03 lipca, 2014

O lipcowych czynnościach gospodarskich...

... za kilkakroć tu już przytaczanym Teodorem Zawackim (styczeńlutymarzeckwiecieńmajczerwiec)

"Lipca i zardzewiały sierp się rad przygodzi,
Ale łaźnie używać i krew puszczać szkodzi."

- Lipiec jest najgorętszy miesiąc w roku, dla tego trzeba pilno siano kosić, aby uschnąć mogło.
- Rzepę siać około św. Kiliana* i św. Małgorzaty**; będzie miększa do warzenia.
- Kapustę na nasienie sadzić około św. Jakuba*** abo w tydzień po tym.
- Rozmaite bydło z paszej przedawać około św. Jakuba.
- Gdy żniwa nastaną, kazać wszytkim z wielka pilnością wychodzić : ogrodnikom , komornikom , chałupnikom, powabnikom**** , kaczmarzom , rzemieślnikom , owo zgoła wszytkim i młynarzom.[...]
- Ubiodrki***** pierwej między żyty siec niźli żąć,
- Żyto na kaszę w pszenicy wyżynać.
- Sprzątać rychło z pola; ztąd ten pożytek być może, że się wczas bydło rozpuści.
- Kiedy kmiecie poczynają żąć, dać im pokój tydzień pierwszy, aby zas drugi tydzień kiedy w dworze poczną, dzień podle dnia robili. [...]
- Lecie ogórków nasolić;[...]
- Mannę trząść, kmin polny zbierać, nową kaszę czynić i jajeczną powinna dobra gospodyni pod ten czas.
- Szkody strzedz; a kmieć swojej szkody bydła zajętego nie ma u siebie zamykać, jedno do dworu gnać a tam urzędnik ma mu szkodę kazać nagrodzić.
- Kędy błota są, na których trzcina godna do pokrywania, lecie, kiedy wyschnie kazać to żąć, a zimie kosą siec po ledzie ; jeśli dworowi tego nie potrzeba, pewnie kmiotkowi trzeba, bo jako suknia na grzbiet, tak przykrycie na dom potrzebne.
- Pod ten czas najlepsze malony.
- Słomą starą i sianem starym bydło karmić, także kokoszom i inszym drobom stare zboże dawać, bo od nowego siana i ziarna chorują często i czasem zdychają. Może sieczkę z starej słomy dla koni rzezać i mieszać z nowej słomy sieczką, tedy im nie tak szkodzi.
- Prosiąt strzedz, aby w młody len nie wchodziły, bo len młody jest im prędką i pewną śmiercią.
- Może też tego miesiąca drzewo do palenia rąbać na schodzie miesiąca.
- Z wiązaniem i wożeniem zboża i z inszemi rzeczami, które należą do zwożenia zboża, prędko się obracać, aby za pogody do stodół zboże zwieźć się mogło, a zwłaszcza gdy nie pewna pogoda następuje.
- Gdy zboże zwożą, wziaść po snopie z każdej kopy, z każdego kąta w polu (bo nie mogą być jednakie) i zaraz zmłócić, tam z każdego miejsca żyto plenne i nie plenne okaże się. A gdy dziesięcinę wożą do gumna , tedy takie od kopy brać po jednym snopie i młócić osobno.
- Kiedy spisują regiestr dziesięcinny, ma każdy chłop prawdę powiedzieć wiele nażął, gdy się co nazbyt najdzie, do dworu zabrać wytycznicy mają.
- Pszenicę trzeba zaraz wiązać, skoro jedno pożęta będzie a słoma przeschnie, i zwozić. Bo gdy od deszcza zmoknie, za dwa dni wyróść może.
- Tegoż miesiąca przypuszczają byka do krów i barana do owiec.
- W tym miesiącu sieja rzepę na rolej gnojem podoranej w nowym miesiącu. Na niektórych miejscach sieją na św. Jakub, na św. Kilian, na św. Małgorzatę, około sw. Jakuba, to jest tydzień przed nim i tydzień po nim, gdy miesiąc schodzi, wszakże każdy według zwyczaju kraju , w którym mieszka , ma
to czynić.
- Kapustę okopywać.
- Około sw. Jakuba puka się chmiel abo kwitnie.
- Role, które odłogiem leżały a na nichby kto siać chciał, z zielska i z niepotrzebnego korzenia chędożyć.
- Potrzeba też drzewa rodzące, które same stoją i słońce je bardzo pali, ziemią około korzenia okładać, aby im słońce szkodzić nie mogło.
- Nasienie na jarzyny, jako kapustne, pietruszczane etc. zbierać co dzień, aby się nie psowało
- Pod ten czas skopy najlepsze i natłuściejsze bywają aż do św. Michała.******
- Po Św. Jakubie już się ryby przestają trzeć i mogą rybitwi znowu wielkiemi sieciami łowić aż do Wielkiejnocy, zimie i lecie.
- Mogą też ptasznicy znowu zięby, sikory i inne ptaki około św. Jakuba łowić.
- Pod ten czas też młode kury kapłunią.
- Świeżo sadzone młode drzewka, aby dla wielkiego gorąca nie poschły, trzeba je często polewać, a nie ma być woda do polewania barzo zimna, ale ma być z sadzawek, z przekopów, abo z inszych stojących wód. Może je też słomą dla gorąca okrywać.
- Robaczywe i niepożyteczne jabłka a zwłaszcza te, które drzewo bardzo obciążają obierać i świniom dawać, aby drugie przed nimi róść mogły.
- Pod ten czas też dobrze w drogę jechać, bo dzień długi bywa, za którym kto jedzie i wędruje, siła ujechać i ujść może.
- Orzechy włoskie około św. Małgorzaty zrywać do smażenia i z skórą w cukrze i w miedzie, także i w winie; jako je smażyć w aptece mojej domowej na swym miejscu pisałem.
____________________________

