25 lipca, 2020

O czem nam Mićkiewicz Jegomość nie pisze...

w dziele swem pryncypalnem, sub titulo "Pan Tadeusz"? Ano niemało ci on tam zamilcza, kolorysta też z niego pierwszej wody, a i zdarzy mu się plątać, jako z wiekiem Zosi, której Telimena wprost prawi "zaczynasz rok czternasty", a z logiki zdarzeń przez Jacka Soplicę opowiedzianych wynika, że się rodzić mogła najpóźniej w Roku Pańskim 1795, ergo latem 1811 mieć winna wiosen szesnaście, chyba że się ugodzim, że które z tych dwojga (Telimena lub Adam) rachować nie umie.
  Nie o te jednak mi idzie sprawy, a najwięcej o pozycję i rolę Sędziego, a co za tem idzie i o Tadeusza. Znamy, że Jacek Soplica w młodości swej bujnej być miał szlachty okolicznej nieformalnym przywódcą, co pośrednio mi dowodem (przy braku choćby i słóweczka o ojcu onegoż, zali żył jeszcze), że to ów był posesjonatem, bo gołysza mogła szlachta poważać, jako Maćka Starego Dobrzyńskiego, aliści już z posłuchem gorzej, co i w tem utworze widać. Jak dla mnie zatem to Jacek był Soplicowa właścicielem pełną gębą, a potwierdza to jeszcze i cytacik z księgi VI, słowami Sędziego, które in extenso przywołam:

"[...]Ja się nie znałem, nawet nie widziałem z Jackiem;
Ledwiem słyszał o jego życiu hajdamackiem,
Siedząc wtenczas retorem w jezuickiej szkole,
Potem u wojewody służąc za pacholę.
Dano mi dobra, wziąłem; kazał przyjąć Zosię,
Przyjąłem, hodowałem, myślę o jej losie:[...]"
  Widzimyż tu jawnie, że go na służbę oddano do wielkiego pana, niechybnie z tą myślą, by tam sobie protekcyją wojewody przyszłego chleba był nalazł, bo go w rodowym Soplicowie mógł mieć jeno za gościną u brata tam władającego. Normalna to była praktyka w dawnych czasach, że syn pierworodny dziedziczył, a iżby mojątku nie dzielić, bo w trzy pokolenia, by ród zmarniał na kawalcach leda jakich, tak wtóremu chleba przychodziło szukać po świecie, najczęściej wojennego. Trzeciemu, jeśli się zdarzył, duchownej zwykle szykowano sukienki, a kolejnym to już rozmaicie, gdzie bywało, że i najstarszemu służyli. Sędzia przydomkiem swojem tegoż i nam potwierdza, jako i zażyłością z Podkomorzym, wojewody synem.
 Tu nam przyjdzie objaśnić, że komorzowie drzewiej byli na dworze królewskim czy książęcym personami znacznemi, którym przyszło zarządzać całym dworem (komorą). Przydano im zastępców, którzy byli de facto szambelanami, ale i szefami ochrony, zwierzchnikami nad całą służbą i wrychle przyszło to do tego, że się urząd podkomorzego stał nad komorzego wyższem, co i w mianach się odzwierciedliło; camerarius nam w pomroce dziejowej zaginął, a pierwotny subcamerarius stał się archicamerariusem, czyli podkomorzym wielkim lub koronnym. Z czasem stał się i kimś więcej jeszcze, może nie tyle w rodzaju ministra spraw zagranicznych, bo polityki własnej mu nie dozwalano, ale wszelkie znoszenia się z posłami cudzoziemskiemi za jegoż się pośrednictwem odbywały. Jednak z wykształcaniem się osobnym do tych spraw kancelaryj i urzędów ranga podkomorzych spadała aż do roli zwierzchnika sądów ziemskich, władnego spory graniczne i zawiłości sukcesyjne rozstrzygać. I nadal był to w Koronie pierwszy w swojej ziemi urzędnik ziemski, choć na Litwie już tylko trzeci...
  Wolnoż nam zatem przyjąć, że się Sędzia swego fachu sędziackiego przy Podkomorzym wyuczył i takaż być miała przyszłość jego i chleb nienajgorszy*. Przyszło jednak, za sprawą zdarzeń wiadomych, Jackowi za granicę jechać i tu mi właśnie owa kałabanija, której wieszcz nam poskąpił. Nie wierę ja, by swego pierworodnego, czyli Tadeusza, z ojcowizny wyzuł i praw do majętności na brata nieznanego przeniósł. Najpewniej, podług obyczaju, plenipotentem go jeno uczynił, zatem panem na Soplicowie de iure był Tadeusz, a Sędzia winien mu zdać majątku i sprawy z zarządu swojego, gdy ów pełnoletniości dojdzie, przez co rozumiano ożenek. Owo posłuszeństwo rozkazom nieznanego brata, które Sędzia w przywołanem cytacie podkreśla, także są tego pośrednim dowodem. 
  Po prawdzie się stryj z bratankiem nie patyczkuje**, a Tadeuszek stryjaszka poważa nad podziwienie. Osobna rzecz to szacunek dla Sędziego, że prawdziwie dba o niego i o przyszłości onegoż myśli, takoż i w matrymonialnym sensie, gdzie ośmiu na dziesięciu opiekunów, znając że to kres ich rządów i pozycji, by radziej mu wzbraniały, partyj kolejnych odradzając, panien obmawiając luboż i dyskredytując ze szczętem. Przecie gdy przychodzi do ślubu, Tadeuszek ma już najwyraźniej własne plany, o których rozmawia z Zosią i tam wprost się mówi, że większa część wiosek przychodzi mu z ręką panny i ów zamyśla chłopów tam uwolnić i uwłaszczyć. Pada tam wprawdzie słowo, że "stryj temu nie przeczy", w rozumieniu że się nie sprzeciwia, co widziałbym jedynie za piękną bajkę w latach trzydziestych w Paryżu pisaną, przecie nie do uwierzenia w Litwie dwunastego roku, a i jeszczeć - jak się zda - całemuż charakterowi Sędziego przeciwną. Ów był pan ludzki, nie przeczę, jak na czasy owe i na stosunki tameczne, ale był też gospodarzem pełną gębą i nie wierę ja, by się bez przymusu godził na dochodów tak znaczne uszczuplenie i dziedzica pozycji w okolicznym świecie.
  Czy coś nam z tego jeszcze ciekawego wynika? Ano może i inszemi oczami spojrzenie na amory z niem Telimeny, owej mężów łowczyni, która w tym związku winna być może mądrzejszą i dojrzalszą. Z pewnością wiedziała, że się zdarzały mariaże takowe, gdzie młody szedł za niewiastę, co mu być macierzą mogła, aliści się to na ogół właśnie z majętnością jaką niemałą wiązało luboż korzyścią inszą. Tu, że rzecz odwrotna, nie sposób mi wierzyć, by się Sędzia na stadło takowe był zgodził, dodatkiem widoki na majętności Horeszkowe tracąc, a bez jegoż znów zgody Tadeusz sobą rozporządzić nie mógł, o czem znów trudno, iżby zainteresowana nie wiedziała. A skoro wiedziała i czeguś tam jednak roiła sobie, to już o niej i o jej rozumku świadczy...
_____________________________
* - przytwierdzałoby nam i tego, że Protazy, woźny tegoż trybunału, swoistego w majątku Sopliców miał dożywocia, zapewne przez wzgląd na dawniejszą dla Sędziego służbę.

