13 października, 2016

Jednej z porad ze starego kufra nieoczekiwana aktualność...

Responsując na komentarz do noty sub titulo: "Porady ze starego kufra: jak naprawić pęknięte naczynie z porcelany czy fajansu" na dawnem mem blogu, ninie przez Lectorkę kolejną po latach uczyniony, uzmysłowiłem sobie oto, że tej noty Lectorowie dzisiejsi moi po części pryncypalnej zapewne nie znają, a głębia doświadczeń i konkluzyj, osobliwie w wypowiedziach komentujących jest tegoż rodzaju, żem nie umiał przejść nad tem i umyśliłem owej noty in extenso przywołać tutaj, jedynie kolor gwiazdek przy przypisach na obecnie przyjęty odmieniając:


"Źródło toż samo*:

„Niekiedy wskutek nieostrożnego obejścia, uderzenia lub rozgrzewania, naczynia pękają na pewnej przestrzeni, a lubo nie grożą rozleceniem się, przedstawiają tę niedogodność, że przepuszczają kropla po kropli zawarty w nich płyn. Podaję sposób nadzwyczaj prosty i w zupełności wystarczający do usunięcia złego. Nalać do jakiegokolwiek naczynia, byle trochę większego rozmiaru od tego, które chcemy załatać, dostateczną ilość słodkiego mleka**, dodając doń dwa lub trzy ząbki grubo rozmiażdżonego czosnku. Pogrążywszy w mleku dziurawe naczynie, wstawmy wszystko na ogień. Zagotować mleko, podtrzymując wrzenie przez kwadrans***. Po upływie tego czasu naczynie wydobyć i obsuszyć na powietrzu. Szczelina zasklepi się o tyle, że naczynie nadal nie będzie przepuszczać płynu. Gdyby 15 minut owe gotowanie nie wystarczyło, należy je nieco przedłużyć, aż do otrzymania żądanego rezultatu.”

____________________________________

* [co w poradzie poprzedniej -dopisek Wachm. z 13.10.2016] Poradnik Lucyny C. (Cwierciakiewiczowej, bo choć Cypryan za Cwierczakiewiczową obstaje, mnie zda się, że wersja pierwsza tak się już i utrwaliła, że wojować pewnie daremny trud, a mącić komu już nawykniętemu turbacyja zbyteczna) sub titulo „Porządki domowe” , których Gebethner i Wolff w Warszawie Anno Domini 1887 wydali…
** Autorka przez „dostateczną ilość” rozumie, jak sądzę, taką która pozwoli mleku przykryć pęknięcia naczynia łatanego – Wachm.
*** Tu proszę kunsztu dopiero kucharek dawniejszych docenić! Przecie nie o przykręceniu gazu mówimy, a o tem, że na ostro przecie palonem pod płytą ogniu, garnkiem tak trza manewrować by przez kwadrans wrzało, a nie wykipiało, co u mleka niemal niepodobieństwem, zaś effecta przypalonego wykipianego… Hospody Pomyłuj!:((






KATEGORIE: Porady ze starego kufra

35 Komentarze

Napisz komentarz →

elaja
2 lutego 2009 o 11:22


faktycznie, sposób „niezwykle prosty” ;)) rozbawiłeś mnie Waść, dziękuję i miłego tygodnia życzę
Odpowiedz

Wachmistrz
2 lutego 2009 o 16:18


No jak komu:)) Ja się nie podejmuję tego mleka w stanie wrzenia, nie kipienia przez kwadrans utrzymać…:) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Maciek zwany siwym
2 lutego 2009 o 22:55


Ot, pokolenie młode do kuchennych robót wedle tradycji nienawykłe! ;))))).Oto garniec dobrze wyszorowany, w którym NIGDY nic przypalonym nie było, stawiało się nad odkrytym JEDNYM szybrem węglowej kuchni na dwu cegłach, bacząc, by pod spodem jeno żar, nie płomień, a do garnca z mlekiem specjalną sztuka uczyniony porcelanowy krążek ze szczerbą na krawędzi się kładło. Mleko kipiało pod tąż wstawką, przypalać się nie dając, bo przy wrzeniu, gdy parę puściło, nowe i chłodne napływało.Ot, cała tajemnica.Smacznego!
Odpowiedz

