21 września, 2016

Z peregrynacyj Wachmistrzowych ostatnich...

 Bywalcom Tutecznym wiedzieć, że za sprawą tejże noty o notgeldach dawnych przyszło do współpracy Wachmistrza z rzeszowskiem Muzeum Etnograficznem, które na kanwie części tegoż, com na blogu ukazał, zamyśliło ogólniejszej w charakterze wystawy poczynić, sub titulo:
 
na którą żem już Towarzystwa upraszał był tutaj
    Zdarzyło się przecie, żeśmy i eksponatów użyczywszy, a nawet i na otwarcie proszeni, przecie dla zdrowotnych turbacyj Pana Ojca mego dwakroć już od wyjazdu odstąpili, tandem wystawa już i dobre pół roku czynną, a myśmy jej jeszcze ni razu nie widzieli...
   By zatem tegoż zaniedbania nadrobić, a i familijantów tamecznych, w których liczbie i z czasu niejakiego Wachmistrzowica liczyć potrzeba*, nawiedzić, puściliśmy się ostatniej niedzieli gościńcem ku wschodowi...
   Wystawę znaleźlim wielce zgrabnie zakomponowaną, z zamysłem widocznym ukazania tak sprzętów dawniejszych wiejskich, z których Kneziowi dedykuję maszyny bednarza do klepek beczkowych wyginania:



zasię Grażynie warsztatu tkackiego:) 



Zdjęć też upraszam jakości wybaczyć, bom nie pomyślił o tem przódzi, to się i jeno apparatem z telefonu salwować jako tam udało, nie nadto znów rewelacyjnie, a już zgoła tragicznie tam, gdzie do gablot przyszło...:((
Inszy znów zaułek miał fragmentum placu targowego wystawiać, gdzie kmiotkowie przeróżnych nawieźli rękodzieł...




zasię nareście w gablotach pomieszczono tego, co nas najwięcej zajmowało, jako to owe wypożyczone notgeldy, asygnaty, bony, banknoty, monety i dokumenta  z pieniężnemi dawnemi sprawami związane, jako to polisy, akty notarialne kontraktów przedślubnych, książeczki oszczędnościowe przedwojenne jeszcze i wiele, wiele inszych...
















Części z tego, jako to skarbonki, w inszych jeszcze i gablotach ugrupowane z osobna:


inszego kolekcjonera użyczającego już własnością, podobnie jak inszej jeszcze właścicielki banknoty ze świata całego, jakkolwiek swą grafiką do wsi luboż włościan czy ich zatrudnień nawiązujące:




i wielce melankolijnie nastrajający worek pieniędzy... niestety, już pomielonych...:((
  Wielce organizatorom obligowani, pożegnaliśmy ten kultury i wiedzy przybytek, by wstąpić po sąsiedzku do ... Českej Hospody :)) z zamiarem wzmocnienia nadwątlonych cokolwiek i wyposzczonych członków naszych...
   Nozdrza Wachmistrzowe zaraz za progiem znać dały, że się znalazł gdzie nieledwie raju blisko, skoro wyraźnie Rohozec czuje... Ano i faktycznie, jegomość zaraz za drzwiami siedzący się Dvanactką tegoż browaru, Wachmistrzową ulubioną, raczył i do tego się jeszcze, niech go kaci, oblizywał...:(( Kluczyki od automobilu poczęły Wachmistrza parzyć w kieszeni, osobliwie jako jeszcze następnego suszykufla, na jawne szyderstwo naprzeciwko Wachmistrza siedzącego nad Lobkovickim Ležakiem, ujrzał... :(( 
  Sami przyznacie, że podobne tortury powinny być jakiemi międzynarodowemi konwencjami srogo wzbronione...:( Ano i nie powiem, dawnom tak nie cierpiał na jadło obstalowane wyczekując, osobliwie, że choć inszym wielce podeszły tameczne gulasze i Marinovaná krkovička, przecie Wachmistrzowa golonka w piwie ponoć marynowana, z pewnością by mogła w niem co jeszcze i trochę poleżeć... Knedliki podobnie znalazł Wachmistrz rozczarowującemi, podobnie jak Wachmistrzówna, która orzekła, że Maminy smažaný syr wielekroć tamecznego smaczniejszy... Insze jednak specjały Wachmistrzowic, już tam parokroć bywały, chwalił, tandem jako komu droga wypadnie i popróbować sam zechce, polecam szczerze, choć niekoniecznie wszystkiego...
____________________________________________
* - jak to bowiem powiada Pismo: "...opuści człowiek ojca swego i matkę swoją...[Mk 10.28]", ale żeby od razu do Rzeszowa...? :((