** "-A nie, to bizun - jutro staniesz na kobiercu!" (szlacheckich synów chłostano na kobiercu- Wachm.)



                                                                  .

12 komentarzy:

  1. "Choć sam nic nie posiadał prócz kawałka roli, szabli i wielkich wąsów od ucha do ucha"... Natus et possessionatus pełną gębą. Adam Mickiewicz, „Pan Tadeusz”, Księga II PRZYSŁOWIA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już Waść cytujesz, to dodaj że z wypowiedzi Klucznika Gerwazego, ostatniego co miał powód rzec co dobrego o Soplicach i nawiasem sam sobie za chwilę przeczy, mówiąc że trzystoma kreskami familii Sopliców rządził Jacek jak chciał... A z pewnością nie mógłby "rządzić" nie mając za sobą oparcia we własności, osobliwie właśnie Soplicowa. To jedno, a wtóre to napomnienie moje, że jeśli Waść mniemasz, że miana odmieniając mnie zwiedziesz, to nie liczyłbym na to i przypomnę memoryi Waścinej, widno krótkiej, żem Waści z włości moich wyprosił już dawno i bytności dalszych sobie nie życzę, więc nie przymuszaj Wasze, bym Waści wtręty kasować musiał...
      Żegnam, mam nadzieję że w sposób zrozumiały i wystarczający do zapamiętania!

