22 kwietnia, 2016

Żupników galeryi continuum, czyli naszego cyklu o dawnej soli dobywaniu część piąta...

Kończyć by się już i może tego cyklu (I, II, III i IV) zdało powoli, by Lectorów Miłych jednostajnością themy nie znudzić, przecie serca nie mam, by od person tak barwnych odstąpić, a zdarzeń tak zapoznanych nie opowiedzieć...
   Spominalim tu już, że Kościelecki za długi królewskie poręczał, pospołu z inszymi, w tem z Janem Bonerem, takoż i o dziarskim starcu, Sewerynie Betmanie. Bratanek pierwszego, a chrześniak wtórego, Seweryn Boner, takoż nam się tu już przewinął, jako ten, co funduszu braterskiego założył, ów słynny róg wielicki za początek majętności onegoż ofiarowując... A miał Imć Seweryn z czego fundować, bo po stryju całej onegoż substancyi dziedziczył, po oćcu chrzestnym zasię nie jeno imię wziął, ale i córkę jedynaczkę z majętnością całą... Ale pokrzywdziłbym Imci Bonera juniora, zaliżbym go jeno za majętności łowcę tu wystawił. Wielekroć ów większych dla żupy jest zasług, ot choćby, jako szybu nowego creator. Dobrej przy tem wiedzy być musiał pan Seweryn, skoro szyb z punktu w złoże utrafił i jakoż nam lustracyje późniejsze donoszą, ów "Boner" sam jeden do dziesiąci tysięcy bałwanów dobywał rocznie, gdy na starem "Serafie" ledwoż do połowy tego urobić szło, a "Regis" stareńki nawet i tysiąca nie dawał...
    Za okazyją możność nam tej kuchni opisywanej tu porównać ekspensa... Rzekliśmy, że kuchnia ta rocznie do 8 tysięcy złotych kosztowała... No to posłuchajmy, wieleż na inwestycje szło! Poczęto owego "Bonera" drążyć z wiosną 1532 roku i rachunki za ten rok za materyał się zamknęły na 592 złotych, najgłówniej na belki, tramami zwane, do obudowy... Tram jeden płacono po ośm groszy (choć potem cena i do ośmnastu przyszła), gwoździ przy tem 63 kopy i koni do wożenia tegoż ośm za 75 złotych, ergo za konia płacili po złotych 9 i groszy 12. Jakeśmy zatem o płacach gwareckich gwarzyli, przyjdzie nam z tegoż policzenia, że trzy do czterech niedziel robić by kopacz musiał, by go na konia pociągowego stać było...
    Z ekspensów lat następnych najciekawsze te może, co za parcelę, na której szyb stoi zapłacono (96 złotych) i lina tęga, za późniejszą pryncypalną w szybie służąca: 23 złote... Summa onych ekspensów za lata drążenia trzy pochłonęła 1 507 złotych, ergo dopieroż przy tem mamyż tego pojęcia, wieleż ta kuchnia ciążyć musiała...
   Lat trzydzieści później kolejnego szybu, "Bużeninem" zwanego, drążąc ekspensa przyszły do summy 3 450 złotych, czyli znowuż ani się tego jednem rokiem,... ba! półroczem nawet onej pierwszej w dziejach naszych stołówki :) się nie równał... A że ów z górą dwakroć "Bonera" w kosztach pobił, to k'temu jeszcze się nawrócić przyjdzie, boć nie jeno inflacyi to sprawa...
   Jakoście może już i wyrozumieli sami, szyb nowy drążony imieniem żupnika go budującego zazwyczaj zwano. Nie inaczej z "Bużeninem", a miano swe wziął ów od Hieronima Bużeńskiego, co czasom swoim spółcześnym najwięcej szlachetnością i zacnością się własną wsławił. Trzy lata po skonie Imci Hieronima, najpierwszego naszego herbarza składający Bartosz Paprocki, tamże tak o niem popisał:
"...o nim mawiano jawnie jeszcze za żywota jego: Kto by chciał cnotę wymalować, a nie miałby do tego wizerunku, może mieć z Bużeńskiego Hieronima osoby..."
