Rzecz za numerem 34 "Tygodnika Ilustrowanego"
z 1868 roku:
"Czytaliście zapewne już o maszynce do
pisania. tak, bez żartów, wynaleziono taką maszynkę.
Rzecz arcywygodna; każdy z was siada sobie
najspokojniej przy biurku, do którego maszyna jest przymocowana, i
nacisnąwszy pedał znajdujący się u dołu, uderza palcami po
klawiszach; każdy klawisz odpowiada literze, którą pióro w też
pędy kreśli na papierze pod maszynę podstawionem.
To coś na kształt owych maszyn do
składania czcionek, które w zeszłym roku pokazywano na wystawie
paryskiej. Nie trzeba się troszczyć ani o odstępy pomiędzy
wyrazami, a ni o regularną odległość wierszy, ani o znaki
pisarskie, maszyna bowiem sama to już uskutecznia. Należy tylko
wprawiać się w pasaże i robić częste egzercyje. Kaligraf zmienia
się w fortepianistę, wyrobiona biegłość palców główną tutaj
stanowić będzie zasługę. Wprawdzie traci się przez to
indywidualność charakteru pisma, jaką każdy z nas mniej więcej
posiada. A że indywidualność ta ma niemałe znaczenie, dowodzi
tego nauka charakterystyki, o której niedawno wspomnieliśmy. Ale
rozpoznawajże tu teraz charakter i usposobienie czyje ze znaków
przez maszynę kreślonych. Nie wiem dlaczego, ale zdaje mi się, że
jeżeli ta maszyna stanie się praktyczną i upowszechni się
naprawdę, to wydrze ona każdemu z nas jakby jego osobistą własność
i nawet część zasługi."
Dobrze prawił ten który to pisał - mam na myśli głównie ostatnie słowa.
OdpowiedzUsuńDoszliśmy do tego, że niektórzy ludzie to mają trudności z własnoręcznym podpisaniem się na jakimś dokumencie.... bo juz wcale nie piszą odręcznie....
Pozdrawiam ;-)
Etap stawiania krzyżyka ciągle jeszcze przed nami, nil desperandum:) Ale i prawda niezełgana, że nas te klawisze odczłowieczyły niemało...
UsuńKłaniam nisko:)
Nie obraźcie się, ale jest to typowe biadolenie ludzi z poprzedniej epoki. Kino miało zlikwidować teatr, telewizja kino, wideo telewizję. Komputery dały olbrzymie możliwości spełniania swoich marzeń, pragnień, jest nieoceniony w dostępie do informacji. Jak ktoś nie umiał ładnie pisać po polsku, to i komputer mu nie pomoże.
UsuńNie obrażam się, bo nie ma za co, a mnie to zresztą w ogóle dość ciężko przychodzi:)) A że się nie zgodzę, to już rzecz jest insza. Wszystko o czym piszesz (Teatr, kino, telewizja etc) służy nam jako odbiorcom, zatem biernie. Pisanie zaś stanowiło (i mam nadzieję, że jeszcze stanowi) formę przekazywania aktywnie jakiejś jednak cząstki siebie. I tu się nie zgodzę, że zastąpienie pisma ręcznego jakąkolwiek formą mechanicznego, miałoby nas nie zubażać...
UsuńKłaniam nisko:)
Ja też się nie obrażam, chociaż pewnie głównie do mnie TORLIN skierował tę uwagę. I nie biadolę, bo używam komputera, komórki, chodzę do kina, teatru, i do Filharmonii i oglądam telewizję.Czytam też książki, nie tylko blogi. Jednak podtrzymuję swoje zdanie, że komputery zubażają człowieka.
UsuńI jeszcze odnoszę wrażenie, że pochodzimy /mimo wszystko/ z tej samej epoki.
Pozdrawiam Torlina.
P.S. Jestem gotowa do dyskusji na ten temat, gdyby Torlin zechciał.....
Popieram zdanie Stokrotki, miał rację autor, gdyż ćwiczenie ręcznego pisania, w tym sztuka kaligrafowania służyła niegdyś i wyrabianiu charakteru, w tym kilku pożądanych jego cech, jak to cierpliwości, dokładności, staranności. Dzisiaj i maszyny poszły w odstawkę za sprawą komputerów, a skutek tego taki, że ani staranności, ani dokładności, ani cierpliwości w wielu tekstach nie uświadczysz, ale i znajomości ortografii trudno oczekiwać, bo piszący naiwnie wierzą, że komputer za nich wszystkie błędy poprawi.