* 8 Lipca
** 13 Lipca
*** 25 Lipca
**** z tem miałem frasunku krzynę, bom w dykcyonarzach znaczenia dosłownego nie nalazł był, aliści na to wejrzawszy, że powabiać znaczyło też wabić, zanęcać, mniemałem, że idzie o jakich folwarcznych, których czynność na co dzień nie z polem związana była a z zanęcaniem (ryb?, ptaków?, pszczół?). Szczęśliwie jeszczeć w edycyi pierwszej, Anno Domini 2010, Torlin rzecz rozszyfrował jak wabiącego ptaki... Dla cyrkumstancyj zaś przez Zawackiego opisanych rozumieć tegoż należy, że przyszło do okoliczności, których marynarze rozumieją pod wezwaniem "wszystkie ręce na pokład"...
***** najpewniej idzie o ubiedrza, które od krzywizny bioder znaczenie wziąwszy wszelkie pochyłości by oznaczały, stromizny, szkarpy etc.... Słowem, o toż Zawackiemu idzie, by poczynać od terenu cięższego, gdzie pewnie i tak zboże słabsze, a czasu póki co nieznana mitręga...
****** 29 Września

41 komentarzy:

  1. Już na dzień dobry uśmiałam się z tego, ze lipiec najgorętszy miesiąc w roku. Te czasu już bezpowrotnie minęły, u mnie na Pomorzu próżno się takich dni doszukać....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrócą, jeszcze wrócą...:) Przecie nas wszytcy upewniają, że nam nibyż ocieplenie idzie jakie i jeno ja z Vulpianem czeguś w to dowierzać nie umiemy...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. No dnia dzisiejszego na niejakie potwierdzenie na te lipcowe kanikuły jakby mamy :) ufff...jak gorąco.

      Usuń
  2. Vulpian de Noulancourt3 lipca 2014 13:03

    1. "...nową kaszę czynić i jajeczną powinna dobra gospodyni pod ten czas." - nie chwytam: co to za jajeczna?
    2. Byki i barany od dawna musiały lipca wyglądać.
    3. "len młody jest im [młodym prosiętom] prędką i pewną śmiercią." - a to dlaczego? Nażrą się i w boleściach giną? Czy też zgubią się w chaszczach gęstych i padną z głodu?
    4. "Mogą też ptasznicy znowu zięby, sikory i inne ptaki około św. Jakuba łowić. " - zięby i sikory? Jako pożywienie czy w jakichś (jakich?) innych celach?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie wiedziałem, to się spytałem Pana Piotra Adamczewskiego. Kasza jajeczna to jest semolina.

