28 kwietnia, 2016

Lekcja marketingu XVI-wiecznego, czyli o dawnej soli opowieści część szósta...

   Pokończyliśmy części piątej cyklu naszego (IIIIII , IV , V ) obietnicą, by ukazać, jakże to następca Bużeńskiego dochodów z żup wielickich i bocheńskich z nagła z górą dwukrotnie rozmnożył... Nim jednak ku czynnościom Imci Prospera Prowany przejdę, o niem samem słów się choć kilku rzec godzi.
    Wielce to zajmująca persona, bodaj nigdzie w całości pełnem biogramem nie dotknięta... Jeszli kto, co pisze o niem, najczęściej to o tem, że to "dyrektor" był najpierwszej poczty konnej naszej. I jam tu nie bez grzechu, bo jakom o tych pocztach dawniejszych  był pisał, anim miana Prowanowego nie spomniał...:( Do tych poczt nam jeszczeć nawrócić inszą okazyją przyjdzie, tu jeno spomnijmy, że jako Zygmuntowi Augustowi, wielce wpodle rewindykacyi sum neapolitańskich, przez Bonę z Polski wywiezionych, zatrudnionemu, mus było onej arcychyżej kommunikacyi mieć z cesarzem, Italiją, Paryżem i inszemi, temuż właśnie Prowanie, naówczas dworzaninowi swemu, urządzenie tegoż poruczył. To bodaj najpowszechniej po Imci Prosperze zachowany u potomności ślad... Wtóry, że go za te z pocztą zabiegi król starostwem będzińskim nadgrodził; ślad trzeci, bodaj i najwięcej znany, bo czasem po xięgach o historii sztuki prawiących ukazywany, to nagrobek Prowanowy, co go w kościele Dominikanów w Krakowie, w kaplicy dawniej kaplicą Prowanów zwaną (dziś św.Józefa) podziwiać i teraz można... 