OdpowiedzUsuńnotaria
Etap w komputrach następny to bodaj zamiana mowy na tekst pisany, zatem już i ortografia będzie zbyteczną, a stąd już tylko krok do programów poprawiających składnię, stylistykę etc. Mam nadzieję, że nie dożyję chwili, w której to komputer będzie tego bloga pisał...:((
UsuńKłaniam nisko:)
Nie ma obawy :-) nawet jeśli komputery zaczną za nas poprawiać składnię, stylistykę, samodzielnie wybierać informacje i układać dłuższe teksty, to jednego nie nauczą się nigdy: ludzkiego poczucia humoru i wypełniać duszą miejsce między wierszami :-)))
Usuńnotaria
Anonimowy!
UsuńA skąd wiesz?
Torlinie Drogi, blogspot anonimowym nazywa każdego kto nie ma na nim albo na wordpressie konta lub go nie identyfikuje:) Patrz na podpisy pod, a nie nad...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Miła Notario: tejże mi tylko właśnie pozostało nadziei:)
UsuńKłaniam nisko:)
W porządku!
UsuńNotaria!
A skąd wiesz?
Trolinie, mam wrażenie, że prowokujesz dla samego prowokowania, bez głębszej idei ;-) Ja też oglądałam "2001: Odyseję kosmiczną", ale pomysł uduchowienia czy choćby rozwoju psychicznego komputerów między bajki wkładam. Nie mówimy tu bowiem o inteligencji logicznej, lecz o czymś, co ową - w przypadku człowieka - niedoskonałą, inteligencję uzupełnia. Podobno jest możliwa alternatywne istnienie życia na bazie krzemu zamiast na bazie białka węglowego, ale poza czystą teorią, jeszcze nikt tego nie udowodnił. A może udowodnił i Ty o tym wiesz? A poza tym, czy życie krzemowe (gdyby zaistniało) oznaczałoby automatycznie istnienie w sferze ducha?
UsuńDla ciekawych wszystkiego: http://www.wykop.pl/ramka/974867/pozaziemskie-zycie-moze-byc-oparte-o-krzem/
notaria
Notario!
UsuńŻyj sobie w nieświadomości, jeszcze niedawno twierdzono, że nikt nie zdoła wygrać z człowiekiem w szachy. A pamiętasz film Kondratiuka z Igą Cembrzyńską "Cztery pory roku"? Tam bohater mówi swojej żonie na początku filmu, że coś takiego jak kolory, głos czy światło nie istnieje, wszystko to można przekształcić w fale, drgania itp. Ja wiem, że to jest bolesne, ale kolor naszej flagi to np: "Współrzędne trójchromatyczne barw x, y, ich składowa Y oraz dopuszczalna różnica barwy E w przestrzeni barw CIE 1976 (L* u* v*) ustalona według wzoru CIELUV przy iluminancie C i geometrii pomiarowej d/0". Tak samo można przekształcić seks, zażenowanie, wstyd, miłość, zakochanie.
I nie mówimy tu o romantyzmie.
Pozdrowienia z uśmiechem
Świetne! :-))) Najpierw piszesz, żebym sobie żyła w nieświadomości (w nieświadomości czego, mianowicie, już nie wyjaśniasz, trudno), a zaraz potem jednak ową moją rzekomą nieświadomość próbujesz uświadomić:-) Rewelacyjny to przykład na ironiczną sprzeczność, jakiej trudno byłoby się spodziewać po najbardziej nawet inteligentnej maszynie. Nie rozumiem, dlaczego wzór na kolor flagi miałby być bolesny???! O co to znaczy "tak samo można przekształcić" - konkretnie co przekształcić? Słowa (pojęcia), emocje (zażenowanie, wstyd), zachowania (zakochanie, seks), czy zjawiska fizjologiczne im towarzyszące?
Usuńnotaria
Wybaczcie (Notario, Torlinie), że słów dwóch wtrącę, bynajmniej w meritum sporu nie ingerując:) Bez względu na effecta tejże dysputy końcowe bym Wam Obydwojgu podziękować pragnął, bo blog ten tak ognistej zdań wymiany nie pamięta...:) Pozwólcie zatem obdarzyć się ex equo tytułem Dyskutanta Roku ( z tem, że obiecać nie mogę, że tytuł nie będzie przechodni:)
UsuńKłaniam nisko:)
Spróbuję Ci to Notario na spokojnie wyjaśnić. Miałem wrażenie, że posługujesz się typowymi dla romantyków zbitkami słownymi w stylu "błękitne niebo", które albo w rzeczywistości w ogóle nie istnieje, albo jeżeli istnieje, to można je przekształcić w układ fizyczno - chemiczny. Zwątpiłem, jak przeczytałem u Ciebie, że zakochanie jest zachowaniem się. Absolutnie, jest to czysta emocja, i z punktu widzenia medycznego jest to stan chorobowy. Pisał na ten temat profesor Kępiński w swoim dziele "Schizofrenia", że jednym z odpowiedników tej choroby w realnym normalnym życiu jest właśnie zakochanie się.