27 komentarzy:

  1. Dziękuję Wachmistrzu za wycieczkę, do Rzeszowa daleko, a dzięki Tobie powiedzieć można, że widziałam (i czytałam).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tom rad, że niecała przyjemność po mojej jest stronie:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Nie jest źle - mógł do Przemyśla się przenieść...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mógł...:(( Albo nad morze...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Uuu. Ta druga możliwość jest faktycznie przerażająca.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Prawda? Wtedy bym Go widywał pewnie z taką częstotliwością jak i Ciebie... :((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. szczur z loch ness21 września 2016 16:31

    Zacny Wachmistrzu, powiem Ci na ucho, że mając do wyboru wystąpienie w pokazie umiejętności fitness sylwetkowego albo przedstawienie ludowi prostemu swoich zbiorów, wybrałeś słusznie :-)
    Kłaniam z zaścianka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doceniam subtelność i delikatność uwag względem mojej sylwetki, jeno że ja się z nią pogodziłem lata temu i nawet wiele dobrych stron tego znajduję...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Piękne mimo nieostrości niejakiej zdjęć, ale czego nie widać, wyobraźnia dorysuje. Wielceś się, Wachmistrzu, nauce poglądowej o czasach dawniejszych przysłużył. Jeśli mnie drogi najbliższe zaniosą w stronę Rzeszowa, nie omieszkam wstąpić. Tylko do kiedy to czynne będzie, sprawdzić muszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pierwszym zaraz zdjęcie plakatu nieszczęśliwie odbita lampa błyskowa datę dzienną zniweczyła: do 11 grudnia:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Mmmm... Dzięki.:) Chętnie bym go sobie obejrzała, a jeszcze jak by pozwolili dotknąć...:)))
    Ciekawe te skarbonki. Nawet świnka jest.:))) Właśnie, dlaczego świnka, a nie na przykład chomiczek?:)
    I znowu daleko. Chociaż kiedyś w Rzeszowie byłam.:) Teraz o będącej w tamtej okolicy Trzcinicy marzę, ale to już do planów w następnym roku zapisać trzeba.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakby nie tylko dotknąć, a jeszcze popracować? :) Mam co negocjować o tem?:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Panie Wachmistrzu !
    Nie sumituj się Waść, że zdjęcia nieostre. Po pierwsze - są i to ważne. A po drugie - nietypowe sytuacje wymagają nietypowych rozwiązań. Zatem powodów do kajania nie widzę. Zawsze je można powiększyć i wtedy nawet tekst jest do odczytania. W materii kuchni przypomniały mi się wyprawy na Przełęcz Okraj do tameczniej gospody na smażeny syr, hranolki , no i wspaniałe piwo.
    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Częstowałem jednego czeskiego piwosza ongi naszemi krajowemi niektóremi, ma się rozumieć, nie z wielkich browarów, gdzie piwa produkują, a z tych, gdzie jeszcze je warzyć potrafią... I po czasie niejakim niechętnie przyznał, że co nieco w tejże materyjej potrafimy... A na odjezdne wyprosił dwie flasze raciborskiego zamkowego i już chyba bez proszenia mi tak jakoś zniknęło jedno kołobrzeskie...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. No to się wzruszyłam i to od samego rana.
    Bo po pierwsze to Rzeszów memu sercu bardzo bliski jako że to miasto moich Rodziców. I ostatnio byłam tam w pażdzierniku ub. i szukałam śladów swojego dzieciństwa.
    A po drugie to Franciszka Kotulę pamiętam jak przez mgłę /miałam wtedy 8 lat i przez rok mieszkałam u swojej rzeszowskiej cioci w domu naprzeciwko Letniego pałacu Lubomirskich/. Przychodził do mojej cioci bo ona miała wspaniały głos i śpiewała pięknie ludowe piosenki z Rzeszowszczyzny.
    A po trzecie to właśnie wzięłam do ręki książkę Kotuli pt: "Znaki przeszłości" Odchodzące ślady zatrzymać w pamięci - wydaną w 1976 r. przez Ludową Spółdzielnię Wydawniczą.
    I po czwarte to na tej książce ręką Kotuli wypisana dedykacja dla mojej Mamy.
    I po piąte to mam jeszcze jedną jego książkę, dużo wcześniej wydaną... chyba o pieśniach z Rzeszowszczyzny. Ale nie mam jej pod ręką, tylko gdzieś na półce pod sufitem. Więc bladym świtem wspinać się nie będę...
    I po szóste to chciałam napisać, że ten świat to jest nawet nie mały, tylko malusieńki.
    Ej, no i popłakałam sobie z samego rana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko owe emocje nie nadto Stokrotce w czem szkodne, to mnie wielce miło będzie być ich pośrednim sprawcą...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Fajne byłoby confetti z takich pociętych banknotów, chociaż wolałabym, żeby były pocięte grubiej, aby bardziej widoczne było, co to jest. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A najlepiej żeby nie były w ogóle pocięte, to wtedy byśmy je najpiękniej wspominali, a ściślej wspominali na co żeśmy ich wydali, nieprawdaż?:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Na warsztat tkacki to i ja bym się pisała :) A, że wór pieniędzy przemielonych już, to i dobrze, przynajmniej krzywdy nie zrobią, bo jak powiadają pieniądze szczęścia nie dają, ale odbierają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to się może jakoś podzielicie tym warsztatem?:)Jeśli zaś o pieniądze idzie, to owe ponoć rzeczywiście szczęścia nie dają, ale za to z nimi cierpi się o wiele wygodniej...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Na obsłudze takiego warsztatu się nie znam, ale nawet przy tym najprostszym druga para rąk bardzo się przydaje, to byśmy się podzieliły.:)))
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  10. Witam.