    O cnocie tejże świadczyłby i ten, bez precedensu bodaj, przypadek, że ów nie tylko, że majątku na soli nie zrobił, ale i po własnej dobrej woli Roku Pańskiego 1577 dymissyją wziął i z podskarbiostwa, a i z żupnikostwa zarazem, zaczem król jegomość go arcysowitą nadgrodził penssyją roczną na żupach zapisaną do 2 500 złotych! I Bużeński z onych dwóch i pół tysiąca rocznie podziekował za tysiąc, nad miarę to widząc za zasługi swoje! Prawda, że i półtora było na czasy tamte kwotą wielgą, przecie by kto brać nie chciał, gdy dają? Jeszczeć w Polszcze? Wiem ja, że tu mi Lectorowie wraz zmyślenia zarzucić gotowi, ale cóż mnie rzec więcej ponad to, że Bóg widzi niewinność w tej mierze moję, a cnoty Bużeńskiego takoż niechybnie nie przepomniał... Zdarzenie to i na tamte czasy było tak niebywałe, że gdy Imć Hieronim pomarł był, familija mu na nagrobku ryć kazała: "...diu optante quietis amore, sua sponte deposito, animo tranquilo et sereno..."*
    Nie jedyna to w żywocie Imci Bużeńskiego osobliwość... Poczynał swej kariery jako duchowny i przyszedł był na dworze biskupa poznańskiego, Seweryna Branickiego, do godności skarbnika, przy tem go do godności kanonika katedralnego chciano wynieść, aleć ten za ów zaszczyt nie dość, że podziękował, to i wrychle sukienki duchownej zrucił! Roku Pańskiego 1550 skarbnikiem swojem uczyniła go królowa Bona, żupami zaś administrować począł dwa lata później... Inszych zaszczytów niechając, to jedno rzeknę, że na podskarbiostwo wielkie koronne był go Zygmunt August wyniósł w 1569 roku... przecz tak skrupulatnie one godności wyliczam? Ano temu, że starczy te daty zrównać, by wiedzieć że w dobie nocy świętego Bartłomieja, kalwini w Polszcze do najwyższych przystąpić mogli godności! Tak, tak, Czytelniku Miły! Nie myłka to: ów niedoszły kanonik poznański nie dość, że sam na kalwinizm był przeszedł to i z arianami się bratał... W Żabnie, takoż i we Wieliczce samej zborów kalwińskich fundował!
   Mnie jednak nie o religijne tu szło cyrkumstancyje, a o Bużeńskiego na solnych dziełach czynności. Ano...poczęliśmy od szybu przezeń drążonego, dołóżmyż i tego, że się dobrał bodaj z najmędrszym i najzacniejszym bachmistrzem, którego Wieliczka miała: Florianem Morsztynem. Ów zaś godzien miana swego mieć w spiżu rytego za jedną choćby czynność, o której najlepiej niechaj sam opowie:
"...Wiatrów (tu w rozumieniu przewiewu, a szerzej: świeżego powietrza - Wachm.), kiedy robotnicy mieć nie mogli, w jednym kącie w szybie przeprawiłem rury, któremi miechy kowalskie przyprawiwszy, wiatr na dół pędzono i zawsze był wiatr dobry..."
  Proste? Pewnie, że proste! Zwyczajna to rzecz, że genijalne wynalazki na ogół są proste... i takiemi się wydają, wszytkim , co po ich odkryciu na nie baczą... Czemuż ich zatem sami nie wynaleźli przódzi?
   Podobnie za Bużeńskiego i Morsztyna przyszło się wielickim gwarkom zmierzyć z inszą jeszcze paskudą górniczą, co i dziś inżynierom i sztygarom po kopalniach sen może spędzić z powiek... Z kurzawką... Najprościej rzekłszy to warstwa drobnego piachu nasyconego wodą, luboż gliny sielnie nawilgłej. Trzyma się toto ścierwo w kupie, póki gleby okoliczne trzymają, ledwo jednak od którejbądź strony kto tego dotknie i podkopie, odmienia się migiem w stan płynny i zalewa wszytko, a zda się końca nie mieć... Za naszych już czasów przyszło nam słyszeć i czytać, że ot... która z kopalń w Rybnickiem, luboż miedziowych w Lubińskiem, o metrze warszawskim nie spominając,  robót wstrzymać musiała, bo się z kurzawką zetknęła...i dla naszej techniki to nieraz na miesiące była liczona strata!