UsuńWszystkie nasze uczucia, emocje można przełożyć w układ zero - jedynkowy, dlatego dałem przykład flagi. Dla romantyka jest ona biało - czerwona, matematyk czy fizyk spyta się: "Co to znaczy biały?" Eskimosi znają czterysta określeń bieli. Co to znaczy "czerwony"? A przecież wszyscy wiedzą, że nasza flaga nie jest czerwona. Tylko amarantowa. To dlaczego nie wymachujemy flagą biało - amarantową?
Smutek, radość, podniecenie, przyjaźń, miłość możemy przekształcić w szeregi matematyczne i wzory fizyczne. Może nie wszystko już teraz, ale mózg ludzki jest nieograniczony.
Pozdrawiam z uśmiechem
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż we właściwy klawisz trzeba będzie trafić. Gorzej, że teraz pisze się metodą "kopiuj" - "wklej". Czynią to uczniowie, dziennikarze....., aż po profesorów.
Pozdrawiam serdecznie.
Jakem już i notarii był pisał i tego się zbędziem, bo już są komputry co słowo wyrzeczone na zapisane odmieniają... A co się plagiatów tyczy, to mniemam, że dojdziem do jakiego centralnego rejestru, który to sprawdzał będzie i wraz będzie co brzęczeć, że tego już kto napisał. Radziłbym póki co, ów "klik dobry" patentem zastrzec...:))
UsuńKłaniam nisko:)
Chciałabym zobaczyć na zdjęciu taką maszynę, bo nie potrafię jej sobie wyobrazić.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Poszukać się postaram:)
UsuńKłaniam nisko:)
Z góry dziękuję.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
To z pewnością nie wyczerpuje tematu, póki co przecie tutaj upraszam:
Usuńhttp://typewritercollector.com/
Kłaniam nisko:)
Sympatycznie......
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Niemniej sympatycznie odkłaniam:)
Usuńto tak stary wynalazek? ale cos mi chodzi po glowie, ze pierwsze maszyny do pisania nie klawisze mialy, lecz glowicę, ktora sie dwoma suwakami w odpowiedni kat obracalo?
OdpowiedzUsuńAutor notki najwidniej maszyny nie widział, jeno ją z czyjego opisu sam opisywał. A insza, że pierwsze masowe bodaj Remingtony były, co iście jakoś Waść rzekł, wyglądały...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko, wielce rad znów móc mieć znak jaki od Waszej Miłości:)
I tak doszliśmy do pisania na komputerze. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTo jeszcze jest w miarę znośnem, a czasem i przyjemnem:) Pytanie do czego dojdziemy w przyszłości...
UsuńKłaniam nisko:)
Pamiętam jak jeszcze w pracy mieliśmy maszyny do pisania (nie pamiętam jak się zwały, ale coś z niemiecka)i jak ciężko się na nich pisało, po kilku godzinach pisania na niej, trzeba było paluchom gimnastykę robić, bo ... bolały. A teraz pisanie na klawiaturze komputerowej odbywa się bez bóli...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Szczęśliwie mnie ominęło pisanie na nich całymi godzinami, choć pisywałem i po kilka pism dziennie, to i znam te radości... Porzuciłem te zabawy jako elektrycznych wprowadzono machin, co szalały jak głupie, a klawisz niebacznie przytrzymany zapełniał pół strony przecinkami...
UsuńKłaniam nisko:)
podobnie jak fotografie kradły dusze?:)
OdpowiedzUsuńRaczej chyba nie... Z konterfektami aparatem czynionemi faktycznie przesąd, choć mogę jego genesis zrozumieć, jako na szczególnie udatne patrzę portrety, gdzie iście zda się, że patrzący z konterfektu nam jakby cząstki swej duszy ukazuje. Exemplum? Wielce znany sprzed lat bodaj trzydziestu portret Afganki młodej z okładki "National Geographic"... I wejście fotografij w miejsce portretów mniej lub więcej udatnych czy nawet podchlebionych (o czem się i angielski Henryk VIII boleśnie przekonał przy portrecie Anny Kliwijskiej a i nasz Kaźmirz Jegiellończyk, co ujrzanej w naturze po raz pierwszy Elżbiety rakuskiej ciężko odchorował...) zda mi się procederem wielekroć uczciwszym i prawdy bliższym, gdy przeciwnie: odejście od pisma ręcznego ku jakiejkolwiek mechanicznego formie, zda mi się zabiegiem zgoła odwrotnem...