    Ja mam słabość do starych woluminów, porcelany i tkanin :)
    A kolekcja banknotów wielkie wrażenie na Dziecięciu moim uczyniła, bo je Dziadek zbieractwem zaraził. Szkoda, że Rzeszów tak daleko, zawiozłabym, żeby sobie obejrzało.
    A z czeskiego jadła najbardziej mi livance i houbova polevka smakowały. I... absynt w restauracji Czarne Słońce degustowany :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja się sobie sam dziwię, że przy moich słabościach mam jeszcze na cokolwiek siłę:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. Mnie najbardziej podobał się zaułek z placu targowego i rękodzieła kmiotków, ponieważ sama różne rzeczy robię, więc wiem, ile pracy i czasu należy temu poświęcić.Skarbonki są oryginalne i taże przyciągają wzrok, ale te książeczki PKO miałam osobiście. Dziecięciu takoż założyłam i po dwudziestu latach oszczędzania zamiast obiecanego mieszkania kupiła sobie kiepskiej jakości narty.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy experiencyi w tem względzie podobnej...:( Mnie owe wiklinowe wyroby tem jeszcze bliższe, że właśnie podrzeszowskiej familiji naszej część się tem wyplataniem trudni i niezgorzej z tego żyje...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  12. Klik dobry:)
    A jakby ten worek ktoś wyniósł, to uda mu się banknoty posklejać? Nie widać, by był zabezpieczony, to i pokusa jest... :) :) :)

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, zali by posklejał, ale że by miał zajęcia po żywota kres to pewna...:) Toć to iście, jako już Agniecha rzekła, na confetti podrobione...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)