   Latem 1564 roku tak właśnie na szóstym ledwo metrze "Bużenina" kopiący wleźli w kurzawkę, ówcześnie zydzem zwaną, niczem w jaką leguminę roztopioną... Przyznać wypadnie, że to nie wieliccy byli gwarkowie, jeno olkuscy, których Bużeński ściągnął dla sławy niemałej, a i dla konceptu oszczędnością niemałą pachnącego, by podwójnego szybu cembrowania pojedynczym zastąpić, którego oni stawiać umieją nie słabszego niźli dawniejsze wielickie podwójne... Dygressyją czyniąc, onych starszy, Hanusz Fajgiel w rzeczy samej był arcyrzadkim pechowcem... sztolnia której w Olkuszu drążył, do głównego złoża nie doszła; z "Bużeninem" nie poradził, a i w Bochni szybu "Polnego", którego także samo zydz począł pogrążać, uratował dopiero jego następca Szymon Łochocki...
   Wieliccy czem prędzej nawrócili się do systemu dawniejszego, aleć napór kurzawki tak był wielgi, że się skrzynia dębowego podwójnego cembrowania (tramami na chłopa szerokiemi!) wgięła tak, że trza było robót poniechać i jeno wody szyb zalewającej dobywać... Co trza Bużeńskiemu przyznać, że konstytucyi nerwowej był silnej... Jego uporowi zawdzięczać, że rokiem następnym górnicy (tym razem z Tarnowskich Gór) arcyprzemyślnym systemem legarów ocembrowanie wzmocnili tak, że szło się przez kurzawkę przebić a potem już od spodu wód ściekających dobywać... szło to latami, bo technika prawdawna, ale i wód ogrom... Przy tem nie sposób było w bok chodników drążyć, by woda niemi nie chlusnęła i tak "Bużenin" chcąc, nie chcąc, minął pokłady soli zielonej i dopieroż w trzeciej solnej warstwicy szło począć właściwej roboty kopackiej...
  Ano i przyjdzie mi na koniec do tej miodnym słowem pisanej Bużeńskiego apologijej krztyny dziegdziu dodać... A rzecz cała w tem onegoż dobrawolnem się usunięciu, co spokoju nie dawało... Ano jest tak czasem, że jak człek czuje, że coś się w układance zgodzić nie umie, a dokazać w czem rzecz nie poradzi... warto czasem pojrzeć ku przodowi, co się w naszym przypadku na następcę Bużeńskiego przekłada... I jeszcze jedna prawda stara: że jak nie wiadomo o co idzie, niechybnie to o grosiwo idzie...
   Jako wejrzym na profity z żup pod rządem arcypoćciwego i zacnego Imci Hieronima, wyjdzie nam:
- średniego dochodu za lata 1556-1563   33 tysiące złotych
- w roku 1563   48 tysięcy
- w latach 1565-1569 średnio po 38 tysięcy
- w roku 1576   28 tysięcy...
   Ano i w tem sekret cały... Mógł być Bużeński do bólu szlachetnem i ućciwem, cóż że za rządów jego profit żupny począł się kurczyć... A nam król nastał nowy, dziarski, co o wielgiej wojnie z Moskwą zamyślał, ergo wielgich potrzebował pieniędzy... A że staruszek Bużeński ich mu już dać nie umiał, tedy zapewne i jaka cichcem między niemi rozmowa, po której się Imć Hieronim "z dobrawoli" dał spensyjonować; temuż pewnie i owa hojność królewska w tejże pensyi wysokości...
   A cóż z żupami? Ano objął je człek, co przyrzekł Batoremu czynszu rocznego...nie mniej niźli 56 tysięcy rocznie!!! I dokazał tego!!! Ba!... jako w półtora roku później królowi przedstawił rozrachunku swego... wyszło, że okrom tychże królowi należnych...sobie przydał zysku na jakie 24 tysiące!!! Cóż to za czarodziej, zapytacie może... Ano odpowiem, takoż i jak tego dokazał, aleć już w części tegoż cyklu następnej...:)
___________________