      Usuń
    2. Przyznam, Torlinie, że byłbym bardzo wobec tego sceptycznym, bo że z semoliny się makarony czyni, przecie jajek się dodaje dopieroż DO mąki luboż kaszki drobniuśkiej, której jeśli z pszenicy czynią twardej (durum) to właśnie jest semolina. Jeśli zaś owa mąka nie z twardej jest pszenicy, natenczas się właśnie makaroniarz ratuje jajami, by jej spolegliwszej uczynić i mamyż makaron jajeczny:) Wtóre, co mi wątpić każe, to że pszenica na polach Zawackiemu współcześnych była raczej rzadkością i kraj stał żytem, zasię semoliny jeno z pszenicy się czyni, a trzecie to już w responsie Vulpianowi wyłuszczę...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Ad.1 A "nowa kasza" Cię tak nie zaintrygowała? Bo jak dla mnie wielekroć ciekawsza, bo bynajmniej nie o świeżą jaką idzie, a o kaszy rodzaj zgoła osobny, ze zboża jeszcze lekko niedojrzałego czynionej... Co się jajecznej tyczy, to rzecz jest i owszem ciekawa i pierwotkiem żem tem tropem szedł, że antecessores naszy jajecznem zwali wszytko, co drobne, poślednie, jakie nie nazbyt udałe, jako na ten przykład solą jajeczną zwano sól... czarną...:) Aliści, nim głupości palnę jakiej udałem się do xiąg i u przyjaciół dobrych, jako Gloger Jegomość żem primo wyczytał, że Haur już o kaszy jajecznej wspomina, choć Gloger rzeczy nie rozwija i traktuje ją widać jako osobliwość jaką, której jeno przy haśle "jajecznik" czyli placek wielkanocny dodaje... Co tem więcej dziwne, że przecie nie sposób iżby Gloger wtórego z druhów moich, Lindego, nie znał, skoro właśnie się rodził, jako tamtemu przyszło na księżą oborę pozierać... Dość, że Linde, nawiasem takoż Haura przywołujący, wyraźnie o jajecznej kaszy pisze, że "jajkiem zaprawna". A tej by mi zatem widzieć więcej jako potrawy na stół przed podaniem, niźli jako jakiej do komory w zapasy chowionej, gdzie wszelkie z jajec dodatki w czas długi trzymane by ją jeno zaśmierdnąć mogły...
      Ad.2 O wieleż się na kalendarzu rozumiały...:)
      Ad.3 Też tak to rozumiałem, że to świeżyzna jaka wzdęciami grożąca i kiszek skrętem, aliści głosy, co się tu podniosły rzecz każą rozumieć więcej jakim przesądem może...
      Ad.4 Raczej dla śpiewu, a może i dla zarobku, bo lubiało mieć państwo we dworach śpiewających ptasząt po klatkach, a że znów ani zięby, ani sikory niewoli nie kochają, to i pewnie zdychały gęsto niebożęta, popyt ustawicznie nowy czyniąc...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Moja ulubiona seria:-) Ale... zaraz, zaraz - dopiero co zimowe czynności czytałam, a tu już lipiec? Nie ma gdzie czego o uciekającym czasie? :-) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że niby ucieka niecnota i z nas drwi? Jakie pół tylko literatury światowej o niczem inszem nie prawi...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. A teraz tylko zalewam gorzałką orzechy i dodaje cukier,
    Stare przepisy są bardziej subtelne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wejrzyj, Drogi Antoni, na to z jakiej jasnej strony: a jakbyś nawet i tego nie czynił, to cóż byś miał? Nadzieję jeno i smak z dawnych lat jaki, nieudolnością przemysłową czasem ratowany...:) Dobre, że choć i ten zwyczaj ocalał...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Za dniem długim kto jedzie i wędruje, siła ujechać i ujść może - kto zaś drzemkę sobie ucina, niewykluczone, że dobrze się wyśpi (zwłaszcza, jeśli posłał sobie niezgorzej)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wieleż nie drzymie w drodze, bo o wieleż konikowi szło jeszcze w tej mierze zaufać, osobliwie, gdy się w siodle drzymało, to już w koźle siedząc rzecz to azardowna wielce, na stan gościńców naszych wzgląd mając... A dziś, jeśli kto za kierownicą automobilu drzymać zamyśla, to znak niechybny, że mu się już i żywot i ten padół łez uprzykrzył do najostatniejszej ostateczności...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. A tutaj Z. wywołał moje zdziwienie. Pisze: "Prosiąt strzedz, aby w młody len nie wchodziły, bo len młody jest im prędką i pewną śmiercią". Tymczasem dzisiejsze przeglądy rolnicze i agrokulturowe piszą: "(Len) może stanowić środek wzmacniający dla zwierząt osłabionych po porodach. Stosuje się je również w żywieniu prosiąt i cieląt, zwłaszcza w okresie przechodzenia na żywienie mlekiem odtłuszczonym - w ten sposób uzupełniony zostaje brakujący tłuszcz i zwiększona ilość białka".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać, że czasy się zmieniają - nawet prosiętom ;)