   Nawiasem, jakem dla potrzeb tejże noty tegoż nagrobka googlał, tom z pagin odkrytych wyrozumiał, że część autorów sztuką się zajmujących, dla przyczyn jakich niepojętych rzeźbiarza nie wie i w kręgach owych funkcjonuje cale poważnie określenie "Mistrz nagrobka Prowany" luboż, że co z kręgu "Mistrza nagrobka Prowany" wyszło*. Tem ci czasem autor cależ się ze swem dziełem nie skrywał i ciekawym rzeczy dobrze z dawna wiedzieć, że to Santi Gucciego robota. A ów florentczyk, warsztatu miał w Pińczowie, co dwojako tłomaczyć można; primo że marmuru blisko, secundo, że tamtem czasem Pińczów szedł z Rakowem o lepsze jako sui generis stolice duchowe, a i umysłowe arian w Polszcze, co się czasem braćmi polskimi zwali, a tu nam widzieć, że na czasy tamte nie wiem zali i Italczyków w tem gronie nie więcej było... I tuśmy nieodlegli tezy, że się Gucci z Prosperem znali wybornie, temuż nagrobka ów czynił nie klientowi, a przyjacielowi! Sam bowiem Prosper arianinem będąc, wielce się wpodle współwyznawców swoich starał, podobnie jak i o spółziomków swoich.
   W biografijej Fausta Socyna ** czytamy, że gdy ów znamienity filozof do Krakowa był przybył, "w dużej kolonii włoskiej, sprzyjającej nowinkom religijnym*** i goszczącej chętnie emigrantów włoskich" rej wodził "Prosper Provana, brat Trojana, sekretarza Zygmunta Augusta, dzierżawca salin wielickich (...) sprzyjający ideom Serweta i Leliusza Socyna, protektor wygnańców**** włoskich, którym nigdy nie odmawiał pomocy". A kończąc tegoż ariańskiego wątku spomnę jeno jeszcze o domostwie Prowanowym przy Floriańskiej 14, który nim zasłynął jako Hotel pod Różą i na parę stuleci przed tem, nim w niem śpiewali Demarczyk i Grechuta, wsławiony został wielce głośną dysputą teologiczną, którą tu odbył "minister", jak ówcześnie kaznodzieję protestanckiego zwano, Jerzy Szoman z... samym Piotrem Skargą! Oczywista, jak to przy dysputach zwyczajnie, obie strony własną ogłosiły wiktoryją, przecie chyba jednak to jezuita po nosie tam dostał, bo nadto wielu myłki oczywiste w cytatach z Pisma Świętego mu zarzucało... Dla naszych opowieści to rzecz błaha, aliści już nie błahe persony tejże dyspucie przytomne. Między inszemi był tam i arianin inszy, o którym żeśmy tu już i spominali: Florian Morsztyn, bachmistrz wielicki! I tak, koło niemałe zatoczywszy, by tła ukazać, na powrót żeśmy od arian i kultury wysokiej do żup przyszli...:)
    Bużeński, jako z urzędu swego ustępował, arcysumiennie,  jak to u niego zwyczajnie, ze wszytkiego się wielce skrupulatnie wyliczył. I w temże remanencie swoistym, mimo wolej oczywista, największej słabości żup wielickich ukazał! Owoż w onym summariuszu aktywów mamyż z górą trzech tysięcy nieprzedanych bałwanów narąbanej soli! Skromnie licząc po cenach ówcześnie hurtowych, jakie dwanaście tysięcy złotych w towarze zamrożone! Dzisiejsze firmy, bodaj i największe, jakoby na magazynie miały trzecią część rocznego dochodu, niechybnie by dyrektora handlowego, o marketingowcach nie spominając, na cztery wiatry wygnały... a dobrze, jeśliby psami nie poszczuto na drogę! Aleć nie obwiniajmy tu Bużeńskiego... nie jego to wina, lecz ówcześnych transportowych cyrkumstancyj...
    Spominałżem o tem, że sól wielicka nigdy swym zasięgiem całej Rzeczypospolitej nie ogarnęła. Zwyczajnie nie sposób tygodniami wieźć na wozach bałwanów soli, ani całych, ani nawet podruzgotawszy onych i w beczki pokładłszy... I Prowana tegoż wyrozumiawszy, że jako rynek do niego przyjść nie chce, luboż i nie może, jemu zatem z produktem swojem mus iść do rynku... I wniosek wysnuł jedyny właściwy, że trza może i drobniejszej soli, tegoż rumu solnego w beczki kładąc wieźć jak najdalej, a nie lękać się, że nawilgnie, a przeciwnie nawet i na mieśćcu onej w wodzie topić, warzyć i na odstojnikach odświeżyć, by takiej właśnie w okolicy tejże warzelni bliskiej przedawać dalej... Słowem, trza pokryć Rzeczpospolitą siecią warzelni i schylić się po ów, dopotąd lekceważony, rum solny, co go gwarkowie w wynoskach na wierch dobywali... Przy tem i rzecz wtóra: nie darmo gwarkowie przedkładali, że i cena soli niezmienna od stu lat z okładem, jako i ich stawki, a przecie jedne i drugie w czasach "łatwiejszych ku pożywieniu robotnika" ustalono. Cóż zatem czyni Imć Prowana? Ano za jednem zamachem obie rozwiązując kwestyje, legalizuje onych wynosków dopotąd na tradycyi i dobrej woli nadzorców się wspierających, aleć i zarazem przymusza gwarków, by pewnej ich części na powrót żupie przedawali. Inszym słowem, de facto płac podniósł, ale i sobie urobku powiększył, dodatkiem bez kosztu wydobycia go na powierzchnię:), mając go rękami gwarków przyniesionego do warzelni już na górze się najdującej...