~Cyprian Vaxo
3 lutego 2009 o 14:58


Ową wkładkę, o której pisał Maciek zwany Siwym – jeszcze do niedawna można było spotkać w handlu, pod nazwą ‚kipichron’, albo porcelanową, albo metalową. A w starszych książkach kucharskich zalecano użycie w tym celu wyszczerbionego spodka od herbaty, kładzionego do góry dnem, też działało. I jeszcze – aby mleko nie przywarło do dna garnka – nalewa się trochę wody (2-3 łyżki), zagotowuje, i dopiero do wrzącej wlewa mleko.Ale pamiętać należy: ‚pij mleko, będziesz kaleką!’
Odpowiedz

Wachmistrz
3 lutego 2009 o 19:58


Wrodzonej (bo przecie nie nabytej:)) awersji do tego napoju białego widać zawdzięczam, żem się o onego tajnikach warzenia nie edukował jak należy:))) Praeceptorom Obojgu z serca dziękując, kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Maciek zwany siwym
4 lutego 2009 o 14:31


Cóż jednak znaczy jednostronność myślenia! W stercie gratów, gdy pokolenie dziadków odeszło, a ci, z którymi mieszkałem byli ludźmi pedantycznymi do szaleństwa (mojego), znalazłem zdobną wielce miseczkę owiniętą troskliwie w kilka warstw płótna. Zastanawiającym było, PO CO Babunia owo tak hołubi, kiedy krawędź miała trójkątne wyszczerbienie, a pobite naczynie należało wyrzucić, żeby pecha nie niosło. (Sagany wyjątkiem, ale to jeszcze po przodkach i naprawione).I dziś dotarło do mnie, że to był właśnie babciny kipichron!Ot, jak sobie coś zakodujesz, to nie popuści, dopokąd kto rozwiazania na tacy nie da.Dzięki, Cyprianie! ;-)))) Pozdrawiam!
Odpowiedz

~Maciek zwany siwym
2 lutego 2009 o 12:27


Dziecięciem będąc, nieopodal granic Warszawy, gdzie dziś plątanina Ursynowa, kilka razy odwiedzałem wieś, w której potomkowie Słowaków bytowali, różnymi przydatnymi miastu rzemiosłami się parając. Był i garncarz i druciarz, którzy stare gliniane skorupy (a był jeszcze gdzieniegdzie zwyczaj w glinie warzenia, szczególnie na węglowych kuchniach) niemal jako nowe rychtowali – jeden zręcznie wiązał, drugi polewę zakładał, do pieca dzieło biorąc, tak, że skorupa nową niemal wychodziła, zdobnym szlaczkiem druty odznaczajac. Co pamiętam – „złociuteńka, denko to calutkie być musi, tu nie poradzimy.”A z innej strony – wielki instytut naukowy przez lata prowadził badania, nad połączeniem metalu z ceramiką, by temperatura nie rozsadziła szkła czy porcelany. Do dziś pojąć nie mogę, jak wiejskim rzemieślnikom się to udawało.Pozdrawiam!
Odpowiedz

Wachmistrz
2 lutego 2009 o 16:17


Wspomnienia powinszować i kapkę pozazdrościć:) Tajemnica zapewne (jeśli się okaże) będzie w jakiem niby drobiazgu : do gliny domięszane ćwierć jajka lub drut terpentyną natarty. Za słowo proszę nie łapać, bo tom jedno strzelał na wiwat…:) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Maciek zwany siwym
2 lutego 2009 o 20:28


Ba, żeby to tylko takich sposobów się szacowny Instytut imał! Wiem co-nieco, bo rodzina tam pracowała, a jeden z tych garów naprawianych to ze szczętem zmielili na badaniach. Fakt, że drugi raz miał spotkanie trzeciego rodzaju z podłogą, ciekł znów, ale cały w kształcie się ostał.Pozdrawiam!
Odpowiedz

Wachmistrz
3 lutego 2009 o 20:00


Historyjki coś mi tem spomnieniem przypomniał, na maila żem posłał:) Bóg Zapłać i kłaniam nisko:)
Odpowiedz

bozenka550@buziaczek.pl
2 lutego 2009 o 13:40


Leniwam i strachliwa chyba też:-) Nie ma możliwości żeby mi to mleko nie wykipiało:-) Wyrzucić, kupić nowe i po kłopocie:-)))pozdrawiam PydziaPS. Uwielbiam porady ze starego kufra:-)))
Odpowiedz

Wachmistrz
2 lutego 2009 o 16:19


A cóż jeśli to pamiątka familijna jaka? Abo od Lubego prezent najpierwszy?:)) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Vulpian de Noulancourt
2 lutego 2009 o 18:06


Drotar byl podomovy opravar kuchynskeho riadu. Patrz też:http://www.drotaria.sk/Pozdrawiam
Odpowiedz