      Usuń
    2. Chodzi i siemię lniane - te się podaje jak najbardziej i lochom i prosiętom i to od bardzo dawna - autor o tym musiał wiedzieć. Przypuszczam że chodziło mu o młody len, w postaci zielonych źdźbeł i możliwe, że niedojrzałe ziarna. Tego nie wiem bo nigdy nie widziałem prosiąt w łanie lnu.

      Usuń
    3. "Prosięta w łanie lnu" <3 Taki landszafcik mi się zamarzył :D Chyba poproszę na pomoc Talkę :))

      Usuń
    4. Trudnoż mi rzecz rozstrzygać, bom nie rolnik, a i świń nie pasałem...:) Zda mi się jednaką możnością, że i Zawacki jakich przesądów bardziej zapisał, niźli obserwacyj, ale i to być może, że co dziś się do pasz dodaje, to jest to z rozwagą czynione w proporcyjach jakich jeszcze zdrowych, a prosięciu może i owo tak smakowało, że miary zatracał wszelkiej, z czego właśnie takie, jak u Zawackiego opisane, smutne skutki...:(( Znamyż przecie i moc inszych trucizn, które i cżłekowi w ilości nieznacznej lekarstwem, a w przesadnej zabójstwem...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Rzepę jeszcze zdążę posiać, i drzewka młode posadzić, ale najbardziej to mi się jakaś podróż daleka marzy ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sianie rzepy w lipcu skończyło się u mnie jedną wielką porażką, bo nie dość, że wyrosła włóknista i łatwo w kół wybijała, to jeszcze była niemiłosiernie robaczywa. Przypuszczam, że należało ją posiać pod koniec lipca, kiedy to robactwo już się inne lęgło, nie tak chętne na tę rzepę. Poza tym dzień krótszy i mniej słońca nie powodowałyby tego wybijania i włóknistości. Jednak dalszych prób nie przeprowadzałem ze względu na brak czasu i mało chętnych do jedzenia tej rzepy.

      Usuń
    2. Vulpian de Noulancourt3 lipca 2014 21:58

      Wyrosła rzepka jędrna i krzepka. A że robaczywa? Bo ekologiczna.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Notario, jak Ci ta rzepa obrodzi to przywież choć jedną na spróbowanie /ale mam na myśli rzepkę, a nie rzepę/.
      A do "niujorka" to rozumiem że nadal nie chcesz pojechać.?

      Wachmistrzu - przeczytałam wszystkie czynności . I chciałam zapytać czy znasz jakieś lekarstwo na lenistwo?:)

      Usuń
    4. Uściślę na wszelki wypadek, że to lenistwo miało dotyczyć nicnierobienia w lipcu.
      Jedynie jabłka mogłabym spadnięte zbierać i zrywać. Moja Babcia zawsze mawiała, że robak jest mądry i do byle czego nie lezie. Więc po wypstryknięcie onegoż z jabłka i ominięciu tej niezbyt urodziwej jego otoczki zjadłabym wszystkie papierówki spod drzewa. Bo papierówki u mojej Babci to pychoty były.
      Mam nadzieję, że znasz smak takiego jabłka. Bo dla mnie to jedno z najpiękniejszych wspomnień dzieciństwa.