   Równocześnie najpierwszej poza Wieliczką nowej warzelni stawia Prowana w "swojem" starostwie, w Będzinie... Formaliter nie on, a żydowin jeden z Brześcia Litewskiego, Joachim, a Prowana jeno mu za spólnika był służył... Ale daj mi Boże mieć spólnika z takiemi koneksjami!:) Oto Batory wrychle zbrania wywożenia rumu solnego do warzelni na Śląsku leżących, ergo okolica cała po tej i tamtej granicy stronie, nolens volens soli z będzińskiej brać musi warzelni! Że następny starosta będziński, Jan Baptysta Cettis, tejże warzelni przejmie, to się oczywistem zdaje... i jakoś mnie już nie dziwi, że to też arianin:)...Ani to, że wrychle nowej warzelni w pobliskich Ujejscach otworzy:)... Ani to, że w lat naście później ów będzie podżupkiem wielickim:)... Ani i to, że osiadłszy na starość w... Rakowie, podobnej roli wobec przybyszów nowych pełnić będzie, jako ongi Prowana w Krakowie:) Aliści nie wybiegajmyż tak do przodu... mamyż rok 1577 i warzelnie mnożą się, niczem grzyby po deszczu, a i nawet w dawniejszych, jako w warzelni toruńskiej Loissów, dziwnym trafem, akurat wtedy się odmienia, jak to dziś byśmy rzekli struktura właścicielska i udział poczesny dostaje...Stefan Batory:)) Sam Prowana zdąży jeszcze postawić swej własnej w Stężycy nad Wieprzem i w Kozielcu; zapewne nie sam już, kolejnej w Lubartowie. W temże samem roku w Brześciu Litewskiem (tem samem z którego się spólnik Prowanowy w Będzinie, Joachim, wywodził:)) inszy żydowin Saul Frudicz dostaje przywilej na prowadzenie warzelni, przy czem skarb królewski pokrywa koszta wieży, szopy i panwi! W Kodniu na Litwie tenże sam Frudicz pomaga lekarzowi królewskiemu, Nicoli Buccellemu, tamecznej urządzić warzelni... Muszę dodawać, że Buccelli (czy jak kto z polska woli: Mikołaj Bucella:) to arianin?:) Nie? Ale dodam...:)) takoż i to, że opiekun i druh bliski Fausta Socyna, a bratanica onegoż poszła za... Jana Baptystę Cettisa:)
   Nie koniec na tem! Anno Domini 1578 Batory nadaje wojewodzie krakowskiemu, Piotrowi Zborowskiemu ("najspokojniejszemu" z braci Zborowskich:) przywilej na warzelni zakładanie, a Prowana w niespełna rok później, pospołu z podkanclerzym koronnym Jakubem Rokossowskim, późniejszym...żupnikiem i z niejakim Ługowskim założy warzelni największej w Bydgoszczy, z góry dla Batorego zawarowywując czwartej części zysków! I jeszcze słówko o skali tegoż przedsięwzięcia całego: spór z dzierżawcą żup ruskich, co go poczynania nadwornego medykusa w Kodniu przeraziły okrutnie, wyrokiem się skończył polubownem, że Bucella ma do Kodnia nie więcej zwozić beczek rumu solnego, niźli tysiąc rocznie! Tysiąc! Bagatela...:) A to przecie z warzelni potworzonych bodaj czy nie najmniejsza...
   I cóż tu rzec na koniec? Ano to, że z tych dopiero zestawień i cyfr dochodów widać, jak okrutnie wielgie w tem tkwiły możności... I jakiegoż małego był szczęścia Batory, że mu Fatum nieszczęśne najpierwej wyrwało spomiędzy grona spółpracowników tak dorzecznych najpierwej Rokossowskiego (1580), zasię Piotra Zborowskiego (1581) i nareście samego Prowanę (1584)...:((, chocia ten wszytkiego, co w tem solnem interesie najważniejsze w pierwszych trzech latach swego nad żupami zarządu poczynił... Ledwo trzy lata, na dni przeliczając tysiąc będzie... a jakaż rewolucyja!
___________________________
* ot, chociażby nagrobek ś.p. Katarzyny z Kosińskich Ossolińskiej w warszawskiem kościele św.Jacka.
** pióra Ludwika Chmaja
*** ówcześny "krakowianin" Giovanni Michaelo Bruto pokpiwał sobie ze spółziomków swoich, że na dwunastu kupców włoskich w Krakowie przypada sześćdziesiąt herezji:) Po prawdzie to z temi dwunastoma zbłądził zdrowo; pod koniec XVI wieku Italczykowie niemal wszytkie sklepy w Rynku przejęli!
**** tak, tak! Były czasy, że to do nas przed prześladowaniami z połowy Europy niemal uchodzili choćby tacy, jak Faust Socyn!


