30 maja, 2020

Gderliwostki z tygodnia VII

 Starzeć się, widać, czas przychodzi nieubłagany, skoro nie dostrzegam nawet tego, że całość tegoż cyklu ( I, II, III, IV, V, VI )nie ma na TEM blogu nie tylko pierwocin swoich, ale i żadnej nawet notki, bo wszystkie powstały na onetowym poprzedniku i przeniesione na łotrpressa.... Aliści umyśliłem numeracyi nie mieniać w dowód, że ich za jedno mam i za dowód trwania tu mego. "Tu", ma się rozumieć, w szerokim pojęciu przestrzeni wirtualnej, a nie jakiego mieśćca konkretnego...

                                                                * 

- Hospody Pomyłuj! A cóż to? Rycar' jaki w ciebie wstąpił, czy do ZOMO przystała, a ?  - takiemi oto słowy był Wachmistrz powitał Panią_Wachmistrzowego_Serca, gdy ta w przydziałowej przyłbicy po raz pierwszy ze szkoły powróciła.
  Połowica Wachmistrzowa westchnęła i posłała mu spojrzenie dopotąd zawarowane jeno dla menelików, co to się po parkingach z odprowadzeniem wózków ochfiarowywują...
- Nie pisałam się na Arabkę, żeby mi tylko oczy było widać! A i dzieci są mniej tym wszystkim przerażone, jeśli nas mogą rozpoznać, a nie tylko jakiegoś nie wiadomo: bandytę czy chirurga, który im zaraz coś wytnie...
  Na dictum takowe Wachmistrz skapitulował i odstąpił od dalszego dworowania sobie o tem, żeby tam może pawie pióra na górze, a po bokach prawdziwych naramienników i nakarcznika z tyłu doczepić...

                                                                  **
  Pomieniały guglowe mapy w automobilu głosu na taki, co wielce się Wachmistrzowi zdaje wkurwiającym  irytującym, tandem szukając jakiej odmiany, a nie najdując niczego godnego, umyślił był się na lektorkę zdać czeską, w tejże nadziei, że jak nie lepiej, to może choć śmieszniej będzie. 
  Ano i po dniach paru wysłuchiwania "otočte se!", "opusťte kruhový objezd" i "po pěti stech metrech odbočte doprava"  pomiarkował był Wachmistrz, cóż miał na myśli Himilsbach, gdy jakiego filmu w Czechosłowacji kręcili...  Posłano onegoż na kolej, po, dojeżdżającego później, Maklakiewicza. Przybyły przyjaciel, widząc druha markotnym, o przyczynę tego stanu ducha indagował, ten nareście po długim wahaniu rzekł, że to przez język, bo cięgiem ma wrażenie, że między dziećmi jakiemi jest, co do niego po dziecinnemu mówią. Nim się co Maklakiewicz miał co odezwać zdążyć, taksówkarz się odwrócił, zeźlony, i pyta : "A vaš je lepsi ?"...

Odmieniłżem na ukraiński, w cichości rachując na jakie tegoż poznawcze effecta. Ano i najpierwsze wrażenie jest takie, że tam gdzie nam i Czechom dwóch słów potrzeba, to naszym wschodnim sąsiadom najmniej pięciu. Gdzie nam pięciu, tam oni się w ledwo piętnastu wysłowią...



8 komentarzy:

  1. Alez to z tego wynika, że Wszmośc jakieś dalekie trasy uskuteczniasz, w dodatku po nieznanych szlakach. Oby nie skończyło się jak w rpzyapdku moich znajomych, którzy wracając z Francji chcieli moje Zadupie znaleźć i Głos ich dosłownie w pole wyprowadził na polną drogę kierując.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem, czy dalekie? Nic poza granice kraju naszego, tyle że mi na mej drodze życia nowej (któraż to już?) z klientami się mus spotykać, a tych mam rozsianych jak Podkarpacie i Lubelszczyzna długa i szeroka, tandem z podwawelskiego grodu krzynę jechać potrzeba...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Český pilot? Je to nějaké zoufalství?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano... Obnovili však starého učitele, svazek se vrátil do polštiny...

      Usuń
  3. Nawigacja mnie strasznie denerwuje, aczkolwiek bywa przydatna. W moim małym autku jej nie mam.:)))
    No wiesz?!! Pawie pióra?!! Jak u Krzyżaków?!! Obawiam się, że po takiej propozycji na spojrzeniu by się nie skończyło... Chyba że Szanowna Wachmistrzowa nic akurat pod ręką ciężkiego nie miała...:)))
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby ich z Krzyżakami powiązać, to dopiero Sienkiewicza było trzeba:) Wcześniej, wcale udatnie, w wielu naszych herbach (zatem i na tarczach, jako i na hełmach) ich używano. Ale że się tego ciężko pod ostrzałem tłomaczy, tom przecie poniechał...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Panią Wachmistrzową doskonale rozumiem i już widzę moje pierwsze spotkanie z moimi uczniami... w maseczce albo przyłbicy właśnie.
    ))))) Czechów język polski śmieszy równie bardzo, jak nas czeski. Mnie po przewodniczce (Czeszce))))) na Kanarach pozostał:kaktus kulaty ))))) i pamiętam, że i my się kulaliśmy podczas wycieczki. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam do czeskiego uczuć wielce złożonych... Czasem śmieszy, to oczywiste, ale znam jakaż za tem uporna walka była by choć w języku narodowość ocalić. Tyle, że znów zżymać mi się przychodzi częstokroć, gdy widzę konstrukcje wydumane, wysilone, nienaturalne, które przyjmowano na siłę, byle tylko nie użyć germanizmu. I widzę w tem niejaki brak zaufania do współziomków, którzy by przez tych słówek parę mogli ulec zarazie i wynarodowieniu ulec... I bliższa mi nasza, wielkopańska może i niefrasobliwa gościnność języka pewnego swego, co przyjmuje każdą nowinkę ze świata, by ją ostawić, jeśli przydatna, a przetrawić i wydalić jako niestrawne wszelkie sztuczności.
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)