* "...z własnej woli ustąpiwszy, z duchem spokojnym i pogodnym..."




                                 ................

26 komentarzy:

  1. Panie Wachmistrzu!

    Waść sobie wyobraża, by dzisiaj, takie konfitury smakował heretyk? W Żabnie do dziś głoszą , że gdy Hieronim Bużeński dziedzicem miasta został to zaraz zbór kalwiński założył. I to z czego? Zabrał on 600 zł przeznaczone na kaznodzieję, szpital i szkołę jedynie słusznej wiary. Jeszcze ogrodu kaznodziei pozbawił. Mało tego, odszczepieniec ów kościół powszechny pozbawił skarbów, znaczy kielichów i inszych przedmiotów kultu.A skrzynia ich cała była, zapewne wielka. I zbór wybudował. I jeszcze cmentarz heretycki. Ludzi do porzucenia wiary ojców namawiał. Profanacji się dopuścił. A ten zbór, to potem na dom rektora zamienił jeszcze. I inny pobudował. Tak powiadają w Żabnie. Co prawda dokumentów nie ma, ale wola narodu prawem najwyższym, zatem heretyk to Bużeński Hieronim, malwersant, oszust, łgarz, zagarniacz aferowy, nadużywający funkcji publicznej . I do tego heretyk ! Mało tego, synów swoich na odszczepieńców chował. Starszy Paweł pomarł był w 1575 roku, a na łożu śmierci wyrzekł się błędów heretyckich. Piotr, młodszy, ożenił się w 1579 z panną pobożną, Konstancją Myszkowską i też ją, za namową ojca, do kalwinów zwabił. Wszakże po śmierci jego rychłej, małżonka wdowa błędy zrozumiała i nawróciła się, a za nią miasto całe. Ino 9 odszczepieńców pozostało, ale ich też się pozbyto w miarę szybko. Wielkie nakłady Konstancja poczyniła, by grzechy zmazać, Do dzisiaj wynoszą ją pod niebiosa. A Waść mię tu przekonynowywujesz, że Bużeński człek zacny był ? Sodomia i gomoria.!!!!! Dochody mu się kurczyły z żup, powiadasz Pan? Znak to nieuchronny, że kara go dosięgała, powolutku, pomalutku. A od 1596 roku w Żabnie porządek nastał. I tak trwa. I trwa mać.

    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś to nawet i zupełny bezbożnik by smakować ich mógł i nikogo to nie powinno zajmować...:) Choć pragmatyka jest, jaka jest. Za Bużeńskiego czasów żeśmy nowinek smakowali religijnych, może i na gust nasz cokolwiek niespokojnie, przecie czemże to było w porównaniu z burzami, które się przez to przetoczyły przez Europę? Drobnostki zupełne...
      Co się trwania tyczy, to obawiam się, żeś Waść w swych prognostykach jednak trafny...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Kto ma nerwy niczym postronki niechaj tutaj zajrzy, a po otworzeniu się strony trochę w górę pojedzie, aż natrafi na tytuł: "Otwarcie nowych szybów w żupach wielickich; pomnik starożytnego górnictwa w Polscze".
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co nerwy do tego mieć mają, ale pięknie dziękuję za ten link, bo i okrom wiadomości ówdzie zebranych, przepiękną polszczyzną Imci Ambrożego się idzie ponapawać...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. To cykl jeszcze potrwa nieco, bo na razie większość z opisywanych tu osób ma nazwisko na "B"...:)))
    Ja jednak nadal nie mogę patrzeć na taką ilość soli. Te kropeczki zaczęły wywoływać jakieś lekkie mdłości u mnie.:)
    Żabie udka są bardzo smaczne.:) Według pani Ćwierczakiewiczowej najlepsze są "smażone na świeżem maśle". Ich "taneczne" ciągoty wykorzystywane były w rozmaitych doświadczeniach. Tego z solą nie znałam.:)))
    Peeling, rozumiem, Waćpan wypróbował, że poleca?:)))
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, bo Morsztyn i Fajgiel to tak tylko, dla niepoznaki...:) Ale rozczarować przyjdzie, bo idziemy do "P", a nawet bym rzekł, że do podwójnego "P"
      Skoro soli mamy już nadmiar, następne kropki zatem wybierzemy na zasadzie skojarzenia à
      rebours :)) Nie wiem, czym próbował, tyle rzeczy człek już pijał, że nazw nie pamięta połowy, jak nie więcej...:P
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Próbując zrozumieć co ta młoda osoba wie o chemii i właściwościach różnych substancji nie mówiąc o skórze i organizmie ludzkim, to bym nie ryzykował stosowania jej jakże światłych rad. No, chyba że się mylę i owa ma z lat osiemdziesiąt, a tak dzięki swym działaniom wygląda, to co innego.:D :D :D