 (autor czuje się w obowiązku  uprzedzić amatorów dzisiejszych kropek, że wskutek wyeksploatowania tematu, pomysłów, rezerw, zapasów i zasobów, kropki dzisiejsze są nie dość, że o d...Maryni, to w dodatku na jedno kopyto)
                                 ................


15 komentarzy:

  1. Ileż to historii w zwykłej soli zaklęto
    Pozdrawiam i podziwiam albo lepiej odwrotnie
    Podziwiam i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że tu nawet piątej ich części nie opowiadamy...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Kolejny spisek. Tym razem ariański. Mam jednak nadzieję, że polityka historyczna naszego współczesnego Josipa Wissarionowicza drugiego sortu wyjaśni i tę kwestię ze słusznych pozycji narodowych, przywracających dumę Suwerena z samego siebie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu nie włoski?:)Równie dobrze by tego szło udowodnić i wykazać, że to wszystko przez obcych nam kulturowo Italczyków, którzy przybyli do nas "z ziemi wolskiej"... Co prawda z tą ostatnią mam kłopot, bo nie wiem, czy to jakaś reminiscencja dawnych familijnych przeprowadzek z robotniczej warszawskiej Woli na inteligenck0-oficerski Żoliborz, czy idzie o starożytnych Wolsków z Lacjum...?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Piękna opowieść wachmistrzu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg Zapłać:) Jak to na pochwałę należało w carskiej armii responsować: staram się z ochotą:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Panie Wachmistrzu!

    Z Polskiego Słownika Biograficznego informacje związane z osobą Provana Prospero ( PP).
    W 1557 r. otrzymał indygenat, co daje asumpt do twierdzenia, że pozostawał w służbie królowej Bony.Jako obrotny i ustosunkowany bankier, zwrócił uwagę Zygmunta Augusta. Konfitury, jakie miały spłynąć z sum neapolitańskich, były solą w oku Stanisława Hozjusza ( z zawodu biskup). Heretyk miał jeszcze zawiadywać pocztą? Za namową jezuitów, których Hozjusz sprowadził do walki z innowiercami, oskarżył PP o przejmowanie jego korespondencji. Nic z tego nie wyszło, ale nuncjusz papieski, Caglliari mu było, usilnie zabiegał w Rzymie o uzyskanie absolucji. W czerwcu 1584 triumfalnie ogłosił, że PP złożył wyznanie słusznej wiary przed obliczem jezuity. Ile w tym prawdy, nie wiadomo, bo od 1573 PP był poważnie chory, a 20 września 1584 zmarł. Na dodatek małżonka była gorliwą kalwinistką.
    Co do żup, trzeba powiedzieć, że 18 marca 1580 zrezygnował z nich, bo nie przyniosły spodziewanych zysków, gdyż przyniosły tylko połowę planowanych dochodów. Pisemne pokwitowanie o sumiennym wykonywaniu powierzonych obowiązków zarządcy żup zostało podważone pod koniec 1580 r. przez rewizorów królewskich. Ci doszukali się znamion rabunkowej gospodarki. Skład komisji nie jest mi znany, ale śmiem twierdzić, że byli w niej tylko porządni wyznawcy wiary.
    Dochody z żup PP lokował w nieruchomościach. Permanentny brak gotówki i szlachty był okazją do pożyczek, a wierzytelności zabezpieczano na włościach wierzycieli. Ponieważ spłaty nie następowały, przejmował je PP. Między innymi za pożyczkę udzieloną Henrykowi Walezemu otrzymał dobra skonfiskowane Samuelowi Zborowskiemu.
    PP miał z małżeństwa z Elżbietą z Irzykowiczów, ( córka Jana, starosty mielnickiego), dwóch synów: Oktawiana ( zmarł w 1591) oraz Samuela ( zmarł w 1590) oraz 2 córki Barbarę i Bonę.