Wachmistrz
3 lutego 2009 o 20:52


A do tego żeś doszedł?:http://www.drotaria.sk/index.php?option=com_content&task=view&id=197&Itemid=164 Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Vulpian de Noulancourt
3 lutego 2009 o 21:04


Ho, ho! Prawdę mówią, że Chińczyk jest zdolny do wszystkiego. Sam widziałem np. artystę, który zarabiał malowaniem reklam. Kopiował z wielką dokładnością treść obrazka wielkości karty kredytowej na powierzchni tak gdzieś 1,8 x 2,5 metra. I wcale nie było to żadne dzieło a la Nikofor, tylko iście fotograficzna dokładność! Kilkoma zwykłymi pędzelkami. Nieprzyzwyczajonego widza powalało na miejscu.Pozdrawiam
Odpowiedz

~Vulpian de Noulancourt
3 lutego 2009 o 21:33


Zut! Nikifor. Przestałem trafiać w klawisze. Czas iść spać.Pozdrawiam
Odpowiedz

~Wachmistrz
4 lutego 2009 o 22:20


Nie ma się czym ambarasować… A do zmyślności palców niezwykłej nacja chyba bez znaczenia, choć pewnie już tradycja tak… Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~umyk
2 lutego 2009 o 22:08


bardzo przydatna porada :))) …. gdy mnie kiedyś wazon ,,przeciekał,, to przeznaczyłam go na suszone kwiaty tylko … serdeczności Wachmistrzu :)))
Odpowiedz

Wachmistrz
3 lutego 2009 o 20:53


Hmmm…. Tylko gdzie ty, niebogo, naczynie do tej kuracyi od wazona większe znajdziesz?:) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~babcia Barbie
3 lutego 2009 o 08:24


Oj skorzystam , skorzystam – mam ulubiony talerzyk ździebko pęknięty, z którym obchodzę się jak z jajkiem. Może się uda . Dziękuję i pozdrawiam
Odpowiedz

Wachmistrz
3 lutego 2009 o 20:54


Kciuki za pomyślność tegoż przedsięwzięcia trzymać będę:) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Sarmata
3 lutego 2009 o 20:48


Czołem Waszmości!Długi czas mnie nie było, bom chorobą złożon był i sił brakło na wizyty, acz teraz nadrabiam zaległe rzeczy gorliwie i z ochotą chłonę słowa w języku przecudnym pisane. Naczytałem się ja u Waści o nartach i ich perturbacyjach z nazwą (nie świadom byłem, iże angielczyków – ski musiało wypierać nasze narty…), takoż z przyjemnością, równie wielką, o naprawie naczyń dziurawych poczytałem. Stwierdzam jednak, żem sceptykiem wielkim i nie chce się memu łbu uwierzyć, jakoby takim sposobem można było dziurę załatać, na czas krótki choćby. Mleka używam w ostateczności, czosnek zaś wolę miast antybiotyku w sporej ilości zażywać (i jako Żyd capię czasem nielitościwie), niźli jako spoiwa jakiegoś szczególnego.Kłaniam w pas nisko, z szacunkiem wielkim dla mistrzostwa pióra WMości.
Odpowiedz

Wachmistrz
3 lutego 2009 o 20:58


Do mistrzostwa dojść tu nie sposób, ale przecie nie o to idzie, by złapać króliczka:)) Bóg Zapłać Waszmości za dobre słowo, a co się trafności porady tyczy, to bodaj jeden jest jeno sposób, by się przekonać o tem… Nieszczęściem ni Waszmości, nie mnie on nie nadto kuszący, tedy pewnie poczekać przyjdzie na inszych w tej mierze dokonania:) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~joszi
4 lutego 2009 o 11:58


yyyy… to ja już chyba wolę żeby mi ta kawa pomalutku wyciekała niż by miała czosnkiem po wieki wieków zalatywać ;))
Odpowiedz

~Wachmistrz
4 lutego 2009 o 22:17


Dlaczego po wieki wieków?:)) Tylko do wypicia….:)) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Sigismundus Secundus
4 lutego 2009 o 18:57


Primo: – Skleiwszy solidnie nadwyrężone naczynie, niesiesz je z dumą do wybranki, czekając – być może – nie tylko na słowną gratyfikację, zaczepiasz nogą o jakiś niewart uwagi szczegół, walisz się na pysk [uczciwszy uszy]… Zbierasz skorupy… Myślisz o ponownym klejeniu… Masz już przecież wprawę, a ćwiczenie czyni mistrza!!!Secundo: – A nie dałoby się mleka czymś godziwszym zastąpić? Co Wachmistrzu osobiście o piwie sadzisz? Cukru lub miodu dodawszy, solidny osad na ściankach kufla po wypiciu zauważysz…POZDRAWIAM.
Odpowiedz

