Blog staropolski. Różności historyczne, facecje i refleksyje, spominki i przypowieści oraz czasem i komentarze rzeczywistości dzisiejszej...
22 lipca, 2020
O peregrynacyjach dawniejszych...
...za memuarami Hipolita Milewskiego, ziemianina z majątku Geranony (dziś Geranoniai-Wachm.) w kowieńskiem powiecie. Urzekło mię onegoż pióra peregrynacyi opisanie, jakiej dorocznie familija jego podejmowała, by ciotek dawno niewidzianych nawiedzić, rzecz zaś jest z lat sześćdziesiątych wieku dziewiętnastego…
„Na przodzie pojedynczym wózkiem jechał chłopak stajenny, żeby uprzedzić Żydów karczmarzy, aby przepędzili wszystkich swoich gości i przystąpili do powierzchownego oczyszczenia swoich zajazdów”, zasię w godzin kilka po niem ruszało w drogę jaśnie państwo w resorawanem powozie, za niemi zaś na podobieństwo eskorty i dworu zarazem „specjalnie na to zbudowana fura, już nie resorowa, również założona czterema końmi i wioząca kucharza, dziewczynę i cały stos materaców, poduszek, kołder, prześcieradeł, miednic i dzbanów, samowarów, rondli, patelni, wszelkich wiktuałów i łakoci, a wszystko przykryte kilkoma niewyprawionymi skórami – od deszczu.
Ujeżdżało się przeciętnie po dziesięć kilometrów na godzinę, najwyżej siedemdziesiąt od rana do wieczora, popasało się i spało się, ile się chciało – albo jak doradzała pogoda; oprócz straty czasu, o którym w późniejszym wieku człowiek się przekonywa, że właściwie co do rezultatów funta kłaków niewart… było daleko wygodniej i przyjemniej niż w dzisiejszych „sleepingach”, „dining-carach”, tym bardziej automobilach lub aeroplanach, w których człowiek ma wrażenie, że jest nadaną na pocztę kopertą lub posyłką.”
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
potem jeszcze chyba tylko tabory cygańskie tak podróżowały - a dzisiaj już wszyscy raczejtylko "na gotowe" i "na szybko"... co pewnie jest wygodniejsze, ale chyba rzeczywiście ujmuje podróży uroku :)
OdpowiedzUsuńWszystko kwestia kiesy: na transatlantykach doby "Titanica" miałeś klasę, gdzie pikolak co dwa kwadranse wiaderka z lodem wymieniał, iżby szampan nie był nadto ciepłym i klasę, gdzie sypialnią była ładownia na pięćset łóżek, gdzie w jednym po czworo spano, a komfort był porównywalny z dzisiejszemi obozami dla uchodźców w jakiej Erytrei...
UsuńKłaniam nisko:)
Świetne porównanie do koperty lub posyłki, wspaniałe, to się nazywa podróż, a nie jakieś tam dzisiejsze ekpresowe przemykanie byle szybciej.
OdpowiedzUsuńTyle, że tu warunkiem musi być komfort podróży, bo bez niego już po paru godzinach w aeroplanie nie wiedzieć skąd wziąć trzeciego półdupka, by się na niego przekręcić... :(
UsuńKłaniam nisko:)
Dlatego właśnie jestem miłośnikiem włóczęgi: nogi, jacht, rower czy auto, bylem to sam mógł prowadzić i co do czasu i kierunku w minimalnym stopniu podlegać cudzej woli...
OdpowiedzUsuńNo i tuśmy myśli podobnej, z tem że ja bym jeszcze konika dopisał...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Dawniej ludzie podróżowali wolniej i dłużej i mieli więcej czasu. My dzisiaj przemykamy byle szybciej i ciągle nam czasu brakuje...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
I jak się tak dłużej zastanowić (ale nie ma kiedy, bo czasu skąpo:), to na cóż nam ten czas konieczny? Na rzeczy, bez których z pewnością byśmy się obeszli i może jeszcze zdrowsi byli ?
UsuńKłaniam nisko:)
Też bym tak chciała.
OdpowiedzUsuńA któż by nie chciał? A WMPani jeszcze tego najbliżej, bo koniki przecie masz, tylko ten resorowany karawanwagen by się jeszcze zdał... :)
UsuńKłaniam nisko:)
Ja wspominam z rozrzewnieniem podróż kolejką wąskotorową. Siedziało się na podłodze w drzwiach, obserwowało krajobraz, słońce opalało ramiona i przy okazji poznawało urokliwe Bieszczady.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
A i nawet szło ją dogonić, jako zdążyła ze stacyi ujechać...:))
UsuńKłaniam nisko:)