    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem przekonanym, że fakt uzyskania szlachectwa miałby być na to dowodem iżby był Bony sługą. Indygenaty już wtedy zatwierdzał sejm, a iżby tam w ogóle dotarł wniosek o to, potrzeba było raczej króla (w tym przypadku już Augusta) przychylności, a nie Bony. Rzekłbym nawet, że jeśli nie mamy na to żadnego innego dowodu, to wzgląd mając na relacje tamtocześne Zygmunta Augusta z Boną łączące, że poparcie Bony raczej mogło być dla popieranego pocałunkiem śmierci...:) Przynajmniej na żupach i w sprawach arian był Provana wystarczająco aktywnym w całych latach siedemdziesiątych, iżby wnosić, że choroba go sił nie pozbawiła i nie przykuła do łoża. Całość spraw tych wprawdzie z jednej strony świadczy o podchodach kontrreformacji, ale i o sile zakorzenionej ówcześnie jeszcze w Rzeczypospolitej tolerancji dla innowierców.
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Wychodzi na to, że Batory też był arianinem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stefan Batory ( ST) był głęboko przywiązany do katolicyzmu. Wpływ na to miała matka, a po jej śmierci brat Andrzej. Jak wcześniej w Siedmiogrodzie, tak i w Polsce dążył do zachowania pokoju religijnego. Już w 1576 zakazał oskarżania żydów o mordy rytualne i kradzieże hostii. W latach 1577-78 wydał edykty zapobiegające tumultom religijnym. Innowiercom narzucał kalendarz gregoriański, co doprowadziło do zamieszek mieszczaństwa w Rydze, w grudniu 1584 ( tzw. tumulty kalendarzowe ). Dążył także do rekatolicyzacji Inflant, 3 XII 1582 ufundował biskupstwo wendeńskie, zatwierdzone bullą Sykstusa V z 1 V 1585.
      Popierał działalność jezuitów: dekretem z 7 VII 1578 przekształcił istniejące od r. 1570 kolegium jezuickie w Wilnie w Akademię Wileńską (dekret, powtórzony 1 IV 1579 w Wilnie, zatwierdził papież Grzegorz XIII bullą z 30 X 1579), ufundował kolegia jezuickie w Połocku (20 I 1582), Rydze (26 VI 1582) i Dorpacie (14 I 1586 ). Zatem argumenty o arianizmie Batorego nie znajdują potwierdzenia w historii.

      Usuń
    2. O masz, to się narobiło. Toć przecież to żart był...

      Usuń
    3. Pan Bosman, jako człek tu jeszcze nie ze szczętem obeznany, najpewniej nie zorientował się jeszcze, że czasem tu sobie nader frywolnie do wielkich zdarzeń i postaci podchodzimy:) Ja bym osobiście raczej stawiał na muzułmanina:) Było, nie było, sułtana prosił o zgodę na kandydowanie na tron w Polszcze...:))
      Myślę, Mości Bosmanie, tak już na poważnie zupełnie, że Batory nie był fanatycznie do żadnego wyznania przywiązany i był po prostu pragmatykiem. Gdyby za jego to czasów pojawiły się widoki na tron moskiewski, takie jakie za "wielkiej smuty" zrządzeniem stały się realne dla Zygmunta III, a ściślej dla królewicza Władysława, to myślę, że Batory by tę szansę wykorzystał zręczniej, nawet za cenę konwersji na prawosławie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Gwoli wyjaśnienia: emotionki mogę odkodować tylko latem. Od jesieni po przysiółku spacerują białe niedźwiedzie, które trzeba odganiać. Na nic innego nie ma czasu. Odganianie nie jest trudne, iloraz inteligencji takiego niedźwiedzia ledwo przewyższa średnią pisowską z uniwersyteckim wykształceniem. Przedstawiam powyższe celem obiektywnego spojrzenia na niezdolność odczuwania żartów. Ale jak walnę "setkowego" , na wzmocnienie inteligencji, to na pewno się poprawi.

      z wyrazami uszanowania

      Usuń
  6. Włosi, arianie, Żydzi... A mówi się, że dzisiaj u nas jest za dużo obcego kapitału (czy jakoś tak).
    Prosper brat Trojana? Nieźle...:)
    Kropeczki o... kropeczkach.:)))
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się mówi zawsze i pewnie się będzie mówić jeszcze przez wiele, wiele lat... A jakby obcych zabrakło, to pewnie za chwilę "obcymi" by się pokazali rudzi albo łysi, a najpewniej zaczęłoby się grzebanie w przodkach...
      A niechajże będzie, że to o kropeczki szło...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)