      Usuń
    3. Porad panny od peelingu nawet nie próbowałam słuchać, bo sam sposób przekazywania rzekomej wiedzy mnie odstraszał. Najgorsze jest to, że są takie co bezkrytycznie wierzą i stosują. Ale ostatecznie dzięki temu dermatolodzy i chirurdzy plastyczni mają pracę, nie mówiąc o psychologach itp.:))

      Usuń
    4. Skoro tak, to jedynie sobie powinszować możemy, że nie należymy do grona korzystających i wypić się za to godzi, by tak trwało, czy też jako to rzecze Pan Bosman: trwa mać!:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    5. Sól podobno do Tequili pasuje? :D :D :D

      Usuń
    6. Dajże pokój! Kto to widział pijać nalewki na robactwie? Fuj !
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    7. No weź Wachmistrzu!!! Co za herezyje?! Mescal jest na robakach, a tequila nie! Poza tym robak w mescalu służy jako gwarant jakości trunku - jeżeli się psuje to znaczy, że trunek podły!
      Ale w tequili tego nie uświadczysz! Ona takiego gwaranta nie wymaga! :D :D :D

      Usuń
    8. I tak nie namówisz... Pokosztowałem ongi i nie moje to klimaty...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. szczur z loch ness23 kwietnia 2016 09:11

    No i wreszcie i nareszcie coś z tego rozumiem. Oczywiście brakuje pełnego bilansu w ujęciu rocznym oraz wskaźników rotacji kapitału jednak są już wyeksponowane koszty rodzajowe. Ba, określono nawet ogólne przesłanki do zdefiniowania poziomu należności i zobowiązań. Niestety trudno to odnieść do środków obrotowych. W każdym razie jest to jakiś krok naprzód hehehehe :-)
    Kłaniam Waszmości z zaścianka
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet by można rzec, że i stopę zwrotu idzie wyliczyć...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Doświadczenie z żabami i solą sprawiło na mnie dość makabryczne wrażenie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo i takie jest... Możem i winien tam jakich ostrzeżeń pomieszczać, alem jeszcze nie wymyślił jak tego w kropkach czynić, a znów jako tego zapowiem przódzi, pryśnie urok niespodzianki...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Niektórym to trudno dogodzić - stare, to śmierdzi, świeże, to się rusza - pozostaje chyba tylko żabie udka z tofu przygotowywać?! :D :D :D

      Usuń
    3. Ciekawe doświadczenie.:))) Na zajęciach, w celach naukowych, robiło się podobne.:)))

      Usuń
    4. Pozwolę sobie zgłosić osobiste całkowite i absolutne desinteressement wynikami zarówno jednego jak i drugiego...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Lista ostatnich komentarzy to tylko u mnie się nie odświeża, czy to przypadłość ogólna? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak odzewu by raczej to pierwsze zdawał się sugerować; ja rzec jeno mogę, że nijakich z tem turbacyj nie mam...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. A to widzę, że ostatnia kropka jest kontynuacją prezentowanych wcześniej upodobań muzyczno-tanecznych :-) Różową sól himalajską widziałam w sklepie. Próbowałam. Mam wrażenie, ze bardziej słona (?) Wystarczyła szczypta i przesoliłam :-(

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne wrażenie, że ta różowa jest bardziej słona. :)

      Usuń
    2. Uprzedzałem, że mogą być i od czapy...:) W nijakich ja różowościach nie gustuję, tom i nie próbował, zatem i zdania swego nie mam...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Rozumiem, Drogi Zenku, że idziesz tą drogą, co to już ongi jegomość jeden, co prowadził badania nad zawartością cukru w cukrze?:) Obyś tylko tak nie skończył...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)