjalistą" od spraw muzułmańskich. Oni piją przede wszystkim w domach, nigdy na zewnątrz. Tam, gdzie nie ma prześladowania: Tunezja, Liban, Jordania, siedzą w domach i piją, ale wszyscy o tym wiedzą. W Iranie jest inaczej, piją w grupach, ale z czujkami na straży.
UsuńOprócz tego Muzułmanie mają dość specyficzne podejście do Boga, otóż ich zdaniem np. za skrzynią Bóg nie widzi, więc można tam jeść w czasie ramadanu, lub pić alkohol.
Tetryk z Torlinem rzecz już właściwie wyjaśnili, a ja tylko dodam żem iście pewnego globtrotera wynurzeń ongi żem wysłuchiwał, który sobie dworował z wyobrażenia muślimanów o własnym bogu, jak o kimś kto widno nie taki wszechmogący, skoro przez dach namiotu na pustyni nie dostrzeże pijących alkohol, albo uwodzących cudze żony... Ba! W przypadkach absolutnej konieczności wystarczy się nakryć chalabiją i Allah też pijącego nie dostrzeże...
UsuńKłaniam nisko:)
Z przykrością stwierdzam, że nie jestem jakimś specjalnym znawcą trunków, ani ich wielbicielem. Jeszcze przy jakichś urodzinach, imieninach, święcie... Ale tak do lustra? Jeszcze bym się przestał odbijać, i wtedy przerażony nie sięgnąłbym więcej nawet po 1 piwo.
OdpowiedzUsuńPrzecie Forsyth wcale nie namawia do nadwyrężania lustra...:))
UsuńKłaniam nisko:)
Czasami mam wrażenie, że nasi politycy biorą wzór z Persów...:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ba! Oni ich prześcignęli! Przecie potrafią uchwalić zupełnie na trzeźwo (o ile stan oczadzenia jakimiś przekonaniami można uznać za trzeźwość) coś, do czego tamci potrzebowali sporego kosztu, żeby się odpowiednio znietrzeźwić...
UsuńKłaniam nisko:)
Mości Wachmistrzu, a można wiedzieć cóż to bulgoce w tej flaszy, co ją WMść trzyma na kotrefekcie? Po kolorze sądząc, to zapewne morelówka, imbirówka, albo cytrynówka? Ale możliwości tyla, że pewnie nie trafiłem.
OdpowiedzUsuńPod notą uprzednią już mię o to Agniecha indagowała...:) To pewien rodzaj tzw. nalewki farmaceutów, w pewnych kręgach znanej jako Jogurt Wachmistrza, co jest mylące, bom niczem się przy powstaniu trunku tego nie zasłużył, jenom ongi skomentował, że to jedyna postać jogurtu, którą przyswajać mogę (na pewnym etapie produkcji niezbędne jest mleko lub jogurt) i tak już przepadło... nie przełożysz huncwotom, by miana odmienili...
UsuńKłaniam nisko:)
To na najbliższym Watrowisku zaproponuj Waszmość inne miano, a my to ustalimy... po persku.:)))
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
No tak się jakoś utarło, że Jogurt Wachmistrza ma być i tyle! :D
UsuńBo to ucierany jogurt był, to się i utarło...
UsuńZ pierwszego cytatu wynika, że współczesna cywilizacja zachodnia z jednej strony pragnie się całkowicie odciąć od wielowiekowej kultury picia, gdyż chce uchodzić za "wielką", "wysoką" i "poważną" i nie być kojarzona z jakimiś kloszardami spod budki z piwem...
OdpowiedzUsuńDrugi cytat zasię zahacza już o sprawy "wysokie" właśnie, czyli mamy filozofię picia i praktykę picia.
Temat, wydawałoby się powszechny i najprostszy z możliwych, a tyle ma zabarwień... :)
Kłaniam się Waszej Miłości niziutko jak zawżdy. Radość serce me wypełnia, ilekroć widzę nową od Waćpana notę...
Upewniam Waszmości, że nie cała cywilizacja pragnie za wielką i wysoką uchodzić, a jeno jaka część nad inszych się wynosząca, podczas gdy lud prosty cieszy się każdą do napitku sposobnością, a i ja nie pogardzę, choć stosuję przy tym swoistą selekcję nienaturalną, czyli byle czego w gębę nie biorę...:)
UsuńKłaniam nisko:)