UsuńKłaniam nisko:)
Pewnie bym wtedy stwierdziła, że to zwykłe fanaberie;-)
OdpowiedzUsuńI zapewne nie WMPani jedyna...:) Sam bym pewnie miał to najsamprzód za oszukaństwo jakie (Pawlak do syna: "Nawymyślali tych durackich maszyn bo siły w ręcach nie mieli":)
UsuńKłaniam nisko:)
Tak mi się przypomniało, że Lucy Maud Montgomery swoje książki pisała ręcznie. Potem dopiero wstukiwała je w maszynę do pisania. Dawno to już było, bo dawno, ale jestem niezmiernie ciekawa, czy ktokolwiek z piszących (niekoniecznie zawodowo) jeszcze tak robi :). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWydawnictwa dzisiejsze wymagają z pewnością tekstu w jakiem edytorze, do dalszej korekty i obróbki poręcznym, zatem na jakiej dyskietce, czy płytce. Ale czy tego już autor sam uszykuje, czyli też mu tego kto najęty czyni, tego już mi nie wiedzieć. Może zatem i być, że jacy starszej jeszcze daty, po dawnemu tak piszą (z pewnością tak czyniła Szymborska) a jaki sekretarz, czy inszy podręczny rzecz już nowoczesną czynił...
UsuńKłaniam nisko:)
A grafolodzy powiększają grono bezrobotnych... ;)
OdpowiedzUsuńFakt, cosi w tem jest na rzeczy... O wieleż się nie przeszkolą na analityków stylu i języka...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Styl i język łatwiej podrobić stosując wspomnianą już tu gdzieniegdzie zasadę "kopiuj(cudze)-wklej" :)
UsuńPrawda! O tem, żem ani dumał...:((
UsuńKłaniam nisko:)
Zastanawia się co wyrwała ze mnie klawiatura komputerowa
OdpowiedzUsuńOpis pyszny, czytałem szanownej małżonce.
Pozdrawiam
Bóg Zapłać za dobre słowo, choć nie mnie, a autorowi sprzed niemal półtora wieku należne...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Ponieważ wszystko piszę na komputerze, więc duszę już mam całkowicie wyrwaną, teraz przydałoby się dla mnie wynaleźć machinerię, która za mnie poskłada wszelkie papierzyska w szkole wymagane. Poskłada bez żadnego udziału z mojej strony, oczywiście :)
OdpowiedzUsuńWańkowicz w którejś z xiąg swoich opisaywał, jako małżonce jego w Hameryce jaka jejmość tameczna swojej wash-machine zachwalała, że nie tylko pierze, ale jeszcze i suszy. Na co Pani Wańkowiczowa rzec miała, że ona przed wojną w Polszcze miała takiej, co jeszcze prasowała i po komodach rozkładała. Amerykanka zachwycona się nazwy jej domagała i producenta, na co usłyszała, że nazywała się Marysia i że takie to u nas w Polszcze każdy robić potrafi...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Moim zdaniem wystarczy zajrzeć na dowolne forum (np. w Onecie), żeby stwierdzić, co nam zabrała możliwość mechanicznego (elektronicznego) zapisu myśli. Otóż w dzisiejszych wypowiedziach brakuje bardzo często właśnie owej myśli oraz elementarnej kultury i elegancji, a rezultaty są żenujące - to zwykłe prostytuowanie umiejętności pisania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zjawisko niechybnie istnieje, ale czy ono ma związku akurat z formą ręcznego czy mechanicznego zapisu, to jużem niepewny... Jedno, co rzec mogę, że zda mi się, że ręcznie pisząc, nie tyle może z uwagi na odbiorcę, czy na zapisu sposób, co jednak jakby na wpojone wiekami poszanowanie papieru, człek dwa razy słowa ważył, nim co popisał, by kreśleń uniknąć... Insza, że jak człek dziś na rękopisy mistrzów wejrzy dawnych, czasem ma i możność po tych skreśleniach poznać, gdzie też myśl błądziła... Klawisz "Backspace" wyrugował tej możności zupełnie...:((
UsuńKłaniam nisko:)
Ciekawe Wachmistrzu, co wydziera z nas komputer :)))
OdpowiedzUsuńZa inszych rzec się nie ośmielę... ze mnie niechybnie czasu moc...:)
UsuńKłaniam nisko:)
witam Wachmistrzu, po wielkiej przerwie powoli odnajduje was wszystkiech - pod strzecha juz od prawie roku niemoc wielka nastala i zezarla wiecej czasu niz owa machina o ktorej wasc piszesz :)
OdpowiedzUsuńPrzebóg, widnom nadto memoryi kiepskiej, czego przebaczyć upraszam, luboż miano to nadto wiele niewiast mi znanych nosić raczy, tandem frasunek mam niemały, by niepamięcią nie urazić, zasię dopraszać się jakich szczegółów co bliżej...:)
UsuńI witam pięknie:)