      Usuń
    5. Notarii życzę marzeń spełnienia, byle z tych wojaży do nas powrócić raczyła, Kneziowi konceptu na jaki napitek z tejże rzepy więcej krzepki, to i amatorów nie zabraknie na pewno, Stokrotce życzę lekarstwa w postaci własnych wyrzutów za lenistwo uśmierzenia:)) Nie jest rzeczą wstrętną odpocząć przecie, gorzej gdy się samemu sobie wmawia, że to lenistwo i że to złem jest...:) Od papierówek wolę ja gatunki jabłek insze, jako cydr czy calvados...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. To jednak manna sama z nieba nie spada? :)))
    Podpisuję się pod pytaniem po co te ptaki łowić i co to kasza jajeczna.
    Chyba nie jestem dobrą gospodynią, skoro nie wiem. :(
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko niektórym wybranym spadała, a i to przypuszczam, że nie sama, jeno się musiał Bóg Dobrodziej natrudzić...:) Brak tej, dawno zaginionej wiedzy, w niczem umiejętności gospodarskich dzisiejszych nie umniejsza, a z responsem - by nie powtarzać - pozwolę sobie odesłać do tego, com już Vulpianowi był pisał...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Któż by pomyślał, że len, takim zbrodniczym jest dla prosiąt pokarmem?! Na szczęście można im chociaż dawać robaczywe jabłka :D Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byle nie w piątek, bo to jednak mięsko...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. kasza jajeczna to po prostu zaprawiona jajkiem, tak jak kaszankę się rozbełtuje z jajem dla smaku. to chyba ma pochodzenie niemieckie? nie wiem zresztą.

    za to sama nie bardzo rozumiem wyżynanie żyta w pszenicy na kaszę - jak już ktoś pszenżyto siał, to chyba potem nie bawił się w kopciuszka? ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że się wtrącę. :) Wydaje mi się, że może siano razem pszenicę i żyto, bo pszenżyto to jedna roślina i nie da się rozdzielić. :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. No tak, ale właśnie po co wyżynać coś, co się razem posieje, depcąc przy okazji to drugie? bo nie wierzę, że ktoś na fruwająco ;)

      chyba, że to jakies oczyszczanie dzikusów wyrosłych po płodozmianie?

      Usuń
    3. No właśnie też tego nie rozumiem. Nie widzę sposobu, żeby tego drugiego nie poniszczyć.
      I nie wiem, jak się nazywa kasza z żyta. :)

      Usuń
    4. Bezetce się za kaszy jajecznej interpretację laur należy, bo iście tak tego i Haur, i Linde tłomaczą...:) Co się pszenicy i żyta tyczy to to, czego wiem z pewnością, to że pszenica była w naszych uprawach rzadkością, tandem ceniono jej wysoko i tu iść mogło o to, by takie pole z wszelkich żytnich samosiejek wyprzątnąć przódzi, by potem jakie ziarno jedno z drugiem pomięszane, nie dawało kupczącemu pretekstu, by ceny chcieć poniżyć. A już domysłem mojem, że może i takie kłosy żyta z osobna w pszenicy stojące, ergo bez konkurencyi, wyrastały może nad podziwieni bogato i temuż się właśnie na kaszę nadawały wybornie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    5. Kasza z żyta po prawdzie jest rzadkością, choć bywa i ja jej rozumiem jako kaszy żytniej, choć żytnią była i wspominana tu już "kasza nowa", a po dziś dzień specjalnością kuchni kurpiowskiej (ukłony Kneziowi:), jest kasza rżana...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    6. Kasza rżana to już nie za moich czasów. Ale zamiłowanie do tłustości z tamtych okolic pozostało. Takich skwarek nigdzie na świecie nie uświadczysz! :D

      Usuń
    7. Bursztynków znaczy?:)

      Usuń
  11. Ten na pewno będzie bardzo gorący, w każdym razie już za chwilę. Jak dotąd zajmowałam się łowieniem lokatora, a ułowiwszy może wreszcie opalę ciało na brąz :))) pzdr











    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może i ciekawiej będzie z owym lokatorem opalać pospołu...?:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  12. o, Boże, kiedy ja z tym wszystkim zdążę! A Notaria rzepy chce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro chce, niech pomoże...:) A na to by zdążyć, żem specyalno początkiem miesiąca tych rad upublicznił:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)