      Usuń
  2. A i tak czyta się to wspaniale, znaczy "Pana Tadeusza"... co znaczy potęga poetyckiego talentu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego przecie Jadamowi nie odmówię, bom i sam pod urokiem, przecie widzę, gdzie czasem wieszcza ponosi, a czasem mu się rzecz kupy nie trzyma :)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Nasz wieszcz zapewne - podobnie jak Sienkiewicz ku pokrzepieniu - miał zamiar ukazać "lepszy sort" szlachty. Proszę zobaczyć, jakim nowocześnie myślącym chłopcem jest Tadeusz. To demokrata, który pragnie uwłaszczyć chłopów, patriota, który przedkłada dobro ojczyzny nad swoje, a sposób myślenia wybiega poza opłotki, kłótnie, waśnie, spory i "hajże na Soplicę". Pobożne życzenia poety, by przemiana nastąpiła w głowach Polaków, zostały na kartach epopei.
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak właśnie zapewne było. Na Litwie przełomu wieków już oczynszowanie kmiotków byłoby konceptem rewolucyjnym zgoła i zapewne skazałoby takowego reformatora na ostracyzm i samotnicze życie, a cóż dopiero uwłaszczenie chłopstwa, w rozumieniu szlachty zapewne jednoznacznej z rozdawnictwem jakiem. Przed bolszewikami większość konceptów z uwłaszczeniem związanych wiązać się miało z wykupem tej ziemi, najczęściej przez władzę narodową czynionych i wywracało się to na prostej kwestii skąd też i na to wziąć grosza... A tu nasz Tadeuszek lekką ręką by włości setkami lat przez przodków zbierane, chciało kmieciom darmo oddać. Znamy, że Sędzia się ponoć nie przeciwił, aliści znakomicie, realia znając, umiem wystawić sobie tego, że ów sądowego ubezwłasnowolnienia bratanka-wariata zyskuje i na powrót rolę posesjonata wchodzi.
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. 1. Moje wydanie "Pana Tadeusza" wygląda tak, że jakieś 3/4 strony od góry to niekończące się wierszydła, a mniej więcej 1/4 od dołu to rozmaite uwagi, wyjaśnienia i pouczenia, bez których gros czytelników nie wiedziałaby, o co tam w ogóle chodzi. Tylko "Przygody Tomka Wilmowskiego tu i tam" pióra A. Szklarskiego, które więcej mają przypisów niźli treści na jednej stronie biją na tym polu "Pana Tadeusza" na głowę.
    Dałem się niejednokrotnie poznać jako przeciwnik poezji, więc i w sprawie nałogowego liryzmu Mickiewicza wiele nowego do dodania nie mam. Uważam, że ta książka powinna być wykreślona z listy lektur obowiązkowych raz na zawsze, a na lekcjach należy jedynie omawiać skrót utworu - ot, tak jak i nie zaczytuje się uczeń w wielu innych przebrzmiałych utworach, których treść znać z grubsza wypada, ale których mało kto - poza kilkoma docentami - przeczytał, bo i po co?
    W wieku późniejszym (to znaczy już po maturze) niechże sobie różni pasjonaci czytają, co chcą - nawet i "Pana Tadeusza", ale w szkole młodzież należy zachęcać do trudnej sztuki czytania, a nie odstręczać od niej, nakazując lekturę dzieł ciężkostrawnych - a właściwie dla młodego człowieka niestrawnych. A później dziwimy się, że młodzież niczego nie chce czytać - to właśnie przez ultrakonserwatywnych entuzjastów "Bogurodzicy", "Pana Tadeusza" i "Nad Niemnem". Nie tędy droga, jeśli chcemy, żeby kolejne roczniki w ogóle książki do rąk brały.
    2. A wyjaśnienia Waszmości wielce udatne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość Twoja do poezyj wybornie znana mnie, jako i zapewne, bywalcom tutecznym :) Aliści tu się z tobą zgodzę, że rzecz być winna z lektur wyrugowaną, a i więcej nawet: zabronioną pod karą jaką! Dopiero wtedy by można mieć nadziei, że go młodzież iście czytać pocznie, że powstaną podziemne kółka dyskusyjne, a pożyczanie sobie wzajem dawniejszych wydań będzie się odbywało jak za najlepszych konspiracji wzorów:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Nieśmiało pozdrawiam z Wyspy. Jestem Ewa z Krakowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczegóż to nieśmiało, hę? :) Zali tu biją, gryzą lubo insze czynią nieprzystojności?:) Powitać mi nader miło, choć proszę nie czuć się obligowaną powszechnie przyjętem obyczajem, że rewizyta tu jakiem obligiem. Sam znam jak trudno nieprzywykłemu znosić pisanie moje, tandem wszytkim żem raz na zawsze tu od jakich bądź uwolnił był względów, wyjąwszy własną w tej mierze ochotę :)
      Kłaniam nisko:)
      Wachmistrz, Pan na Nalewkach, Nastojkach i Dwójniaczku, Dziedzic Miodu i Zarządca Węgrzyna (czyli też z grodu stołecznego i królewskiego Krakowa:)

      Usuń
  6. Bom nieśmiała niewiasta to i nieśmiało.

    Krakówek powiadasz Pan? Miło, miło, bo ja krakuska od urodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na nieśmiałość nalewka z głogu najlepsza, względnie berberysu, w ostateczności malinowa, a po prawdzie: każda :))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)