~Wachmistrz
4 lutego 2009 o 22:23


Ad primum: zacząłeś, Sigismundzie w horrorach gustować?:)) Scena, którejś odmalował iście ciarki na grzbiecie na myśl samą, że to by się iście przytrafić mogło…:)Ad secundum: pewnie by i można, aliści za skutki klejenia piwem nie ręczę…:)) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Maciek zwany siwym
5 lutego 2009 o 03:49


A może – porzuciwszy babek sposoby – cyjanopanu by użyć?
Odpowiedz

Wachmistrz
6 lutego 2009 o 10:18


Ciii!… U Wachmistrza? Nie godzi się…:))) Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Sigismundus Secundus
5 lutego 2009 o 19:11


1. Jakiż to horror? – Samo życie.2. Ale satysfakcja większa niźli z pochłeptywania „mli-mli”.
Odpowiedz

Wachmistrz
6 lutego 2009 o 10:17


Z tem drugim nie zgodzić się nie sposób:))… O walorach smakowych już i nie rozprawiając…:) A mnie wraz się spomniał PanaHenrykowy Sanderus, ze zgrozą i żałością wołający: „Kobyle mleko! Kobyle mleko!” Kłaniam nisko:)
Odpowiedz

~Babka z Gdyni
4 lutego 2009 o 23:17


Witam Wachmistrza!Moje wydanie opracowane przez Jana Kalkowskiego z .83r. podaje:Lucyna Ćwierczakiewiczowa.Ale, jak się zawał, tak się zwał, ważny pożytek z Jej przepisów.ps.Drogi Wachmiostrzu!Ponieważ dzisiaj mija miesiąc jak nogę sobie złamałam, przeto upraszam wypić za jej zdrowie rychłe maleńki kusztyczek nalewki, co tam Wachmiostrz w domu pędzi.Z góry dziekuję!-)))
Odpowiedz

Wachmistrz
6 lutego 2009 o 10:22


Teraz to Wachmistrz pędzi co najwyżej z łóżka do wychodka, bo i jego grypsko zmogło…:(( Najwidniej w niedostatku onych kusztyczków zdrowie chroniących:(( Kłaniam nisko i rychłego uwolnienia od półpancerza w tem przypadku niepraktycznego wielce życzę:)
Odpowiedz

~k
12 października 2016 o 11:59


Działa.dzbanek do herbaty przecieków mocno przez pęknięcie w dnie. Teraz nie cieknie :))) bez problemu gotowałam mleko przez 15 min z czosnkiem. Jsk w roku stał ceramiczny dzbanek pusty w srodku to mleko nie chciało lipiec.polecam
Odpowiedz

Wachmistrz
13 października 2016 o 10:57


Wielcem WMPani za ten głos, praktyczną użyteczność porady onej potwierdzający, obligowany…:)
Kłaniam nisko:)



                                        ................

10 komentarzy:

  1. Maciek zwany Siwym, Cyprian Vaxo.... Ech, nie piszę dalej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wejrzyj na to tak, żeśmy oba niewiarygodnego wprost szczęścia mięli do komentatorów nietuzinkowych... I mamy nadal:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Byle nie nadto wiele, bo mleka zabraknie...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Z przyjemnością przeczytałam.:))) Lubię czytać jej przepisy.
    Przekręcenie nazwiska pani Ćwierczakiewiczowej na Ćwierciakiewiczową wzięło się z jej legendarnej oszczędności.:) Zresztą pewno i ta porada ma takie źródło.:)
    Rozumiem, że niektóre z filmików to sugestie rozrywek na Kartoflisko...:)))
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie z tą myślą były wybierane...:) Ale jeśli będą komu natchnieniem...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. szczur z loch ness14 października 2016 07:19

    Nie święci garnki lepią, co poniekąd potwierdzasz Imć Wachmistrzu, bowiem z pełnym szacunkiem jednakowoż to świętych byłoby Cię trudno zaliczyć hehehehe :-)
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mam to sobie w dodatku jeszcze za zaletę...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. A następnie taki garnek pewnie tylko na sucho czyścić
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę się mądrzył, bo po prostu nie wiem... Ale nie wydaje mi się, by mądrość ludowa przyszła tylko do konceptu połowicznie przydatnego...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)